Targi bez targowania
Dwie godziny na Targach Książki minęły szybko. Przed nami podpisywała swoje książki dla młodzieży Małgorzata Karolina Piekarska, a po nas najwybitniejszy chyba obecnie publicysta historyczny Tomasz Łubieński. Mieliśmy więc znakomite towarzystwo. Vis a vis w stoisku Wydawnictwa Muza siedział Kloss czyli Stanisław Mikulski. I wcale nie miał większego tłoku niż my.
Ogłoszenie wiszące nad nami na ścianie stoiska proponujące czytelnikom targowanie się o ceny książek nie sprowokowały nikogo do negocjacji. Wszyscy zadowolili się targowym rabatem i płacili bez szemrania.
Po nasze książki przyszli w większości słuchacze TOK FM. Miło więc się rozmawiało. Trochę narzekali, że od wydania ?Wędrówki po stołach Europy? nic nowego nie wydaliśmy ale obiecaliśmy, iż wkrótce ukażą się dwie nowe książki (jedna w katowickim Videografie a druga?trwają rozmowy więc nie ujawniam) czyli będzie coś na jesienny Kraków. Choć prawdę mówiąc nie od nas to zależy lecz od wydawców, którzy zajmują się teraz głównie techniką przyszłości czyli e-bookami. A my tacy papierowi.
Po Targach pojechaliśmy na obiad do przesympatycznej włoskiej knajpki mieszczącej się w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej na Powiślu. ?Boscaiola? mieści na rogu tego gmaszyska od strony Wisły. Knajpka malutka ale pyszna. Ma swoją stałą publiczność, którą przyciąga miłą i fachową obsługą , a przede wszystkim smakowitymi daniami. Dokładną relację zdam w odnawianym właśnie rankingu ?Za stołem?, który już za kilka dni będzie osiągalny w internetowym wydaniu ?Polityki?. A ?Boscaiola? wkrótce ozdobi swój szyld dyplomem ze złotymi gwiazdkami.
Komentarze
Marek-Miś 100 lat … 100 lat .. spełnienia marzeń … zdrowia i duuuużo kasy … 🙂
no wiecie co … wszystko przeze mnie
http://wiadomosci.onet.pl/2171579,11,fala_kulminacyjna_na_odrze_niz_jolanta_nad_polska,item.html
albo haneczkę …
piękną przyrodę z dalekich i bliskich stron zobaczyłam we wczorajszych wpisach … na deszczowy dzień jak znalazł … 🙂
100 lat, 100 wystaw, 100 podróży i 100 prawdziwych przyjaciół czyli szczęśliwego życia życzymy Markowi – kurpiowskiemu sąsiadowi, mając nadzieję, że zalicza nas do tej setki!
Barbara i Piotr
Markowi dużo miodu i osłodzenia życia wszelkimi innymi metodami
Markowi 100 lat 100 X 100 podrózy i tylez wystaw indywidualnych
Pan Lulek
bbc1 – trudno w tym się sensu doszukać, ale Marku Misiu wszystkiego najlepszego, sukcesów wielu, zdrowia i środków ułatwiających życie też!!!
Marku,
stu lat jeszcze z grubej rury!
Stu lat tej ostrosci jeszcze.
A calej reszcie dobrego dnia.
Misiu, Ty się nie starzejesz, tylko nabierasz dostojeństwa, więc wielu jeszcze toastów urodzinowych, podróży, ciekawych i pięknych fotografii, przyjaciół wiernych i stałych.
Nad Berlinem skończyła się piękna pogoda. Jest pochmurno i wieje.
Marku,
serdeczności urodzinowe 🙄 🙄 🙄
Marzeno,
napisz do mnie: nota7@o2.pl
mam trochę zawodowych kontaktów, nic nie mogę obiecać z góry, ale może będę mogła być w czymś przydatna. Ściskam serdecznie 🙂
Znalazłam winowajców!!! Nie od chlebowej wtyczki (jeszcze śpią), ale tych od wyżerania aksamitek!!! I komarnic!!! Nie wiem, czy pisałam, ze „cóś” zjadło nam przywiezione, od ogrodnika sadzonki aksamitek. Były poustawiane po 15 doniczek w płaskich kartonach, na noc położonych w hali, na deskach, czyli około metra nad podłogą. Rano okazało się, że w jednym kartonie są tylko łyse doniczki, ewentualnie z fragmentem łodyżki. Podejrzewałam ptaszki, ale dlaczego akurat tylko z jednego kartonu i do tego tak dokładnie? Następnego dnia zniknęły trzy komarnice, które były odłożone do wiadra i miały być posadzone do skrzynek na ścianie domu.
Od tego zajścia minęły prawie trzy tygodnie i wczoraj nadal zastanawiałyśmy się co dożarło odbijające komarnice, bluszczyk od Inki i znowu aksamitki, tym razem w skrzynce (ponad trzy metry długości) przydrożnej na podwórzu. Trochę podejrzewałyśmy źrebaka, ale dowodów nie miałyśmy. Aż tu przed chwilą widzę, jak szpaki mające gniazdo pod dachem, siedzą na gałązce dzikiego bzu i podskubują łodyżki (bo listki już pewnie wcześniej zjadły) a potem frrrrrr! i na skrzynkę, i dalejże metodycznie dziobać kwiatki! Ciekawe, ze tych w skrzynkach na stajni nie ruszają i te spokojnie kwitną..
Marek dzisiaj nasz świętuje,
Blog od rana wiwatuje !
W zdjęciach świat swój nam maluje,
czasem forsy mu brakuje,
czasem gwiazdą jest,
gdy wernisaż zaplanuje.
Niech się w końcu nam odkuje,
niech glob cały, aż od Kurpii po Australię zawojuje !
Jotko-jak już będziesz miała namiary Marzeny to przekaż
je proszę do mnie.Mam nadzieję,że Marzena nie będzie miała nic
przeciwko temu ?
nigdy nie jadłem w Bibliotece Uniwersyteckiej. Działała tam restauracja z bardzo dobra prasą. Zajrzeliśmy kiedyś do menu. Wydawało się nie za tanio. O włoskiej na zewnatrz nie wiedzieliśmy. Jakoś nie chodziliśmy od strony Wisły. Będąc w nastroju spacerowym szliśmy w stronę Mariensztatu albo Karową na górę. W ogóle bardzo ładne miejsce do spacerowania. Przed obiadem dla nabrania apetytu lub po dla lepszego metabolizmu.
Misu tu Dorota o 8.48 to byly zyczenia od Pyry, wszystkiego najlepszego, pieknych ujec i estetycznych wrazen no i powodzenia.
Misiowi, dzisiejszemu Jubilatowi 100 lat samych sukcesów i szczęścia.
Witam poranną porą.
Dziękuję za urlopowe życzenia i ostrzeżenia. Na komary jestem przygotowana (jadę tam siódmy raz) i dam odpór krwiopijcom. Mąż dziękuje za życzenia rybne.
Pa, pa. (ciężko się z Wami rozstać).
Krysiade – baw się dobrze !
A naszych Panów trzeba będzie kiedyś umówić na wspólne ryby !
Wzruszony jestem od rana i wszystkim serdecznie dziękuję za życzenia. Bardzo serdecznie Państwu dziękuję. Bardzo serdecznie 🙂
Wszyscy gdzieś jadą. Pyra w Berlinie, PK na końcu świata. Człowiek tkwi jak ten grzyb.
A propos, mąż kolezanki ściął kosodrzewinę przed domem. Przy usuwaniu korzeni znalazło się 16 dorodnych smardzów stożkowych. Wahają się ciągle, czy ryzykować. Wydaje mi się, że piestrzenica kształtem może przypominać smardza jadalnego, a nie stozkowego. Zresztą żółtawe ubarwienie chyba wyklucza piestrzenicę. Ale doradzał nie będę.
Jak wszyscy to my też. Pojedziemy sobie do Korbielowa 12 czerwca na 8 dni. Wiem, że po sezonie narciqarskim, ale nigdy nie byliśmy na szczycie Babiej Góry. Na Pilsku też nie.
Tu Pyra – jeżeli nie wpiszę tej formułki na wstępie, to już potem podpinam się pod D. takam jakaś gapiowata.
Nie tylko Miś się nam dzisiaj urodził, ale i Helena z Londynu. Pogniewana na Blog, czy nie pogniewana, ale zawsze nasza. Najlepszego Helenko.
Będziemy dzisiaj gotowały kapuśniak ze słodkiej kapusty na kawałku świeżego boczku – potem ten boczek podzielony na plastry osmażymy na suchej patelni na chrupko i zjemy z musztardą i chlebem. Dorotol kupiła ten boczek na gril ogrodowy, ponieważ pogoda nas z ogrodu wygnała, coś z nim trzeba zrobić.
Dla Marka najlepsze życzenia zdrowia, sukcesów wszelkich i wielu powodów do radości w każdym dniu!
Marku- najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości i spełnienia marzeń!!
Wczorajszy wpis wcięło więc w skrócie – bez linków by znowu nie zatkało.
Alicjo- gratulacje- niech młode rosną!
Jechałam wczoraj z południa za Kraków- woda taka sama jak w Radziszowie. Wali Dunajcem, Rabą i Wisłą z przyleglościami wzdluz zakopianki.
