Zgadnij co gotujemy?(130)
I znowu środa czyli dzień zagadek. Dziś nastąpi jednak pewna odmiana – zamiast „Wakacji z duchami” (czy już wszyscy chętni mają tę książkę i szukać innych tytułów) będzie nagroda rodem z mojego dzieciństwa czyli „Serce” Amicisa. Jak ja płakałem gdy Babcia czytała mi tę książkę. A teraz – proszę w epoce Internetu, spotów telewizyjnych i rapu wydali „Serce” ponownie. Wygrać powinien je ktoś, kto ma małe dzieci lub wnuki. I czytać im, by też się wzruszały.
A pytania wcale nie będą wzruszające:
1 – Francuski zwrot „en papillote” znaczy, że kucharka przyrządzająca rybę zrobiła sobie trwałą ondulację?
2 – Ta sycylijska nazwa trąci fałszem – „falsomagro” – o co tu chodzi?
3 – Kto napisał te piękne słowa o miodzie: „La miel es como el sol de la manana / tiene toda la gracia del estio / Y la frescura vieja del otono.” (Miód jest jak słońce o poranku / Ma pełnię wdzięku lata / I stary chłód jesieni.)?
No i teraz pędźcie do komputerów by wysłać odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl „Serce” Amicisa czeka na dziecięcego czytelnika!
Komentarze
Też się wzruszałam „Sercem” Amicisa, a moje dzieci już nie bardzo… Książka stoi na półce. Może następne pokolenie? Wątpię. Moje dzieci miały wybitną skłonność do przygody : May, Sienkiewicz, Szklarski, Nienacki to były ukochane lektury po okrersie Porazińskiej, Brzechwy i Tuwima. Potem zauroczenie legendą Szarych Szeregów w braterskiej symbiozie z Przymanowskim… Jakoś nie zachwycały się wdzięcznymi, wzruszającymi opowieściami. Duuużo później, już jako maturzystki i studentki czytały L.Montgomery, powieści pensjonarskie, to że „Serce”, twierdzą, że nadrabiały białe plamy w wykształceniu. Staś pozostał wierny Szklarskiemu i K.Mayowi i ilwekroć ma „doła” wraca do tych książek z dzieciństwa.
Ha! Kto by się nie wzruszał tą książką za młodu. Najbardziej lubiłem opowiadanie Od Apeninów do Andów.
Nie mam wnuków! 🙁
Kto ma jakis pomysl na ostrygi ? sa zywe zjem kilka na zywo a co z reszta? Bylem na targu rybnym i zywe ostrygi sprzedaja calymi talerzami wiec kupilem pelny talerz ostryg.
Alex – Pyra jak wiadomo żadnego robactwa nie jada, ale w książkach kucharskich są ostrygi duszone w białym winie z czosnkiem i estragonem, ostrygi z rusztu i ponoć znakomity sos ostrygowy podawany nie tylko do ryb, ale i do polędwicy. Jeżelinikt inny Ci przepisów nie poda, to ja po obiedzie Ci nastukam z książek.
Ok.Nastukaj mi 🙂
Alex,
jedz na surowo. Nic lepszego w świecie (dla mnie) nie ma niż ostryga. Można ich zjeść parę tuzinów i człowiek nie czuje przejedzenia. Działają na apetyt. Dla urozmaicenia można polać kropelką soku z cytryny, a kolejne kropelką tabasco. Ale i tak najlepsze są bez niczego, tylko z płynem z muszli. Chyba też polecę do sklepu rybnego. Smacznego!
Ratując ostrygi przed kociołkiem lub patelnia zapomniałem Was popędzić. Nie ma odpowiedzi. Czy to niechęć do dawnej literatury? Czy zbyt trudne pytania? Nie uwierzę! Dla zachęty dorzucę jeszcze jakieś wydawnictwo „Polityki” w charakterze niespodzianki. Czekam. Ale niezby długo, bo dziś mam ważne zajęcia. Wnuczka Zuzia ma występ baletowy. I to konkursowy. MUSZĘ tam być. I chcę!
Pytania są bardzo łatwe, więc myślałam, że konkurs już dawno rozstrzygnięty 🙄
„Serce” trzeba było czytać w wieku 8 lat w latach 60-ych. Dotąd mam wspomnienia.
Kropla cytryny na ostrydze potrzebna jest najwyżej, by sprawdzić, czy jeszcze żywa (wzdrygnie się).
U mnie cud pogoda, idealna na suszenie prania na dworze, co czynię. Wieczorem goście z Brazylii 😯
Alex, Ulubiony ostatnio zachwycal sie ostrygami gotowanymi na parze polanymi lekkim vinaigrette z drobno pokrojona szalotka.
