Jak z obrazka
Nadal tkwię po uszy w historii XVII-wiecznej Europy a zwłaszcza Szwecji. W książce Petera Englunda są karty poświęcone także ówczesnemu malarstwu obyczajowemu.
„Malarstwo z tamtego okresu prezentuje nam zaskakująco dużą liczbę obrazów odnoszących się do pijatyk i pijaństwa. Odnosi się to zwłaszcza do malarstwa holenderskiego, gdzie nie brakuje scen, na których widać gospody i uczty, a więc takie, u podstaw których leżał tradycyjny wątek umoralniający. Na jednym obrazie roi się od kobiet, które głupio szczerzą zęby, są tam też przewrócone kielichy i porozrzucane przedmioty; na innych widzimy ludzi, którzy wymiotują, przypominając w tej czynności fontanny; na pewnym niewielkim miedziorycie spostrzegamy nawet pieska nieokreślonej rasy, który stoi spokojnie i chłepta wymiociny, zostawione tam przez jakiegoś rzygającego pijaka. Na wielu z tych obrazów można zauważyć dość niezwykłe rozdwojenie, ponieważ zdradzają one wyraźny zachwyt nad zewnętrznymi formami pijaństwa. (…)Tak więc obrazy te bardziej przyciągają uwagę widza, niż go przerażają.
Najbardziej oczywistym, ale i banalnym wyjaśnieniem narastającego zjawiska pijaństwa jest oczywiście to, iż siedemnasty wiek to bolesny i ponury okres, w którym człowiek wystawiony był na liczne zagrożenia; brak było widoków na lepszą przyszłość, co zachęcało do ucieczki w zapomnienie, a pomocny w tej decyzji był alkohol. Oczywiście, eskapizm i poszukiwanie dróg ucieczki było ważnym tematem zarówno w kulturze, jak i w życiu uczuciowym. Dotyczy to zwłaszcza lat czterdziestych i pięćdziesiątych tego naj?bardziej niespokojnego okresu w dziejach wieku. (…)Wielu znajdowało azyl w religii, a zwłaszcza w sektach, które praktykowały ekstazę, mistycyzm albo głosiły szybkie nadejście końca świata. Najwięcej było zaś takich, którzy zapomnienia albo pociechy szukali po prostu w alkoholu.
Jest to jednak tylko część prawdy. Ważne są również zmiany, jakie dokonywały się w materialnej bazie zjawiska alkoholizmu. W Europie Północnej i Północno-Zachodniej od stuleci dominowała kultura piwna. W czasach antycznych piwo uważano za „napój biednych i barbarzyńców”, potem jednak popularność jego zaczęła wzrastać, zwłaszcza w średniowieczu, kiedy to do warzenia piwa zaczęto używać chmielu. W tamtych czasach pili je wszyscy. I to w ogromnych ilościach. (?)Spożywano je do wszystkich posiłków, między posiłkami i po nich. A kiedy ktoś szedł już spać, to nierzadko na szafce przy łóżku stawiał sobie szklanicę z piwem. Nic więc dziwnego, że przeciętny mieszkaniec Szwecji wypijał go około dwa i pół litra dziennie, a polscy chłopi nawet do trzech litrów. Może nas to skłonić do wyciągnięcia prostego wniosku, że ówczesny mieszkaniec tej części Europy chodził bez przerwy pijany. Nie jest to jednak prawdą. Piwo uważano głównie za artykuł spożywczy, co łatwo udowodnić, jako że ówcześnie miało ono mniejszą zawartość alkoholu niż dzisiejsze, mieściło w sobie natomiast o wiele więcej kalorii, co spowodowane było wyższą zawartością słodu. I tak jak to bywało w przypadku większości artykułów spożywczych, każdy chłop sam sobie takie piwo warzył.”
A dziś co jest przyczyną powszechnego pijaństwa? Na szczęście i ja, i my wszyscy propagujemy umiar w jedzeniu i piciu. Na zdrowie!
Komentarze
o tak, jak najbardziej ze propaguje umiar w jedzeniu. i na dodatek raz tydzien staram sie go unikac.
na temat picia nie wypowiadam sie z tej prostej przyczyny, ze mnie nie dotyczy. ja tylko uzupelniam plyny w organizmie badz plukam piasek. albo tak jak wczoraj podlewalismy wspolnie kamienie 😆
arkadius –
starasz sie unikac czego: jedzenia czy umiaru w konsumpcji?
Ja wczoraj zgrzeszylam – zjadlam dwa pelikany (czytaj golabki wielkosci niewyobrazalnej) i ruszac sie nie moglam. Dzisiaj zatem lekki obiad, tym bardziej ze temperatura oscyluje pomiedzy 28-32. Trza sie oszczedzac.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
naturalnie ze jedzenia echidno.
poki co jeszcze toto mi nie zaszkodzilo, a traktuje moj organizm juz tak od dawien dawna. mam tu taki odpowiedni obrazek pod lapa
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZdroweOdzywianie#5139813531728890098
a gdybys mogla echidno sprawdzic, tak zupelnie przy okazji, w ktora strone kreci sie u Ciebie wylatujaca woda w wannie badz zlewozmywaku?
z gory Danke Dir von Herzen
Nie wiem jak to jest, ale wczoraj wieczorem nie moglem otworzyc blogu. To samo dzis rano, w pracy. Sadzac po czasie i po skromnej ilosci wpisow, mozliwe to jest dopiero znowu od paru minut. Wydaje mi sie, ze pierwsze problemy pojawily sie w niedziele wieczorem. Nowa strona POLITYKI jeszcze chyba nie dziala na 100%.
pepegor
Jak zwierzątko wciąż o ptactwie to ja też:
Tu też je się gęsi i nie tylko je się je . Dziś jadąc do pracy usłyszałem w radio, Że Franc Fiszer miał w swoim bogatym życiorysie
(Uwaga! Tu dygresja: będzie również na dzisiejszy temat – poniekąd.)
szwedzki epizod. Był zapewne rektorem uniwersytetu w Lund. Pewien antropolog ze Skanii przytaczał bowiem angdotę autorstwa rektora z Lund, który twierdził, że „gęś to dziwny ptak. Na jedną osobę do jedzenia za duży a na dwie za mały”.
Z tych samych ust dowiedziałem się również, ze gęsi smalec używany był poza kuchnią. Do natłuszczania skórzanych butów z cholewami na przykład…
P.S.
Arkadius słusznie propaguje.
gdzieś mi się jedno „e” zapodziało.
P.S.
Zwłaszcza to oszczędzanie na jedzeniu. Ja też oszczędzam.
Jakoś dziwinie wcześnie zakończyły sie wczoraj wieczorem
blogowe dysputy.A może to mój komputer czegoś nie pokazuje,
bo szwankuje ? U mnie wyświetla się,jako ostatni wpis Alicji z 19.35.
Co do braku uśmiechu w naszej polskiej codzienności
to zgadzam się całkowicie,a Osobisty obserwując Polskę i
Polaków od wielu lat podpisuje się pod tymi uwagami
pod stokroć. Ukochany twierdzi,że jesteśmy na codzień
ponurzy i jacyś zablokowani. Chodzi właśnie o te małe
codzienne kontakty z sąsiadami,w sklepie, na poczcie itp…
We Francji,która jest trochę moim drugim krajem,a dla
Osobistego oczywiście pierwszym i najwspanialszym, też
stale wszyscy się do siebie uśmiechają i wymieniają parę
miłych słów, ot tak po prostu.To poprawia wszystkim nastrój
i tworzy atmosferę wzajemnej życzliwości.