Wawel plywa – na bulwarach tylko szczyty znakow drogowych wystawały ale po mostach jeszcze dało się przejechać- policja kieruje ruchem.
Podoba mi się Twoja dieta. Podobny sweterek zrobiłam Młodej – tylko malutki bo miała tydzień. Twój świetny w kolorze. O samoloty się ne martw- statystycznie się wysypały tzn Twój doleci bezpieczne.
Nemo- lobelie piękne!, Echidna- super fiolety!
Dorotol- ślinka mi pociekła!
Nowy – Pod Budą jest super – brakuje mi teraz głosu Ani Treter w tym duecie. grechuty i Skaldów zawsze słucham z rozrzewnieniem.
Inne w skrócie- Kabotyn Nowicki zawsze miał honorowe drugie miejsce zaraz po Mietku Święcickim. Tego pierwszego lubię oglądac w starych filmach.
Prof Bartoszewski ładnie mówił?.. a Zelnik dołączył do Bem – Olbrychski w spotkaniu z nim wydał mi się trochę zbyt wojowniczy- lepiej dla sprawy gdyby trochę opanował emocje?
dla Alicji link, który nie przeszedł wczoraj. Na rozweselenie http://www.youtube.com/watch?v=d0WykKgQFLs
Dla Marka, byś świat widział przez różowe okulary, bawił się dalej fotografią i miał z tego radość i godziwe życie. Wszystkiego najlepszego!
Marku-Misiu, najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia i to takiego, żebyś już zawsze miał tylko jedno zmartwienie; w co zainwestować tą ogromną nadwyżkę forsy !!!! 😆 😆
Jeśli chodzi o moją kilkudniową nieobecność, to moją „emigrację” mogą zrozumieć tylko Ci z Was, którzy mieszkają w 10 piętrowych blokach i mają za sąsiadów ludzi uwielbiających remonty. Nie byłam w stanie funkcjonować, przy takim hałasie, że własnych myśli nie słyszałam, dlatego zwaliłam się mojej Siostrzenicy, wracałam tylko na noc i od razu padałam niczym ciapek. W niedzielę był pierwszy dzień ciszy, który poświęciłam na małe (ciche) porządki a wczorajszy na pranie i czytanie zaległości blogowych.
Wasze zdjęcia ogrodów i kwiatów są przepiękne, nad rękodziełami Alicji zachwycam się od miesięcy. Dziękuję za to, że mogłam te cuda obejrzeć w tak paskudną pogodę.
„Moja” pogodynka pisze, że sobota w Warszawie będzie przelotnie zachmurzona z możliwością …… (Alicjo nie czytaj) …. burzy.
znak „?” po „ładnie mówi” wkradł się niechcący- to było stwierdzenie
Najserdeczniejsze życzenia z Mazur-markowi przesyłamy wraz z mężem.
W Kościelisku od dwóch dni pada śnieg, dachy białe, kwiaty legły przwalone śniegiem. Zima jak 22 grudnia 🙁
U mnie wczoraj, dobrze po dziesiatej ktos stoi we dzwiach i przeprasza, ze o takiej porze. Nie byl to ktos obcy, wiec nie musial sie przedtem meldowac, ale i tak zrobil nam gruba niespodzianke. Mial dla nas cala palete wedzonej ryby a byly to: trzy pstragi, trzy sluszne kawalki wedzonego halibuta, dwie siateczki wedzonych filetow z lososia, po pol kilo kazdy, a u samej gory metrowy wegorz. Powolywal sie na rozmowe z czwartku, kiedy zadzwonil do nas gdzies z pod Szczecina i pytal, czy i nam przywiesc troche ryby. I masz, wszystkiego z dobre 3 kilo. Tlumaczyl zawile, ze byl z kims, co to sie akurat zeni z jakas tam, co ma przyrodzinna wedzarnie ryb, wiec to zadna sprawa.
Zegnalismy akurat dobra znajoma, co spedzila akurat 2,5 godziny przy nowo nabytym laptopie mojej LP i probowala nam jak lopata wytlumaczyc to ustrojstwo, bo moja zona nie spedzila w jej zyciu jeszcze pieciu minut przed komputerem, a ja tez nie bardzo gramotny w tych sprawach. A do zainstalowania bylo wiele programow, w tym takich, ktorych niekoniecznie kazdy uzywa na codzien. Akurat probowalismy jej ten wysilek wynagrodzic, a ona sie wzbraniala. Ale jak zobaczyla te ryby, to zmiekla, a my nie mielismy klopotu sie odwdzieczyc.
I tak zostalo jeszcze tego sporo, wiele za duzo do zjadzenia dla nas i trzeba bedzie jeszcze pomyslec, komu by tego blogoslawienstwa jeszcze uzyczyc, bo zamrozic sie tego nie da.
To tylko tak w temacie blogu.
ps:
Nie mialo byc zjadzenia, ani jajadzenia, tylko zjedzenia
Fajnie mieć czasem takich niespodziewanych gości 🙂
Marku, urodzinowe serdeczności i życzenia wszystkiego najlepszego 🙂
Pyra wspomniała dzisiaj Helenę z Londynu, to właśnie dzięki Niej polubiłam hortensje i białe pelargonie. Szkoda, że już nie pisuje u nas, ale jeśli Heleno zaglądasz i czytasz, to wszystkiego najlepszego na Twoje Urodziny!
Misu (Dorota) nic originalnego ale takie tu ladne wiosenne kwiatki, wiec jeszcze raz:
http://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM&feature=related
Heleno, najlepsze zyczenia dla Ciebie, jeśli tu zaglądasz chociaż.
Znak zapytania jest jak najbardziej na miejscu. Bartoszewski zakwestionował ponoć kompetencje Kaczyńskiego jako prezydenta motywując swoje zastrzezenia brakiem dzieci. Ciekawe, bo słuchałem z dużą uwagą i usłyszałem, że piatka dzieci jest dobrą rekomendacją, która ponadto powinna pociągnąć za sobą rekomendację księży i biskupów 😉
Ale wszystko, jak widać, można wykrzywić w chorej interpretacji.
Jeszcze Wajda kłamał jak najęty przypisując komuś (biskupowi ordynariuszowi przemyskiemu) czegoś, czego biskup nie powiedział, a dowodem kłamstwa to, że adwersarz reżysera nie słyszał tego, co według Wajdy biskup miał mówić.
Nie wiem, o co chodzi z Nowickim. Tyle tylko, że coś tam mówił w wywiadzie. Nie przywiązywałbym wagi do tego. Są aktorzy, który mają bardzo dużo do powiedzenia – na tematy zawodowe i nieraz różne inne. W tym przypadku lepiej oglądać niż czytać wypowiedzi. Aktorem w większości ról był bardzo dobry. Kabotyństwo u artystów się zdarza. Święcicki miewał różne słabości. Artystą był według mnie dużo skromniejszego kalibru niż Nowicki. Miał jednak spory prestiż u wielbicieli Piwnicy. Do tego bardzo ładnie śpiewał polskie tłumaczenie wiersz Burnsa pt. „Wśród łanów, wśród jęczmienia”. Bardzo to lubię, w tym melodię łatwo wpadającą w ucho i idealnie pasującą do treści wiersza. Czy mi to przeszkadza, że pieśniarz był kabotynem? Chyba nie. Może nawet dodaje swoistego uroku bohemianego.
Oczywiście tytuł wiersza jest inny. My go z Ukochaną tak tytułujemy.
Jedyne, co zauwazylam z doskoku, to swieto Marka, wiec dolaczam sie z zyczeniami wszystkiego najlepszego a dla nas dalszych pieknych zdjec.
Wieczorem jestem w Warszawie!!!
Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie.
Jak się snuje po głowie, co chce, to skojarzenia sie przemieszczają. Burns nie tylko pisał wiersze. Dla księcia Murraya z zamku Blair w Szkocji zaprojektował piękny ogród leśny w naturalnym krajobrazie wokół stromo płynącego potoku pełnego kaskad i wodospadów. Nie dożył realizacji, która jednak nastąpiła po śmierci poety. Las parkowy został wycięty w czasie wojny, ale potem został odtworzony z pietyzmem. Najpiękniej jest tam chyba w czerwcu, a może i na poczatku lipca, gdy kwitną rododendrony. Za wstęp się nie płaci, natomiast brytyjskim zwyczajem z zasobników przy wejściu można brać folderki poświęcone historii parku.
Kilka kilometrów od parku jest zamek Blair, za którego zwiedzanie już płacić trzeba. Wolny jest wstęp do ogrodu pełnego bardzo starych drzew opatrzonych tabliczkami nie tylko z nazwą gatunku i wiekiem, ale także z ostatnio zmierzonym obwodem.
Książę Murray, jeśli wierzyć przewodnikom, zachował prawo do posiadania prywatnego wojska. Tylko problem w tym, że aktualny książę mieszka na stałe w Afryce Południowej.
Apaw Olbrychski chyba w połowie rozmowy zrozumiał, że jest zbyt emocjonalny i potem już dobrze im rozmowa szła …
na mnie wrażenie zrobiła rozmowa z Ewą Kopacz … dzielna kobieta ..
Krysiade dobrej przygody …
Ewa Kopacz na pewno jest osobą dzielną i energiczną. Ma wielu wrogów w środowisku lekarskim, a nawet we własnej partii nie wszyscy są jej życzliwi. Tak bywa, gdy się komuś chce robić coś trudnego. Zauważyłem, że jednak ostatnio coraz większa część środowiska lekarskiego zaczyna się jakby do niej przekonywać.