Jadl to w restuaracji, iec przepisu nie mam, ale pewnie gdzies w sieci sie znajdzie…
Dziekuje Panie Piotrze ,juz po ostrygach-zostaly zjedzone a teraz czas zeby jed podlac jakims szlachetnym plynem.
Brawo! To teraz trzeba kupić następny tuzin.
Pyra, May, Sienkiewicz, Szklarski, Nienacki – to ja to samo. Jeszcze tylko Makuszynski i Czarne Stopy. Poza tym zabawy w policjantow i zlodziei z poscigami nad Narwia (bylo zabronione, ale jak sie juz zapedzilismy).
Tymczasem mnostwo roboty, albowiem 1) przeprowadzka, wiec tylko mam swoj stolik i laptopa, a po 2) ktos szuka moich obrazkow po googlu… jeszcze troche i trafie do galerii… hihi
Dzień dobry Szampaństwu.
Bez Bahdaja biblioteka dziecięco – młodzieżowa nie istnieje, „Wakacje z duchami” to nawet niedawno sobie przypomniałam, z przyjemnością.
Do ostryg jeszcze się nie przełamałam – dwa lata temu byłam na wytwornym ślubue w Torontu, kelnerzy roznosili to-to jako przekąska pod szampana i inne, można się było najeść do wypęku. A ja nic, nie skusiłam się i już.
Znowu nieprzespana noc, nie ma to, jak dwoje zasmarkanych w jednym łóżku. Chciałam wypchnąć, bo chrapał, ale nie dał się. 2 godziny spania 🙁
z ostryg najlepiej lubie perly. Na szyi.
Szaa.. wiem ze perloplawy nie sotrygi, ale czesto ludzikowie myla. Ja w ten sposob jedynie podaje do wiadomosci iz podobnie jak Pyra owoce morza nie stanowia menu ani mego ani na szczescie (dla mnie) Wombata. Za wyjatkiem ryb oczywiscie.
Kiedys znajomy wloch zaprosil nas na obiad i podal … spaghetti z osmiornicami i takim innymi.
Zachowalam sie paskudnie. Odmowilam jedzenia i poprosilam o sos pomidorowy do „kluchow” jakie dopiero dochodzily. Dostalam. Nie musze chyba dodawac iz Wombat dzielnie mi sekundowal.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
errata:
ostrygi nie sotrygi
E.
Nie będę się powtarzał…
A niech tam:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=328#comment-33824
„Gdie nasze nie prapadało!”
Nemo ma rację : w taką pogodę trzeba suszyć pranie. Sznurka w ogrodzie nie mam, ale na balkonowej suszarce aktualnie 5 ręczników kąpielowych i jakaś pizama. W łazience pościele czekają na młodszą, aż je powiesi w suszarni. Na koniec zostaną dwa obrusy i ileś serwetek do wyprania. Chwatit. Alicjo – Jerzor się ścigał z takim jednym i przeziębił? A Tobie katarek w prezencie urodzinowym? Stanowczo wykop z łóżka
Cytaty z blogowych rozmów:
„wysłać chłopa na zakupy”
„to przywlókł pan J.”
„jak chce jeść ziemniaki to niech sobie sam obiera”
„Typ wredny”
„Niech mu ten obiad na żółto wyjdzie”,
a teraz porada blogowej koleżanki – „stanowczo wykop z łóżka”.
Chorego człowieka!!!!!
Panie J., chociaż nie znam Pana, ale całym sercem jestem z Panem. Niech się Pan nie daje!!!!
Spoko, Nowy! Jerzoru włos z pięknej głowy nie spadnie.
Wiem, oczywiście.
Po obiadku. Zanim siądę przy „roboczej” maszynie, przypominam, że czas sprawdzić piwniczki i szafki barowe, bo jutro zaczyna się 3-dniówka! Wierszyki czas ułożyć, melodie okolicznościowe wyszukać, komory w sercach wypucować na glanc, buźki ułożyć w dziobki do całowania. Pyra już się zabiera za powyższe.
Pyro,
jaka trzydniówka? Kończymy w niedzielę, na urodzinach Alsy – nie wiem, co 25-go, ale chyba nie będziemy przerywać imprezy, co ? 😉
Nowy ,
a dla mnie współczucia nie masz, że ja za niewinność zasmarkana chodzę, prycham, kaszlę i w ogóle jestem połamana?! To nie ja się ścigałam z takim jednym i nie ja zaczęłam ten bal! I jeszcze wyspać się nie mogę, bo nie dość, że przykre objawy przeziebienia, to jeszcze upiorne chrapanie!!! 👿
A tu pranie czeka, pomidory do wysiania, chałupa do sprzątania i nie wiem, co jeszcze… o doloż ty moja! 🙄
Jeknela morag i zameldowala sie na nowym adresie w Berlinie. Dochodzi do siebie po przeprowadzce.
