Pięć wieków rozkoszy
Tessę Capponi już znacie. Pisałem o niej i zamieszczałem zdjęcia parokrotnie. Ta Włoszka, silnie już spolonizowana, jest wybitną znawczynią kuchni i świetna autorką książek oraz artykułów na te tematy. Oczywiście, ze jej pierwszym tematem jest kuchnia włoska, w tym zwłaszcza toskańska. A jeśli tak to oczywiście, że jest ona miłośniczką i znawczynią wina.
Tessa Capponi-Borawska Fot. Anna Bedyńska Agencja GW
Dlatego też ucieszyłem się bardzo gdy w najnowszym numerze Magazynu Wino znalazłem szereg tekstów dotyczących win Chianti. A pośród nich bardzo interesujący artykulik o rodzinie Capponi. Ta rodzina florenckich arystokratów od pięciuset lat zajmuje się produkcją wina. Teraz rodzinnymi winnicami kieruje starszy brat Tessy – Sebastiano. Ona zaś jest ambasadorem winnic z Greve w Warszawie. Często można ja spotkać w sklepie i barze winnym Wojciecha Mielżyńskiego (och ta międzynarodowa mafia arystokratów!), który jest głównym importerem win z Calcinai. Kupuję ten wina, pijam i polecam innym. Teraz zaś proponuję przeczytanie artykułu z Magazynu Wino:
„Sebastiano Capponi należy do młodego pokolenia winiarzy w Chianti, którzy doskonale rozumieją, że nawet wielowiekowe tradycje rodzinne nie wystarczają, by robić dobre wino. Stąd gigantyczna praca wykona-: na w ostatniej dekadzie na 28 ha winie wokół rodzinnej posiadłości (w rękach Capponich dokładnie od 23 maja 1524 r.) na przedmieściach Greve.
Najważniejsze parcele zajmują amfiteatralne wzgórze na wysokości ok. 260 m n.p.m. – strome, choć pozwalające Sebastiano na pokonywanie go fiatem panda (szerokość między rzędami winorośli wydaje się dopasowana do rozmiaru auta, co pozwala winiarzowi na próbowanie gron bez konieczności wysiadania z samochodu).
Chianti Classico Calcinaia, starzone 15 miesięcy w stali, kadziach betonowych i dębie, to rasowe sangiovese, pełne owocu, soczyste, o wysokiej, choć zrównoważonej kwasowości zachęcającej do zmierzenia się z prawdziwą toskańską kolacją. Riserva (90% sangiovese, 5% montepulciano, 5% merlot) powstaje z selekcji różnych parceli. Wino dojrzewa 20 miesięcy w 30-hl beczek z francuskiego dębu. Wina z Calcinai znam od pięciu roczników, jednak żadne nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak Chianti Classico Riserva 2005, które udowadnia, że obrana przez Capponiego droga restrukturyzacji winnic i pracy w winiarni jest ze wszech miar słuszna. Wino zachowuje charakter wyrazistego, pełnokrwistego, terroirystycznego sangiovese; jest pełne siły, elektryczne, przy tym eleganckie, soczyste, ze świetnie zachowanym owocem; po prostu znakomite.
Sebastiano bardzo poważnie traktuje też odziedziczoną vinsantaia, a dostępne teraz na rynku Vin Santo 2001 wydaje się dopiero zapowiedzią przyszłych dokonań winiarza. Owoce trebbiano, malvasii i canaiolo schną podwieszone pod sufitem przez 150 dni. Po fermentacji wino trafia na 6 lat do małych beczułek z bałkańskiego dębu. Pachnie niczym woda święcona, zachowuje mnóstwo świeżości, przy wyrazistych aromatach żywicy, suszonych owoców i starego, dojrzałego miodu. Portfolio dopełniają wina IGT: białe Comitale z gron grechetto i vernaccia, Casarsa – merlot dojrzewający 18 miesięcy w barriques oraz Vindunanno robione według starej formuły z gron sangiovese, canaiolo, trebbiano i malvasia, fermentowanych w niskiej temperaturze dla zachowania świeżego, owocowego charakteru przeznaczone do picia za młodu.
Motto rodziny brzmi: „Capponi są jak ziemniaki, najlepsze znajduje się pod ziemią „. Degustując każdy kolejny rocznik Villa Calcinaia nie sposób nie dostrzec, że rozpoznanie tego, co leży pod ziemią jest coraz lepsze. (tpb)
Komentarze
Ten sklepobar u Mielżyńskiego bardzo przyjemny. Na Burakowskiej.
Pyro chyba dokonałem cudu i spełniłem Twoja prośbę!
A jak pachnie woda swiecona?
W moim przypadku jak Allure firmy Chanel.
