Smak pierwszego dnia wakacji

Wprawdzie tegoroczne wakacje zaczęły się już w piątek czyli po rozdaniu świadectw ale dopiero sobota przyniosła prawdziwy ich smak. Zuzanna po dojechaniu na wieś natychmiast wskoczyła do nowego basenu (6 m średnicy i 1,3 m głębokości) ale równie szybko wyskoczyła. Woda miała około 14 stopni, bo przed chwilą została nalana ze studni wywierconej do 10 m głębokości. Do niedzieli pewnie się zagrzeje, bo słonko co jakiś czas się wynurza.

Ruszyły więc dziewczynki (pierwszy tydzień na wsi spędzi z naszą wnuczką jej przyjaciółka Zosia) do gospodarstwa, by obejrzeć co też tam przybyło. A jest piękny bułany źrebak, synek wielkiego podlaskiego ogiera o imieniu Gazda i takiejże klaczy. Młody konik ma jeszcze smukłe nogi i nie widać po nim na razie, że wkrótce będzie potężnym koniem z wielką klatką piersiową i takim samym zadem. Na jego szerokim grzbiecie będzie można spokojnie zasnąć jak na kanapie. Tymczasem  wesoło hasa po łące.
Są dwa młode byczki i kilkudniowe cielaczki jałóweczki. Wielkie stadko kur, dzięki którym jadamy cały rok pyszne prawdziwe jajka, z żółtkami koloru pomarańczy i wspaniałym aromacie, gania po podwórku oraz naszym lesie, czasem padając łupem lisa. W gołębniku wykluły się młode gołębie. A w oborze lekceważąc unijne zakazy wymurowały sobie gniazda jaskółki.

Na łące pasie się 18 krów a pośród nich statecznym krokiem przechadza się bocian, w którego gnieździe już widać dwie małe główki bocianiątek. Jest prawdziwie sielsko.

Mimo deszczu na rynku w Pułtusku są jeszcze ostatnie kosze truskawek. Wprawdzie niezbyt słodkie ale na konfiturę w sam raz. Kupiliśmy parę kobiałek i już pyrkają w garnku na kuchence. Taki sam los spotkał morele. 10 kilogramów złotych kul zmieściło się w wielkim garze i będzie z nich dobre parę słoików konfitur. A torty przekładane kwaskowatymi konfiturami morelowymi, to Basi popisowy deser.
Są i czereśnie ale jeszcze niezbyt smaczne. Też im brakuje słońca. Kupiliśmy – po spróbowaniu – borówki kaukaskie. To nowa odmiana na mazowieckich polach. Jest bardziej odporna na chłody i nie choruje. Wypiera, bardzo w ubiegłych latach popularne, borówki amerykańskie. Kaukaskie są podłużne, w kształcie maciupeńkich gruszek i – w odróżnieniu od amerykańskich – mniej słodkie a nawet dość kwaskowate. Bardzo nam przypadły do gustu.

Na kuchni od rana pyrka  w garnku rosół gotowany z prawdziwej kury. Na drugie będzie więc kura w potrawce a także – dla młodzieży narzekającej na to delikatne i delikatesowe danie – piękne złociste, panierowane schaboszczaki.

Na koniec ważny komunikat dla grzybiarzy: tuż obok podestu z baldachimem, pod którym stoi dębowy stół, wyrósł przez noc pierwszy prawdziwek! Nie mam w laptopie programu obróbki fotografii pokażę go więc za parę dni, gdy wpadnę na wieczorną audycję „Kuchnie świata” i zawadzę na godzinkę o dom. Tymczasem musicie uruchomić wyobraźnię. Jest jak z atlasu grzybów!