Czytam aktualnie ksiazke której akcja dzieje sie tuz przed wojna i zaraz potem w Berlinie. Autorka Julia Franck. Tytul: Mitagsfrau. Pierwsze miejsce na liscie bestsellerów Spiegla.
Ciekawa ksiazka ale jakby z innej epoki
Internet wariuje. Pozdrowienia
Pan Lulek
Gospodarzu- malutka uwaga,że „papillotte ” po francusku
ma dwie litery L.
Trwałą ondulację zrobiłam sobie raz w życiu-
skończyło się fatalnie ! Osobisty widząc mnie na lotnisku,
skąd w mojej nowej fryzurze miał mnie odebrać,
zastanawiał się głęboko,czy się do mnie przyznać ,
czy też nie 🙁
A łososia w papilotach bardzo lubimy 🙂
…i tylko jedno T.
Nowy za takie dowcipy przy tym stole to sie mozesz niestrawnosci jedynie nabawic.
yyc – powiedział, co wiedział.
Właśnie wytargowałam sobie niańkę dla psa – 4 dni w tygodniu, po godzinie dziennie. Niańka ma prawie 10 lat i jest ogromnie obowiązkową dziewuszką z bardzo biednej rodziny. Mała po powrocie ze szkoły zabierze ogoniastego na ganianie luzem po trawnikach, a w soboty przyjdzie do Pyry po tygodniówkę uczciwie zarobioną tj 15 złotych. Nie rozmawiałam z panienką tylko zadzwoniłam do jej Mamy – ona z nią porozmawia. Mama była zachwycona, a dziecko i tak prawie codziennie bawi się z psem. Tam w domu jest wielka psica jej siostry ale nie wolno jej się z nią bawić, a o spacerze z żywą lokomotywą nie ma co mówić. Jamnik jest w sam raz na dziecięce siły.
Gospodarzu ,
ale mnie Gospodarz zaskoczył… dzięki! Ja się co prawda dopominałam, ale żartobliwie 😉
Przyjmuję to jako prezent urodzinowy, dziękuję raz jeszcze! 🙂
Już po występie. Nie będę tu rozpływał się w zachwytach nad tańcem Zuzi, bo wszyscy dziadkowie sa jednakowo nudni.
Quiz też rozstrzygnięty. Prawidłową odpowiedź przysłała Pani Małgorzata J.M. (jak sądzę z zawodu muzykolog lub muzyk). Gratulacje.
A odpowiedzi sa takie:
1 En papillote oznacza, że ryba lub mięso zawiniete jest w folie lub papier do pieczenia;
2 Falsomagro to (mimo nazwy) tłuste danie z wielu rodzajów mięs;
3 Federico Garcia Lorca.
Alicjo, cieszę się, że Cię zaskoczyłem.
Alicjo 25-go jest Marka, bedzie powod do toastow 😉
Brzucho- wczoraj wspominalam szczecinskie paszteciki.Niestety nie pamietam ulicy (siostra w Szczecinie studiowala i mieszkala, a ja tam wpadalam z wizyta),ale bylo to gdzies niedaleko centrum!
Pozdrawiam.
Alex pewnie wie, ze ostrygi sa pobudzajace i dlatego je kupil!
Podobnie jak Alicja, nie moge ich przelknac ale obiecalam sobie, ze kiedys sprobuje, na goraco. Na przyklad podpieczone w piekarniku. polewa sie je sokiem z cytryny, posypuje pieprzem, naklada troche masla, posypuje szczypiorkiem i tarta bulka. W goracym piekarniku ok. 5 minut. Tylko co zostaje ze smaku ostrygi, nie wiem.
Alino,
Przeczytaj sobie fragment książki wspomniany przeze mnie:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=215#comment-9581
Jak to cię nie przekona do ostryg to ja już sam nie wiem. Może ostrygi w sosie czekoladowym pod beszamelem na grzance z kwiatem cukini smaźonym w głębokim oleju palmowym?
Ja naprawde probowalam ale nie moge sie przekonac. To chyba ten zapach morza a przeciez tak lubie byc nad morzem! Sprobuje znalezc Bourdain, dzieki za sugestie.
Wychodzi na to, że balujemy od jutra do niedzieli – a poniedziałek… szewski? 😯
Alicja,
Ja Tobie naprawdę współczuję i życzę, żebyś jak najszybciej wyzdrowiała. Z zapowiedzi Pyry wynika, że masz czas do jutra – przecież nie będziesz toastów spełniała syropkiem na kaszel!
