Zgadnij co gotujemy?(89)
Tym razem nagrodą w quizie będzie ulubiona książka kucharska naszej córki i jej przyjaciółek. Łatwo się domyślić, że to książka autorstwa Barbary Adamczewskiej i Beaty Mellerowej czyli „W kuchni babci i wnuczki”. Lubią ja też i inni czytelnicy. A wydał ją oczywiście „Nowy Świat”. Aby otrzymać książkę opatrzoną moja dedykacją a także autografem autorki – trzeba odpowiedzieć na trzy pytania (bezbłędnie oczywiście) i nie zwlekając wysłać list na adres: internet@polityka.com.pl
A oto pytania:
1. W 1894 roku w pewnym polskim czasopiśmie ukazało się następujące zdanie: „Kobieta piękna powinna mieć 1 metr 57 cm wzrostu i ważyć netto 52 do 54 kg. Staraj się mieć apetyt dobry.” Jaki to był tygodnik damski?
2. Hrabina Cecylia Plater-Zyberk założyła w 1891 roku szkołę propagującą najnowsze tendencje prowadzenia gospodarstwa domowego dla młodych panien z dobrych domów. Gdzie mieściła się ta uczelnia?
3. Giovanni Giacomo Lardelli otworzył w 1902 r w Warszawie przy ul. Kruczej cukiernię. Jak nazywał się ten słodki lokal?
Szybko siadajcie do komputerów. Czekam na listy i przygotowuję książkę do wysyłki. Powodzenia!
Komentarze
Odpowiedzialam, ale troche strzelalam z tym czasopismem 😉
U mnie dzis piekny dzien i ponad 150 podrosnietych pomidorow. Szukam chetnych do adopcji.
Ja też strzelałem, ale tylko treningowo! 🙂 Jakby się trafiło, byłaby to trzecia Babcia i wnuczka…. 🙂
Lardelli
„… uderzył iście szwajcarską schludnością: śnieżna biel fartuchów personelu, szczypce do układania ciastek w pudełkach, ciastka za szklanymi szybami, a wszędzie emblematy firmy – sylwetka mediolańskiej katedry – na ścianach, serwetkach, pudełkach i na niektórych wyrobach…”
Odpowiedziałam na wszystko, ale chyba się spóźniłam. Szkoda – nie mam „Babci i wnuczki” Na śmierć zapomniałam o szkole p.Plater-Zyberk i zanim ją znalazłam, trochę potrwało.
Witam z nowego miejsca pracy. Sieć działa i jest dostęp. Teraz muszę poczekac na akceptację.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-05-07.html
System mnie poznał 🙂
Marku,
piekne zdjecie 🙂
Dzisiejszy konkurs i głosy uczestników pokazują jedną z istotniejszych reguł dzisiejszego internetu – „Google Twoim przyjacielem”. Pozdrawiam Gospodarza i miłych piszących.
Marku, piękna pani w świetne zdjęcie. Ja lubię czarno – białe fotki. Wydają mi się ciekawsze.
Bardzo piękne zdjęcia! 🙂
Po pooglądaniu markowych zdjęć, nabieram coraz większej ochoty na porządny aparat!
Już po zabawie. Przyszło sporo odpowiedzi ale tylko jedna bezbłędna. To Pyra tym razem odniosła zwycięstwo. Prawidłowe odpowiedzi to:
1 – „Tygodnik Mód”
2 – W Chyliczkach pod Warszawą
3 – „Pasticeria di Milano”
Książka z aytografami i dedykacją serdeczną już w rękach Poczty Polskiej(!?) Gratulacje.
A nawiasem mówiąc pisałem juz parokrotnie by nie ufać do końca internetowym informatorom czyli Wikipedii i Google. Zawsze z nawyku zawodowego sprawdzam informacje w conajmniej dwóch różnych źródłach. Internet bowiem bywa zaśmiecany wiadomościami nieprawdziwymi a czasem wręcz podejrzanymi. Ale obejść się bez niego nie sposób.
No to do nastepnej zgadywanki. A do setki już blisko!
Oj, jak się cieszę. Dziękuję. Ja tym razem jako ściągi użyłam wpisu na naszym blogu samego Mistrza Adamczewskiego. Nie ma to jak dobre źródło.
Brawo, Pyra 🙂
Andrzeju, nastepnym razem nie strzelamy 😉
O tych Chyliczkach nawet czytalam 🙁 Pospiech to zly doradca. Nagroda trafia w sluszne rece 🙂
Wyglada na to, ze Marek rozbil sie statkiem na wybrzezu Baltyku, wyladowal w ramionach pieknej syrenki a potem wyciagnal rure i uwiecznil.
Skladam nastepujaca propozycje. Zagadki nie powinny miec numeru 100. Numeracja winna przebiegac w nastepujacej kolejnosci. 98, 99, 102, 103…
Podczes Zjazdu i tylko dla grona wtajemniczonych powinien zostac ogloszony konkurs zawleczkowy. Gospodarz winien zadac pytanie:
Zgadnijcie dokad was na obiad zawleke. Na miejscu zas, jakie bedzie specjalne danie glówne i jak zwykle trzecie. Co bedzie na deser.
Zwyciezca, czyli Gospodarz bedzie zwolniony z oplat za impreze.
My sobie to potem odkujemy w postaci Jego ksiazek.
Czas zglaszac konkurencyjne propozycje.
Pan Lulek
Pyro!
Gratulacje! 🙂
Ja strzeliłem kulą w płot; myślałem, że czasopismo to „Ster” założony przez Paulinę Kuczalską.
