Ostatnia deska (wątróbka) ratunku
Bardzo często stajemy w obliczu sytuacji wymagającej od nas szybkiej decyzji: co podać głodnemu i wymagającemu gościowi, jeśli nie ma zbyt wiele w lodówce a i czas nagli. Załóżmy, że w lodówce mamy co najmniej 30 dag a lepiej jeśli pół kilograma kurzych wątróbek, jeżeli mamy w domu 2 średnie cebule, 2 łyżki tłuszczu, 2 łyżki kopiaste mąki oraz 3 duże winne jabłka – wtedy sprawa wydaje się rozwiązana. Przyrządzimy wątróbki z jabłkami.
Najpierw podsmażamy, nie rumieniąc, cebulę krojoną w krążki, po czym zdejmujemy ją z patelni na talerzyk. Obtoczone lekko w mące wątróbki obsmażamy na tym samym tłuszczu co cebulę. Teraz pora położyć na wątróbkach kopczyki cebuli, na wierzchu cienkie plastry jabłek. Całość nakrywamy przykrywą i na małym ogniu dusimy do momentu, kiedy jabłka zmiękną. Najlepiej byłoby podać tę potrawę w tej samej patelni, zatem powinna być ona estetyczna. Jako dodatek proponuję ziemniaki puree lub ryż z foremek. Przygotowujemy go w ten sposób, że gotujemy ryż nie w dużej wodzie, lecz starym babcinym sposobem: zagotowujemy po dwie łyżki ryżu na osobę w dużej wodzie, po czym odlewamy ją, nalewamy powtórnie tylko tyle, aby zakryła ryż, solimy i gotujemy pod przykrywką aż wyparuje sała woda. Ugotowany ryż nakładamy do wysmarowanych masłem małych filiżanek lekko go ugniatając. Wstawiamy następnie do naczynia z wrzącą wodą sięgającą do połowy wysokości filiżanek. Gotujemy około 15-20 minut. Po upływie tego czasu wyrzucamy uformowany ryż z filiżanek i przybieramy go czerwoną papryką i zielona pietruszką.
Przy okazji warto może przypomieć, że z jabłkiem doskonała jest nie tylko wątróbka. Istne delicje to kaszanka podsmażana z jabłkiem. Krojoną w plastry kaszankę podsmażamy na tłuszczu, na tej samej patelni podsmażamy krojone w plastry jabłka. Usmażone już kawałki kaszanki przekładamy smażonymi jabłkami. Podajemy ze świeżą bułką. Przyznać trzeba, że jabłka to znakomita przyprawa nawet tak mało wytwornej potrawy jak kaszanka,dodajac jej smaku i …elegancji.
W pierwszy piątek nowego roku byłem własnie w takiej sytuacji. Co prawda nie spodziewałem się gości ale zasiedziałem się w redakcji na jubileuszu 50-lecia pracy naszego kierownika działu historii czyli Mariana Turskiego. Nawiasem mówiąc Marian jest nie tyle kierownikiem działu historii ile historią chodzącą i pracującą. Ale o tym przy innej okazji. Gdy spóźniony wpadłem do domu a Basia jeszcze nie wróciła po odwiezieniu Zusi ze szkoły do jej domu, postanowiłem zrobić coś szybkiego i pysznego. A w lodówce właśnie stały kurze wątróbki. Wiec…patrz wyżej.
A do wątróbek wyciągnąłem butelczyne podarowaną nam na święta przez paOLOre. Była to piekna butelczyna. Oto treść jej etykiety:
„JReserve
Frauenfeld
Zweigelt
Johanneshof
Reinisch”
Christian Reinisch wyprodukował ten winny poemat w 2004 roku. Pachniało czarnymi jagodami w całym domu. Do wątróbek, które były bardzo „jabłkowe” nadawało się znakomicie.Jeśli nie wierzycie to sami spróbujcie. Albo namówcie do tego Pana Lulka. On ma to wino na pewno pod ręką.
Komentarze
A gdyby akurat zabrakło butelek to polecam znakomity wynalazek:
http://www.mensup.fr/usbwine/
Wymaga on – niestety – dostępu do sieci ale ten jest już niemal w każdym domu. Bardzo praktyczne! Instrukcja obsługi w krótkim filmie.
Witam. Właśnie w minioną niedzielę jadłyśmy taki obiad, tyle, że bez ryżu, a tylko z podgrzaną bułką. Moja wątróbka z jabłkami różni się zresztą w drobiazgach w stosunku do Panapiotrowej.
Otóż moja produkcja wygląda tak :
cebulę pokrojoną w krążki rozbieram na pierścienie, solę i odkładam na talerzyku żeby się zmorzyła,
wątróbkę w mące smażę na jednej patelni, a na drugiej plastry winnych jabłak do lekkiego zrumienienia. W chwili odwracania jabłek na drugą stronę, tę już osmażoną leciutko opruszam majerankiem.
Po przewróceniu wątróbki z boku pateni kładę cebulę i często ją mieszam, żeby się raczej udusiła, a nie usmażyła. Dalej, jak u Piotra wątróbki na talerz, posolić, nałożyć na nią cebulę, obok położyć jabłka. Pasuje surówka z kwaszonej kapusty z marchewką, cebulą i jabłkiem, polana dobrą oliwą.
Tam , wyżej to Pyra Starsza. Młodsza nie zmieniła wczoraj nicka i ja tego nie zauważyłam
USBwine – incroyable 😆
Bywa wątróbka deską, lecz bywa i pięknym antree. Mroźna zimowa noc i trzech zmarźnietych mysliwców w letniej kuchni. Dzik już przebadany, ale to bez znaczenia, bo wątroba jest pod względem „uwłosiennienia” zupełnie bezpieczna. Najpierw ogień w kaflowej kuchni z fajerami, potem smalec ze skwarami, cebul tak ćwierć wiadra na ogromną patenię, a gdy się zeszkli – serce, a gdy się udusi – wątroba. Majeranek, kminek i rozmaryn. I prawdziwe kiszone ogórki takie zimne, że aż zębiska bolą. A do tego… napoje chłodzące na rozgrzewkę 🙂
I to zimno od drzwi w zapasach z żarem od kuchni…
I ten pies odganiający od wiszącej tuszy namolne koty …
I to nadciągające takie przyjemne zmęczenie…
A tu skórować, cholera, trzeba!
