Boski to napój czy trucizna?
„Gdyby nam Chiny wszystkie swoje trucizny przesłały, nie mogłyby nam tyle zaszkodzić, ile swoją Herbatą” – twierdził pewien autor sprzed z górą 200 lat a słowa jego rozpowszechnił w wydanym w Wilnie w 1811 roku „Dykcyonarzu Roślinnym” ksiądz Krzysztof Kluk. Inni autorzy z tamtych czasów, zwłaszcza medycy, twierdzili, iż picie herbaty wywołuje ból głowy, paraliż, krwotoki a nawet suchoty.
Opinię o trujących właściwościach herbaty podtrzymywała też Karolina Nakwaska twierdząc w swych niezwykle popularnych w pierwszej połowie XIX wieku książkach, że najbardziej szkodliwa dla zdrowia (zwłaszcza nerwów) jest herbata zielona, która swój kolor zawdzięcza „grynspanowi powstającemu podczas kulania herbacianych listków na miedzianych tacach”.
Autorka ta ( z domu hrabianka Potocka) rozumiała jednak, że obyczaj picia herbaty rozplenił się już tak bardzo, że całkiem wytępić się go nie da. Radziła więc swym czytelniczkom, by piły – jeśli muszą – raczej herbatę czarną, sprowadzaną morzem do Holandii lub Anglii, a nie tę wiezioną na wielbłądach przez pustynię i Syberię do Polski. Nie dość, że „karawańska herbata” była droższa, to jeszcze gorszego gatunku niż ta płynąca do Europy statkami. Herbata według tej autorki wymaga wielkiej staranności, wręcz udziału samej pani domu . Przyrządzając ten napój nie można było polegać oczywiście na służbie: „zalecam Ci ” pisała do swych czytelniczek- abyś ją sama robiła; nic przykrzejszego jak herbata nie dość gorąca , zdymiona lub w tłustym rądlu gotowaną wodą zalana, przez służących przyrządzana, dawana w wywrotnych szklankach, na małych miseczkach, naprzód osłodzona, czasem i z mlekiem zmieszana albo z arakiem, czy kto lubi czy nie(…) A wszystko to jest prawdziwa męką!”.
Pani Karolina najwyraźniej jednak nie panuje nad opisywana materią. Jej stosunek do aromatycznego napoju z dalekiej Azji nie jest jednoznaczny. Parę stron dalej bowiem twierdzi: „Podług spostrzeżeń lekarskich i chińskiego zwyczaju, zimna herbata nierównie zdrowszą jest niż gorąca; nie sprawia bezsenności i na nerwy nie działa.” Cóż więc mają zrobić wytworne czytelniczki „Dworu wiejskiego” – pić gorący napar własnoręcznie parzony czy zimny, który zrobi służba? A może zastosować się do tej porady autorki: „Kto bardzo lubi ten napój a pić mu go nie wolno dla bezsenności jaką sprawia, może do lipowego kwiatu dodać trochę czarnej herbaty dla smaku. Ale lepiej jednak wcale jej nie używać osobom nerwowym.” Znacznie lepszy dla ukojenia nerwów jest według niej „napój z perzu, gotowany przez pół godziny, osłodzony cukrem o pomarańczę otartym”, co prawdziwego smakosza zamiast uspokoić raczej może porządnie zdenerwować.
W tej chwili nie mam tych dylematów. Piję po prostu espresso. Gdybym tu, pod Neapolem, zamówił herbatę kelner niechybnie wzywałby pogotowie. A ja jestem całkiem zdrów.
Komentarze
dzień dobry .. 🙂 .. dzisiaj wolne to pospałam sobie .. teraz przy kawie poczytam i pomyślę co robić …
ja kawoszka .. ale herbatę piję w gościach (bo nie robią takiej kawy jak lubię) … lub jak jestem chora to herbata z cytryną lub sokiem malinowym …
Eh, herbata… zimowa herbata. Lubię czarne herbaty i z wyjątkiem el grey’a nie aromatyzowane. Napary ziołowe nazywam ziółkami, nie herbatą, zaś zachwalane przez znawców herbaty zielone nieodmiennie smakują mi jak wywar z siana. Herbaty nie słodzę, nie dolewam mleka, natomiast plasterek cytryny, czy mały kieliszek rumu w zimowy wieczór są chętnie używane. z Od czasu do czasu miło także skorzystać z konfitury wiśniowej albo z czarnej porzeczki; w razie przeziębienia konfiturę znakomicie zastępują owoce z nalewu alkoholowego. I tak przewagę w moim domu ma kawa, taka do gryzienia (ekspres służy dla gości)
Pyro ja też tylko taką „do gryzienia” i w kubku obowiązkowo …
miętę i zieloną herbatę piję jak się za pełna czuję …
ale właściwie to sobie przypomniałam o tej mięcie i chyba sobie zrobię do picia na zimno … dzisiaj już ciepło od rana …
Herbata z perzu – pierwsze słyszę. A może by tak herbatkę z piołunu?
Na ukojenie nerwów pana domu i wiecznej szczęśliwości z tego powodu dla pani „hrabini”.
E.
Obie. Kawa przed, herbata po południu.
Pyro, podejmę (łagodną 🙂 ) próbę przekonania Cię do zielonej.
Nisiu, nasza biblioteka ma wszystko w sieci. Można buszować do woli i zamawiać, tylko odbiór i zwrot w realu 🙂
Perz jest dobry na wszystko
Tak poważnie, jest w wielu mieszankach ziołowych (Degrosan, Normosan).
Dobry na przemianę materii, przy zatruciach, zakażeniach, problemach z wątrobą, nieżytach górnych dróg oddechowych…
Echidno – wiarę we wszechmoc piołunu w różnych dolegliwościach głosiła Babcia \\Jarka – Anna i moja Teściowa – Stasia (zresztą córka Anny). Całodzienna głodówka przerywana tylko popijaniem naparu piołunu? One to wytrzymywały, ja nie dałam się namówić. Może i skuteczne – Anna dożyła 99 lat. Ja mam bardzo wyczulony smak na goryczki i nie bardzo lubię (chyba, że w szpragach albo w brzoskwiniach)
Sladem haneczki podjelabym jeszcze lagodniejsza 🙂 probe przekonania Pyry do zielonej. Czy znacie zielona herbate Zubrowka? Dostalam od syna zestaw pieciu roznych zielonych herbat Kusmi Tea, w tym Green Zubrovka.
Smakuje dobrze ale nie umialabym okreslic subtelnosci smaku.
Kawe lubie wypic po obiedzie.
Poniedziałek, powoli opadają mgły po nocnych deszczach. nad nimi niebo cesarskie.
Wczorajszy dzień zakończył się hucznie, fajerwerki mimo deszczu zachwyciły tysiące widzów i naszego gościa – studentkę weterynarii z Wrocławia, bardzo miłą i atrakcyjną dziewczynę. Na tradycyjnym pochodzie najbardziej zainteresowały ją zwierzęta: konie, krowy, osły, kozy, psy (bernardyny z baryłkami u szyi 😉 ) Po południu odbyliśmy przejażdżkę rowerami, młodzi popływali w jeziorze, potem przyszła burza i deszcz. Zanim przylało zdążyliśmy jeszcze zajrzeć do nowoczesnej obory i stajni i pokazać, gdzie samoobsługowo kupujemy jaja.
Na kolację – tradycyjnie raclette. Później fajerwerki i planowanie dzisiejszego dnia. Gość ogląda dziś wodospady i lodowce, jeździ przez przełęcze i statkiem przez jezioro Czterech Kantonów, może też przewędruje Schoellenenschlucht śladami Suworowa i armii napoleońskiej. Program ambitny, dobrze, że się wypogodziło…
„…Cóż więc mają zrobić wytworne czytelniczki ?Dworu wiejskiego? – pić gorący napar własnoręcznie parzony czy zimny, który zrobi służba?”
Można samemu zaparzyć, ostudzić szybko kostkami lodu (stygnąca powoli robi się gorzka), dodać sok z cytryny, cukier lub miód do smaku. Podawać z plasterkiem cytryny, lodem i listkiem mięty.
Nie wiem co maja zrobic. Sam nie wiedzialem i zrobilem mocna kawe. Byc moze, gdybym byl Napoleonem, moj ordynans polecilby herbate z osobistego samowaru. Wczesniej mialem ochote na ozywiona polemike z hrabianka, ale byla osoba nieznoszaca sprzeciwu, zdolna zabic wzrokiem. Stad nerwowosc i brak konsekwencji. Nie wiem dlaczego, ale zycie mi mile.
Nemo. – widzę, że prowadzisz swoistą stację turystyczną.Na przykładzie mojej Ryby doszłam do wniosku, że mieszkanie w atrakcyjnej miejscowości może być nieszczęściem. Wakacje trwają 8 tygodni i niemal każdy członek rodziny i bliscy przyjaciele uważają, że można na tydzień pojechać nad morze, bo przecież nocleg jest…A mieszkańcy kurortu mają zaplanowane wakacje, remonty, odpoczynek, czy chałturę, a tu goście i jeszcze połowa poobrażanych : „my przecież nie mamy wymagań, obiad zjemy na mieście, a spać możemy w spartańskich warunkach”. Że gospodarze są zmuszeni gościom oddać własną sypialnię, albo cierpliwie odpowiadać, że w ich ogródku namiotu nie da się rozbić, albo że nie mają posłań dla trojga dzieci, jest nieodmiennie powodem do cierpkich uwag albo długich dąsów. Właśnie tłumaczyłam własnemu Bratu, że \matros po 2-3 tygodniach nieustannej wachty chce odpocząć; czyli pooglądać nocami telewizję, pobuszować w internecie, albo urządzić przyjęcie grillowe z piwem, a Bratowa chadza spać przed 9.00. I co ma ten biedny Matros zrobić? Mówi, że wyjeżdża na urlop „A, to świetnie – cieszy się potencjalny gość – Pyra wzięła na siebie obowiązek spacyfikowania swojej części rodziny, z innymi niech sobie radzą sami.