Gratulacje, Pyro! Mam tę książkę, fajnie się czyta. 🙂
A co u Radka, bo nie było jeszcze raportu?
Smakowitego dnia życzę. 🙂
Also – Młoda dzisiaj nie poszła do pracy, bo miała rano migrenę, jak stąd do Władywostoku. Miała 4 dni do wybrania za przepracowane niedziele i dyrektor zgodził się, żeby dzisiaj została w domu. Aktualnie poszła z Radkiem na spacer, bo głowa przestała ją łupać jakąś godzinę temu. Radek rośnie i nadal jest głupiutki – obżera bananowca. Dzisiaj rano, kiedy ja pisałam rozwiązanie zagadki, piesek obżarł 2 liście, a kiedy go dorwałam, właśnie kończył przeżuwać zwiędnięty kwiatostan storczyka. Zanim mu odebrałam, połknął. Jest cichy i wesoły, ale raz urządził takie brewerie, że cud boży, że sąsiedzi policji nie wzywali. Obżerał Ani kable, więc wieczorem został wyrzucony do kuchni, do swojej budy – czyli na poduszkę pod krzesłem, na której leżakuje w dzień. Kwadrans był spokój, ale kiedy się zorientował, że jest sam, w ciemności, a drzwi zamknięte, to tak zaczął wyć, szczekać i zawodzić, jakby go żywcem ze skóry odzierano. Trzeba go było z aresztu zwolnić. Zasypia z wieczora na legowisku przy Ani tapczanie – kocyk, gruby ręcznik, pies, kocyk i śpi gdzieś do 2-3 w nocy, wtedy zaczyna płakać i Ania, żeby dał jej spać, przenosi całe gniazdko w nogi do siebie. Między 4, a 5-tą pies budzi się na dobre i zaczyna panią podgryzać, łazić po niej itp. Pani wytrzymuje jeszcze pół godziny i wstaje, żeby wynieść go przed blok na trawnik Wracają, Ania kładzie się jeszcze na pół godziny, a Babcia z przeproszeniem, obejmuje dyżur. Budzika już nie potrzebujemy.
Zasmucilam sie okrutnie – nie jestem piekna kobieta, nie ten wzrost i waga. Ot – Echidna(m)!
Szans na udzielenie odpowiedzi nie posiadam – musialabym komputer ze soba wlec wszedzie – laptop- a nie posiadam. Zgduje po powrocie do domu, dla siebie tylko i nadal mam przednia zabawe. Tym bardziej gratuluje zwyciezcom.
Pyro, Ty nie czytaj tylko , Ty w czyn wprowadzaj. W kuchni.
Pozdrawiam Was serdecznie
Zasmucona swa kolczasta uroda (ale WCALE nie do konca)
Echidna
Echidna – ty nie bądź taka kokietka. Echidna, to zwierzątko urocze, ponadto jeżeli zwabiło Wombata, to takie szkaradne nie może znowu być. Więc nie pieprz Pietrze wieprza pieprzem.
Nareszcie pelnia lata – takiego na letnie sponiczki i sandalki na obcasach.
Moje nogi po wczorajszych zabiegach o polnocy wygladaja jak Andrzej Lepper, polecam. Jest to, jak sie okazuje wspanialy wynalazek i wyglada znacznie bardziej wiarygodnie niz 40 lat temu.
Ide teray poszukac letnich spodniczek dla naszej przyjaciolki Jasiuni, ktora ma 92 lata i ubiera sie jak modelka (aly tez i figure ma modelki). Wczoraj powiedziala mi przez telefon, ze nie moze juz patrzec na rzeczy z ubieglych sezonow i ma potrzebe odnowienia garderoby. Good for her!
Lece, wroce niebawem. Czy rozejrzrec sie takze za spodnoiczkami da Was?
Pyro, gratulacje!!!
No właśnie, co u Radyjka?
Marka zdjęcie otworzyło się do połowy a dalej zastrajkowało.Piękną panią (a raczej jej część ), fale i chmury jak malowane jednak odsłoniło.Ja też bardzo lubię czarno-białe fotografie i ich klimat.
Zanim wywalczyłam z łotrpressem by zamieścił mój komentarz, widzę ,że Pyra napisała już co u Radyjka! Coś dziś internet u mnie chodzi jakby chciał a nie mógł 🙁
Robie skok w bok. W kraj wulkanów czyli do Steiermarku. Scisle biorac do Grazu na zakupy. Z Walterem oczywiscie. On robi zakupy na Dzien Matki, który u nas przypada w roku bierzacym w dniu 11 maja. Ma juz gotowa, dluga, liste zakupowa. Jego maly sklepik jak gdyby przezywa druga mlodosc. Coraz wiecej klientów zamawia towary zgodnie z prospektami dwu firm handlowych. W jednej z nich pracowalem, nie w Grazu. Kilka miesiecy temu, przy okazji zakupów poprosilem szefa miejscowego oddzialu, zeby Walterowi przysylal kilka egzemplarzy prospektów. Dodalem, ze zgodnie z milczacym przyzwolenie ichnej Centrali, zamiaruje uruchomic nowa forme sprzedazy w naszej okolicy. Dostawy na zamówienie. Tylko odbiorcy musza wiedziec co beda zamawiac. Podalem swoje nazwisko i nazwisko mojego bylego szefa który jest juz na emeryturze. Czy ten kierownik oddzialu zapytal ktom ja zacz, nie wiem. Faktem jest, ze od tego czasu Walter otrzymuje kilkanascie egzemplarzy prospektów a do tego fryzowane w dól ceny. Od pewnego czasu, kiedy spotka mnie przy zakupach szef oddzialu w Grazu, to podchodzi, klania sie pierwszy i skrupulatnie dopytuje o moje zdrowie.