W życiu piekne sa tylko chwile.
Iżyk – żebyś, Ty, Chłopie, z piekła nie wylazł za te obrazki pyszne w słotny, styczniuowy ranek. Tak Ci się chce znęcać nad bliźnimi? Tu uwaga – wątrobę z dziczyzny trzeba smażyć krótko, potem nabiera konsystencji podeszwy. Odgrzewać też nie można. To , co wystygnie, może iść już tylko w pasztety.
Najlepsza watróbka jest w pasztecie wedlug zasady pól na pól. Jeden zajac, jeden wól.
Takie kurkowe bajery to chyba do wina w opakowaniach TetraPack. W opakowaniach win butelkowych postepuje zmierzch klasycznego korka. Korkiem zamykane butelki przy otwieraniu, to skomplikowana procedura. Najpierw wybór butelki i ogladniecie jej pod swiatlo czy zawartosc jest u góry czysta. U dolu butelki moga byc krysztalki w czarnym kolorze. Szczególnie w winach czerwonych. Dlatego przed otwarciem nalezy lezaca butelke postowic na pól godziny. Potem powolne otwarcie butelki, tak zeby nie bylo zadnych odglosów. Nastepnie wachanie korka czy niema plesni. Potem zlanie do osobnego kieliszka odrobiny wina zeby usunac ewentualne okruszynki korka. Nastepnie odrobine wina do osobnego kieliszka aby fundator ocenil czy wino godne jest tak znakomitych gosci. Nastepnie delikatne rozlewanie do kieliszków poczynajac od partnerki najwazniejszego goscia i pozostalych pan. Na koncu otrzymuje gospodarz a reszta wedruje do kuchni do innych celów.
Oczywiscie procedura dotycza malego grona które mozna zalatwic jedna butelka. Jesli jest to biesiada przy duzym stole, to wino beczkowe serwowane w dekanterach lub karafkach.
Teraz nawet dobre wina butelkowe otrzymuja korki wykonane ze specjalnego tworzywa albo zakrecane. Zakrecane, to nie znaczy picie z gwinta. Po prostu zmienila sie czasy i tyle. W tym przypadku odpada ceremonia wachania korka albo gwinta, pozostaje tylko probowanie.
Co czasy, to obyczaje
Pan Lulek
Czekam na fachmanów, którzy na zlecenie spółdzielni mieszkaniowej (chwała jej za to) corocznie sprawdzają szczelność urządzeń gazowych, sprawność kuchenki i drożność wentylacji. Kiedy już fachmani sobie pójdą, to ja się wybiorę po miesięczne zakupy mięsno-rybne. Obiadu dzisiaj nie robię, bo dziecko pracuje do 20.00, a zanim dotrze do domu będzie 21.00. W zamrażalniku mam 2 pojemniki ze świątecznym bigosem, słój z farszem pierogowym, 2 pojemniki wczorajszej grochówki z wkładką (nikt jej nie jadł) i 1 pojemnik z sosem od zrazów. Czekaj Ty, wredna Córeńko moja! Będziesz karmiona sklepowymi gołąbkami albo innym żarciem cancerogennym!
A tak zupełnie serio, to o 9.oo wieczór można co najwyżej zaoferować wyrobnikowi oświaty publicznej talerz pomidorówki na rosole (nie lubi zabielanej) i parówkę z chrzanem.
Mnie sie zdaje, ze nikt nie ma przypadkowo w lodowce pol kilograma watrobek drobiowych czekajacych na wymagajacego goscia 🙂 To raczej gosc ma szczescie, jesli trafi przypadkowo do domu, gdzie akurat zakupiono ten surowiec. Bo jak dlugo mozna przechowywac surowe watrobki?
PS. W mojej okolicy nie uswiadczysz watrobek drobiowych. Moze byc watrobka cieleca, wolowa, rzadziej wieprzowa, ale drobiowych niet 🙁 Moze byc caly kurczak, udka lub piersi, a podrobow niet 🙁
No wlasnie,u nas watrobek niet 🙁
A kaszanki,to nawet pies nie powacha!! Jej zjedzenie grozi naglym zejsciem 🙁
Dlatego dzisiaj surowe smazone kartofelki,wspomniana w poprzednim wpisie cykoria (Gospodarzowi-molto grazie za odpowiedz) i cieniutkie filety wieprzowe.
A jak goscie nagle najda,to jajca zawsze sa w pogotowiu i wyczarowuje dla nich, cud-omlety. 🙂
Brak watrobek wprawdzie mi serca nie zlamal, ale wczorajszy temat kawowy tak mi chodzil po glowie, az przypomnialam sobie piosenke, ktora lubilam zwlaszcza w wykonaniu Kojaka (Telly Savalasa):
http://www.youtube.com/watch?v=wSYgk2eNLt4
http://www.youtube.com/watch?v=rV_c2FKUCrM
to i mnie tez sie przypomnialo
Wątróbka z jabłkami i z blanszowaną cebulką. Toć to niebo w gębie i ….. .
I bez różnicy czy podsmażamy ja na olivie, gęsim smalcu czy maśle. Efekt jest ten sam. Ona ma swój wydźwięk. Dodaje artystycznego tonu po każdej potrawie. I nie mu tu znaczenia metoda jej krojenia. Nie gra roli rodzaj cebuli. Może być świeża biała, bordowa, wiosenna z zielonym szczypiorem czy zwykła złocista.
Charakter swój ujawniają dopiero po konsumpcji. I wbrew poglądom ochoczo prezentowanym przez kobiety wydaje mi się, w tej dyscyplinie jest zbyteczne rozróżnianie płci.