No, tego … Piołun niewłaściwie (czytaj właściwie w przypadku pani „hrabini”) przyrządzony może doprowadzić do … tego … zejścia.
Taki czarny humor dzisiaj mnie naszedł …
E.
Problem i natychmiastowe rozwiazanie problemu – Pyro, zaproponuj czestowanie gosci herbata z piolunu, juz w progu.
Nisia moze napisac kryminal oparty na tych zdarzeniach – Death by Tea. Musze sie napic kawy, bo kolejne genialne pomysly wymachuja rekami. Kolejka jak po kaszanke.
Znów jest maj ten sam,
Kasztany kwitną znów ogromnie.
Naplewat’mnie tam!
Ja jedno wiem i jedno pomnę:
Pod samowarem siedzi moja Masza,
Ja mówię „tak”, a ona mówi „nie”.
Jak w samowarze kipi miłość nasza,
Ja gryzę pestki, ona na mnie klnie.
Potem nagle po całusku
Wydziela do herbaty na prikusku.
Pod samowarem siedzi moja Masza
I jak herbata tak naciąga mnie!
Przyszli, wzięli nam
Firanki, szubę, stół i łóżko.
Naplewat’mnie tam!
Bo ja o jednym myślę duszko:
Pod samowarem siedzi moja Masza,
Ja mówię „tak”, a ona mówi „nie”.
Jak w samowarze kipi miłość nasza,
Ja gryzę pestki, ona na mnie klnie.
Potem nagle po całusku
Wydziela do herbaty na prikusku.
Pod samowarem siedzi moja Masza
I jak herbata tak naciąga mnie!
Jak piołun – to piołunówka.Znakomita na problemy trawiennne,
ale gorzka jak…piołun.
A perz ?
Któż się nie zaperzył przy pieleniu perzu !
Nemo – Zadziwiajace. Znam to 🙂
Herbate i kawe mozna tez pic na pokladzie wlasnego jachtu, w towarzystwie Fanny Gordon. Najlepiej jest poplynac po herbate osobiscie.
Pod samowarem
Witam po weekendzie. Zerknąłem w chili dostępu do aparatury. U mnie goście, jedzą akurat śniadanie, a potem w teren, bo wziąłem dzień urlopu.
Życzę miłego tygodnia,
pepegor
„Tam ryczy purga,
tu śpiewa samowar.
Ej, w tajgę nie wyruszę,
tu piec – tam wilczy czas”
Kontynuujac temat herbaciano-kawowy podaje za Gazeta Gdynska z 31-go sierpnia 1939-go roku, iz Zdrowe – Wykwintne – Tanie jest palenie w zwijkach MOCCA.
Premiowa gazetka blaszana za 35 groszy po zakupieniu 10 pudelek gilz MOCCA po 150 sztuk.
1500 papierosow – palmy jak najszybciej.
Z piołunu najlepszy jest absynt
druga kawa wypita … do tego naleśniki z mąki kukurydzanej z jogurtem, jagodami, odrobiną miodu i posypane gorzką czekoladą … pycha … moja waga lubi takie jedzonko … już tylko 2 kg mniej i będę happy … 🙂 … lato jest cudowna porą na życie … 😆 …
… zakładam ulubioną sukienkę i idę pobuszować na bazarku … 🙂
Misiek żyjesz? ….
Jolinku – Misiek pewnie cierpi – Sławek już łapie ryby na wyspie, a Misiek na Kurpiach.
Oj, niedobrze, mościpanowie, niedobrze 🙁 Zachmurzyło się i znad Jury nadciąga kolejna fala deszczu i burz…
Na obiad dziś cukinia, ryż, kurczak.
Najlepszą w życiu herbatę , której smak i aromat pamiętam do dziś piłam w domu mojego dziadka. Był on wielkim smakoszem tego napoju. Twierdził, że gorąca herbata jest najlepsza zarówno wówczas,gdy człowiek jest zmarznięty
jak i wtedy,gdy mu dokucza letni upał. Podawana u niego herbata z cytryną napełniała zapachem cały pokój. Dużo bym dziś dała za filiżankę dziadkowego „boskiego napoju”, nigdy już podobnego nie spotkałam. Były to późne lata pięćdziesiąte, nie było wtedy zbyt wielu gatunków herbaty w sprzedaży.Pamiętam, że kupowało się Ulung albo Yunan w charakterystycznym czerwono-niebieskim kartoniku, istniała też herbata gruzińska i chyba Assam, ale żadna z nich nie była tą. Może zresztą tajemnica tkwiła w sposobie zaparzania, tego zaś Dziadek nauczył się przebywając przymusowo w Tomsku na Syberii.
Ewo z P.
podróże kształcą jak widać 😉 Nawet będąc niedobrowolnie na Syberii można się czegoś nauczyć.
Ja też pamiętam znakomitą herbatę z dzieciństwa, ale w domu mieszało się różne herbaty dostępne w zwykłym handlu. Proporcje składników znane były tylko mojej Mamie…
Niebagatelna była rola dobrej wody, a cytryny nie były uprawiane intensywnie w Hiszpanii i miały inny aromat. Takie cytryny można dostać na Sycylii w zaprzyjaźnionym ogrodzie. Te przywiezone przez nas zeszłej jesieni przechowały się w chłodzie do maja 😯
Ewo z P. – była jeszcze znakomita herbata „jubileuszowa” w czarno – błękitno – złotych 100 gramowych puszkach po 27 złociszy (czyli jak na harbatę, bardzo droga) Do dzisiaj lepszej nie piłam. Ogromnym rozczarowaniem dla mnie był Lipton po 89-tym.
No tak, szanse na odnalezienie pamiętnego smaku słabe raczej. Bo to musiałaby być nie tylko herbata( może właśnie mieszanka jak u Mamy Nemo), ale i woda i cytryna z ogrodu. Pyro, „jubileuszowej nigdy nie piłam, więc może to ona właśnie.
Dziędobry na rubieży. Pada. I dobrze.
Kiedyś byłam smakoszką herbacianą (tylko gorzka, dobrze zaparzona itp), ale jakoś przeszłam na liptona z sokiem malinowym… w grypie czy coś? I zostało.
Kawę lubię tylko z ekspresu. Jak muszę, wypiję inną, ale bez przyjemności. W związku z tym nabyłam zgrabny ekspres, który wszystko świetnie robi i jest ładnie przemyślany – z jednym wyjątkiem: główny wyłącznik ma na plecach. Do każdego użycia trzeba go odsuwać od ściany.
Z przyczyn metafizycznych najbardziej smakowała mi kawa na Darze, z ekspresu, podana przez pana Michała w filiżaneczce z firmowego serwisu. Mała łyżeczka cukru, zero mleka. Morze chlupie dookoła…
Ewo z P., – została „wypuszczona” w 58.ym – trafiłam na nią przypadkiem, a potem uparcie polowałam. Jeżeli nie udało się kupić, to robiłam mieszankę ; 2X YUNAN, 1x assam, 1 x indyjska + 1/4 paczuszki fioletowego el grey’a z delikatesów
Był domowy sposób na sporządzenie „earl greya” – do zwykłej herbaty dodawało się potłuczone nasiona kolendry. Całkiem nieźle imitowało.
Moja Mama parzyla swietna herbate, mieszala rozne, na oko, jak mowila.
Chyba do wspomnienia o przyjemnosci tego smaku dochodzi nostalgia…
Pyro, wypróbuję taką mieszankę, wszystkie składniki można będzie nabyć w sklepie „Świat herbaty”.
Alino , racja! Właśnie nostalgia.
Danusko i Krystyno, nie wiem, czy wciaz jeszcze Stieg Larsson jest z Wami przed zasnieciem 🙂 Na ekrany wchodzi drugi film z serii „Millenium”, a jeszcze w tym roku trzeci i ostatni. Widzialam pierwszy i jesli macie okazje obejrzec, polecam. Trylogia bylam zachwycona wiec nie bylam pewna, czy film mi sie spodoba. Tak, bardzo i cale szczescie, ze nie zajal sie tym Hollywood tylko szwedzki rezyser D.Alfredson ze szwedzkimi aktorami. Mimo sila rzeczy uproszczonej fabule, film jest wierny oryginalowi. Bardzo dobre kino.
Ja oglądałam pierwsze dwa, czekam na trzeci.
Wczoraj (5:08) Echidna podala przepis na wolowine. Przypomina mi on bardzo wloskie danie z cieleciny z sosem z tunczyka (vitello tonnato), rodem z Lombardii. Przygotowuje je od czasu do czasu, je sie dobrze latem ale jest dosc pracochlonne. Nastepnym razem sprobuje z wolowina, jak podaje Echidna.
