Zgadnij co gotujemy?(140)
Koniec roku za nami, świadectwa rozdane. To z czerwonym paskiem (czyli prymusowskie) dostała oczywiście Nemo. Teraz kilka tygodni wakacji. Od wszelkich lekcji, klasówek i quizów.
Dziś więc po raz ostatni (aż do powrotu z letnich wędrówek) trzy zadania do rozwiązania. A nagrodą będzie wielkie tomisko napisane przez Gordona Ramsaya pt. „Szef kuchni po godzinach”. Kto chce sprawdzić czy warto startować niech poszuka recenzji w naszym blogowym archiwum. A teraz pytania:
1 – Według Franca Fiszera śledź należy do rodziny… ?
2 – W jakim naczyniu najchętniej jadali flaki Gargantua i Pantagruel?
3 – Co najczęściej nosił w kieszeni płaszcza Anthelme Brillat-Savarin?
Kto wie i chce zdobyć książkę wysyła maila na adres internet@polityka.com.pl i czeka na listonosza.
Komentarze
Nno, nareszcie odblokowane. Bardzo wszystkich przepraszam za tę blokadę. Nasi informatycy postawili tame spamowi. I jak widać skutki zablokowali całkowicie działalność blogów. Po mojej interwencji tama pękła. Możemy znów komunikować się do woli.
Jeszcze raz przepraszam wszystkich zdenerwowanych i klnących.
Ciekawe, czy już działa?
PA2155 szykuje się do wykazania mojej ignorancji w zakresie biologii molekularnej, do której bez bicia się przyznaję. Rozesłał już wici po innych blogach, bo tutaj nie mógł.
Ale do rzeczy, czyli konkursu. Z tym Gargantuą trochę kłopotu, bo czyz za naczynie z flakami wołowymi można uznać woła? Sagany z flakami występują, ale flaki na sagany je Gargamela. Tak myślę, czy tu nie chodzi o legendę ani powieść tylko o sztukę wystawioną przez Piotra Bikonta kilka lat temu. Może tam była odpowiedź na dzisiejsze pytanie. Ale ja na niej nie byłem. A szkoda, bo nagroda niczego sobie. Tylko czy jest dedykacja autora?
Mało gramatyczne to zdanie. Przyznaję się do ignorancji nie do biologii molekularnej.
dzień dobry, już działa.
ja tam nie kląłem, ja spokojnie czekałem: wreszcie upał, po co się jeszcze domęczać?
bób macałem macałem i nie kupiłem jednak, a uwielbiam bydlaka: czy saute (koniecznie gotowany z koprem!), czy z masłem, czy w zupie (to-cóż-że-szara-jest), czy w ciotkowego pochodzenia sałatce: bobik ugotowany zimny, zdeskóryzowany, krojone w kosteczkę pomidory jak najmieksze, drobniutko posiekana cebula. i coś na kształt winegretu, tyle że bez frakcji tłustej: zmiażdżony czosnek, odrobina octu winnego… ciotka dawała jeszcze namoczony i bardzo rozdrobniony chleb, razowy lub zakwasowy
Nagroda zwabiła łowców nagród. Rośnie konkurencja dla Nemo. Przyszło ponad dziesięć odpowiedzi i to dobrych. Pierwszy był Pluszak – gratulacje!
A dzisiejsze odpowiedzi są takie:
1 Franc Fiszer w rozmowie z profesorem ichtiologi stwierdził, że śledzie należą do rodziny zakąsek;
2 Rabelais karmił swych bohaterów bardzo obficie więc flaki jadali oni w saganach;
3 Mój ulubiony autor i król europejskich smakoszy Brillat-Savarin w kieszeniach swego palta niemal zawsze miał dzikie ptaszki, które wędrując z nim od salonu do salonu kruszały i nabierały smaku. Były tam kuropatwy, figojadki, przepiórki i inne smakołyki.
Książka już w drodze ale tylko z dedykacją pośrednnika, autor bowiem chwilowo niedostępny.
Kolejny quiz – we wrześniu.
dziękować wielce i składać odnośny ukłon dworski nr 5 😉
Lipcowy pokaz mody:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-07-01.html
Dzień dobry Szampaństwu 🙂
A śledzie należą do rodziny zakąsek i niech kto powie, że nie!
Dzisiaj Canada Day, wielkie święto narodowe, będziemy zakąszać, a jak!
p.s. Spać mi awaria nie dała, czwarta nad ranem u mnie, wstałam sprawdzić, czy działa. Przecież nie możemy być na głodzie 😯
Zwłaszcza kulinarnym.
Alicjo, są jakieś specjalne specjalności na Canada Day?
O, do diaska, fajna nagrodę przegapiłam, 🙁
Pluszak – gratulacje!
Upał, burze i zakaz zbierania grzybów (pierwszy tydzień miesiąca), dobrze że chociaż blog odblokowany…
Nemo, dzisiaj trzeba było być szybkim (ką). Ja się spóźniłem. Odpowiedziałem prawidłowo, choć z zastrzeżeniem, że na sagany jadła flaki Gargamela, a Gargantua i Pantagruel raczej całe woły spożywali.
Pluszakowi serdecznie gratuluję
Pluszaku,
bób i bobik to nie to samo.
Przy okazji – bobik est jedną z cenniejszych roślin przywracających zdolność do wydawania wysokich plonów zbóż w warunkach intensywnej ich uprawy. Bobik bowiem jest rośliną, której uprawa przyczynia się do poprawienia zdrowotności zbóż i zmniejszenia występowania chwastów jednoliściennych, zwłaszcza traw.