Capponi pod ziemią to nie przodkowie na cmentarzu? 🙄
Vindunanno (vino di un anno czyli roczne) – takie trochę lepsze beaujolais?
U mnie pogoda cesarska, zero deszczu, mżawka z soboty się nie liczy 🙁 Podlewanie, podlewanie… 🙄
Wczoraj było tak pięknie, że wybraliśmy się znowu w okolice lodowców, tym razem na jagody. Tutaj sezon dopiero się zaczyna. Zebraliśmy pełne dwa wiaderka po tureckim jogurcie i udaliśmy się na małą wędrówkę nad przełęczą Susten (2259m), nawet tam było cieplutko. Widziałam świstaki i łasicę, futra już prawie zimowe.
Młodzi w tym czasie nurkowali sobie w jeziorze i o umówionej porze wstawili do pieca przyprawione przeze mnie kurczaki. Wróciliśmy na gotową kolację. Do picia był francuski cydr przywieziony przez Geologa, który sprezentował też nam nowy stalowy termos, tak lekki, że Osobisty nie wierzył, iż to litrowy 😯 Nasz wiekowy Nissan (termos) ma już chyba ponad 20 lat (gwarancja była na 5) i służy wiernie, ale w czasie wakacji pękła w nim zakrętka-kubeczek 🙁
W Warszawie niebo błękitne bez jednej chmurki.
Z braku przełęczy w naszych okolicach jeździliśmy po
płaskim na rowerach.Też przyjemnie. Zamiast świstaków
psy i psiaki mniej lub bardziej z nami zaprzyjaźnione.
Jagód nie było,nawet na bazarze.
Pytanie i prośba o ratunek do speców od nalewwek:
nastawiliśmy już ponad 4 tygodnie temu nalewkę na różnych
owocach- maliny,czarne porzeczki,wiśnie itp. Zostały zasypane
cukrem ,a później zalane spirytusem.Wczoraj skusiło nas,aby
skosztować i okazało się,że smak ma lekko sfermentowany.
Co teraz ? Czy może tak mam być ? Czy jakoś można jeszcze
zadziałać ?
Okazało się,że Osobisty na zjazd nie będzie mogł udać się
razem ze mną.A zatem przyjadę bez niego. Pewnie jakimś
autobusem Warszawa-Połczyn.Żabę proszę również rezerwację
miejscówki nad stajnią.
Danuśka,
nie wiem, co robić z taką nalewką, bo to właściwie wino wzmocnione spirytusem, taka lepsza „Arizona” 😉 Jeśli nie pachnie pleśnią i przyjemne w smaku to odcedzić, niech się ustoi, potem popijać 🙄 Może Pyra i Pan Lulek wiedzą lepiej.
Ja też mam zgryz, bo w czerwcu nastawiłam nalewkę na zielonych orzechach, na 2 tygodnie, i zapomniałam o niej kompletnie. Teraz widzę czarną ciecz i nie wiem, czy pomalować tym jakieś deski czy dodać wody z cukrem (na razie jest tylko spirytus i wódka) i przeznaczyć do picia 🙄
No tak zielone orzechy wiadomo- twarde !
Zgryz należy mieć w porządku 🙂
Moja „Arizona” spleśniała nie jest tyle,że miała być
nalewką ???
Nemo,
Orzechówka może dłuuugo leżakować. Zapomnij o niej jeszcze na trochę.
http://smaczne-przepisy-kulinarne.pl/orzechowka-nalewka-z-orzechow-wloskich/
Pozdrawiam,
Ewa
Gospodarzu – dziękuję; jesteś Wielki
Damuśka – mam jedną radę : zrób mocnego karmelu, tak ze szklanki cukru na viemny brąz i zagotuj w tym karmelu ze trzy goździki albo ziarenka z kilku strączków kardamonu. Dodaj do zlanej nalewki i niech sobie postoi razem (bez owoców) ze dwa tygodnie. Może pomóc.
Nemo – ta orzechówka zawsze jest czarna. Trochę długo trzymałaś. Zlej nalewkę, orzechy przesyp cukrem i czekaj, aż się rozpuści (potrząsać kilka razy dziennie butlą. Syrop dodać do nalewki. Jeżeli za dużo garbników, to dolej słabej wódki. Jak postoi z pół roku będzie b.dobra
Wczorajszy koncert w Sopocie poświęcony pamięci Niemena był świetny. Bardzo podobało mi się wykonanie Gaby Kulki i wielki finał.
Pyro,
dzięki. Tych orzechów było 6, co tu przesypywać? Rozcieńczyć też by chyba trzeba, bo naciąg ma ca 70 procent 😯
U mnie jak zwykle już po obiedzie. Wczorajszy kurczak, makaron, mizeria.
