Krajobraz pełen stup
Nie chodzi tu o stopy więc nie wytykajcie mi błędu. Stupa – na Cejlonie zwana dagoba – to buddyjski relikwiarz. W licznych dagobach stojących niemal wszędzie ukryte są relikwie samego Buddy jak i innych świątobliwych mężów. Pod nimi gromadzą się ludzie łaknący kontemplacji lub modłów. Budowle te bywają kamienne, białe pokryte marmurem lub pozłacane. Stoją one także i wewnątrz niektórych świątyń. Ich majestatyczny wygląd wycisza człowieka i zachęca do zastanowienia się nad sobą. Zresztą sami popatrzcie.
Piękna, olbrzymia stupa wykładana alabastrem
Równie monumentalne i zachęcające do refleksji są posągi Buddy. Wszystkie one są w konwencjonalnych pozach zwanych mudrami. Każda mudra oznacza co innego. I tak Budda stojący z wzniesioną prawą dłonią stroną zewnętrzną do ludzi to uspokojenie (mylnie czasem przez profanów traktowane jako błogosławieństwo). Siedzący w pozycji lotosu czyli ze skrzyżowanymi nogami z rękoma na łonie oznacza medytację. Posąg stojący lub siedzący ale ze wzniesioną ręką, której palec wskazujący łączy się z kciukiem w koło to gest nauczania. Budda leżący z zamkniętymi oczyma z głową wspartą na ręce to stan nirwany. Tych póz jest jeszcze parę. W każdym geście buddyści odczytują znane im zalecenia.
Posąg Buddy – nauczyciela góruje nad świątynią
W jaskiniach w Dambulli można obejrzeć Buddę w kilku pozach. Jest zadumany i majestatyczny. Świątynie i posągi są wykute w skale. To imponująca budowla.
Leżący Budda
Chyba jednak jeszcze większe wrażenie robi wielka stupa w Anuradhapurze. Była to pierwsza lankijska stolica. Zostały po niej ruiny i gigantyczna biała, wtapiająca się w niebo dagoba. Miasto spalili i zrujnowali Tamilowie. Stolica przeniosła się więc do dzisiejszej Polonnaruwy. W jej ruinach zatrzymaliśmy się nieco dłużej przy okrągłej budowli Watadage, którą miała chronic rzeźba króla-kobry. Rzeźba jeszcze stoi ale budowla jest w ruinie. Na jednym z dziedzińców leży wielka księga pisana na czworokątnym głazie.
Świątynia boga małp
Kolejna stolica lankijska znalazła swe miejsce w Sigiriji. Na wielkiej i niedostępnej skale wystającej ponad dwieście metrów nad podłoże wybudowano królewską siedzibę z tarasami basenem. Skałę przewiercono i przeprowadzono pionowe szyby oraz kanały wyłożone terakotą. Tamtędy tłoczono z dołu wodę do picia, mycia i kąpieli w basenie. Czynna była ( i jest w deszczowe dni nadal) nawet fontanna. Ów wodociąg jest nadal sprawny.
Świątynia wykuta w skale
Aby wejść na szczyt Sigiriji trzeba pokonać kilkaset schodów. Dziś to nic takiego: zbudowano bowiem metalowe schody i poręcze. Przed tysiącem lat wspinano po stawiając nogi w wąskie wgłębienia wykute w skale. Króla wciągano zabezpieczając monarchę przed upadkiem.
Dziś jedynym niebezpieczeństwem są gniazda szerszeni widniejące tuż przy schodach prowadzących z Lwiej Platformy na szczyt. Przewodnik uprzedza wspinaczy o niebezpieczeństwie i prosi o milczenie. W ciszy udało nam się wejść a potem zejść nie rozdrażniając owadów.
W pobliżu gniazd szerszeni są też niebywałej urody freski skalne. Sportretowano tam piękne kobiety w różnych pozach, czasem wyuzdanych i roznegliżowane. Król Kassapa, który zamówił owe malowidła podobno ograniczał swoje bliskie spotkania z niewiastami tylko do kontemplacji fresków.
Przyznać się muszę, że poszedłem w ślady króla. Spędzałem długie chwile przed drzwiami swojego pokoju w hotelu Chaaya Citadel, na których powtórzono portret kobiety ze skały w Sigiriji. Miała przepiękne piersi…
W następnym odcinku wreszcie trafimy na plantację herbaty. Cdn.
Komentarze
Te panie z Cejlonu prosze sprawozdac. Dla potomnych oraz nauki dzieci i mlodziezy. Chodzi o te rozneglizowana i w pozach oczywiscie.
Dzisiaj dzien pakowania plynnach produktów wlasnej roboty naturalnie.
Pan Lulek
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-08-26.html
Brzmi to zastanawiajaco… A jakiej pozie Panie Piotrze?
