Zostały tylko resztki (ale pyszne)
Nie był to huczny bal ale za to smaczny. Śpiewały nam bez wątpienia jeszcze lepsze artystki niż na krakowskim czy wrocławskim rynku, a także przy Stadionie Narodowym, bo były to dwie genialne sopranistki: Cecilia Bartoli, Aleksandra Kurzak a także wielka gwiazda muzyki fado Amalia.
Na stole natomiast zamiast tak modnych dziś burgerów były ostrygi prosto z Bretanii, homary z okolic Sardynii i nasz mazowiecki bażant.
Do tego odpowiednio dobrane wina a w momencie kulminacji zamrożone bąbelki.
Dla miłośników słodyczy tort bezowy z kawowym kremem i malinami (przepis poniżej).
Ponieważ ta noc pełna wrażeń rozpoczyna karnawał zamiast gawędzenia podrzucam zdjęcia, które może ułatwią przygotowanie takiego samego menu.
Smacznego!
Tort bezowy
5 białek, szczypta soli, szklanka cukru, szklanka oziębionej śmietanki 30-proc. 2 łyżki cukru pudru, szklanka malin lub innych miękkich owoców, łyżeczka masła
1.Ubić bardzo sztywną pianę z białek ze szczypta soli, pod koniec, kiedy piana jest sztywna dodać cukier i ubijać dotąd ,aż się rozpuści.
2.Krążek od dużej tortownicy lub dużą okrągłą aluminiową foremkę przeznaczoną do pieczenia tart posmarować lekko masłem.
3.Ubitą pianę włożyć do czystego, najlepiej nowego woreczka plastikowego ,odciąć koniuszek woreczka i wycisnąć pianę: zaczynając od brzegu, kończąc po środku wyciskać wokół obwodu równy wałeczek formując ślimaka .
4.Wstawić na 15 minut do piekarnika nagrzanego do 160 °C, potem w 100° C piec bezę około 90 minut, gdyby wierzch się rumienił – można uchylić na centymetr drzwiczki piekarnika.
5.Kiedy beza ostygnie ubić oziębiona śmietankę, pod koniec dodać cukier puder. Jeżeli jest dwa lub trzy placki posmarować je kremem kawowym i poprzekładać.
6.Na wierzch bezy ułożyć śmietankę a na niej maliny. Podawać od razu lub po niedługim czasie. Kroić jak tort.
Komentarze
Dzień dobry. Z maszyny Młodszej stuka ta starsza z Pyr.
U mnie już od kilku dni nie ma internetu, a raczej jest – góra 2-3 minuty i kolejny komunikat, że „nie można połączyć się z wybranym adresem internetowym”, potem kolejny komunikat, że jest połączenie „siła sygnału niska” albo „bardzo niska” i cała zabawa zaczyna się od początku. Na to ja nie mam cierpliwości. Od rana próbuję interweniować u operatora i padam ofiarą nowoczesności. Do niedawna dzwoniłam na numer firmy, łączyli z działem technicznym, dogadywałam się (albo i nie) przychodził magik i usuwał usterkę. To chyba było zbyt proste – wymienili nam modem, w który jest wbudowany router, a w związku z tym odpadła mi możlwość „poczarowania” z zasilaniem. Dzwonię do firmy – zgłasza sie maszyna z nagraną ankietą – kto dzwoni?, numer identyfikacyjny użytkownika? I tu klops – Młodsza nie wie, jaki to numer i ew. gdzie on jest. Mówię, że nie znam numeru i w tym momencie automatycznie system przerywa połączenie. W amok można wpaść. Chyba trzeba będzie do nich pojechać, a to drugi koniec miasta. Słyszałam już przekleństwa Żaby i Eski, którym w razie awarii zasilania, telefonów itp, system obsługi klienta odzywa się z Olsztyna. Eska twierdzi, że to na wypadek, kiedy niezadowolony klient mógłby wpaść do firmy i narobić awantury – do Olsztyna nie poleci.
Teraz wykorzystuję okazję, że Młodsza w robocie.
Alicjo, dużo zdrowia!
