Na pograniczu zielonej i czarnej herbaty
Wśród moich przyjaciół są kucharze, enolodzy, kiperzy whisky no i oczywiście znawcy herbaty. Korzystam z ich wiedzy i często cytuję wypowiedzi, które stają się zaczynem blogowych dyskusji. Nie muszę chyba dodawać, że wszyscy oni są w swoich dziedzinach wybitnymi ekspertami. Tym razem sięgam po opinie Tomasza Witomskiego – niewątpliwy autorytet w dziedzinie uprawy herbaty i korzystania z uroków jej naparu.
Pierwsza anegdota dotyczy herbaty, która towarzyszyła mojemu dzieciństwu. I dobrze jej nie wspominam. Ale dzisiejszy ulung różni się od tego sprzed półwiecza tak jak szklane paciorki od diamentów.
„Ulung to orientalna herbata, której ojczyzną są Chiny i Tajwan. Jej tajemnicza nazwa oznacza ?czarnego smoka” albo też ?smoczą herbatę”, bo podobno w trakcie parzenia jej liście przemieniają się w smoki…
Jest to herbata częściowo fermentowana. Chiński ulung przechodzi fermentację lekką (ok. 15% czasu całkowitej fermentacji liści) lub średnią (40%), natomiast tajwański mocną (50-70%). Ta różnica w metodzie przetwarzania znajduje swoje odzwierciedlenie w smaku naparów i ich barwie – ulung chiński jest jaśniejszy i delikatniejszy. Zaraz po zerwaniu liście się suszy, a następnie w bambusowych koszach uszkadza się ich brzegi. Ulunga można rozpoznać właśnie po kolorze listków – mają ciemne, sfermentowane brzegi przypominające czarną herbatę oraz znacznie jaśniejszy środek koloru herbaty zielonej. Barwy te doskonale tłumaczą pośredni charakter ulunga, łączącego cechy tych dwóch herbat…”
Drugi cytat dotyczy znacznie mi bliższych herbat. Od wizyty na Sri Lance herbaty z serii Watte towarzyszą mi w codziennym życiu. Kto nie pił niech żałuje.
Plantacja herbaty na Sri Lance
„Smak herbaty zależy między innymi od tego, na jakiej wysokości rósł herbaciany krzew. Sri Lanka znana jest z tego, że herbatę uprawia się tam na różnych wysokościach, więc i jej smaki są rozmaite, Najlepszym na to dowodem jest kolekcja herbat Dilmah Watte.
Ran Watte rośnie najwyżej, ponad 1800 m n.p.m. Jest elegancka, o cytrusowych niuansach, lekka, żywa, orzeźwiająca, o jasnej, złotopomarańczowej barwie – miłośnikom win przypomina w stylu szampana.
Uda Watte uprawiana niżej, na wysokości 1200 – 1500 m, lecz zasługuje na miano herbaty wysokogórskiej, choć jest bardziej esencjonalna i ciemniejsza – ma styl pinot noir.
Meda Watte z wysokości średnich jest wyraźnie mocniejsza, pełniejsza w smaku i aromacie. Ma głęboki, ciemny kolor – w stylu shiraz.
Yata Watte to herbata zbierana u wybrzeży Oceanu Indyjskiego, na wysokości 300 m. Daje napar mocny, ciężki, o bardzo ciemnym, głębokim kolorze – jak cabernet sauvignon.”
I w tym momencie sięgam po filiżankę aromatycznej Uda Watte. Nawiasem mówiąc będę mógł za chwilę rozstrzygnąć czy porównania herbat do win są prawdziwe. Na kolację bowiem czeka w dekanterce oddychające pinot noir.
Komentarze
Dzień dobry.
Raczej już nie zostanę wybitnym znawcą herbaty (ani wina) bo obydwa te napoje traktuję wybitnie użytkowo i bez nabożeństwa, a jedynym kryterium bywa zasada „smakuje – nie smakuje” i dostępność, ew cena. W zasadzie lubię herbaty czarne, nie aromatyzowane (z wyjątkiem el greya) i nie mieszane z ziółkami ani owocami. Herbata, to herbata i kropka. Pomijam tu fakt, że zgodnie ze zwyczajami swego regionu, 3/4 dnia żyję z kawą w kubku.
Dzień dobry Szampaństwu!
Piję właśnie dilmah, za oknem leje, co to za porządki, psiakość?! I nie wiadomo, gdzie składać reklamacje.
Zanotowałam te Uda, może uda mi sie dostać coś takiego we Wrocławiu, bo tutaj we wsi pewnie nie.
Rano, w dzień powszedni nie bardzo mam czas na tę miłą celebrację
parzenia porządnej herbaty w przyzwoitym czajniczku. A zatem teraz piję
herbatę Ahmad na sznurku. Jutro rano dla gości mini-zjazdowych przewidziana jest natomiast porządna herbata albo kawa. Zgodnie z najnowszymi wiadomościami od Pepegora wygląda na to, że nasze spotkanie rozpocznie się już około 7.00-8.00 rano Do Jolinka, Małgosi i Pepegora wysłałam maile w tej sprawie. Będzie to chyba pierwszy mini zjazd zorganizowany skoro świt ! Ale kto rano wstaje…..:D
Cichal- dziękuję w imieniu Alaina za reportaż wędkarski 🙂
Nasz wędkarz wyjechał akurat na kilka dni do ojczyzny, tym razem jednak
nie na ryby. Jego ulubiona wędka to muchówka i najchętniej łowiłby jedynie pstrągi czy lipienie w górskich potokach. W Żabich Błotach górskich potoków jakoś nie ma, łowił więc co mógł i gdzie mógł.
Powiem Wam na ucho, że Osobisty ma dzisiaj imieniny i ten fotoreportaż
Cichala jest naprawdę super prezentem 😀
Sławek ? jak tylko dasz znak, to zorganizujemy Waszą wspólną wyprawę na ryby. Osobisty w eskapadach wędkarskich mógłby uczestniczyć 365 dni w roku 🙂 Uff- starczy o rybach i o Osobistym, chyba pieką go teraz uszy..