Proces ten zawdzięczamy cukrom, które są trudne do strawienia. W kontakcie z nimi bakterie trawienne wprost dziczeją wydalając mnóstwo smrodliwych substancji. Podobny skutek jak cebula stymuluje: kukurydza, papryka, kalafior, kapusta, mleko, chleb, jajka, piwo, rodzynki i pieprz.
Sprawdzałem to wielokrotnie i doszedłem do wniosku ze mieszanka ta nie jest niebezpieczne dla zdrowia. Na temat powstrzymywanie się krążą różne opisy. Prędzej czy później organizm wydali gazowe produkty przemiany materii, zazwyczaj podczas snu.
I nie ma w puszczaniu wiatrów nic niemoralnego czy gorszącego. To niezaprzeczalne prawo natury i każdemu się przytrafia, tyle tylko ze: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.
Pierdzenie jest to po prostu śmieszne. By nie doprowadzać do komicznych sytuacji jestem w stanie zrezygnować z paru składników nawet w przypadku głodnego i wymagającego gościa.
Chyba ze technika poszła już tak daleko jak w przypadku propozycji Andrzeja Sz. z sieciowym winem. Wystarczy USB złącze by wyemitować toto w siec.
Arkadius!
Ty to ostatnie natychmiast opatentuj!!!!
Dzieki, Slawku 🙂 Fajny ten Serge, a dziewczyna ma chyba specjalne zawiasy 😉
Andrzeju,
taki wynalazek dawałby nieograniczone możliwości.
Z pewnością powstałby w telewizorni nowy quiz. Internauci z całego świata przesyłaliby w systemie zerojedynkowym swoje dane. W studio chętni / ich nie sieja sami się rodzą / odgadują, co jedzono na poszczególne posiłki w rozmaitych strefach klimatycznych i czasowych. Całość sponsorowana przez koncerny fast fudu.
I tak wymarly dinozaury 🙁
http://youtube.com/watch?v=WxfIDpset2I
a hipopotamy nie 😉
http://youtube.com/watch?v=K1aqdCbh3Dk
A ja niecierpliwie oczekuje na moje Najukochansze ze wszystkich Brytyjskich Swiat w kalendarzu, kulinarno-literackie – Wieczor Roberta Burnsa, obchodzony (najradosniej w Szkocji) 25 stycznia. Jest to wspaniale swieto jedzenia i picia szkockich specjalow oraz recytowania wierszy narodowego szkockiego barda.
Mam z nim sprawe od dziecka, bo w moim domu Burnsa kochano, czytano na glos i zasmiewano sie przy czytaniu odkad siebie pamietam. Mielismy niewielki zbiorek jego przekladow na rosyjski., Samuela Marszaka. Nie wiedzialam wtedy jeszcze, ze wiekszosc tych wierszy to byly piosenki, ale wyczuwajac ich spoewnosc, sama dorabialam melodie. Wiec kiedy bylam w trzeciej klasie i pani (niezbyt madra) poprosila mnie abym cos zaspiewala (bo sprawdzala sluch) ja wyszlam na srodek klasy i odspiewalam z wlasna melodia:
Co pragnie dziewczyna,
co pragnie dziewczyna,
co pragnie dziewczyna
gdy stary jej maz?
Rodzice zostali wezwani na rozmowe z nauczycielka. Pani byla wyzbyta poczucia humoru.
Ale wracajac do Wieczoru Burnsa.
Moze byc organizowany w malym gronie lub w ogromnym – w pubie. Zaczyna sie od dzwiekow szkockoch dud, ktore witaja przybywajacych gosci. POtem mistrz ceremonii wyglasza przemowienie slawiace Wielkiego Poete i recytuje jego ode do haggis, szkockiej kaszanki.
Uroczystosci wynoszenia haffisu z kuchni tez towarzyszy muzyka i wszyscy witaja ten przysmak na stojaco, oklaskami i spiewem. Haggis jest rozcinany i polewany tak zw. sosem – czysta szkocka. Calej uczcie towrzysza spiewane i czytane przez wszystkich uczestnikow wiersze, wyglaszane toasty na czesc Burnsa, a takze ktos przygotowuje „odnalezione niedrukowane dotad strofy barda” – czyli poemat napisany przez ktoregos z uczestnikow imprezy na te okazje.
Ktos wreszcie wznosi toast „To the lassies!” – „za dziewczyny!” i wszyscy pija zdrowie pan i recytuja lub spiewaja wszystko co Burns napisal o kobietach.
Whisky leje sie strumieniami, wszyscy tancza i na koniec spiewaja Auld Sing Lang, po skocku.
JKMosc jedzie na Wieczor Burnsa do palacu Balmoral w Edunburgu, gdzie odbywa sie tez kolacja i tance. Chlopcy sa w spodniczkach, a Krolowa ma na sobie suknie w szkocka kratke, bo przeciez jest sama Szkotka po matce. I tanczy do bialego rana ze wszystkimi goscmi.
A piesn nazywa sie Auld Lang Syne, a nie co ja tam nawypisywalam. Zawsze mi sie to pocgrzani bo nie znam szkockiego.
A tu jest typowe menu:
Cock-a-leekie soup
*
Haggis warm reeking, rich wi’ Champit Tatties,
Bashed Neeps
*
Tyspy Laird (sherry trifle)
*
A Tassie o’ Coffee
I piekny poemat na deser:
O, My Luve is Like a Red Red Rose.
O, my luve is like a red, red rose,
That’s newly sprung in June.
O, my luve is like a melodie,
That’s sweetly play’d in tune.
As fair art thou, my bonie lass,
So deep in luve am I,
And I will luve thee still, my dear,
Till a’ the seas gang dry.
Till a’ the seas gang dry, my dear,
And the rocks melt wi the sun!
And I will luve thee still, my dear,
While the sands o life shall run.
And fare thee weel, my only luve!