Pyrze, pozytywnego rozwiązania problemów technicznych.
Pyro, dobrze, ze w Olsztynie. Jak dzwonie z reklamacja to odzywa mi sie ktos z Tunezji, Maroka czy Senegalu. Idzie tez w zaparte i mowi, ze nazywa sie Paul czy Pierre.
Gospodarzu, czy nasze bretonskie ostrygi byly smakowite ?
Były wspaniałe i ja Ci Elap zazdroszczę ich sąsiedztwa. Jedna skrzyneczka, którą kupiłem była do podziału na trzy osoby a to tylko 25 sztuk. Wcześniej ktoś informował, że w Polsce ostrygi są po 11 zł. Te bretońskie kupowałem po 4 zł sztuka, w Makro bywają jeszcze taniej więc nie jest wcale tak drogo w porównaniu z tymi w Paryżu.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ! Ale jaki on będzie naprawdę – pożyjemy, zobaczymy. A stare troski jak były, tak będą. Obawiam się, że internetowe problemy Pyry powtórzą się jeszcze nie raz. Mój domowy internet / w komplecie z telefonem komórkowym/ w zasadzie nie sprawia problemów, tyle tylko, że jest limitowany, więc często muszę go dokupić. Ostatnio usunięcie wirusa i zainstalowanie na nowo tego co było i różnych nowych zabezpieczeń pochłonęło cały miesięczny limit. Ale to sytuacja wyjątkowa.
Zazdroszczę Gospodarzowi nie kulinarnych wspaniałości, choć poza ostrygami spróbowałabym chętnie wszystkiego, ale wokalnych popisów śpiewaczek. W Gdyni sylwestrowy koncert plenerowy był w tym roku ponoć największy w Polsce, organizowany przez Polsat, ale konkurencyjne stacje nie wspominają o nich. To zresztą nie jest istotne. Wybraliśmy się tam z siostrą i szwagrem na 3 godziny, żeby poczuć atmosferę tego wieczoru i wróciliśmy do domu, gdzie wszystko dokładnie mogliśmy zobaczyć na ekranie telewizora.
Nie miałam internetu, więc czytałam. Dwa kolejne, świąteczne numery „Polityki”, „Angorę”, „Kobietę zbuntowaną, czyli autobiografię” Krystyny Kofty. To mi szło jak po grudzie. I to jest dziwne: kobieta nieco młodsza, ale z mojego pokolenia, z mojego miasta, kręcąca się w dosyć podobnym kręgu towarzyskim i jednocześnie całkowicie obca mentalnie. Tu zastrzeżenie : znam i szanuję to, co p.K.K. robi publicznie w środowisku feministycznym czy literackim. Bo też piszę o czym innym.
Już po kilkudziesięciu stronicach przeczytanych powiedziałam do Haneczki, że nie mogłabym się z nią zaprzyjaźnić, a po 150-ciu w rozmowie z Cichalem powiedziłam, że nie znoszę ekshibicjonizmu w żadnej postaci. Może jestem bardziej mieszczańsko poprawna, niż mi się to całe życie wydawało, a może mam innego typu wrażliwość intymną, ale o własnym seksie „pa drobnomu” ne przychodziło mi do głowy gadać z najlepszą przyjaciółką. temat ewentualnie na rozmowę z lekarzem – o ile np jakaś dolegliwość o ten rejon by zahaczyła. Informowanie pt czytelników? Hmmm… a już o seksie rodziców… moich? Własnych? Podobno nie byłam łatwym dzieckiem i nastolatką; uparta jak muł i wszystko wiedziałam lepiej. A przecież nigdy nie podrabiałam podpisów rodziców, nie prowadziłam akcji ośmieszania nauczycieli, nie kłamałam ani w domu, ani w szkole w żadnej poważnej kwestii. Nie lubiłabym Krysi – długonogiej blondynki bardzo dobrze ubranej, za którą ciągnął liczny orszak zalotników. Może bym troszkę zazdrościła ale nie bardzo. Mnie w domu nie kontrolowano, miałam dużo swobody. No i tak to czytałam z oporami. A są tam fragmenty bardzo piękne (np obraz umierania profesor Geremkowej) trochę złośliwych portrecików literackich, trochę dobrego słowa dla dwóch kolejnych Prezydentowych i – abp Głódzia. To już pewna egzotyka, obcy świat ale dobrze, jeżeli o kimś można powiedzieć dobre słowo, niezależnie od opinii publicznej.
