Gdzie się mieści zmysł smaku?
Doprawdy trudno to ustalić. Na czubku języka – wyczucie słodyczy, u nasady – goryczy, po bokach – kwaśności. A wszystko i tak zależy od tego co sobie człek pomyśli.
Już dawno wyznałem tutaj, że z trunków wole wino od wszystkiego innego. I czasem tylko sięgam np. po zamrożoną czystą do zimnych nóżek, kawioru czy śledzi. Coraz rzadziej też sięgam po wódki smakowe (choć ostatnio trafiłem na gruszkówkę Absoluta, która mnie zachwyciła zwłaszcza w połączeniu ze świeżo wyciśniętym sokiem z grejpfruta).
Przed jeszcze paroma laty nie wyobrażałem sobie miłego wieczoru bez szklaneczki whisky. Miałem dwa ulubione gatunki – szkocki Lagavulin (bardzo torfowa, ostra i dzięki temu pyszna) oraz irlandzki Jameson (znacznie łagodniejsza, wręcz słodka).
Po rozsmakowaniu się w winach niemal zapomniałem o destylarniach z torfowisk i wrzosowisk.
A tu ostatnio dostałem w prezencie pięknie opakowaną butelczynę Irish Whiskey Bushmills. Zanim ją otworzyłem pogrążyłem się w lekturze. I wyczytałem, że 20 kwietnia 1608 roku sir Thomas Phillips z Bushmills jako pierwszy otrzymał prawo do destylacji tego trunku. Mija więc czterysta lat od chwili gdy Irlandczycy mogli zdrowo upić się i to w majestacie królewskiego zezwolenia tą samą whiskey, której mam teraz spróbować. Podziałało to na mnie mobilizująco. Znacznie mniej podnieciła mnie wiadomość, że to ulubiona whiskey Bono, Sinatry, Joyce?a, Becketta i Clintona. Wolę wprawdzie, że łączy mnie z tymi panami skłonność do trunku niż do czegoś innego ale i tak muszę polegać na własnym smaku.
Tu przypomniało mi się, że magia lat zawsze robiła na mnie silne wrażenie. Tak jest np. w przypadku weneckiej Antica Trattoria Poste Vecie, która jest o ponad dwa wieki starsza niż irlandzki produkt. Ilekroć w niej siadam do stołu zawsze myślę o kupcach i żeglarzach, którzy swoimi pośladkami wycierali kamienną ławę przed wejściem aż porobiły się w niej wgłębienia absolutnie doskonale pasujące do mojego siedzenia. I nigdzie risotto z małżami mi tak nie smakuje jak tam, obok targu rybnego.
Butla z szacunkiem więc została otwarta, whiskey powąchana, spróbowana i wiem już, że nie zamienię jej na żadną inną. Może to sprawiły beczki po andaluzyjskim jerez, w którym whiskey leżakuje, może trzykrotne destylowanie, a może tak odległa data jej narodzin. Nie ma znaczenia. Nawet jeśli będę musiał biec do banku by wyszarpać coś z konta. Na szczęście – jak wyznałem – mocne trunki pijam rzadko. Ale ze smakiem. A zmysł smaku jak wiecie mieści się przecież w głowie.
Komentarze
Dzień dobry, smakowity dzień się szykuje. Trunki i kawior na dodatek. Szczególnie, że kawior. Lubię.
Trunki pijam nie tyle rzadko, co w ilościach niemal aptekarskich. Najlepszy dowód, że gruszkówka Pana Lulka, która mi bardzo smakowała (o,5 l) starczyła mi na 5 miesięcy, a jeszcze trochę wyczęstowałam. Nie był to rzecz jasna jedyny trunek używany w tym czasie w domu. Whiskey stoją dwie butelki w szafce i pewnie jeszcze postoją, służą bowiem jedynie do przyrządzania irlandzkiej herbatki rozgrzewającej (mocny napar herbaty, whiskey, plaster cytryny ze skórką, w którą wbitych jest co najmniej 6 goździków) Zima była lekka tego roku i taką herbatkę zrobiłyśmy tylko dwa razy. Natomiast często do kawy popołudniowej wypijamy po kieliszku domowej nalewki albo likieru. Czystej wódki niemal nie używamy – Ania nie lubi i ja nie przepadam. Właściwie tylko pod śledzika i golonkę mi pasuje, ale i tak nie kupuję, bo po co. Do golonki można wypić małe piwo, a śledź też można spłukać jakimś wytrawnym trunkiem.