Zrobię chyba kolejną tartę Tatin, bo gruszki spadają i osy je żrą 🙄 Muszę skoczyć po ciasto francuskie.
Pyro-dzięki !
Goździki lub kardamon w karmelu – intrygujące ….
U nas wietrznie, doniczki lataja w przeciagu. Slonce jest, ale lato raczej sie konczy. Na szybkiego wciagnelam serek i kanapke. Nawet kawe strzelilam sobie, bo jakos sie pozbierac nie moge.
Wszystko warjuj od wczoraj nie mozna niczego wyslac ani odebrac, chiociaz pogoda spokojna.
Przepraszam
an Lulek
Poproszę o pomoc, dziecka dały mi pod opiekę kwiatki, a na ukochanym kwiatku mojego syna zauważyłam dzisiaj takie koszmary w przemysłowych ilosciach.
Co to może być? Są śnieżno białe. Tu zmoczone, więc trochę mniej białe.
Może ktoś się zna:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/JCAEGNzcLWN1oPjCJu4JTQ?feat=directlink
Oj, swiństwo jakieś, Mania…
Ja bym to spryskała czymś i zebrała ręcznie (w bawełnianych rękawiczkach, lepiej sie „kleją”, wiecej się zbierze) ile można. U nas spryskiwanie radzą wodą z mydłem – ja tam się nie znam, ale raz mi sie podobna zaraza zdarzyła na oleandrze, był bujny, nie dało go się ani sprytnie spryskać, ani tym bardziej dokładnie wyczyścić. Marniał, aż zmarniał 🙁
A to nie są jakieś owady okokonione na płasko? Widziałam coś podobnego, w dotyku waciano-jedwabiste. Można było zetrzeć, w środku trochę grubsze, jakby coś tam siedziało
Rezerwuję strych:
1. Alicja z Jerzym
2. Danuśka (odbierzemy Cię z Połczyna)
A nie mowilem, ze powoz z majatku bedzie czekal na przyjeznych w Polczynie…
„-…a co tam we dworze Janie?
-e, nic Panie, ino Nerus zdechl…”, Chyba jeden z moich najbardziej ulubionych skeczow 🙂
mt7,
to wygląda na przędziorki. Można zwalczać opryskiem chemicznym lub pałeczkami doglebowymi. Ekologicznie – maceratem czosnkowym, ziemniaczanym lub z cebuli oraz naparem z piołuna.
Macerat
50 g czosnku, cebuli lub 200 g bulw ziemniaka drobno posiekać, zalać litrem zimnej wody, po upływie doby odcedzić i spryskiwać roślinę. Zabieg powtarzać.
Pamietajcie, ze w stajni STRASZY, zwlaszcza na strychu….
Dopóki ich nie zmoczyłam prysznicem (próbowałam spłukać) to faktycznie wyglądały jak ‚oprzędzione’.
Nie mam lepszego obiektywu do makro.
Te zmoczone, jakby się zgniatały, ale dość trudno je zebrać z listków, jakby były przyklejone i kulgają się w palcach, jakby w środku było coś twardego. Nie rozgniatają się na miazgę.
Ten kwiatek to bonsai, mój prezent, kolejny, kupiony w przyzwoitym gospodarstwie ogrodniczym.
Chyba u mnie coś złapał.
Mam południową wystawę, a on normalnie stoi od pólnocnego zachodu
Dzięki, Nemo, że mi przypomniałaś o naparze czosnkowym.
Tak się zmartwiłam, że straciłam głowę.
Tylko ja znam wersję zalewaną wrzątkiem.
Po 24 h tworzy się kleista substancja, która okleja paskudy i pozbawia życia.
Stosowałam z powodzeniem w ogródku, kiedy go jeszcze miałam.
Muszę kupić czosnek. 🙂
Duża buźka, mam mało czasu.
yyc, nie mamy tu starszej pani na katafalku, chyba, że ta ja będę robić
Stara Żabo,
dziękuję za uwzglednienie mojego zapotrzebowania 🙂
yyc,
straszy?! Nie takie my ze szwagrem… 😉
nemo,
moje kolezanki zgodnie z tutejszymi „ekologicznymi” sposobami stosowały tę wodę z mydłem, chociaż mówiłam, że to pic na wodę i fotomontaż, skoro nie poradziło mojemu oleandrowi. Ani żadnej koleżance też nie pomogła mydlana woda na roślinne zarazy. Bez chemii albo czosnku, który dobry jest nawet na wapmiry, nie razbieriosz!