Cichal- dzięki za zdjęcia nowo narodzonego źrebięcia (rymnęło się )
Sławek- (myślnik,a nie znak zapytania )
Gdzieś Ty się ulung? 😉
Ja wspominam ulunga z dzieciństwa z wielkim sentymentem, szczególnie z treści na odwrocie opakowania, którą może przypominam do znudzenia, ale utkwiła mi w pamięci na całe życie:
Matko! Zaparzyłaś herbatę? Sprawdź, gdzie bawi się twoje dziecko. Czy aby nie na jezdni?! 🙄
Porównywanie herbaty do wina zatrąca trochę tanim snobizmem i paternalizmem, sugeruje wyższość wina nad herbatą, jest porównywaniem napojów nieporównywalnych, poza tym jest efekciarskie i bez sensu, bo zakłada, że polski konsument bez trudu odróżni shiraz od cabernet sauvignon, a te – od pinot noir 🙄
Może przemówi to do Francuzów, którzy nie mają pojęcia o herbacie 😉
Danuśko,
przekaż Alainowi najlepsze życzenia i wyrazy podziwu za stoicką konsekwencję w przyrządzaniu swoich rybek 🙂 Na zdjęciach zjazdowych wydał mi się ostoją spokoju w polskim brzęczącym ulu 😉
Alino,
to dla Ciebie:
CHAŁKA
Na 1 kg mąki pszennej, najlepiej z dodatkiem orkisza potrzeba 0,6 l ciepłego mleka, łyżeczkę cukru, 2 łyżeczki soli, 40 g drożdży, 100g masła.
W mące zrobić dołek, wkruszyc drożdże, zalać 2 dl mleka, dodać cukier i wymieszać z czescia mąki do gęstości śmietany. Zostawić zaczyn do wyrosnięcia (ok. 10-15 minut), dodać resztę mleka, sól i stopione, letnie masło. Wyrobić gładkie, miekkie ciasto (nie powinno sie kleić ani do rąk ani do miski), przykryć wilgotną sciereczką i zostawic do wyrosniecia (0,5 h). Z wyrośniętego ciasta robić długie wałeczki i zaplatać w warkocz. Zostawić do wyrosniecia na pół godz. znowu pod sciereczką. Smarować żółtkiem, posypać makiem i piec w temp. 200-220°C, ok 30 minut. Z tej ilosci ciasta robię 2-3 chałki.
Poczytałam do tyłu i już wiem, że Placek podjął za mnie zobowiązania zjazdowe (stara szkoła 😎 ) a Sławek pyta, czy dam radę? Po stachanowsku odpowiem, że sprawa jest prosta jak sierp, pod warunkiem, że obaj również się zobowiążą przybyć w charakterze Delegatów na V Zjazd. Tezy już opracowuje Pan Lulek.
Nemo – Alain jest nie tyle spokojny, co ograniczony językowo. Po polsku mówi słabo, a j.francuski nie jest zbyt popularny. Z Jerzorem albo moją Ania gadał całkiem żwawo; owszem, jest towarzyski i pogodny. Znakomicie mu opowiadało to, że żadna kobieta mu się do ryb nie wtrącała, a wszystkie z nabożeństwem patrzyły na błyskawiczne oprawianie ryb i siekanie pietruszki nożyczkami w słoiku do nadzienia. Tyle damskiego zachwytu w pełni go satysfakcjonowało.
Potoczyste serdeczności dla Alaina 😀
Nemo, od tego jest ul, żeby brzęczał 😉
Danusko serdeczne zyczenia dla Alaina, taaaaaaaaaaaaakiej ryby zycze mu!
Haneczko,
oczywiście, że od tego jest ul 😉 To tylko takie moje subiektywne wrażenie. Bo wiem, jak się czuje mój Osobisty w takiej sytuacji. Bardzo podobnie jak Alain, ale najchętniej pewnie dałby nogę do jakiegoś lasu 🙄
To dzisiaj Osobistego uszy będą piekły,chyba cały dzień 😀
I do tego jeszcze dostanie czkawki…
Nemo,Pyro,
Owszem jest trochę ograniczony językowo, ale pomaga mu jeszcze angielski.Absolutnie nie jest spokojny,wręcz odwrotnie jest typem choleryka,taki trochę południowy temperament.
Wszystkim dziękuję za życzenia 🙂
Przypominam jednak,że dzisiaj tematem nr 1 jest H E R B A T A !
nieprawda Nemo, Alain jest absolutnie na luzie i bardzo suwerenny i jest w stanie ustawic sobie ul wedlug swojej woli, bedzie sie tak dlugo pytal o co chodzi chaotom, ze w koncu wychodzi na swoje
Nemo-słuszna uwaga.W sytuacji,gdy wszysyscy dookoła mówią
językiem dosyć słabo Ci znanym masz ochotę czmychnąć…..na ryby 🙂
Ale towarzystwo zjazdowe bardzo się starało nie zostawiać
Osobistego na pastwę losu i konwersowało z nim w różnych językach.
Jerzor np.zawsze z chęcią trenuje swój francuski !
Herbaciane dowcipy :
Egzamin, profesor zdegustowany stanem wiedzy studenta,
otwiera drzwi i zwraca się do oczekujących na egzamin :
– Przynieście siano dla osła !
– A dla mnie herbaty – dodaje egzaminowany
Mąż zwraca się do żony:
– Kochanie, przyniesiesz mi herbatę?
Żona (zalotnie):
– A czarodziejskie słowo?
Mąż:
– Biegiem!
Bardzo ładnie bronicie suwerenności Alaina, w którą wcale nie wątpię 😉 Ja opowiadam o moich wrażeniach na podstawie materiałów zjazdowych czyli zdjęć oraz osobistych doświadczeń ze spotkań grupowych tj. zjazdów mojego roku, jubileuszy jaskiniowych etc. 2-3-dniowych imprez, w których Osobisty wiernie mi towarzyszy, ale uczestników zna od ponad 30 lat. Na podróż na zjazd w Bieszczadach nalegał bardziej niż ja 😉 Na początku jest tak, że słucha i uczestniczy, potem zostawia mnie „brzęczącą”, znika gdzieś w ciemnościach i wraca przynosząc coś takiego
piekna zabcia
Śliczności!
Najlepsze życzenia dla Alaina – taaaaaaaaaaaaaaaakiej ryby na muchę!
Mój mąż stwierdził, że nie będzie tylko słuchał zachwytów nad pstragami, ale ma ochotę je zjeść. Dlatego w sobotę kupujemy pstrągi i w niedzielę będą na obiad. Ogniska nie rozpalimy, ale będą albo z grilla, albo z piekarnika.
Danuśka, w jaki sposób Wy pieczecie ryby w folii, bo pewnie nie zawsze na ruszcie nad ogniskiem ? Myślę, że z grilla czy piekarnika będą także dobre, bo przeież chodzi o wysoką temperaturę.
Dziś herbaty jeszcze nie piłam. Najbardziej smakuje mi po obiedzie. Na herbatę mam taki pogląd jak Pyra. Musi mi smakować.
