Po długiej przerwie
Ledwo zdążyliśmy wnieść bagaże z samochodu i już ruszyłem do komputera. Całe zmęczenie długiej podróży (ostatni odcinek z Poysdorfu do Warszawy trwał 8 godzin, z czego większość po polskich szosach choć kilometrów tu było mniej) zniknęło, bo zdenerwowałem się chorobą Pana Lulka. Mam nadzieję, że paOLOre i Marek będą nadawać coraz pomyślniejsze komunikaty a na Zjeździe obejrzymy Lulka odrestaurowanego.
Musicie więc mi wybaczyć, że dzisiejszy wpis (tak jak i wczorajszy zapasowy) będzie skrótowy. Muszę odespać i podróż i zdenerwowanie. Jutro siądę to solennego sprawozdania z wyprawy.
Dziś – na zachętę trzy pierwsze zdjęcia. W tym jedno kompletnie nieostre ale za to robione przez naszą ulubioną kelnerkę, w naszej ulubionej knajpie. No to tymczasem dobranoc!
Każdy odwiedzający Weronę fotografuje się pod tym balkonem (choć przecież Julii tu nigdy nie było)
Tak wygląda w nocy nasza ukochana knajpka w Marina di Massa
A to pierwszy posiłek w La Peniche, potem zjedliśmy tu jeszcze 12 kolacji
A o tym cośmy jedli i pili w okolicach Carrary i po drodze oraz co zwiedzaliśmy będę Was zamęczał relacjami w ciągu najbliższych dni.
Komentarze
Obecni, usprawiedliwieni.
Oczekujemy rozgadanych i ilustrowanych opisów.
A Pana Lulka sobie wypożyczymy na Zjezdzie i taką rekonwalescencję mu przeprowadzimy, że mu się odechce raz na zawsze szpitalować!
Dzień dobry w środku mojej nocy, idę dospać, drogie Szampaństwo.
Witam po urlopie. Ciepłe uczucia dla Pana Lulka. Niech szybko dobrzeje, żeby na Zjeździe był w pełnej formie.
Gospodarzostwo nasze i Staszka witamy po urlopie. OPanu Lulku ,myślę z troską i nadzieją. Haneczka nasza dzisiaj też powakacyjna, choć jeszcze bez komputera a i Żaba przy okazji obrazkowania nogi w Warszawie, swojego trupa do przeglądu zabrała. Będzie dobrze. Zobaczycie.
…inaczej być nie moze!
Pyro, dziękuję za powitanie.
Też jutro do Warszawy. Służbowo. Nie chcem ale muszem. Projekt, nad którym pracowałem ostatnie pół roku z okładem przeszedł pomyślnie przez konkurs i trzeba wysłuchać ministerialnych urzędników, co jeszcze trzeba dostarczyć przed podpisaniem umowy.
Z jednawej strony radość, że praca nie poszła na marne, z drugiej wizja kolejnej porcji pracy utrudniającej blogowanie. Ale jakoś sobie z tym dotąd radziłem.
Panie Lulku niech Pan wraca do domu … mogę do Pana przyjechać … posmażyć naleśniki … pograć w Vista .. Marek to poważna propozycja … mój adres mailowy ma MałgosiaW i Antek …
Jolinku mój mail:
ostart_kulikowski@op.pl
Wyszłam po mleko kokosowe, a wróciłam z dwiema szmatami. Przecież ja dla siebie rzadko co kupuję, ale te uśmiechnęły się do mnie kolorowo – i co miałam robić? Kupiłam.
Jedna to taka góra, co to u mnie za tunikę może robić do kolan. Druga to taka płachta, z instrukcją, jak tym się naowijać. Potem przestudiuję, bo skomplikowanie to wygląda.
O mleku kokosowym nie zapomniałam i dzisiaj będę dla Jerzora uskuteczniać tę zupę z morskimi robakami, co to parę wpisów temu omawialiśmy z yyc. Ośmiorniczek nie ma, ale za to inne okoliczności morskie. O, i krewetki chwilowo „wyszły”, ciekawe gdzie. Mam zatem dwa rodzaje scalopes i takie inne w skorupach, na improwizowanie wystarczy.
I makaron ryżowy też mam. Żeby nie było, wczorajszy obiad – pieczarki nadziewane i sałatka z pieczonej papryki. O zupie zapodam w odpowiednim czasie.
http://alicja.homelinux.com/news/img_9953.jpg
Kapała woda z zimnego kranu w kuchni, ale już nie kapie. Wymieniona została głowica z wrzecionem. A myślałam już, że cholery albo dżumy dostanę. Mam teraz maszynę dla siebie w godz od 12.00 do 15.00 kiedy Dziecko zajęte.
Ponizej maly tekst o Laksie. Najprosciej to miec red, hot curry paste, chicken broth, coconut milk (cream). Ja to wszystko mieszam i dodaje kurczaka albo seafood, koniecznie cilantro, sambal jesli lubisz ostre; dobre sa lemon grass, been sprouts, tumeric, ginger do smaku (tumeric do koloru bo ladny) no i rice noodles. W sumie to mozna co sie chce dodac.