Heleno,
tego hericium nie ma w atlasie grzybow europejskich, bo to grzyb azjatycki 😉
Gospodarza troszkę jakby żenuje, ze lubi tę samą whisky, co niektórzy sławni faceci, jak na przykład saksofonista Clinton 😉 albo działacz charytatywny Bono. Proszę się nie obawiać. Nie każdy po tej whisky zaczyna kręcić z mafią, jak alkoholik Sinatra 😎
Gospodarz dolaczyl do grupy milosnikow irlandzkiej whiskey. U nas w domu jest boj miedzy „irlandia” (ja) i „szkocja” (ulubiony + moi rodzice).
Z irlandzkich polecam rowniez Red Breast, ktora robi sie ciut inaczej nie pozostale.
http://en.wikipedia.org/wiki/Pot_still
Teraz juz naprawde wrocilam. Dziendobry wszystkim.
A ja bezczelnie przy pracy moczę wargi w Amaretto. Coś cudownego. Uwielbiam ten smak.
Amaretto jest dobre do lodów i deserów owocowych.
A whisky ani whiskey jakoś nie mogę… Jestem raczej za koniaczkiem 😉
Ale wino rzeczywiście jest über alles…
Czy jest ktos kompetentny i wyjasni mi na czym polega pedzenie whiskey na torfowisku albo wrzosowisku. Pytanie dotyczy przede wszystkim gdzie stoi zacier i aparatura. Czyzby pod gwiazdami a moze w namiocie zrobionym z wrzosów albo w chatce z poukladanych kostek torfu. Tak jak buduja na wsi w Islandii.
Przy okazji przypomnial mi sie pierwszy wyjazd do Zwiazku Radzieckiego z grupa studentów w roku 1959. W programie bylo miedzy innymi zwiedzanie miejsc pobytu Wielkiego Wodza w Karelii.
Kiedy wracal poprzez cala Europe za Szwajcarii poprzez Skandynawie i Finlandie do St. Petersburga, wydal na podróz cale tantiemy jakie zarobil pracujac jako dziennikarz. W Karelii zabraklo mu chyba pieniedzy bo wybudowal szalas z trawy w którym pewien czas mieszkal. Szalas ten pokazywali nam gospodarze. Jeden z kolegów nie wytrzymal i skomentowal ten fakt, ze za cara musiala byc jakas niesamowicie trwala trawa, która wytrzymala az do roku naszej wycieczki. Zapytal przy okazji, czy obecnie kolchoznicy moga pochwalic sie takimi sukcesami w dziedzinie zielarstwa. Towarzyszka przewodniczka skamieniala a my zamilklismy jak trusie. Wieczorem, na wspólnej kolacji ze studentami miejscowego instytutu, sam sekretarz propagandy miejscowego komitetu wyjasnil nam, ze po zasiegnieciu zdania uczonych stosownego oddzialu Akademii Nauk, musi niestety przyznac, ze wspomniany szalas jest odbudowywany co roku w koncu maja w identyczny sposób. Zima zjadaja go renifery wlaczajac drewniane rusztowanie.
Moze z ta whiskey z tych wrzosowisk i torfowisk jest podobnie. Najpierw sie pedzi, potem pije na rozgrzewke a na koncu wraca do domu po nowy zapas zacieru. Pedzacy podobno nigdy nie choruja na katar ani podobne infekcje.
Kto tam wie niechaj wyjasni zjawisko i doniesie
Pan Lulek
To chodzi o wodę Panie Lulku. Woda z torfowisk smakuje inaczej niż woda z wrzosowisk. A najlepiej to sam spróbuj. Wypij łyk Jamesona (wrzosowiska) i Lagavulin (torfowiska) i juz będziesz wiedział. A jeśli rozczarujesz się w obu przypadkach to butelczyny zamknij szczelnie i przywieź. Będziemy umieli to spożytkować.
Matko jedyna czekam na akceptacje…
Nic to. Dodam tylko, ze u nas w barku wiecej rodzajow whisky i whiskey stoi niz wina…
Szanowny Gospodarzu !