Bonne fete la Saint-Alain 🙂
Krystyno,
mam nadzieję, że doczytałaś, czym smaruję chałki, aby błyszczały: samym żółtkiem.
dla Alaina
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0909101222?pli=1#
…hierbate to pije caly dzien, w upaly tez, nie zamawiam jej w restauracjach i bedac w gosciach u niezaprzyjaznionych specjalne ludzi przechodze meki, jak widze jedna lyzeczke na caly dzbanek
Nemo,
przeczytałam i dziękuję. Okazuje się, że od żółtka jest lepszy połysk niż od białka, czy wody. Zapamiętam.
W imieniu Solenizanta dziękuję za kolejną porcję życzeń.
Sławek 😀 😀 😀
Zimno, mokro, wietrznie. Zaparzyłam litrowy dzbanek zielonej herbaty, umieściłam go na podgrzewaczu. Wyjęłam z kredensu małą filiżankę zdobioną klasycznie, dyskretnie: nieco zieleni i kobalt. I tak przygotowana otworzyłam internet. I co widzę? Wpis na temat herbaty 🙄
A jednak potraktuję to jako krok na drodze do pełnej resocjalizacji Gospodarza. Rekompensatę za wczorajszy sadyzm borowikowy 😆
Alanowi, miłośnikowi ryb, najlepsze życzenia od Włodka Pasztetnika i jego żony 😆
Nemo,
Twoje chleby są wspaniałe, już nie mogę się doczekać V zjazdu (jubileuszowego) i Ciebie oraz Twoich wypieków.
Pora napełnić filiżankę poraz kolejny. Herbata przywieziona z Chin.
Dzien dobry,
Porownywanie herbaty do wina tez moim zdaniem nie ma wiekszego sensu. Ot, taka zabawa :-
Nemo, bardzo dziekuje za przepis na chalke, sprobuje.
Danusko, jeszcze nie koniec zyczeniom dla Alain. Prosze, przekaz mu ode mnie imieninowe pozdrowienia i koniecznie dodaj, ze tuz kolo mnie, w Yonne, mozna zlapac szczupaka albo sandacza. Wiadomosc mam z prawej reki bo od znajomej, ktora z zapalem chodzi na ryby ( co chyba raczej rzadkie wsrod kobiet ) ale lapie male rybki (plotki, uklejki) na zwykla wedke, nie taka z kolowrotkiem. Lapie tez okonie.
Pytanie do Slawka: jak jest languille po polsku?
Dla Alaina, serdeczne życzenia złowienia taaaakiej ryby!
Nemo – Dla Chińczyka, Japończyka i dla mnie godzina bez taniego snobizmu, paternalizmu, efekciarstwa i ogólnego uczucia bezsensu to kompletna strata czasu. Sam wybór oblubienicy do picia i wzajemne kuszenie to czysta rozkosz 🙂
Ach…te czteroczłonowe chińskie porównania używane podczas ceremonii parzenia herbaty, na przykład etap trzeci: Czarny smok wkracza do pałacu, czy dziesiąty: stąpaj po górach i baw się w rzece. Przyznaję, że o jeżdzie na rowerze nie wspominają, może dlatego, że przymykają już wtedy oczy i piją swą ukochaną oolongę.
Pieśń nad Pieśniami Salomona zaczyna się od słów oblubienicy:
Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!
Bo miłość twa przedniejsza od wina.
Jestem pewien, że oblubieniec wyobraża sobie wtedy coś bardzo konkretnego, swój ulubiony rocznik pinot noir, a może nawet aromatyczną herbatę:
Mój miły jest mi woreczkiem mirry
wśród piersi mych położonym.
Wu-Liang zapatrzył się na sarnę bawiącą się w wodzie, listki herbaty się utleniły, a on bezczelnie zrobił z tego Wu-Lunga. Mam nadzieję, że to Gospodarz zaparzy następną zjazdową herbatę, dla mnie chińskiego mieszańca.
Picie herbaty bawiąc się na jezdni jest karygodne.
Placku – cytuję z głowy, ale coś mi świta, że Pieśń, zaczyna sie od słów:
„O, jak żeś piękna jest, Oblubienico moja!”
Przechodziłam ciężkie czasy, kiedy Bliźniaczki były w 1-ej licealnej i za żadną cholerę nie chciały czytać Tory, a nawet Pieśni. Twierdziły, że nie ozumieją.
nie mniej, niz picie za kierownica, staram sie wiec unikac obu
odpowiedz dla Aliny: wegorz,
a juz taki zupelnie maly wegorz, narybek znaczy, to w tutejszym narzeczu ( o co zupelnie nie pytalas ), to civelle lub pibale
Gdybym mial taaaaka rybe to podarowalbym , Alainowi. Tak, to jest wiecej miejsca na serdeczne zyczenia imieninowe. Co Czynie z wielka atencja.
Wymyslilem sposób na ratowanie kwiatów. Za godzine przyjezdza Walter na ogledziny zimowego ogrodu. Potem przyczepka z dwoma silnymi sportowcami i poszly konie po betonie. Najpiekniejsza moim zdaniem jest palma okolo 250 centymetrów wysokosci. Hodowana od malego.
W oczekiwaniu na gosci pozostaje
Pan Lulek
Placku,
ja się kiedyś zapatrzyłam na jelenia pławiącego się w leśnym jeziorku, a październikowe słońce zalśniło tysiącem rubinów i topazów w kroplach wody spływających z wielkiego poroża… Fotograf przy tym był, ale też zamarł urzeczony i zostawił aparat w kaburze… Jeleń po chwili w stylu slow motion wyszedł z wody i majestatycznie zniknął w zielono-złoto-czerwonych zaroślach… I tyle.
To było 31 lat temu, na Ziemi Lubuskiej. Herbata tam nie rośnie, ani czarne węże (WuLong) nie zagradzają drogi do poletka z krzakami Camelii sinensis…
Za to były dziki buszujące pod dębami. Bardzo smakowite 😉
Pewnie, że mój miły może być woreczkiem mirry, a nawet kadzielnicą z Santiago de Compostela, ale moja herbata nie potrzebuje dojścia do moich zmysłów poprzez porównanie z wdową C. lub jakimś mnichem 🙄
Zdjęcie wyjątkowe. Rzadko żaby tak potrafia pozować.
Dowcip z herbatą nr 2 niezbyt mi się podoba. Kiedyś to śmieszyło, teraz denerwuje chyba nawet mężczyzn. Postęp w przemianie naszej mentalności następuje bardzo szybko. Zastanawiam się czasem, jak kochający (niewątpliwie) małżonek mógł tak zareagować, a przecież to „magiczne słowo” z dowcipu Danuśki było prawie normą.
Porównanie herbaty z winem ma pewien sens dostępny znawcom win. Racja więc, że popisywanie się w ten sposób przed szeroką publiką jest tego sensu pozbawione. Ale, być może było to pisane właśnie dla koneserów. Wina mają więcej treściwego smaku lub więcej subtelności i podobnie jest z herbatami. W tym kierunku idą porównania.