Nie miałem wczoraj czasu na Lisa i nie oglądałem rozmowy Kmicica z Ramzesem, jak to któś zapowiadał. Podobno miał w tym jeszcze uczestniczyć Adamczyk. Czy go nie było?
to było w TVN24 u Rymanowskiego .. to dwaj przyjaciele z młodości teraz tylko koledzy …
To pomyliłem z zapowiadanym u Lisa spotkaniu Adamczyka z Zelnikiem
Krysiade,
udanych wakacji 🙂
Stanisławie,
niestety, Wajda nie kłamał, pomylił się jedynie co do tytułu, bo to nie biskup a prałat, chyba Suchanek, ale nie jestem pewna. Słowa, które przytaczył Wajda, zostały nagrane. Można znaleźć w internecie. Przykre, ale prawdziwe 🙁
Byli i tu i tu. U Lisa był też Hołdys, jako rzecznik „tego trzeciego” – nie zdefiniowanego
Pyra
Nasza zupa wolno gotuje się. Będziemy dzisiaj dokarmiać głodnego artystę, bo Dorotol robi za św. Franciszka w spódnicy. Rozmawiamy o dziwactwach ludzkich, o znajomej pani, która przy b.dobrej emeryturze nauczycielskiej (2 tys jewro) jada zupy typu woda z jarzynami (skąpo) na kostce rosołowej, bo trzeba żyć oszczędnie i o owym głodnym artyście, który jest byłym dziennikarzem radiowym i który nigdy już żadnej pracy nie znalazł, bo mieszczuchy nie rozumieją, że artysta o 7 rano nie wstaje. Dla naszych własnych dziwactw też pobłażliwe nie jesteśmy, ale bardzo do nich przywiązane.
Witam ale szybko znikam. Pora gotowania obiadu nadeszła. Zanim jednak popędzę do garów (w tym przypadku patelni, placki ziemniaczane dziś będą) serdecznie zapraszam do naszego BLOGOWEGO KINA jakie dzisiaj zainaugurowałam dla Blogowej Braci.
Życzę miłej projekcji, a sama tutptam w rytmie przyspieszonym do kuchni.
http://sites.google.com/site/echidnaozzi/echidna-z-krainy-oz-przedstawia
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Stanisławie,
to był prałat Zbigniew Suchy. Msza odprawiona w Archikatedrze Przemyskiej 11 kwietnia. Nagranie, wykonane przez zszokowaną uczestniczkę mszy i przesłane na Alert, dostępne w internecie.
A zatem Zjazdowicze powoli zaczynają zjeżdżać do stolicy.
Harmonogram mamy następujący :
dzisiaj Alina,w czwartek Alicja oraz Krystyna,w piątek Jotka i Włodek,
w sobotę Zgaga.W tak zwanym międzyczasie również utajniona Nisia. Czerwone dywany nie są przewidziane,wszystkie pojechały do Cannes na festiwal filmowy. Chlebem i solą nie będziemy witać, dzieciarni w strojach krakowskich też nie zabezpieczyliśmy.
Tu weszła nam w paradę kampania prezydencka, chleb,sól oraz małe Krakowianki mają mnóstwo roboty przy obsłudze kandydatów. Wybaczcie 🙁
Tym niemniej nasz program zjadowy,jak wiecie i bez powyższego,
pełen eventów,jak to się teraz mówi !
Cóż, prałat to tytuł grzecznościowy obecnie. Nie wiąże się z niczym poza elementami szaty duchownej. Mnie to nie dziwi. Już dwa tygodnie temu – w długi weekend, proboszcz na naszej wsi informował, na kogo mają obowiązek głosowac katolicy. Wiem od sąsiadów, równie oburzonych, bo sam tam nie chodzę na mszę od czasu, gdy usłyszałem, że powinniśmy glosowac przeciwko wejściu do UE.
Oczywiście dostrzegam różnicę pomiędzy agitacją wyborczą a żalem, że nie zginęła konkretna inna osoba. Ale to w sumie ten sam kierunek, z którym nie mogę się pogodzić. Często wspominam mojego poprzedniego św. pamięci proboszcza, który kiedys komentując w dzień wyborów listę partii, na które należy i na które nie należy głosować, zamieszczoną w tygodniku katolickim, mówił, żeby pamiętać, że nie są to listy popierane przez Kościół tylko listy partii, do których mają zaufanie niektórzy księża biskupi, a głosować należy na tych, którym się ufa samemu.
Dziędobry na rubieży.
Na wstępie najlepsze życzenia oraz kwiatuszek dla Misia:
http://picasaweb.google.pl/108203851877165737961/MarkowiMisiowi#5472572942795105106
Misiu, rośnij duży i zakwitaj jak ta róża.
Apaw, ten Twój pilot mnie rozśmieszył do łez. Osobiście znałam kiedyś kilku zupełnie podobnych i z podobnymi pomysłami na latanie – teraz są statecznymi starszymi panami w swoich zagranicznych (niestety) kokpitach…
Cieszę się na spotkanie. Chociaż nadal jestem – hehe – utajniona.
Danuśko, jeśli już nie zabezpieczyłaś małych krakowiaczków, to przynajmniej Pikselowi załóż jakiś kontusik i czapeczkę w piórkiem!
Podaje najnowsza tresc hasla wyborczego do uzycia na calym swiecie.
Kto po obiadku przespi sie godzinke, bedzie mial zawsze kielbase i szynke.
Przgotowujacy sie do poobiedniego wypoczynku.
Pan Lulek
Pan Lulek na prezydenta!
Misiowi-Markowi serdeczności urodzinowe i oby Ci nie brakło tematów to fotografowania 🙂
Ja tym razem pesymistycznie. Nikt nie potrafi się skupić na pracy – mamy kolegów z Gliwic, Bielska-Białej, Bierunia, Oświęcimia, Kędzierzyna-Koźla. Wszyscy martwią się o swoje domy a szykuje się powtórka z 1997.
Pyra
Ewo – tak się dzieje, że w powszechnym odczuciu zawsze rząd jest wszystkiemu winien – powodzi też (vide całkiem dobry rząd Cimoszewicza). Wczoraj nakrzyczano na Tuska, że pomocy nie było na czas. Nie widziałam jeszcze kraju, w którym pomoc byłaby na czas i w stopniu zadawalającym (USA Katrina, Wlk Brytania – powódź zimowa, Francja płd – zach. – powodzie i osunięcia gruntu) każda władza musi się na czas zorganizować, przemieścić zapasy i siły, a jak teren trudny, to i dotrzeć, a rząd i tak winien będzie.
Misiek całusy i najgorętsze życzenia od Młodszej. Tymczasem w domu praca wre, ręce omdlewają od skrobania ścian więc gotować się nie chce
🙁 Zaczynam mieć wątpliwości, czy zdążymy przed powrotem Pyry i już włos jeży mi się na głowie. Dom wygląda, jak po bombardowaniu.. pył wszędzie poruszam się skokami (między położonymi płytkami), u Pyry w pokoju „biuro rzeczy znalezionych”, w dużym miejsce pracy (mam za krótkie nogi i przez najbliższe 2 dni nie jestem wstanie tam wejść), u mnie ja i pies… żyję na byłkach z serem i pomidorem ale humor dopisuję… Lecę skrobać dalej; najgorsze (sufit) już zrobiłam
Danuśka,
jestem za kontusikiem i czapeczką z piórkiem dla Piksela 🙄
Ewo,
myślę, że jest z Wami myslami wielu ludzi w całej Polsce. To naprawdę okropne.
Stanisławie,
ja również znam wielu wspaniałych duchownych. Niestety są i tacy, których zachowanie wyrząda duże szkody. Mnie to martwi. Uważam duchowość za bardzo ważny i niezbywalny wymiar człowieczeństwa.
Jutro jedziemy z UTW na, specjalnie dla nas zorganizowany, koncert Chopinowski do pałacyku myśliwskiego Radziwiłłów w Antoninie, w którym kompozytor goscił w roku 1829. Pogoda troche odstrasza, ale jak się pomyśli o ludziach na południu kraju, to wstyd narzekać.
Pan lulek ma szanse na poparcie ze strony Hołdysa, gdy się tylko okaże, że ma szansę pokonać Jednego z panów K. Osobiście już się bardzo zaangażowałem w poparcie jednego z nich, więc dobrze, gdyby Pan Lulek pokonał tego trugiego.
Pałacyk chyba nie jest zagrożony, więc koncert się odbędzie, reszta w „rękach” muzyków.
Według klimatologa, Witolda Lenarta, zarządzanie wodami wezbraniowymi nigdy nie było mocną stroną urzędujących Polaków. Myślę, że dotyczy to przede wszystkim lokalnego szczebla administracji. Rząd centralny może raczej ratować niż przeciwdziałać. Oczywiście i rząd centralny może opracować brogram budowy sieci zbiorników retencyjnych, tylko kto go uchwali kosztem becikowego, zasiłków dla bezrobotnych i dopłat do ZUSU nie mówiąc o KRUSie. Dla ścisłości doceniam wagę wszystkich tych wydatków.