And fare thee weel, a while!
And I will come again, my luve,
Tho it were ten thousand mile!
Red, Red Rose jest ZAWSZE obowiazkowym punktem programu. A zupa
cock-a- leekie z suszonymi sliwkami zawsze pojawiala sie w naszej stolowce pracowniczej na Robert Burns Night. I haggis, za ktorym, niestety, przepadam ku zgorszeniu E („czysty cholesterol!”), zwlaszcza podlany sosem.
Sławek i Nemo w prezencie przesłali mi (Wam też) piosenki, które lubię.Tego samego zdania co Arkadius był Arkady Fiedler (czyżby sprawa w imieniu była) i ku konsterenacji zebranmej publiki, a nieraz i dostojnych gości, puszczał głośno wiatry w salonach, a nawet jadalni. Nie powiem, żeby mi od tego kanapeczki pięknej Sofii lepiej smakowały Burnsa natomiast kocham. Wolno mi, chociem i nie Szkotka. Lubię też czytać sobie o Burnsie i kiedyś tam zaliczyłam bodajże 5 różnych biografii.
Wracam z prerii, kafejek paryskich i zamków szkockich na ojczyzny łono. Wróciłam ze sklepów. Ponieważ takie zakupy robię raz w miesiącu, więc mam niezły materiał porównawczy. Na moje oko mieso skoczyło w górę jakieś 25% i rybka tyleż. Pomijając pangę, której Ania nie lubi, każda ryba zaczyna się od 28 -29 złotych. Tyle dzisiaj kosztował halibut, amur, tołpyga, odfiletowany pstrąg. Szczupak sandacz i łosoś oscylują ok 36 papierków. Innych nie było jeżeli nie liczyć grubych tafli lodu zwanych nie wiadomo dlaczego filetami z morszczuka (7,90) mintaja (16,-) i pangi (14,-)
Trzeźwa jestem, a takie literówki strzelam. Pewnie zmęczenie materiału
Niektórzy jeszcze w zimie a ja powoli mam zbyt malo czasu.
Wiosna Panowie, wiosna. U mnie glebokie przedwiosnie z temperatura w cieniu +10 stopni Celsjusza i slonce, tak ostre, ze trudno jechac samochodem. Oczyscilem moje wegierskie konto i zaladowalem lodówke. Sniegu w czasie maksymalnej glebokosci bylo 30 centymetrow. Teraz wszystko, szczególnie od poludniowej strony znika. Skoro wiosna, to zakwitnely pierwiosnki. Ogrodowe, w zóltym kolorze. Skoro zas sezon balowy sie rozpoczal, to niedlugo bedzie wysyp i tych szklarniowych. Typowa dekoracja na salach balowych a ostatni goscie bez skrupulów zabieraja do domu doniczki pozostawione na stolach. Potem wstawia sie to do duzych glinianych donic razem ze swoimi oryginalnymi doniczkami i stoja sobie kilka tygodni. Wystawione do ogrodu rosna dalej ale juz nie odbijaja w nastepnym roku. W biezacym roku nie bede balowac, tylko pojade do ogrodnictwa i kupie kilkanascie do duzej glinianej wazy.
Kotka Muli tez poczula wiosne i przyniosla do domu pierwsza mysz. Polozyla przede mna tak jakby chciala sie zrewanzowac za calozimowe karmienie.
Czyzby pora zbierac sie do odlotu na pólnoc ?
Pan Lulek
Panie Lulek!
Bój się pan Boga.
U nas na północy zima jeszcze się na dobra nie zaczęła a pan tu takie rzeczy wygaduje…..
Witajcie
Pyro dostałem paczkę z chrustami. Myślę, że zjem je do poniedziałku i postaram się odesłać coś smacznego. Przepraszam z góry za powolność ale zamieniam termitierę na inną termitierę a to wymaga wielu rozmów, knucia i gadania co pochłania czas. Sama wiesz jak to jest gdy człowiek zmienia robotę i to mając blisko pół wieku życia.
Pozdrowienia – szczególnie dla Antka i Alicji których przepisy na nowo odczytałem.
Cześć Arkadius – miło Cię poczytać
Hej!!!
Panie Lulku, pozytki z posiadania kici sa niewatpliwe:). Moje darmozjady kocury nigdy nic nie przyniosly. A do jedzenia, a jakze, pierwsi. I tylko wybrane chrupki im podchodza.
Watrobki – pychotka, niestety nie spotkalam w sklepie tutaj. Ale niebawem bede u Mamy i juz zlozylam zamowienie! Bo moja Mama robi najpyszniejsze watrobki na swiecie!
Wojtek, bój się Boga! Toż myślałam już o ekspedycji ratunkowej. Widzę, że wreszcie przestaniesz zbawiać 25% populacji Ziemi Lubuskiej. I kto teraz będzie ich ratował? A najważniejsze – co się będzie z Wojtkiem działo?
Heleno, dziekuje za wpis o Wieczorze Burnsa, bo ja ignorantka myslalam, ze Auld Lang Syne to stara piesn ludowa (a spiewalam to nawet (razem z cala widownia) na zakonczenie noworocznego koncertu w Kennedy Center).
Wszyscy dzis pisza o pogodzie, to ja tez. Bo warunki sa ekstremalne. W okolicach Waszyngtonu bylo wczoraj w poludnie +20C….. i nie, nie jest to normalne, rownie dobrze mogloby spasc pol metra sniegu. Zastanawiam sie, co na to moje tulipany i inne cebulki , przeciez powinny sie w ziemi przemrozic? A niektor rosliny zgodnie z instrukcja powinnam poprzycinac „pod koniec zimy”. Jakiej zimy….
Wątróbki – mniam, mniam! A dlaczego właściwie nie ma ich w innych krajach europejskich? Nie wiedzą, co dobre? Za Wielką Wodą są na pewno.
Po raz kolejny proponuję wypróbowanie panierowanych i smażonych – moja Babcia takie robiła, pycha.