Francuzi o herbacie nie mają pojęcia. Generalnie. Ale indywidualnie sam znam parę wyjątków. Jeszcze mniej znają się na herbacie Węgrzy. Kiedyś był to na Węgrzech napój absolutnie niedostępny w gastronomii.
Pyro – Zdziwiłem się, że Nemo jeszcze nas nie „pogodziła” – pierwszy werset to „Pieśń nad Pieśniami Salomona”, a póżniej to jednak ona pierwsza wyznaje swe uczucia, a on porównuje ją do jazdy w wozach faraona by w końcu wybuchnąć tym ogólnym wyznaniem, dodając przy tym, że ma oczy jak gołębica, czyli zupełnie traci głowę 🙂
Nemo – Mnisi kojarzą mi się ze wspaniałymi serami Oka, sery z winem, a wino z chóralnym, melancholijnym śpiewem chorwackich rybaków, ale skojarzenia są jak kobieta 🙂
Gdy byłem mały herbata kojarzyła mi się z termosem i grzybobraniem.
Stanisławie,
to był maj, pachniała… świeżo skoszona trawa, świecił księżyc, a w parkowej sadzawce koło zjazdowego dworku co noc odbywał się żabi koncert. Osobisty, znany z uporu i cierpliwości, tropił te żaby z latarką, powolutku, by nie spłoszyć i nie przerwać rechotu, który wprawiał je w trans… A potem jakoś fotografował 🙄
Faceci znani z uporu i cierpliwości mają też szansę stania się – czasem, z czasem i przy dodatkowym łucie szczęścia – Osobistymi Wyjątkowych Kobiet… 😉
❗
No tak, podstępnie wydobyłem z Nemo zachwyt mokrymi rogami, a tu Stanisław, tak poważnie o żartach i winie. Po łokcie się można urobić 🙂
P.S. Przeczytałam sobie Salomonową w tłum Wujka (egz. 1898, dozwolieno cienzuroju – na mojej półce) a teraz idę do Canticum Canticorum Palestriny… jakem a cappella… zapracowana straszszsznie… 🙂
Placku,
co się komu kojarzy i z czym, to kwestia zainteresowań, kultury i kolejności doświadczeń.
Rozumiem, że enolog chce przybliżyć innym znawcom win odmiany cejlońskiej herbaty konkretnej firmy – taki chwyt reklamowy. Nie trafia jednak do mnie skojarzenie z odmianą winogron, bo nie wiem, co jest kryterium: barwa wina, zawartość garbnika, aromat starego siodła, czy co innego, bo przecież nie temperatura picia 🙄
Nemo, grzanca nie pilas?
A cappello,
miłego śpiewania 😀
Sławku,
poddaję się 😆 masz absolutną rację.
Mam braki w dziedzinie grzańca z szampana 🙁 I to mnie wywiodło na manowce 🙄
Cytuję podziękowania Solenizanta :
C est tres gentil de la part de tout le monde,
peux tu leur dire merci de ma part .
Et le diaporama de photos est bien reussi aussi .
Bises a tous
Alain
”
Osobisty przesyła całusy całemu blogowi,a fotoreportaż
Cichala uważa za bardzo udany.
A na herbacie Francuzi się rzeczywiście nie znają,
co im wybaczam,bo znają się dobrze na paru innych
rzeczach 😉
Myślę oczywiście o kuchni i winach !
Sławku – Jesteś cudotwórcą 🙂
Nemo – W tym nowym, cudownie innym i tolerancyjnym świecie pozostała nam jeszcze kwestia herbacinej ignorancji francuskiej – Ty sobie żarty stroisz a ludzie dobrej woli w to wierzą – po raz drugi podaję jeden z przykładów tej niewiedzy naszych braci znad Sekwany.
Porównałem herbaty z winami, śmiałem się z żartów Danuśki. Jetem winny jak herbata z balsamicznym octem.
Przed nami jeszcze tyle złego do naprawienia, chyba że to tylko mnie smuci nocne podglądanie żab. Wczujmy się w ich położenie – nie mają latarek i aparatów, to niesprawiedliwe.
nemo –
napji się herbaty!
Echidna
Przejaśnia się na szczęście i zapowiadają kilka dni słonecznej i ciepłej pogody, nawet prawie upały (26-27C) w naszych rejonach.
Pogodnego popołudnia życzę – a komu trzeba, dnia lub nocy 🙂
Alicjo – You aussi 🙂
Poddaje się – jeśli Francuzi sami tak uważają, niech się nie znają, ale Mariage Freres mają też piękne czajniczki Art Deco, a na art deco się znają, nie tak dobrze jak Dorotol, ale któż jest doskonały ?
Bardzo lubię ulung, ignoruję baśnie o bezcennych utleniaczach i piję. Nie chcę żyć 900 lat, w dodatku bez grosza przy duszy, bo ceny herbaty i oliwek to nie przelewka.
Placku,
zaindukowałeś we mnie poczucie winy wobec żab, chociaż przynajmniej niektóre z nich to niezłe ekshibicjonistki i chętne na casting 🙄
Idę to przemyśleć nad rzeką. Nie nad jeziorem. Tamtejsze żaby mogłyby traumę pogłębić, nim mój mózg wyprodukuje dostatecznie dużo endorfin do zagłuszenia sumienia. Potem przekażę resztę winy Osobistemu. Najlepiej w lesie, na grzybach. Będzie miał czas na przemyślenie swojej postawy. Jak nie złoży samokrytyki, to nie wiem (jeszcze), z czym go porównam 🙄
A co Placku jest sprawiedliwe?
Taka żaba może sobie „skikać” spokojnie po liściach nenufarów. Ja chciałam jedynie urwać kwiatka, pociągnęłam i wylądowałam w bajorze po pas. Sprawiedliwe?
„Fajny film” za to widziałam
http://www.youtube.com/watch?v=PI8r4qNVsR4
lekki, łatwy i przyjemny. Zrobiony z wdziękiem.
Polecam.
E.
Placku (15:13), wielkie dzieki w imieniu Francuzow i herbaty 🙂
Tego typu uogolnienia sa zawsze troche ryzykowne.
Echidno, tez bym chetnie obejrzala. Bardzo lubie Bill’a Nighy!