Dorotol,
Ale tu nikt nie okskarża rządu. Być może jeszcze. Po prostu siła wyższa. Niektóre koleżanki od poniedziałku nocują w Katowicach, bo jest problem z transportem. A o stanie Odry w Kędzierzynie-Koźlu i Soły w Oświęcimiu jesteśmy informowane na bieżąco. Nie wygląda to dobrze…
Tu coś fachowego na temat powodzi:
http://wiadomosci.onet.pl/1565282,2677,1,kioskart.html
No, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego Tusk dopuścił do tego, że tak pada i pada. Powinien przeprosić Naród. Klich do dymisji. Pani Kopacz też.
👿
Nie wiem, czy zauważyliście, że Hołdys ostatnio przydzielił sobie rolę sumnienia Narodu.
Hołdys na prezydenta!
Młody Hołdys na premiera!
A serio – my tu na Północy martwimy się Wami, tam na Południu! Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do jakichś dramatów. Trzymamy kciuki – na naszej wysokiej górce w najdolniejszym biegu Odry…
Przejrzałam prasę i wygląda to fatalnie. Nie mam połączenia z siostrą – 20 km na południe od Krakowa („numer jest nieosiągalny”).
Martwię się – cała wieś leży w dolinie Cedronu i jest zalana, co widać na wczorajszym zdjęciu od mojej siostrzenicy. Wczoraj jeszcze była „online”, dzisiaj juz nie ma żadnego kontaktu.
Byłam w Polsce 2 miesiące po powodzi ’97, którą wszyscy teraz przypominają. Jechałam z Krakowa do Wrocławia samochodem, najgorzej wyglądała opolszczyzna, sporo domów opuszczonych, drzwi i okna pootwierane i „suszące się”.
Sama też przeżyłam kilka powodzi na Bartnikach, Nysa wezbrana to bardzo groźna rzeka.
Też widziałam krajobraz po bitwie w 97 roku – w Kłodzku. Tym bardziej trzymam kciuki!
Kiedys Jan Sebastian Bach, zjadl na deser wiele ciast. Przy tym byl on lakomczuszek i go potem bolal brzuszek. Pospalem ale zdrowiej jak ten wyzej opisany.
Koda tez podeslali 4666
Poobiedni i odespany osobiscie
Pan Lulek
Alicjo,
Cytując koleżankę z Koźla (weterankę powodzi 1997): najpierw odcinają, prąd, potem gaz, na końcu telefony. Komórki w 97 jeszcze nie mieli.
Koleżanka ironicznie się pociesza że rekordu 97 raczej nie pobiją: nie zaleje ich na 3 metry TYLKO na 1,5m.
Obiad zjedzony; teraz kawa i łyk maleńki nalewki. Pojedziemy za chwilę dokarmiać nieszczęśliwca, a przy okazji do sklepu ze starociami
Wygrzebałam z zakamarków…Całkiem na lewo – to Jawornik i Złoty Stok gdzieś tam. A na pierwszym planie moja codzienna droga do szkoły przez 8 lat, kompletnie zalana wodą przez Nysę Kłodzką. Nysa powinna była płynąć pod tym garbatym mostem w oddali (tak nieco na lewo), ale za mało było jej miejsca i porozpychała się, o, aż na ląki i pola. Miałam kilka dni wolnych, no bo jak tu do szkoły dojść… a Bartniki mniej więcej 300m na lewo od miejsca, z którego robione jest zdjęcie. Oczywiście otoczone stawami i rzeką Młynówką, żeby było weselej 🙄
Mówiłam, że do szkoły miałam pod górkę i przez rzekę?
No właśnie 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Topola-powodz1968.jpg
Panie Lulku –
ja to znam w innej wersji.
Stefan Batory wlazł do komory,
najadł się gruszek bolał go brzuszek.
Szczęście, że za gruszkami nigdy nie przepadałam!
E.
Jotko,
Ten Antonin? http://picasaweb.google.com/EryniaG/AntoninGoUchow#5469871237758639746
Zazdroszczę. Tam jest pięknie…
dla Stanisława- http://www.tvn24.pl/2336874,12690,0,0,1,wideo.htm
Alicjo – woda stoi koło Głogoczowa i okolice Gdowa – Kraków czeka na falę powodziową- najnizszy most w wodzie – zamknięty oczywiście.
Straż i inne słuzby są na łapach- napewno u Twojej siostry też. Częste są wyłączenia prądu więc może nie mieć telefonu i netu. Czy to Radziszów? nic sie nie mówi złego o tych okolicach.
Na tvn24 (google) cały czas są informacje.
Marku – Misiu
Urodzinowe serdeczności. Nichaj Ci w białe rączki z najbliższego drzewa Leica S2 spadnie w charakterze prezentu. Wraz z tymi tam obiektywami jakie sobie zamarzysz.
Wszystkiego najlepszego!
Echidna
A zamiast prezentu dedykuję Ci filmowy żarcik muzyczny.
Fotografie – moje,
montaż – mój,
produkcja – moja,
muzyka niestety nie.
http://www.youtube.com/watch?v=Kt4ZHzSjAlw
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Kopiec Piłsudskiego się rozpękł…a woda idzie prosto na Wawel… i dalej do Warszawy
Zalewa Mysłowice. Wlaśnie się zastanawiam jak / czy dostanę się dzisiaj do domu.
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7898959,Poziom_Wisly_o_dwa_centymetry_nizszy_niz_w_1970_r_.html
http://wiadomosci.onet.pl/2171331,11,wisla_225_cm_powyzej_alarmu__zniszczony_kopiec,item.html
Wrócę. Via A-4.
http://www.kedzierzynkozle.pl/portal/index.php?t=200&id=7137
podglad- kamery na drogach
http://www.traxelektronik.pl/pogoda/kamery/index.php
Marku Misiu, cieplutkie serdeczności urodzinowe 🙂 Niech Ci się darzy w domu, zagrodzie i w każdym innym miejscu 🙂
Dobra. Koniec z tym pesymizmem na dzisiaj. Więcej złych wiadomości nie przyjmuję do wiadomości. Poproszę o coś optymistycznego 😉
Ewuś, zgodnie z życzeniem, przekazuję optymistyczną wiadomość, że nie grozi nam powtórka z 1997r, bo wtedy ilość i obszar opadów były dużo większe. 😀 Tak orzekła Pani z IMiGW – słyszałam na własne (duże) uszy. 😉
Zjazdowiczki warszawskie, u mnie „klamka zapadła” 😆 Bilet do Warszawy leży przede mną. 😆
Mam tylko jeden malutki problem; w co się ubrać, no w co się ubrać. Czy ja napisałam, że to malutki problem ? 😯
Ewo,
tak, to ten pałacyk. Bardzo go lubię. W pogodne dni możliwe sa wspaniałe spacery po parku i nad jeziorem. Karmią tam też nieźle.
Echidno,
nie wiem czy to było legalne, (na wszelki wypadek nie pytałam), ale podejrzałam to, co było przeznaczone dla Marka. Super 🙂
Tu Pyra Optymistycznie – zwiedzałyśmy antykwariaty i ;podobne przybytki. Nabyłam – skórzany plecaczek ceglasty, użytkowany onże był teraz czeka na sukno, mleko i trochę błyszczu, serwetkę odwieczną robioną metodą frywolitkową i majtki bawełniane (nie użytkowane). Wszystko to razem za 4 tutejsze. A tak w ogóle zainteresowana byłam dawnymi meblami i doszłam do wniosku, że należy wziąć 2.200 tys. euro i pakowną furgonetkę, a Pyra wzbogaciłaby siebie o potrzebny, rozciągany dębowy stół, a Żabie Błota o b.dobry kredens – bibliotekę dł 220 cm
Danuśka,
korzystając z przedpołudniowej przerwy w opadach, wydłubałam Ci co nieco z ziemi. Sąsiadki wydłubią, jak znajdą kolejną dziurę w deszczu.
Nisiu,
czy przylaszczki zabrać z sobą do Warszawy? A może Ty wpadniesz po nie osobiście albo my na jakąś rybkę nad morze podjedziemy? Jak to widzisz?
Dorota,
czy wędrując po starociach pamiętasz o zmiotce do okruchów ze stołu dla mnie?
Pyra – pokręciłam potrzebną sumę – mój stół 70,- albo inny za 380,- , a kredens dla Żaby 250 albo 1200 – wszystko w euro.
Zgago…
w razie wątpliwości, zawsze wybieraj mini 🙂
Tu Dorotol orginalna – Jotko mam na uwadze, ale dotąd nie spotkałam ładnego i taniego egzemplarza. Widziałyśmy dzisiaj odpicowane ponad 50 euro.
Zgago, moja rada taka – ubierz się wygodnie, najlepiej „na cebulkę” żebyś w razie ciepła mogła się pozbywać, a i dodawać w razie czego…:)
o, Alicja mnie wyprzedziła z praktyczną radą dla Zgagi 🙂
Jotko,
Mnie w Antoninie zachwyciło wnętrze – naprawdę robi wrażenie.
Zgago, jak to? Ty, taka zapobiegliwa osoba, tak się nie przygotowała?!!!
Powinnaś się wstydzić! 😉
Dorotol, ja oprócz pakownej furgonetki i forsy na stare meble, chciałabym mieć taki pałacyk jak w Antoninie, żeby to wszystko pomieścić. No i służba by się przydała – ktoś by musiał te kredensy odkurzać….