U mnie tez dzis slonce jak u Lulka, rano bylo wszystko oblodzone, ale teraz asfalt prawie suchy, wiec skoczylam rowerkiem po zakupy. Kupilam okonia z Ugandy 😯 po 19 Fr za kilogram (25% promocja), bedzie jutro ze szpinakiem. Pyro, Twoja Ania ma racje, ja tez nie lubie pangi. Kupilam raz ten produkt wietnamskiej hodowli, ale tak zalatywal mulem, ze juz wiecej tego eksperymentu nie powtorzylam 🙁
Na temat watrobki nie wypowiedziala sie jeszcze Szwecja i Wielka Brytania, ale odnosze wrazenie, ze watrobki zostaja w kraju, a kadlubki jada na eksport (u mnie w sklepie bywaja polskie kurczaki). Z dziecinstwa najlepiej wspominam watrobke ze swiezo ubitego krolika, dorzucana na krotko do duzej ilosci podsmazonej cebuli, potem tylko sol i pieprz, pycha! Wątróbki wszelkiego rodzaju zawsze lubiłam. choć jako dziecko mówiłam *wątróbka – swąd z trupka* 🙁
Nemo, tam panga jest tak spreparowana i odfiletowana, że niczym nie zajeżdża, mułem też nie. I dlatego jest „neutralna smakowo” tzn nie ma smaku własnego. Mój mąż lubił, córka nie lubi, a ja zjem chociaż nie przepadam. Z reguły robię w ostrych sosach albo pieczoną w folii z oliwą , pieczarkami i czymś tam jeszcze. Ale nie chce, to nie. Będzie jadła morszczuka w jarzynach albo po grecku albo w sosie cytrynowym.
Also – ja też czasem robię wątróbki panierowane. Czasem zresztą panieruję w wiorkach kokosowych albo innych orzechach (ostrożnie, bo się przypala).
Prosze tylko bez uwag w sprawie krajów europejskich!
My jestesmy z zasadzie krajem europejskim a watróbek na metry. Jak sie chce, to na stoisku jednej firmy w supersamie mozna sobie zamówic najrózniejsze miesa. W tym oczywiscie watróbki takich rodzajów jakich aktualnie niema na pólkach. To samo dotyczy na przyklad baraniny, na przyklad udziec do szpikowania.
Teraz jednak o rybach. W okolicy Passau juz na terenie Bawarii podaja znakomite ryby szpikowane miesem, boczkiem i pieczone w piekarniku. Ryba musi byc gruba. Zwierze po oczyszczeniu i oskrobaniu, nie koniecznie, luski mozna wraz ze skóra zostawic na talerzu, naciera sie od srodka i z zewnatrz róznymi ziolami jak majeranek, szalwia, bazylia, tymian, rozmaryn itp, Nastepnie szpikuje od zewnatrz boczkiem pocietym w waskie paski. Ma wygladac jak jez. W srodek wklada sie male cebulki, kilka zabków czosnku, troche marchwi typu Julienne i pokrojone korzenie pietruszki. Do srodka dodaje oleju. Moze byc oliwa. Nastepnie zaszywa rybe i brzuchem do góry w piec.
Sól i pieprz sa oczywista oczywistoscia. Piec niezbyt goracy. Temperature ciagnie sie powoli w góre i piecze przewracajac nastepnie ostroznie zwierze, zeby sie nie rozsypalo. Do tego o dziwo pasuje gruby makaron typu Penna Rigate albo muszelki. Calosc polana sosem od pieczenia.
Duza ilosc róznych salat a na zakonczenie biesiady dobry, mocny kielich na trawienie i zeby ryba nie myslala, ze ja pies zezarl.
Kilkakrotnie próbowalem a raz szef kuchni pokazal mi jak sie to robi.
Zaswiadczenia nie wydawal i recepte odostepnial tylko wybranym.
W drodze laski przyjety na szkolenie
Pan Lulek
U mnie są wszelkie wątróbki, ale ja lubię drobiowe i tylko drobiowe robię. Wieprzowe czy wołowe zawsze mi wychodzą jak podeszwa, czegoś nie potrafię. Albo surowe w środku (nie cierpię krwistych), albo podeszwa. Najbardziej lubię oprószone mąką, z dużą ilością podsmażonej cebuli.
Lecę do sklepu – ciepło, słonecznie. +8C. Trzeba skorzystać z okazji i się przewietrzyć, bo że u nas to nie koniec zimy, to jak w banku.
W Wlk Bryt. watrobek kurzych jest pelno wszedzoie, natomiast watroba np cieleca jest jednym z nadrozszych mies w sprzedazy i nie mialam pojecia jak powinna smakowac dopoki nie sprobowalam jej przyrzdzonej tak jak powinna. A powinna byc delikatna i miekka jak poduszka puchowa, rozowa w srodku, slicznie przyrumieniona z wierzchu,. pokrojona wzdluz na cienkie plastry, tak iz wystarczy opiec ja po minucie lub mniej z obu stron i jest boska. W restauracji zawsze biore jesli jest. Sama nie kupuje tej cielecej, bo nie mam do siebie zaufania. W moim domu tradycyinie robilo sie watrobe na podeszwe. Wiec stracilam confidence.
Zas kurze watrobki robie czesto po zydowsku – siekana z jajkiem posiekanym, cebulka i na tluszczu gesim. Mozna dodac ciut koniaku, jak Francuzi.Nie wiem po co, ale brzmi elegancko.
Helenko,
wątroba z wola, cielaka i innego bydlaka krojona tylko po skosie. Jeszcze raz tylko po skosie. Dlaczego? W tak znacznym towarzystwie tłumaczenie tego wydaje mi się zbyteczne. To oczywista oczywistość, dlaczego ma być po usmażeniu chrupka i jednocześnie miękka. Gotowa do spozycia również bez trzecich zembuff.