Zaciekawiona Echidna
A któż by miał pretensję za podziwianie piękna? Chociaż muszę się przyznać, że jak na mój, północny gust w sztuce płd-wschodu jest wszystkiego ciut za dużo, zbyt dużo koloru, zbyt bogata forma, zbyt wielkie nagromadzenie detalu. To trochę tak, jakby rozbujałe bogactwo tropikalnej przyrody obligowało ludzi do naśladownictwa. Kocham oglądać biżuterię i jest to przyjemność bezinteresowna zupełnie (inaczej przy meblach, szkle i porcelanie) Zawsze we wszystkich muzeach przystaję przy gablotkach mieszczących kunsztowne medaliony, puzderka, wachlarze, diademy i inne drobiazgi ubarwiające naszych przodków. Otóż biżuteria indyjska, indonezyjska, cejlońska etc. zupełnie mnie nie ciekawi – za bogata, wręcz barbarzyńska mimo wyrafinowania.
Dzisiaj będę rzadziej zaglądała na blog, bo mam sporo pracy. Na obiad fasolka szparagowa z masełkiem i bułką rumianą + ziemniaki.
Ta świątynia wykuta w skale – coś pięknego.
Panie Redaktorze,
niezwykle ciekawa była Pana, Państwa, podróż. Urokliwe miejsce ta Sri Lanka.
Roznegliżowane i w pozach:
http://sigiriya.org/gallery.htm
Inni podróżnicy donoszą o wielkich gniazdach os po drodze do Lwiej Łapy (Lion’s Paw) 😉
Budda (buddha) w sanskrycie znaczy obudzony, oświecony. Czy nie wynika z tego, że polskie słowo „budzić” wywodzi się z sanskrytu, podobnie jak „poncz” z perskiego (panj=pięć)? Ten drugi jako przeciwieństwo pierwszego 😉
Plyny zapakowane. Butelenka dla Alicji owinieta w jutowa koszulka, Zeby nie bylo golizny. Zastalo w skrzynce jedno wolne miejsce na jakas nietypowa flaszczyne. Próba organoleptyczna wykazala, ze nalewka na jezynach jest juz pijalna. Pelen rozterk nie potrafie podjac decyzji. Dokonac próbnego zlewania czy odczekac przepisowe kilka miesiecy.
Jak na razie proponuje nastepujace haslo tygodnia,
Pakuj sie kto moze. Potem bedzie nieco inne.
Lec lub jedz, kto w Boga wierzy.
Z cesarska, pozdrowienia z ostatnich dni lata.
Pan Lulek
Pyra: to, ze my odbieramy te sztuke jako „nadmiar” jest skurtkiem przede wszystkim tego, ze kompletnie nie rozumiemy znaczen/znakow tej kultury duchowej. Nie mamy do niej klucza. Bo przeciez w tym wszystkim nie chodzi tylko i nie przede wszystkim o zdobnictwo, ale o gleboka duchowosc, ktora nieustannie poszukuje harmonii miedzy czlowiekiem i swiatem.
Ja lubie czytac buddyjska poezje i nie wszystko dla mnie jest w niej do konca czytelna, ale w jakiej poezju WSZYSTKo jest do konca czytelne? Tam sa pytania, ktorych my sobie nie zadajemy.
Tu jest poeta hinduski Sarojini Naidu i jego
” Budda siedzacy na Lotusowym Tronie”. Bardzo piekny wiersz. Zaloze sie, ze byl tlumaczony na polski, bo to wielki poeta.
To A Buddha Seated On A Lotus
Lord Buddha, on thy Lotus-throne,
With praying eyes and hands elate,
What mystic rapture dost thou own,
Immutable and ultimate?
What peace, unravished of our ken,
Annihilate from the world of men?
The wind of change for ever blows
Across the tumult of our way,
To-morrow’s unborn griefs depose
The sorrows of our yesterday.
Dream yields to dream, strife follows
strife,
And Death unweaves the webs of Life.
For us the travail and the heat,
The broken secrets of our pride,
The strenuous lessons of defeat,
The flower deferred, the fruit denied;
But not the peace, supremely won,
Lord Buddha, of thy Lotus-throne.
With futile hands we seek to gain
Our inaccessible desire,
Diviner summits to attain,
With faith that sinks and feet that tire;
But nought shall conquer or control
The heavenward hunger of our soul.
The end, elusive and afar,
Still lures us with its beckoning flight,
And all our mortal moments are
A session of the Infinite.
How shall we reach the great, unknown
Nirvana of thy Lotus-throne?
Dzien dobry Wszystkim!
Nemo, u nas prawie wszystko wywodzi sie z sanskrytu – owca, brat, siostra, ogien, imie, you name it.
A powracajac jeszcze do poprzedniego wpisu. Nawet ci z Okcydentu, ktorzy odchodza od wlasnych korzeni religijnych i wybieraja buddyzm, bardzo niewiele z niego rozumieja czy przyswajaja.. Sami buddysci wcale nie sa zadowoleni z tego naplywu „nowo nawroconych”.
Moj ulubiony i cytowany juz przedtem rabin HK opowiada taka anegdote:
jeden z jego mlodych parafian zdal mature z najwyzszymi wynikami w calej dzielnicy i rodzice postanowili spelnic jego marzenie o wyjezdzie do Sri Lanki. Oplacili mu trzy miesiace pobytu i podrozowania po tym kraju. Po dwoch miesiacach dostaja list: Dear Mum and Dad. Nie czekajcie mojego powrotu. POdjalem deczyje i postanowilem zostac tu co najmniej rok, a moze dluzej, bo znalazlem tu to, czego pragnie i potrzebuje moja dusza: wspoanialego Nauczyciela, ucieczki od wyscigu szczurow, od dazenia aby zawsze byc najlepszym, kosztem wewnetrznej harmonii. Bede studiowal pod kierunkiem mojego Guru i zobacze jak to mnie zmieni… etc, etc w tym duchu.
