Wycieczka w przeszłość

Mimo iście włoskich  upałów, temperatura w cieniu naszej werandy przekraczała systematycznie 33 stopnie, wybraliśmy się z parą przyjaciół na wycieczkę po Mazowszu. Wprawdzie w obydwu wybranych miejscach już byliśmy ale było to dwa lub nawet więcej lat temu, a i okolica i same zabytkowe budowle są warte parokrotnego oglądania. W dodatku to zaledwie godzina jazdy od naszej nadnarwiańskiej wsi. Ruszamy…

Od Pułtuska pod Ciechanów z przyjemnością podziwialiśmy pożniwny krajobraz. Przypomina on dziś obrazy malarzy abstrakcjonistów. Na polach bowiem zamiast tradycyjnych snopków zestawionych po trzy w kopki leżą olbrzymie walce słomy lub równie wielkie sześciany. To rezultat pracy kombajnów i pras do słomy. Dziwny to widok ale już oswojony więc piękny.

We wsiach przez które przejeżdżaliśmy nie widzieliśmy tradycyjnego dla mazowieckiego regionu bałaganu czy brudu. Nie było też rozwalających się zabudowań. Ta część naszego kraju dogania szybko bardziej rozwinięte tereny i zaczyna architektonicznie i cywilizacyjnie przypominać Wielkopolskę.

Wejście do zameczku w Opinogórze

W Opinogórze Muzeum Romantyzmu czyli rodzinny dom Zygmunta Krasińskiego już po remoncie. Jeszcze tylko trwa kończenie oranżerii, która będzie jednocześnie pełniła funkcje Sali koncertowej. A neogotycki zameczek hr Zygmunta i dwór rodzinny już przyjmują zwiedzających. Spędziliśmy u hrabiostwa na pokojach półtorej godziny. Informacji udzielali nam strażnicy z ochrony Muzeum wykazujący się zdumiewającą wiedzą na temat epoki oraz historii rodziny poety.

Zmęczeni wędrówką zatrzymaliśmy się na chwilę w Domku ogrodnika gdzie znajduje się kawiarnia. I tu obsługa nadzwyczaj miła. Tyle tylko, że kawa (zwłaszcza po Italii) wprost obrzydliwa. Myślę, że Krasińscy przewracają się w grobach patrząc na krzywiących się gości. A przecież wystarczy kupić dobry ekspres i równie dobry gatunek kawy. To tak niewiele a jednocześnie tak dużo.

Zostawiliśmy więc niedopite filiżanki i udaliśmy się do… grobowca. W kościele (jakże pięknym) w podziemiach leżą Krasińscy i ich krewni. Są tu też niezwykłej urody płaskorzeźby ilustrujące idee i tematy poruszane przez Zygmunta.

Obok zaś, na cmentarzu do dziś czynnym, obeszliśmy stare groby towarzyszy walk napoleońskich, którzy najpierw znaleźli przytulisko w majątku Krasińskich a potem obok ich grobów.

Gołotczyzna – dwór Aleksandry Bąkowskiej

Z Opinogóry w kwadrans dojechaliśmy do Gołotczyzny, gdzie w majątku Aleksandry Bąkowskiej jest Muzeum Świętochowskiego. Najpierw zwiedziliśmy budynek główny, który poświęcony jest m.in. oświacie organizowanej przez właścicielkę dla chłopskich córek oraz malarstwu. Potem zaś drugi dom, w którym mieszkał aż do śmierci Świętochowski. Tu najwięcej uwagi poświęciliśmy precyzyjnie odtworzonej kuchni, w której głównym sprzętem była lodownia domowa sprzed ponad stu lat.

Pracownik Muzeum prezentuje nam patefon na korbkę i stare płyty

Wczesnym popołudniem, po wyjściu z kuchni Świętochowskiego, postanowiliśmy coś przekąsić. Najbliższe restauracje były w pobliskim Ciechanowie. Tam też zajechaliśmy zachęceni wielkimi przydrożnymi reklamami, do „Panoramy”.  Nie będę relacjonował dokładnie tej wizyty. Kto zechce może zajrzeć do Rankingu restauracji pod adresem  www.polityka.pl/społeczeństwo , powiem tylko, że jedzenie było całkiem niezłe ale sam lokal odstraszający.

Na deser wróciliśmy więc do domu, gdzie czekał nas przepyszny strudel jabłkowy zrobiony przez Basię i butelka lodowatego wina rose z winnicy barona Rothschilda. Po wizycie u mazowieckich hrabiów nie wypadało odkorkować niczego innego.