Liste zakupów zrobil Walter w calkiem nowy sposób. Skromnie zaznacze, ze zgodnie z moimi sugestiami.
Taka wyprawa, to spora przyjemnosc. Jest co robic a poza tym, zawsze laduje w kawiarni na dobrych nalesnikach ze Sztajermarku. Na koszt Waltera firmy, oczywiscie.
Ot takie zwykle zycie Wielkiego Manipulatora.
Pan Lulek
Archiwuk AK sfotografowane. Ponad 300 zdjęć w ciągu dwóch dni. Pracuję jak automat. Chyba się przestraszyli ,ze zabraknie dla mnie pracy 🙂
Teraz makowiec i herbata . Za godzinę do domu .
Marek !
Jak skonczysz, zaczynaj od poczatku. Wedlug zasady wszystkie wazne dokumenty musza byc podwójnie archiwowane. Potem przystepuje sie do porównywania, czy pierwsza wersja zgodna jest z druga. W miedzyczasie zaprogramuj drobna awarie aparatury a potem przeglad miedzyokresowy.
Tym sposobem dojedziesz do emerytury. Nie zapomnij dla celów historycznych i archiwalnych zrobic fotografii osób które dokonaly zlecenia roboty. Wedlug moich doswiadczen w kazdej solidnie wykonanej robocie stosunek tak zwanego czasu zasadniczego do calosci czynnosci ma sie jak 1 : 10. Kazdy zas projekt rodzi sie po okresie okolo 9 miesiecy od chwili jego poczecia. Pomysl tez, czy ten Twój, nie powinien przypadkiem miec kilku ojców.
Prace, mój drogi nalezy szanowac i pamietac, zeby jak zajac w las nie uciekla.
Pan Lulek
Pieczarki zjedzone (panierowane) i Pyry obie + Ryba w Świnoujściu podniecają się maturami z WOS-u, a właściwie płaczem i lamentem maturzystów na forach internetowych. Słowo honoru mogę tę maturę napisać z marszu, od ręki. Czy może być prostszy temat niż obowiązująca konstytucja? Na dodatek nikt od nich nie chciał, żeby pamiętali co i w którym artykule mieli podać 2 zapisy, które (ich zdaniem) są mocną stroną konstytucji i 2 do ew. zmiany Temat jest wałkowany w każdej gazecie i na każdym portalu, a tu płacz i zgrzytanie zębów. Wypowiedzi „dojrzałej” typu „Na ch.. mi konstytucja?”, komentować nie będę
Pyro ty sie smiejesz z ich podejscia do WOS-u? a wczorajszy lament: My sie nie spodziewalismy listu formalnego!! – to nie smieszny? Co oni listow nie umieja pisac?
Nirrod – obawiam się, że postawa roszczeniowa, przy negacji jakichkolwiek wymagań jest charakterystyczna. Gimnazjaliści pokrzywdzeni, bo nie oprzeczytali 5 (pięciu) ksiązek. Nikt im nie wytłumaczył. Abiturienci przerażeni, bo mają napisać list formalny albo uzasadnić zmiany w konstytucji. Żaden z tych przypadków nie wymagał określonego quantum wiedzy, tylko myślenia.
Pyro – Promyczku Poznanski,
a co to nie wolno kokietowac nieco? Glownie samej siebie. A i pytanie pierwsze do tego typu zartu zachecalo goraco.
Wzgledemt tematu matur – Moje Mile mam niejakie odczucie iz ostatnim przebojem swiatowym jest zabicie intelektu i samodzielnego myslenia.
Przeczytalam i zabrzmialo to tragicznie – az tak zle nie jest, mysle. Choc z drugiej strony spora grupa mlodziezy szkolnej nastawiona jest na podana na talerzu papke – kolorowa, strawna i z bonusem dzwieku w tle.
No i prawda stara jak swiat – mlodziez zawsze jeczy ze czegos tam nie…
Pozdrowiatka od spiacego zwierzatka
Echidna
O tempora! O mores!
Za moich czasów, w Marcinku, Julo (Prof. Julian Dąbrowa) nie pytał, czy coś czytałem, czy nie…
Musiałem znać!
Uważałem się za znawcę Trylogii; Julo tak mi przetrzepał skórę ze znajomości tekstu, że do dzisiaj pamiętam,…to trzepanie! 😉
A Trylogia nie figurowala chyba w żadnym spisie lektur.
Andrzej Jerzy – figurowała jako lektura uzupełniająca z klasie IX (podstawa „krzyżacy””Potop” i nowele, uzupełniająca następne dwie części trylogii)
1957 r ?
A owszem. Ja, co prawda w 1957 zdawałam maturę, więc IX kl robiłam o 2 lata wcześniej, ale do 1960 nic się w programie nie zmieniło
A miewałaś „postawy roszczeniowe”? W sprawie lektur? 🙂
Dzień dobry Szampaństwu!
Na razie chłodno, ale ma być 20C. Niech będzie, bo wynoszę już pomidory, zeby czerpały słońce i rosły. Ogromnie mi sie nie spieszy, minimum 2 tygodnie jeszcze, zanim co.