Radio melduje, że w mojej dalszej okolicy (20 km stąd) piorun zabił młodego człowieka, który schronił się przed burzą pod wielkim świerkiem 😯 Inni jego koledzy schronili się do samochodu, a on z dwiema dziewczynami pod drzewem 🙄 Dziewczynom nic się nie stało, choć zostały odrzucone podmuchem na kilka metrów…
W całej Szwajcarii lało wczoraj wieczorem, miejscami po 20 l wody na metr kwadratowy w ciągu 10 minut 😯
Dobrze, że ci Belgowie już w domu.
Dzień dobry Szampaństwu.
Kanada dzisiaj świętuje z potrzeby długiego weekendu raz na miesiąc, ponieważ nie ma żadnego święta, mamy Civic Holiday czy coś podobnego.
Pierwsze, drugie i trzecie przykazanie gospodarskie – nigdy i pod żadnym pozorem nie oddaje się gościom własnej sypialni. Gospodarze biegają wokół gości, muszą mieć swój azyl. Sypialnia gospodarzy rzecz święta. Dla gości się zawsze znajdzie miejsce w innych zakątkach domu.
Najlepszą herbatę na świecie parzyła Pani Malinowska, woźna z LO w Ząbkowicach Śl. – i nikt mi nie przetłumaczy!
Gości najlepiej czymać w piwnicy. Mam taką, przechodnią. Bardzo dobrze się w niej śpi, bo cicho i chłodno.
Przechodnią nie w sensie przechodzenia przez, tylko przechodzenia z rąk do rąk. Różni moi rozbestwieni przyjaciele żądają wywieszenia na niej tabliczek z nazwiskiem. Własnym, oczywiście. Taki jeden potrafi zadzwonić z tekstem: czy moja piwnica wysprzątana, bo przyjeżdżam – i żeby mi pranie wisiało!
Pranie poprawia atmosferę…
Nisiu – znasz sklep z piwnicami?
Nisiu- jeśli to jest ta sama piwniczka,w ktorej trzymasz zapas wina,
to proszę bardzo, mogę nocować 😀
Alino – póki co chwila przerwy w przyjaźni ze Stiegiem inaczej człowiek
popadłby niechybnie w jakowąś depresję.Tym niemniej czeka na mnie
trzeci tom oraz filmy do obejrzenia.
Filmy chyba też trzeba będzie sobie dawkować – raz Larsson,raz harlekin
z lekka polukrowany 🙂
Co by nie mówić – książki połyka się prawie jednym haustem.
Danuśka, jak sobie można zrobić dobrowolnie przerwę od Larssona! 🙁
Ja z utęsknieniem czekałam miesiącami na kolejne tomy, to była tortura!
W piwnicznej izbie… 😯
Danuśko, proszę uprzejmie. Wino się znajdzie. Pranie ma wisieć???
Hej, tam na rubieży!
U nas pada od dziesiątej, godziny zabrakło, żeby skończyć zebrać co już skoszone i wyschnięte.
Nic to.
Małgosiu- sama widzisz,jak się planuje nocleg u Nisi w piwnicznej
izbie z praniem i winem do dyspozycji,to nie ma się czasu
na czytanie Larssona 🙂
Alino –
bo to właśnie to danie natchnęło mnie do wypróbowania z wołowiną. Akurat cielenciny nie miałam. Wyszło wspaniale. Ciekawe, że uważasz to za bardzo pracowite danie. Mięso gotuje się samo. Fakt – ponad godzinę. Troszkę roboty przy sosie, to prawda. Ale pracowite? No, chyba że sos przygotowujesz używając trzepeczki. Ja robię w robocie kuchennym. Minuta-pięć i po krzyku.
Dodatkową zaletą tego przepisu jest możlwość modyfikacji sosu. Jak ktoś ma zastrzeżenia do tuńczyka i anchovy, można zastąpić każdym innym sosem. Najlepiej sprawdza się grzybowy lub śmietankowy.
Mój oryginalny przepis pochodzi ponoć z Piemontu. Bazą sosu w wersji staro-mediolańskiej jest śmietana.
Czasem tak sobie eksperymentuję modyfikując nieco oryginalne składniki. Przeważnie eksperymenty kończą się sukcesem. I te polecam znajomym.
Raz eksperyment wyglądał wspaniale, zapach po wyjęciu z piecyka nęcił lecz po przekrojeniu jednogłośnie wylądował w koszu. W smaku paskudny.
Echidna
Nisiu- nie wybieram się do Szczecina w najbliższym czasie,
ale dobrze wiedzieć,że ewentualnie metę w na rubieży mam 😀
Czy Chińczycy lub inni mądrzy ludzie wynaleźli może jakąś herbatę rozweselającą ? Nie słyszałam o takiej, a byłby to doskonały napój. Mogłaby mieć nawet smak piołunu. Człowiek napiłby się takiej herbaty i z pełnym przekonaniem stwierdziłby, że świat jest piękny, nawet w trakcie czytania trzeciej części Millennium. Chyba ten Stig Larsson nie poprawia mi nastroju, ale po drugiej części przeszłam od razu do trzeciej, bo jest to bezpośrednia kontynuacja . Filmu niestety jeszcze nie widziałam, ale zaufam Waszej opinii i gdy bedzie możliwość, obejrzę.
Zdaje się, że zamiast prania siano trzeba wywiesić 😯
Wczoraj obiadowałam w takich okolicznościach przyrody:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3581.jpg
Żeby się dostać na górkę, trzeba przejść od chałupy przez ten mostek w lewym górnym roku widocznym (ledwie). Koło mostku leżał sobie olbrzymi wąż wodny. OLBRZYMI! One lekuchno dochodzą do 2 metrów długości, a bywają i dłuższe.
Poleciałam po towarzystwo, żebu pokazać. Towarzystwo zamiast na paluszkach, ruszyło jak stado koni i spłoszyło gada, a ja nie zdążyłam zrobić zdjęcia 🙁
Errata”
wieprzowiną, wieprzowiną
E.
Krystyno,
dla rozweselenia można uzywać innych napojów, niekoniecznie herbata. No ewentualnie po góralsku – herbata z prądem 😉
Rozgrzewa i rozwesela, dwa w jednym!
W sobotę byłam w teatrze, co oczywiście nie jest niczym nadzwyczajnym, ale jednak trochę było. Najlepiej całą sytuację opisałby Placek, ale skoro nie było go tam, spróbuję sama. Trwa właśnie Festiwal Szekspirowski w Gdańsku, a część spektakli wystawiana jest także w Gdyni. W miłym towarzystwie wybrałam się na ” Burzę” wystawianą przez teatr z Rumunii. Na teatralnej scenie znajdowali się i aktorzy, i widzowie. Owszem, było tłumaczenie na umieszczonym u góry ekranie, ale z powodu oświetlenia prawie niewidoczne. Zresztą szybko podawany tekst i tak nie pozwalałby na jednoczesne czytanie i śledzenie akcji. ” Burzę” już kiedyś oglądałam i wiem ogólnie o co chodzi, ale przed pójściem do teatru nie odświeżałam sobie treści sztuki. W sumie było to dość interesujace przeżycie. Sama inscenizacja, gra aktorska, muzyka bardzo mi się podobały i gdybym wszystko rozumiała, byłabym zachwycona.
Tak więc, jeśli ktoś miałby zamiar uczyć się języka rumuńskiego, a odwodzi go od tego jedynie rzekoma nieprzydatność, to jest w błędzie. Znajomość każdego języka może się przydać zupełnie nieoczekiwanie. Poznałam dwa wyrazy rumuńskie : pingwini i rekini. Prawda, jakie łatwe.
Zjadłyśmy resztę roladek schabowo – boczkowych, a na deser placek ze śliwkami
Echidno – ten sos…hm… w starych przepisach w sosach do cielęciny zawsze były sardele, a mnie się ryba do mięsa źle kojarzy. \mówisz, że dobre?
Pyro –
jakiem pierwszy raz robiła, Wombat chodził po kuchni z dziwną miną. Jak podałam na stół jadł z apetytem. Potem przyznał iż przygotowane składniki wzbudziły nieufność do nowej potrawy. Nieufność nieuzasadnioną. Sam przyznał.
Trzeba tylko uważać z anchovy. Coby za dużo nie dać. A jak ryby niekoniecznie, masz opcję zrobienia innego sosu.
E.
Pyro-a jak Ci się kojarzy mięso do ryby ? Takie np. pstrągi zawijane
w boczek i upieczone w piekarniku są bardzo smaczne,ale muszę
powiedzieć,że ja lubię takie niecodzienne połączenia.
Po wczorajszym obiedzie. Bywa i tak… 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_3616.jpg
*errata
To był rat snake – a nie water snake. Tak czy owak, w wodzie też buszuje za jedzonkiem.
Alicjo-obiady bywają męczące…
Sie Jerzor sfatygował…
Danuśko, moja piwnica jest zawsze do Twojej dyspozycji.
Dodatkowa jej zaleta: zamyka się na klucz, więc można uniknąć spania z dużym psem przytulonym do Ciebie…
Nisiu
Czy zamykanie jest obowiązkowe?
Echidno, co do Twojego dania, to jednak jest troche pracochlonne a moze raczej „czasochlonne”, bo mieso trzeba przygotowac wczesniej zeby dobrze ostyglo, zanim bedzie pokryte sosem, tez schlodzonym.