Slawku (14:09), ta znajoma od ryb mowila mi, ze noca lowi sie languille, wiec nie wiem, czy chodzilo jej o wegorza czy o te mniejsze (civelle). To tak na marginesie, ja i tak nie chodze na ryby…
Echidno – Niesprawiedliwe to zbyt łagodne słowo. Fajne filmy pozwalają nam zapomnieć o takich przeżyciach, tak jak wino i herbata 🙂
Uda Watte, czyli przy kawie
bo Ona mowila o l’anguille i wszystko sie zgadza,
Placek, ladnie kadzisz,
a z tym Maison Slubnych Braci, masz wiecej niz racje, pokazales juz kiedys, nie przyznalem sie wtedy, zeby nie wyjsc jak zwykle, ale oprocz liptona na smyczy mam tez takie pudelko od nich, bez krawata nie otwieram, wiec ok dwoch razy w roku, ale za to potem juz nie prowadze
Slawek, jesli to nie jest hold ku herbacie 🙂
Chyba juz nic nie napisze o rybach bo az wstyd byc taka ignorantka…
Sławku – Mam maleńką torebkę #7123 – Fils de France, wyłącznie do wdychania wspomnień.
Alino – Ignoruj wstyd i pisz, jesteś przepełniona wiedzą, a Sławek z rybami rozmawia, to fakt 🙂
Placek, Ty przestan!
zalatwiles mnie tym filmem do kawy przy herbacie,
sentymentalny sie robie, czy cus ( 🙂 Alicjo )
Alino-nie szkodzi,że nie chodzisz na ryby.Gdyby tak wszyscy łapali
ryby,to już dawno by ich nie było w żadnych jeziorach ani rzekach.
Najważniejsze,że robisz z nich teryny na zimno i na ciepło.
Teraz to już sama nie wiem,czy jak się spotkamy w Twojej Burgundii
to poproszę Cię o zrobienie teryny z ryb,czy wołowiny po burgundzku.
Mam jeszcze trochę czasu do namysłu 🙂
Idę robić ciasto na jutrzejszy mini zjazd.Małgosia obiecała upiec chleb,
a Jolinek… Co przyniesie Jolinek tego dzisiaj nie ujawnimy.
Jutro sprawozdamy ze szczegółami.
Znowu leje 🙁
Bracia M. zapewne znają się na herbacie, a jeszcze lepiej na ekskluzywnym marketingu i niewielkiej konkurencji, bo ceny, jakie dyktują, są w wielu wypadkach (tych, co porównałam) trzykrotnie wyższe niż w „drogiej” Szwajcarii 🙄
Na dworze mokro nagle i niespodziewanie, musiałam przyspieszyć powrót z przechadzki. Parzę herbatę do ciasta ze śliwkami na podwieczorek, potem może jednak na grzyby… Tak mocno nie leje 🙄
Widział już ktoś ulunga za 330 euro/kg? 😯
Trochę spóźnione ale za to bardzo serdeczne życzenia dla Alaina z nadnarwiańskiej wsi od Basi i ode mnie.
Tu mocno siąpi, co cieszy grzyby i nas. Będzie pyszna przekąska na sobotnią kolację, na którą zaprosilismy naszych przyjaciół-sąsiadów rolników. Będą starsi gospodarze i ich dwaj synowie z żonami. Menu opiszę (i pokażę) po kolacji, wraz z recenzjami dań wygłoszonymi przez gości. Nie będą to bowiem typowe kurpiowskie potrawy.
Obejrzałam film wrocławski dwa razy. Poczułam się okropnie staro. Dawno temu, inni chłopcy (matura r 1970) robili bardzo podobne filmy – może na gorszym sprzęcie jedynie. Andrzej S. filmował nogi tłumu. W ruchu, w dążeniu dokądś, w niecierpliwym przytupywaniu na zimowym przystanku, w ciągu schodów. „Głębokie” myśli autora leciały jako dolny pasek napisów. Była i warstwa muzyczna, 40 lat temu. Mietek B. nakręcił etiudę „Akty”. W filmie grała kora starych drzew i dziewczęce czoła i oczy – demonicznie pokryte barwiczką powieki, rzęsy wytuszowane na sztywną szczoteczkę, kąciki przedłużone „egipską” kreską. Tłumaczył mi autor „co miał na myśli” przez kilka tygodni z rzędu. Zostaliśmy każde przy swoim zdaniu. Jestem stara; wyczulona na naiwność, stylistykę nastoletniej wieczności, która trwa pół roku, głodną pazerność oczekiwania na wielkość uczuć i doznań. Znam tych chłopców, kocham ich i nie mam złudzeń.
Nemo – Rozgrzej się tanim jak barszcz chińskim winem z zielonej herbaty w kolorze żaby – idealna na umiarkowane opady kwaśnego deszczu.
Zaproponowałbym Ci filiżankę Da Hong Pao ( Czerwony Szlafrok), kosztuje około 20,000 za uncję, ale właśnie zrobiłem sobie z niej orzeżwiający kompres na oczy. Nixon dostał ją w prezencie od Mao i też narzekał, że taka mała torebeczka, a on taki ważny. W Szwajcarii pewnie mają sklonowany szlafrok – czytaj nalepki 🙂
Pyro – Nie jesteś stara, jesteś młodym dziewczęciem, a i wzrok masz sokoli – chłopca nie było stać na herbatę, dziewczyna kusiła, to wyżył się na pergoli i wieży ciśnień, a mógł przecież urwać wycieraczki od samochodu.
Nagle poczułem się starzej od starych chłopców; zdałem maturę w 1968-mym roku, a pamiętam nawet herbaty madras, gruzińską i extra-mocne.
Walter przyjechal z córka. Sliczna panienka. Dokonali przegladu chaty i ogrodu z punktu widzenia kwiatów doniczkowych które maja zamiar zabrac do konca wrzesnia. Zostawili koszyk sliwek wegierek i trzy piekne jablka. Znowu zapas owoców.
Kiedys w poczatkach przejscia z niesluszunosci w niebianska terazniejszosc, ambasada polska w Wiedniu zwolala na zbiórke miejscowe firmy polonijne. Niektórzy ludzie przyjechali z daleka. Sala byla pelna. Czekamy na prominenta z sucha twarza kilka godzin. Nagle wpada ambasador Bartoszewicz a za nim Pan Balcerowicz. Pan Posel po przedstawieniu delegowango z Polski oswiadcza, ze ze wzgledu na bliska godzina odlotu samolotu nie wyglosi on zapowiedzianej mowy. Obok mnie siedzial architekt z malzonka, tez architektka. Zaprosilem obydwoje na krótka wizyte do naszego domu. Pani zobaczyla kotke Dalilah ( Dili ) i zakochala sie z wzajemnoscia.
Po kilku tygodniach zatelefonowala z meldunkiem, ze portret jest gotowy.
Piekna Dili zdobila srodkowy pokój. Walter mial identyczna kotke która zaginela w niewyjasnionych okolicznosciach. Blyskawicznie dokonalismy plagiatu i obraz pojechal do Waltera jako zaginiona Bonita.
