Jak z obrazka

 

Nadal tkwię po uszy w historii XVII-wiecznej Europy  a zwłaszcza Szwecji. W książce Petera Englunda są karty poświęcone także ówczesnemu malarstwu obyczajowemu.

„Malarstwo z tamtego okresu prezentuje nam zaskakująco dużą liczbę obrazów odnoszących się do pijatyk i pijaństwa. Odnosi się to zwłaszcza do malarstwa holenderskiego, gdzie nie brakuje scen, na których widać gospody i uczty, a więc takie, u podstaw których leżał tradycyjny wątek umoralniający. Na jednym obrazie roi się od kobiet, które głupio szczerzą zęby, są tam też przewrócone kielichy i porozrzucane przedmioty; na innych widzimy ludzi, którzy wymiotują, przypominając w tej czynności fontanny; na pewnym niewielkim miedziorycie spostrzegamy nawet pieska nieokreślonej rasy, który stoi spokojnie i chłepta wymiociny, zostawione tam przez jakiegoś rzygającego pijaka. Na wielu z tych obrazów można zauważyć dość niezwykłe rozdwojenie, ponieważ zdradzają one wyraźny zachwyt nad zewnętrznymi formami pijaństwa. (…)Tak więc obrazy te bardziej przyciągają uwagę widza, niż go przerażają.

Najbardziej oczywistym, ale i banalnym wyjaśnieniem narastającego zjawiska pijaństwa jest oczywiście to, iż siedemnasty wiek to bolesny i ponury okres, w którym człowiek wystawiony był na liczne zagrożenia; brak było widoków na lepszą przyszłość, co zachęcało do ucieczki w zapomnienie, a pomocny w tej decyzji był alkohol. Oczywiście, eskapizm i poszukiwanie dróg ucieczki było ważnym tematem zarówno w kulturze, jak i w życiu uczuciowym. Dotyczy to zwłaszcza lat czterdziestych i pięćdziesiątych tego naj?bardziej niespokojnego okresu w dziejach wieku. (…)Wielu znajdowało azyl w religii, a zwłaszcza w sektach, które praktykowały ekstazę, mistycyzm albo głosiły szybkie nadejście końca świata. Najwięcej było zaś takich, którzy zapomnienia albo pociechy szukali po prostu w alkoholu.

Jest to jednak tylko część prawdy. Ważne są również zmiany, jakie dokonywały się w materialnej bazie zjawiska alkoholizmu. W Europie Północnej i Północno-Zachodniej od stuleci dominowała kultura piwna. W czasach antycznych piwo uważano za „napój biednych i barbarzyńców”, potem jednak popularność jego zaczęła wzrastać, zwłaszcza w średniowieczu, kiedy to do warzenia piwa zaczęto używać chmielu. W tamtych czasach pili je wszyscy. I to w ogromnych ilościach. (?)Spożywano je do wszystkich posiłków, między posiłkami i po nich. A kiedy ktoś szedł już spać, to nierzadko na szafce przy łóżku stawiał sobie szklanicę z piwem. Nic więc dziwnego, że przeciętny mieszkaniec Szwecji wypijał go około dwa i pół litra dziennie, a polscy chłopi nawet do trzech litrów. Może nas to skłonić do wyciągnięcia prostego wniosku, że ówczesny mieszkaniec tej części Europy chodził bez przerwy pijany. Nie jest to jednak prawdą. Piwo uważano głównie za artykuł spożywczy, co łatwo udowodnić, jako że ówcześnie miało ono mniejszą zawartość alkoholu niż dzisiejsze, mieściło w sobie natomiast o wiele więcej kalorii, co spowodowane było wyższą zawartością słodu. I tak jak to bywało w przypadku większości artykułów spożywczych, każdy chłop sam sobie takie piwo warzył.”

A dziś co jest przyczyną powszechnego pijaństwa? Na szczęście i ja, i my wszyscy propagujemy umiar w jedzeniu i piciu. Na zdrowie!