Muszę jednak powiedzieć,że trochę się zmienia na lepsze
u nas również.Panie urzędniczki w różnych urzędach
już trochę bardziej pozytywnie nastawione do petentów,
niż 20 czy 15 lat temu. Jeszcze za dużo się nie uśmiechają,
ale chociaż mniej warczą. Też postęp !
Pyro- dzięki za wszystkie bezcenne wskazówki i do zobaczenia
wieczorem 🙂
Jotko – życzę zdrowia i mam nadzieję,że zobaczymy się
przy innej okazji.
Czy kosztowanie nalewek u Pyry,na które ostrze sobie zęby
już co najmniej od tygodnia czy dwóch zakończy się pijaństwem, zobaczymy 🙂 Oczywiście wszystko sprawozdamy !
W imieniu wszystkich blogomanow, dziekuje Panom Technicznym za naprawienie blogu.
Blog ten naprawde spelnia przerozne funkcje, wczoraj byl ponury dzien i do tego maly komputer stanal na sztorc, jednak jak mi Nemo podpowiedziala, jak go podejsc i udalo sie go odsztorcowac, to mi sie humor bardzo poprawil i stwierdzilam, ze byl to udany dzien!
Alicja i Danuśka maja nam za złe, że się nie uśmiechamy do siebie. Przecież za niesprowokowany uśmiech do obcej osoby można dostać w pysk, więc lepiej się nie narażać. „No, co się gapisz s…synu?” jest zwrotem szeroko stosowanym, więc lepiej patrzec pod nogi. To cała tajemnica. A że jesteśmy sobie nieżyczliwi, to zrozumiałe. Wszak kartka zapisanego papieru zakończona „Życzliwy” jest rozumiana właściwie przez każdego.
😆
Kiedyś udało mi się przeczytać na innym blogu refleksje na temat usposobienia rodaków. Zwłaszcza ta zaczynająca się od słów:
„Wiesz fajnie jest w tej Polsce”
—
Życzliwy
I dlatego nasz blog tak lubię ,bo on ci pełen uśmiechów 🙂
Morag,
Z tym komputerem to było czterdzieści pięć stopni czy na sztorc?
Aszyszu, to się nie otwiera 🙁 Może zapomniałeś zamknąć cudzysłów?
a tera?
nieprawda Stanislawie, usmiecham (poza sytuacjami kiedy jestem wq…) sie nawet do obcych ludzi tutaj w mojej dzielnicy i oni sie odwdzieczaja tez usmiechem w efekcie czego czlapanie w jakiejs sprawie do zalatwienia robi sie odprezajace, zwracanie sie do kogos z usmiechem przenosze tez do Polski i… niektorzy sztywnieja baranieja i staja sie wrecz zlowrodzy (w Warsiawce to wrecz debileja) ale bywaja tez tacy co to przyjmuja z zadowoleniem, kiedys w Jelenje Gorze ekspedientka stoiska z serami az sie odetchnela (to bylo przed swietami) jak jej pozyczylam milego dnia i podziekowalam za obsluge. Nie chce tutaj snuc sielankowych wyobrazen na temat mojego postepowania, ale jak sie czasami pomysli, ze ten drugi jez przeciazony i mozna to rozladowac usmiechem to jest fajnie dla obu stron.
Z tymi usmiechami Pan urzedniczek, to troche tez kwestia pokolenie. Przynajmniej tak mi tlumacza znajomi w PL. Podobno im mlodszy urzednik tym bardziej pomocny.
Zmieniajac temat, ciasto na rogaliki topi sie w lodowce i tamze tez chlodz sie vino i gazpacho andaluz, ktore (vino i zupe) spozyjemy dzis poznym wieczorem po powrocie z lotniska.
Szysz tu to mnie brakuje logiki, sztorc i 45 st.????? prawidlowo jest, ze obraz sie przekrecil o 45 stopni ale sam komputer musialam stawiac na bok tak jak to sugerowala Zaba, tylko z myszkom sie w tej pozycji nie wyrabialam
Hm..
Mnie też zawsze się myli. Te 45 stopni to zawartość alkoholu w wódce a przy dziewiećdziesięciu to przecież woda się gotuje….
Tera tak 😉
Czy to o niedomytych Polkach? 😯
Pelne usta slowiansko-bohemskie
I urokliwy wiedenski podbrudek 😯 😯
Idę gotować obiadek.
Jeszcze jedno, zauwazylam, ze w PL mlodziez odnosi sie pogardliwie do ludzi starszych od nich ale jeszcze chodliwych, spotkalo mnie podczas ostatniego pobytu pare razy, ktorego razu z koleji juz sie nastawilam na konfrontacje, chce zaparkowac na Elektorlanej w okolicy takiego osrodka kultury i pokazuje wystarczajaco dlugo, ze bede sie cofac w tym celu, jeden/a, drugi/a trzeci mie puszcza, ja musze ich przepuscic, no dobrze, pokazuje, zaczynam sie cofac, podjezdza panienka, mloda dobrze wygladajaca, dobrze wymalowana i ubrana tzn. stylowo nie post po Madonnie i nie puszcza, mine ma taka, jakby najwiekszy smiec i gielgu tarasowalo jej droge, ja pokazuje dalej, pogarda panienk siega kanalow kanalizacyjnych pod ulica, ale jednak jej przeszlo, wysiadlam, stwiedzilam, ze ja nawet jak jej samochod uszkodze to i tak sie cofne i zaparkuje, a co do uszkodzenia jej samochodu to mi wisi „bo jestem s t a r s z a i lepiej i d l u z e j ubezpieczona.
nemo,
cytuję dla pewności z oryginału:
” Wiesz fajnie jest w tej Polsce, ale nie moge sie przyzwyczaic, ze wszyscy tacy wkurwieni tu chodza?”
P.S.
Podbrudek?????
Przepraszam – cytat z oryginału oczywiście…
W sklepach i urzedach to zawsze życzę miłego dnia, a w piątki weekendu. Ale uśmiech do obcego na ulicy? Jak mężczyzna, da w pysk, jak niewiasta, prychnie pogardliwie, że taki staruch za podrywanie się bierze.
Co innego w innych krajach. Tam się uśmiecham do wszystkich, bo taki głupi zwyczaj tam panuje.
Sama zauważyłaś, jak to na ulicy działa w Warszawie. Ale jesteś kobietą, więc w pyszczek nie dostajesz. Chociaż od tej osóbki zmotoryzowanej to miałaś szansę oberwać.
Nemo potrafi być złośliwa. Komentarz o niedomytych Polkach całkowicie uprawniony. Sam często patrzę z przerażeniem na błędy ortograficzne, jakie potrafię puścić i zastanawiam się, jak to było możliwe.
Oczywiscie to trzeba tak troche wyczuc, do kogo mozna sie usmiechnac. W Berlinie (West) ekspedientki w supermarketach byly tak ordynarne i nieuprzejme, ze w latach 90-tych wprowadzone zostaly przymusowe szkolenia uprzejmosci oraz surowy nakaz stosowania tego, teraz dukaja niechetnie i sztucznie „zycze milego dnia” nie oczekujac reakcji ale bywaja takie jak im sie odpowie „nawzajem” to staja sie bardziej ucywilizowane.
a o niedomytych Francuzkach, to dobiero godne sagi
arkadius –
a dyc takze samo jak u Ciebie (tu wstaw sobie usmiechnieta minke)
Z tymi usmiechami i zyczliwoscia: to raczej zalezy od ludzi a nie kraju czy miasta.