Wydaje mi sie ,ze czyn taki nazywa sie aktywnym ksztaltowaniem rzeczywistosci.
Pan Lulek
Freddie Mercury miał ulubioną kotkę Delilah, jakaś zbieżność jest 🙂
Stanowczo protestuje. Kotka Freddie Mercury nazywala sie Dalilah.
Zastanawiam sie co by tu wyrzucic z mieszkania. Jak wyjada wszystkie zyjace istoty to moge spokojnie rabnac w kalendarz. Procedura przejacia spadku jest tak dluga i skomplikowana, ze najwyzej ksiazki i obrazy wyschna na dobre przez nikogo nie niepokojone. Nabiora stosownej patyny.
Tymczasem melduje, ze nalesnik z twarozkiem i mieszana konfitura ulegl spozyciu. Nalesnik wrócil do lask.
…” lud wejdzie do sródmiescia „…
Pan Lulek
ja rozumiem bardzo dobrze tych co lubia dobrze zjesc i dobrze wypic. to oni wlasnie sa caly czas na szlaku. tropia to perfekcyjne zestawienie hard z soft
ale zeby te poszukiwania zakonczyly sie na piciu herbaty?
tego to ja nie kumam!
dlaczego nie pic tylko wina?
jesli jest mowa o tym, ze dobrze i zdrowo sie zywimy, to po cholere wino zamieniac na herbate?
napracowala sie ludzina w pocie czola by z wody wino zrobic. osobiscie chyle im czola i jak nie zapomne to zmowie zdrowaski i jeszcze co tylko chca. dzis ludkowie chca obalic zaslugi ludziny i pracuja w pocie czola nad tym, by wode z herbate pic. koniec swiata
wina nie da sie zastapic niczym, ani przed ani po posilku
pewnie jeszcze nikt z was tego nie probowal. mi wino niekiedy znacznie lepiej smakuje podczas porannego plukania gardla anizeli woda z szczoteczka i pasta do zebow, badz herbata, bez znaczenia skad i jaka
http://invinoveritas.fr/ 🙂
Lulek – co Ty robisz? Życie rozdajesz?
na wszelki wypadek:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0909101929?pli=1&gsessionid=vwPHo2DVli3oSQUunngEsA#
Rycho, wygrales flamaster
Pyro, nie sadze, to tylko palma
Jak się ma wymyślonego raka na plecach wszystko jest możliwe. Ciekawe co nasz Pan Lulek jeszcze wymyśli…
Pozwolicie, że zacytuję swoje dawne zawołanie:
Dziadek nie umieraj, kto będzie płacił za centralne!
Umieranie na zawołanie przerabiałem prawie dziesięć lat. Codziennie. Do znudzenia. Na raka . Zupełnie jak u Pana Lulka.
Rocznik 1921. Teraz będzie żył do setki. A co!
ZUS płaci…
„Patrz, jak stoi uparta
na rusztowaniach partia”
Ładny krawat Sławku 🙂
Dzisiejsze sto lat to wczorajsze…zapomniałem ile, ale mniej.
Placku – czy ti ten tekst Ważyka, gdzie człowiek pocił się kamieniami, a serce miał okładane w dachówki?
Tak Pyro – Ważek zaczął, pan Lulek podchwycił, ja się przyczepiłem a Ty rozpoznałaś „cenniejszy od klejnotu kamień naszego potu” i mądrego murarza 🙂
Do Pana Lulka trzeba posłać Jotkę,która zna niezawodne
sposoby stawiania do pionu i która planuje otworzyć gabinet
stosownej terapii 🙂
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1941#comment-240995
Placek – to był nieświadomy akt odwagi politycznej uczennicy kl. VIIIa, IV LO
Otóż smarkata Pyra oświadczyła stanowczo, że głupot omawiać nie będzie, a swoje zdanie właśnie tymi kamieniami i dachówkami. Pan Profesor się zacukał, a potem wzdychając przyznał: „Mówiąc szczerze, do tego punktu nie doczytałem, a to taki dobry poeta”. I Ty myślisz, że taką victorię smarkata może zapomnieć?
A w ogóle niech już ta Nisia wraca, bo za cicho na blogu.
Dopijam czarną Dilmah, doczytawszy uprzednio i rozglądam się, o czym trzebaby jeszcze pomysleć. Zajrzę do skrzynki, Danuśka coś posyłała.
misiek
nie masz zentralnego tylko piece i niech glowka nie boli
osobiscie lubie fantastow. jeszcze bardziej takich co nie sa nastawieni tylko na vegetarianizm, a na dodatek wiedza, ze do wlasciwego trawienia potrzebna jest lufa
nie wylaczajac z pod ostrzalu nalesnikow 😆
OK Danuśka, namiary wbite pierwszy etap to 843 km.
Wszystkim tu miłego jeszcze wieczoru, u mnie bez toastu i do zobaczenia wybranym.
A, Alainowi: Połamania kija!
@slawek:
popraw sobie.
Danuśka Alanowi życzę tego samego co Ty .. 🙂 .. nie wiedziałam, że we Francji obchodzi się imieniny …
ja kawoszka jak Pyra ale ostatnio w gościach gdzie lubią herbatę piję tylko herbatę i faktycznie dobra herbata, dobrze zaparzona i podana przez kogoś bardzo mi smakuje .. 🙂
Rysiek. Piszesz z pod! To Cię Nemo przeczołga.
Pyro. Jak się czujesz? Coś mi się zdaje, że podebrałem Ci grypę. Biegam jak z piórkiem a zaczyna mnie łamać. Może to dla urozmaicenia lumbaga?
W Szczecinie huk zajęć, ale Internet na zawołanie i to szybki. Można powspominać Żabie Błota i zapach stajni. Byłem tam na końskiej randce z dwoma damami!
http://picasaweb.google.com/cichal05/Jazda?authkey=Gv1sRgCKyxh8CHnfetfg#
Z herbatą gorzej. Po pierwsze nie rozróżniam. Po drugie zawsze coś tam nalewam, a to sok malinowy, a to rum, abo obadwa. Lubię też owocowe, ziołowe czy inne Grzańce Kozackie. Zgroza!
We Francji herbata jest. Nie spotkałem się ze zdziwieniem przy zamawianiu. Na Węgrzech poprosiłem o zaparzenie mojej saszetki. Nalała ciepłej wody z kranu…W Bułgarii gdy komuś zaproponuje się herbatę, najczęściej odpowiada „Błagadaria, a sym zdrav”.