Rodzice sie zmartwili, ale niewiele mogli zrobic aby aby zmienic jego zyciowe plany.
Listy przychodzily rzadko, ale pelne byly zadowolenia i szcescia, ze syn odnalazl wlasna droge.
Po szesciu miesiacach przyszedl list od syna: Dalej jestem bardzo szczesliwy, studiuje dzien i noc i jesli sie jeszcze przyloze dobrze do ksiazek, to bede niewatpliwie pierwszy w naszej grupie uczniow….
Ja w ogóle nie rozumiem zmiany wyznania. Rozumiem utratę wiary, agnostycyzm, apostazję. Natomiast zmiana wyznania dziwi mnie niepomiernie. Wszystkie trzy religie światowe i ich liczne odmiany maj,ą te same korzenie, ten sam kod kulturowy, są w istocie tak podobne, że trzeba dużej dozy dobrej woli, żeby przejąć się różnicami doktrynalnymi. Dla pojęcia np Trójcy Świętej, widzeń siostry Faustyny czy natchnień tego czy owego rabina robić wokół siebie tyle zamieszania? A kto niby z nich jest w bezpośrednim kontakcie z Bóstwem? I co? Znak dostał, że starowiery są „be”, a np zielonoświątkowcy „cacy”? Pan Bóg ich poinformował? No, nie rozumiem i już. Być może mnie jest pewien zakres duchowości i niedostępny i niepotrzebny.
porywającą logika
Szymon zamówił w cukierni Apfelkuchen > jabłecznik, ale po chwili oddaje go i zamawia kieliszek likieru. Po wypiciu opuszcza lokal.
_ Panie, woła do niego cukiernik _ Nie zapłacił pan za likier!
_ Ale w zamian dałem wam jabłecznik.
_ Ale ten tez nie był zapłacony!
_ Przecież ja go nie zjadłem?
Pyro,
może dla wierzącego istotne jest towarzystwo innych wierzących, rytuały i obyczaje, cała otoczka kulturalna związana z danym wyznaniem, a nie tylko sama wiara jako taka? Korzyści doczesne wynikające z przynależności do jakiegoś wyznania mogą stanowić istotną motywację takich decyzji. Nasza bliska znajoma, protestantka, po podróży do Krakowa w Wielkanoc poprzedzającą śmierć papieża, była bliska konwersji, takie wrażenie wywarła na niej żarliwa religijność Polaków w tych dniach 😯 Nie próbowałam jej nawet objaśniać fasadowości i płytkości polskiego katolicyzmu, nie chciałam psuć pozytywnego obrazu duchowości mojego narodu. Życie samo skorygowało te wyobrażenia 🙁 W ubiegłym roku ta znajoma wystąpiła z kościoła w ogóle 😯
Wiara Wschodu nakalania do harmoii duchowej i to chyba jest wlasnie to.
Alice, w sobote i niedziele masz slonce pelna paraaaaaaaaaaaaaaa
http://wetter.rtl.de/deutschland/6tage.php?id=10384&id2=10384&ort=BERLIN
Nemo nie oceniaj życia religijnego wszystkich Polaków bo nie masz do tego prawa ani kwalifikacji.
taram, taram……
Misiu, na Boga Ojca! A coż Ty za Savonarolę chcesz robić? Wszyscy mamy jakieś zdania i oceny. Nasze prawo. A i oczy mamy w głowie i uszy i w mózgu co nie co. Nie knebluj nam gębusi.
Ja tam osobiście znam tylko swój własny poziom religijności i zawsze podziwiam odwagę oceniania tego poziomu u innych, zwłaszcza ludzi spoza Kościoła……Myślę, ze Miś miał tylko to na myśli. Dla porównania strzelę z armaty:
Pod słynną Ścianą Płaczu modli się co dzień mnóstwo Izraelczyków. W tym samym czasie izraelscy żołnierze, pewnie tego samego wyznania walczą z Palestyńczykami choć ich wiara nie namawia do walki.Wiara fasadowa? 😉 Osobiscie nie śmiałabym tak twierdzić. Oczywiście Katolicy w naszym kraju nie chodzą z bronią, nie strzelaja, ale często robią inne złe rzeczy- dokładnie tak samo jak i wyznawcy innych religii, czy ateiści, nieprawdaż?
To tylko moje zdanie i ocena 😉 Wracam do roboty!
Już byłam tu świadkiem podobnej dyskusji. W tym wypadku lepiej zamilczeć. Wzajemnie się nie przekonacie, a Miś znowu będzie włazil na chójkę, a Małgosia się zdenerwuje. Zresztą uważajcie, Wy na zjazd, a my „podsłuchiwacze” możemy wykorzystać nieobecność i przejąć blog. I gdzie wtedy wrócicie?