Ostatni Zajazd mojej wegierskiej rodziny przyniósl miedzy innymi nastepujace plony. Cytuje tresc etykietek
Po pierwsze primo
Na szyjce nastepujace napisy
AGE AND MATURITY GUARANTED
By Appointment to
THE LATE QUEEN VICTORIA
AND THE LATE KING EDWARD VII
BalLantinés
FINEST
FULLY MATURATED
FINEST QUALITY
EST 1827
SCOTCH WHISKY
BLENDED & BOTTLED BY
GEORGE BALLANTINE AND SON LTD:
DISTILLERS DRUMBARTON SCOTLAND
Dalej podpis i cechy handlowe w tym moc 40 % vol.
Po drugie primo
Inna butelczyna nosi nastepujace napisy
PRODUCT OF HUNGARY
* EREDETI *
Vilmos (R)
Dalej opis ze zwróceniem uwagi na zawartosc 37,5%
Obydwie butelczyny tak piekne, ze pozostaje tylko udzielenie im amnestii do najblizszego Zjazdu. Oczywiscie opatrzone etykietami wegierskiej akcyzy. Znaczy nie podróbki.
Z podziekowaniem za rozjasnienie sytuacji pozostaje
Pan Lulek
Niechaj nikt sie nie wazy wyjasniac Panu Lulkowi jak sie pedzi whisky na torfowisku czy wrzosowisku. Nie chcemy przeciez zeby go arsztowano za nielegalna produkcje tzw. bootleggera.
Tez najchetniej pijam wino, whiskey raczej nie lubilam (wstyd sie przyznac – pijalam ja czasami z coca cola!) do czasu, gdy tesc przywiozl z Irlandii Bushmillsa. Teraz wiem, ze whiskey, jesli jest dobra, to jest po prostu rewelacyjna. Kilka lat temu bylismy w Irlandii i oczywiscie pojechalismy do Bushmills zwiedzic destylarnie. Przy tej okazji skosztowalismy 12-letniej. Pozniej probowalismy tez 16-letnia. Poemat!
Ciesze sie, ze Pan Piotr odkryl Bushmillsa.
Dziekuje Heleno za troske. Zaoszczedzilas mi wleczenia za soby calej aparatury. Przyszloby wtedy jechac ciezarówka. Pozostaja jednak do wyjasnienia dwie kwestie. Chodzi mi albowiem o ksiezycówke i krzakówke. Czy sa to dwie odrebne linie whiskowania czy tez jakies podgatunki. Dobrze, ze jak na razie nie odrzucono mojej propozycji zameldowania sie z kosztownosciami. Wyrobami do kosztowania, naturalnie.
Konczy sie urzadzanie ogrodu zimowego. Potem ide do banku. Zostalem zaproszony na obiad przez dyrektora miejscowego Oddzialu banku a przy okazji na dyskusje w sprawie becikowego w Unii Europejskiej. Nie przypuszczalem, ze Radek wywola swoja obecnoscia taka lawine zainteresowania sprawa. Tym bardziej, ze Pan Dyrektor szykuje sie do pracy w Brukseli i chcialby znac sprawe z terenowej stony. Wprost od ludu.
Przyjemnego obiadu zyczac klaniam sie
Pan Lulek
Właśnie wróciłam z targowiska, na którym nie byłam już ze cztery lata. Jest bogato, kolorowo i tłoczno. Kupiłam pierwsz3e szparagi ale nie te najwyższej klasy, chociaż przyzwoite. Będą na obiad z masłem i młodymi ziemniaczkami Kupiłam też potężnego pomidora (33 dkg) krajowego, ze szklarni, ale dobrej, starej odmiany. Pachnie jak pomidor. Sałat ani szpinaku nie kupowałam, bo mi za drogo wychodziło. W ramach wspierania azjatyckich despotii nabyłam też „drogą kupna” dwie jasne, letnie bluzki i jasną spódnicę.
Czekałem już długo, aż powróci Pan na swym blogu do tematu whiskey. Osobiście nad Bushmillsa przedkładam Black Busha spośród irlandzkich trunków, ale nie o tym chciałem:
Niedawno zdarzyło mi się wieczerzać w towarzystwie zacnego Szkota, którego po kilkunastu głębszych poprosiłem o sporządzenie listy szkockich trunków niezbędnych do przeżycia jako tako uświadomionemu smakoszowi whiskey. Oto jego lista, która nie zawiera co prawda wszystkich six classic scottish malts (tzn. lagavulin, dalwhinnie, talisker, craganmore, glenkinchie i oban), ale za to kilka równie ciekawych. Podzielił on w swej liście Szkocję na regiony, dodając uwagę o smaku. I tak:
West Coast: Lagavulin, Laphroaig, Talisker (petrol, seaweed)
North: Glenmorangie (light, sweet)
East: Glennfidditch, Glenlivet (in-between)
Przetestowaliśmy w wąskim gronie przyjaciół wszystkie powyższe trunki i najbardziej w pamięć zapadł nam, zastrzegam: statystycznie, pierwszy solidny łyk ciepłej Laphroaig Quarter Cask. Płynny asfalt.