Byku, mowisz i masz:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0909102056?pli=1#
Dodatek do randki z Damami
http://picasaweb.google.com/cichal05/ZSiodA?authkey=Gv1sRgCM_05IHuqqfViAE#
Cichal – a mówiłam, nie ściskać Pyry.
Sławek – makabreski wieczorne?
Jolinku-Francuzi rzeczywiście imienin nie obchodzą,bo z tej okazji
nie zapraszają znajomych i nie urządzają przyjęć.Tym niemniej
najbliższa rodzina i przyjaciele na ogół o imieninach pamiętają
i telefonicznie składają życzenia.Tak jest przynajmniej w rodzinie
Osobistego.A poza tym Alain jest już tyle lat w Polsce,że nam
się trochę spolonizował 🙂
Pyro, co ja zrobię, że jeszcze lubię sciskać!
Panie Lulku, opieram się na książce Jimiego Huttona „Freddie Mercury i ja”,tam piszą,że kotka nosiła imie Delilah 🙂
Oczywiście „imię” a nie „imie” jak z rozpędu napisałam.
Pozdrawiam.
Placku,
tego super drogiego ulunga na okłady to przynajmniej można zaparzyć 9 razy bez utraty walorów smakowych (okładowych?) 🙄
Byłam na grzybach. Najpierw kropiło, potem przestało na pół godziny, aby nagle sypnąć takim gęstym gradem, a właściwie lodową kaszą o ziarnach wielkości ca 3 mm, że nagle zrobiło się biało i ślisko. Nie będę Wam opowiadać, jak pokonałam dwa strome zbocza, najpierw w dół (szybko i spektakularnie), a potem pod górę, bo nie chcę rozbudzać na noc nadmiernej wesołości 🙄
Zebrałam jednego prawdziwka i kilka garści kurek oraz 4 kołpaki, które sama zjadłam na kolację, bo Osobisty się wzbraniał 🙄 On zaś znalazł kilka borowików i jeszcze więcej kurek oraz dużego podgrzybka, którego chce jutro zjeść, ja zaś się wzbraniam, bo po Czernobylu podgrzybki podobno gromadzą polon 😯
When you pee all over my chippendale suite
Delilah, Delilah,
Hey – hey – hey,
You take over my house and home
You even try to answer my telephone
Delilah, you?re the apple of my eyes
Meeow, meeow, meeow,
Delilah – I love you
Dobry wieczór, w ogóle nie mam czasu nigdzie zaglądać i czytać, w poprzedni weekend we Wrocławiu, teraz w Gdańsku, ale rzuciłam okiem na wpis i na kilka pierwszych komentarzy i dodam:
1. Oj, można zostać smakoszem prawdziwej herbaty nawet na stare lata. Ja w tym roku w Chinach dopiero zrozumiałam, co to jest prawdziwa herbata… Sama bym pewnie nie doszła (chociażby z powodu nieznajomości języka), na szczęście moim cicerone była przesympatyczna sinolożka z Instytutu Mickiewicza, która pisała prace magisterską z herbaty 😀
No i z trudem wróciłam do tzw. szczurów… została mi jeszcze garsteczka wspaniałej, kupionej rodzinie herbaty, która jest tam droga, ale naprawdę warto ją kupować. Dalej jestem ignorantką i nie znam się na różnych subtelnościach, ale wiem już, czym może (powinna) być herbata…
2. nemo – ja też mam szczególny sentyment do tego napisu na tzw. ulungu z PRL, ale integralną częścią tego fenomenu była interpunkcja. A przedstawiała się ona – pamiętam jak dziś – następująco:
Matko zaparzyłaś herbatę?
Sprawdź gdzie bawi się twoje dziecko
czy, aby nie na jezdni.
Ten przecinek między czy i aby najbardziej mnie rozczulał 😆
Pani Dorotko,
przecinka nie pamiętam, ale cieszę się, że ktoś jeszcze to sobie przypomina 🙂
A teraz coś zacytuję, z listopada 2002:
Uda Watte (meaning High Garden) is the Pinot Noir of the range and is grown at 4,000-5,000 feet where the crisp, cool air creates a distinctive high grown full bodied, rounded and refreshing blend
Czy my to skądś znamy? 😉
Opinia Tomasza Witomskiego = opinia Merrilla J. Fernando
ew. Dilhana C. Fernando – szefa od marketingu herbaty Dilmah 😉
Jeszcze raz GRAND MERCI za życzenia dla Osobistego,
wszystkie Wasze serdeczności bardzo Go wzruszyły.
Na koniec dnia wypiłam herbatę truskawkową.
Idę wygrzewać wirusa. Do jutra.
Postanowilem dokonac zemsty rodowej. Na moim synu który i tak jest ustanowiony jedynym spadkobierca. Bedzie musial zameldowac sie w Notariacie i odmówic otwarcia testamentu. Tyle, ze on gotów to zrobic per procura.
Cos z historii rodzinnej. Mój dziadek ze strony mamy byl wislanym Szwabem. Rodzina od kilku pokolen mieszkala we wsi Wilga. Tej prominenckiej. Bawiac na lozu smierci przywolal do siebie cala szóstke dzieci i zlozyl nastepujace oswiadczenie.
Dzieci moje, caly mój majatek pozostawiam wam w spadku. Poczem wyzional ducha. Dzieci usilowaly sprzedac to co bylo ale zadanie bylo nie do wykonania. Musiala byc jednomyslnosc spadkobierców. Bylem juz studentem kiedy oswiadczono mi, ze jakis swiezo upieczony jurysta dokonal tego wyczynu pilujac galaz na której sam siedzial.
Chcac uniknac takiej sytuacji, tymbardziej, ze krag spadkobierców jest jednoosobowy rozdaje so sie da. W pierwszym rzedzie ratuje zyjace istoty czyli kwiatki. Musze dozyc co najmnie do konca wrzesnia bo taki jest przewidywany ostateczny termin ich wyprowadzki.
Jakos luzniej zrobilo sie w domu.