Podobnie jak z nieszkodliwymi dowcipami czy zartami slownymi. Jak sie trafi na cwoka to moze skonczyc sie burza slowna lub w najlepszym wypadku interlokutor potraktuje nas jak glupkow.
Kiedys podczas pobierania krwi – a nie lubie tego zabiegu przeokropnie – na pytanie czemu tak uporczywie wpatruje sie w strzykawke odpowiedzialam iz caly czas mam nadzieje zobaczyc blekit. Pani zrobila dziwna mine i szybko (az do bolu) zakonczyla czynnosc. Dopiero pozniej w obecnosci lekarza powiedziala ze myslala zem wariatka. I przestraszyla sie.
Moze ludzie sie boja, moze nienauczeni, moze obawiaja sie osmieszenia, moze …
Tak przynajmniej uwazam.
Zmeczyl mnie nieoczekiwany dwudniowy upal. Zatem dobranoc z mojej strony globu
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
PS
Trudnosci z nawigacja po Polityce i ja mialam.
Z tym niedomyciem Polek chyba jest coraz lepiej, znaczy wiecej sie domywa, bo jakis strasznych atakow na moj nos podczas ostatnich pobytow nie odczuwalam. Przynajmniej nie z powodu brudu. Owszem atak perfum w duzych ilosciach. Mozeby tak w ramach wiedzy o spoleczenstwie wprowadzic pogadanke pt. nie caly tramwaj musi wiedziec jakich perfum uzywasz (badz wody po goleniu, bo oblewanie sie w duzych ilosciach nie zalezy od plci).
Mnie kiedys uczono, ze zapach perfum powinien byc delikatny i „owijac” tylko noszacego a nie od razu z nog powalac pol ulicy.
Znakiem czestrzego siegania po mydlo, moze byc rowniez wyglad kobiet w ciazy. Przez lata nie moglam zrozumiec, dlaczego ciaza oznacza automatycznie tluste wlosy. Nadal nie rozumiem (ok. zostalo mi jeszcze ok. 10 tygodni na odkrycie tego fenomenu) i chyba wiecej kobiet tez nie rozumie, bo wygladaja schludnie i czysto.
Jeszcze tylko maly komentarz do tego tekstu. Autor chyba nigdy na oczy nie widzial Afganek bez szmaty na twarzy, bo inaczej by nie pytal dlaczego osama nie chce do raju…
O, Blog się odblokował! Jak miło!
Sorry, tu reszta cytatu:
„Nosek grecko-rzymski
Iskrzace oczy od Hiszpanki
Pelne usta slowiansko-bohemskie
I urokliwy wiedenski podbrudek
Od Paryzanki stopka
A od Angielki figurka
Ze wszystkich urokow po troszku
Ale zawsze tylko co najlepsze
Nawet troche pikanterii od Mongolki
Wszystko to znajdziesz u Polki
I wlasnie dlatego Polce, ktora tak cudna
Zadna inna kobieta nigdy nie dorowna! ”
Andrzeju,
to było tylko na potwierdzenie, że mi się otworzyło, a przy okazji coś zauważyłam 😉
A mnie szlag trafia.
Po co ja to podsunąłem? Ja już się w życiu nie nauczę chyba…
A dlaczego?
Mamy nowa namietna blogowiczke, kociczka przez caly czas poluje na znak myszki na ekranie i podziwia przybywanie liter, ciagle lazi po tastaturze, w kazdym razie, kazdy wpis jest poddany kociej autoryzacji
Udalo sie wejsc ale z boku czyli obejsciowa metoda. Teraz litery jakies duze. A niech tam. Popaduje i nigdzie nie jade. Ptaszory wyjadly resztki. Szlaban na dzisiaj. Na obiad byla kolejna wspaniala zupa pieczarkowa. Przygotowana oczywiscie przez Jolke. Na Swieta byc moze przyjada goscie z nowymi lupami. Sam nie bede niczego przygotowywal a najblizsza rodzina jedzie do Gdanska, jedna czesc a ta mlodsza w Alpy na narty. Niema to jak gospodarka planowa.
W tajemnicy powiem Wam, ze Sylwestra nie spedze sam. Tak na to wyglada.
Pan Lulek
no wlasnie dlaczego?
Polacy chodzą wkur…. bo wszędzie wietrzą podstęp, oszustwo i agresję. Chodzą więc nastroszeni i przygotowani na odparcie ataku, a wróg czai się wszędzie 😎
Przyznam, że uśmiecham się pierwsza i zagaduję, nawet w Polsce i jeszcze mnie nikt nie zaatakował fizycznie ani werbalnie, choć czasem wyczuwam rezerwę i nieufność oraz oczekiwanie, że się za chwilę wyda, dlaczego jestem taka przyjazna 🙄 Ale to tylko w Polsce, inni biorą miłe słowa od razu za dobrą monetę 🙂
Mam byc otwarta? Wlasnie temat swiat, kto jest singlowatopodobny (moze tez byc cala ferajna) nie ma ochoty na swieta rodziny Zagryziakow (no i przez te grzybki chlod rodzinnej kryptki…) i ma pomysl u kogo mozna wynajac kurna chate na okres swiat razem ze ma, dzieckiem i przynajmniej jednym z kotow? Kurna chate to nawet i ja mam. Poza tym Zaba chce sie wyrwac na wigilie do Wa-wy i nie ma komu koni i psow zosatwic
mna
Stara Zaba to ma dobrze. Wyrywa sie do Warszawy, niewatpliwie poszóstna kareta a Dagny bedzie szalec w konskim towarzystwie. Sadze morad, ze powoli trzeba bedzie zadbac dla tej dorastajacej o stosowny strój amazonki. Chyba, ze zajmie sie innym rodzajem sportu. Moze maratonik, triatlon albo wrecz pieciobój.
A deszcz ciagle pada
I gacie wciaz mokna.
Tak mi sie zacytowalo
Pan Lulek
Moim znakiem firmowym był kiedyś uśmiech. Doszło kiedyś do tego, że jak w firmie miałam jakiś gorszy dzień to przyleciało pół biura i pytało co się stało 😀
Nie znaczy że już się nie uśmiecham, ale nie pracuję w firmie. Sąsiadów nie mijam obojętnie, ekspedientkom przed świętami zawsze składam życzenia i hołduje zasadzie odrobina życzliwości na co dzień.
Wspomnialam o dwoch problemach Zaba chce do Warszawy, ja do Warszawy nie chce i nie mogie bo mnie syn brata ciotecznego wyrzucil na tzw…. poszlo o mieszkanie, ktore zajmuje moja siostra cioteczna, a ktore trzeba wykupic, siostra nie ma pieniedzy, przypadek chce, ze w tym mieszkaniu mieszkala nasza wspolna babcia, wg. bratanka nie mam prawa wykupic tego mieszkania, bo 1. jestem niemoralna, gdyz opuscilam, zdradzilam kraj a teraz sie pakuje, drugi argument ja nie mam prawa na byle mieszkanie babci, bo jestem najmlodsza z tego ciotecznego rodzenstwa, choc oczywiscie bratanek jest mlodszy ode mnie o lat 15.cie, poza tym to oni (wykupc mieszkania nie chca) mieszkali w Warszawie a ja na wsi… argumenty moga byc obojetnie jakie ale poszlo o mieszkanie to bedzie sie ciagnelo przez lata a w miedzy czasie znajdzie sie wlasciciel kamienicy i po mieszkaniu, przyklad polskiej „przedsiebierczosci”
Dobra, wkladam usmiech pt. jak idzie i ide wyrzucic smieci, przepraszam za wywnetrznienia
Wreszcie można wejść na blog 🙂
Alicjo,
toż ja rozumiem, że Ty nikogo konkretnego, palcem … ja tylko chciałam „dać głos”, że się temu, niestety ciagle jeszcze zbyt powszechnemu, ponuractwu i narzekactwu nie poddaję 🙂 daję odpór i już 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
Więc jednak coś jest na rzeczy z tym uśmiechem – i tu nie chodzi o to, żeby szczerzyć klawiaturę na okragło, tylko jak jest kontakt wizualny, to lekutko dać facjata do zrozumienia, że jesteśmy pozytywnie do blizniego nastawieni.