Nemo,
wyszły i moje tomatillos. Ponizej wysyłam Ci sznureczek do dokładnie tych „naszych”, bo podobno istnieją jeszcze wieksze odmiany – te są wielkości winogron. Pierwszy raz widziałam je w ubiegłym roku na targu u nas (w sklepach nie ma), więck kupiłam, smak ciekawy. No i co szkodzi poeksperymentować, hodowałam kiedyś dla eksperymentu orzeszki ziemne i udały się! Ciekawa jestem, co mi z tego wyjdzie, miejscowa farmerka mówiła, że hodowla nie jest kłopotliwa.
http://en.wikipedia.org/wiki/Tomatillo
Pytanie do wszystkich – gdzie trzymać posrebrzany dzbanek, żeby szybciej sczerniał?! Nie lubię wyczyszczonego na błysk srebra, chyba, że utensylia. Jedni mówią, że wystawić na działanie światła, drudzy mówią, że trzymać w szafie, to szybciej sczernieje. Trzymam już z 10 lat na „działaniu” i ledwo pokryło się nalotem. Ja chcę całkiem czarne!
Nie, miewałam postawy zawłaszczeniowe. Czytałam maniacko, pomagałam w bibliotece publicznej i lektury – znacznie obfitsze niż kanon współczesny, miałam przeczytane ze sporym wyprzedzeniem. Od tego maniackiego czytania miałam trzy wyjątki. Niestety, były to uznane arcydzieła literatury światowej (K.Dickens „klub Pickwicka”, Hasek „Przygody dobrego wojaka Szwejka” i Swifta „Podróże Guliwera”) Zawiadomiłam polonistę. Darował mi Siux nasz wspaniały. Uwierzył na słowo, że zaczynałam czytać wielokrotnie i nie mogłam przebrnąć przez pierwsze rozdziały. Dorosłam to tych pozycji w jakieś 10 lat po maturze.
Alicjo – są preparaty do oxydacji srebra, ale możesz spróbować słabych kwasów organicznych : octu winnego, wina, żuru. Potrzymaj parę godzin i zobacz , co ci wyjdzie.
Z wyjątkiem Klubu Pickwicka, racja! Dorastanie trwało dłużej!
A może do dziś…? 😉
Srebro czernieje od siarki. Do czernienia uzywa sie roztworu wielosiarczku potasowego z weglanem amonowym. Gleboka czern mozna uzyskac przy pomocy azotanu rteciowego z kwasem azotowym.
Na brazowo barwi sie kwasem octowym (30%) z siarczanem miedziowym i chlorkiem amonowym.
Na szaro – najpierw chlorkiem zelazowym, a potem wodorotlenkiem sodowym i siarczanem olowiawym.
Ha pare pokolen pozniej i moje pokolenie ze mna wlacznie postawe roszczeniowa mialo. Jedyny problem polegal na tym, ze polowa poglowia miala o 180stopni rozne roszczenia niz reszta. Moja polowa zyczyla sobie zadan „na myslenie” a nie wkuwanie detali, a druga polowa wrecz odwrotnie. Chyba nie ma mlodziezy bez jeczenia i wymagan. Roznica taka, ze teraz moga jeczec glosno i w sieci.
W tym samym Marcinku jeno ze 40 lat pozniej prof. Piotrowicz na jeczenie nie zezwalala, a prof. Szymanska i owszem.
Tak czy inaczej ja im tego zdawania nie zazdroszcze. Do szkoly jakos wrocic bym nie chciala.
Alicjo
a propos dzbanek srebrny
kiedyś na wsi ładowałem obornik na wóz
do wywiezienia na pole
i wszystkie srebro jakie miałem na sobie
(obrączka, medalik, łancuszek)
czarne było jak murzynek Bambo
jeśli masz w okolicy hodowlę
to postaw gdzieś obok
dosłownie na kilka godzin
myślę, że efekty będą porażające
Alicjo proponuje przerobic, szopke na male laboratorium 😉
Nirrod!
Z tym…”ze 40 lat póżniej”, chyba nieco przesadzilaś? 😉
Jejku, nie mam laboratorium chemicznego w domu, skąd ja wytrzasnę te azotany, chlorki rtęciowe i inną zarazę?! Najbardziej spodobała mi sie rada Brzucha, tylko skąd tu fermę pobliską? 🙄
Spróbuje octem potraktować na poczatek. To nie jest żaden bezcenny okaz, co mi zależy. Najwyżej potem będę czyścić na błysk 😉
Andrzxeju – przecież dopiero co opijaliśmy 30-tkę Nirrod. Z czego niedwuznacznie wynika, że maturę zadawała 11 lat temu – 39 lat później, niż Pyra
1997-1957=40
Ok 37 lat pozniej niz Andrzej.Jerzy. Nawet z matematyki te mature zdawalam 😀
No i słusznie jestem z Ciebie, Asiu dumna , jak mama-kwoka. Pyra co prawda też zdawała z matmy i nawet zdała, ale (do czego już się przyznawałam wielokrotnie) z dopuszczeniem był nielichy kłopot. Dali z łaski na uciechę. W rezultacie na świadectwie maturalnym mam dwie tróje – jedna, to najpiękniejszy stopień świata : z matematyki, druga, niestety, cholernie niesprawiedliwa : z filozofii z logiką. Byłam bardzo dobra z tego przedmiotu, ale dyrektor się uparł – kto jest ostatnia noga z matmy, nie może umieć logiki. A to on uczył tego przedmiotu.