Dzień dobry.
Polski katolicyzm jest deklaratywny. A w praniu wiadomo. Inaczej byłby to przecież raj na ziemi, a co jest, każdy widzi, nie potrzeba do tego specjalnych kwalifikacji, a prawo każdy ma do oceniania.
U mnie pranie jasnych i już pakowanie. Oraz scinanie trawy. Dochodzący dostał wczoraj swoje wątróbki oraz słoik ogórków kiszonych. I przykazanie, że ma nasiona wysuszyć. Idę sie odziać i przystępować do akcji.
gdgis-ie – no, wstyd i hańba! Czy ktokolwiek przy naszym stole wyznaczał komukolwiek miejsca gorsze i lepsze? I po jakiego grzyba „podsłuchiwać” kiedy każdy ma prawo do kłapania dziobem? I co Zjazd ma do tego? Na Zjeździe czy nie na Zjeździe stolik pozostaje ten sam. Można na chwilę odejść, bo to urlop, córka za mąż, a Matka do szpitala, towar Kierownictwo każe rozwieźć albo mądrą konferencję szefostwo wymyśli, ale zawsze się wraca i zawsze jest dokąd wrócić. Jeszcze tego nie wiesz?
Znowu o religii?
A ja o jedzeniu. Wlasnie wrocilam z lunchu i bardzo sie ciesze, ze mialam dobre towarzystwo, bo na glupia kanapke czekalam 1h15min!!!
Zla nie byla, ale nie az taka cudowna, zeby owo czekanie usprawiedliwic.
gdgis, przejąć blog to pestka w porównaniu z przejęciem Pyry albo Alicji albo Heleny albo nemo albo i tak dalej 😀
Udka Echidny już znalazłam. Sama, nikt mi nie chciał pomóc 🙁
Gdyby tak jeszcze na dobre znalazł się Iżyk (obojętne, czy z ogonkami czy bez) i Bobik, niepokojąco ostatnio obolały.
Nirrod – przecież przez godzinę i 15 minut to można obiad 2 daniowy ugotować. Co prawda prosty, ale zawsze. Nie lepiej zabrać coś z domu? (Nie wiem, czy tak uchodzi w tej krainie zawiatraczonej okropnie)
I dostało mi się po uszach.
Miejsca lepsze i gorsze? Skąd! Podsłuchiwacze po prostu siedzą przy stole i się nie odzywają, bo jak widać nie maja nic ciekawego do powiedzenia, a jak się odezwą to nieciekawie.
A Alicji to bylo wolno snuć plany przejęcia blogu pod nieobecność Gospodarza? Ja chcialam tak dowcipnie i nie wyszło. Wracam do podsłuchiwania – bezpieczniej.
Haneczko – zanim znowu do roboty swojej siądę, komunikuję najuprzejmiej, że dzisiejszego wieczoru pć będę Twoje zdrowie – tak bez okazji, zczystej, tytoniowej wdzięczności.
gdgis prosze mi tu pod stol nie wchodzic!
Pyro owszem lepiej z domu wziac, zazwyczaj jak nie wezme, to za rogiem mam niezly bar kanapkowy. Dzisiaj mialam za to umowione spotkanie z kolezanka. Mialo byc szybko i sympatycznie a wyszlo sympatycznie. Wiecej tam moja noga nie postanie.
Nirrod –
piekli dopiero chleb, czy co?
A zmiana wyznania to szalenie indywidualna sprawa, choc odnosze niejakie wrazenie iz w w ielu przypadkach to jakas przedziwna moda. Szczegolnie w odniesieniu do buddyzmu. Sama znam takich, ale jak przyszlo co do czego okazalo sie, ze niewiele wiedza i rozumieja: but it is cool – jest fajnie. Czy wewnatrzne rozterki itp sa w takich przypadkach powodem do zmiany religi? Szpan jakowys raczej.
Pa – Echi-dna (spiaca)
gdgis, no nie bądź taki, z uśmiechem pisałam przecież. Pyra z pewnością też wie, że żartowałeś. Chcesz, to pogłaszczę Cię po uszach, tylko się nie bocz.
Pyro, nie jestem pewna, kto te moje zasługi zakonotuje – ci na górze, czy ci na dole, na wszelki wypadek pokraśniałam dwustronnie 😉
Jasna cholera, żeby tego łotra nie powiem, co…
gdgis, oczywiscie że wolno było snuć plany przejęcia, wiadomo, kota nie ma – myszy tańcują 🙂
Ale sam podglądałeś – zachowywaliśmy sie nadzwyczaj przyzwoicie (aż wstyd!) i pokłóciwszy – poprzepraszalismy się. I nawet książkę napisaliśmy, o czym przypominam Gospodarzowi, bo winien jest nam recenzję 🙂
Czy ktoś ma jakieś życzenie z Kanadolandii? Nie za duże, bo walizka jedna!
Haneczko – u góry ponoć lepszy klimat, u dołu – lepsze towarzystwo.