I jeszcze cos waznego. Nie kupuje watrobek pochodzacych z kur z hodowli intensywnej, tylko organicznej, odkad przeczytalam, ze watroba konentruje w sobie duzo niepotrzebnego mi g.wna – antybiotyki, sterydy etc. A przeczytalam to w pismie weterynaryjnym, aby koty nie karmic na codzien watrobkami, tylko bardzo rzadko.
Gotowa do spozycia również dla tych bez trzecich zembuff.
Arkadiusie! Witaj!
Lepiej nie graj Alicji „zembami” na nosie, bo dostaniesz w ucho. Tak mi ostatnio groziła po wizycie u prof. Bralczyka 😉
Piotrze Gospodarzu!
Cieszę się, że Zweigelt załapał się na ostatnią deskę ratatujunku 🙂
więcej o stajni, dla której biega tutaj: http://www.j-r.at/
Austria, jako minikraj, ma z racji małej masy krytycznej niemały problem, żeby dać zauważyć się na rynku win. A przecież produkty tutejszych winzerów z powodzeniem stawiają czoła znamienitym etykietom i zdobywają nagrody w konkursach o światowym znaczeniu. Fakt, że butelka uwieńczona była zakrętką, a nie korkiem (z korka), martwi mnie trochę, bo cierpi na tym urok celebracji spożywania trunku, ale ważne jest, że nie cierpi na tym wino. Do czego ja w każdym razie dałem się przekonać po wielu dyskusjach na ten temat.
Zweigelt, podobnie jak Gruener Veltliner, pomijając już takie oczywiste oczywistości monopolistyczne jak Uhudler czy Schilcher, to dyscyplina, w której Austriacy wiodą prym. Jest to gatunek winorośli powstały ze skrzyżowania bardzo w Austrii popularnego szczepu St. Laurent z Blaufraenkisch, odporny na mrozy i susze, a jednocześnie bardzo wydajny. Ta ostatnia cecha paradoksalnie utrudniła Zweigeltowi życie. Bo czego jest dużo, robi się pospolite i przestaje zasługiwać na szacunek. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia austriaccy winzerzy zrozumieli, że ilość i jakość nie idą w parze. Zaczęto ograniczać plon przez obrywanie nadmiernej ilości gron na krzaku, dzięki czemu te pozostałe najwspanialsze mogły lepiej dojrzewać (to akurat dotyczy wszystkich win, nie tylko Zweigelta). Od co najmniej kilkunastu lat Zweigelt (od dobrych winzerów) jest bardzo cenionym winem na międzynarodowych salonach, mimo że Herr Dr. Fritz Zweigelt, który ten szczep wykreował w roku 1922 (początkowo pod nazwą Rotburger), był zagorzałym nazistą i jako taki powinien odejść w niebyt.
Dojrzewający w dębowych beczkach Zweigelt z Frauenfeld (to nazwa zagonu w winnicy Reinischów), jak i pozostałe produkty z tej winnicy, charakteryzuje się wysoką jakością, pozwalającą na wieloletnie składowanie w piwnicy.
Zum Wohl!
Pawle, mając okazję ponownie dziękuje. To było naprawdę pyszne!
Dzięki też za szczegółowe informacje i możliwość spojrzenia na winnicę (zwłaszcza, że jest środek zimy – choć Pan Lulek twierdzi coś zupełnie innego). Do zobaczenia.
Widywałam butelki wina litrowe i półtoralitrowe z zakrętkami, a ostatnio od Franka pod choinkę dostałam 0.75 l. dwie butelki wina, jeden chardonnay, drugi cabernet z Australii (Kingston no Murray, nomen omen!) zakręcane butelki. Podobno wino nie ma za złe. Natomiast tetra pudełka wzbudzaja mój sprzeciw nie wiadomo dlaczego. Można przelać do karafki, co za problem.
Dzisiaj grochówka, chociaż Arkadius straszy jakimiś wiatrami. Musielibyśmy nie jeść w ogóle, żeby sie od produkcji metanu uwolnić! (Bo to chyba metan?).
Ja dodaję dużo kminku, to pomaga w trawieniu. Idę pobuszować w przepisach, może Adamczewscy wiedzą coś o grochówce, czego ja nie wiem?
Może ktoś coś podpowie?
*on Murray
Alicjo – taka już uroda grochówki. Ja mogę Ci tylko zacytować jeszcze raz, rubaszną, XIX=wieczną fraszkę :
„Dawniej jedli groch, kapustę,
za to mieli g=no tłuste.
Teraz jedzą frykatesy,
u-ra glutek, to się cieszy.”
Lubię wątróbkę i czasem z nią eksperymentuję. Kiedyś mnie podkusiło zrobić ją z czerwoną cebulą. Smakowo w porządku, ale kolor zmieniła na upiornie zielony. Rodzina odmówiła współpracy!
Alicjo!! W kwestii grochówki wymieniałem kiedyś uwagi z A.Sz.
On dodaje, już do talerza zupy łyżeczkę musztardy. Ja wyciskam do gara, przed podaniem czosnek. Można i na talerz.
Jest Was dwoje : jedno musztardę, drugie czosnek.
Popróbujecie, porównacie.
Później tylko tył wtyknąć w USB….komputer stwierdzi która wersja lepsza…;-)
Piękny pomysł Arkadiusie! 😀
Ja już to widzę!! To tak jak maska tlenowa, tylko odwrotnie, odpowiednio wyprofilowana….wężyk….reduktor szumów…procesor …. kabelek…
i wtyk USB.
29,99 euro w promocji!!!!
Nemo,
Szwecja jest zdecydowanie za wątróbkami!
Najczęściej jednak je się u mnie wątrobę pod postacią:
http://fi.wikipedia.org/wiki/Maksalaatikko
Uwaga! jedynie po fińsku!
Jest to tradycyjna fińska „zapiekanka” z ryżu i wątroby. Ja wiem, że jest to szokująco egzotyczny sposób używania wątroby w kuchni więc oszczędzę wam szczegółów.