http://www.youtube.com/watch?v=P62PlvfpVqk
I wy chłopaki, też sie usmiechajcie… 😉
No, ja też odetchnęłam, bo przecież do licha, ile można być na głodzie blogowym 👿
Stanisławie, nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, ze dostaniesz w pysk od kobiety za to, że sie do niej uśmiechniesz 😯
No, od faceta, to mogłabym zrozumieć, bo może być to różnie zrozumianie, nie daj Boże zalotnie, i co wtedy? 🙄
A co do niedomytych Polek… zgłaszam sprzeciw. Najezdziłam się środkami transportu publicznego wiele lat, zatłoczonymi pociagami, autobusami, tramwajami. Nie dam złego słowa powiedzieć o Polkach, jeśli chodzi o domywanie się lub nie, natomiast wskażę paluszkiem na płeć przeciwną.
To chłopaki się nie domywali! I myśleli, że jak ciapną po goleniu „Derby” albo inną wodę kolońską na twarz, to będzie cacy. O skarpetkach nie wspominam… 🙄
nikt nie lubi smutnych ludzi … a jak jestem smutna co mi się zdarza siedzę w domu … 🙂
faktycznie brak bloga odczułam dotkliwie … chciałam napisać o murze o Radości … a tu białość widzę … ale napisze Wam kawałek muru mam 😆
mój syn wygrał konkurs fotograficzny
http://ebitwa.pl/bitwa/566-bitwa-komunikacyjna-komunikacja-w-kolorze#e5609
Jolinko, gratuluję.
Wesołych u nas raczej nie lubią, bo niby dlaczego ktoś się wywyższa poczuciem zadowolenia, gdy innych szlag trafia z dowolnych powodów. Mówi się jeszcze: „śmieje się jak głupi do sera”.
Alicjo, co Ty z tym niedomyciem. Wierszyk o Polkach trzeba przeczytać w tłumaczeniu, gdzie występują u Polek wiedeńskie podbrudki. Czyli jak podbrudek to i brud na wierzchu w domyśle.
ja się nie spotkałam z tym by ktoś mnie znielubił za to, że się uśmiecham i jestem miła … nie robię tego na pokaz … po prostu mnie jest lepiej kiedy jestem miła i uprzejma … zawsze miałam dobre kontakty z tzw.(przepraszam) personelem pomocniczym czyli z Paniami sprzątaczkami lub ochroniarzami …
Stasiu dziekuje … 🙂
Jolinku,
gratulacje! Zdjęcia Twojego syna są niesamowite, a ta wieczorna panorama Warszawy miałaby wzięcie jako widokówka.
Stanisławie,
wierszyka nie znam, ale słowo daję, takie są moje wspominki ze srodków transportu publicznego w Polsce. Być może teraz jest inaczej, ale „za moich czasów”, kiedy dojeżdżałam do szkoły, a i potem we wrocławskich autobusach, tramwajach i tak dalej – to własnie panowie bywali niedomyci i skarpetkowi.
Jolinku,
byliśmy w Berlinie 20 lat temu, tuż po tym, jak mur padł. Chodziliśmy wzdłuż muru, a nasz dziecek zbierał resztki posprejowanego muru do swojego plecaczka – to od strony zachodniej mur był kolorowy od malunków. Nie uwierzycie, sprzedawał to w szkole (podstawowej, wszak miał wtedy 9 lat) po 5 $ sztuka 😯
Ale kawałek się ostał w chałupie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Minerals/Berlin_Wall.jpg
Jolinku, byla dzisiaj wzmianka o malarstwie a tu i fotograf i malarz swiatla jednoczesnie, super, jak Twoj syn osiagnal takie efekty, jakim aparatem sie posluguje?
Mnie się najbardziej spodobała seria – mosty, wiadukty i akwedukty. Piękne.
No proszę jeszcze jeden fantastyczny fotograf! Jolinku, GRATULACJE!
Alicjo,
gdybyś czytała wszystko po kolei, oszczędziłabyś sobie tyrady na temat mycia czy niemycia się Polek czy Polaków 😉 Cytat był z operetki „Student żebrak” (Der Bettelstudent) Karla Millockera.
Nie wyszłaby wówczas sytuacja opisana przez Echidnę przy pobieraniu krwi 😉
Piękne zdjęcia – gratulacje dla syna, Jolinku! 🙂
Witam Wszystkich serdecznie i z 😀
Jolinku gratuluję Twojemu synowi i Tobie, zdjęcia są piękne i intrygujące, jakby nie z tego świata. Szczególnie jak się wyjrzy za okno i zobaczy tą „angielską” pogodę.
Przez tę „białą płachtę” wczorajszą wpadłam w panikę, że komputer złapał wirusa świńskiej grypy i już mi nie pozwoli pobyć z Wami 🙁
Morągu, a młodzi nie szanują starszych z bardzo prostej przyczyny; nikt im w domu nie uprzytamniał, że oni się też zestarzeją i będą tak samo traktowani, jak oni teraz traktują starszych.
Alicjo, ja przez całe długie życie poruszam się tylko środkami komunikacji miejskiej i do dziś nie zmieniłam zdania, że jak już ktoś „capi” w tramwaju lub autobusie, to (niestety) panowie. Choć faktem jest, że panie nadmiernie się spryskują perfumami.
Ojej (nr1), jak ja się cieszę, że już mogę Was poczytać 😆
Ojej (2) jaka jestem „padnięta”. 🙁
Dzień dobry,
Jolinku, gratulacje dla syna. Zdjęcie super. Mój kolega, za którego trzymałem kciuki, wylądował na miejscu 10. Przyznaję, że zdjęcie Twojego syna jest lepsze 😉
A dla wszystkich uśmiechy 😉 😉 które rozdaję wszystkim codziennie na prawo i lewo
Wiecie, ze kurne chaty zapytanie przeze mnie o pobyt na swieta odpowiadaja mnie juz teraz, ze nie maja wolnych miejsc, to taka turystyka sie rozpowszechnila w kraju?
chyba bede musiala skierowac moja uwage na kraje biedniejsze czyli te ze starej unii
Morag na Gwiazdke szukalas miejsca? W listopadzie? We wrzesniu, to moze by jakas mala szansa byla na znalezienie czegos…
Morąg, widocznie tak dużo ludzików woli święta spędzać w kurnej chacie a nie z „Zagryziakami” 😆 😆
Jolinek51 !
Gratulacje za danie swiatu takiego syna. Teraz powinnas doprowadzic do przedluzenia linii. Jest na to sposób. Kiedy na 8 grudnia czyli na imieniny Gospodyni wstawisz do wody galazki wisni, to na Boze Nerodzenie powinny zakwitnac. Jesli zakwitna to w rodzinie jest murowane, skuteczne wesele w nastepnym roku. Ja ze swojej strony podesle bociana a Marek który przed chwila telefonowal tez zdokumentuje i wydrukuje na nowej maszynie cale wydazenie a potem umiesci w blogu.
