Powróceni lecz nie nawróceni
Jeśli nawet jeszcze nas nie ma to właśnie dojeżdżamy. A w każdym razie taki był plan. I już jutro pewnie zaczną się tasiemcowe sprawozdania z wakacji.
Dziś natomiast zamiast jakiejś ściągawki czy podkradzionego tekstu będą zdjęcia byście mogli sobie przypomnieć jak wyglądamy.
Oczywiście, że wszystkie zdjęcia są z Italii. Oto one:
Pod drzewem figowym
W Ferrarze
Pod ulubioną knajpka w Sienie
A tytuł ma takie uzasadnienie: wróciliśmy na ojczyzny łono ale nie wywietrzało nam uczucie do Włoch ich krajobrazu, zabytków i kuchni.
Komentarze
Witajcie 🙂 Wracam po bardzo pracowitym urlopie, bez szans na doczytanie do tyłu. Teraz już będę 🙂
Zadzwoniłem do Pana Lulka dowiedziałem się od Pani Gosposi ,że jest w szpitalu.
Marku,
żadnych szczegółów?
Witajcie, Gospodarze i Haneczko – po urlopach 🙂
Niestety nie znam niemieckiego na tyle żeby swobodnie rozmawiać i dowiedzieć się więcej.
Może ktoś z was zadzwoni :
+ 43 3327 22282
rozmawialem z gosposia.
ona niewiele wie.
dzwonie do szpitala.
w takim razie już znalazła szpitalny numer telefonu
Rozmawialem z Lulkiem.
Nie jest w najlepszej formie, ale probuje zartowac.
Pala tylko zadza zemsty na WP, bo w piatek podobno napisal na blogu, ze cos sie z nim dzieje i trzeba wezwac pogotowie, no i akurat w ty momencie WP go „zbanowal”.
Powiedzial, ze nie wie dokladnie, co mu dolega, byc moze przemeczyl sie troche ostatnio i mial klopoty z cisnieniem. Poza tym chyba zle sie odzywia, bo mocno schudl (to zdradzila mi gosposia).
Kazal przekazac, ze jest w dobrych rekach i odezwie sie, jak tylko go wypuszcza.
Panu Lulkowi serdeczne życzenia powrotu do zdrowia.
Trochę bardziej dojrzali ludzie (to ja też) muszą traktować siebie z większą czułością i uwagą (i ja też).
Ślę życzliwe myśli i dołączę Go do mojego oikosu. 🙂
Pan Lulek niech zdrowieje i „obrasta” w sily jak najszybciej.Trzymamy kciuki!!!!!!!!!
Pozdrowienia.
Ps. Biegne do kuchni,bo dzisiaj mam zamiar przyrzadzic kope golabkow.Czesc zamroze,zeby bylo na „zas”,jak mawiala moja sp.babcia 🙂
Ciao amici.
Bardzo mi się to chudnięcie nie podoba.
Cholera, z jednej strony radość z powrotu Gospodarza, a z drugiej zgryzota z powodu Pana Lulka.
No i okazało się, że Pyra :nawrzucała” choremu, uszpitalnionemu i ogólnie – w niemocy! I jak to teraz z jego skrznki emaile wyrzucić? Nie da rady. On się marnie czuł już od jakiegoś czasu,. stracił werwę, na obiady chodził albo i nie, a jak zauważył Miś, lodówkę trzymał puściutką. Jednym słowem jadał jeden posiłek + jakieś mleko albo płatki. Nie miał apetytu.. Lulek kozakować lubi i do słabości się nie przyzna za Chiny Ludowe. A doświadczonej życiowo Pyrze wygląda to z daleka na drugi udar, może niezbyt rozległy. W końcu z udarowcem pomieszkiwałam lat kilkanaście. Oby nie.
Oj, nie podoba mi się historia Pana Lulka. Dobrze chociaż, że jest w szpitalu, bo niechby tak był w domu sam i zaniemógłnawet telefonu mogąc nie wykonać…
Z tymi kłopotami z WP to też może być tak, ze Pan Lulek miał zaburzenia wzroku i nie najlepiej odczytywał cyfry kodu.
Trzymamy kciuki i ślemy dobre myśli.
Do Zjazdu półtora miesiąca, niech Pan Lulek dochodzi do siebie jak najszybciej!
Lecę do fryzjera i takie tam. Na obiad duże pieczarki nadziewane (siekane ogonki, czosnek, cebula, piertuszka zielona, ser zółty).