Pyro, mnie tez polaczenie miesa z ryba wydawalo sie ryzykowne, kiedy robilam po raz pierwszy, ale efekt jest naprawde smaczny.
Echidno, potwierdz jeszcze raz, prosze, robilas z wieprzowina a nie z wolowina, czy tak?
Inny przyklad takiego miesno-rybnego dania to paella
Cichalu, oczywiście, że nie. Beta będzie zachwycona, mogąc przyłożyć się przy gościu. Albo dać mu buzi na dobranoc. Albo na dzień dobry. Albo bez powodu, bo to ogólnie uczuciowa suczka. A jeśli kot ją ubiegnie i przyłoży się przy gościu, nie jest wykluczone, że spróbuje zabić kota.
Rozumiem, że lubisz zwierzaczki?
No to mam nadzieję że moje poznasz niebawem.
Teksascy rowerzyści (grupa Sierra) dziś mają przerwę w pedałowaniu i przejeżdżaja prawie 800 mil swoimi furgonetkami (vans) z Smithers, British Colubia to Whitehorse, Yukon. Nie wiem co łatwiejsze.
Whitehorse to miejsce spotkania obu grup, tej która wybrała trasę przez góry (Rockies) i tej nadmorskiej, (Sierra), którą spotkała nasza Orca.
W mieście wg. Wikipedii mieszka ? mieszkańców Yukon. Założone w okresie gorączki złota nadal przyciąga turystow pięknymi parkami, widokami, oraz przeżyciami na Whitehorse Rapids:
http://www.youtube.com/watch?v=6YYiCpOPAYU&feature=related
Jutro przerwa, cała ponad pięćdziesięcioosobowa grupa pojedzie już razem aż do Anchorage!
Głosowanie na stronie pepsi zakonczone. Dziękuję w imieniu przyszłorocznej grupy wszystkim, którzy się zaangażowali. Nie wiem czy znów kiedyś otworzą. Zmieniam więc na najbliższe dni mój link – będzie teraz prowadził do blogu Basi z nadzieją, że wraz ze zbliżaniem się do Anchorage będzie miała częstszy dostęp do sieci.
Alino. W zastępstwie Echidnej, cichal. Wieprzowina albo cielęcina. Do tego się porzyznała.
Nisiu! Się cieszę, że to już niebawem. Ewa Cię pochłania tak, że przestała malować!
? to miało być 3/4
Cichal, dzieki za sprecyzowanie.
Wandziu
Tak sie przyzwyczaiłem do klikania i porannego gulgotu nalewanej Pepsi )której prywatnie do ust nie wezmę) ale bul, bul, bul zawsze mi się miło kojarzy…
Pozdrów Basię i życz Jej najlepszego! Niech się Jej wiedzie!
Nemo i Placek zastawili dzisiaj rano pulapke z tangami i nostalgia mnie dopadla, bo moj Tata wygrywal na akordeonie rozne te melodie. Jakos tak smetnie mi na duszy sie zrobilo.
Alicjo, poczekam na Twoja dyskoteke 🙂
WandoTX
Yukon River. Whitehorse, Yukon do Eagle, Alaska.
s/s Klondike, Whitehorse, Yukon.
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/Yukon#
Ale Numery albo numerki. Cale popoludnie spalem jak przyslowiowy. Teraz bedzie nocka jak zwykle przy obecnosci tego Lysego. Wtedy spac sie nie da. Krótkie przerywniki niewiele pomoga. A USD systematycznie spada.
Zatem zyczenia pieknych snów dla tych którzy sa w stanie.
Na wysunietej placówce.
Pan Lulek
Cichalu, uściskaj Cichalową!
😆
Ja mam chyba coś takiego jak Pan Lulek – cały dzień dzisiaj śpię. A w każdym razie się przewracam.
Panie Lulku- niewątpliwie jestem w stanie,ale jeszcze nie idę spać.
Czeka mnie,jak sądzę,przednia zabawa,bo idę do zobaczyć „Klimakterium ”
http://www.clubcapitol.pl/teatr/index.php?obiekty_id=577&id=1
Sprawozdam po powrocie.
I sprawozdawszy pójdę spać,ze spokojnym sumieniem.
yyc – dech zapiera.
Alle leje 😯 I nie przestaje 🙁
Alino,
sorry za nostalgię, Ciebie, widzę, też wciągnęła 😉
Poszłam dziś bez roweru, za to z parasolem, do biblioteki. W drodze powrotnej natknęłam się na brytyjską rodzinę podziwiającą z daleka naszą piękną drewnianą śluzę na rzece. Nie wytrzymałam i powiedziałam im, że jak chcą, to im pokażę, którędy do tej śluzy dojść i przez nią przejść. Dzieciaki bardzo chciały, więc rodzice nie mieli wyboru i się zgodzili 🙄 Muszę chyba bardziej panować nad sobą, niedługo zacznę przymuszać turystów do nieprzegapiania atrakcji… 🙄
Pod presją, robiąc dobrą minę do złej gry… zmuszono mnie, klubowa koszulka Jelcz-Laskowice zobowiazuje.
🙄
Zrobiłam tak zwane dwa kółka na trasie. Podobno 20 to standard. Ludzie, litości!! Nie w taką saunę!!!
http://alicja.homelinux.com/news/img_3656.jpg
Danusko, notuje Capitol na przyszla wizyte w Warszawie.
Po raz 177 leci w TV polski serial wszech czasów o tym, jak 4 chłopaków i 1 pies wygrali II wojnę światową. Znałam i lubiłam Janusza Przymanowskiego, był czarującym rozmówcą. Nie była to znajomość bliska, prywatna – to ja byłam od załatwiania, a pan Janusz robił za małpę (cytując klasyczkę). Kiedyś opowiadał, jak to zbierał teksty piosenek żołnierskich, takich powstających w oddziałach i jak go wtedy te teksty śmieszyły. Mówił, że był wtedy młody , głupi i zadufany, a folklor żołnierski lekceważył. Wydawało mi się, że „Czterech pancernych” znam na pamięć do ostatniej kropki, a tu okazało się, że nieprawda. Dialogi i owszem, ale piosenki? Tytułową i „To ja, to ja” i potem tekstowo „tygrysa bierz na ząb i rąb”, co mnie też śmieszyło niemożebnie. Tymczasem wczoraj słucham uważnie, a tam(tuż przed forsowaniem Odry) śpiewający harmonista się wzrusza : „Ranny porucznik w słup postawił oczy….itd” Sama się wzruszyłam i pomyślałam sobie „Panie Januszu, dobrze, że Pan zbierał”
Siódma kompania
Kto to jest kominiarz?
Nemo, to tak dla zwalczania nostalgii? 🙂
Alino,
jedną nostalgię – inną 😀
Nowy,
sprawdź, czy nie masz wirusa w komputerze. Dostałam od Ciebie maila po angielsku z reklamą jakiegoś Japończyka 😯 Sądząc ze spisu innych odbiorców ktoś posłużył się Twoją listą adresową.
Nowy, dostalam to samo co Nemo 😮
To miala byc buzka zdziwiona a nie to, co wyszlo…
Dziekuję Nemo za ostrzeżenie. Wywaliłem. Mogło być zainfekowane
Kod diaboliczny 9666
Przede wszystkim nie należy otwierać linków w takich mailach 🙄
Leje, leje, leje… 🙁
Go linux!
Wtedy nie będziecie się martwić wirusami. Dostałam ten sam mail. Wypięłam się, a co!
…to raczej reklama tylko była, sprawdziłam ten podany sznureczek, kup pan cegłę, tego typu.
Alicjo! Super, ja sie jeszcze na takim zakręconym boję jeździc, ale z czasem, z czasem 🙂
Na tym zakręconym to ja dwa kółka po ulicach w sąsiedztwie, gdzie jeden samochód na godzinę, WandoTX – i to dla szpanu tylko i zdjęcia, potrafić potrafię, ale mam za słabe ramiona, toż tu trzeba leżeć na kierownicy!
Wolę mój „spacerowy”, z koszyczkiem, do sklepu i z powrotem. Damka zresztą 🙄
Dla damy 🙂
A koszulkę Jelcza dostałam od prawdziwego kolarza.
No i zwojowałem Tatarzyna! Ukradłem troche z przepisu Adamczewskich, trochę z Echidny i wyszedł wcale, wcale. Przymarynowałem z majerankiem, tymiankiem i chili. Naszpikowałem śliwkami ale i czosnkiem. Przysmażyłem, poddusiłem i upiekłem. Wyszło szafranno i korzenno, moja mościa panno!
Żeby ułagodzić zrobiłem sos pieczarkowy ze słodką smietanką (half & half) w obecności dyżurnych i kardamonu! Uff
http://picasaweb.google.com/cichal05/Schab#
O, *hrabini* doradzi…
http://kobieta.dziennik.pl/kuchnia-i-przepisy/artykuly/297833,tanie-gotowanie-doradzi-beata-tyszkiewicz.html
…drżyjcie, narody! (to pod adresem powyższego sznureczka).