A wszelkie prace odłóż – co masz zrobić dzisiaj, zrób pojutrze, będziesz miała dwa dni wolne.
Dołączam też do Kółka Niejedzących Ostryg, niech inni się delektują. Widziałem wielokrotnie jak to robią i póżniej spijają sosik, o którym wspomina Gospodarz. Brrrrrrrrrrrr. Smacznego!
Jednak najbliżej mi do kuchni, jaką na tym blogu reprezentuje Pyra, może inni też, ale Pyra najwięcej się ujawnia, co na obiadki robi. Te kapuśniaki, o których wspominała już dawno przecież, do dzisiaj mam w pamięci.
yyc,
Nic, nic, nic, póżniej wypowiedziane jednym haustem zdanko i znowu nic. Czyżbyś wciąż spod śniegu przemawiał? Już nawet chyba Nemo odebrane złodziejom sanki do piwnicy wrzuciła. Wyjrzyj na świat, tu ludzie o wiośnie mówią.
Calgary 2 godziny za nami, może yyc jeszcze gorliwie pracuje albo wraca z pracy?
Tymczasem ja zrobiłam 2 duże prania, odgruzowywanie chałupy w stopniu średnim, zakupy (w tym łosoś wędzony, 40$/kg). Teraz yunnan, a kromuchę z plasterkami łososia już uskuteczniłam.
Syropek to ja wczoraj, plus różne aspiryny, przez co dzisiaj jakby lepiej. W końcu własnego Jerzego Wojciecha też mam i celebrować trzeba. Tylko jak mi będzie chrapał, to nie wiem, czy nie wpadnę w szał. Wiem, że nos zapachany, w płucach jeszcze gra, więc rzęzi i tym bardziej chrapie. Pytam – po kiego grzyba dzisiaj pojechał do pracy na rowerze (15km w jedną, wzdłuż jeziora, gdzie wieje i jest zimno) przy temperaturze 6*C ?!
Kiedy on to cholerstwo wyleczy?! 👿
Od kilku tygodni pracuje po 24/h? (yyc oczywiście).
Co do Jerzego Wojciecha trudno mi się wypowiedzieć – człowieka na oczy nie widziałem, tylko na zdjeciach z RPA i innych. Tam wyglądacie, jakbyście się w korcu maku odnależli – skądś to moje sympatyczne na Was spojrzenie się bierze. A chrapanie, za dwa dni przejdzie, żeby ludzie tylko takie problemy mieli.
Koleżanka wróciła z Chin (przez kilka tygodni zajmowałem się jej domem i kotem). Oprócz niesamowitych wrażeń przywiozła mi paczkę PRAWDZIWEJ HERBATY. Wymusiłem w zeznaniach cenę, ale Wam nie podam, bo nie lubię astronomii. W piątek jadę kupić specjalny zestaw do parzenia (trzeba jechać na Manhattan).
Przy okazji podaję przepis parzenia herbaty po amerykańsku – co setny Amerykanin, zamiast wyrobu kawopodobnego, kupuje sobie rano tzw. herbatę.
Parzy się ją tak: do prawie litrowego, styropianowego kubka (w wolnym tłumaczeniu filiżanki) wlewa się dobrze zagrzaną, ale oczywiście nie wrzątek, wodę, po czym wkłada się tam herbatę w torebce ze sznureczkiem, i natychmiast kubek dopełnia się dobrze schłodzonym, z lodówki, mlekiem.
Torebkę z herbatą szybko się wyrzuca (póżniej nie będzie gdzie) i z tym naparem podchodzi się do kasy. Uiszcza około 1,5 dolca i do samochodu, cieszyć się urokami życia!
Oj, to jest problem, jest! Ja w ogóle jestem chronicznym insomniakiem, co blogowicze mogą potwierdzić, więc zawsze nie dosypiam. Ale jeżeli niedomagam, to organizm chętnie by w kimonko. Co za problem przenieść się do drugiej sypialni?! O, i nie proponujcie mnie przeniesienia, mam swoje powody, ani mi się śni!
A poza tym co za pokrętna logika – na rowezre 30 km w takie zimno, jak się charczy?!
Z herbatą to jest rzeczywiście horror tutaj. Najczęściej podają litr w dzbanku, do tego dwie torebeczki góra – są domy, w których na rzeczony litr tylko jeden lipton w torebce. OHYDA!
