Filozof przy garach

Lubię gotować, jeść i gawędzić na ten temat. No i czytać. Zgodnie z opinią , którą ogłosił dwa i pół wieku temu Anthelme Brillant-Savarin, iż smakosze są łagodni,  jestem człowiekiem niewiarygodnie wprost spokojnym. Co chyba potwierdzicie!? Są jednak książki kulinarne, które wyprowadzają mnie z równowagi. To takie dzieła, w których pseudofilozofia góruje nad kuchenną prozą, a grafomania zastępuje zwykłe instrukcje.

Taką właśnie książkę mam przed sobą. Już sam tytuł mnie przewraca na łopatki:”Nakarmić duszę”, W podtytułach można wyczytać, że to księga przepisów wegetariańskich, a do tego pełna myśli na każdy dzień roku.

No i co z tego, że książce są bardzo liczne świetne przepisy jeśli każdy opatrzony jest grafomańsko brzmiącą lub niby filozoficzną maksymą. W dodatku  wstępy do poszczególnych części zawierają inwokacje do Boga. Autorami książki też nie są Jolanta Sloma  i Mirosław Trymbulak tylko Jola i Mirek. Czy ten coraz częściej używany tryb zmusza i mnie przedstawianiem się na okładkach książek jako Piotruś?

Aby nie być gołosłownym i zapytać czy nie jestem nadmiernie uczulony parę cytatów;

Oto hasło Joli i Mirka: „Tylko w atmosferze szczęścia i miłości doświadczamy prawdziwego bezpieczeństwa”. Ten truizm poprzedza przepis „Chleb razowy na zakwasie”. I kolejny: „Bądź tym, który usuwa różnice i wnosi jedność” – „Kruche ciasteczka z żółtym serem”, „Życie to czas, więc marnując czas, marnujesz życie” – „Żurek”. Albo; „Rozpamiętywanie przeszłości zamyka oczy na teraźniejszość” – „Plastry cytryny duszone w syropie”. I na koniec: „Naprawdę twoje jest tylko to, czego nie możesz stracić” – „Słodkie poduszeczki”.

Nie będę się pastwił nad dziełem, z którego (zamykając oczy na niemądre inskrypcje) na pewno będę korzystał. Nie wspomnę więc o przepisach na pasztety, smalec i kotlety, które są oczywiście z soi i innych wegetariańskich produktów lecz w nazwach zawierają tęsknotę za mięsem. Zachowam się jak na człowieka o łagodnym usposobieniu przystało. Poinformuję Was, że w kanale Kuchnia TV obydwoje autorzy będą gotować. Mam nadzieję, że bez zbędnej emfazy i filozofii w komentarzach. Od spraw duchowych to ja mam duchownych, a od filozofowania paru niezłych filozofów. Do garów zaś staję bez Ewangelii w ręku.