Jej smak przywodzi mi osobiście wspomnienia chłopięcej fascynacji zapachem spalin i benzyny, związanej z miłością do motoryzacji. Nie wykluczam, że skojarzenia z torfem lub wspomnianymi przez Szkota wodorostami też mogą się zdarzyć. Polecam gorąco!
Zgadzam się z gospodarzem. Smak powstaje w łepetynie i na dobrą sprawę, nikt dokładnie jeszcze nie wie, jak to funkcjonuje. Często gęsto mylony jest smak z jakością.
Wydaje mi się ze sam smak niczego jeszcze nie zdradza. Czy jest się dobrym kochankiem, czy sąsiadem, to nie zależy od smaku.
Mój smak jest najjjleeepszy na świecie. Oczywiście dla mnie.
Tylko co z tego. Tak w ogóle, to smak nie ma najmniejszego znaczenia. Wprawdzie można na jego podstawie określić pozycje lub poziom możliwości finansowych, ale nie da się nic powiedzieć o jego posiadaczu. O jego osobowości.
Arkadius – biorąc pod uwagę obiekty sztuki, które nieraz nam demonstrujesz, a także preferowane ryby i sery, smak masz pierwszorzędny, nie tylko dla Ciebie.
Ale jaja !
Chcialoby sie powiedziec. Pan Dyrektor Banku wybiera sie do Bruseli. To znaczy ubiega sie o stanowisko doradcy w zakresie demografii. Kiedys konczyl stosowne studia, potem robil w bankowosci a teraz chce wrócic do oryginalnego zawodu. Dlatego temat becikowego jest u niego jak najbardziej na czasie a na dokladke zagadnienie alimentowania dzieci. Poglady ma dosyc radykalne i powiedzialbym swobodne. Dyskutowalismy o róznych sprawach. Nie mialem odwagi powiedziec kim w istocie jest Radek. Ot zywe europejskie stworzenie i koniec. Tez potrzebuje swojego, a najbardziej, to chyba uczuc rodzinnych.
Restauracja byla w zupelnie obcym Bezirku. Na tyle daleko od domu, zeby mozna bylo spokojnie rozmawiac.
Pyra, jak sie zorientowalem odswiezyla nieco garderobe. Ciekaw jestem, czy bedzie paradowala z Radkiem w charakterze nieco spóznionej mamusi czy tez mlodej, dynamicznej babci, która wnukowi pozwala na wszystkie szalenstwa jakich nie mialy prawa popelniac wlasne dzieci.
Obiad skladal sie ze wspanialych ryb. Prosto z Balatonu a do tego mlode ziemniaczki z poludniowych Wegier.
Czuje sie juz ten wczesny powiew lata, no i koniec wiosny o czym donosi europejski konsultant w zakresie becikowych potrzeb.
Pan Lulek
Pyro, Twój wpis unosi mnie. Tak już się złożyło, ze często mam inne zdanie. Tym razem nie będę się sprzeczał i pozostanę przy twoim. Pisałaś ze byłaś już na targu. Z pewnością wystarczy jeden na jeden dzien. Ale ten już to już tylko wirtual aczkolwiek może zająć sporo czasu, ale za to z napisami:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Camele/photo#5197194843455357090
Było to w poprzednim wieku i dlatego straty w jakości > zamiana analogu na digital
Z listy chemou jedyne czego jeszcze nie probowalam, to Lagavulin. I nadal wole Connemara, ale to jest dyskusja o wyzszosci wielkanocy nad bozym narodzeniem.
Laphroaig Quarter Cask skonczylismy w marcu pijac ja grzecznie z dodatkiem wody jak nam przykazano.
Ah no i prosze nie zapominac o miom ulubionym szkocie Bunnahabhain…
Arkadius – wróciłam właśnie z wielbłądziego targu. Świetny reportaż. Wiesz jednak co? Jeść wielbłąda to trochę jak kanibalizm. Wielbłądy to najbliższe krewniaki wielorybów. Musiałabym się solidnie wygłodzić, żeby nabrać apetytu na tak sympatyczne stworzenia.
