Czy będziemy jadać w dworcowym bufecie

Na razie chyba jeszcze nie. Ale w przyszłości…  Remont przechodzi warszawski Dworzec Centralny. PKP chwali się, że wydaje miliony złotych na renowacje i innych dworców. Więc może choć część tych pieniędzy trafi i na urządzenie porządnych kuchni, spiżarni i sal restauracyjnych, byśmy bez wstrętu a nawet z zadowoleniem mogli jeść i słuchać komunikatów o pociągach, które punktualnie odjeżdżają i przyjeżdżają na perony wszystkich stacji w Polsce.

Ta kolejowa nostalgia ogarnęła mnie dzięki przesyłce, którą dostałem od słuchaczki moich audycji w TOK FM pani Krystyny z Falenicy. Pani Krystyna znalazła porządkując rodzinne papiery menu z 1902 roku . I pisze: „Wiem, że Pan dużo podróżuje i że Pana interesują różne specyficzności kuchni zagranicznych. Ale jako ciekawostkę krajową przesyłam kopię menu ?Bufetu kolejowego stacji Otwock?. Jako osoba, która życie przeżyła w PRL i czasami w podróży musiała korzystać z bufetów kolejowych, to menu napełniło mnie zdumieniem. Mam nadzieję, że nie ma Pan za złe, że tym zdumieniem chcę się z Panem podzielić.”

Po pierwsze bardzo Pani Krystyno dziękuję za list i ów cenny dokument. Po drugie – moje zdumienie jest nieco mniejsze niż Pani ponieważ podobny dokument (ale znacznie młodszy) miałem już w rękach i dzięki temu mogę wysnuć wniosek, że bufet na stacji w Otwocku przez wiele lat karmił pasażerów i innych chętnych lepiej (oraz taniej) niż niejedna dzisiejsza wytworna restauracja.

Oto dowody: w dziale Zup figuruje m.in. chłodnik za 50 kopiejek, rakowa w cenie 40 kopiejek, boćwina z łososiem za kopiejek 75 i za tyle samo moskiewska solanka.

Równie tani był łosoś z wody z sosem tatarskim (60 kop.) a jesiotr w sosie koperkowym jeszcze tańszy (40 kop.). Można było wybierać między karasiami i sandaczami na różne sposoby a wszystko w cenie połowy rubla.

Wśród mięs wybór był jeszcze większy. Polędwica z rożna, rozbef angielski po 40 kopiejek rywalizowały z pasztetami z pulardy lub zwierzyny po 30 kopiejek porcja.

Były jeszcze kotlety, sznycle, gulasze, szaszłyki. Wszystko poniżej rubla. Dopiero przy nazwie Chateau Briand figuruje 100 kopiejek czyli cały rubelek.

O drobiu (kaczki, gęsi, pulardy) nie wspomnę, bo nie na moją kieszeń – 120 kopiejek. Ale szparagi, szpinak, kalafior czy mizeria były niemal za darmo od 20 do 60 kopiejek.

Nie mogę opuścić rozdziału Trunki. Była czysta, starka, śliwowica, alasch, koniak kaukaski i zagraniczny, wina białe i czerwone, madera oraz likiery a wszystko od 5 do 30 kopiejek za kieliszek. Natomiast piwa angielskie kosztowały drożej. Ale po co zamawiać piwo gdy porcja kawioru z kieliszkiem czystej kosztowała połowę ceny butelki porteru.

No i taki właśnie zestaw chciałbym zamawiać w bufecie na Centralnym. Albo w Otwocku!