Ja się właśnie przymierzam do pakowania… znajomy spojrzał na wymiary mojego sakwojażu i tę garstkę szmat, co to zamierzam… i stwierdził, że on na weekend z Pcimia do ciotki w Zalesiu zabiera dwa razy więcej, a jak jedzie w podróż, to i żelazko zabiera 😯
Ja na to z godnościom osobistom odparłam, że ja nie do Zalesia, tylko do Stolicy, i nie z Pcimia, tylko z Kingston, też (byłej) stolicy 👿
Proporcje, mocium panie nie te…
W podróż zabiera się rzeczy, które się nie gniotą, a jak się gniotą, to znaczy, że taki ich szyk 😉
Tu Pyra
Alicja – kupiłaś nam farbki do lukrów i jajek?
Alicjo,
czy udzielasz może korepetycji albo mówiąc modniej, czy prowadzisz warsztaty z zakresu racjonalnego pakowania się?
Jestem pierwszą chętną! Zawsze się pakuję, jak na dożywotnia emigrację
Alicjo, jeszcze ze 4 lata temu a i owszem, moje nogi mogłyby się bez wstydu pokazać w mini, ale już w tym roku absolutnie nie. 🙁
Ewo, ależ ja zapobiegliwie miałam już w planie ubiór na słoneczną pogodę, nie mówiąc już o moich 10 cm szpilkach, które już się nie mogą doczekać „wyjścia” z szafki na powietrze. Ja mam ciuchy „godne stolicy” tylko na słoneczną pogodę, z tych na chłodne i deszczowe dni, po prostu „wyrosłam”. 🙁
Jotko, taką stołową szczoteczkę z szufelką, moja przyjaciółka 2 lata temu dostała w sklepie „Polsrebra”.
Jotko, ten sam problem ma moja Siostrzenica, bo nie dość, że pakuje ciuchów od groma, to jeszcze musi koniecznie zabierać ze sobą kilka książek, których nie zdążyła przeczytać i kilkanaście tygodników, których nie miała kiedy przeczytać i czekały na urlop. Jak 10 lat temu jechałyśmy razem autokarem, to nawet p.kierowca chciał od Niej dodatkowej zapłaty za bagaż. 😀 A miała „tylko” jedną walizę na kółkach….. ale wielkości i wagi małej szafy. 😆
Pyro 😯
Farbki do jajec i lukrów?! Toż to polski, nie kanadyjski obyczaj 🙄
Ja się na tym nie znam i nawet nie wiem, gdzie tego szukać, u mnie na wsi niewiele Polonii, to i „spółdzielnia” nie we wszystko zaopatrzona, o ile wiem, to przywożą coś takiego do Baltic Deli w okolicach Wielkanocy z Toronto, a i to nie jestem pewna, czy ostatnio były.
Od razu zaznaczam, że nie będę miała dzisiaj czasu na zakupy, ani tym bardziej jutro, na lotnisko do Ottawy wyjeżdżam w południe.
Jotka,
ależ to proste! Zabiera się majtki i te tam dessousy na 3 dni, ze dwie szmaty na wszelki wypadek, żeby mieć co na grzbiet wrzucić – a resztę kupuje się na miejscu w razie potrzeby 🙂
U mnie o tyle uzasadnione, że w Polsce (i Europie ogólnie) nosi się co innego niż tutaj, i nawet jak po sklepach nie chodzę, coś tam z wystawy może się do mnie usmiechnąć. Zawsze coś wyszczerzy zęby – i po co ja mam kupować dodatkową torbe podróżną? Lepiej mieć z góry przygotowane miejsce 😉
Zgaga,
Ty nie przesadzaj z nogami. Te dzisiejsze na pewno są nie gorsze, nżiz te sprzed 4 lat. Szpilki zapakowałam, mini jest, jeszcze tylko rajstopy – ale to kupię w drodze na lotnisko, jutro 🙂
Jotko i Danuśko,dzięki za zainteresowanie ale sama obecność i możliwość „pobycia” w Waszym blogowym świecie jest jak dla mnie przyjemnością,odskocznią i tzw.normalnością.
Snując swój „wywód” o autyźmie nie miałam zamiaru użalania się nad sobą bo już powinnam być „doświadczoną”mamą ,ale chyba sama siebie oszukuję…
Wystarczy,że obejrzę jakiegoś Foresta,Rain Mena,Gilberta Greapa(z młodym DiCaprio) i po mnie:)
powiem Wam,że ostatnio pocieszałam depresyjną matkę malucha z autyzmem która na koniec stwierdziła-„budujące jest dla mnie,że spotkałam matkę dwudziestolatka z autyzmem która jeszcze żyje”
mnie rozśmieszyło,ale może i ze mną już coś nie tak:)
Pozdrawiam gorąco:)
Matko Boska-jakie szpilki ???
Uprzedzam,że Plac Defilad przed Pałacem Kultury,gdzie odbywają
się Targi Książki (podobno z tego właśnie powodu zjazdujemy) jest
wybrukowany kostką i żadne szpilki z takich warunkach sie nie sprawdzają !
Przypominają mi sie studenckie czasy,kiedy zwiedzałam Paryż po raz
pierwszy w życiu i uznałam,że skoro Champs Elysees jest najbardziej
elegancką ulicą Europy to należy ubrać szpilki.Cierpiałam katusze i potem
już nigdy więcej nie zwiedzałam żadnego innego miasta na świecie w szpilkach.
Z tym pakowaniem Alicji to rzeczywiście rekord świata. Na 3 tyg. z Jerzorem mieli niewielką walizkę i plecaczek taki, jaki mój wnuczek nosi do szkoły. Na dodatek w środku mieli słuszne gościńce i 2 laptopy!
Jotko- dzięki za dłubanie w ziemi pomiędzy deszczami !
http://www.dziennik.pl/foto/article609387/Galeria_zdjec_Do_Zakopanego_w_maju_wrocila_zima.html?gallerySeq=3#top
Leica s2 – piękny pomysł i życzenie. Do tego Mercedes z pancernym schowkiem 🙂
Obejrzałem film Echidny : lepsze od Avatara !!!
Marzeno- my rozumiemy doskonale,że nie jest Twoim celem
jakiekolwiek użalanie się.Uważamy jedynie ,że jeśli można jakoś
pomóc to naturalne,że chcemy to zrobić.
Echidna, brawa za montaż. Szczególnie synkopy montażowe. Chaczaturian byłby zachwycony!
Kobity, no co Wy! Jakie mini, jakie cebulki???
Długie suknie i kolie bryljantowe; bryljanty BARDZO DUŻE, ostatecznie mogą być szafiry rodowe!
Joteczko droga, Ty to masz pamięć! A one wytrzymają, te przylaszczki? Ja bym może poczekała z przesadzaniem, żeby biedaczki nie siedziały poza glebą cztery dni… Bo ja w domu będę dopiero w poniedziałek wieczorem. I nie wiem, co w samolocie powiedzą na kawałek ogródka. Może poczekajmy.
Ale bardzo Ci dziękuję za pamięć, jesteś naprawdę kochana!
Nisiu 😀 😀 😀
1155
A nasz Marek niech żyje,
niech żyje, niech żyje.
Niech się z nami napije,
napije, bęc (o 20.00 ma się rozumieć).
A jak Marek nie może, nie może (co ma nie móc?)
nie może, nie może, nie może, nie może,
niech mu Gospodarz pomoże,
pomoże, bęc (bo ma jutro urodziny – zdaje się).
Markowi najserdeczniejsze życzenia – spełnienia marzeń,zdrowia i zadowolenia z życia.
Wszystkiego najlepszego
Danuśko, rozumiem, że gdybym w czwartek zahaczyła o Panią Zosię w Trzebieży, to brać tego tuńczyka i co tam kobicina będzie miała?
Misiek na twoją cześć otwieram butelkę dobrego francuskiego wina (a do tego nie ma Pyry … hm chyba się nie pogniewa 😀 ). A teraz lecę dalej gruntować ściany
Ja z doskoku…
Echidna śpi, ale nic nie szkodzi pogratulować 🙂
Danuśka,
no co Ty! Szpilki do teatru! A na bieganie te do latania 😉
Aczkolwiek w tych wiekowych szpilkach, kupionych u Baty lat temu nie powiem, ile (1986), bo nie uwierzycie, łaziłam kilometrami po niejednym bruku, między innymi paryskim i wrocławskim zwłaszcza, takich kapciów jak te szpilki to nie ma! Bardzo je szanuję i zabieram tylko na wyjazdy. Rzecz jasna nie na rejsy oceaniczne 😉
Kapitanie,
dziękuję za uznanie – po raz pierwszy byłam na takim rejsie, teraz zabrałabym połowę mniej, bo już wiem, co tak naprawdę potrzeba 🙂
OK. Wracam do zajęć 🙁
O, a zdrowie Misia za chwilę, pora toastu tuż! To poczekam z zajęciami… nie pali się!
Marzeno,
Danuśka dobrze mówi. Jak Ci nadoskwiera, użalaj się, to dobre miejsce (przy stole) na wszystkie smutki, na radości, na bylejakość, na rozterki i wszelkie inne stany tego tam… ducha.
Misiu, a ja odłożyłam kroplomierz, żeby Ci się nasze wszystkie życzenia w 100% ziściły.