Kozak z Lulka i na dodatek nierefolmowalny 🙁
Telefon komórkowy oddał lub utopił w falach Dunaju. Gdyby nie Gosposia która przyszła posprzątać i podlać kwiaty to byśmy nic nie wiedzieli . Nawet syn i wnuczka nie mają zielonego pojęcia co się u niego dzieje. Zupełnie jak u mojej przyjaciółki hinduskiej masażystki : telefon komórkowy twój wróg. Promieniowanie może zabić . Fale w mózgu zamierają od tych fal, co to je komórka emituje. Moja koleżanka to nawet promienie X wyczuwa. Mentalnie
ojej .. bardzo się zmartwiłam ….
nikogo nie ma tu ???????????
Jestem… własnie uporałam się z połaczeniem internetowym – padła elektryka, więc przymusowy reset, a potem modem odmówił współpracy. Podkleiłam połączenie (kabelek) taśmą klejącą, ale modem do wymiany, jutro przywiozą nowy.
No przecież bez internetu to nie życie 🙄
Jadzia południowoafrykańska będzie w Polsce we wrześniu, koleżanki z Rzeczpospolitej Babskiej już szykują jakieś spotkanie, ciekawe, czy terminy się zgrają. Muszę natychmiast napisać, że dla mnie mozliwa trzecia dekada września. No, może druga, zależy, u której paniusi będzie. Z wieloma nie widziałam się od matury. No to niech ja lepiej nadaję sprawie bieg…
przyznam, ze przypadek Pana Lulka mnie przyblokowal i nie specjalnie o makaronie mialem ochote, pogadalem nieco z Pawlem po jego telefonie do szpitala, Lulek dalej chojraka struga i dobrze, jest w kazdym razie w kompetentnych rekach i wierze, ze flaszki na zlot dowiezie, trzymam za Niego wszystkie kciuki
cholerka …
Oj, cicho tu dzisiaj i smutno 🙁 . Ostatnio rzadko zaglądam do kawiarenki /wiadomo wakacje/, ale zaglądam, a chorobą Pana Lulka bardzo się martwię. Dobrze, że jest w kompetentnych rękach, ale niech już jak najprędzej powraca do braci blogowej- bo tęsknimy. No i ten zjazd lada dzień … Bardzo dziękuję za wczorajsze życzenia i wszelaką oprawę muzyczną. W tym roku domowi goście zawiedli, ale za to miałam tyyylu gości wirtualnych, że ho, ho. Zawsze świadomość, że ktoś o mnie ciepło myśli- bardzo podbudowuje. A ja pewnie będę jeszcze świętowała przez najbliższych dwa tygodnie
Pan Lulek nie ma wyjścia, tylko musi się pozbierać i tyle. Też mi coś…nie ma wymówek!
I człowiek okiem nie zdążył okiem mrugnąć, a tu juz prawie po 😯
http://www.youtube.com/watch?v=RIBItIyO5BQ
Spać nie mogłam przez Pana Lulka …Misiu niech Lulek przyjedzie do Ciebie togo odżywisz …
Nie bylo mnie wczoraj na blogu i teraz Pan Lulek, Pan Lulek sie rzeczywiscie zle odzywia no i coz trzeba przy tej okazji poruszyc problem samotnosci, ale nic mu zaproponowac nie mozna, bo uparty i gra wlasnie chojraka, miedzy wierszami, jak np. pisal o zorganizowaniu wspolnoty mieszkaniowej seniorow itp. to wiedzilam o co chodzi….No nic trzymam kciuki.
Zapowiedzilal Pawel, ze dzisiaj wpawnie na inspekcje. Wypada umyc zeby i nogi. Dla Jolinka wiadomosc. Wybrane miejsce na jarzebine nie bardzo sie nadaje. Wynalazlem inne podobno idealne. Nejlepiej byloby dostac oryginalna jarzebine z Polski, jezeli rosna tam male jarzebiny. Tutejsze zaczynaja od 7 metrów. Chyba zeby spróbowac samemu dla calego blogu ale podobno jest to bardzo trudne zadanie. Jutro przyjezdza mój syn i moze namówie go na cos z Niemiec. W koncu móglby cos zrobic dla tatusia który gotów jest wskazac miejsce. Jeszcze lepsze.
W dalszym ciagu mam klopoty z otrzymywaniem poczty od Joli.
Pieknego wieczoru z zapytaniem czy ktos juz pil cydrówke ze Wschodniego Tyrolu i zajadal pasztet z dziko upolowanej kozy z tamtych stron,
Pozdrowienia
Pan Lulek