Z takim sprzetem to ten Marek bedzie cenowo nieosiagalny. Chyba, ze wytargujemy jakis rabat albo zrobimy zrzutke.
Pan Lulek
Panie Lulku, imieniny Gospodyni to chyba są 4 grudnia?
Prawdę powiedziawszy, to ja też od kilku lat miałabym chęć wyjechać na święta, żeby ktoś inny się martwił, czy wszystko będzie smakować, podał pod nos i jeszcze pozmywał 😆 Tylko, jak sobie pomyślę o atmosferze, to zaraz odchodzi mi ochota. Wolę „padać na pysk”, ale mieć całą (a choćby i część) rodzinki wokół siebie.
morag syn napisał:
To Lustrzanka Canon eos 1000d i później obrobione w programie PhotoMatix.
ja tam na święta to mam od lat spokój … teściowa córki robi wigilię a potem chodzę na proszone obiadki … sylwester z wnuczką … no może w tym roku zrobie wyjątek ..
dziękuję wszystkim za miłe słowa … dumna mamuśka … 🙂
Barbary 4 grudnia Panie Lulku … 🙂
Jolinku51 !
Ty mnie idziesz uczyc kiedy Gospodyni ma imieniny. Oczywiscie, ze 4 grudnia.
Gdybam ci ja miala
Skrzydelka jak gaska
Poleciala bym ci
Za Lulkiem do Slaska
Usiadlabym sobie
Na slaskowym plocie
Przyjpatrz, ze sie przypatrz
Takiej pieknej psocie
Pan Lulek
Nemo.
Przecież wiesz, że zanim napiszesz, co masz do powiedzenia, zanim wyślesz, zanim to i tamto, minie trochę czasu i juz się ukaże ileś tam wpisów w tak zwanym międzyczasie.
Kto powiedział, że muszę czytać wszystko po kolei – nie jestem inspektorem śledczym, a poza tym naprawdę nie siedzę 24/7 przed komputerem, musiałam się za mietłę i ścierę, jak co rano, a poza tym wykonać telefon do chorego przyjaciela, zusamen do kupy zajęło mi to circa about 2 godziny z groszem.
A poza tym – ja mówię to, co myślę i to, co zauważam po swojemu. Inaczej nie umiem. Wpisy można pomijać, także moje, wcale nie uważam, że zjadłam wszystkie mądrości, przeciwnie wręcz. Często rozpoczynam zdanie od „…ja tam się nie znam…”.
Jolinku
gratulacje dla syna i dla Ciebie 🙂 żadna „duma” nie jest chyba tak miła i przyjemna, jak radość z powodu osiągnięć dzieci
Zgago,
„biała płachta” – dokładnie tak to widziałam i czułam 🙂
Alicjo,
nie przejmuj sie, Nemo tak ma, nic chyba za to nie moze. 😉
Nie spelniony „pedagugiel”….
Twoje wpisy, Alicjo, czytuje bardzo chetnie sprawiaja prawdziwa przyjemnosc (wszystkie, oprocz krytyki Jerzora, solidarnosc samcow…) 🙂
Alicjo ja tam była ale po latach (w Berlinie znaczy) … ale mam sporo pamiątkę po słusznej walce o wolność … i nie mam zamiaru robić z tego ołtarzyka … cieszę się zwyczajnie, że dzięki nam, rodzicom, moje dzieci i wnuki/cza mają fajne życie … bo życie fajne jest tylko trzeba się umieć nim zachwycać .. 🙂
nemo i Alicjo nie przejmujcie się powinno być … 😆 … wiecie, że bardzo Was lubię 🙂
Knop
Ja krytykuję Jerzora i owszem, ale ku uciesze, on mi tego nie ma za złe i pozwala się „używać”, zna sporo blogowiczów osobiście i bierze współczynnik na moje takie tam gadanie, w końcu jesteśmy razem ponad 3 dekady plus bez musu, tylko z miłości 😉
Zagląda na blog, bo melduję, że znowu coś na niego doniosłam 😉
Ja to wiem (wyczolem), ale chcialem cos o solidarnosci mezow napisac.. 😉
😉
knopie,
masz rację, tak mam i inaczej nie mogę 😉 Ty też nie możesz tego znieść i od czasu do czasu musisz sobie ulżyć? Nie krępuj się, ale dużo ciekawiej by było, gdybyś obok wydawania cenzurek i recenzji dodał coś interesującego od siebie 😉 Chyba że robisz to pod innym nickiem, taki Dr Jekyll i Mr Hyde? 😀
Powiem Ci, że trochę schlebia mi fakt, że śledzisz co piszę nie tylko na tym blogu. Chociaż u Bralczyka reagowałeś częściej 🙁
Nemo, pomylka, ja ciebie nie „sledze”, tylko bardzo chetnie czytuje wpisy Gospodarza i komentarze wszystkich blogowiczow, Twoje tez 😉
W stare obyczaje i przesady nalezy wierzyc. Bywa, ze sie sprawdzaja. Podaje przyklad z zycia.
U nas jest obyczaj, ze jesli kobieta spodziewa sie to autor przypadku wycina z grubej tektury co najmniej metrowego bociana który w dziobie trzyma zawiniatko. Mój sasiad niedawno wycial takiego malowanego bociana i postawil przed swoim nowym domu. Spotkal mnie kiedys i powiedzial, ze ktos zrobil mu zart i postawil drugiego tez duzego bociana. Nawet nie zapytal czy nie ja przypadkiem. Podjechalem i widze stoja dwa bociany mniej wiecej równego wzrostu. Sasiad jest zwolennikiem metod naturalnych. Poradzilem mu zeby na wszelki wypadek szykowal jedna szeroka albo dwie kolyski. Pokrecil glowa. Pani malzonka odkladala wizyte u lekarza z dnia na dzien. W koncu nie zdazyli tak sie blizniaki pchaly na swiat.
Chlopak i dziewczynka. Dziewczyna byla bardziej energiczna albo ciekawa swiata.
Zamiast karetki pogotowia zameldowala sie doswiadczona sasiadka która wykonala niezbedne czynnosci w tym kapiel.
Niech teraz ktos mi powie, ze stare wypróbowane metody nie maja wartosci.
Lekarstwo przeciw wszelkim odmianom grypy stoi a wirusy na wszelki wypadek wyniosly sie gdzie pieprz rosnie.
Caly i zdrowy
Pan Lulek
…I czujesz się zobowiązany recenzować. Dziękuję 😉
To było do knopa, nie do Pana Lulka 😉
Nemo, co Ty rozumiesz pod recenzja?
Recezja komentarzy blogowych?
Jezeli, to polemika, ale na pewno nie recenzja.
Miało być o uśmiechu dla wszystkich, a tu swary, co prawda delikatne, się rodzą. Uśmiech wszystkich do wszystkich :(:
chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, czyli pewnie nie dowidzę (nie mam tu patrzydełek czytatnych) i coś pokręciłem
:(:
Stanisławie, popieram ! Życie jest takie piękne i krótkie, „trza” korzystać i zgodnie z dzisiejszą myślą przewodnią ; prosimy o dużo 😆 😀 😆
Stanislawie,
to nie swary, tylko delikatna chec dania do zrozumienienia ze…
mozna przesadzic, albo sie jest CKM (okreslenie z mojej mlodosci, wiem ze jest „dziecinne”, ale moze zadziala).
knopie,
Twoja delikatność jest już legendarna 😉 Poza tym, jak w mojej młodości się mawiało: czep się tramwaju 😉
… nie zadzialalo 🙂
knop i co Ci to dało, że drążysz i drążysz ? Cieszy Cię, jak komuś jest przykro ? Przecież Alicja wytłumaczyła, dlaczego uwaga Nemo była zbyt szybka. I co komu do tego ? Lubisz dolewać oliwę do ognia ?