Bobik uprawia się głównie na nasiona. Są one cennym źródłem białka dla inwentarza. Ponadto uprawia się go na zieloną paszę, głównie w mieszankach, oraz niekiedy na zielony nawóz.
Bardzo przydatny w rolnictwie ekologicznym.
Kto to jest Gargamela?
nemo, ależ wie, ja wsiowy jestem przecież
a bób nazwałem bobikiem pieszczotliwie, na potrzeby tego konkretnego komentarza 😉
a z pastewności to z upodobaniem zamiast groszku cukrowego peluszkę zieloną prosto z pola zżerałem 😉
Córka króla Parpajlosów, inaczej Gargamel (f), matka Gargantuy, która urodziła syna przez lewe ucho po zjedzeniu nadmiernej liczby saganów z flakami. Ciąża trwała 11 miesięcy. Częściej tłumaczy się jako Gargamel, ale nie chciałem skojarzeń ze Smurfami.
Ale Nemo, przepraszam Cię bardzo. Bobik rośliną? Co on na to powie?
pluszaku,
ja tam sie nie znam, ale zrobię foto – sprawozdanie, jak co roku. Specjalność specjalna jest zazwyczaj taka, że człowiek się cieszy byle czym i z tego, że żyje. Że niebo nad głową, a ziemia pod stopami, ludzie uśmiechają się do siebie, pasuje do tego piosenka, która zawsze mi przychodzi na myśl nie tylko w tym dniu… tu ilustracja moich kątów, a za chwile sznureczek do piosenki, o której myślę (dwa sznureczki zatrzymaja mnie w poczekalni…):
http://alicja.homelinux.com/news/Oh_Canada/
To są tylko moje najbliższe okolice, zaznaczam.
W niektórych tłumaczeniach sagany występują jako dzieże.
Ilustracja muzyczna:
http://www.youtube.com/watch?v=vnRqYMTpXHc
Bób najbardziej lubię na żywca, bez skórek. Będzie dzisiaj na dopchanie, bo obiad szczątkowo-resztkowy 😉
Gratulacje, Pluszaku 🙂
Wszystkim a najbardziej Gospodarzom przyjemnych wakacji. Wiele cudownych przezyc.
Oby tylko nie skonczylo sie jak z Profesorem Bralczykiem który nawet wyglosil przemówienie a potm zniknal w niebycie.
W oczekiwaniu na letnia pogode, do wrzesnia dosiego
Pan Lulek
Panie Lulku,
nie strasz Bralczykiem 😯
Pluszaku, 😀
jak jeszcze dołożysz wykę i koński ząb… 😉
Coś wisi w powietrzu 😯
Wieszałam przed chwilą pranie, a nad głową krążył mi głodny orzeł. Cumulusy coraz większe…
wyki jeść nie jadłem, kwitnąca na bukiety „style cottage” się nadawała, siwakowe tudzież blaszankowe (najlepsze jednak wychodziły z salsefii 😉 )
koński ząb był na surowo lepszy od cukrowej 😉
Nemo, skąd wiesz, że głodny?
haneczko, może łakomy 😉
albo chciał się nawdychać zapachu świeżego prania 😉
Haneczko,
orły zawsze są głodne 😎 albo mają głodne młode 😉
pluszaku,
to u Ciebie uprawiają kozibród porolistny? Powinien teraz kwitnąć.
A to do pytania o flaki:
IV Jako Gargamela, nosząc w żywocie Gargantuę, spożyła wielką dzieżę flaków
Sposób i okoliczności, w jakich urodziła Gargamela, były takie: a kto nie wierzy, niech mu się stolec wypsnie! Owo i jej się wypsnął jednego poobiedzia, trzeciego dnia lutego, iż zjadła zbyt wiele godbilów. Godbile są to tłuste flaki z wołów tuczonych przy żłobie i na łące bliźniaczej. Łąki bliźniacze to takie, które dają trawę dwa razy do roku. Z onych spaśnych wołów dano zabić trzysta sześćdziesiąt siedem tysięcy i czternaście, iżby były na tłusty wtorek posolone, tak aby z początkiem wiosny było pod dostatkiem wołowiny, jako iż na początku uczty godzi się uczcić solone mięsiwo, a to dla lepszego smaku na wino.
Flaków była obfitość, jak łatwo pojmiecie, a były tak smakowite, iż wszystko oblizywało palce. Ale największy kłopot był z tym, iż nie można ich było długo przechować, byłyby się bowiem zepsuły, co znów się nie godziło: za czym postanowiono zećpać je do szczętu, niczemu nie przepuszczając. K?temu zaproszono wszystkich mieszkańców Senny, Swili, Skały Klermonckiej. Wogodry, nie przepominając takoż Kondreju, Manpensiru i innych sąsiadów, wszystkich srogich bibułów, dobrych kompanów i statecznych rypałów. Poczciwina Tęgospust wielką miał w tym uciechę i rozkazał, by podawano jeno miskami. Upomniał wszelako połowicę, aby się nieco powściągała w jedzeniu, ile że zbliża się do kresu ciąży, te zaś bebechy to nie była nazbyt chwalebna potrawa. ?Wielką ma snadź lubość w żuciu łajna, powiadał, kto ich zje całą dzieżkę?. Nie bacząc na te przedkładania, zjadła ich szesnaście wiader, dwa garnce i sześć kwart. O, cóż za wspaniała moc materii łajnotwórczej musiała się po niej przewalać we wnątrzu!