Widzę, że Warszawski Zjazd Majowy pomału szykuje się i zbiera do drogi. Życzę pomyślnych podróży i mile spędzonego czasu.
Marku- obserwujesz świat. Wiesz że największe sekrety ukryte
są w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. (Ci, którzy nie wierzą w magię świata – nigdy ich nie odkryją).
Wznoszę kielich za Twoje zdrowie raz jeszcze i za wiarę, która prowadzi do celu.
A Szanownym Blogowiczom życzę słońca, pogody i spokojnej podróży na Zjazd i mile spędzonego czasu.
a88a – kod nie do podarowania. 😀
Nisiu, długa suknia ? Beyjlanty rodowe ? O nie, nie będę zwracać biletu, najwyżej możesz mówić, że przyczepiła się do Ciebie Twoja podkuchenna. 😆 😆
Echidno, filmik jest piękny. Zapomniałam zapytać, czy mogłam go sobie ściągnąć z podanej przez Ciebie stronki. Jeśli nie, to go wykasuję. Przyrzekam, że nie będę go rozpowszechniać …. poza rodziną. Mogę ?
Zdrowie Marka!
Twoje nieustające zdrowie Marku-Misiu !!!!!!!!!!!!!!!
zdrowie Misia … 🙂
Nisiu- zahaczaj i bierz,co się da !
Alicjo- jeśli szpilki jedynie do teatru to wrzucaj do walizki, masz moje
błogosławieństwo !
Nisiu-jeszcze a propos bryljantów 😀
Jak napisałaś o tych klejnotach, to od razu przyszli mi na myśl
owi wszyscy Rosjanie,co ostatnio ich widziałam np. w Karlowych Warach.
W bryljantach właśnie,na deptaku,na wieczornym spacerze.
Już nie pamiętam dokładnie trzy czy dwa lata temu wybraliśmy się
z Osobistym do weekend listopadowy (11 listopada) do wód,znaczy się do
Karlowych Warów.Osobisty marudny jest i niewiele miast w Europie
mu się podoba,ale Karlowe Wary – bardzo.Jeździł tam służbowo wiele
razy (niektórzy to mają super pracę !)
To miasto to naprawdę perełka,ale teraz jest opanowane przez Rosjan.
Mają tam swoją cerkiew,menu w restauracjach po rosyjsku,a na wystawach głównie DUŻE,rzucające się w oczy kryształy i klejnoty wszelakie,właśnie pod rosyjską klientelę.Mają też bezpośrednie samoloty
z Moskwy do Karlowych Warów.Popyt kształtuje podaż !
W sprawach organizacyjnych – zauważyłam, że brylantów w kufrze z moją brak, no… nie mam rodowych, jakaś ciotka po drodze zwinęła albo co 🙄
Nie mam też żadnej długiej sukni – co i owszem, jest na plus, bo długa zabiera więcej miejsca w walizce, niz krótka 🙂
No dobra. Ja tu gadu-gadu, Szwedzi stygną, toast wypity, robota czeka 🙄
Spadam do zajęć.
A poza tym toast – żeby PRZESTAŁO PADAĆ !!!
Żeby wyszło słońce i żeby dziewczyny nawet bez bryljantów
świeciły niczym pierwsze gwiazdy na nieboskłonie !
Misiu – Berlin toastuje na Twoją czaeść (przynajmniej jego kawałeczek)
Witam 🙂
Panie Piotrze, informuję, że przesyłka odebrana z poczty; zabieram się do lektury, a może nawet do pichcenia 😆
Misiowi – Markowi z okazji urodzin życzę słodkiego miłego życia
http://www.youtube.com/watch?v=ovhzZnaAl5A&feature=related
Nisiu,
wobec tego przylaszczki inną razą 🙂
w kwestii łososia i tuńczyka pamiętaj, że ja jestem w kolejce od marca.
Marzeno,
absolutnie nie odebrałam Ciebie jako osoby „użalającej się”. Po prostu pamiętaj, że jakby co to „w kupie raźniej”, „kupy nikt nie ruszy”. Jakby co to „wal jak w dym” i „co się da, to się zrobi” 😆
Wznoszę toast za Misia i za słoneczko – oby jak najszybciej nam zaświeciło.
Tu Pyra – Misio opity jak trzeba, a Dorotol straszy mnie, że zostanę ofiarą emigracji żywiołowej, a nawet będę falą emingracji Żywiołowej
Dołączam się do życzeń skierowanych do Marka . Wszystkiego najlepszego ! I upraszam o więcej wspaniałych zdjęć.
Zgago,
doskonale rozumiem Twoje rozterki garderobiane. Ja też szykowałam się na wersję prawie letnią. Ale podobno w piątek ma już być zdecydowanie cieplej, choć trochę deszczowo. Ostatecznie stawiam na wygodę.
Podziwiam Pyrę Młodszą, która skrobie sufity i ściany. Ja wiem, że kobieta wiele potrafi/ patrz : Żaba /, ale to praca bardzo męcząca i brudna. No, ale jaka będzie satysfakcja po remoncie.
Zorientowali sie, ze w domu, przynajmniej duchem jest kobieta i sla stosy poczty i reklam. Jak sie z tym upora Jolinek51. Sam nie mam zielonego pojecia. Dobrej nocy zycze wszystkim a sam wezme krople nasenne i lulanie.
Pan Lulek
Zdrowie Misia! Sto lat!
A drugi toast za szwagra, który ma dziś też urodziny!
Wszystkim wznoszącym toast serdecznie dziękuję, ja muszę się powstrzymać bo zaraz wracam do pracy. Muszę pokończyć to i owo W czwartek czeka mnie najdłuższa podróż w moim życiu. Przez góry , przez lasy, przez ocean ogromny przytłoczony kiełbas i pierników bezmiarem ruszam w nieznane. Zostawiam wszystko i znikam na czas jakiś. Pa pa !!! Musicie być grzeczni i nie zapominajcie o mnie. Ja tu jeszcze wrócę. No chyba żeby rekin jakiś chciał Misia spróbować. Jak zdążę to mu przypierniczę piernikiem z Biedronki, jeśli nie to trudno życie bywa okrutne . Rekin też musi z czegoś żyć.
Tu Pyra
Mówię Wam, że wpadnę w ciężką depresję. Moja Gospodyni to pani wymagająca intelektualnie. Wyciągnęła dzisiaj „Autobiografię” pośmiertną Gombrowicza, zaznaczyła rozdział poświęcony Berlinowi i Niemcom (1963) kazała przeczytać, bp „inaczej mnie nie zrozumiesz”. No, ni cholery nie rozumiem. To dobre pisarstwo, ale absolutnie niewiarygodne; nie jestem w stanie potraktować serio rozterek p. Witolda ani jego dychotomicznej postawy wobec Niemców. I co? Znienawidzi mnie Dorotol? Chyba nie; najwyżej pomyśli, że to skleroza przeze mnie przeziera
Misiu korzystaj garściami z chwili … dobrej zabawy … 🙂
Panie Lulku się uporam jak Pan się upora ze zdrowiem …
Krystyno ręcznik, pastę do zębów, lakier do włosów, mydło, kapcie i inne babskie drobiazgi zostaw w domu ..
miałam trochę paniki bo tu gość zaproszony a mnie kran cieknie, kinkiet się przepalił i o ratunek musiałam prosić …
Pyro ale jak zrozumiesz Dorotę to i Gombrowicza też … 🙂
Pan Lulek powinien poprosić lekarza o zmianę i dobranie odpowiednich leków. Coś mi się wydaje że są za mocne. szczególnie wieczorem .
Panie Lulku proszę poprosić panie z Caritasu o podwiezienie do lekarza. Nie możesz czekac do końca czerwca na wizytę.
Jolinku, wątpię żeby Dorota była podobna do Gombrowicza. Właśnie przed chwilką znalazłam sobie w internecie Jego krótki (ale wiele mówiący o Nim) życiorys – posyłam sznureczek – szczególnie zwróć uwagę na część opisu Jego pobytu w Argentynie.
http://ferdydurke.klp.pl/a-5757.html
Jolinek, zastosuję się do wskazówek. I nie przejmuj się drobiazgami, chociaż cieknący kran to sprawa całkiem poważna.
Pyro,
a ja nawet zazdrościłam Ci tego Berlina. Dorotol jest stanowczo zbyt wymagająca. 🙂
Krysiu – Dorota to jest iskra dziewczyna i wolałaby holować po Berlinie krysię chodzącą niż Pyrę siedzącą na 4 literach
Pyro, tylko nie daj się sterroryzować! Zawsze możesz udawać chwilową niedyspozycję umysłowo-somatyczną (wiesz: niespodziewane tiki, lekki zezik, nerwowe pokasływanie i od czasu do czasu łap się za serce).
😎
Alicjo – wpadłam dzisiaj do Baty i widziałam mnóstwo pięknych szpilek. Kupiłam sobie kłapciaki na płaskim (jeśli w ogóle chodzę, to na pewno NIE na szpilkach)… nie powiem, co określa świadomość w pewnym wieku (w leciech i w biuściech, jak powiadał pan Walery Wątróbka)…
… i nie zapominaj Pyro o dyżurnych „waporach”.
No co się tak gapicie… damy tak miewają 🙄 Było w książkach!
O to, to! Wapory!