.. nie nie lubie,
ale Nemo nie potrafi Alicji przyznac racji .. i moze przeprosic, a moze i w zart obrocic ?
Dobranoc
knop, to nie mogłeś zwyczajnie i po prostu tego napisać już w pierwszym wpisie ? Wtedy wrażenie byłoby zupełnie inne. A tak nawiasem mówiąc, ganiąc u Nemo zachowania kategoryczne, sam robiłeś to samo (poza ostatnim „ludzkim” wpisem). Nie ma ludzi bez wad i mam wrażenie, że Alicja o tym doskonale wie i jest ponad to. Dobrej nocki i miłych snów 😀
i po co nam to było …. ????????????????????? .. jutro Marcinki … 😀
Dzień dobry 🙂 Byłam u Pyry i jadłam jej rogale i jest mi bardzo dobrze i proszę nie psuć. U niej czas tak szybko mija, że nie zdążyłam się nagadać. Na Danuśkę też nie mogłam zaczekać 🙁 Blaski i cienie, jak zwykle 😉
Zgago,
dziekuje za zwrocenie uwagi na kategoryczne zachowanie, masz racje, nie nalezy tak reagowac (tym bardziej jezeli to zachowanie sie gani u innych)
🙂
Dziekuje, koncze, lece do pracy!
Wlasnie minela stosowna godzina.
No to siup w ten wlasny dziób.
Zatoastowany pod szneka z masa orzechowa
Pan Lulek
Bardzo mi przykro za ten zgrzyt na blogu, bo nie było moją intencją pouczanie kogokolwiek.
Alicja zapytała:
„Kto powiedział, że muszę czytać wszystko po kolei”?
Zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, wtrącił się mecenas knop…
Nikt nie musi czytać wszystkiego, ani komentować, ale niech się nie dziwi, że wynikają różne qui pro quo, jeśli nie sprawdzi kontekstu i jednak skomentuje 😉
Myślę, że Alicja nie potrzebuje adwokata i jeśli będzie miała do mnie o coś pretensje, to mi to sama powie.
Alicjo, jeśli poczułaś się urażona, to bardzo mi przykro 🙁
Witam, poszlysmy z dzieckiem na ulice… zakupowa z drogimi i tanimi sklepami, coby nabyc buty dla dziecka/doroslejacego przynajmniej na oko, wrocilysmy bez butow a tasmy produkcyjne w Chinach dalej pracuja pelna para i szykuja nam uniformy tandety.
„Alicjo, jeśli poczułaś się urażona, to bardzo mi przykro”
… no tylko o to „szlo”.
Nemo wielkie dzieki 🙂
mecenas knop o tej porze idzie do pracy, czyli idzie sprzatac
morag nie przesadzaj … dobrej nocy … nemo i Alicja to nasze perełki blogowe .. Panie Lulku proszę pić tylko za zdrowie … notopa
Nemo, uwiez mi ja naprawde niczego nie zaogniam, niczego w stylu bohaterow noweli R. L. Stevensona nie robie.
Wedlug morag ide teraz sprzatac (niech tak bedzie, morag poczuje sie dowartosciowana), a moze ide teraz do szpitala zajac sie ludzmi ktozy maja problemy ze swoja „osobowoscia” ? 🙂
Morągu, proszę nie kontynuuj tego „zgrzytu”. A ja się tak cieszyłam, że wypiję z Wami „kropelki” a tu widzę tylko Pan Lulek jest chętny.
Dziękuję Nemo 😀
Alicjo, zajrzyj do swojej kroniki i weź kilonka w rękę, dobrze ? 😆
oczywiście miało być „kielonka” 😆
Jutro bedzie lepiej, usmiechnij/cie sie
😆 😆 😆 Ładnie się uśmiecham ? Mogę jeszcze 😆 😀 😆
Zdrowie Gospodarza, Blogowiczek i Blogowiczów. A co ? 😆
mnie morogu pocieszać nie musisz … he he
Zdrowie, wszystkich uśmiechniętych i smutnych!
Jolinku obejzalam sobie ten program, juz dzieko sobie go laduje, choc twierdzi, przy pomocy Photoshop mozna osiagnac podobne efekty, w kazdym razie gratulacje jeszcze raz
http://www.youtube.com/watch?v=m25l3nf40cs&NR=1&feature=fvwp
http://www.youtube.com/watch?v=xKAJcRzHyps
http://www.youtube.com/watch?v=CbTjhX6nxzo&feature=related
To oczywiście dla naszej solenizantki 🙂
Urodzinki, urodzinki,
wszyscy robią słodkie minki
żyj nam długo i szczęśliwie,
pomyśl czasem o nas mile.
http://www.youtube.com/watch?v=PSlxLkR_l8w&feature=related
dobry wieczór!
Wpadłam do domu o 20:02, zanaczy ociupinkę po czasie, ale chyba się zmieściłam w granicach błędu?
Byłam u dzieci i wnuków, zięć zrobił placki kartoflane, nie mogłam się oprzeć, co jak co, ale placki robi świetne. Zawiozłam im ciasto, które mi się wczoraj nie do końca udało, bo jeden korek wyskoczył i piekarnik słabiej grzał a ja nie zauważyłam, ale i tak zjedli wszystko natychmiast.
Danuśka z Alainem u Pyry, liczą nalewki (gatunki) i doliczyć się nie mogą, pewnie już potrójnie liczą 🙂
Ja dzisiaj miałam od przedświtu pracowity dzień, bo jeszcze po ciemku pojechałam szukać koni, które sobie poszły w Polskę. Na szczęście jak się rozwidniło to okazało się, że już wróciły, tylko były z drugiej strony sznurka. Grzecznie weszły przez bramkę na pastwisko a ja powiązałam sznurek i wróciłam moim terenowym Fordem Escortem pod górkę do domu. Potem nakarmiłam pozostałe konie i zmieniwszy Forda na Poloneza pojechałam po owies. Wróciłam, dałam owsa tym co uciekły… i tak juz chodziłam do wieczora.
http://www.youtube.com/watch?v=-MtU94z62js&feature=related
Koleżeństwo wyraźnie zaspało 🙂
A gdzie życzenia i toasty dla Zgagi
Przyczynek do pożytków z komórek na wsi: ktoś się natknął idąc drogą na moje konie i zadzwonił do sąsiada (bo nie miał mojego numeru), który zadzwonił do mnie. Ja czasami wyłączam tę komórkę, bo używam jej głównie jako budzika a ten dzwoni nawet jak maszyneria główna jest wyłączona.Akurat nie wyłączyłam.
Ooo, Zgago 😀 Wszystkiego najlepszego! Zdrówka, mocnych nerwów i wielu powodów do radości!
Ojojoj! Niedopatrzenie! Zgaga napisałam, że się zmieściłam w granicach błędu, ale nie dodałam, że wypiłam za Twoje zdrowie! No to jeszcze raz wypiję, co tam!
Morąg, dzięki za Celińską, song sprzątaczki jest świetny 😀
w kalendarzu jest dzisiaj min. Nimfy ale Zgagi to nie wiem, skoro tak to wystkiego najlepszego Zgago!