……
Widząc to, jedna szpetna starucha będąca przy niej, zażywająca sławy bardzo kutej lekarki, zawiązała jej przepaskę tak ciasną, od której wszystkie bebechy tak były zduszone a ścieśnione, iż ledwie z trudem zębami zdołalibyście je rozluźnić, co jest rzecz straszna do pomyślenia: jak niegdyś diabeł w czasie mszy św. Marcina, spisując gawędy dwóch kumoszek, zębami musiał rozciągać swój pergamin2.
Od tej dolegliwości rozluźniły się ku górze kosmki maciczne, między którymi przemknęło się dziecko i dostało się do żyły zwanej czczą; stamtąd, przeciskając się przez przeponę aż powyżej łopatek, gdzie ta żyła dzieli się na dwoje, obróciło się na lewo i wyszło lewym uchem. Skoro tylko się urodziło, nie krzyczało jak inne dzieci: ?Au, au, au?, ale donośnym głosem zakrzyknęło: ?Pić, pić, pić!? ? jakoby zachęcając wszystkich wkoło do picia, tak iż posłyszano je w całej okolicy.
nemo, kiedyś próbowali, jako i jarmuż, z czego ten drugi nadawał się na sałatki, a ta pierwsza jedynie na bukiety, bo jak już zakwitnięta, to i gorzka była
ale pólko kwitnącej salsefii wyglądało i pachniało (miodonośna) nieziemsko 😉
No ja nie mogę, jak huknę na Lulka to mu pospadają szyszki z burgenlandzkiej lipy!!!
Lulek do Jasnej Anielki weź się w garść i nie użalaj nad sobą. Mamy tego dosyć !!!
Znajdź sobie jakieś zajęcie i do roboty. Chodzić możesz, czytać możesz ,pisać możesz , jeździć możesz , pieniędzy ci wystarcza. Możesz zrobić dla siebie i dla innych dużo dobrego.
u kogoś też piękna burza może? 😉
Wywala mnie ostatnio i moje spontaniczne wypociny znikaja 🙁
Pluszaku, piękna burza w centrum Gdańska. I leje przepięknie
Piękna burza u mnie, czyli w Gdańsku. I znowu nas zalewa jak w 2001. Może nie będzie tak źle jak wtedy?
Nasze powodzie mają taki sam przebieg jak w górach. Pada na Wysoczyźnie Kaszubskiej, a spływa dolinami ze wzgórz morenowych na niziny żuławskie. Krótko, ale bardzo treściwie.
Krycha
Stanisławie, ewakuuj się z marszałkowskiego. Miejski już zalało.
Wiem, dlaczego. To kara za podebranie od dzisiaj jednego z najlepszych kolegów z naszego departamentów. Od dzisiaj jest Pełnomocnikiem Prezydenta Miasta ds. Zamówień Publicznych. Musiało zalać w tej sytuacji
Nie wiem, skąd liczba mnoga się wzięła bez sensu. Ale ja sobie oczywiście żartowałem. Dziękuję za ostrzeżenie i już się ewakuuję
Burza to byla wczoraj wieczorem w B., padalo i grzmialo nawet ostro. Dzisiaj na termometrze 32 stopnie, dusznooooooooooooooooooooo i pewnie bedzie znowu lalo i grzmialo.
U mnie się ciągle jeszcze zbiera… Pranie suche, może popadać.
Morągu,
jak tam ząbki Twego króliczego yorka?
Mój kot Maurycy kończy dziś 21 lat 😎
W Warszawie burze były wczoraj dwie, jedna po południu a druga wieczorem z pokazem fantastycznych pionowych błyskawic i miedzy chmurami. Spektakl światło i dźwięk! 😀
Wilgotność jest taka, że automatyczny wentylator w łazience chodzi non stop, bo chyba uważa, że wciąż jest za mokro. 🙁
No i upał, 31 stopni! Że też ta pogoda nie może być umiarkowana!
Nemo – uścisnij łapę Marycego i podrap go od nas za uchem 🙂
Jaki to kot ? W jakiej jest formie w tym sędziwym wieku ?
Wiec pomimo, ze w Polsce jest dzisiaj podobno Dzien Psa, serdeczne zyczenia dla Murycego z okazji urodzin i tak statecznego wieku.
Po powrocie z Polski wszystkie zwierzeta mialy zly nastroj, kot, ktory byl oddany na przechowanie przed wyjazdem do Lodzi i uciekl a potem sie znalazl nie dostawal najwyrazniej jesc i wyglada teraz jak patyczek, juz sie odkul ale ciagle chodzi i placze. Krolik natomiast siedzial w kacie i byl osowialy ale, ale wizyta u weterynarza podzialala na niego edukacyjnie, przemyslal sprawe i zaczal trzec zeby o koncowke pojemnika na wode. Skoro tak to polecialam i przynioslam mu galazki, ktorych nigdy nie ruszal a teraz mu sie spodobalo i chrupie je, dostal tez kawalek pienka wydrazonego pnia brzozowego, gdzie mozna sie schowac i mozna sobie popodgryzac kore w razie braku galazek.
Jeszcze raz sto kocich lat dla Murycego!
Czekam wlasnie na wniesienie pianina na 2-gie pietro, na klatce schodowej wlasnie wywoskowano dzis rano podloge i do tego ta duchota, ciekawe jak to sie skonczy?
Uściski dla Maurycego i tradycyjne Sto Lat !
Nemo, przeliczając jego wiek na ludzki, to ile ma lat?
chyba 147 !
