Którędy prowadzi droga do…

Znane przysłowie „Przez żołądek do serca” wcale nie jest głupie. Sprawdziłem to wielokrotnie. I zapamiętałem, że znacznie łatwiej ulegałem wdziękom dziewczyn, które świetnie gotowały niż kulinarnym abnegatkom. Sam też szybciej odnosiłem sukces gdy potrafiłem kandydatce na narzeczoną zaimponować pięknie zastawionym stołem i własnoręcznie przyrządzonym daniem. Jestem pewien, że miłość zaczyna się na talerzu. A potem dopiero przemieszcza się w inną stronę.

Badania opinii też potwierdzają moją opinię. Aż co piąty mężczyzna i tyleż kobiet uważa, że randka z idealnym partnerem winna zaczynać się kolacją przy świecach. Znacznie mniej amatorów znajduje spacer lub wycieczka, a nawet dyskoteka.

kolacja.jpg

Przy uwodzicielskiej kolacji najważniejszym elementem są kwiaty i świece. Wazon z kwiatami musi stać tak, by nie odgradzał partnerów od siebie i nie przeszkadzał podczas jedzenia. Rodzaj kwiatów zaś zależy od gustu dziewczyny. Ważne też by nie były to kwiaty zbyt intensywnie pachnące, zabijające przy okazji zapach potraw czy wina. Piękne świece, dobrane kolorem do obrusa, muszą tkwić w efektownych lichtarzach. I stać muszą raczej przy nakryciach. Ustawianie świeczników na środku zasłania obiekt pożądania.

Oto parę uwag na temat doboru win do potraw. Jeszcze do niedawna panowały w tej mierze bardzo rygorystyczne przepisy: do ryb, owoców morza, białych mięs (drób, wieprzowina lub cielęcina) podawano tylko białe wina; do mięs czerwonych (wołowina, dziczyzna) – wina czerwone.

Dziś rygory zelżały i w tej dziedzinie. Nie jest błędem podanie do befsztyka z polędwicy białego wytrawnego gavi di gavi czy też do sandacza z jajkiem wspaniałego czerwonego amarone lub gigondas. Wszystko to kwestia indywidualnego smaku. Choć przyznać muszę, że sam wolę tradycyjne reguły. Trochę być może z powodu konserwatyzmu ale przede wszystkim dlatego, że tak mi każą moje kubeczki smakowe.

Do pasztetów, foie gras a także serów pleśniowych podaje się wina słodkie jak np. sauterne z Bordeaux czy przeze mnie odkrytą ostatnio słodycz z Południowej Afryki – Klein Constantia.

Do moich faworytów wśród win słodkich zaliczam także polski szlagier czyli miody pitne. Są one równie doskonałe jak ich zagraniczna konkurencja lecz są niedoceniane. Jedynak, półtorak czy nawet dwójniak są doskonałym dodatkiem właśnie do pasztetów i serów. Mają zaś parę dodatkowych zalet: są znacznie tańsze, zawierają mnóstwo glukozy i fruktozy czyli dodają energii i sił witalnych.

Na koniec uwaga starego praktyka winnego – nie przesadzać z ilością. Każdy dodatkowy łyk wina ponad (indywidualną) normę może doprowadzić do klęski.