Panie Lulku, no to ja spóźniony, ale niemniej szczyry też gotowy do toastu! Żeby zakamuflowac (Ewa nie przepada) to herbatką z rumem. Rumu na dwa palce, między wskazującym i małym w płaszczyżnie czołowej…
Mała ilustracja do dzisiejszego tematu:
http://www.artinthepicture.com/artists/Adriaen_Brouwer/inn.jpeg
A ja, Nemo, Brouverem nie zrażony, drugą herbatkę z rumem (Ewa jeszcze sie nie zorientowała) na zdrowie Zgagi!
Zgago,
Twoje zdrowie 🙂
Wszystkim spokojnej nocy, dobranoc 🙂
Ponieważ nie wiem, co powiedzieć („jak nie wiesz, co powiedzieć, to nic nie mów”), to przytoczę cytat pewnego madrego człowieka:
„Nie o to chodzi, aby iść do celu, chodzi o to, aby iść po słonecznej stronie i mieć dużo zaufania do ludzi”.
Wszyscy mamy swoje racje, a ta najbardziej racjonalna jest jak zwykle, pośrodku! Z niejakim opóznieniem (rzeczy do wykonania itd.) toast za zdrowie blogowiska – dalimy radę następnemu dniowi (dniu?! gdzie jest Bralczyk?!), nie takie my ze szwagrem i tak dalej 😉
Cichal,
na zdrowie 🙂
Bacz jeno, byś tak nie skończył tego wieczora 😎
the effects of intemperance
wracajac do dzisiejszego tematu, 2,5 do 3 litrow dziennie piwa wypijane przez chlopow sluzylo chyba do pielegnqacji cery, znam tutaj takich co nie pija ale spozywaja cala skrzynke piwa dziennie, skrzynka to chyba 16 butelek razy 0,5 litra, dowod na to, iz ewolucja postepuje
to już lepiej tak
Zgago, STO LAT życia pełnego uśmiechu i zdrowia! Toast Cotes du Rhone!
obraz ladny, a tak to wyglada w dzisiejszych czasach
http://partnerstwo.onet.pl/1583014,4839,,w_weekend_bede_sie_integrowac,artykul.html
Dziękuję, dziękuję pięknie za wszystkie życzenia 😀 Przepraszam, że tak późno, ale zadzwoniła moja przyjaciółka jeszcze z podstawówki i 2 godziny minęły, nawet nie wiem kiedy. 🙄
O, zdrowie ZGAGI, dopiero doczytałam 🙄
Jerzor nadciągnął z uzupełnieniem dóbr płynnych, ja stałe zabezpieczam, właśnie ziemniaki dochodzą.
Z nemo na pewno się nie pobijemy – przecież znamy się blogowiskowo od lat kilku, a że czasem (a może i często) mamy inne zdanie, to tylko na pożytek wychodzi, bo jest o czym dyskutować i wyrazić opinie naprzeciwkie.
Pamiętajcie o jednym… ja (ty, on, ona, oni etc) tu się pocę nad daniem odporu, a w tym czasie ileś tam wpisów nadleci… i mijamy się w sieci.
Ojej… znowu mi się rymuje 🙄
A ja jutro chyba będę musiała wstać o 5 rano, „kurcak” trzeba będzie nadgonić te 2 godziny gadulkania 😉 Jakoś mi ta robota idzie ledwo, ledwo. Dlaczego ja zawsze wszystko muszę zostawiać na ostatnią minutę ? Co za wredna cecha. Faktem jest, że potem się nagle okazuje, że ze wszystkim zdążam. Chyba w stresie jestem bardziej „wydajna”. 😉
Bardzo Was wszystkich lubię i tak się cieszę, że Gospodarz o Was opowiedział. 😆
Dziękuję, że mi pozwoliliście usiąść przy „stole”. 😆
Zgago – dedykuję Ci jeden z próbowanych kieliszków. Wybacz, nowego już na Twoją cześć nie wypiję. Pijaństwa nie uskuteczniałam ani ja, ani goście moi, ale uważam, że lepiej zachować powściągliwość. Goście moi – Alain i danuśka, nie pili – degustowali w ilościach mikro, Pyra jednakże nie ma kondycji kieliszkowej i to , co wypiła, w zupełności wystarczy.Dzisiaj był dzień blogowy – Haneczka przywlokła prawdziwe ziemniaki, prawdziwy ser biały i pomidory też prawdziwe; pazurami darła ŚMIECI,DOMYŁA PIECYK I ODWALIŁA W SUMIE CO NAJMNIEJ POŁOWĘ PRZECIĘTNEJ PIĘCIOLATKI. a POTEM przyjechał Pan Mąż i nawet „człowieka” przy sobie miał i wiertarki i mnóstwo dobrej woli – w rezultacie mamy zamontowane nowe mydelniczki w kuchni i łazience, wieszaki w tychże samych pomieszczeniach i nową lampę u Ani No i co ja mam powiedzieć” „Zywią ipod skrzydła przyjęli”?
To miałaś Pyro cudowny dzień. Bardzo się cieszę. Ja będę miała cudowny dzień jutro (goście) a jeszcze bardziej cudowny w piątek, gdy moja starsza pociecha z zięciem, „wylądują” w domku i będę się mogła nimi cieszyć przez calutki tydzień 😀
Co oczywiście nie znaczy, że „zniknę” na cały tydzień 😉
A ja nie mam Ci czego wybaczać, siedziałabym cichutko, tylko nie znalazłam innego sposobu, na rozgonienie chmurek, które zawisły 😉
O, teraz u mnie pora leniwa i do pogadania, a wyście poszli spać 👿
I do wznoszenia zdrowia jak najbardziej, wino włoskie od Franka z naprzeciwka, zdrowie wszystkich obecnych, śpiacych i podsypiających!
No to zdrowie na budowie 😉
O, chciałabyś, nic z tego 😀 Od czasu do czasu sobie przypominam, że jeszcze zapomniałam „cóś” dosprzątać 😉 I wyskakuję aby to zrobić i znowu wracam 😀
… i kontynuuję monolog, a co mi tam, Jerzor polał wino, a wiadomo,
in vino veritas,
Jerz ogląda dziennik tv, ja staram się omijać szerokim łukiem, ale z drugiej strony lubię wiedzieć, co się dzieje.
U nas jutro święto, Rememberance Day, czyli Dzień Pamięci, za żołnierzy, którzy ginęli na frontach…
Kto do cholery wymyślił te fronty, pytam…
http://www.youtube.com/watch?v=vnRqYMTpXHc
Widzę Alicjo, że wyskoczyłaś na chwilkę do „sąsiadów” 😉
Ale mijanka 😀 W bardzo dawnych czasach uwielbiałam słuchać Armstronga, sporo go wtedy w radiu było. Potem jakoś ucichło i nastąpiła „era” twista, potem Beatles ‚ów i dalej a Armstronga było coraz rzadziej słychać. A szkoda.
A fronty wymyślają handlarze bronią, a różni „nawiedzeni” ich słuchają. Nie ma żadnego innego logicznego wytłumaczenia – moim zdaniem.