Nasz Matros rodzinny kolekcjonuje whisky. Kupuje w strefach wolnocłowych i zwozi do domu. W zasadzie ich nie pije. Ma. Czasem nam podaruje, jak ma 2 egzemplarze takiej samej. Czsem mu żona, czyli Ryba jakąś osuszy i wtedy on jej suszy łepetynę.
O.O
ma i nie pije??!!
Moj ty Boze….
Pięknie Ahmed, pięknie !!!
Nirrod – pijący to on i owszem, ale nie whisky : Piwo, Smirnoffy i inne czy ściochy, lubi też wytrawną cytrynówkę (nie wiem kto produkuje) sprzedawaną w butelkach przypominających termosy.
Marek zaniedbuje swoje obowiazki. Nic nowego nie podsyla. Byc moze szykuje jakas bombe zwiazana z nowym zajeciem. To co innego. Zaczynac dzien bez foty, to jak bez kawy z miodem.
Zbieraj sie do kupy Marku i slij
Pan Lulek
No nimam siły… W pracy fotografuję zasobne archiwum AK. Potem trzeba będzie obrobić w photoshopie. Dziś zrobiłem trzydzieści teczek , sto kilkadziesiąt zdjęć. Uff… Zostało ponad sto teczek . Aparat może tego nie wytrzymać…
Ta cytrynówka w butelce jak termos to duński specyjał, czysta wytrawna cytrynowa.
Amaretto wspaniałe?! Dla mnie już sam zapach nie do zniesienia, chociaż migdały lubię pogryzać. Whiskey tak sobie. Zapomnieliście o Canadian Club! Ale poniżej 12-letniej nie warto sięgać.
Heleno,
mam nadzieję, że tu zajrzysz, jak nie do poczty – wiadomą przesyłkę wysłałaś aby na skrzydełkach, czy wiosłuje? Bo 2 tygodnie minęły i nic…
Marku, piekne te wielblady, ale targ wielbladzi smutno mi sie kojarzy od czasu gdy czytalam Canettiego Glosy Marakeszu.
P.S.Ladne zdjęcia, Arkadius. Masz pewnie więcej takiej egzotyki? Jak masz, to nie chowaj, tylko dawaj!
O, oczywiscie, to Arkadiusa a nie Marka te wielblady! Przeprosiny dla obu!
Zmieniłem zdjęcie bo było takie sobie. Przed zaplanowaną wizytą w Zakopanem będzie trochę zdjęć z lat osiemdziesiątych. Dziś zdjęcie Beaty Kowalczyk , które zrobiłem w 1986 r. na plenerze w Wapnicy na wyspie Wolin.
http://www.kulikowski.aminus3.com
Biedne wielbłądy…Sama nie wiem które gorsze wiązanie 🙁
Trzeba bylo sie przewietrzyc. Wyszedlem na dobra municypalne. Tam przeciez bedzie w piatek wieczorem lopatowanie. Teren czyszcza. Przeciez przyjada prominenci. Przy okazji obejrzalem kasztan Adamczewskich. Rosnie, puszcza sie na calego i daje sobie calkiem dobrze rade na obcym zdawaloby sie terenie. Niedlugo osiagnie taka wielkosc, ze trafi pod przepis o ochronie drzew. U nas istnieja takie przepisy, ze jak drzewo jest troche wyrosniete, to podlega ochronie wladz municypalnych.
Z kasztanami to jak z ludzmi. Kiedy osiagnie okreslona wielkosc, automatycznie podlega ochronie i otrzymuje nowe zadania na przyklad dawanie chlodnego cienia dla dzieci i emerytów w upalne dni.
Dobrej nocy zycze
Pan Lulek
Słońce pięknie świeci, dzieci dokazują na świeżym powietrzu, pszczółki i inne wciąż zapylają a Pan Lulek już spać idzie? 🙂
Nie idżcie jeszcze spać!!
Poproszę o poradę, co zrobić z nadmiarem czosnku niedźwiedziego??
Czy te liście mozna suszyć, mrozić, zalać oliwą…
Jest problem bo Antkowa dostała od koleżanki całą siatę liści i nie wiemy co z taką ilością zrobić? Na raz się nie da, a popsuć szkoda!
Bardziej w temacie czosnku jesteście obcykani….
Antku,
ja zrobilam tak:
liscie czosnku poddusilam na masle (bardzo zmniejszaja objetosc) i zamrozilam w malych pojemniczkach.