Kiedy moje dawne koleżeństwo chórowe pobierało się, ona dla niego przeszła z katolicyzmu na kalwinizm. On zresztą przez pewien czas był pastorem. Ale ona nie zrobiła tego tylko z miłości, spodobał jej się protestantyzm ze swoją jakże inną otoczką, protestancki etos itp. I bardzo dobrze. Są szczęśliwym małżeństwem, to właśnie u nich spotykamy się na nasze tradycyjne spotkania chórowe.
gdgis jest rodzaju żeńskiego! 🙂
Niestety< czlowiek w zyciowo waznych chwilach zawsze jest pozostawiony sam sobie. Znalazlem ladna flaszke. W ksztalcie stosowna a nawet pasujacy korek. Siedze i usiluje podjac racjonalna decyzje. Opakowanie zbiorcze, czyli skrzynke, które zdobylem wyglada jak miotacz min albo granatów przeciwpancernych. Szesciolufowy. Piec juz bylo zajetych. Butelczyna Alicji tez wcisnieta, owinieta w jute, zeby sie przypadkiem nie bujala.
Wybawienie przyszlo ze strony sasiada. Zapukal i zapytal o jakies narzedzie. Jest na urlopie i przebudowuje chalupe. Zapytalem go czy przypadkiem nigdzie nie wyjazdza. Jest samotny i ciagle w drodze. Tyle, ze w Europie. Powiedzial mi, ze ma tak serdecznie dosyc podrózy, ze z przyjemnoscia poprzestawia graty w domu. Narzedzie znalazlo sie a on widzac moja markotna mine zapytal o przyczyne. Opowiedzialem mu o mojej razterce. Zapelnic butelke, czy pozostawic puste miejsce w opakowaniu. Znalazl wyjscie eksperymentalne proponujac dokonanie wspólnej próby zawartosci. Popróbowalismy. W smaku, mozna wniesc na pokoje. Tyle, ze jeszcze nie zsedymentowane. No tak, ale sedymentacja moze zachodzic w butelce na pokojach Gospodarzy w nieco spóznionym terminie. Lejek i sitko bylo pod reka. Kropnelismy po szczeniaczku dla rozszerzenia szarych komórek i rozpoczelismy procedure.
Dla nie wtajemniczonych podaje, ze podczas rozlewania nalewek degustacja jest jak najbardziej wskazana. Nie to co przy pedzeniu gorzaly. Pewnie dlatego procentowo rzecz ujmujac, udzial alkoholików wsród nastawników jest zdecydowanie wiekszy anizeli wsród pedzacych, wsród których jest znikomy. Butelka zostala przykladnie nalana i zakorkowana. Pasuje do opakowania jak wlal do butelki. Sasiad oddalil sie z pozyczonym narzedziem zapowiadajac, ze nie tylko moge zawsze na niego liczyc ale i on robi nalewki. Trzeba sie bedzie kiedys spotkac i skrzyzowac poglady.
W poczuciu podjecia wlasciwej decyzji i spelnienia obowiazku pozostaje
Pan Lulek
U góry próżnia i przeraźliwe zimno, u dołu magma cieplutka i przytulna 😉
A u was biją murzynów, nieprawdaż, Małgosiu? 😉
Misiu,
czy masz jakieś szczególne prawo i kwalifikacje, by zabraniać mi czegokolwiek lub na cokolwiek zezwalać?
gdgis,
nie przejmuj się 😎 Najpierw zrobią z Ciebie faceta i obsztorcują, potem się skonfundują i zaproszą do stołu, i już jesteś swoja 😀
A Iwona jak czekała, tak czeka…
Alicjo, mam jedno życzenie. Dolećcie szczęśliwie i szczęśliwie pobytujcie po tej stronie kałuży. Baw sie tak dobrze, jak tylko potrafisz 😀 Szkoda, że nie „do zobaczenia”.
Gdgis to rodzaj żeński i nawet pare miesięcy temu ratowała Pyrę z „gołębiej ” opresji. Żyłka na balkonie to jej patent 😉 .
Nemo, ty przypinasz łatki, a ja się dziwię i wszystko 🙂
Nirrod, podziwiam twą cierpliwość!
*Kultowy* plecak nie chce się doprać, natomiast wszystkie moje spłowiałe podkoszulki
(cp Alsa) i owszem, wygladaja jak trzeba 😉
Muszę skrócić dżinsy i zrobic pranie jasnych. Zabrać piaski dla człowieka nauki.
Czy poza tym ja coś komuś obiecywałam?
A gidgisa mogłaby wybrać bardziej czytelny nick, coby ja nikt nie musiał przerabiać 😉
Nemo, na wszelki wielki trzymaj te nasiona, bo ja nie wiem, czy mogę polegać na dochodzącym geologu.
W ub. roku wywiązał sie z podlewania kwiatków, ale z zasuszaniem nasion nie jestem pewna.
Dla Zjazdowiczow: niedaleko miejsca Zjazdu, o ile dobrze zrozumialam, jest miejscowosc Zatory. Na internecie sporo informacji o tym miejscu. Tego roku przejezdzalam tylko w pospiechu bo juz na nas czekali starsi i w przelocie z okna samochodu to zdjecie.