mt7,
jesli uważasz, że u Ciebie się roślina zaraziła, to musiała od czegoś – sprawdziłaś inne kwiatki? Przyzwoite gospodarstwo ogrodnicze nie jest gwarantem – oleandra dostałam w prezencie, zakupiony w takim właśnie przyzwoitym ogrodnictwie. Zazwyczaj rozkradam szczepki po ludziach i sama hoduję, raz jedyny mi takie coś się zdarzyło, z oleandrem 🙄
idę kombinować obiad wieczorny. Chyba pójdę na łatwiznę: filet kurzy w kostkę, zamarynowany z dodatkiem wódki, obtoczony w mące i usmażony, kluski domowe, takie prawie kładzione, ale przecierane przez dziury i mizeria. Na deser nocne ciasto, jeszcze połowa została, bo już było do kawy w południe a i zięć wpadł, i swoją dolę zabrał. Za to zostawił mi dwie ogromne cukinie, które mam zamiar zrobić jutro a la Ciotka Ewa, czyli przekroić na pół wzdłuż, wydrążyć, natrzeć wedle uznania, wsadzić jakowyś farsz mięsny (kupiłam mieloną łopatkę), posypać cebulą, papryką, na wierzch ser i zapiec. Z lenistwa obłożę ziemniakami w skórce, akurat się upieką.
Stara Zabo trzeba cos zainscenizowac. Wynajac nieboszczyka na dzien przyjazdu gosci zjazdowych. Ducha w stajni zatrudnic i jakis zegar stojacy (jesli nie masz). Niech polnoc wybija a wachadlo miarowo sie kolysze. W nocy niech wilki wyja do ksiezyca a jezdzcy Apokalipsy na ognistych koniach pedza po niebie. Ziemia dudni konskim galopem. Blyskawice rozswietlaja ciemnosci a grom zaglusza krzyk samotnej sowy. Zjazdowicze jeszcze nie wiedza, ze maja przed soba bezsenna noc.
Welcome to Zabie Blota.
Byłam na zakupach i nabyłam ciasto francuskie, mozzarellę krowią i bawolą, maślankę i… kozie mleko 😯 No, stało sobie na półce obok maślanki, to przezwyciężyłam odrazę i wzięłam, teraz tylko pozostaje spróbować 🙄 Pół litra koziego pasteryzowanego kosztuje 2.20, cały litr krowiego Bio past – 1.70.
Tartę z gruszkami odłożyłam na jutro, na podwieczorek były amerykańskie racuchy (pancakes) na maślance i z jagodami. Do tego syrop klonowy.
Pryskanie roślin mydłem ma tę wadę, że mydło spływa potem do ziemi i ją alkalizuje, a skuteczność bywa dyskusyjna. Lepsze są opryski wywarami lub zimnymi wyciągami z czosnku, pokrzywy, tytoniu, rumianku, skrzypu, piołunu… To też jest „chemia”, ale spotykana naturalnie w środowisku, więc środowisko chyba lepiej sobie z nią radzi.
yyc,
przyjedz i będziesz robił za tego tam ducha, pomykającego na rumakach ognistych (Stara Żaba ma ich sporo), a i pewnie jakaś mietła dla mnie się znajdzie… byle tylko księżyc był.
A można jakąś kulistą lampę, byle wysoko…Ty myślisz, że zjazdowicze będą spać?! Jak znam zwyczaje, ja będę ostatnia do spania, a i pewnie Wojtek z Pawłem (szkoda, że Doroty z sąsiedztwa nie będzie) i jeszcze ktoś się znajdzie chetny na nocne Polaków rozmowy 😉 Na zjazd nie jedzie się spać, na zjazd się jedzie obradować!
Stara Żabo,
do cukinii albo kabaczków bardzo dobry jest farsz taki gołąbkowy trochę, garstkę ryżu do mielonego, z przewagą mielonego.
Wyczyściłam zamrażalnik – ostatnie szparagi wyciagnęłam i ostatnią porcję rabarbaru na kompot.
Lodówke zostawiamy pustą i wyłączoną na ten miesiąc. Ona i tak zdycha. Woda juz cieknie na wszystkie strony. Po powrocie – nowy wydatek 🙄
Witam wszystkich,
Poczytalalm wstecz ale jeszcze nie do konca. Ostatnio mam czesto gosci i malo czasu dla siebie. Dostalam w prezencie bardzo ladny doniczkowy kwiat CURCUMA. Znam przyprawe ale nie kwiat. Nie wiem, jak go pielegnowac, czy mozna go trzymac na zewnatrz? Czy ktos z was wie cos na ten temat? Dziekuje z gory.
Obradowac??? a ja naiwnie myslem, ze gotowac, pitrasic, piec, smazyc, dusic, wedzic i pedzic a przede wszystkim sie objadac 🙂
Na zjazd nie moge bo jak juz chyba wspominalem mam w tym samym czasie zjazd szkoly i wesele w rodzinie to i tak juz za duzo. Wszystkie imprezy w ten sam weekend niestety wypadly.