O, popatrzcie na to po prawej – sobie stało na boku gdzieś i tak całkiem przyzwoicie się spatynowało (prod. polska – może to coś znaczy?!), a to kanadyjskie posrebrzane ciagle pożółkłe i nijakie.
http://alicja.homelinux.com/news/img_4312.jpg
Alicjo, może to twoje kanadyjskie srebro jest lakierowane?
Już się tak robi! Zaoszczędzić chcą wam pracy przy czyszczeniu rodowych sreber.. 😉
Powinno być : Twoje… 🙂
Lekko zżółknięte świadczy o tym że masz te srebra polakierowane lakierem poliuretanowym. Można powłokę zmyć acetonem lub jakimś rozpuszczalnikiem do farb. Potem wypolerować i umyć w ciepłej wodzie z mydłem.
I wtedy pewnie pięknie się spatynuje. Albo wszystko trafi szlag!! 😉
Taka kanadyjska srebrna powłoka pod lakierem jest odpowiednio cieńsza niż taka w polskim platerze, oszczędna jest poprostu i przy takim czyszczeniu,zmywaniu i szorowaniu zostałby goły mosiądz!
Więc lakierują. Praktycznie, a że paskudnie..
Nirrod!
No widzisz! Tylko 37 lat…! 🙂
Fajny kod 1abc
Dzień dobry wszystkim.
@Pyra, @andrzej.jerzy oraz inni „wiedzący” 🙂
„postawy roszczeniowe”,
nie rozumiem, nie jestem na bieżąco, co to oznacza w powiązaniu z lekturami i egzaminami maturalnymi?
Ha! Posłuchałam Antka, który w razie czego będzie winniczkiem 😉
Aceton w ruch, wymyłam w ciepłej wodzie z mydłem. Dzbanuszek do śmietanki 2 godziny temu zanurzyłam w occie, żeby zobaczyć, co wyjdzie z porady Pyry. Teraz wyciagnęłam i skoro nic nie wyszło, to aceton… I co powiecie?!
Wyczyściło się na błysk, aż oczy bolą! Pozostawiłam samo sobie, niech czernieje albo i nie. Wartości to nie ma żadnej, poza sentymentalną, dostałam od koleżanki, u której podziwiałam kiedyś takie, pięknie spatynowane, podobało mi się. A u mnie obija się i nie czernieje! Idę do lasu.
KoJak Moguncjusz – rzecz się wzięła stąd, że na forach internetowych abiturienci podnoszą straszne larum, że matura trudna. Że nikt ich nie uprzedził i w ogóle : krzywda i rozpacz. A im się należy, bo do szkoły chodzili. Tymczasem zgodną opinią akademików, nauczycieli, dziennikarzy tak łatwych tematów maturalnych nie było już od dawna – przynajmniej z trzech dotychczasowych egzaminów pisemnych (polski, angielski, WOS)
Pyro, tak podejrzewałem, ale nie śmiałem myśleć, że to jest prawda a nie surrealizm w najlepszym wydaniu!
A wracając do stołu ; to Pyry dzisiaj zjadły na kolację chleb z masłem i prawdziwą sałatkę z pomidorów z młodą cebulką, solą i pieprzem, Bardzo to było smaczne.
Swoje zdanie na temat matur wyjawiłem u siebie. Nastąpiło całkowite zinfantylizowanie i zbanalizowanie egzaminu maturalnego. Jak tak dalej pójdzie, należy go zlikwidować.
Alicja ja mam taka cukiernice, ktora jest miala byc srebrna a jest po oczyszczenie w pol dnia czarna moge Ci ja podarowac
Alicjo pokaz dokladniej kamula z fotki 4312
bardziej interesujacy jak sreberka
Trochę mojego lasu dzisiaj. Jeszcze koronkowo u nas, za 2 tygodnie będzie tu gęsto. Ciepło i czuć, że nadchodzi deszcz.
http://alicja.homelinux.com/news/Maj-07-2008/
Arkadiuszu,
toż mówię, że to nie srebra! Posrebrzany metal jakiś, i jak Antoine powiada, czymś pociagnięte. Masz kamola.
Typowy kanadyjski. Labradoryt. Mieni się jak pawie pióra.
http://alicja.homelinux.com/news/Kamol/
Arkadius, z tym labradorytem jest dziwnie – w zasadzie czarny, szaro-czarny, przełom ma matowy, a szlif zawsze opalizuje. Dość rzadki, bo większe złoża w Kanadzie i na Ukrainie. Młodsza Pyra, która podobnie jak Alicja ma kamienistego kota, hyzia, czy jak to zwać, kupiła piękny, jednostronnie oszlifowany kawałek na giełdzie minerałów, za sto złociszy, kilka lat temu. Dumna z tego bardzo zabrała do szkoły, żeby uczniom pokazać razem z innymi skałami. I jak myślisz, co usłyszała ”
„O, widzę że pani Prof. na cmentarz się wybrała”. Okazało się, że rodzina delikwenta za równowartość dobrego samochodu postawiła dziadkowi płytę z labradorytu. Młodzian w ten delikatny sposób sugerował, że szkolny geografo-geolog zaopatruje się w próbki skał rozbijając nagrobki.
a mozesz strzelic poprawke bez flesza, na zewnatrz przy swietle dziennym. on jest warty malego wysilku
a to M Pyra uczy w szkole dla upsledzonych?
Alicjo, srebra t.zw. spatynowane to sa srebra zaniedbane, nie kochane, srebra ktore wygladaja jak zlom zelazny lub blacha. .