Morągu,
zajrzyj do skrzynki.
No to trzeba by mu życzyć 200 lat!!!
przyjechalo pianino, ja sie skalecze a oni napewno zabija sie na tych schodach
Morągu…
spokojnie! Mamy znajomych chirurgów, i to neuro 😉
Lody dla ochłody.
http://alicja.homelinux.com/news/img_9761.jpg
W imieniu kota Maurycego vel Don Maurizio di Mauro, wołanego Moritz, Moro, Moreno i Ruda Mordo, na które to wołanie nie reaguje, bo głuchy jak pień, dziękuję za dobre życzenia 😀 Kot jest poza głuchotą i Alzheimerem w dobrej formie, u weterynarza był ostatnio jakieś 10 lat temu (z kaszlem). Jak wróci z włóczęgi to mu zrobię zdjęcie.
pianino stoi a ja leze z wrazenia, portmonetka mi zdecydowanie sie podkurczyla, chyba wyrzuce przez balkon ale to juz bylo…
Weź ty lepiej zagraj nam cóś na tym pianinie!
Kot w dostojnym wieku zbił mnie z nóg. Coś pamiętam, że on rówieśny Pannie domowej.
Marek – święte słowa o Panie Lulku; nie dajmy się zdziadzieć Lulkowi. W łeb i do naszego stołu trzeba zawlec. Wiadomo, że blog działa antydepresyjnie. Ma przepisane i szlus – bez gadania zażywać trzeba,.
Byłam dzisiaj z Córunią w banku i byłyśmy na zakupach. Kupiłyśmy nie to, po co pojechałyśmy. Ten upał działa otępioająco. Dla Igora, który lada dzień kończy 4 lata, kupiłyśmy dziecięcy komplet sztućców: bardzso porządny z kolorowymi miśkami w miejścu, gdzie graweruje się inicjały. Poprzednio dostał nakrycie stołowe w zielonej glazurze. Tak go wyposażamy, jak pannę na wydaniu.
fortepianik juz byl na bruczku, zeby nie powiedziec, ze siegnal, o pianinku nie slyszalem, no chyba, ze mowilas o portmonetce, wez zagraj! podpieram ASzysza
duchota taka, ze gdybym byl mlekiem, to bym sie scial juz ze dwanascie razy od rana
koty, nawet zupelnie niegluche i tak wola nie slyszec, co sie do nich mowi, wiec Maurycy jest ok i pewnie juz nawet nie kaszle, pozdro na wszelki wypadek morsem
Zrodelko, ja o tej okto, to sie jeszcze nie mialem czasu sprezyc, niecom pod kilem
Pyra, jak ASzysz byl w banku, to Bulerbyna kupij, a nie jakies talerzyki, zmien bank
Lulek jak zwykle zpomniał ,że ma wakacje przez 365 dni w roku. Czyli co ? Wakacje od wakacji 😉
Lulek święty nie jest i garnki mógłby lepić. Blisko ma. Przyjaciółka niczego sobie, mógłby się trochę pouczyć. Nie wymyślono lepszej terapi na doła. Moja koleżanka prowadzi takie zajęcia i przynoszą rewelacyjny skutek.
….ale skasofon to sprzedam..
Tu relacja jeszcze nie wszystkie, nie moge znalezsc kowalo-zaklinacza koni
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/ZabieBlota2#
Pyro,
dziecko jest o rok młodsze od kota. Urodziny ma pojutrze. Nic nie piszesz o polędwiczkach… 🙁
Nemo, nie piszę, bo mi łyso. Chwalone były bardzo, a na mojego nosa, to chwalone snobistycznie. Mięso i owszem, ale sos sknociłam niezawodnie. Po pierwsze primo zbyt hojnie ten koniaczek i sos był wyraźnie słodkawo – gorzki (jeden i drugi smak koniakowy), niedosolony i rzadki. Następnym razem nie przefajnuję i wyjdzie lepiej.
Pan Lulek ma doła?
Niech się bierze do roboty i pisze, Rok w Burgenlandii (następna część) czeka na publikację!!!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Rok_w_Burgenlandii/
Pan Leszczek jak otworzy, to zaraz Dry, Ten to ma klase,
a Pan Lulek wyraznie szuka dziury zamiast sie udzielac majac taki potencjal, o wakacjach, to ja bym chetnie cos poczytal Lulkowego, np. z jakiegos Magnitogorska, czy innej Tamczatki 🙂 a tu len pod pretekstem, ze wody sporo, etam nie wierze
HA HA !
Przy okazji przeglądania znalazłam, co pozostaje aktualne, zwróćcie uwagę na datę 😯
Pan Lulek pisze:
2007-12-02 o godz. 10:29
Znowu wcielo mi wpis w którym moim zdaniem nic takiego nie bylo.
Uprzejmie prosze Wysokie Kierownictwo czasopisma ?Polityka? o spowodowanie wyrzucenie tego wspólpracownika WordPress na ZBITY PYSK
Pozostajcy przy swojej prosbie
Pan Lulek
gdybym kiedys mial siostre, to poprosze, zeby miala Leszczek na imie, kumata jednostka
Leszczek? 😯
To chyba jakaś zbitka językowa, Sławku 😉
Ops… zapomniałam, że miałam się nie odzywać na tym blogu, przecież ja durna.