Dawno temu nazywalismy taki budynek czworakami i jeszcze w latach 60 w Radzikowie kolo Blonia mieszkaly w czworakach moje kolezanki. Zamiast podlogi o ile pamietam bylo klepisko. W koncu lat 90 kiedy odwiedzilam stare katy juz sladu po czworakach nie bylo. A tu sadzac po ogrodkach nadal zamieszkane (?)
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Czworaki/photo?authkey=G93wqNHtmt8#s5236236921151225954
Dziwię się, więc jestem 😉
Małgosiu, zdziwisz się jeszcze bardziej, jak Ci powiem, że jako niewierząca, agnostyczka czy wręcz ateistka płacę podatek kościelny, aby utrzymać ludzi, którzy potrzebni są innym, wierzącym 😎
To są te Zatory, Wando TX
Echidno jesli ten chleb piekli, to po cholere jeszcze go do tostera wkladac? Chyba Modly nad nim odprawiali, zeby sie nie przypalil.
Z cierpliwoscia to jest tak, co chwile myslalam sobie za moment przyniosa. No i po 1h to juz szkoda wyjsc, bo jak juz tyle odczekalam… Dziwna logika, sama musze przyznac.
Iwona?
KIEDY SIĘ DZIWIĆ PRZESTANĘ
Kiedy się dziwić przestanę
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwę
Będę znała na wszystko odpowiedź
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki
By za chwilę wszystko zapomnieć
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni
Umrze we mnie co nienazwane
Co mi oczy jak róże płomieni
Dni jednakim rytmem pobiegną
Znieczulone, rozsądne, żałosne
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną
Za daleko jej będzie do mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane
Bo nie spytam już nigdy – dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno
Gdy się życia nauczę na pamięć
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię
I nic we mnie i nic koło mnie
Kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie.
Jonasz Kofta
Nemo,
zdziwisz sie, ale rozumiem teraz twoją „kościelną” irytację. 😎 Choć nie podzielam. Swoje podatki też bym inaczej niż władza dzieliła. 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Maryla%20Rodowicz%20-%20Kiedy%20sie%20dziwic%20przestane.mp3
Alicjo – obiecałaś Młodszej Pyrze kamień z tarczy, może być nawet łysy, bez niczego
Nie sądzę, Małgosiu, że dobrze rozumiesz moją „irytację”. Podatek płacę w Szwajcarii i nie mam zastrzeżeń co do jego zastosowania, zwłaszcza że finanse tutejszego kościoła są jawne i nie znane jest zjawisko „co łaska” i kupowanie mszy. Mnie irytuje właśnie to, co napisałam w pierwszym wpisie, a zwłaszcza wielka ostentacja i poczucie wyższości polskich katolików (nie wszystkich oczywiście) nie idące w parze z rzeczywistością, która skrzeczy 🙁
To, że ktoś jest agnostykiem czy ateistą , wcale nie znaczy, że od razu do piekła pójdzie. I nie znaczy, że ktoś taki wredny walczy z kościołem. Ja nie walczę, aczkolwiek bardzo mnie mierzi, kiedy wielce wierzący robi według – „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, a w sobote pójdę się wyspowiadać i będę miał czystą kartkę.
Jestem ateistką, ale nie uważam, żebym była gorszym człowiekiem, niz każdy inny człowiek wiary. Wiarę każdego szanuję. Byle nie było tak, że w imię wiary potępiamy blizniego, bo ten blizni nie jest mojej wiary. Warto się zastanowić nad zródłem wszelkich wojen. I owszem, o tym tez spokojnie mozna podyskutować. Nie zauważyłam, zeby nemo była „pies na katolików”. Małgosiu, jak sie czyta wiadomosci i te wszystkie Torunie, Gdynie i tak dalej, i katolickość naszych polityków… to ma się różne skojarzenia.
O diabli… No dobrze, ze mi przypomniałaś, Pyro!
Po tę tarczę to przyjdzie mi Jerza wysłać, bo wapienie to z ogródka wyciagnę, a raczej z Górki.
Po drodze do Toronto jutro możemy grabnąć tarczę. Mam też kilka okazów zebranych przez Izabellę, siostrę Alsy – znad jeziora Superiour.
Ale tu się z wami zgadzam! Kiedyś jeden sławny Francuz w godzinie swej smierci powiedział- „Jesli nie ma Boga, to chwała Bogu, ale jeśli sie okaże, że Bóg istnieje, to nie daj Boże!” Wykorzystywanie religii w życiu publicznym też mnie irytuje bo zaraz zadaję sobie pytanie jak mi by się flaki przewracały gdyby chodziło o np. inne wyznanie czy inny swiatopogląd. Kiedyś w liceum strasznie mnie poirytowała dyrektorka, gdy w 1987 przegnała z pokoju nauczycielskiego uczniów z opładkiem, a już w grudniu 1988 już uważała , że to cudowny zwyczaj.
Ja po prostu nie nazwałabym takich ludzi Katolikami bo choć sami tak się pewnie koniunkturalnie nazywają- wyrządzają krzywdę prawdziwie wierzącym. Ludzie bez wiekszych refleksji są wszędzie, w każdym środowisku. Błąd polega na tym, że za mało się mówi o tej dobrej stronie. Zdecydowanie lepiej się sprzedaje informacja np. o ksiedzu mającym kochankę niż o takim co pomaga ludziom, jest moralnym przykładem, wsparciem dla parafiam i nie tylko.A moim zdaniem tych ostatnich jest więcej…..