To ja informowałam o ostrygach, z linka Danuśki. Tamte były chyba i tak najtańsze 🙂 Ale cieszę się niezmiernie, że można je kupić też w Makro i dziękuję za tę wiadomość Gospodarzowi bardzo, bo niedługo będzie doskonała okazja do zakupów.
Ja place za ostrygi 6? za 12 sztuk, ale dostaje 13. Cena zalezy od rozmiaru ostrygi. Jest to zakup od producenta do konsumenta. Ostatnio jadlam dwa tygodnie temu i byly doskonale. Po otwarciu wylewam zawarta w muszli wode i czekam 15 – 20 minut jak ostrygo wydali z siebie nastepna. Kapka cytryny i do buzi.
Nie wiem dlaczego z euro zrobil sie znak zapytania.
U nas w supermarkecie kosztują 1 dol za sztukę. Średnia wielkość.
O ostrygach, lososiach, malzach I wszystkim, co zyje w oceanie troche wiem, ale czasami wole byc cicho. Ktos mi poradzil, abym na tematy ryb I owocow morza nie rozmawiala z nikim, kto nie je przynajmniej 5 kg lososia I kilku tuzinow roznych skorupiakow tygodniowo. Z podobnej przyczyny nie powinnam zabierac glosu, kiedy tematem sa sledzie, pierogi I inne smakolyki, ktorych u mnie nie ma.
U mnie jesli ktos chce zjesc wysmienite ostrygi za darmo to musi je pozbierac na plazy. Koszty sa zwiazane tylko z zakupem pozwolenia na zbieranie owocow morza. Obecnie pozwolenie kosztuje $20.00 rocznie.
Mozna tego uniknac I uczestniczyc w corocznym festynie ostryg w Shelton, WA. Festyn odbywa sie w pierwszy weekend pazdziernika. Wstep $5.00.
Jedna z atrakcji festynu jest konkurs otwierania ostryg na czas, West Coast Oyster Shucking Championship. Kazdy zawodnik dostaje 24 ostrygi I po gwizdku zaczyna sie wyscig otwierania ostryg.
Po zakonczonym konkursie obserwatorzy wyscigu zjadaja ostrygy, ktore przed chwila zostaly otwarte. Do tego jest wspanialy nastroj. Dwojka studentow z Europy bardzo ladnie zapowiedziala otwarcie konkursu. Jestem pewna, ze nikt, razem ze mna, nie rozumial, co oni mowili, ale wszyscy bardzo serdecznie powitalismy studentke z Wloch I studenta z Finlandii, ktorzy w ramach wymiany spedzili lato w Shelton.
Caly film trwa okolo 10 minut.
http://www.youtube.com/watch?v=A_T7oj2H0B8
Z przyjemnoscia obejrzalam krotki film wstawiony przez Orce,
ostatnio jadlam ostrygi w wigilie we Wiedniu am Naschmarkt.
Kosztowaly 2,50 za sztuke. Tu gdzie mieszkam kosztuja 2,30
w sklepie, bez kelnera.
Frohes Neues Jahr!
Orco, te Wasze ostrygi są zupełnie słusznych rozmiarów! U nas jakby mniej wyrośnięte. Pamiętam parę lat temu byliśmy w Nowym Orleanie w barze obok słynnej Bourbon St. Wielki murzyn w gumowym fartuchu błyskawicznie otwierał ostrygi i rzucał na talerz. Po drugim tuzinie polubił mnie widocznie, bo w tuzinie przeciętnie dostawałem ich 15 szt. „Ty nie dawaj mi takich małych dzieciątek” – powiedziałem – „OK. masz tu tylko Grandpas” czyli dziadków.