W tym tygodniu musze sie przymierzyc z pakowaniem, zeby wiedziec ile butelek zmieszcze wagowo i objetosciowo. Chce zabraz ze 3 icewine i moze ze 2 whisky. Ale jeszcze syropy klonowe i pare drobiazgow o ktore znajomi prosili a ktore i tak zawsze biore.
Ufff… sie narobilam…
Nasz nowy dzial: Galeria Projektów :: Galerie der Projekte :: Gallery of Projects http://www.scholar-online.pl/viewpage.php?page_id=83
A teraz ide na rower.
Pomidory z dzialki zjedlismy wlasnie z mozarelka, H. przygotowala. Jak fajnie jest miec przyjaciol, co robia ci jedzenie jak pracujesz za duzo! 🙂
ale jestem wykończona po dniu z wnuczką i jej koleżanką z sąsiedztwa … starość nie radość … 🙁
Małgosiu ta dieta tylko w I fazie drastyczna (można ją tylko raz zastosować) potem są warzywa …. jutro dostanę od córki książkę to poczytam i zobaczę …
Alicjo to ja bym musiała z 12 kg schudnoć by potem ważyć prawidłowo po rzuceniu palenia … 🙂
no i okazało się, że Pan Lulek dobrzeje a interenet ma się coraz gorzej … i nie możemy opowieści Pana Lulka poczytać …
Marek gdzie jesteś ???????
…gotować, pitrasić, piec, smażyć, dusić, oczywiście! Na wędzenie i zwłaszcza pędzenie (ale Pan Lulek zbezpieczył tę część) nie będzie czasu – ale przecież jak sami sobie nie narychtujemy, to kto nam?!
A poza tym wszystkim wiadomo, że nigdzie nie prowadzi się tak wspaniałych rozmów, jak w kuchni.
Zauważcie! Po jakimś czasie nagle okazuje się, że wszyscy ląduja w kuchni, choćby nie wiem, jaka mała ona była. Chyba, że wielce formalne party albo goście są po raz pierwszy i nieśmiali. U mnie nie ma formalnych, a nieśmiali goście bardzo szybko przestają być nieśmiali.
Dzisiaj zupa szparagowa, kompot musze ugotować, nie wiem, co jeszcze, surówka z kapusty została z wczoraj, może jakieś jajko posadzę, albo Jerzor złozy sensowne zamowienie, tylko oprócz jajc właściwie puchy w lodówce 😯
Uzupełniam napisy z Afryki w tej picassie i zaraz dostanę pomieszania z poplątaniem. No ale jak trzeba, to trza.
Jolinku,
ja nie wiem, co to jest prawidłowa waga, kiedys dawno temu czytałam cos na ten temat i wyszło mi z pomiarów wzrostu, ze powinnam sie mieścić IDEALNIE w 55kg. ale od ideału jest odchył wte i wewte hm… 5 kg przynajmniej, jak nie wiecej. Dokładnie już nie pamietam, a i kto by sie przejmował…
Nie otwierają mi się ciuchy cioci 🙁
Palę i nie rzucam, ale z całej siły wspieram rzucających.
Co to jest rozmiar 4 w butach? Noszę 36, czyli trójkę i boso nie chodzę. Ale trochę dziecinnie, tak 😉
Żabo, ja też na strych 🙂
Podobnie jak Haneczce nie udaje mi sie obejrzec ubran dla cioci…
Natomiast wczoraj obejrzalam sliczne zdjecia z kajakowej przejazdzki.
Ciuchy dla cioteczki – Dziewczyny to dlatego, ze je juz wywalilem. Nie sadzilem, ze dzisiaj jeszcze ktos zajrzy. Sorry. Jak do domu wroce to wstawie z powrotem i podam link. Kazda opinia mile widziana a te ktore juz byly podbudowaly mnie wiec jeszcze na zakupy wyskocze 🙂
Co do butow to nigdzie tutaj nie widzialem w sklepie z butami numerow ponizej 5. Powiedziano mi nawet ,ze takich w sklepie dla doroslych nie dostane bo nawet 5 sa rzadko i musze do sklepu z obuwiem dzieciecym sie udac. Ale butow i tak bym sie bal kupic bez przymierzania. Myslalem jeszcze o torebce ale z tym to juz do kolazanki musze zadzwonic o pomoc (raz juz bylismy na zakupach czegos na wesele) bo sam nie mialbym pojecia co :-).
Lubie wlasciwie isc na zakupy do babskiego sklepu glownie z dwoch powodow. Po pierwsze Panie jak sie dowiedza czemu tu jestem to komplementuja jaki dobry siostrzeniec jestem i och i ach, mila dla ucha muzyka a drugie, ze sa zawsze chetne do pomocy i to nie tylko ekspedientki.