A dlaczego masz się nie odzywać? Poszłaś siedzieć na chójce? Czy dostałaŚ WYROK. pOWIEDZ, pYRA OSTATNIO Z DOSKOKU TO I NIE KUMATA.
p.s.jeszcze się wytłumaczę, że ucieszyłam się, ze odblokowane blogowisko. Ale juz się zamykam.
Lulek jak moja babcia. Skończyła siedemdziesiąt lat , przekazała gospodarstwo synowi , część sprzedała. Za to co sprzedała kupiła mieszkanie w mieście. Mieszkanie puste , babcia sama i co tu robić?
Trzeba umierać.
Na co ? Na śmierć.
Jak śmierć to trzeba się przygotować . Dolary w torebkę, po czarną gremplinę do Pewexu.
Kupiła słuszną ilość, starczyło na dwie garsonki. Babciu po co dwie garsonki?
Na wszelki wypadek. Jaki wypadek ?
Przy wkładaniu może się rozerwać. Po krawcowych latać . Nie ma czasu. Pogrzeb blisko , rodzina czeka , ksiądz czeka , grabarz czeka.
Dwie garsonki muszą być.
Babcia umiera.
Rodzina płacze.
Przed śmiercią trzeba się napić. Byle czego pić nie będę.
Dolary do torebki . Leci babcia do Pewexu.
Koniak kupiła .
Lekarz zalecił .
Dla zdrowia .
Na serce.
Na serce koniak najlepszy. Najlepszy z Pewexu
Koleżanki spotkała. Koniak wypiły.
Śmierć może poczekać.
Umierała Babcia przez szesnascie lat, może dwadzieścia …
Co roku nowa garsonka, setka codziennie.
Śmierć spotkała w pociągu, jechała do wnuczki. Miała 86 lat.
to na pewno bylo o 15h10
Policja, nie swiruj, Ty musisz sie odzywac, ale z wiekszym jeszcze wdziekiem
Hi,hi, Pan Leszczek to Wujek Leszek mąż Ciotki Ewy. A szampan miał być do tortu truskawkowego i był, bo trochę go zostało.
Ale ja go chyba przechrzczę na Leszczka, zwłaszcza, ze on lubi wędkować
po tej awarii to dziwne rzeczy ludzie zaczęli pisać … Pan Lulek strajkuje … Alicja demonstruje … dobrze,że kot się cieszy życiem a morąg pokazuje piękne Żabie Błota … ludzie lato jest pora na dobry humor … 🙂
tak mi Zabko kumkaj, nie dosc, ze kumaty, to jeszcze robaka moczy, czuj duch
Alicjo, podeślij żeberka i śmietanę 🙂
Jak Alicja podeśle zdjęcie słoika ze śmietaną to sami zobaczycie jaką śmietanę Wujek Leszczek z Ciotką Ewą szczodrą ręką mi podsyłają.
Marek, babcia mojej Mamy przez szesnaście lat mówiła: jeszcze raz przed śmiercią zróbcie mi zupę na świńskim ogonie! Chyba się im ta zupa przez te lata tak znudziła, ze znam tylko historyjkę, ale takiej zupy nigdy nie jadłam
Pan Lulek w dole a ja myslalem ze pedzi, chyba ze on w tym dole pezdzi zeby go nie bylo widac. Zjazd sie zbliza wiec pedzic trzeba a nie chowac sie w lejach po bombach, znaczy sie w tych dolach. Byle nie zaczal po madziarsku szprechac bo i tak nie zrozumiemy.
Acha, witam wszystkich po malej przerwie. Pogoda krolewska, slonce pelne, lekki wiaterek, niebo bez skazy przynajmniej z okna jak teraz podgladam.
yyc,
skontaktuj się ze mną via email, ważne!
yyc, brakowało Cię
Ludziska kochane, za co Wy mnie trzymacie. Za jakiegos tam strajkowicza. Jeszcze mi przyjdzie skakac przez plot. Odmówilem wszystkie znane mi zdrowaski i kropnalem nowenne za dobra pogode.
Nie pomoglo. Leje równo jak z cebra. Wcale nie doluje tylko sie gotuje.
To nie ja oglosilem wakacje do konca wrzesnia. Zjazd odbedzie sie zatem w wakacje. Jak dojade to przyjade. W niedziele jest swieto koscielne.
Przewodniczacy Gminnego Komitetu Koscielnego zarzadzil rózaniec na intencje dobrej pogody.
Strzelilem sobie kolacyjke pod ten deszczyk
Czarny chleb
Ser Camembert z Górnej Austrii
Uhudler tym razem lekko pienisty
Smakowalo jak djabli
Co mialo byc przepedzone, przepedzono i czesciowo wypito
Pan Lulek
pies się wytarzał na trawnikach, Pyra odcisnęła sobie sempiternę na ławce pora na wieczorny obrządek.Nastawiłam dzisiaj nalewkę czereśniowo – wiśniową z 2 cm kawałkiem cynamonu, tycm, którzy późną jesienią mnie nawiedzą, będę mogła z gestem podać kieliszek cherry
Cezsc Stara Zabo, Alicjo zaraz wysle chociaz lece do znajomych za moment.