Wielu z moich znajomych w Polsce nie chce mi wierzyć, że w kraju anglosaskim nie ma kultury picia, a przede wszystkim parzenia herbaty (nie, Kanada to nie Frankofoni, Quebec to Frankofoni, a i to już niezle wymieszani z anglofonami).
Ciekawa jestem tego Twojego ustrojstwa do parzenia herbaty po chińsku, Nowy . Moja chińska synowa parzy dość mocną herbatę w dzbanku z bardzo cienkiego szkła kryształowego.
To ustrojstwo to nic innego jak porcelanowy czajniczek z pojemniczkiem w środku, na sypką herbate, ktory ustawia sie na podgrzewaczu – takich w Polsce pełno, ale tutaj trzeba jechać do China Town.
Moja ślubna, fanka japońskiej kultury (studiowała przez dwa lata japonistykę, żeby, niewiadomo po co, przenieść się na iberystykę) w parzeniu herbaty jest naprawdę dobra, twierdzi, że tak zaparzona to najblższy odpowiednik tego, co serwowali jej Japończycy.
Moja teściowa mieszkała przez 40 lat w Niemczech. Gdy smaliłem cholewki do jej córeczki zabrała nas w Berlinie do najlepszej tam chyba, chińskiej herbaciarni. Ja zamówiłem sobie wspomnianą przez Ciebie Yunnan. Podano. To było coś. To było coś, czego do dzisiaj szukam.
Kilka zdjec, jak zbierac i jesc ostrygi.
Uwaga! Ogladanie zdjec nie jest polecane osobom, ktore nie lubia ostryg.
http://picasaweb.google.com/ORCATRAIL/Oysters#5315855383065607426
Nie wiadomo oczywiście oddzielnie, przepraszam.
Orca..eeee tam… nic *drastycnego* , jak by to powiedział Owczarek Podhalański, tam nie ma. I świeże w dodatku 🙂
To ja mam lepiej trochę, Japonkę prowadzącą sklep z herbatą i wszystkie gizma do parzenia. Podgrzewacz mi się ostał, ale uszko mojego czajnika chrumie podejrzanie i muszę kupić nowy, boję się, że przy kolejnym parzeniu oderwie się albo cuś 🙁
Idę coś doczytać przed głęboką nocą, dobranoc!
Orca
Pomimo ostrzeżenia obejrzałem. I trwam w swoim przekonaniu.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę tak głodny, by jeść ostrygi.
Masz rację Alicja. Pogadali, a teraz czas spać.
Dobranoc, bo zaraz dzienna zmiana wejdzie.
Jesli nie ostrygi to moze kraby
http://picasaweb.google.com/ORCATRAIL/Crabs#5315855565446082274
A tutaj kraby-chlopcy jada do kuchni.
http://www.youtube.com/watch?v=vpBuhVrD3lM&feature=channel
Orca,
Obejrzałem film o krabach, ciekawy. Nie wiem skąd Ty nadajesz, ale ja tutaj na wschodzie łapałem swego czasu kraby, nieco inaczej niż Ty. Po prostu zwykłym podbierakiem, trzeba tylko szybko, bo one w wodzie są bardzo zwinne. Można trochę jakiegos starego mięsa na przynętę rzucić.
Najlepiej przy wejściu do zatoki – cale to tałatajstwo wraz z przypływami i odpływami gna z prądem w jedną lub drugą stronę. Wystarczy wybierać siatką.
A teraz już naprawdę – dobranoc.
Nowy,
W Puget Sound (WA) lapiemy kraby z lodzi albo z pomostu. Tak jak na filmie. Na przynete tylko smierdzace kurze mieso z koscia. Nie widzialam, aby tutaj ktos lapal kraby podbierakiem.
Dobranoc, dzien dobry. Jak kto woli.
Zaraz zaraz…
Już pora nawet po tej stronie Wielkiej Kałuży…
Panie Lulku vel Jerzy Teodorze
jest Pan tam?
Wszystkiego NAJ-NAJ-NAJ-LEPSZEGO naszemu dostojnemu Solenizantowi w Dniu Imienin życzą
Alicja i Jerzor Wojciech.
Toast o stosownej porze oczywiście.
Wszystkiego dobrego Jerzym i Wojciechom, którzy tu zaglądają a nie ujawniają się!
andrzeju.jerzy , Tobie też się coś należy
wszak na drugie jesteś Jerzy!
Zdrowie wszystkich Solenizantów!
Teraz już można zgasić światło i czekać, aż dzienna zmiana z tamtej strony Wielkiej Kałuży rozsunie story.
Jerzym Jeżom i Wojciechom wspaniałego dnia i tysięcy nastepnych pełnych przyjaciół, radości i gotówki!
życzymy obydwoje czyli Basia i Piotr