Risotto czyli prawdziwa poezja

Przed jakimś czasem wpisał mi w witrynie  www.adamczewscy.pl  mój imiennik Piotr Siła (czasem zabierający głos także w blogu) krytyczną uwagę o polecanej (filmik) metodzie przyrządzania risotta. Piotr S. uważa, że risotto bez dolania wina to zykły polski ryż z dodatkami.

Coraz rzadziej mam ochotę na wdawanie się w polemiki, nawet o tak zasadniczej sprawie jak gotowanie, uważając, że sporów, kłótni, polemik i awantur jest wystarczająco dużo w życiu pozablogowym, by przenosić ten obyczaj tutaj. Nawiasem mówiąc obrażalstwo i pohukiwania – niestety – dotarło i do nas, co mnie autentycznie martwi.

Nie odpowiedziałem więc miłemu Piotrowi (to subtelny człowiek teatru więc może źle by zniósł moje uwagi) nic. Aż tu nagle znalazłem wsparcie innego artysty. Oto włoski pisarz Carlo Emilio Gadda („Ohydna zbrodnia przy via Merulana”, „Cuda Włoch”) pisze o robieniu risotta tak: „Szpik zapewnia risottu, nie bardziej niż bardzo oszczędnie dozowane masło,  umiarkowane natłuszczenie ziaren i, jak się wydaje, wzmaga krwiotwórcze działanie naszego własnego szpiku. Przepis NIE ZALECA OBOWIĄZKOWEGO dodania dwóch lub więcej łyżek czerwonego mocnego wina (z Piemontu), ale pozostawia to indywidualnym gustom.”

Tak było i w omawianym przypadku. Gdy polecałem i pokazywałem jak robię risotto,  moimi gośćmi były dwie nastolatki (widoczne na filmie podczas pałaszowania dania), co powstrzymało mnie od sięgnięcia po flaszę z winem.

Wiele jest dań, które można robić na dziesiątki sposobów: z winem i bez, z cebulką lub bez niej, na maśle albo na oliwie. Każdy sposób jest dobry, zwłaszcza gdy rezultat bywa pyszny i zadowala biesiadników. Podobnie jest np. z używaniem łyżki podczas jedzenia spaghetti, która to metoda wspomniana niegdyś tutaj, wywołała lawinę inwektyw pod adresem polecającego łyżkę i widelec do makaronu.

Ale, co doskonale rozumiem, jedzenie może wzbudzać silne emocje. Tylko czy nie lepiej zamiast upierać się, że tylko jedna metoda i jeden przepis jest prawdziwy, zgodzić się na całkiem inne?
A jeszcze lepiej gdy różne dania a nawet kuchenne techniki zamiast kłótni wywołuja wenę twórczą i stają się osnową poematów. Oto przykład: Giovanni Pascoli, poeta z Romanii polemizował mową wiązaną z Augusto Guido Bianchim. Oba utwory dotyczą risotta. Przytoczę pierwszy z nich we fragmencie:

„… posiekanej cebuli włóż, pół kostki masła,
postaw rondel na ogniu, co wesoło trzaska,
a gdy cebula zacznie się zrumieniać,
surowego wsyp ryżu, ile ci potrzeba,
by do dna nie przywarł, mieszaj bez wytchnienia,
po czym rosół gorący zaczniesz doń dolewać.
Dodawaj go po trochu, żeby stale wrzało,
i na chwilę nawet, by nie wysychało.
Nie dolewaj rosołu niczym wody z kranu,
by gęsty ryż był, gdy skończysz gotowanie,
tartym parmezanem posyp wreszcie całość
i będziesz miał risotto, tak jak w Mediolanie.”

W tej sytuacji, po wykorzystaniu kolejnego cytatu z książki „Sekrety włoskiej kuchni” pokażę obrazek risotta marinara z ostatnich wakacji  czyli  podanego w… oczywiście  „Zi Fiore”.