I globus, koniecznie.
Pyro,
zawsze możesz robić za panią Emilię Korczyńską (z „nad Niemnem” i dostać na przykład globusa 😉 . Co prawda miejsce się nie zgadza, nie ta rzeka, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami…
Nisiu,
Widzę że przejawiasz taką namiętność do obuwia Baty jak ja do Ryłki – te buty są nie do zdarcia. Tylko te ceny mnie hamują…
Alicjo, Nisiu 😆 😆 😆
Tu Pyra
Dorota twierdzi, że ona ma wyłączność na wapory, delikatną psyche i globus.
Pyro, powiedz Dorocie, że to jest piękne ! 😆
Pyro,
Właśnie usiłowałam sobię wyobrazić Dorotę z waporami i globusem 😆
Objuczon worem pierniczków,
z kiełbas zapasem na lata,
wyruszał Miś na wędrówkę,
bo cosik go pchało do świata…
I poszedł przez pola i łąki,
przez góry wysokie i lasy,
a co się ździebko zasapał,
to zjadał kąseczek kiełbasy…
Wreszcie przywiodły go nogi
na brzeg Kanału Lamansza,
przysiadł więc Misio na skale,
pierniczkiem sobie zakansza…
Na statek go wzięli skrzydlaty,
więc ciągnął fały i brasy.
Co fał – to kromka pierniczka,
co bras – to kęsek kiełbasy…
I płynął Misio nasz dzielny
przez morza i oceany,
a z każdą morską milą
sakwojaż miał MNIEJ wypchany.
Dopłynął wreszcie do portu
w kraju dalekim cholernie,
zajrzał do swego kuferka
i zdziwił się niepomiernie.
Rozejrzał się podejrzliwie
po marynarskim kubryku.
Ktoś zeżarł moją kiełbaskę!
Dobrał się ktoś do pierników!
Na diabła mi pusty kufer?!
Miś zimnym oblał się potem!
Zapłatę wziął za swe trudy
i wrócił do Polski LOT-em…
Morał z powiastki tej będzie
głęboki jak morskie odmęty:
gdy w długą podróż wyruszasz,
bierz NIEJADALNE prezenty!
Ewo – żeby było śmiesznie: to są moje pierwsze buty od Baty. Kiedyś kupiłam u nich torebkę…
Jeszcze co do Baty.
Te ceny wcale nie są takie złe. Nie większe niż w Deichmannie oraz – w Spondylusie, gdzie zazwyczaj nabywam butki z pewnym, tego, hm… zacięciem ortopedycznym…
Stawiam na to, że obu uroczym i intelektualnie wysublimowanym Paniom najbardziej zagraża zaczadzenie papierosowym dymem, zespół wespół. Oby tylko Dagny wyszła z tego obronną ręką.
Alicjo, pomyślnego lotu.
Marku, udanych wojaży.
Wszystkim spokojnych snów.
Dobranoc 🙂
Nisiu, jaki śliczny wierszyk. 😆
Jotko, dobrej nocy. 😀 Śpij spokojnie.
Zgago – 😆
Zdążyłam jeszcze w Dniu Misia!
Miś pięknie opisany Nisiu … 🙂
teraz do tego muzykę trzeba napisać …
Jestem zdania, iz jakies tam nawroty do tematu Gombrowicza, ktory tez mieszkal w Berlinie nie sa zadnym intelektualnym wysublimowaniem, moze dla ludzi nieobytych z tym tematem d.l.
A to na wypadek, gdyby Miś wybierał się w swej podrózy do Irlandii…
http://www.youtube.com/watch?v=08ChSEx1mJQ
Piękny osmiozgłoskowiec! Nisiu! Ewa kazała mi to wydrukować. Powiedziała: Przecie to o tobie…
Zaimponowałaś mi również tym, że rozróżniasz fały od brasów…
Dorotol, nie gadaj, tylko się sublimuj!!!
😎
Nie mam wyboru – w podróż międzykontynentalną nie mogę zabrać nic jadalnego, przepisy BHP zabraniają. Żadnych takich, nasion też 🙄
Moje ciżmy od Baty, te na szpilce, co to nawet się nie wie, że jest, kosztowały w tamtych latach 36$, wcale niewiele, i jak przyszłam do domu, i przeszłam się w nich trochę, żeby wypróbować, już wiedziałam, że trzeba było kupić dwie pary. ZA PÓŹNO mi to przyszło do głowy – następnego dnia już nie było 🙁
Bata nie należy tutaj do drogich sklepów, w Polsce jest chyba dużo drożej, jak będę miała okazję, to porównam. Inny też wybór – co innego tutaj się nosi, a co innego w Europie. Tutaj tak z 5 lat za… albo i wcale 🙄
Dlatego zostawiam sobie miejsce na to, co się do mnie z wystawy uśmiechnie 😉
Cichalu – staranne wykształcenie szantowe, ot co!
Rysio Muzaj (ojciec wiolonczelistki…) ucieszył się z pozdrowień i przekazuje nawzajem.
Gombrowicz nie Gombrowicz a ja wiem swoje. I Pyra i Dorota mają ten intelektualny sznyt 😆
Dobranoc 🙂
Jest muzyka:
http://www.youtube.com/watch?v=1TezgCpPuys
Jolinek, kurcze, to my takie mocne, choć niby niżowe 😯 No nie dam sobie przypisać takiego paskudztwa 👿
Pyro, nie poznaję Cię. Żeby bez walki wapory oddawać na wyłączność, że o globusie nie wspomnę… Chcesz zostać z kwękaniem i migreną?
Misiu, nie wiem, gdzie Cię niesie, ale niech niesie szczęśliwie 🙂 Tylko wróć proszę 🙂
O kurczę, Misiu! Jaka piękna muzyczka! Irlandzka! To znaczy, że słusznie przesłałam Ci te tańczące niedźwiadki!
Szczęśliwej podróży!
Nisiu – wiersz bardzo, bardzo mi się spodobał.
Nie wiem dlaczego ale czytając przypomniał mi się wiersz o Dżamblach (jakieś dalekie skojarzenie czy co?).
Kapitanie,
przecież Nisia to żeglarka!!!
Spieszę się pochwalić, że potrafię wskazać paluszkiem genuę, grot, wiem, co to szoty, forpik, kokpit i wiecej grzechów nie pamietam. A, kabestan! 😉
No i kingston 🙄
Doroto: a wiesz, że w pierwszej chwili chciałam zapakować Misia do sita???
Mimo przyjaciół uwag i rad
w burzliwy, wietrzny, niebezpieczny świat
sitem płynęli po morzu…
Alicjo, jaka żeglarka… Ja się tylko wożę.
🙂 Ale mam nadzieję, że nie będzie z Misiem tak jak z Dżamblami:
Po latach dwudziestu wrócili z powrotem
Po latach dwudziestu lub dłużej…
😉
Bardzo żałuję, ze nie miałam Misiwych Zapasów zwierszowanych pięknie przez Nisię kiedy dzisiaj pojechałam ratować Koleżankę, której padł akumulator w aucie. Głodna – w biegu zebrana podjechałam do Niej.
Wsiadłam do windy- przejechała 1,5 liętra i staneła. Przycisnęłam powtórnie guziczek 5….pojechałam na 3 i stanęła 20 cm za wysoko. Za drzwiami czekała jakaś Pani. Usiłowała otworzyć drzwi – nie wyszło więc przycisnęła swój przycisk.
Winda ruszyła i zawiozła mnie między 5 i 6 piętro. Odsiedziałam ok 30 min. Żywej duszy.
Przycisnęłam alarm- zawyło w bloku i winda bez przyciskania pojechala na 5 – w okienku zobaczyłam swoja Koleżankę. Zaczęła dawac mi dobre rady ale Pani z 3 znowu przycisnęła u siebie więc zawiozło mnie do Niej. Tym razem za nisko. Kolejne 15 min. Koleżanka wysłała swojego Męża (oderwanego od mielonego z ziemniaczkami) na 4- równiez On postanowił mnie wyciągnąc z klatki więc pognało mnie na parter i odbiło na 5. Koleżanka korzystając z mojej obecności poprosiła o nr telefonu umieszczony nad guziczkami – podyktowałam ale tylko tyle bo porwało mnie na 6 gdzie stało Trzech Chłopców. Uprzejmie poprosiłam by niczego nie przyciskali. Jeden z Nich zaproponował bym wcisnęła stop a później 1.
Wykonałam i znalazłam się między 3 a 4. Późnej 5/6 , 2/3, prawie parter i zamarło.
Mąż Koleżanki nerwowo naciskał na guzik – znowu 5 o 20 cm za wysoko. Odbiło na 2 .
Wcisnęłam alarm i ryknęlam w przestrzeń by nikt niczego nie przyciskał bo pojadę do rygi.
Dałam parter i wylądowałam na 6. Szczesliwie na odpowiednim poziomei i wyrwałam z windy ile sił. Winda za mna pognała na dół do serwisantów.
Ufffffffffffff. Zeszłam o własnych siłach na 5. Wypiłam 0,5 l herbatę popchaną plackiem z rabarbarem. Do sklepu po akumulator nie pojechałyśmy bo czas uciekł. Jutro powtórka ale zaczekam na Nią przed blokiem.
liętra= piętra i przepraszam brak ogonków i przecinków
Doroto – a wiesz, co najbardziej lubię?