Mozna mrozic liscie surowe i blanszowane, ale strata aromatu jest ponoc spora. Najlepiej podobno wycisnac sok w sokowirowce i pasteryzowac w malych buteleczkach lub zamrazac w porcjach. Z 1 kg lisci wychodzi 400 ml soku.
W zadnym wypadku nie suszyc! Wyjdzie siano bez zapachu.
Jeszcze nie usnalem, nie idzie i koniec.
Wszystkie zielone liscie, to jest pietruche, tymianek, marchewke, szalwie a nawet liscie buraków i inne przepuszczam przez babuszki agregat, czyli maszynke do mielenia miesa. Grube sitko. Mieszam z sola, niezbyt wiele i pakuje do malych sloiczków ciasno ubijajac. Wstawiam na górna pólke do lodówki. Trzyma sie nawet kilka lat i uzywam do gotowania zamiast soli albo do kiszonych ogórków czy kapusty.
Nie wyrzucaj Antku niczego. Inna mozliwoscia jest suszenie lisci na papierze w cieniu a potem mielenie. Przechowywanie w szczelnych naczyniach w chlodzie
Fajnego wieczoru
Pan Lulek
Nie mam czosnku niedźwiedziego, nie jadłam go nigdy. W mojej wsi nie ma.
Jeszcze się Wam nie pochwaliłam – Anka kupiła wczoraj dwie ładne, ząbkowickie kamionki – garnczek z pokrywką (po, ok 500 – 600 ml) na smaleć albo miód i niewielki garnczek ogórkowy, gdzieś na 1 kg ogórków. Dla nas wystarczy. Obydwa mają b.ciemne, prawie czarne szkliwo i jasne wykończenie górnych powierzchni. Naprawdę ładne i niewielkie.
Nemo, dzięki za podpowiedź!
Soku robić nie będziemy, suszyć też nie – tak sądziłem i wcześniej, ale spytać przecież można? 😉
A w lodówce taki wymyty i odwirowany to poleży kilka dni?
Bo jak nie to w masełko. I co Ty z nim wtedy?
No przeciez napisalam, ze zamrozilam 😎
Po rozmrozeniu mozna dodawac do sosow, winegretow czy czego tam sie chce np. smarowidla do chleba.
Swieze liscie umyte i odwirowane przechowuje w lodowce w woreczku foliowym jak szczypiorek czy pietruszke – do 3 dni. Czosnek lubi szybko wiednac 🙁
Ja bym Panalulkowo, zasoliła deczko i w słoik. Tak robię pietruchę i koper. Soli niekoniecznie wielkie ilości.
Pietruche i koper zamrazam drobno posiekane. Przed siekaniem musza byc umyte i odwirowane do sucha, to sie nie posklejaja. Uzywam bez rozmrazania, sa jak swieze.
Wiem że zamroziłaś!! 🙂
Piszę za bardzo skrótowo. W masełko, zamrażasz i co wtedy z nim??
Ale już napisałaś. Rozumiemy się bez zbędnych słów? 😉
A z tą solą to dobrze, dobrze… Koper też tak robimy.
Dziękujemy Alicji i Panu Lulkowi!
Słyszę że się wiruje. Ciekawe czy wirujący czosnek wciąga?
Jak Polityka. Idę sprawdzić.
100g czosnku niedzwiedziego
100g oliwy lub oleju slonecznikowego
10g soli
Utrzec na paste, przechowywac w lodowce w szczelnym sloiczku.
Jesli z sama sola to co najmniej 15%
To nie są przepisy jak przechować ale jak przygotować czosnek niedźwiedzi.
Czeremsza w sosie jogurtowym (R.Makłowicz, Kuchnia galicyjska)
Na patelni rozgrzać masło. Dodać pęczek czosnku niedźwiedziego grubo posiekanego. Przesmażyć. Dodać 4-5 pomidorów bez skórki drobno posiekanych. Dusić 2-3 min. Przyprawić solą, pieprzem, gałką muszkatołową. Na koniec dodać szklankę naturalnego jogurtu. Podgrzać.
Sałatka z czeremszy (R.Makłowicz, Kuchnia galicyjska)
Pęk czosnku niedźwiedziego posiekać. Dodać 2-3 jajka ugotowane na twardo i utarte na tarce (łezki). Dodać dwa pomidory grubo posiekane, utarty na grubej tarce ogórek (2 sztuki). Sos z gęstej smietany (jogurtu) ? 1 szklanka + 2 łyżki majonezu, sól i pieprz.