Pan Lulek
w zw. czy, aby;
Nisia je fale Atlantyka oczyma,uszyma i wszystkim innym, czego jego jest, zn. organizma, jodu tam tyle, ze polon w podgrzybkach wysiada,
uwaza, ze niesprawiedliwosc, bo Szczecin szwankuje z dostawami wspomnianych fal, ja tam sie nie dziwe specjalnie, gdybym fala byl, tez bym sie tam nie pchal, wachac zdechlych leszczy po powodzi, zdechlej stoczni i Jurczykowej adaptacji,
sery Jej pozytywnie smierdza, bagietka pasuje, o odwiedzonej miescinie na zapleczach Bretanii mowi, ze tam pewnie muszkieterowie mieszkali, a jesli nie, to powinni byli, Dziewczyna poczula zew, to Ja kreci ( mowie ze sluchu, a ten mam lichy ) przekonany jestem jednak, ze cos za tym drzemie,
moze byc truskawkowy
telefoniczne te wiesci, wiec moze byc dokladnie na poprzek, w kazdym razie cieplosci Nisia Blogu sle wielkie, zemsci sie po powrocie
Lulek, pozostaje mi tylko wspolczuc palmie,
sle intensywnie zaniepokojone cieplosci,
poza tym,
Chlopie palnij czapka w slup na parkingu obok,
do konca wrzesnia, to nawet ja dozyje, a Ty prujesz sweter proszac o welne,
tak mnie wzielo, bo Cie lubie, a kto lepiej zjebie niz lubiacy?
nikogo przepraszal nie bede
kurwa, kod jak wrozba: 666f
Panie Lulku – To co Sławek powiedział i niech żyją potomkowie Knotków. Moje wiślane Szwaby mieszkały w Zakroczymiu, tam im całą Wisłę przesuneli.
Nemo – Tak, przypominam sobie – Sen nocy letniej, w wykonaniu tego Włocha, no wiesz, z Argentyny…Marty Pollini.
Czy, na ulungu ze zbocza zjechałaś ?
Herbata z sinolożką – Uda Wow 🙂
Bracia Witomscy nie ukrywają swego związku z rodziną Dilmah, wręcz przeciwnie, od 20-tu już lat niestrudzenie herbatują nad Wisłą, Odrą i Nysą Łużycką, czyli prawie tak długo jak Dilmah Stary i synowie na Sri Lance. Mają panowie Chłopaki nosa i zacięcie do herbaty.
Gdyby sprzedawali Coca Colę, powtarzaliby za Agnieszką Osiecką: to jest to , a Ona była i jest niepowtarzalna. Ot, paradoks.
Składam braciom Witomskim hołd nie dlatego, że spodziewam się od nich skrzynki herbaty, pysznego Kleine Wiener Nikolaus firmy Pischinger czy dżemu wiśniowego i chrzanu firmy Staud. NIE. Tak nakazuje przyzwoitość, a gdybym mimo tego otrzymał Pinot Noir srilańskich herbat w prezencie, nie mógłbym odmówić. Częścią frapującej kultury cejlońskiej jej głeboka uraza do tych którzy odmawiają Kleine Wiener Nikolaus 🙂
Tobie Nemo polecam najnowszy konkurs fotograficzny Dilmah – główna nagroda to wycieczka do Sri Lanki i specjalna pusta walizka na herbatę. Tam też jest stromo 🙂
(na skrzynce herbaty proszę napisać: Adamczewski Blog, Pol Land)
U naszych sąsiadów za miedzą, w Buffalo, NY rozpoczynano wieczorne wiadomości od: „minęla godzina 11-ta. Czy, wiesz gdzie są twoje dzieci ?” i natychmiast udzielano na to pytanie odpowiedzi opisując serie pożarów, rabunków i mordów. Raz na 10 lat było coś o herbacie, chyba uprowadziły całego tira tych drogich liści. Cały świat wykrada nasze genialne pomysły, kto wie jak to było z winną herbatą ?
Nie dojje, nie dospi a dopisze. Komentarz ma sie rozumiec. Jedzenie suszonych kielbas z Polski o tej porze to chyba podkurek. No i sobie podkurknalem az z luboscie burczy w brzuchu. Nawet woda moralna lepiej smakuje. Ciemno na dworze jak u Glena Millera w zyci i spiewac sie chce:
…” Kaka dupa puga jest to ptak ponury
kurwa gon przywiezli do Zielonej Góry „…
Ciekaw co tez robi wedrowiec na szlaku. Dotarl do tej oryginalnej Fatimy w Santiago de Compostella czy tez jakas pra-pra wnuczka sprowadzila go na dobra droge.
Nocny podkurkowy
Pan Lulek
Bracia Witomscy? 😯
Tomasz i Piotr to ojciec i syn 😉
Tomasz Witomski nie tylko przyznaje się do posiadania brata, ale żony i dzieci. Janusz Witomski kierował ambasadą w Sri Lance. Tak to pamiętam, a jeśli się mylę, serdecznie przepraszam cały klan Witomskich i Nemo która powinna fotografować/spać.
Rozmowa przy herbacie
Podczas trzyletniego pobytu w Korei przyjaciele nauczyli mnie, ze istotna role odgrywa rozmiar imbry(cz)ka – liscie musza miec miejsce na swobodne rozwiniecie sie, czy rozlozenie, oraz temperatura wody uzytej do parzenia. Niektore herbaty wymagaja wody o temperaturze jedynie 60 oC i koneserzy uwazaja, ze herbata jest bezpowrotnie zrujnowana, jezeli woda bedzie nawet ciut za goraca.
Inna ciekawostka koreanska sa „herbaty w sloiku” np http://www.sinosplice.com/life/archives/2005/12/23/jam-tea
Wyglada to jak dzem – bierze sie kilka lyzeczek i rozpuszcza w goracej wodzie – ale nazywa sie to herbata. Kazda szanujaca sie gospodyni robi to oczywiscie sama.
Witajcie o świcie !
Stół do śniadania mini zjazdowego nakryty.Hanowerscy goście właśnie
dzwonili,że są pod Sochaczewem,a zatem masła z lodówki jeszcze
nie wyjmuję.Idę na spacer z psem.
dzień dobry .. 🙂
za chwile przyjedzie Małgosia i udajemy się do Danuśki … 🙂
Panie Lulku ale z Pana egoista .. ciągle Pan przyjaciół wystawia na próbę cierpliwości .. raz plany kwieciste a zaraz potem plany umierania .. proszę się cieszyć życiem póki jest … 🙂
Nic na to nie poradze, ze mnie dorwalo jak djabel soltysa. Przed chwila wymienili decoder, jest znowu polaczenie ze swiatem. Na stabilizacje osadzenia zebów dobrze dzialaja sliwki wegierki. Caly koszyczek no i oczywiscie jablka. Sa zapasy, da sie zyc.
Pan Lulek
ten tekst „Matko….” był też na okładkach zeszytów, z tyłu. 16-to i 32-u kartkowych. Kiedyś już szukałam, czy gdzieś mi taki zeszyt nie został, ale nie znalazłam. Może jeszcze znajdę?
P.S. Kiedyś już o tym pisałam, ale chyba u Bralczyka
Tak…herbatę Dilmah uwielbiam a o jej walorach smakowych chyba nie trzeba nikomu opowiadać. Miło, że pojawiła się tu tak ciekawa notka. Dla miłośników herbaty polecam także bloga o tematyce herbacianej: http://www.klub.dilmah.pl/blog/