O Timbabalu, jak przyjemnie mi tu!
W tym sicie i w tym słoiku od konfitur…
Apaw – o do licha…
👿
6667
:)) A ja oczyma duszy widzę:
Z welonu uszyli żagielek zielony,
Maszt z fajki zrobili sztorc ustawionej,
Za linę służyła wstążeczka.
Doroto, zakładam, że lubisz całe to szemrane towarzystwo z Dongiem o Świecącym Nosie i Okruszkiem, co to miał paluszki…
Alicjo- a mesa, maszt, bimini, pokład, burta, ster i inne, których dotykałaś na zdjęciach…
Nisia- spróbuj Gino Rossi- super wygodne butki
Nisiu – tak jest. I Akond ze Skwak też.
Apaw, na przyszłość wciskaj stop jak przejeżdżasz koło drzwi, jest szansa że winda stanie prawidłowo i je otworzysz.
Nie dżamblić mi, bo w Okruszka się zmienię 😉
Właśnie wpadłam w panikę, bo nie mogę znaleźć książki z wierszykami Pana Leara (Jak miło jest znać Pana Leara co tyle nabazgrał bazgranin …). MUSI gdzieś być! Szukam! Nie znoszę jak mi zginie fajna książka!
Dzięki Małgosiu- na przyszłość przelecę się po schodach.
Doroto z P., jest u mnie 😆
Haneczko – 😯
Jeszcze to i już odpuszczam:
„Jaki taki dla niepoznaki,
Kiedy mnie grzecznie pyta ktoś –
Takie, siakie czy owakie
Jestem po prostu-Takie Coś!”
Mój syn, jak miał 7 lat przesiedział kiedyś, z ojcem zresztą, w zablokowanej windzie z godzinę. Potem przez 1.5 roku chodził na piechotę na 7 piętro w starym budownictwie ( pewnie 10 normalne). Dotąd nie lubi wind!
Nisiu,
piekny ten wierszyk.
Tu Pyra
U mnie też była, ale się do kogoś przyzwyczaiła
Dorota! przeraziłam się nie na żarty! Zamelduj jak znajdziesz ! 😉
Tu Pyra
Za wcześnie wysłałam poprzedni wpis i nie powiedziuałam Państwu dobranoc.
Niech znów mewy Wam zakwilą,
Niech znów rum poleje się,
A żeglarze niech go piją
Opowieści snując swe.
Odpadam na kilka dni. Dobrej nocy.
Bo nie ma życia bez Pana Leara!
A także bez Pana Elliota. I Pana Nowickiego, i Pana Marianowicza!!! Że nie wspomnę Pana Tuwima.
Apaw, kochana, jaki Gino… żadne włoskie butki na moje biedne nózie nie wlizą… Ten Bata miał ponadwymiarową szerokość… Obawiam się, że niebawem pozostaną mi jedynie pepegi (Pepegor, ave!)…
Ja też już zmykam, życząc Blogowisku spokojnej, dobrej nocy i snów o wyprawie Dżambli. 😉
http://www.szanty.art.pl/spiewnik/piosenka.php?id=192
Artur Dziuk te życzenia napisał (powinnam napisać wczesniej)
Nisiu a ecco? To najwygodniejsze buty jakie znam i na niskich obcasach lub podeszwach….
„Mówiono mi, żeś u niej trzykroć
powiedział jemu, że
choć im to sprawia wielką przykrość,
niestety pływam źle.”
I jest to najprawdziwsza prawda, nie dla mnie żagle 🙁
Nad rumem pomyślę 🙄
Nisiu, czytam Twoją Rybę, jak zwykle koi moje nerwy i wycisza. Wielkie dzięki!
Nisiu, Gino to wbrew nazwie polska firma ! 🙂
http://www.tvn24.pl/12690,1656880,0,1,pitera-singiel-nie-powinien-byc-prezydentem,wiadomosc.html
zobacz klapki i sandały jak chcesz szerokie – albo mokasyny
Alicjo,
życze dobrej podróży i mam nadzieję, że ten obłędny Ajaflatla w tej Islandii nie spłata nam następnego figla. Bawcie się dobrze!
Nowy, sprawozdaj jak było na rybach, albo o tym, jakie czerwone miałeś tego wieczora.
Cichal, jak w domu, co robisz zwykle, jak nie jesteś na wodzie, nie nosi Cię?
Ja idę spać, życząc wszystkim za Atlantykiem miłego jeszcze wieczoru.
Dobranoc
http://www.ecco.com/pl/pl/kolekcja/damskie/index.jsp
idę spać
MałgosiuW, dzięki za dobre słowo. A wiesz, jak mnie rypał kręgosłup, kiedy ją skończyłam???
Apaw, daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia. Tęgość G lub H, w porywach nawet K. Ortopedia! Żadne obcasy, niestety. Ten Bata to jakiś cud był.
Może pójdę lulu (bez butów, to najwygodniej).Dobrej nocy!
Zamiast kołysanki piosenka o takim jednym, co zapalał światła żeglarzom na morzu…
http://www.youtube.com/watch?v=V1P4fSKUlQ8
O, to prawda, że jestem lekutko obcykana z tymi żeglarskimi terminami, ale nie wszystkie tak natychmiast pamiętam 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Teksty/Poezje/Podroz_Misia.html
Niby się pakuję (co pakować?!), ale tędy i owędy sekretarzuję 😉
Apaw, dzięki. Rzeczywiście, ładne! Zajrzę do nich przy okazji.
Zdrowie! Zdrowie Piotra, naszego Gospodarza!
O, sekundę za wcześnie 🙂
Ale było nie było, u was już 19-ty, czyli mozna pić zdrowie Gospodarza blogu 😉
Sto lat!
Piotrze! Zdrowie! Dużo słońca i słodyczy – Apaw życzy
Alecko, miałaś jednominutowy falstart 😀
Ale teroz juz jest dziewiętnosty i juz mozno. No to: Zdrowie! Zdrowie Pona Pietra, nasego Gazdy! 😀
Misiu,
chciałam zdążyć rzutem na taśmę, ale nie dałam rady 🙁
Najlepsze życzenia udanych wojaży i szczęśliwego powrotu na blogowe łono! 😀
Aaa! Alecka sama sie zorientowała. No to Alecka mo złoty medal. Apawecek srebrny. A jo – brązowy. Tyz piknie 😀
Zdrowie Gospodarza! Sto lat! Wspaniałych podróży i spełnienia marzeń!
A to dopiero!
No to nie idę spać.
Sto lat, sto lat!
Gospodarzowi smacznego i miłego życia życzę!
😆
U mnie to w ogóle jasno jeszcze, jak tu iść spać, kielich stoi napełniony, walizeczka mniej więcej, jedynie rajstopy jutro kupić, koniecznie!!!
Na wszelki wypadek zabieram ze sobą trochę mojej pogody.
A dla Gospodarza…:)
http://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM
Drogi Gospodarzu,
świętuj godnie i smacznie, wszystkiego najlepszego!
Ja tymczasem rzucam się w podróż z nadzieją ominięcia odmętów i rozlewisk rozwodnionych czeskich i polskich rzek. Zrobiłam tak dużo w ogrodzie i w ogóle, że tego się opisać nie da, bo aż tyle czasu nie mam tak w środku nocy 🙄 Rano jeszcze przejadę się na odkurzaczu, zanim babcia obejmie władanie. Osobisty zapowiedział, że on nie będzie odkurzał, bo musi pakować bagaże do auta 😎 Na wypadek odcięcia od świata wziął żelazne zapasy jedzenia, kocher i śpiwory, pontonu niestety nie posiadamy 🙄
Kochani, bywajcie zdrowi! Wracam za 11 dni.
O, no co?!
Gotowa do wylotu, tylko szmaty dwie, a tu… Janek 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=kmmIq_gyiSA&feature=related
Ponton pontonem, ale zawsze można *z tratwy na tratwę*, a to łatwo wykombinować, kilka bali z balsa, albo z czegokolwiek (jak sie nie ma, co się chce, to się ma, co jest).
Wychodzi na to, że ja lecę z syropem klonowym, trzema majtkami, sukienką i szpilkami reprezentacyjnymi od Baty, oraz z koszykiem muszelek dla Krystyny, te, co tam chłopaki na Florydzie nurkowali po nie 😉
O, rajstopy mam po drodze jutro kupić!!!
Jak coś zapomniałam, to mi przypomnijcie z rana!
Od czego w końcu mamy ten internet 😉
Parasol – Alicjo! Chyba, że zabrana przez Ciebie pogoda zaadaptuje się tutaj (oby).
Dziędobry na rubieży!
A cóż to za ogólny upadek obyczajów?
JA mam robić za rannego ptaszka? Gdyby nie to, że Dorota z P. już na nogach, musiałabym się załamać pod ciężarem odpowiedzialności za budzenie Blogu…
Gospodarzowi szczególnie w dzień Jego Święta, a Wszystkim ogólnie dnia dobrego z serca życzę!
Budzimy słodziutko:
http://www.youtube.com/watch?v=F3nC4YItSAY
Jestem zaniepokojona!
Gdzie są WSZYSCY???
👿
My wszyscy som !
Przewróć stronę na dzisiejszą !
Dzisiaj środa – wpisujemy się pod quizem „Zgadnij co gotujemy „