Cichal,
a gdzie pokrojone dla nas plasterki?! Wszyscy chcemy!
o Danuśka podsunęła mi dobry pomysł z Capitolem …
a ja się cieszę bo mój mój były współpracownik, który miesiąc temu poszedł do zakonu po miesiącu podjął decyzję, że wraca do domu .. podświadome wiedziałam, że to ucieczka od życia ale musiał sam o tym się przekonać ..
Jestem moze bledszy, troche spiacy, troche bardziej milczacy, ale nie na tyle by wstapic do klasztoru. Po raz kolejny nie bylo mi dane wygrac na loterii, dlatego bardzo uradowala mnie wiadomosc, ze pani Tyszkiewicz napisze ksiazke ktora pozwoli mi oszczedzic na truflach i szampanie.
Nie zrezygnowalem z raz juz obranego celu, a kolejny tydzien oczekiwania spedze na lekturze dziel pomocnych w planowaniu mej przyszlosci. Dzielo pani Nakwaskiej znam juz prawie na pamiec i przyznaje, ze miala glowe na karku, a wspomniany dylemat „herbata czy perz ?” jest tylko pozorny. Wielokrotnie juz bylem w sytuacjach w ktorych, bez cichej zachety i doswiadczeniu autorki, bylbym w opalach.
Na przyklad pozornie blaha kwestia mleka do herbaty wypijanej w czasie podrozy – o tym, ze krowa powinna miec czyste wymiona wiemy wszyscy, ale ilu z nas pomyslaloby o kobiecie te krowe dojaca ? Podobno wyszukanie takowej jest niezwykle trudne. Co do oszczednosci, podobno w poznanskiem mozna kupic mydlo rownie dobre co w Paryzu.
Najwiecej czasu zajmuje mi nie strona kulinarna mego rychlego trybu zycia, a sprawa skompletowania zespolu sluzba zwanego. Temat ten jest prawdziwym polem minowym, ale nigdy nie mialem zludzen, ze bedzie latwo. Praktyczne rady typu „jak oddzielic kamerdynera od pokojowki by milostek uniknac” byly wazne wtedy, sa wazne i beda wazne.
Alicjo Roztomiła! Wyślę Wam mailem, ale będą cieniutkie…
Ha, mój kursor przestał cierpieć na ADHD.Paweł odwiedził komputer.Wirtualnie.
Pyro! Załóżmy Klub Wielbicieli Pawłowego Talentu. KWPT. Będziesz Prezeską, przepraszam to niemodne! Będziesz Prezydentką!
Pyro – Uzdrowiciel jest wsrod nas 🙂
no tak Paweł odwiedza komputery i dla nas nie ma czasu … 🙁
idę na „Morderstwa w Midsomer” … świeżutkie z 2009 r. …
Ja sobie jeszcze poteoretyzuję nt „Ballady o 7 kompanii” – melodia jest ruska i to słychać w każdym takcie i akcencie muzycznym i nijak te akcenty nie pasują do języka polskiego. Efekty są zabawne – w 1-szej strofce „Ranny porucznik patrzy się na NAS” i wszędzie wymuszone rymy męskie, rzadko spotykane w wersyfikacji polskiej. I ten BerlIn (duża litera zastępuje akcent). Niby języki pokrewne, a tak różne.
Placku – lubisz widać wiersze pani Marii – a umiesz „Zyć bez powietrza”?
Jolinek się cieszy, że jednego zakonnika mniej.
Ładnie to tak?
Ja też byłem w zakonie. Jeden dzień , a własciwie jedną noc.
Tak mi dobrze z oczu wtedy patrzało , że kobiety zwracały się do mnie: Proszę Księdza.
Teraz też bym tak chciał, ale charakter mi się zmienił.
Szkoda gadać…
A , zapomniałem że to był najbardziej surowy zakon, gdzie kobiety nie mają wstępu od trzystu lat. Pewnie dlatego przeor się ożenił
No właśnie, Pyro, no właśnie.
Właśnie mój ukochany przyjaciel Koryś łazi za mną (wirtualnie), żebym mu przełożyła „Wasze błagarodje” Okudżawy, bo chętnie by se zaśpiewał.
http://www.youtube.com/watch?v=mGOj_D4saPo&feature=related
A co ja mam zrobić ze szlagwortem??? „Wasze błagarodje” to był formalny zwrot wojskowego podwładnego do wojskowego przełożonego. W armii carskiej, sie wie. Bez danego szlagwortu nie ma piosenki. Jestem w większej kropie niż Tuwim, kiedy tłumaczył „U łukomorja dub zielionyj”. No, może w podobnej. Tu błagarodje, tu łukomorie… masakra.
Ale Brygantynę mu przetłumaczę:
http://www.youtube.com/watch?v=fZp5ABeTsA8&feature=related
I Atlantów też…
http://www.youtube.com/watch?v=udNDECQP26U&feature=related
Tę piosenkę niejaki Horodnicki (Gorodnickij) napisał 45 lat temu na pokładzie Kruzenszterna. MNIE TO ROBI!
Jakiś bardzo fajny projekt (tak się teraz mówi) te „Pieśni naszego wieku”.
Twój komentarz czeka na akceptację! No tak, dałam trzy sznureczki.
To podziabię na kawałki.
Odcinek 1.
No właśnie, Pyro, no właśnie.
Właśnie mój ukochany przyjaciel Koryś łazi za mną (wirtualnie), żebym mu przełożyła ?Wasze błagarodje? Okudżawy, bo chętnie by se zaśpiewał.
http://www.youtube.com/watch?v=mGOj_D4saPo&feature=related
Odcinek 2.
A co ja mam zrobić ze szlagwortem??? ?Wasze błagarodje? to był formalny zwrot wojskowego podwładnego do wojskowego przełożonego. W armii carskiej, sie wie. Bez danego szlagwortu nie ma piosenki. Jestem w większej kropie niż Tuwim, kiedy tłumaczył ?U łukomorja dub zielionyj?. No, może w podobnej. Tu błagarodje, tu łukomorie? masakra.
Ale Brygantynę mu przetłumaczę:
http://www.youtube.com/watch?v=fZp5ABeTsA8&feature=related
Odcinek 3.
I Atlantów też?
http://www.youtube.com/watch?v=udNDECQP26U&feature=related
Tę piosenkę niejaki Horodnicki (Gorodnickij) napisał 45 lat temu na pokładzie Kruzenszterna. MNIE TO ROBI!
Jakiś bardzo fajny projekt (tak się teraz mówi) te ?Pieśni naszego wieku?.
Kto mnie wrzucił znak zapytowywania?…
👿
Nisiu – To nie ja, Wasza Milosci, piesni slucham.
Pyro – Jeszcze nie umiem zyc bez powietrza, ale sie ucze. Bez wierszy nigdy nie umialem.
Panie Lonzio,
dłużej klasztora niż przeora 😉
Nisiu – Placek ma o tyle rację, że w literaturze rzeczywiście tłumaczono „Wasza Miłość”, a tu nie pasuje; niby można poprzedzić inwokacją „Szarżo – Wasza Miłość” co ironicznie w kolejnej zwrotce można zastąpić „Szarżo – moja Władzo” ale ja podumam. Efekty przekażę.
Nisiu, pieknie sie slucha.
Pyro – Uzywam tego tytulu zwracajac sie do ludzi takich jak Nisia, Suworow, Ty – przetlumaczylbym jako Wasza Wysokosc lub Jasna Beato.
W armii brytyjskiej do każdego wyższego stopniem należy zwracać się Sir, w dawnej, rosyjskiej – jak wyżej ukazano, a u nas się wymienia stopień po stopniu durno i pracowicie.
Niestety,
na youtubie nie ma mojej ulubionej piosenki Bułata, Czarny kot. Moze ktos gdzieś ma?
http://www.youtube.com/watch?v=VkGc8i78AE8
Oczywiście,że w czasie tych upałów wolałabym wieczorem spacerować sobie
po pięknej,piaszczystej plaży i słuchać szumu morza,ale lato w mieście też
ma swoje przymioty.
Korków niet,miejsca do zaparkowania,nawet w centrum ile dusza zapragnie.
W teatrze nie potrzeba zostawiać paltota w szatni,a potem czekać na jego
odbiór w długaśnej kolejce.Wchodzisz,oglądasz,pogadasz,wychodzisz.
Same przyjemności 🙂
Doszłam do wniosku,że jeśli w maju 2011,podczas kolejnego zjazdu targowo-książkowego nadal będą grali „Klimakterium” w Capitolu to idziemy oglądać zbiorowo i blogowo.
Dziewczyny ( chłopaki wybaczcie) to jest sztuka dla nas i o nas.
A wszystko podane dowcipnie i z wdziękiem.I gra m.in.Krystyna Sienkiewicz,którą bardzo lubię.
Poza tym „Capitol” to bardzo sensownie wymyślone miejsce.
Jest tam teatr,bar,klub.Po spektaklu możesz zostać na imprezie muzycznej albo po prostu zostać,by wypić drinka z przyjaciółmi.
Tym razem w nawiązaniu do treści sztuki w kuluarach,a właściwie w klubie był nawet sklep z ciuchami i biżutami.Coś dla ducha i dla ciała.
Jotko-Ty chyba nie czytasz teraz blogu,ale ten teatr jest w pobliżu
pl.Bankowego,gdzie swego czasu,w maju, Włodek zaparkował swój samochód.
Nie wiem,dlaczego w moim tekście zdania wyszły w druku takie
poszatkowane ???
