Uczta murarzy czyli sami się uczta

Robię korektę książki. Bardzo tego nie lubię, bo muszę uważnie czytać własne teksty a wydaje mi się, że je dokładnie przeczytałem – pisząc. I właśnie z tego powodu umykają mojej uwadze błędy. I to nie tylko literówki.
Dla odprężenia i przyjemności czytam (po raz drugi) „Sekretną historię kuchni włoskiej” De Witta. Ileż tu zabawnych historyjek, ciekawych anegdot, bulwersujących informacji. I wszystko kręci się wokół naszego ulubionego tematu – ucztowania. Oto pierwsza z brzegu anegdota:

„Innym rodzajem uczt, poza alegorycznymi, były uczty tematyczne. W dniu św. Andrzeja na uroczystości zorganizowane w 1512 roku we Florencji przez Cazzuolę, czyli Towarzystwo Kielni, goście przybyli ubrani w stroje robotników i murarzy, niosąc ze sobą swoje kielnie i młotki. W pierwszej sali organizator pokazał im projekt budynku, który mają wznieść. Następnie umieścił murarzy przy głównym stole, a pomocnicy zaczęli wnosić tace pełne lasagne i ricotty z cukrem, z których miano zbudować fundamenty.
Zaprawa składała się z serów i przypraw, które miały dodać smaku lasagne, a jako żwiru użyto kawałków ciastek z dziurką. Cegłami były bochenki chleba, które jednocześnie pełniły rolę dachówek. Ze wszystkich tych materiałów wzniesiono zaprojektowany budynek, a kiedy murarze uznali, że wszystkie prace zostały wykonane zgodnie z zasadami sztuki murarskiej, dwudziestu czterech budowniczych radośnie go zdemolowało i zaczęło zjadać fundamenty, w których znaleźli ciastka i małe kawałki wątroby wieprzowej.
Potem wniesiono wysoką kolumnę z parmezanu owiniętą w gotowane flaczki cielęce, a kiedy biesiadnicy zaczęli ją zjadać, ujrzeli w środku pieczone kapłony, wątrobę cielęcą i pikantnie przyprawione ozorki. Ale to jeszcze nie było wszystko! Na deser wniesiono część listwy przypodłogowej, fryzu i gzymsu. Jak wspominał jeden ze świadków: „Więc kiedy napełnili swoje ciała, rozpoczął się hałas i pieśni i pokazano przedstawienie. W taki sposób Cazzuola organizowała swoje zebrania co roku”.”
Potem fantazja w narodzie smakoszy upadła. W naszych bajkach jest tylko domek z piernika. A może by tak urządzić bal jak za czasów Leonarda. Jeśli dzisiejszy opis to za mało i nadal nie macie ochoty na smakowite perwersje to jutro będzie kolejny cytat.