…a myślisz yyc, że my nie wiemy, o co Ciebie biega z tymi zakupami? 😉
Znalazł się bezradny siostrzeniec pod tytułem… a co by tu cioci kupić… 🙄
No – przyznaję, że jesteś dobrym siostrzeńcem!
Haneczko, ja noszę wPolska 4, a tutaj 8 😯
To 8 to koncówka 38…Od tej numeracji miedzykontynentalnej to można zgłupieć!
55 to dobra waga dla 165 cm … a te =- to pewnie na wiek starszy plus młodszy minus … ja się dobrze czuję w wadzę 57-58 … teraz 2 kg za dużo ale po zimie było 4 … to jest lepiej … 🙂
Haniu ja na razie myślę … 🙂 … ale kombinuję jak ew. nie palić bo coraz gorzej z wyjazdami i podróżami a ja tak jak yyc to nie umiem się powstrzymać … miałam kiedyś lecieć 5 godz to sobie wytłumaczyłam, że przecież jak śpię to nie palę – wytrzymam …. wytrzymałam ale okazało się, że lecimy 6,5 godz to te 1,5 godziny było ciężko … w tamtym roku nie pojechałam do Wali i Szkocji bo tam zakaz palenia … są powody by rzucić ale są zawsze ale … 😉
yyc dobrze kombinujesz 🙂 … ja chyba zacznę chodzić jakiś sklepów z komputerami lub aparatami fotograficznymi to tam panowie mi będą doradzać … 😆
Alcjo,co Ty opowiadasz??? Woda z mydlem jest doskonala na mszyce,ktore obsiadaja roze!! Trzeba je takim rozczynem dobrze spryskac,ino kwiaty moga byc tylko w pakach,jeszcze nierozwiniete.
Stosuje te metode co roku(w kwietniu) i dziala niezawodnie 🙂
W sprawach kulinarnych dzisiaj nie bede sie wypowiadac,bo Pani Bozia odebrala mi rozum i sknocilam wszystko,co bylo do sknocenia 🙁
Traz sie oddale,zyczac Bouna notte wszystkim!
To takie numery 😯 Dziwny jest ten świat…
Jolinku, ja długo mogę nie, gdy nie mogę, ale tego nie lubię 😉
Obawiam sie Jolinku, ze Panowie w tych sklepach nie beda tak uroczy jak Panie, ktore spotykam. Inna rzecz, ze moze do dziewczyn inaczej podchodza.
Co do papierosow to przyznam, ze jak mi nie wolno to nie pale i wlasciwie mi to latwo przychodzi (moza poza dymkiem po obiedzie albo w pubie). Jestem jednak zdecydowanym przeciwnikiem takich zakazow. Na wielu lotniskach nie ma nawet miejsca dla palacych a nie zawsze da sie wyskoczyc na zewnatrz, zwlaszcza jak lotnisko niezanane i wielkie a do bramki kolejki. Kiedys pomyslalem, ze skoro nie pale w pracy to dlaczego tego nie rozciagnac na caly tydzien roboczy. W nagrode za to popale w weekendy. Nie myslalem o rzucaniu bo i tak mi to nie wychodzilo. Ale ogranicze mysle sobie a co dalej to sie zobaczy. Weekend zaczynal mi sie w piatek od 18.00 i palilem do niedzieli wieczorem. Wytrzymalem tak 9 tyg. i czulem sie swietnie. No ale zaczalem od nowa. Czasem zeby ograniczyc to rozpalam shishe bo to zabiera nieco czasu i dlugo sie pali i wtedy juz nie pale caly dzien papieroskow. Zapach od shishi tez ladniejszy. Czasem mam tak pare dni.
# yurek pisze:
2009-08-23 o godz. 23:24
Witam!
Rzucić palenie? Nic trudnego, setki razy to robiłem, zawsze mi się udawało.
Kupowanie ciuchów powinno być w kraju w którym się ich używa. Przywiezione skądciś tam nie zawsze będzie akceptowane.
yyc,
Rzadko spotykam niemiłych panów, znacznie wiecej niemiłych pań na mojej drodze. No, raz się znalazł taki jeden Francuz na lotnisku 👿
Ale ogolnie jesli chodzi o usługi i tak dalej, panowie dla pań sa raczej szarmanccy, powiedziałabym, nawet jak ja juz jestem w babciowym wieku, a tu dwudziestolatek cos ma mi sprzedać, wytlumaczyc, przynieść czy inaczej pozamiatać. A jak sie usmiechnąć do takiego, to juz całkiem 🙂
Alicja, i tak ma byc, panowie maja byc szarmanccy, a panie sympatyczne 🙂
No to zwracam honor. Tak mi sie skojarzyli panowie ze sklepu obok (Office Depot) gdzie czasem wyskakuje z biura.