Do wczoraj myślałam ,że nie mam moli spożywczych.Od dawna nie widziałam, ani też larw w niczym nie było. Dostałam paski do przyklejenia na drzwiczki, które wabia i przyklejają samców. Bez przekonania nakleiłam i ku mojemu zdumieniu upolowałam już 3 sztuki! 😯 Polecam!!!
No prosze, prosze… Ledwo wyszlam z domu na pedikiur, a tu taka ciekawa wymiana sie rozpetala.
Pewnie, ze kazdy ma prawo oceniac nie tylko poziom religijnosci, ale przede wszystkim postepowanie wiernych. Nikt nie watpi, ze talibowie sa zarliwymi wyznawcami wiary, ale ich oceniamy po czynach, a nie po tym ile razy dziennie otwieraja Quran.
Powiedzialabym nawet, ze znacznie lepiej mozna oceniac zzewnatrz. Uderza mnie na przyklad, ze ktos w kosciele moze mowic „mea culpa”, ale juz poza kosciolem – za nic w swiecie 🙂 🙂 🙂 .
To wtedy zachodzi podejrzenie, ze i w kosciele niezbyt szczerze to mowi, albo mowi czysto rytualnie. Nie przezywajac.
No i wychodzi na to co powiedziala juz przedtem nemo. Sluszna osoba 🙂 🙂 🙂
Tak czy inaczej ja sobie zastrzegam absolutne prawo wypowiadania sie o t.zw. „polskiej religijnosci”, albowiem niejednokrotnie sama bylam przedmiotem glebokiego i bynajmniej nieproszonego zainteresowania tejze. No, ale nie narzekam. Moglo byc gorzej. 🙂 🙂 🙂
Aha, jeszcze jedno, już ostatnie słowo na ten temat. Nie ma przymusu chodzenia do kościoła, przyjmowania księdza po kolędzie, wpłat na konta organizacji kościelnych, chrztów, zawierania małżeństw w kosciele, pogrzebów kościelnych itp. Nawet jak kto chodzi na mszę , nie musi dawać na tacę. Jeśli my, dajacy nie widzimy w tym nic złego (a wiekszość tac idzie na konkretne cele, ogłaszane wczesniej) to skąd irytacja u tych , których to nie dotyczy? Tego jednego nie rozumiem! Przecież to nasze prywatne pieniadze. Mozemy je wydać jak chcemy. Jedni drobniaki wrzucają np. do fontann, a drudzy do tacy 🙂
Ja tam się nie znam… najgorzej podobno być ateistą, chociaż słowo daję, nikogo nie atakuję! Po prostu *sę sobie*, czyli jestem. Czy Bóg jest, czy go nie ma, nie wiem i nieważne to jest dla mnie. Wiem, że mam jedno życie do przeżycia i nieładnie byłoby czyjeś życie schrzanić. Te 10 przykazań są wszędzie, prawda?
Zapytanie: czy Nirrod mieszka w NL, czy N. jedzie na zjazd, czy jedzie samochodem, czy wraca zaraz po zjezdzie, czy przejezdza przez berliner ring?
Dorotolu,
wszystkie namiary podesłałam nirrodowi, odeśleTobie
Irytacje wzbudza nie to co ludzie daja na tace, tylko to co placa wszyscy, bez wzgledu na to czy chodza czy nie chodza. Takze zwolnienie z podatkow i bardzo czesty brak rozliczenia. Tak mi sie wydaje, choc nie interesuje sie tym zbytnio, jak dlugo moje podatki placone na Unie nie ida na utrzymanie Szkoly Ksiedza Rydzyka. Poza tym jestem gotowa fundowac nawet Swiatynie OB ksiedzu prymasowi.
Alu, dziesiec przykazan nie ma u wszystkich. Dekalog pochpodzi z Biblii, Starego Testamentu. Przepraszam w imieniu Ludu Ksiegi, ze w tej dziesiatce znalazlo sie „Nie cudzoloz”. Ale i tak podobno Mojzesz wytargowal z PB, ze zostalo skreslone 70 innych prezykazan i zostalo tylko dziesiec.
No to zmieniam nick gdgis na czytelny. Ale i tak siedzieć sobie będę na końcu stołu jak najciszej. Lubię Was czytać, a właściwie podsłuchiwać, bo ten blog to jak nieustanna rozmowa.
Małgosiu, gdzie kupiłaś te paski? Ja na razie nie trafiłam, posiłkuję się zwykłymi płytkami na owady, ale te skubańce chyba dalej się lęgną, albo przynoszę je z jakiegoś sklepu. Zawsze myślałam, że mole to tylko wełna, ale jak zalęgły mi się w muesli, doczytałam, że spożywcze też są. Walkę na razie przegrywam.
…ja staram sie według dekalogu. A i tak pewnie grzeszę 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=lo87RPkAQT0
dla ducha i oka
http://pejzaze.onet.pl/54332,gr,1,0,0,wlochy_plaze_plaze,galeria.html
kto byl w tych miejscach i jak bylo?