Chyba, ze mowimy o srebrach bardzo starych – XVII -XVIII w., a i te nalezy czyscic przynajmniej wtedy kiedy sciemnieja . Srebra spatynowane niszcza sie szybciej. WSzystkie powinny byc czyszczone, choc im starsze i plyciej grawerowane tym ostrozniej.
Spotkalam sie tylko w Polsce z tym umilowaniem sreber nie czyszczonych i zaniedbanych i prawde mowiac kompletnie tego nie rozumiem. Wszedzie na swiecie poza Polska srebra sa czyszczone i to bardzo regularnie. Historycznie byly czyszczone raz w miesiacu. To nalezalo do stojacej wysoko w domowej hierarchii sluzacej lub pani domu. Srebra maja odbijac swiatlo swiec, a jesli sie nie chce ich czyscic za czesto, powinny byc owijane w bezkawasowy papier badz specjalne szmatki, a jesli stoja na widolu publucznym i sa uzywane na codzien (jak u mnie) , to, kurcze, nalezy o nie dbac i je czyscic!
Ja czyszcze regularnie co najmniej raz do roku, a rzeczy bardzo ukochane – jak podarowany mi kiedys przez amerykanska studentke, ktorej uczylam rosyjskiego, podstakannik z Leningradu – jak najbardziej „nowe” srebro, pieknie filigranowe, czyszcze ilekroc traci blask.
Srebra nie wyczyszcone sa smutne i brudne. Srebra milosnie wyczyszczone sa wielka radoscia i luksusem w brzydkim, wulgarnym rozpedzonym swiecie.
Prawda, Misiu?
zgadza sie Helenko, Alicja moglaby zadbac o sreberka. i jak radzi brzucho do gnoju z nimi. dostana pieknego polotu czy nalotu.
Wreszcie udało mi się doczytać (do roku 1953, kod tak twierdzi).
Panie Lulku, gratulacje z okazji rocznicy. Skopiowałam sobie Pana dzięki
Alicji, która wpędza mnie w kompleksy swoją upiorną pracowitością. ALICJO!!! Czy doba kanadyjska ma więcej niż 24h? Kiedy ty to wszystko robisz? Dzięki tobie czuję się jak zramolały leniwiec.
Arkadius, mam bliski kontakt z liceum. To upośledzenie produkują dorośli i końca nie widać.
Ciekawe, kiedy uda mi sie być tutaj tak, jakbym chciała. Pewnie jak zwykle, po sezonie.
Arkadius – Młodsza właśnie przesyła do Alicji fotkę swojego labradorytu z „tęczą” iryzacji. Pewnie za jakiś czas Alicja wrzuci do sieci
Jakie to srebra, dzbanek i dwa dzbanuszki za 20$ w Canadian Tire?! No właśnie.
Nie lubie błyszczącego – wszystkie srebrne, z prawdziwego srebra łańcuszki i naszyjniki, jeśli były błyszczące, koleżanka jubiler mi zoksydowała i zrobiła na „stare srebro”.
A to-to chcę zrobić na ciemne, bo nic innego do mnie nie pasuje. Smutne? A niech tam! Zeby to chociaż srebro było 😉
Trzymam tam różne drobiazgi, nie uzywam jako zastawy do kawy, Boże broń!
Arkadiusu,
zdjęcie kiedyś. Muszę poczytać instrukcję, jak bez flesza, po drugie rozpadało się i ciemno zrobiło, a światło jakieś trzeba mieć. Pokojowe jest… no, niezbyt pasuje.
U nas labradoryt chodziło się oglądać na Pocztę Główną we Wrocławiu, były jakieś tam kawałki. Mój wypolerowany jest tylko z jednej strony. Od strony niewypolerowanej też można zobaczyć te fiolety i niebieskości, trzeba tylko do światła odpowiednio ustawić. I tu jest szkopuł ze zdjęciem, Arkadius – potrzeba światła, żeby widoczny był ten efekt. A jak się z lampą strzeli wprost, to odbije się światło i wszystko błyśnie. Pokombinuję, ale kiedy indziej.
Tymczasem mam truskawki i na odpowiedzialność Bobika będę robiła dzisiaj na deser c…o. A na obiad krewetki, improwizacja, bo muszę zużyć przypadkowo otwartą puszkę pomidorów. No to do kuchni!
Dla Alicji…
http://www.porady.co.pl/czyszczenie_srebra.html
Alicjo, Ty przynajmniej tych sreber jako zastawy nie używasz. A u nas jest kilka używanych w porywach szaleństwa w charakterze zastawy, ale – chociaż mama właściwie uważa, że powinny być czyszczone – stoją na ogół poczerniałe i spatynowane że hej, a wszystko z braku służącej. 🙁
Służąca byłaby wielką radością i luksusem w zagonionym i kompletnie do mojej mamy niedostosowanym świecie. 😀
Alicjo, nadaj jak było z tym na c…! Też mam w planie ale jakoś tak obojętnie obok truskawek przechodzę, niby są holenderskie po 16 zł za kilo, wyglądają jak trzeba, ale jeszcze nie pachną odpowiednio.
A truskawka musowo pachnąca ma być. Ale może do c… może być i taka??
Szybko się uporałaś z tym zmywaniem srebra, ciekaw jestem efektu.
Aceton to bardzo uniwersalny rozpuszczalnik, w domu warto mieć.
Doskonale zmywa np.piankę do uszczelnień. Z drewna, narzędzi i rąk!