„Laksa! (Malysian, Indonesian, Thai, you name it)
Okay, I’m a slow starter on this soup, so popular throughout Southeast Asia and other pockets of cognoscenti–but WOW. You start off with a spice paste. Then make a rich coconutty gravy with it. Then, whether you add crab or fishcakes or prawns or chicken at the end; whether you use rice or wheat or beanthread noodles; whether you make it Peranakan style (in porcelain bowls with spoons), Thai style (with thick noodles, Asian basil, candlenuts, lime, and pineapple), or Sarawak style (thin noodles, preserved carrots, and sambal)–you’ve got yourself a rich, filling, many layered experience that will have you panting for more. What does laksa mean? It means „ten thousand,” because there are SO many condiments to be added. This Southeast Asian fast food–said to be the creation of ancient Chinese who migrated to Malaysia–is sold as a meal from thousands of soup vendors, all of whom have their own special recipe. The one that follows is, I think, a good start for entering the world of laksa. If you gather all the ingredients and take it one step at a time, it’s really pretty easy. I’m making it with chicken–if you’d rather make it with seafood, use seafood stock instead of chicken stock. Serve hot as a meal to 6 people.”
A tu link do sposobu (angielski). Ja sie w paste nie bawie tylko curry paste i co najwyzej dodaje swoje rzeczy. Reszta w sumie prosta tylko wydaje sie dlugie. Ale mozna wziac idee bo pewnie w calosci sie nie bedzie chcialo nasladowac.
http://www.soupsong.com/rlaksa.html
Panie Piotrze!
Mam pytanie, czy bób przed zamrożeniem należy przeblanszować?
Z góry dziękuję.
Marek wysłałam maila
Torlinie, my tak zawsze robimy. Smacznego!
Witam.
Jak mroziłem bób, zawsze go blanszowałem w lekko osolonej wodzie zakwaszonej sokiem z lemonki.
Dla Pana Lulka najcieplejsze mysli i zyczenia powrotu do zdrowia. Dla wszystkich pozostalych pozdrowienia. Wyobrazam sobie jak sie cieszycie na wasze bliskie spotkanie. Alicjo, te faszerowanie pieczarki (+ papryka) wygladaja bardzo smakowicie i sa sugestia na ktorys z najblizszych posilkow. Panu Gospodarzowi zycze odpoczynku po powrocie.
Ja również przyłączam się do życzeń szybkiego powrotu do zdrowia i do stołu dla Pana Lulka. Mam nadzieję, że po krótkiej bytności w szpitalu szybko Pan tu wróci.
Serdecznie witam także Gospodarzy i Stanisława po powrocie z urlopu.
A ja od paru dni walczę z remontem. Żona wyjechała z dziećmi więc postanowiłem, że pomaluję kawałek domu w środku, bo się ściany co nieco zabrudziły. Ot, raptem kuchnia, jadalnia, przedpokój i salon. Zwątpiłem już gdy zacząłem to wszystko zabezpieczać przed farbą, rozkładać folię, kleić taśmy, przenosić meble itp. Zajęło to ok. 2 dni. Jak się rozlużniło, to się okazało, że w paru miejscach należałoby załatać dziury w ścianach. jak się bliżej przyjrzałem, to zrobiło się ich całkiem sporo. Kolejne 2 dni.
Póki co żona wraca jutro a ja dopiero pomalowałem sufity i pierwszą warstwę koloru na ścianach. Na jutro wziąłem urlop i muszę skończyć bo jak wrócą dzieci to będą chciały pomagać a na to już nie będę miał cierpliwości. Dzisiaj na pewno musze pomalowac na gotowo kuchnię i jadalnię. Z powodu zabezpieczeń przeciwko farbie nie mam dostępu do kuchni i nie mogę nic gotować. A w sumie ile dni można jeść kebab na obiad? Pozdrawiam i wracam na drabinę 😉
…a było Alicję zaprosić na te renowacje, Pawle.
Tu się Alicja zabiera za seriozną robotę w starym domu :shock”
http://alicja.homelinux.com/news/hpim2744.jpg
Dołączam się do trzymania kciuków za Pana Lulka… Wujeczku, zdrowia!
Smacznego!
http://alicja.homelinux.com/news/img_9956.jpg
Wymienili modem. Młody wpadł z modemem, zobaczył starsza panią, rece mu opadły, bo starsza pani na linuxie siedzi. I serwerem rządzi. Gorzej… to ja mu paluszkiem wskazywałam, co potrzeba… toż skrzynka była prehistoryczna!!! Ale na koniec wypilismy piwo 😉
po takiej robocie zjadłbym coś takiego 😉
Póki co wcinam chrupki chlebek i parówy i popijam to kawą. 15 minut przerwy i znowu do roboty ;-(
Pogadałam ze Szwedem załamanym, trochę wyciagnęłam za ucha z depresji. Nie ma to jak… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ibtOshtX7T0
….i nie można sie oprzeć! Taka muzyka powinna być puszczana z rana na pobudkę. http://www.youtube.com/watch?v=SuB8xWeA59I&feature=related
To nieważne, że dzisiaj akurat nie piątek („friday night…)
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=K2k8RnZqVtk&feature=related