Specjalnie po to, żeby zrobić tę sałatkę hoduję czosnek niedźwiedzi na działce (ale coś słabo mi rośnie). Wydaje mi się, że gdzieś kiedyś słyszałam, że liście czosnku niedźwiedziego można kisić (ale nie mogę sobie nic dokładnie przypomnieć, więc głowy za te informacje nie dam sobie uciąć).
Tluszcz przejmuje aromat czosnku, a zamrozony lepiej sie przechowuje. Ten czosnek mozna tez dodawac do twarozkow, zup itd. az obrzydnie 😉
Kisi sie lodyzki kwiatowe.
Marku, poznaje ta milka. Już nie pamiętam, z jakiego powodu, ale wołaliśmy na nią Beata. Pasła się na zielonce /tak nazywamy gore, z której jak na dłoni widać cały zalew szczeciński/ w dziewięćdziesiątych latach. Jak nie wiało nad morzem jeździliśmy na zielona górkę rowerami. Po paru wjazdach i zjazdach z górki na pazurki, zaschło nam w gardłach. I tu z pomocą przyszła Beata. Dorwaliśmy się do jej cycków, każdy z innej strony. Miałem doświadczenie z dzieciństwa, kiedy to jako dzieciak doiłem kozy. Kolega surfista extremista taaaakie cycki miał pierwszy raz w swoich łapskach. Nie bardzo mu one w dłoniach leżały. Bez różnicy jak nacisnął, mleko lądowało na moim dziobie. Do dziś czuje zapach mleka Beaty. Całą ta farsę przerwał bauer. Dał możliwość wybiegania się ponad metrowej wysokości psu. Jakoś tak się dziwnie złożyło, ze nie zdążyłem zarejestrować, jakiej był rasy. Ale jeśli ktoś potrafi odczytać to na podstawie odcisków kłów, to służę. Widoczne są jeszcze do dziś wizualne dowody na ciele. Marku, klepie to tutaj, bo pod fotą było by to nie na temat. sorry.
Antek > Ganz einfach > poszatkować > do słoika > zalać olivą > niech jej będzie > olivy > centymetr więcej niż zielska > zamknąć lub zakręcić.
Trzymać tak długo, aż zawitam do Antka. Reszta recepty na miejscu.
W książce ?Jadalne dzikie jagody i rośliny? D. Henschel znalazłam jeszcze takie informacje o czosnku niedźwiedzim:
1. ?Aby móc przechowywać liście i pędy układa się z nich przesypane solą (ok. 350g/1 kg czosnku) warstwy w słoju?
2. ?Zjedzenie zbyt dużej ilości surowych roślin może doprowadzić do gwałtownej biegunki i wzdęć?.
I jeszcze o walorach:
Czosnek niedźwiedzi znalazł swoje miejsce w medycynie ludowej, jako lek oczyszczający krew, doskonały dla rekonwalescentów, a także sposób na wiosenne przesilenie i… silny afrodyzjak dla panów. Można jadać go prosto z łąki; na Wschodzie kiszony lub solony jest prawdziwym przysmakiem. Delikatniejszy w smaku niż jego pospolity kuzyn (Allium Sativum L), czosnek niedźwiedzi nadaje zupom, sosom czy sałatom niepowtarzalny aromat. Roślina ta jest wciąż popularnym dziko rosnącym warzywem na Ukrainie w Rosji jako „czeremsza” i na Kaukazie (np. w Czeczenii).
W sezonie jadamy go codziennie jako dodatek do salaty. Dzis na kolacje byly szparagi z salatka z jajek w czosnkowym winegrecie.
Antku > nie tak dawno pisałem o czosnku niedźwiedzim tak:
Pierwszy raz jadłem Bärlauch jak mieszkałem na Rugii. Poczęstowała mnie tym Margareta, koleżanka z sąsiedniego apartamentu. Przyjechała na wyspę z Baden Baden. Ludność pochodząca z tamtejszych rejonów uważana jest za centusiów. Przyznam, ze dobrze na tym wychodzą. Znają się nie tylko na nowoczesnych technologiach. Przedłużają trwanie starych tradycji chodza po lesie z zbierają toto /Bärlauch/. Rośnie w okresie od kwietnia do czerwca. Następnie w kuchni przyrządzają na wiele sposobów.