Wiem, ćwiczyłem parę lat temu przy wymianie okien. Był bez problemu do kupienia w każdym sklepie z farbami. Ale od kilku lat są ograniczenia w jego sprzedaży. Kiedyś w Castoramie, gdy nie mogąc znależć acetonu na pólce zagadnąłem gdzie on, chłopak powiedział że nie handlują, są ograniczenia, bo jest używany przez narkomanów w procesie produkcji „polskiej heroiny” czyli po naszemu kompotu. Ale w małym sklepiku można kupić. Kiedyś to i zmywacze do paznokci były na bazie acetonu, teraz też już nie, szkodliwe ponoć były i śmierdzące też.
A więc wiemy już że na kompot makowy trzeba mieć : słomę makową, aceton i garnek. Co więcej nie wiem i nie jestem ciekawy. Wolę kompot wiśniowy wprowadzony do organizmu tradycyjną drogą. 😉
A dzisiaj zrobiłem sałatę z niedźwiedziego wg. przepisu podanego wczoraj przez Dorotę z Poznania. Dobra była, tylko jakoś szybko wyszła!
Jak dostaniemy następny czosnek zrobię więęęceej!!
Do tego pstrąg pieczony w folii z koprem, czosnkiem, masłem. Do tego dobre bułki z ziarenkami różnymi.
Smaczne i odpowiednie do dzisiejszej pogody.
Bobik – o to, to. Mnie także ogromnie brakuje Kaśki – Kariatydy. Uważam, że jest to potrzeba niemal priorytetowa, a tak rzadko zaspokajana. To tak, jak Pan Lulek , który kocha proste, chłopskie jedzenie : kawior i szampana na śniadanie
Pyro, mamie zaraz skojarzyła się scenka z mrocznych lat osiemdziesiątych, kiedy to na półkach tylko ocet i herbata gdzie-się-taki-ulung. Wraz ze znajomymi z Norwegii odwiedzili wtedy przyjaciela, który zakotwiczył się na jakiś czas w wiejskiej chacie w Zubrzycy. Przyjaciel, nakarmiony zagranicznymi puszkami, napojony dobrą whisky, dzierżąc w ręku Marlboro, usiadł sobie na przyzbie i przeglądając najświeższy National Geographic wyrzekł pamiętne słowa: „ech, lubię to proste, chłopskie życie!” 😀
Już zjedzono. Truskawki też jeszcze amerykańskie, nie lokalne, ale w miarę pachnące. Polecam!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/c..o_truskawkowe.jpg
U nas jest aceton do zmywania paznokci, ale zrobili z tego taka mlekowatą mazię, być może, żeby zabezpieczyć przed ewentualnym „odzyskiem dla celów”.
Smierdzi, ale był mi potrzebny do czegoś, to kupiłam.
A czosnku niedzwiedziego w moim lesie nie znalazłam, pewnie niedzwiedzi nie ma 🙄
Daleko się zresztą nie zapuszczałam.
Niech to szlag! Nastukałam o mojej ostatniej Kaśce – Kariatydzie i wcięło.
Miałam bardzo ciężki dzień, ale czytanie Waszych wpisów robi dobrze na duszę. 🙂 Pysznych snów życzę.
Kiedys u znajomych napotkalam na stole bardzo piekna srebrna cukiernice w stylu niemieckiej art nouveau (Jugendstil) , i nawet dosc ladnie wyczyszczoma. Wyrazilam zachwyt, co u pani domu wywoalalo caly potok bluznierstw pod adresem nowej sorzataczki, ktora bez pytania wyczyscila ten wspanialy przedmiot, wypucowala do blasku, rujnujac jego urode na pare lat, bo teraz cukiernica sie blyszczy, a ma byc z jakiegos powodu czarna.
W tym momemcie postanowilam, ze panstwo nie zasluguja na taka pomoc domowa i przy najblizszej okazjii bez cienia wyrzutow sumienia zaproponowalam Pani A. zatrudnienie w naszym domu, co zostalo natychmiast przyjete..
To bylo 26 lat temu, ale od tego czasu Pani Do Dzis Dochodzaca nie wyczyscila mi ani jednej srebrnej lyzeczki, co najwyzej pare zgubila wyrzucajac resztki jedzenia wraz ze sztuccami. POewnie zostal jej uraz z poprzedniego domu. Ale to przeciez niewazne. Po 26 latatch jest kims znacznie wiecej niz Pania Dochodzaca. Wiem, ze to brzmi jak „moja wierna sluga”, ale Pani Agata jest blogoslawienstwem dla nas obu, zwlaszcza w ostatnich lattch, kiedy jest czasem bardzo ciezko z powodu postepujacej niepelnosprawnosci i choroby mojej przyjaciolki.
Fajnie, ze sie wtedy nie obcyndalalam, tylko od razu zaproponowalam jej przyjscie do nas. A ze srebrami sama sobie radze. Czuje sie wtedy jak prawdziwa Hausfrau. Czyszczenie sreber jest czyms nieslychanie cnotliwym.
Na jednej z twoich, Alicjo fotek jest taka postać z kamieni. Moja kanadyjska koleżanka podarowała mi kiedyś takiego małego, pamiątkowego kamyczkowego ludzika. Ma jakieś 6 cm i jest z 8 kamyków. Jest to jakaś postać z indiańskiej tradycji, obyczaju, baśni? Przypomnij, pewnie wiesz. Zapomniałem…
Mam jeszce łapacza snów, taki „breloczek” z pajęczyną w kółku, koralikami i piórkiem. Ale pewnie nie działa!!! Miewam złe sny.
Jedno i drugie to taka wasza ceplia.