Okudżawa zwraca się do do dam: Jaśnie pani Rozłąki, Obcości, Szczęścia i Wiktorii (Zwycięstwa)
Je.li to są szarże… 🙄
Aha i mimo,że obiecałam Panu Lulkowi,że po sprawozdaniu pójdę spać,
to nie idę.Po pierwsze nie jestem śpiąca,a po drugie jest gorąco.
Chłodna piwniczka Nisi pilnie poszukiwana !
Jeśli…
To nawiązanie do piosenki „Wasze błagorodie, gospoża razłuka etc.”
Nemo – chodzi tylko o szlagwort, o zwrot tytułowy; resztę musi dopasować sobie tłumaczka Możet jejo i powieziot?
kazde ziolo MOZE BYC niebezpieczne;
rozokrzyzowcy, sekta chrzescijanska promujaca daleko posunieta wstrzemiezliwosc, picia herbaty zabrania( nie mowiac o piwie itd.i.t.p);
no coz…
kto pamieta czasy szymona slupnika, ten wie,
ze na nawroceniu ludwika dorna sie nie skonczy…
Nemo – Tak, ale czy ukochany przyjaciel Nisi Korys chetnie by sobie to zaspiewal ? Moze przechodzi klimakterium i jest kaprysny ?
I tak bede teraz przez caly dzien nucil….O niewyrazalna sobako ty moja, rozlako okrutna, Pani lodowata…
Z drugiej strony, to nie moj klopot, niech spiewa co ma na talerzu.
Oto wersja w stylu podania do administracji, autorstwa Zury Pirveli:
Szanowna pani rozłąko,
zimno bardzo z tobą, taka jest ta sztuka.
Liściku w kopercie
zaczekaj – nie rwij się.
Nie mam szczęścia w śmierci –
będę miał w miłości.
Szanowna pani powodzenie,
dla jednych tyś dobra, dla innych nie bardzo.
Dziewięć gramów w serce
poczekaj – nie wołaj.
Nie mam szczęścia w śmierci –
będę miał w miłości.
Szanowna pani obczyzno
Gorąco obejmowałaś, tak, tylko nie kochałaś
W jedwabne sidła nie łów – zaczekaj
Nie mam szczęścia w śmierci –
będę miał w miłości.
Szanowna pani zwycięstwo,
znaczy, że piosenka ma nie skończona jeszcze.
Przestańcie żesz, diabli, przysięgać na krew.
Nie mam szczęścia w śmierci –
będę miał w miłości.
Dzień dobry,
Przerażacie mnie. Jestem jeszcze w pracy, do komputera dopiero zajrzałem. Ja ciągle dostaję jakieś dziwne maile, ale nigdy nie otwieram niewiadomych.
Przeraża mnie natomiast jak można się dostać do mojej skrzynki adresowej, jak temu zapobiec?
Mam program antywirusowy, który mówi, że nie mam żadnych wirusów. Ani do Nemo , ani do Aliny długo już nic nie wysyłałem, do Nemo nawet za długo…
…Nowy,
nie martw się 🙂
A niech tam sobie wirusują!
Teraz posłucham zaproponowanych przez Was ballad.
Ale jeszcze a propos „Klimakterium”.W tej sztuce jest dużo piosenek,
takich,które wszyscy znamy.Jest m.in.jest tytułowa ballada z „Czterech pancernych”.Wszystkie piosenki mają nowe słowa,napisane na potrzeby
tej sztuki,a zatem nawiązujące do menopauzalnych problemów wszystkich
kobiet świata.Znakomita zabawa !
Po drodze do piekieł nam było, odwiedzilismy wiadome miejsce, Nowy – Kapitana nie było. Nie dziwota, wszyscy świętują 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_3654.jpg
Alicjo jak nie tu to tam:
http://ewaaa1.wrzuta.pl/audio/asCoP3KsDWn/bulat_okudzawa_-_czarny_kot
Jak je zwal, tak je zwal – dama kameliowa , sjamska kotka. Drogi Korysiu, nie len sie, spiewaj po rosyjsku, byle z uczuciem. Chcialem napisac „z jajami” ale przeciez nie znam czlowieka.
Musze sie uspokoic, bo ostatnio herbata i klimakterium bardzo szkodza na me nerwy.
Nowy – To nie wirus, nie Twoja wina, pospolity spam, wirtualny skrzyp.
Wypoczywaj – w przyszlym roku dziewczyny zaprosza nas do teatru 🙂
Nie mam zamiaru meczyc sie w jakims meskim cyrku.
Oczywiście nie chciałam wcale powiedzieć,że menopauza to świetna
zabawa.
Szanowna pani…
A więc już dawno przetłumaczone. Ale się nie rymuje i rytm kiepski, jak to śpiewać 🙄 powie Koryś. A dlaczego nie chce śpiewać w oryginalnym języku?
Phi, mlodziezy. Spac nie rozrabiac. Wystarczy, ze ja robie za wszystkich.
Jak zwykle nocny
Pan Lulek
Placku-bardzo bym chciała zaprosić Cię do teatru.
Tylko,czy przyjedziesz w maju 2011 do Warszawy ?
Możesz wcześniej też. Teatry czynne przez okrągły rok.
Placek czyta moje myśli 😯
klimakterium – odpowiednia dieta pomaga.
Hej, Zgaga przesyła pozdrowienia dla całego Blogowiska. Nie mogłam jej odpisać, bo mi się poczta zbiesiła. Jutro odpiszę. I tak życzę jej szampańskiego pobytu w krainie szampana.
Mogę, jak Bułat : Władzo ma, Rozłąko… Idę sobie od Was w krainę baśni, ułudy i snu.
A nie mowilem ? Ciszej, prosze. Chyba, ze za nic macie Skarby Narodowe – Pana Lulka i Nalewke Orzechowa.
Wstyd. Slow brak.
Slupnika nie pamietam, ale Grochowiaka jak przez mgle (we mgle jest ciszej)
„Powolal go Pan
Na slup
Na slupie mial dom
I grob”
Czytajac to po raz pierwszy myslalem, ze to o mnie, ale kolega twierdzil , ze jeszcze zyje.
@danuska:
w-wa to JEST teatr;
ostatnio kukielkowy.
WandoTX,
ja sie tak youtubie przykleiłam… Dzięki!
Mam cd Okudżawy, piesniczkę znam na pamięć i pod włos, tylko nie mogłam znaleźć na youtubie. Nie wrzucili 🙄
Nemo, co było pierwsze, jajko, czy kura?
Tłumaczenie piosenek filologiczne skonsultowałam z ukraińskim profesorem Akademii Muzycznej w Kijowie, byłym doradcą ministra kultury Ukrainy, panem dość starszym, doskonale obeznanym z literaturą i tradycją rosyjską, jako że przez całą młodość i część wieku dojrzałego był obywatelem ZSRR.
Właśnie dlatego „wasze błagarodje” nie można przetłumaczyć jako „wasza miłość’, ani „wasza wielmożność”, ani inaczej tak po prostu – bo w Rosji zwrot ten oznaczał odezwanie się podwładnego do przełożonego w carskiej armii. A przecież nie mogę dać przypisu do piosenki.
Co do Koryckiego – śpiewa sporo piosenek po rosyjsku. Ma bardzo dobrą wymowę i swojego czasu załapał się na jakiś samowar w Zielonej Górze – na jednym z ostatnich festiwali.
Ale wiesz co, Nemo? On po prostu chce śpiewać po polsku. Lubi. I ma to pewien głębszy sens: po rosyjsku byłoby to tylko naśladowanie Okudżawy i innych. Po polsku – to już jego wkład w przybliżenie rosyjskiej poezji polskiemu odbiorcy.
Pyro,
a któż się do władzy zwraca per „Władzo”? 😯 Nawet pijany gość do milicjanta mówił „Panie Władzo” albo „Władzuchno” 😉
Danusko – Bylbym zaszczycony. Marzenia sie ziszczaja. Nie zawsze nam, ale marze.
Nemo – Nigdy, przenigdy, ale lubie gdy nas nimi czestujesz. Za to widze Twoj ogrod, czasami unosze sie nad glowkami salaty, ale niczego nie dotykam. To nie ja, to slimaki.
Bardzo ciasne rozumienie zwrotu „Wasze błagorodie” 🙄 Dlaczego Okudżawa miałby używać explicite carskich zwrotów w tym jedynym znaczeniu? W żeńskiej formie?
Z powodu treści filmu, z którego piosenka ta pochodzi.
Nie znasz, Nemo? Nie wierzę.
A poza tym cóż ja poradzę, że oni naprawdę używali tego zwrotu w tym okropnym ciasnym rozumieniu?
Ach, ci Rosjanie.
Czytanie mysli wrze – Wlasnie myslalem o dzielnicowym Kowalskim i jego przyjaznych „Rozejsc sie studenciku”, a nieco pozniej „No chuchnij pan”.
Nemo – Pyra tak spiewa, a Nisi powinnismy wystawic rachunek za nasza ciezka prace.
Biała słońce pustyni? Wereszczagin? I co z tego?
„Wasze błagarodje” jest samo w sobie w rodzaju nijakim. Można więc łączyć ten zwrot i z rodzajem męskim, i z żeńskim. W tym przypadku Okudżawa zastosował przenośnię, nie zwraca się bowiem do oficera, tylko do rozłąki, obczyzny, pomyślności itd.