Osobiście smakuje mi najbardziej na Badeński Art.: liście bärlauchu > do tego płatki koziego i owczego sera, orzechy laskowe. Całość wymieszać, podlać olivą i dosmakować s & p. Dobry pomysł. Dziś tak zrobię. Dodatek do spaghetti.
Skoro można cos takiego zbierać na Rugii to z pewnością występuje toto za granica, bardziej na wschód.
Ale uwaga !!!
Margareta ostrzegała, ze liście bärlauchu do złudzenia przypominają liście konwalii. Jest jeszcze inne zielsko podobne do tego. Zapomniałem nazwy. W każdym razie rozpoznać można po zapachu. Przypomina czosnek. Oraz podczas łamania łodyg słychać wyraźnie knik, pozostałe są bardziej gumowe. Nie knikują. Jadalne liście maja na rewersie żeberka, pozostałe rowki.
Był to koniec maja i Margareta proponowała nawet pójście razem do lasu, w celach pokazowych. Ale nie mogłem się jakoś zmotywować.
I jeszcze anegdotka o motywacji.
Na planie filmowym skarży się odtwórca głównej roli, ze nie może pocałować partnerki. Cos go wewnętrznie skręca.
* powiedz Mistrzu, co może mnie zmotywować do tej sceny? *
Hitchkock chwycił za megafon i z zimna krwią odpowiedział:
* Your salary *
Arkadius
Zupełnie nie na temat. Beata to żona mojego przyjaciela . Zmarła w 2001 roku
Marku, klepałem o cielaku, którego tak nazwaliśmy. Tytuł przed 22.oo był bez dat.
I sie zaleje i sie zasoli i sie udusi.;) Czosnek oczywista.
Dzięki! Ale czosnku zabraknie na wypróbowanie wszystkiego!!
Choć właściwie to możliwy dodatkowy transport…
Jutro sałatka z jajami! Doroto z Poznania, dzięki!
Arek,
zalany, zakręcony, czeka.
Smacznego!
Coś nas dzisiaj mało. Ja jutro robię na obiad pieczarki. Jeszcze nie wiem, jak je zrobię, czy panierowane, czy duszone, czy z omletem, czy po prostu z bułką (Młodsza się odchudza). Teraz wszystkim życzę dobrej nocy. Za pół godziny mam randkę z Morfeuszem.
Ja muszę w tym roku wyczaić ten czosnek niedzwiedzi, bo podobno jest tu go od groma. Nie ma strachu, że pomylę z konwaliami – tego to ja mam wokół siebie tyle, że jestem obeznana nawet „na ślepo” Poza tym wydaje mi sie, że ten niedzwiadek ma „smuklejsze” liście.
Zamrażanie to moja ulubiona forma przechowywania. Zrywam listki, wywalam ewentualne zwierzątka po nich łażące i (bez mycia!) dokładam do pojemników stopniowo. Bazylia, lubczyk i jeszcze jakieś tam mam z zeszłego roku do tej poty. Lubczyk już wyrzucę, bo jest nowy. Rzeczywiście tak przechowywane zielsko jest jak świeżo zerwane.
Spijcie dobrze.
*pory, oczywiście.
http://www.kulikowski.aminus3.com
Oj dopiero teraz przeczytałam o jakich sprawach dzisiaj dyskutujecie i dodam dwa grosze 🙂
Panie Piotrze ja tez lubię ten trunek (Jamesona też bardzo) ale pijam jeszcze rzadziej bo przyznaję że wolę wino i piwo. Do irlandzkich mam w ogóle sentyment i to wielki.
Alicjo – gdy byłam kiedyś w głębi dzisiejszej Rosji jadałam sałatkę z trawy niedźwiedziej codziennie do obiadu – naprawdę pyszne! Szukaj i delektuj sie 😀
Alicjo,
wierzę, że rozpoznasz czeremszynę bez trudu. Żeby pomylić czosnek niedzwiedzi z konwalią lub czym innym, trzeba byc niezłym półgłówkiem, wystarczy przecież powąchać 😎 Więc ruszaj na poszukiwania, bo teoretycznie w Twojej okolicy powinien rosnąć. U mnie już się kończy, bo zaczyna kwitnąć, ale jest go wszędzie pełno. Kilka lat temu w Puszczy Białowieskiej brodziliśmy w zielonym dywanie z tego czosnku.
arek ksionżek jest teraz sławny a tomek dudek to fajny pryk