O! Mam jeszcze plastikowy breloczek z klonowym liściem i napisem CANADA. Wokół dziurki w której jest metalowe breloczkowe kółko jest wytłoczony wstydliwie małymi literkami napis -Made in China- 🙂
Fajne mam skarby rodem z Kanady??
Resztę zjadłem i wypiłem. 😉
A czosnku może nie być bo niedźwiedzie wyżarły!!
Pyry labradoryt :
http://alicja.homelinux.com/news/Lab_Pyry/
Ten ludzik to nie cepelia, sąsiad ustawił, akurat mamy pasujace do takich budowli kamole, płyty wapienia, pełno tego w lecie i na górce, należy tylko dopasować.
Sasiada ludzik ma z metr wysokości. Dokładnie Ci nie powiem, ale to bardzo stary znak pod tytułem „byli my tu”, zamiast rzezbić inicjały na drzewach.
Dream Catcher to typowa cepelia naszych Mohawków i nie tylko zresztą ich. I owszem, często made in China (z 15 lat temu – made in Taiwan). Prawdziwe wyroby sztuki indiańskiej są drogie (drogie – tj. „galeryjnie drogie”, sprzedawane w respektowanych galeriach sztuki) i rzadkie.
Heleno,
prawdziwe srebra to i ja bym czyściła z zapałem 😉
I serwowała w nich herbatę lub kawę dla gości.
Antek,
poniżej sznureczek do ludzika i skąd się wziął.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Inuksuk
Wrócilem z Grazu. Caly i zdrowy. Na dworzu po raz pierwszy w tym roku prawdziwy zabi koncert.
Siadlem do telewizora i wpadlem w zadumanie. Zadumanie nad maturami i maturantami. Pomimo tego, ze mature mam cala i nie lesna, to chyba ta moja matura jest troche nielegalna.
Zdawalem w roku 1955 w Warszawie. Posadzili nas w duzej sali na egzamin z jezyka polskiego i podyktowali trzy tematy. Do wyboru. Nie pamietam tytulów bo to i tak niema znaczenia. Cos napewno bylo na temat Mickiewicza. Przeczytalem tematy i nagle zdalem sobie sprawe, ze nie mam pojecia o czym tu pisac.
Z matma to nie bylo klopotów bo od dawien dawna bylo przyjete, ze 2×2=4
Nikt nie kwestionowal tego odkrycia. Twierdzili nauczyciele matematyki, ze ona, matematyka, jest niezalezna od ustroju.
Z jezykiem polskim inaczej. Mozna zawsze bylo naciagac, czyli interpretowac. Wybralem na chybil trafil drugi temat. Pomyslalem sobie, ze w srodku, to bedzie najpewniejszy. Ani zaden u góry ani z dolu, Sredniaczek, pewniaczek.
Przepisalem tytul na poczatku strony i zglupialem. Glupi bylem chyba ze dwie minuty albo dluzej. Potem djabel we mnie wstapil i zaczalem rysowac litery. Postanowilem sobie, ze jezeli juz bede cos pisal, to przynajmniej da sie to przeczytac. Gryzmolilem prawie cale przepisowe cztery godziny. Zdazylem przed uplywem czasu, kiedy jeszcze nie otworzono bufetu i zaproszono zdajacych na posilek i napoje. Oczywiscie wybuchla natomiast gielda. Co kto pisal i jak. Bylem wtedy komisarycznym gospodarzem klasy. Wszystkich przede mna wyrzucano z tej funkcji. Ja ostalem sie cale pól roku. Funkcje przyjalem ale nie pelnilem. Nie wiedzialem od czego zaczac. Na pytanie o czym pisalem odpowiedzialem zgodnie z prawda, ze nie mam pojecia. Jaki tytul. Zapomnialem. Ze srodka.
Bylismy szkola meska. Chlopaki dali spokój. Po ilus tam dniach wezwano nas i kazdy otrzymal swoje dzielo. Opatrzone stopniami. Niektóre nawet w czerwone plamy. Moja prace otrzymalem jako ostatni. Na pierwszej stronie czerwonym atramentem napis którego do dzisiaj nie zapomnialem. Mieszanina polonistyki i matematyki. Cytuje.
Z przedmiotu: niedostatecznie = 2
Z formy i ujecia tematu: zadowalajaco = 4 +
Z caloksztaltu dostatecznie = 3 +
Do dzisiaj nie bardzo wiem, czy ja zdalem te mature, tym bardziej, ze pewnie, na wszelki wypadek, nie dopuszczono mnie do egzaminu ustnego.
Na swiadectwie maturalnym, tez napewno popelniono pomylke. W rubryce jezyk polski napisane bylo slowami: bardzo dobrze.
Byla to moja jedyna tego typu ocena podczas mojej kariery ucznia Liceum i Gimnazjum im. Tadeusza Rejtana w Warszawie.
Czym przejmuje sie ta mlodziez nie rozumiem. Tyle, ze my wtedy mielismy pewnie innych nauczycieli. Poza tym byl to czas odwilzy a w Warszawie szykowal sie Zlot Mlodziezy i oddano do uzytku Palac Kultury a na MDM byly kandelabry. No i lat nie dzwigalo sie tyle na grzbiecie.
Pan Lulek
Wuju Lulku, na MDM wciąż są kandelabry – jeszcze nikt ich nie zwalił 😀
Pan Lulek pisze:Twierdzili nauczyciele matematyki, ze ona, matematyka, jest niezalezna od ustroju.
Chyba coś w tym jest,bo teolodzy twierdzą ze istota Boga zawarta jest w matmie.Ach te liczby v słowa.