Tu pierwszych pare zdjec. Miejsce z lotu ptaka i wznoszac toast za blogowiczow obzartuchow no i na zachete dla Pana Lulka zeby pedziel i sie nie ogladal na nic. Ostatnie z 5 zdjec to moj wymyslony osobiscie koktail a skladniki to od dolu: mango rum skropiony polska wodka, sok pomaranczowy no i lod. Dekoracja konieczna plasterek pomaranczy i kwiat Bougainvillea jako ze u znajomych roslo piekne drzewko (krzakoplatajacy calo altanke ktora zreszta nieco nadwerezyl. Zrobie maly porzadek ze zdjeciami to wrzuce wiecej, jedzeniowych ale w sumie malo robilem bo glownie opijalem sie rumem i w morzu siedzialem.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Bahamas1929June2009#slideshow/5353551391285736962
Calgarczyk rum spijal i rybki liczył. Ja się nie bawię. Ja też chcę!
tez sie nie bawie, nie mam sie w co rozerbrac
yyc, to zdjęcie słoika ze śmietaną co tak się od Alicji napraszam to właśnie do porównania z tą z Twojej zaprzyjaźnionej farmy. A żeberka dla Nowego i ASzysza, co by po przyjeździe do Polski się nie zdziwili.
u mnie też burzowo, dzisiaj grzmi, chmury czarne, ale akurat tutaj nie pada.
Aś, morąg, wymysliłaś. Inne nie mają się w co ubrać a Ty nie masz się w co rozebrać? 🙂
Dorzucilem pare wiecej. Glownie jadalem miejscowe zarelko a konkretnie rybke pod nazwa grouper i conch (wym: konk – muszla duza) pod roznymi postaciami i smakami. Tutaj pierwsze: grouper w takim kiosku przy drodze na wyspie Egzuma (poplynalem tam na dzien). Obok zwrotnik Raka ale go nie widzac 🙂 Zarowno conch jak i grouper naprawde bardzo smaczne. Czy takie jak na zdjeciu czy w dobrej knajpce. Pozniej wiecej zdjec. Trzeba nieco uporzadkowac najpierw. Znajomi maja dom na New Providence czyli glownej wyspie (stolica Nassau wlasnie tu lezy) w dosc ekskluzywnym osiedlu Lyford Cay (zdjecia pozniej). Zaprosili a ja nie dalem sie prosic i tym sposobem sie nieco wybyczylem.
yyc ale gdzie to bylo?????????????????????????????????????
Na szybo, ten słoik ze śmietaną,
popraię potem, są ludziska, trzeba (chce się) pogadać, ja przy maszynie z doskoku !
http://alicja.homelinux.com/news/zas%c5%82ony%20i%20s%c5%82oikze%20%c5%9bmietan%c4%85%20006.jpg
…a mówiłam… co nagle, to po diable… kto chce, to zrozumie 😉
Te zdjęcia już były pokazywane przez Alicje … sama widziałam 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Od%20Starej%20Zaby/
Stara Zabo przypomnialas mi. Pojde na targ i kupie smietanke i zrobie zdjecie no i ich wypytam o te procenty.
Pyro rumu dopilem tyle co chyba rok nie pilem i jakos dobrze to przechodzilem. Niemal od rana sie zaczynalo kawka z brandy a potem w drodze na plaze stawalismy po Rum-Dum (miejscowy koktail – skladniki to rum inny rum i jeszcze cos alkoholowego, sok limonki plus bialko i wszystko zmiksowane-jesli dobrze zapamietalem). Potem na plazy zamawialismy drinki, do lunchu drinki i wieczorem obiad plus koktajle przed, wiec szlo tego naprawde duzo. W Calgary bym chyba byl pijany od poludnia a tam niemal nic. To te cuda o ktorych tu kiedys bylo.
morag Bahamas
http://www.youtube.com/watch?v=yWSaXJoUiVM
WidziszŻabo, jak to jest z Morągiem? Jak jej powiesz, że oprzyjemnie na niej oko zawiesić, to się obraża, że wszyscy powierzchownie, a ona ma wnetrze… No, a rozbierać to się musi „w coś’,żeby ją widać było. Nijak tym babom Pan Bóg nie dogodzi.
jakoś mało słońca na tych Bahamas …
eeetam, u nas w redakcji to panowie moze nie rum ale rano 9-10 szampanik bo niskie cisinienie, od 12 szlo sie na obiadek no to piwko lub winko, po poludniu juz w biurze koniaczki do kawy – to bylo politycznie korekt a potem w domciu to kolacyjka i luuuuuuuuuuuufa na calego, rano usmiechnieci politycznie poprawni szampanik, piwko, koniaczek i lufa i w zwiazku z tym przyslugiwaly nam raz na rok 6 tygodni kuracji w domach kuracyjnych oraz dwa do trzech uropow, a jak kto mial nadgodziny to i czwarty sie wykroil i to cale towarzystwo posiadalo status urzednika panstwowego, gdyz rozglosnia byla panstwowa wiec nie mozna bylo ich zwolnic z pracy, umowa o prace konczyla sie naogol dramatyczna zapascia alkoholowa lubczyms podobnym.