W szwedkiej kuchni uźywa się wątroby mielonej. Hm….
Ja lubię grochówkę, a Jerzor może za jednym zamachem ze 3 talerze. Co do mnie, niewielka miseczka zupy mi wystarczy, choćby jak najlepszej.
Dodaję też ze 304 pokrojone w kostkę ziemniali, bo *mama tak gotowała*. A niech będzie, co mam pyr mu żałować. I u mnie na boczku dzisiaj, nie na innej części wieprza. Idę doglądać, czy groch dochodzi.
Aha, i u mnie w południe było +12C. Zasapałam się w zimowej kurtce.
Alicjo!!
304 pokrojone w kostkę ziemniaki!!
Toż to cały worek!
To Ty prowadzisz jakąś stołowkę?
Kantynę wojskową?
Bar?
Nigdy o tym nie wspominałaś…. 🙂
Antku,
dziękuję za przypomnienie sposobu z musztardą, czosnek zawsze dodaję. Spróbuję musztardy na sobie 🙂
KUCHARKO,
wielkimi literami, żebyś mnie dojrzała. Otóż mam prywatę do Ciebie, skrobnij do mnie maila na
alicja.adwent@gmail.com
Andrzeju, za nic nie pojmuję fińskiego. Mielona, powiadasz? Toż to musi być papka… Póki co, pojęłam riisiä, margariinia, sipulia (cebula?).
A i chyba *(z)masakrowana wątróbka 🙂
Alicjo,
Najpierw gotuje się ryż „na półgotowo”. Następnie bierze się garnek żeliwny albo inne naczynie żaroodporne, smaruje nieco tłuszczem.
Wątrobę się miele – tu właśnie ta papka.Wbija się parę jajek, doprawia solą pieprzem, melasą. Wrzuca garść rodzynek, drobnopokrojoną zrumienioną cebulę.
Miesza się to z ryżem i wszystko idzie do tego żeliwnego garnka i do pieca.
Ryż wiąże to wszystko i po upieczeniu ma to konsystencję podobną do nadzienia gołąbkowego robionego z ryżem.
Jest aromatyczne, lekkie (jajka powodują, że nieco wyrasta w pieczeniu), nieco słodkawe. Je się z borówkami i polewane topionym masłem.
Dobrze wykonane jest apetyczne, delikatne, takie „chłopskie jadło”.
Spartaczone przyprawia o niekontrolowane odruchy. Moja ś.p. teściowa robiła znakomite. Moja żona wcale nie gorsze. Najgorsze w życiu jadłem na zapleczu kuchennym restauracji wykwintnego hotelu w Finlandii w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku ale tam było trzymane ciepłe w kąpieli wodnej przez kilka godzin. Zapach tak traktowanej wątroby jest dość jednoznaczny.
Nazwa „Maksalaatikko” to zbitka dwóch słów „maksa” czyli wątroba i „laatikko” czyli pudełko.
Jeśli chodzi o zakręcalnictwo winne, to jest teraz taki, jak kiedyś mówiono, trynd. Zastąpić korki zakrętkami! Są one bardziej szczelne od tradycyjnych cało czy mielono korkowych i tych takich plastikowatych syntetycznych. Pewnie prostsze i tańsze w produkcji, ubrane w ładną grafikę, maszyna zrobi zziiuuut i gotowe!! Zakorkowane, szyjka butelki ładnie przyozdobiona. A że z korkociągami przyjdzie się rozstać??
Już wiele różnych rozstań przeżyliśmy. I wiele przed nami.
A te na australijskim winie to z bardzo dużym prawdopodobieństwem pochodzą z polskiej firmy DGS. Oni zdobywają tamten i inne winno- alkoholowe rynki świata.
P.S.
Twoje zgadywanki językowe Alicjo przypomniały mi jak to kolega usiłował doprosić się tradycyjnej sałtki pomidorową z cebulą. Było to w tychże latach siedemdziesiątych, również na kuchennym zapleczu restauracji hotelowej.
Tłumaczył kucharkom (nie znając oczywiście fińskiej nazwy) jak to wygląda, płakał, gestykulował – słowem teatr jednego aktora.
Po pięciu minutach dał za wygranę i rwąc włosy z głowy ( a były to lata kiedy włosy nosiło się dłuuugie) wyjęczał:
– CEEEEBUUULAAAAAA!
poczem natychmiast otrzymał przedmiot pożądania.
Ja jestem za zakrętkami. Wino nie musi leżakować, żeby utrzymywać korek wilgotny. Nie ma problemu z pleśnią i tak dalej. Póki co, wyczytałam same pozytywy – i wolałabym zakretki, niż te gumowe korki, od kilku lat usiłujące zastąpić korek.
ops…
3-4 miało być, te ziemniaki do grochówki:)
Do mojego talerza walnęłam pół łyżeczki ostrej dijon mustard, bo tylko taką lubię – całkiem, całkiem!
W TVP2 wręczanie Paszportów „Polityki”.
Prywatnie jestem równiez za odstapieniem od tradycyjnych korków korkowych.
Lepsze sa zakretki chociazby z tego wzgledu, ze mozna pic po prostu z gwinta. Te stare zapasy wina nalezy po prostu jak najszybciej wprowadzic do eksploatacji. Dekantery tez mozna powoli odstawiac do lamusa jako, ze niektóre firmy oferuje napowietrzacze, szczególnie wazne dla win czerwonych, z automatcznym zamykaniem butelki. Poza tym aktualnie rozgorzal spór pomiedzy zwolennikami szaf klimatycznych, gdzie kazda pólka ma indywidualnie regulowana temperature a urzadzeniami do temperowania kazdej butelki indywidualnie.
Gdzie te stare czasy kiedy pilo sie w piwnicy a winiarz ciagnal wino z beczki przy pomocy pipety zrobionej z dyni w Siedmiogrodzie albo szklanej.
Zabytkowy tradycjonalista.