Moze to dziala w druga strone Panie dla Panow i Panowie dla Pan sa bardziej pomocni w sklepie. Tylko wtedy ta trzecia plec ma przerabane (nie to zebym sie tym specjalnie przejmowal) chyba, ze sa specjalistyczne sklepy 🙂
Ja za, to gra w obie strony 😉
Nemo, 11;39
zostaw te orzechy jak są. Taka nalewka jest dobrym lekiem na ból żołądka, ale Ty pewnie nie wiesz co to znaczy…
Mój Ojciec zawsze taką nalewkę w czerwcu szykował, krolił orzechy na kawałki, wrzucał do flaszki, zalewał spirytem i gotowe. I to sobie tak stało z orzechami aż do wypicia, po kieliszku na osobobolący żołądek.
Paskudne to było w smaku, prawie czarne w kolorze, jak skuteczne nie pamiętam.
Kiedyś jako nieletnie chłopię dobrałem się do ojca flaszek celem pociągnięcia paru lyków wina z jabłek, odkorkowałem ( pamiętam była to flaszka po sowietskim szampanskim) i pociągnąłem solidny łyk….i już
wiedziałem że pomyliłem…. była to ta sztańska, zdrowotna orzechówka.
Nie mogłem nic zrobić – obowiązywały zasady konspiracjii, tylko przełknąć
….złapać…yyyyyyyhh……oddech….yyhhhhhh….
zakorkować….wstawić butelkę na miejsce i udawać że nic się nie stało.
A wagę oceńcie sobie według wskażnika BMI.
Są już domy mody które nie wpuszczają na wybieg modelek-chudzielców, zaprzeczeń kobiecości o BMI<18, a i tak jestem ciekaw dla jakich kobiet takie ciuchy??
…orzechówkę domowej roboty w stanie czarnym też piłam w wieku przeszłym, a żyję.
Antoine,
wagę to ja oceniam według jeansów sprzed lat, jak się wbijam bez problemów, to znaczy, że wszystko jest jak trza 😉
wy tu gadu-gadu, blogu-blogu albo i skajpu-skajpu, a mi się nie chce nawet zrobić herbaty, bo siły nie mam i mózg mi wyparował. cały łykend pracowałem, jak się okazuje: prawie na darmo. szczegółami nie będę zanudzać.
zajmuję pozycję horyzontalną (jak dobrze mi w pozycji te 😀 ) i wprowadzam się w trans.
Na początek motyw, który często za mną chodzi
Otwieram pigwówkę panalulkową…
co było, nie wróci…
… a przecie mi żal…
… każde słowo nasze słyszy i kiełbasę naszą je…
każdy sam mu żarcie nosi, jeszcze kłania mu się w pas.
BO wklejał do swych tekstów, polityczne aluzje. Robił to tak inteligentnie, że nie zesłali go na Sybir. Na szczęście…
Ty się nie down, Paolo, tylko up!
http://www.youtube.com/watch?v=ctzIEjjOfd4
…ach, jasne. Kotek rozkłada na łopatki i kusoczki kołbasy 😉
Nie mozna takiemu nie podrzucic…
A przecież mi żal, że tu w drzwiach nie pojawi się Komeda, Okudżawa, Osiecka lub Fetting, tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nimi wpadł, nim wstanie świt
Alicjo, jak tu ap zamiast dałn,
skoro nawet twoje linki do jutuby nie funkcjonują.
Jutuba mówi „broadcast yourself”, co dla mnie brzmi jak „wal się”,
i dodaje po germańsku: „Dieses Video ist aufgrund von Urheberrechtsbeschränkungen in deinem Land nicht verfügbar”, co znaczy, że mój kraj chroni mnie przed naruszeniem praw autorskich nie informując mnie nawet, co to miałoby być, czego nie powinny widzieć oczy moje…
i jeszcze jeden z moich faworytów nadaje o Ziemi
chyba muszę przerzucić się na inną flaszkę, bo już sam nie wiem, czy on optymistycznie, czy wręcz przeciwnie…
no i Pyra gotowa mnie zwyzywać od didżejów 😉
otwieram nową flaszkę, tym razem sok prosto od jabłonki (taki, jaki piliśmy z Lulkiem, Jolinkiem i Misiem na wiejskiej zabawie). zdrrrówko wasze!!!
http://www.youtube.com/watch?v=YANLy-Fuzqo
‚Ufff, nowy stary czlonek zespolu opisany, zdjecie jest, reszta w miare odrobiona. Teraz wciagnelam na dobranoc kanapke z dzemem wisniowym pelnym wisni (mniam, mniam) i dopilam herbate. Doczytam jutro rozmowy, dzis juz nie widze na oczy.
ale kierunek Alicja nadala sluszny: up, up and away! 😉
Ja się skaleczę!