Dyskoteka 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Q8Tiz6INF7I&NR=1
O, moja siostra na absolutorium w 1962r miała taką samą – w kroju – sukienkę, tylko kolorową i więcej halek. 😉
..życie jest piękne, doceniajmy, póki jest, niesnaski na boki…aczkolwiek to też część życia, jakby nie było, się różnić i poróżnić, matko , wyobrażacie sobie taką zgodność i aniołki naokoło?! Jeszcze by tego brakowało 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=Thls_tMuFkc&NR=1&feature=fvwp
Alicjo,
gdyby nie to że codziennie idę do pracy na 7 rano, mogłabyś liczyć na moje towarzystwo 🙂 uwielbiam siedzieć nocami i szperać sobie po internecie, jak nikt ode mnie nic nie chce 😉
Haliczku, to życzę Ci dobrej nocki i wspaniałych snów 😀
Ja też niedługo muszę łeb położyć na poduszce, tylko jeszcze chwilkę poczekam, bo a „nóż, widelec” jeszcze mi się przypomni, o czym zapomniałam 😆
Alicjo, muszę się przyznać, że jakbym miała obydwie córki tak grzeczne i spokojne jak starszą, to bym chyba z nudów padła. One obydwie o tym wiedzą i każda z nich się cieszy, starsza, że grzeczna a młodsza, że nie mi przysparzała „rozrywki”. 😉
No, już sobie nic nie przypomniałam, więc idę spać. Życzę wszystkim już śpiącym i tym, którzy mają sen przed sobą; pięknych, kolorowych snów.
Dobranoc 😀
Ja też wszystkim życzę słodkich snów, jutro a właściwie dziś będę miała pełną chatę, i muszę ich wszystkich nakarmić 😉 więc od rana czeka mnie huk roboty
No to glowy do poduchy i spanko. Co najmniej cztery godzinki.
Dobrej nocki
Pan Lulek
Dzień dobry Wszystkim,
Próbowałem dzisiaj (wczoraj) wysłac coś korzystając z internetu Agory, ale mi dwa razy zjadło tekst i dałem spokój. Tyle, co Was poczytałem.
Zgago,
najlepszego, Twoje zdrowie. Po prostu bądź.
Gospodarzu,
dziekuję za zaproszenie. Dzwoniłem, ale było juz po 13-tej. Zadzwonię w czwartek. Wiem, że najlepiej przed 13-tą.
Danuśka, będę (bedziemy) okolo 18-tej.
Co do usmiechów – ja zacząłem od siebie. Często patrzą na mnie jak na przybysza z kosmosu, ale dla mnie to bez róznicy – „róbmy swoje”. Niech inni sobie narzekają, ja wiem, że jest na co, ale narzekając jeszcze nic nie zbudowano.
Dlatego Wszystkim uśmiechnietych snów życzę 🙂 🙂 🙂
PS. W sobotę mamy w domu uroczystość – przyjęcie dla około 20 dzieci (urodziny Michała). Przy okazji przyjdą również dorośli. Dla dzieci mniejszy problem, zamówię coś, np pizzę, gorzej z dorosłymi. Trzeba ich ugościć, a chcemy jak najlepiej. Może ktoś ma pomysł na eleganckie, ale mało pracochłonne zapełnienie stołu (Anka tak samo gotuje jak ja, czyli, delikatnie mówiąc, kiepsko, a poza tym czasu mało). Nie musi być na gorąco, ale musi smakować i wyglądać. Dajcie znać, jeśli coś Wam „chodzi” po głowie. Póki co – DOBRANOC.
Dzisiaj dzien nie byle jaki. Wiadomo 11 – listopada. Beda bale a moze i defilada. Jesli tak to obowiazkowo na bialych koniach. U nas Swiety Marcin calkiem nie dopisal, Zielono nam wszystkim i kolorowo.
Jesli to party jest dla dzieci dalbym doroslym slone paluszki i jakies bardzo, bardzo long drinki. Dlugosc szlanek jak najwieksza zeby trzeba bylo brac stosowny przechyl. Nie wiem w jakim wieku bedzie mlode towarzystwo ale picie z plastikowych slomek zawsze bylo mile widziane niezaleznie od wieku. Barek dla doroslych w odleglosciach niedostepnych dla mlodziezy.
Pieknego dnia zycze bo dzisiaj przychodz Pani Dochodzaca nie z wlasnej winy.
Osobne zyczenia dla wszystkich z mojej ulicy ostatniego zamieszkania w Warszawie
Swiateczny
Pan Lulek
Errata
Do mojego wczorajszego komentarza wkradł się błąd. Franc Fiszer powinien był być biskupem na katedrze w Lund a nie rektorem tamtejszego uniwersytetu. Przyszło mi to do głowy dziś nad ranem kiedy sobie przypomniałem o czym miałem nie zapomnieć.
O… a u mnie po drugiej nad ranem, właśnie skończyłam internetowe pogawędki z moim wieloletnim przyjacielem, Szwedem:
-Quite: sometimes it feels like we have known each other forever
it’s a very strange in a way
(czasami wydaje mi sie, ze znamy sie od lat, troche to dziwne, jak tak pomyśleć…)
we have nothing to hide to each other… we are sincere
(nie musimy niczego przed sobą ukrywać, jesteśmy szczerzy)
i value that, i’m myself here
(cenię to, jestem tutaj sobą)
– alicja: exactly
(dokładnie…)
– Quite: and so are you
(i ty też)
– Quite: i say what i think about things, and so do you, and we respect that we don’t have the same opinions
(mówię, co myślę, i ty też, i szanujemy fakt, ze niekoniecznie się zgadzamy we wszystkim)
– Quite: we have never argued about THAT
(nigdy się o to nie kłóciliśmy)
– alicja: true
(prawda)
Quite: 🙂
Przytaczam to a propos wczorajszych wpisów.
Szwed jest muzykiem, jest moim internetowym przyjacielem od lat bodaj 10+ i raz na jakis czas padamy sobie (internetowo) w ramiona, dziękując za przyjazn, która nas wiąże. Oboje na tym skorzystalismy, nie, nie materialnie, tylko zwyczajnie, po ludzku.
A kłóciliśmy się przeokropnie…on programował coś tam (grajek do mp3, to było 100 lat temu), a ja na prośbę rzeczonego testowałam to na swoim komputerze. Że pióra leciały, to mało powiedziane…
Teraz Szwed powiada – no, zjedliśmy beczkę soli!
Nie znał powiedzenia, ode mnie się nauczył. Ja od niego też parę rzeczy.
Idę dospać 😉
O, i zawsze Szwedowi wypominam wojny szwedzkie, Częstochowę, Wazów i tak dalej – wiecie, że on o tym nie miał pojęcia?! 😯
Nie było tego na lekcjach historii, powiada (Szwed ma 44 lata).
ASzyszu, czego tam ich uczą? Sprawdz i zapodaj!
Nowy – o ile bedziesz latal jeszcze do internetu, to co do soboty, pojdz do wiekszego supermarketu z duzym przegladem towaru, mnie odpowiada np. Marc Pol, kup melony, pokroj je na cwiartki cwiartek, pestki wyrzuc i poloz na to szynke parmenska lub ta ze szwarzwaldu, kup wedzonego lososia i na polmisek, udekoruj koperkiem, w okolicy cytrynki tez na cwiartki i bagetka dyzurna, kup popularny w Wa-wie chleb wilenski i nabadz na odpowiednim stoisku dobry smalec, kup dojzale avocado, przekroj na pol, pokroj na grube plastry polej sosesm, moze byc vinegret, na stoiskach z garmazeria dostaniesz juz gotowe przerozne salatki, poza tym kup dobre oliwki, jakies pasty z twarozkow i obok bagetka, jakies paleczki/paluszki o smaku serowym, ciast tez dostaniesz do wyboru w dobrych piekarniach.
Milych urodzin!