Pan Lulek
Alicjo,
Kiedyś dawno temu było tu o grochówce:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=174#comment-4614
co podać głodnemu i wymagającemu gościowi, jeśli nie ma zbyt wiele w lodówce
Wiem, ze głodnemu chleb na myśli. A wymagającemu głodnemu? Moze chleb z masłem? 🙂
A teroz cosi z inksej becki. Cy wiecie, ze polskom kiełbase jałowcowom nawet w dalekiej Oceanii ryktujom? A dokładniej – w miejscowości Poland nojdującej sie na Wyspie Bozego Narodzenia na Pacyfiku. Specjalnie nawet sprowadzili tamok jałowce z Polski, coby uzyskiwać z nik kulki do owej kiełbasy. Fto nie wierzy, niek zerknie na strone Alecki
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Poland/
widać tamok miejscowość Poland i wyraźnie widać rosnące wokół tej miejscowości nase pocciwe polskie jałowce 🙂
Ja robię tak:
– płatek wątróbki drobiowej oraz śliwkę suszoną zawijam w pasek boczku
– układam ciasno na blaszce i do piekarnika na 20 minut.
Smaczne na gorąco i na zimno.
Smażenie wątróbki mam za sztukę dla mnie zbyt trudną. Nigdy mi się nie udała. Może znowu spróbuję…
Tam zadnej miejscowosci ni ma, Owczarku, tylko jałowiec! Ale i tak dobrze, że nazwę nadali 🙂
Tereso,
takie jadałam w Polsce, raz sie pokusiłam, zeby zrobic, śliwki suszonej nie miałam pod ręką, no to wątróbkę drobiową całą, nie plasterki – owinięte w boczek. Pyszne.
Przyznam się Wam, że drobiową wątróbkę mogę i na gorąco, i na zimno. Ona jest zawsze delikatna.
Pytanie do Arkadiusa:
*Das Leben der Anderen* – oglądałeś ten film?
Andrzeju, dzieki za przypomnienie watku o ponczu. Znalazlam tam moj debiut poetycki i chyba w ogole moj pierwszy wpis na tym blogu 🙂
Alicjo,
szło mi o płatki, może użyłam niewłaściwego określenia. Wątróbka drobiowa składa się z dwu „płatków”. Albo nie wiem co widzę… A śliwki mogą być kalifornijskie.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Kiribati-Poland5.jpg
Tu widać. Jałowce i chałupki. Co do jałowców, to ja polegam na Owczarku – jak mówi, ze jałowce na atolu koralowym, to ja Mu wierzę. W nie takie rzeczy sie wierzyło 🙂
Tereso,
nie wiem, dlaczego wymyśliłam sobie wątróbkę kurzą pokrajaną w plasterki 🙂
Nemo,
Ten o „doktoru”?
Hm…
Po sprawdzeniu okazało się, że „kardiologu”.
Czy jest na sali doktor Freud?
Alecka pedziała: Tam zadnej miejscowosci ni ma, Owczarku, tylko jałowiec!
Bo mieskańcy tej miejscowości w kucki siedzom pod tymi jałowcami i zbierajom z nik owoce do przyprawiania ww. kiełbasy 🙂
Witajcie
Na zaległym z ubiegłego roku urlopie robię znów tzw gałęziówkę w lesie. Miła odmiana po ostatnich rozmowach w sprawie nowej termitiery. Niestety zdrowie już nie to- ból w kolanie, ucho (małżowina uszna )zapuchnięte bo gałąź mi odbiła w głowę. Ale w sumie fajnie bo płuca w końcu dotlenione a w mięśniach zakwasy. Przed chwilą byłem w sklepie, wymieniłem przy browarze uwagi z chłopami na temat czarnej topoli, którą wycinam i idę do domu gotować żur. Będzie na silnym wywarze mięsno-warzywnym, do tego kiełbasy zasmażane z boczkiem i cebulą, ziemniaki rozgotowane w kosteczkę i jaja na twardo. Bez podkładu z tego cholernego żuru i bochenka chleba nie wytrzymam orki w lesie.
Dzięki Pyro za troskę
Pozdrawiam serdecznie
Droga mleczna spadla z nieba na ziemie i wyladowala w Europie.
Moze gdzies indziej tez. Plynie ta rzeka mleka z kraju do kraju. Wczoraj bylem na Wegrzech. Zachodnich. Tuz za granica w miescie Koermend. Otworzyli nowy sklep sieci Tesco. Taka siec jak kazda inna ale bardzo agresywna w krajach na wschód od Austrii. Bardzo dobrze, bo oferta wieksza. Tuz przy wejsciu paleta z mlekiem w opakowaniu TetraPak. Opakowania 1 litr, skad? No wlasnie, z Zambrowa. Na pólnoc i wschód od Warszawy. Odleglosc na oko 1500 kilometrów w linii prostej. Jazda pewnie dwie doby albo dluzej. Termin zdatnosci do spozycia 25.04.2008. Jeszcze kawal czasu. Zawartosc tluszczu 1,5 %. Wszystko w porzadku. Tylko mleko z Austrii jedzie do Bawarii. Z Francji do Austrii itd. Karuzela kreci sie na calego. Ciezarówki jezdza puste w jedna strone w najlepszym przypadku woza puste palety. Standardy rózne, zgodne jednak z liniami normalizacyjnymi Wspóloty Europejskiej. W powietrze leci CO2 a mezowie uczeni radza nad tym jak by tu zapobiec katastrofie klimatycznej. Rozpatrywane sa podobno projekty budowy rurociagów do przesylania mleka, wody mineralnej, standardowych napoi jak Coca i Pepsi Cola, piwa a nawet spirytusu który bedzie na miejscu mieszany do stosownych smaków i procentów.
Moze by tak w Europie na przyklad zalozyc Europe gdzie przynajmniej kuchnie beda mialy w miare miejscowy charakter.
Dzisiaj byl pasztet na samych resztkach. Z róznych krajów
Pan Lulek