Kuchnia mistrza

I pewnie Was zaskoczę. Wcale nie o mnie chodzi. Moje zarozumialstwo ma jednak pewne granice. A dostałem właśnie książkę Marka Łebkowskiego, którego uważam za mistrza w dziedzinie kulinariów. Był autorem i wydawcą świetnych książek kulinarnych zanim jeszcze inni wpadli na pomysł by półki księgarń zapełniać dziełami spod znaku łyżki i widelca. Ma niebywałą liczbę (własnych) fotografii wszelkich dań. Gotuje rewelacyjnie. I potrafi tę wiedzę pięknie sprzedać.

lebkowski_pogotowie_kulinarne_mala.jpg

Ostatnia czyli najnowsza książka Marka Łebkowskiego to „Pogotowie kulinarne”. Jak zwykle książka pięknie zredagowana, doskonale zilustrowana i zawierająca potężną dawkę wiedzy kulinarnej. Tytuł zaś jest w pełni uzasadniony. Pisze autor we wstępie: „Inspiracją do napisania tej książki były porady, jakich przez lata udzielałem swoim najbliższym, krewnym i przyjaciołom. Ich pytania dotyczyły zwykle sztuki kulinarnej lub zwykłego gotowania i na doradztwie kulinarnym mógłbym poprzestać, gdyby nie to, że problemy kuchni często łączą się z naszym życiem rodzinnym, uczuciowym, zawodowym i sposobem spędzania wolnego czasu. Powiedzenie: przez żołądek do serca jest nie tylko receptą na miłosny podbój, ale opisuje sposób na pogłębienie przyjaźni czy ocieplenie stosunków w pracy. Rozwiązywania problemów życiowych za pomocą gotowania nauczyły mnie pytania moich przyjaciół.”

Jako prawdziwy altruista a przy okazji smakosz i mistrz kuchni autor postanowił swą wiedzą podzielić się z szerszym gronem niż tylko najbliższa rodzina czy przyjaciele. Teraz dzięki tej książce wszyscy, którzy po nią sięgną będą mogli zrozumieć co daje w związku miłosnym podawanie śniadania do łóżka; czy jest sens w odchudzaniu się; jak oswoić samca; jak zorganizować babski wieczór; czy niespodziewani goście muszą być katastrofą; czemu służy kolacja we dwoje!
To nie cała wiedza jaką możemy zyskać po przestudiowaniu książki Marka Łebkowskiego. Przy wielu przepisach poleca on swoje ulubione i odpowiednie do dania wina. Problemom tym poświęca też cały rozdział zatytułowany „Jakie wino do jakiej potrawy”.

Nie muszę dodawać, że książka oprócz naprawdę cennych porad zawiera także około 200 przepisów.

Teraz proponuje lekturę zupełnie innej książki. Ale nie mniej wspaniałej. Dostałem ją od Justyny ze Stargardu Gdańskiego, której dziełko to zawdzięcza poprawność językową.

Marie miała dobry smak
Książki kucharskie są wspaniałą lekturą. I to nawet wówczas gdy przynoszą mało (a czasem i wcale) konkretnego pożytku. Niekoniecznie musimy z nich korzystać gotując. Ważna jest sama lektura pozwalająca nam poznać nieznany, czasem bardzo dawny, obyczaj. Wiedza o tym co ludzie jedli przed laty jest równie ważna jak ta co czytali, jak się kochali, z kim walczyli czy wreszcie skąd brali swoje bogactwo.

gdanska_ksiazka_kucharska_mala.jpg

Taką książką (która w kuchni przyda mi się tylko czasem) jest odnaleziona, opracowana na nowo i zredagowana przez Andrzeja Grzyba „Gdańska książka kucharska” mająca także długaśny jak makaron i równie jak kluchy smakowity podtytuł: „Wskazanie jak gotować, piec, marynować na smaczny sposób zgodnie ze sprawdzonymi przepisami dzięki pięćdziesięcioletniemu doświadczeniu opracowała Marie Rosnack z suplementem zawierającym potrawy i napoje dla chorych i zdrowiejących”

Książka opatrzona jest też wstępem pióra prof. Andrzeja Januszajtisa omawiającego tradycje gdańskiej kuchni i udowadniającego wątpiącym, że takowa kuchnia regionalna istnieje nadal.

Wielkim walorem książki są też pieczołowicie dobrane ilustracje. Pochodzą one ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej PAN a wybrane z kilku książek z XVIII wieku.

410 przepisów gdańskich dopełnia dzieła. Aby dać jego przedsmak zacytuję przepis numer 171: „Gotowane kiełbie. Kiełbie umyj, włóż do głębokiej miski, zalej francuskim winem. Do garnka z wodą dodaj cebulę, sól, ziarenka pieprzu i gotuj, aż cebula będzie miękka. Gdy kiełbie będą ścięte, dodaj je razem z winem i masłem do wywaru. Do gotowania używaj niewielkiej ilości wody, ryby powinny gotować się szybko, a niezbyt długo.”

Ot i kiełbie we łbie!