Mama Pawła od Oli pogoniła go do zbierania mirabelek i ałyczy (żeby było poprawnie). Przynieśli wiadro, czyli 20 litrów. Właśnie skonczyłam zamykać dżem, czyli przecier. Grożą, że jutro też przyniosą. Jak trzeba to trza, nie ma wyjścia. Mam dopiero 60 słoików soku z mirabelek, na rok może starczy, ale co na przyszłość?
Dobranoc!
Wszysto przeciwnie wręcz! Ja trochę z doskoku. PaOlO, nie moge sprawdzić, co idzie bez youtube, a co się ręcamy zapiera, podaję, jak leci 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=2m9B3QQ55eE
Kto wie: miałam 182 dni zwolnienia ciurkiem, potem poszłam na urlop za 2008 (resztka) i 2009. Od ortopedy dostałam opinię, że należą mi się jeszcze świadczenia rehabilitacyjne, kolano jest do opercji, do pracy się w takim stanie nie nadaję. Kopię tej opinii plus papierki do wypełnienia przez Zakład Pracy zaniosłam księgowej, która do dzisiaj była na urlopie, czyli wypełnić wcześniej ich nie mogła.
Rzecz w tym, że księgowa kazała mi napisać podanie o zwolnienie skoro odmawiam podjęcia pracy w Szczecinie w biurze.
Papiery na świadczenia rehabitacyjne dostanę (lub nie) najwcześniej do końca tygodnia, potem je muszę złożyć w ZUSie i za kilka tygodni dostanę decyzję. W tym wypadku prawo działa wstecznie i świadczenia zaczynają się od ostatniego dnia zwolnienia.
Dręczy mnie co ma z sobą robić teraz, tzn. urlop skończony, świadczeń jeszcze nie ma a ja wiszę w powietrzu. Jak nie pójdę do pracy to mnie mogą wylać dyscyplinarnie, jak pójdę to nie dostanę swiadczeń, to samo jak sama się zwolnię. Wykombinowałam, że pójdę znowu na zwolnienie do czasu aż się wszystko wyjaśni. Nie wiem tylko czy tak można ale spróbuję. W końcu jak będą chcieli mnie wylać to i tak wyleją.
Żabo,
nie kombinuj, lekarz i zwolnienie!!! Już Cię widzę, jak leserujesz… no wiesz, co?! 😯
Swoją drogą dziwnie mi się to czyta bo moje realia są nieco inne, ale znam tamte też nieco. Tu bez zwiazku o realiach, tylko dyskoteka… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=P2rgRgR4LCg&feature=related
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=vnRqYMTpXHc
http://www.youtube.com/watch?v=vQvOolQ_GXs&feature=related
Dzien dobry Wszystkim,
W bibliotece w Southampton znalazlem „Siodma pieczec”, po wielu latach obejrzalem ponownie. Sa dziela, ktore sie nigdy nie starzeja. Ten film do nich nalezy.
Wszyscy spia, a ja czytam. Czytam i oczom nie wierze.
„Chianti Classico Calcinaia starzone 15 miesiecy w stali…., pelne owocu, soczyste, o ….. kwasowosci zachecajacej do zmierzenia sie z prawdziwa toskanska kolacja.”
I dalej… „jest pelne sily, elektryczne, przy tym soczyste, ze swietnie zachowanym owocem. ….znakomite.”
I jeszcze dalej „…..fermentowanych w niskiej temperaturze dla zachowania swiezego, owocowego charakteru przeznaczonego do picia za mlodu.”
Ja glebiej w motto rodziny nie chce wchodzic, choc tam podobno jak na kartoflisku. Wierze na slowo.
Przepraszam za ten komentarz, ale ten tekst bardzo mi „zazgrzytal”.
Pawełku dzisiaj jest nowy dzień i wszystko będzie dobrze … pozdrawiam 🙂
J51,
nowy dzień też już zauważyłem,
szykuje się kierat as usual,
nie wiem, jak się wyrobić, robota rozgrzebana,
pojutrze wraca duże dziecko z Paryżewa,
w piątek jadę do Burgenlandii, w sobotę dziecko znowu do samolotu (latawica mi wyrosła, nie ma co), a ja na noc, co koń wyskoczy, do Warszawy.
w niedzielę zaliczam Kurpie i Kaszuby.
Czy ten Zegarmistrz nie mógłby trochę zwolnić?
Buziaczki z rana 🙂
To ja Wam mowie „Dzien dobry” i ide spac. Juz po pierwszej.
Pawełku ja może też zawitam na Kurpie w niedzielę … no latawica Cię napadła ale dasz radę … odbuziakowuje … 😀
Nowy dzień dobry 🙂