Treść filmu, nemo. Treść i bohaterowie. Nie tytuł i nie reżyser. W Googlach jest więcej na ten temat, na pewno znajdziesz.
Ajajajaj, toż to Motyl reżyserował. Skleroza. Ale sprawdziłam.
A kto to jest Wereszczagin?
Placku-a zatem jesteśmy umówieni.Albo kupię ten teatralny bilet
dla Ciebie,albo dla kogoś innego,skoro marzenia nie zawsze właśnie
nam się spełniają 🙁
A z tą sałatą Nemo to uważaj,bo Ona ma 36 odmian !!!
I dlaczego po polsku nie miało by to brzmieć „Wasza wielmożność”?
Dlaczego ukraiński profesor nie przetłumaczył od razu na polski albo angielski? Nie było by dyskusji o kurze i jajku 🙄
I tak nie wiem, po co zostały przywołane. Ale ja mam za ciasny rozumek 🙁
Znalazłam i Wereszczagina. No to nie rozumiem, Nemo, Twojego pytania.
Nie powinno być „wasza wielmożność”, bo ma za mało sylab, a poza tym „wasza wielmożność” jest szersze znaczeniowo niż „wasze błagarodje”.
Gdybym ja się zwróciła o pomoc na blogu, to w pierwszej linii podziękowałabym wszystkim, którym się chciało zareagować, a dopiero potem obrażałabym odsyłając do googla.
rosja sie pali, niestety.
Pytanie o to, co było pierwsze, jajko, czy kura, jest pytaniem fundamentalnym. Ja po prostu podejrzewam, że znasz odpowiedź.
@nisia:
kura.
p.s.
moge udowodnic.
jaka jest roznica miedzy googlem a gogolem?
Nie przypominam sobie, żebym się zwracała do kogokolwiek o pomoc. Rozmawiamy o różnych rzeczach, uznałam, że mogę opowiedzieć – traktując rzecz jako anegdotę – o problemie ze szlagwortem. Taki sam dobry temat jak rower Alicji albo nalewki Pana Lulka. A przecież ani Alicja nie prosi, żeby ją uczyć jazdy na rowerze, ani Pan Lulek nie potrzebuje przepisu na nalewki. Podobnie ja Cię, Nemo, nie proszę, żebyś za mnie tłumaczyła wierszyki.
Ależ macie dyskusje… czy nie lepiej, jak ja, kompletna ignorantka (zdiagnozowana), która nic nie wie, dyskoteka, wino i śpiew?
Rozumki niby rozległe bywają ciasne.
Byku, dawaj!!!
Nemo – żeby już wyczerpać temat: ukraiński profesor (od 20 lat w Polsce zresztą) nie przetłumaczył na polski, bo też, podobnie jak ja, nie wiedział, jak.
Na angielski nie tłumaczył, bo nie było o tym mowy.
A tak w ogóle to bardzo sympatyczny pan, znawca literatury, sztuki i do tego znakomity muzyk. Preludium g-moll Rachmaninowa gra porywająco…
Danusko – Bardzo dziekuje, a teraz jesli mozesz, pomoz mi wlac wode do konewki i nieco ostudzic obie panie, a potem ufasic Rosje 🙂
…taka jak miedzy socjalizmem, a kapitalizmem…
…kapitalizm popelnia bledy socjalne;
socjalizm – kapitalne.
O to:
http://www.youtube.com/watch?v=W-Qb7AS1yxg&feature=related
„A co ja mam zrobić ze szlagwortem??? ?Wasze błagarodje?”
To może na przyszłość zaznaczaj, że pytanie jest retoryczne 🙄
Macie racje, drogie panie, co w niczym nie zmienia faktu, ze Pan Lulek GRZECZNIE prosil bysmy przestali rozrabiac.Kiedys, przy ognisku, z przyjemnoscia Wam ten caly majdan wyjasnie 🙂
aj, aj k´ptn nemo!
oj, bo dywersanci stonke …
Placku, po co chcesz mnie gasić?
Jeśli wszystko, co napiszę, jak najbardziej neutralne, ma się spotkać z nieprzyjemnymi reakcjami Nemo, to spadam. Dobrze mi było z Wami i dziękuję za wszystko.
Alicjo – Ty, ignorantka ? Nie znasz sie, jestes meteorem blyskotliwosci w tej naszej ukochanej Siczy Zaporoskiej.
Nie jestem lekarzem ale gralem lekarza na internecie.
PS – pytania retoryczne są na ogół zrozumiałe.
@nisia:
nie ujezrzaj ty moj galubczik, pietszalna rzyt mnie biez tiebia,,,
Ojej, moje reakcje nieprzyjemne… 😯 Pora na kolejny plebiscyt? 😉
„to najwiekszy jest ambaras,
zeby dwoje chcialo na raz”
byka przyslowia kuchenne
Nisiu,
sorry for that. Obiecuję solennie ignorować Twoje komentarze i nie reagować, chyba że się imiennie do mnie o to zwrócisz 😎 Nie wiem, co mnie dziś podkusiło, bo dotychczasowa praktyka powinna mnie już była tego nauczyć 🙄 Nic na to nie poradzę, że na niektóre osoby działam alergizująco 🙁 Poprawy się nie spodziewam 🙁
Ale Wereszczagina nie musiałam szukać w googlu 😉
Cztery lata i dzień…
Jotka wskazała na niezaprzeczalny fakt, że cztery lata minęło (i jeden dzień), i niektórzy się ciągle trzymają.
Mnie wciagnęło, coś tam napisałam na początku, a potem cichutko siedziałam przez chwilę, nieśmiało…
A potem poszło, po prostu piszę, co mi do głowy przyjdzie, siedzę przy stole, sporo osób zna mnie z realu. Nie, nie kreuję się na królową blogu,
ja jestem od początku do … jaka jestem. Moje berło w kuchni… tłuk pięściowy do tłuczenia ziemniaków.
Pyra rzuciła pomysł pierwszego Zjazdu. Potem były następne, teraz już doroczne.
Podzjazdy, podstoliki, spotkania w małych grupach, pomoc blogowa już słynna… rzuć hasło, a zaraz będziesz miała/miał odzew.
Wszystkiego dobrego,
BLOGOWICZE!
„Nisiu,
sorry for that.” – nemo, po polski już nie da się?
” o mnie sie nie martw, o mnie sie nie martw,
ja sobie rade dam…”
dziewczyny, nie zapomnijcie katarzyny!!!
Alicjo,
zakładam, że Nisia mnie zrozumiała.
A „nie ujezrzaj ty moj galubczik, pietszalna rzyt mnie biez tiebia” Cię nie razi?
wiem, cham ze mnie, nawet ministrantem nie bylem.
Nie wytrzymałam.
Nemo – nigdy nie będziesz wiedziała, dlaczego Twoja perfekcyjna angielszczyzna razi, a ten pocieszny rosyjski nie.
Byku! Buźka!
Nie znalazłam Gołubczika, ale to też jest bjuti.http://www.youtube.com/watch?v=-uq2ceQTR28&feature=related
To teraz naprawdę spadam.
http://www.youtube.com/watch?v=-uq2ceQTR28&feature=related
nemo,
miałam się nie odzywać, ale jak to ja… powiem.
Blog miał być dla wszystkich, niekoniecznie dla tych tam yntelygentnych. Niedawno miałaś takie pretensje, że tu klub intelektualny miał być, a tu jakaś durna baba lekkoduch.
Blog jest taki, jak go zrobimy… i cały czas taki jest.
Ty jesteś „to the point”, dokładna do bólu…a po co? Zawsze „Ja wiem, ja wiem lepiej”
Odpuść…albo nie 🙂
No, to nemo zdiagnozowała…
Byku, ja nie byłem ministrantem, ale chamem nie jestem. Ino jełopem! I nie mieszaj brat’ku, nie mieszaj…
Życie jest diabła warte
poza Szopenem, Mozartem;
poza Słowackim i Mickiewiczem
jest w ogóle niczem.
Ja nie, żeby pisać Sonety,
nie żeby Króla Ducha ?
sercem poety
pragnę posłuchać…
Czego? ? no, Wisły, no, oczywiście,
kiedy brzozowe liście,
jeszcze nie bardzo zielone,
jeszcze onieśmielone,
a już kładą się na ziemię, na wodę,
w białodrzewiu hodując urodę,
i wiem, że przyjdę, zobaczę
i że się na nowo rozpłaczę,
że takie zielone i młode.
No, na przykład sosny
albo klony, przyjacielskie, klony!
Jestem radosny,
bo klon jest zielony.
Życie jest diabła warte,
jeżeli nie jest uparte,
no bo trzeba, przyjaciele wrócić,
wszystko tam zmienić, odwrócić ?
żeby sosny szumiały nad Wisłą
i żeby słońce zabłysło
w złocie zboża, w broni hartowanej,
w oczach bliskich, we krwi przelanej,
nad Mazowsza równiną otwartą ?
i żeby żyć było warto.
…jest warto
I jest krótko 😯
Chyba się zajmę akupunkturą, wrażliwe punkty trafiam bez błędu, choć w sposób niezamierzony 🙄
I jeszcze rażę perfekcyjną angielszczyzną 😯 Jedno zdanie, cytat, których tu wiele, a już wystarczyło, by rozjuszyć 😯
I jeszcze insynuacje wywołać, że intelektu na blogu mi się zachciało 🙄
Madonna (to po włosku, ale mam nadzieję, że nikogo nie razi) 🙄
…i naprawdę,
blog jest taki, jak go sami ustawimy. Możemy się omijać, jak się nie lubimy – a musimy się? Wcale!