Pyro…
😉 politycznie *korektnie* to trzeba by się nagadać, a prawda jest jak najbardziej naga, przecież to wiadomo od Adama i Ewy czasów, tylko czemu by nie dorabiać filozofii do 😉
Droga Pyro to wpadnij do mnie na te 32 stopnie, chmury i powietrze jak nad Amazonka
TTen rum to oni maja w tylu smakach ze wlasciwie nie trzeba mieszac z niczym. Moc to normalnie od 40% ale i slabsze od 25 do 35%. Mnie sie podobalo ze lali z butelki nie bawiac sie w zadne odmierzanie :-). Pilo sie latwo bo osiedle prywatne i trzeba byc czlonkiem klubu co znaczylo tez i to ze bylo bezgotowkowo. Koledze zwrocilem wszystko na koncu a on reguluje z klubem przy wyjezdzie. Niestety znaczylo to tez ze wieczorem czy to w glownym klubie czy klubie jachtowym gdzie chodzilsmy na obiady nie bardzo wypadalo robic zdjecia (mam pare ale w dzien jak bylo pustawo). Tam domy maja ludzie ktorzy wlasnie uciekaja przed kamerami – miedzy innymi pierwszy James Bond, Sean Connery – niestety nie spotkalem) ale i business i brytyjskie Siry i Lady 🙂 Obowiazywal stroj i wiec elegancja francja, co mi sie zreszta bardzo podobalo. Nawet do klubu na plazy (zwanego: beach hut) nie mozna bylo wejsc tylko w stroju kapielowym ale w np. panowie w koszuli z kolnierzykiem choz krotki rekaw byl OK a panie musialy cos narzucic na bikini co wygladalo czesto bardziej seksy niz w samym kostiumie.
Nieco pstryknalem wiec pokaze co nieco w najblizszym czasie (miejsca nie ludzi poza znajomymi)
Pisze troche chaotycznie bo chce wyskoczyc do znajomkow, pogoda sliczna i opowiesci sa ciekawi i zdjec wiec sie jakby spiesze.
To przepraszam, że się napraszam, ale jakoś mi umknęło, ze już były. Na starość żaby niedowidzą. Ale może to i dobrze, że drugi raz, bo yyc pewnie nie przeczyta wszystkich zaległości, bo to strasznie dużo czasu zajmuje jak się z rytmu wypadnie. Ale sami przyznajcie, czy widzieliście śmietanę, zeby w niej widelec a nawet nóż stał na baczność?
ładnie wygląda ale pewnie niezdrowa 🙂
…Pyro… widziałam za dawnych czasów w moim domu. Śmietanę można było nożem kroic, juz o tym też chyba klepałam tu nie jeden raz, wspominając Bartniki…
Pyro,
koniaczku tylko tyle, by na patelni miało co zabulgotać, większość powinna odparować i pozostawić aromat i lekki posmak trunku, solić można również gotowe danie. Nie wiem, dlaczego było słodkawe, koniak przecież jest wytrawny 😯 Ale skoro goście chwalili, choć uważasz, że trafiłaś na snobów, to bardzo dobrze 😉
Trochę pogrzmiało i popadało, ale bez przesady. Posiałam marchew, Osobisty zebrał groszek cukrowy. Bardzo mu pasowała wysokość, groszek wybujał na prawie 2 metry wobec zapodanych na opakowaniu 90cm 😯
Slimaki wyżarły liście bakłażana, pędraki chrabąszcza żrą co popadnie 🙁 Na kolację była mizeria – niezauważone ogórki urosły na 15cm! Pomidory rosną nieprzytomnie i już osiągnęły pułap osłony przed deszczem czyli ponad 170cm. Jest już dużo zielonych owoców, chyba zacznę skracać pędy. Turkuć się chwilowo przyczaił i nie wychodzi. Sąsiad mówi, że słyszał śpiewającego 😯
Jolinku,
nieprawda, jak od własnej krowy, takiej Minki, i nie przerabiana przemysłowo – to jak najbardziej zdrowa. Czysta żywa żmietana, zjesz łyżkę i wystarczy, taka syta.
…lampę Alicjo włącz…
A to ci znajomi. Tutaj w jednym z klubow na sniadaniu w drodza na plaze i plaza z wlasnorecznie zlowionym (zebranym z dna) conch. Ten jest wlasciwie maly. I conch na talerzu. W anansie nieco marynowany na slodkawo.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Bahamas1#slideshow/5353571265165547554
Stara Zabo masz racje, nie da sie odrobic zaleglosci bo pisac lubimy. A tu praca, slonce i do tego rodeo sie w Calgary zaczyna w piatek wiec nasz karnawal 🙂
yyc – wspaniale! zazdroszcze!
Jolinek taka smietana jest bardzo zdrowa, smarowalismy nia chleb zamiast masla, ta smietana nasyca i nie jesz w zwiazku z tym wciagu nastepnych godzin jakiegos szkodliwego swinstwa
A swoja droga akurat ten conch najladniej wygladal ze skonsumowanych ale w sumie najmniej smakowal i nieco gumiasty.
To się da wydłubać z muszelki? 🙂
Na rodeo to bym się wybrała
To sie wybierz, masz gdzie sie zatrzymac, zapraszam. A wystawa bydla i tych ogromnych bykow jest imponujaca z roznymi czampionami w cenach po 25 tysiecy. Nie wspomne ze ten byk to ma sie czym rozmnazac. Musze jakies zdjecia zrobic w tym roku 🙂
Co do conch to oni na koncu odlupywali kawalek muszli i wyciagali w calosci. A potem w kazdej mozliwej postaci (gotowany, smazony, grilowany, surowy etc…). Dobra byla zupa, conch chowder, czerwona ale chyba z papryka bo pomidorow sie wlasciwie nie czulo i posiekana muszla (tzn mieskiem), geste.
Dobra ide oblucje zrobic i sie pomaly wybrac z domu. W weekend cos doruce zdjeciowo-jedzeniowego.
Pelna nazwa rodeo to Calgary Stampede & Exhibition (to wlasnie ta wystawa arystokracji byczej – i nie tylko – Polnocnej Ameryki).
yyc, ja mam brata w Oregonie, ale akurat bierze roczny urlop z OSU i przyjeżdza do Polski. Może znajdzie chwilę, żeby do mnie wpaść. Bez bratowej.