Bibione to nie jest akurat moja sympatia ale reszta wspaniala
„…uszanować chciałbym niebo
Ziemi czoła skłonić,
ale człowiek jam niewdzięczny,
bo….niedoskonały!”
Czy tam jest 10 przykazań, czy piętnaście, nieważne, nieważne też, czy Testament , czy Ksiegi Ludu. Po prostu, należy się zachowywać wobec blizniego swego i tyle.
Młoda jutro idzie pytać poprawkowiczów, potem dwa dni konferencji, w sobotę i w niedzielę poprawianie matur poprawkowych. Młyn się zaczyna. Pyra starsza znalazła sobie lekturę oświatową, czyli historię pieniądza, a nawet filozofię pieniądza. Może wreszcie zrozumiem, na czym ta historia polega? Zawsze mi się wydawało, że to Fenicjanie wynaleźli pieniądz, a J.K.Galbraith upiera się, że to Lidyjczycy w połowie II tysiąclecia p.n.e., a właściwie Lidyjki, które uprawiając prostytucję składały sobie posag, no i łatwiej było składać kawałki metalu, niż dzbany z oliwą, czy skóry baranie. Popatrzcie – kobiety i wynalazły wroga kobiet?
Nikt inny tylko kobiety wychowuja mezczyzn tez z raczej antykobiecym skutkiem
dorotal ladnie to ujl, poniewaz mial wpis N° 66, zaczekam na 69, moze powtorzy?
dla potwierdzenia np.
Wyskoczyliśmy pod wieczór na mały rekonesans przed jutrzejszą moją wyprawą na jagody w towarzystwie dwu starszych pań (jedna lat 82). Jagody są, grzybów niet, nawet kurek nie ma 😉 Byliśmy na górskim torfowisku z szemrzącymi strumyczkami, brzozami i limbami, wśród bagnistych i omszałych trzęsawisk kępy jagodzisk, borówek, malin. Jaka tam była cisza, nawet krowich dzwonków nie słychać… I żadnych placków, bo to rezerwat. Kilka lat temu czyściliśmy (grotołazi) i tę okolicę z krzaków i nadmiaru chójkowych samosiejek. Wczoraj sprawdziliśmy pod kątem jagód inną okolicę, tę koło Lasku Czarownic, ale tam jagody marniejsze, za to zebraliśmy dwie garści kurek, które były na dzisiejszą kolację (w jajecznicy). Do tego mizeria i sałatka z pomidorów, obie z tureckim jogurtem.
Z dzisiejszej wycieczki wróciliśmy z dwoma litrami jagód i w zasadzie nie chce mi się za bardzo zbierać, ale moje znajome same tam nie trafią. Mam nadzieję, że dadzą radę pokonać stromą drogę – 400 m różnicy wysokości na odcinku 2 km, ale w dół. Na górę zawiezie nas Osobisty, a wrócimy autobusem.
Mietek,
znasz film „Everything is illuminated”? Tam zostało wyjaśnione skąd wzięło się „69” 😉 Starszy brat tłumaczy (po rosyjsku) młodszemu pokazując zdjęcie w „Playboyu” 😉
69 akurat sie tak trafilo, potwierdzam, sokoro to prawda to dlaczego panowie nic przeciw temu od wiekow nieprzedsiewzieli????????????????
nemo mnie wykopala z 69 niestety, ale to nie szkodzi ja i tak liczyc nie potrafie
Jestem juz w domu.
Good.
Widzę, że nikogo nie interesuje geneza „69”, a mietek poszedł spać, więc ja też idę. Dobranoc wszystkim, a Alicji – szczęśliwej podróży!
…interesuje, interesuje…. niektórzy walizki wyciagnęli i muszą sie pakować, dobra?!
Alicjo,
udanej odróży do Polski Wam życzę. Dobrej pogody, fajnych spotkań, wielu wrażeń i super zjazdu u pp. Adamczewskich.
cześć
Alicjo
spokojnych lotów
Już ja wam zdam sprawę;)
Na razie pakowanko. Dżinsy skrócić, psiakość.
Mieciu, King Orgasmus One
nemo, zadne spac, kartofle strugalem, opowiedz, filmu nie widzialem,
po rosyjsku? ze swierszczykiem powiadasz? doczekac sie nie moge
o, dorotal mnie ukoronil, niestety, tylko One sie zgadza
sluchajcie ja podobno jutro ide do pracy,
kto struze/struga kartofle po nocach, jakis uzalezniony od kartofli, Ty chyba glupa strugasz
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=IBNxI1ocKXE
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI&feature=related
Alicjo – milego pobytu. Pozdrow ode mnie jeszcze raz okolice Pultuska.
No dobra. Jestem juz w Toronto, kazdy przed swoim komputrem, to i ja przed swoim, popiajac Zywca. Dzisiaj bedziemy sie szlajac po Toronciu, a jutro wieczorem lecim na Szczecin (Hamburg).
Gotujcie sie!
Aha – oczywiscie zapomnialam marynarke, a Jerzor ulubiony dresik 🙁
Nie ma nic zlego, co by na dobre nie wyszlo…. kupimy nowe:)