Przykro mi się zrobiło, kiedy usłyszałam zarzut, że ja jestem osobą, która *rozbija* blog i dąży do jego unicestwienia. A ja myślałam, że odwrotnie 😯
Podobno te wszystkie zjazdy i tak dalej to po to, że spotkania pozablogowe, i wreszcie blog szlag trafi, bo po co blog 😯
Mnie nosi po świecie, więc ja jestem ta wiedźma, która dąży do likwidacji blogu. Gospodarza chyba też taka pasja, bo gdzie jakie zjazdy, on z Basią jest.
Krótko i węzłowato – Antek, jak masz okazję i chęć, to uczestnicz, a nie krytykuj. O wszystkich zjazdach piszemy na sieci, a nie w ukryciu.
Miałeś okazję w Warszawie, w maju. Wiedziałeś – nie chciałeś. Cholera jasna, nie narzekaj!
..nemo, daj se na luz… naprawdę nikt się nie przeraża, że taka perfekcyjna jesteś… a bądź se!
O… właśnie… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Vr8yhnhq7fQ
A to na dobranoc…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
Swieta racja, Alicjo.
Nisiu – Spij spokojnie, a gasilem Rosje, nie Ciebie i Nemo, dlatego ze Byk w bardzo poetycki i taktowny sposob przypomnial nam wszystkim, ze pozary te to prawdziwa tragedia, a niewinna rozmowa o piosence jest…niewinna rozmowa o piosence. Gdyby nie Pyra i jej bardzo celna uwaga o tlumaczeniu jezyka duszy rosyjskiej na jezyk polski, nie doznalbym dzisiaj niczego poza upalem. Czytam mysli Nemo i zapewniam Cie, sa czyste. Czytam mysli Alicji – czyste. Czytam Twoje – czyste. Zaczynam czytac mysli Cichala, na prozno, tez czyste, a mieso ktore upichcil – czysty Okudzawa.
Nisiu droga – kazdemu z nas, bez wyjatku, zrobilas przyjemnosc tym nieszczesnym szlagcostam (przetlumaczylem sobie na buzzword), tylko sobie samej. Woda z konewki polewam tylko tych ktorych lubie, na sobie uzywam sikawki strazackiej.
Nie zgadzam sie na zadne plebiscyty, partie, frakcje. Wino, spiew, i dyskoteka (nieautoryzowany cytat).
Wszystkie, nawet najmniejsze wyrazy zalu wymiatam za drzwi. I tak, gdyby Okudzawa mogl to wszystko przeczytac, dowalilby nam gitara.
Mlody zolnierz – kula w piers, a my o d…e Placka. Nie chce potencjalnych klopotow z Marynia. Czujemy sie nieslusznie zranieni zlosliwoscia i reagujemy, zadna to filozofia. Caluje Was w usta, raszple zlosliwe i ostrzegam – na blogu moze byc zgrzebne „Wasze blagorodje”, „Wasze wysokopriewoschoditielstwo” , a nawet oklepane „Awgustiejszyj monarch” , ale wszedzie indziej Placek.
Nadal powaznie, z szacunkiem, o tym co Pyra czula i wiedziala juz od dawna – Cala piosenke mozna przetlumaczyc, byle nie szlagwort. Kazda polska dusza wyczyje o co w tym tytule chodzi. O tym co czul Okudzawa nie wiem, jego znaczenie kazdego slowa tej piosenki z nim tylko spoczywa. Kazde moje slowo pochodzi z wyszukiwarki, a celne cytaty ukradlem Alicji – tez macie dyskusje 🙂
Alicjo – Chcialem Ci podarowac czarnego kota, ale sie bydlak gdzies zaszyl.
Na moje dobranoc chcialbym uslyszec Lili Marleen, nie piosenke, ale sama Lili. Jesli nie zaspiewa pod moja latarnia, przyjme z wdziecznoscia jej namiastke.
Niestety drogie Panie mimo szwedzkiej produkcji filmowej trylogii Millenium – bedzie rowniez wersja „Hollywoodzka” – zapowiadaja na 2011 – w roli Blomkvist’a najprawdopodobniej bedzie wystepowal obecny brytyjski Bond -(nazwiska nie pamietam), naprawde…mozna przegooglowac..
Tylko po co, ja sie pytam po co?…
Pozdrawiam
Yoto – Chocby po to, zeby wiedziec to, co juz wiem. Nie zasluzylas sobie na zlosliwosc o goolowaniu, tak jak Alicja o niszczeniu blogu czy Nisia o czyms tam, Wy wiecie najlepiej o czym. W tej chwili interesuje mnie tylko to, dlaczego jeszcze nie spisz. Google milczy.
Z pewnoscia wiesz dlaczego i ja chetnie i czesto korzystam z wyszukiwarek. Jesli cos mnie interesuje, chce znalezc, jesli kogos moze zainteresowac, chce znalezc. Podaj mi 7 numerow na piatek, prosze. Czesto mysle, ze jedyna osoba ktora nie uwaza mnie za idiote i swolocz jest Slawek. Nawet jesli sie myle, bardzo sobie to cenie. Usmiechnij sie – Einstein takze nie wierzyl we wkuwanie czegokolwiek, jesli mogl to znalezc w ksiazce. Kombinacja Einsteina z Goole bylaby nasza autostrada do gwiazd.
A propos idioty, moj wpis mialby nieco wiecej sensu jesli przed „Nie zasluzylas sobie” napisalbym „Nemo”, ale teraz jest juz za pozno i nie mam gumki do olowka.
Wstukalem „Millenium” i otrzymalem 16,600.000 rezultatow. Dzieki Tobie Yoto zaoszczedze sobie wiecznosc. Ciesze sie z nowej wersji, bo nasz kontynent potrzebuje kazdego grosza, a fascynacja wampirami moze sie niedlugo skonczyc. Z utesknieniem czekam na amerykanska adaptacje Pamiatki z Celulozy. Harrison Ford nie jest juz taki mlody.
czarno wszedzie
Dzisiaj rowerzysci pokonali dluga trase (775 mil) i teraz sa w Whitehorse, YT – Yukon Territory. Tak jak pisala WandaTX tego odcinka trasy nie przejechali rowerami. Kolumbia Brytyjska juz za nimi.
Jutro (3 sierpnia) beda mieli ostatni odpoczynek w Whitehorse, YT przed dotarciem do Anchorage, AK.
Pomyslalam o piosence ‚Bring it on home’. Podroz przez duze przestrzenie. W piosence – pociagiem. Te piosenke spopularyzowalo wielu wykonakcow. To jest oryginalana wersja.
Sonny Boy Williamson ‚ Bring it on home’
http://www.youtube.com/watch?v=-jH6WkydTMk
Wciąż jestem zaniepokojony tymi przesyłkami do Waszych skrzynek. Cała moja lista adresowa dostała to samo. Co kilka minut program oczyszcza mój komputer, niestety często coś tam znajdując. Nie wiem jak można się tego pozbyć, nie wiem również jak zapobiec, by niechciana poczta nie pojawiała się w Waszych skrzynkach z moim adresem (chyba mnie nikt nie podejrzewa, że rozsyłam jakieś śmiecie).
Mam zaistalowany program Trend Micro Internet Security, kupiony w porządnym sklepie za $60.- Niestety, jak widać, nie chroni komputera przed wariactwem, piractwem, hakerstwem itd. Może ktoś ma pomysł, co można zrobić?
Dobranoc 🙂
Alicjo, 23:10
http://picasaweb.google.pl/takrzy/MojPierwszyKapitan#slideshow/5501021124993158418
Miło powspomiać.
Dzień dobry … 🙂
piękny letni dzień … dzisiaj z Amelką idziemy do zoo .. będą lody i wata cukrowa … 🙂
Dzień dobry, U mnie pada – równo i miarowo.
Dzien dobry, jeszcze oddycham. Ciemna noc.
Placku, Placku, czas pod kołderkę.Wszystkie grzeczne dzieci już śpią.
Wstydzili byscie sie, o tej porze spac. Pogoda jak to u nas a po poludniu wizyta u Pani Dentystki w sprawie dolnej panoramy. Górna trzyma sie prima sort.
Dnia letniego, urlopowego zyczy
Pan Lulek
A to tak… nie na temat 😉
Przechodząc mimo maszyny w środku nocy. Niekoniecznie grzeczne dziecko 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=vY19EoSWdUE
Panie Lulku, no właśnie 🙄
Ja jestem zdania, że wyśpimy się gdzieś tam kiedyę, a póki co, należy z życia korzystać, korzystać! I niczego nie przesypiać, jak się da!
Jak się nie da, to też nie przesypiać 😎
To idę dospać…
Oj! Alicjo – Damo na damce , cos Cię chyba strasznie uwiera? 🙂
O sole mio ! Italio piękna !
Pejzażami nas kusisz,
zabytkami, aż dusisz,
a kuchni zachwalać nie musisz.
Makarony kochamy,
do cozze wzdychamy,
bistecci ze smakiem wcinamy 😀