Czyli trzeba sie wybrac a Oregon to zabi skok z Calgary i przepiekne wybrzeze Pacyfiku. Chyba tylko Alaska im dorownac moze.
I jak tam ze spaniem dzisiaj? Najchetniej poszlabym do parku.
[img]http://bi.gazeta.pl/im/6/6776/z6776456M.jpg[/img]
tak sie siedzialo na sloneczku kiedys
nie wyszlo
…albo tak bywało…
http://www.youtube.com/watch?v=EOs2TSXTOkQ
http://bi.gazeta.pl/im/6/6776/z6776456M.jpg
dzieki Alicja, tak wygladali kiedys „nienasyceni” mezczyzni
A co…
http://www.youtube.com/watch?v=HZMmv7sbENc
tu instrukcja
http://www.youtube.com/watch?v=mYES1N1QDeg&feature=related
Morągu… a potem tak:
http://www.youtube.com/watch?v=E3Ze4JxX1gs
😉
nie wlasnie tak
http://www.youtube.com/watch?v=sHiMDB19Dyc
a potem
http://www.youtube.com/watch?v=UavoNNZtvzw&feature=related
morągu…
a potem: http://www.youtube.com/watch?v=TI8F6DbB2cE&feature=PlayList&p=B107FA41B1F7E492&playnext=1&playnext_from=PL&index=29
Dzięki za *parole….*
Nine tez znam i mam a teraz koncze tym akcentem, ide kimac, dobranoc
http://www.youtube.com/watch?v=1gTGmbA40ZQ&NR=1
…kończy sie takim…
http://www.youtube.com/watch?v=8YGXsw3XK9I&feature=related
http://magazine.web.de/de/themen/wissen/tiere/8431954-Ein-Frosch-verzueckt-d
Zabo przyszlosc przed Toba:
australiskie zabki potrafia zakopawszy sie uprzednio w blocie przezyc przez piec lat bez pozywienia, gdyz sa one w stanie zredukowac swoja przemiane materii, co nalepsze to naukowcy sa zdania, ze i ludzie mogliby sobie to przyswoic, wiec do piachu i redukcja, przepustka po pieciu latach i do piachu i redukcja, coraz weselsze perspektywy
Alicja naogol
no, to już wpadam do błota i wychodzę za pięć lat
Halo wokół Księżyca. A niby ma już nie padać i zimno w nocy, z 15 stopni, zaledwie.
Nowy, ryby biorą?
Zawsze WASZA wierna czytelniczka z Texasu (wzruszylyscie mnie Panie)
ale pisze poniewaz Nemo napisala – ze zamiesci zdjecie kota – jestem bardzo ciekawa – moj kot mnie posiada od lat 19-tu i bywam z nia u wet. ostatnio dosc czesto. Starosc jest smutna – ale moze oblicze Rudej Mordy jest inne – prosze Nemo o obiecane zdjecie…
Dzien dobry Wszystkim,
yota282000 chyba dopiero pierwszy raz sie pojawila, wiec mam przyjemnosc przywitac na blogu, na ktorym niedawno mnie witano. Przesuwam sie kawaleczek, miejsce robie, lampke czerwonego nalewam by wzruszenie pochodzace od Pan ukoic, o kotach poslucham, chociaz doswiadczenie z nimi mam niewielkie. Warto byc zawsze nowym, bo nastepny pojawiajacy sie blogowicz sila rzeczy jest sadzany w sasiedztwie.
Zabo i slawku,
Wczoraj zamkneli Gospodarzowi blog, a mialem nadawac przez chwile o rybach – slawkowi pokazac na co lapie, bo juz dawno pytal, a Zabe tez moze to zainteresowac, bo kiedys wedkowala. Dzisiaj nawet o mnie pytala, czym rowniez mnie wzruszyla (jakis dzien wzruszen plynacych od Pan, czy co?)
http://picasaweb.google.com/takrzy/RybyII?authkey=Gv1sRgCLDj_bKQmJehbA#slideshow/5353439450407827570
Marek K. z pewnoscia zrobilby lepsze zdjecia, ale niech tam. Ta rozesmiana falszywym amerykanskim usmiechem buzka to – bucktail. Olowiana glowka (rozne ciezary, na zdjeciu 2 uncje) w ktora wkrecono hak i zamaskowano wloskami – w wodzie sie rozczapierzaja. Na haku wiesza sie kawalek swinskiej skory specjalnie przygotowanej.
Bucktail uzywa sie tylko na kamienistym podlozu – wtedy skacze po kamieniach i ryby sie na to lapia.
Wczoraj tylko jedna bluefish – na zdjeciu, a te kamienie to wejscie do zatoki – w czasie przyplywu lub odplywu nwoda tam rwie jak u Owczarka w potoku.
Gdy kiedys chadzalem na ryby, moj starszy brat (wedkarz zapalony) zawsze rzucal to samo pytanie – „A recznik i mydlo wziales?” To mial byc niby dowcip, ze jak g…. zlapie, zebym mial czym rece umyc. Ale co tu ukrywac – dzisiaj by sie przydalo.
Alicjo,
Dziekuje za sciagawke, na Ciebie zawsze mozna liczyc.
Tutaj juz prawie 1 w nocy, trzeba sie klasc. Za kaluza juz dawno widno, tylko nikomu sie wschodow slonca ogladac nie chce, dlatego cisza. Poki co gasze swiatlo po tej stronie, a po drugiej firany i zaslony rozsuwam – wstawc, szkoda dnia!