Zjadłem wtedy 5 tuzinów…
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 a gdzies ty cichalku chowal te ostrygi. Chudy jestes niczym slomka przeniczna, a chwaipieta co niby tyle potrafi wtrabic co pluton wojska.
A swoja droga, to co na obrzkach, poza slodksciami to jadamy nacodzien. Tesknimy za kapusta, ale damy rade jeszcze dwa tygodnie.
Orcka —-> sledz to krolewska ryba, a zatem moja specjalnosc. Morz spotkamy sie kiedys w polnocnej europie to zaaranzuje w przeroznych potaciach. Ta ryba jest szczegolna. Przyrzadzona i zjedzona. Zadne wedzenie solenie badz marynowanie. Nie marowac sledzia w beczce. Jadac prosto z morza 🙂 🙂 🙂 🙂
Eva 47
Ciesze sie, ze podobal sie Tobie ten film. Ceny, ktore podajesz wydaja mi sie wysokie. Czy to jest normalna cena I czy waluta jest euro? Jakiej wielkosci (dlugosci) sa te ostrygi? Czy cena rozni sie w zaleznosci od wielkosci ostrygi? Czy sa podawane nazwy odmiany ostrygi?
Pytam ze zwyklej ciekawosci.
Cichal
Odmiana ostryg, ktore sa dostarczane na festyn przez Taylor Shellfish nazywa sie Pacific Oysters. Czyli tak samo, jak ich dom. Sa to chyba najbardziej popularne ostrygi w tym regionie. Nastepnie mamy Olympia oysters (Oly), Kumamoto oysters i kilka innych odmian. Oly i Kumamoto sa troche drozsze od Pacific.
Zgadzam sie, ze apetyt rosnie z kazda ostryga. Do tego dobra atmosfera I chcemy jeszcze wiecej.
U mnie im wieksza ostryga tym mniej smaczna. U mnie najlepsze ostrygi sa dlugosci do 3 cali. Mewy nie sa az tak wybredne. Rozwala dziobem kazda muszle, zjedza zawartosc I z nikim sie nie podziela.
Orcka –> nie mozesz tego festynu przelozyc o dwa tygodnie do przodu. Chetnie zawitalbym na takiej imprezie, ale podanym terminie bede juz w jerickoakaora ( nord ost brazylien ) 🙁 🙁 🙁
Poprobuj cos z tym terminem 🙂 🙂 🙂 🙂
Manchego,
U mnie sledz jest sprzedawany jako przyneta na lososie. Tradycyjnie, przed wyplynieciem na polow, najmlodsza osoba na lodzi odgryza glowe sledzia I polyka. Zaznaczam, ze sledz juz jest martwy. Ta tradycja gwarantuje udane polowy.
Sledz na pewno jest krolewski, tym bardziej krolewski, gdzie go brak w roli rolmopsa pierwszego.
Oj Orcka, trupowi glowe odgzyzc to nie wielka sztuka pod warunkiem ze jest czym popic 🙂 🙂 🙂 🙂
Ciesze sie ze nie jestem juz bachorem 🙂 🙂 🙂 🙂 i taka ogromna rozkosz mnie ominie 🙂 🙂 🙂
Pyro,
swoją relacją zachęciłaś mnie do lektury wspomnień Krystyny Kofty. Poszukam książki w bibliotece lub wśród znajomych. Autorka może pisać o wszystkim, a rodzice nie zaprotestują, bo nie żyją. Słuchałam niedawno biografii Ryszarda Kapuścińskiego. Słuchałam, bo tylko tak mogłam się z nią zapoznać. Sąd na wniosek rodziny zakazał rozpowszechniania książki. I wcale się temu nie dziwię i uważam, że rodzina postąpiła słusznie. Nie wątpię, że wszystko co napisał Domosławski jest prawdą, ale pewnych informacji nie powinien umieszczać albo podać je w ogólnikowej formie, żeby nie ranić żony i córki, która została zapewne prawdziwie przedstawiona jako lekkomyślna osoba żerująca długie lata na rodzicach. Nie każda prawda wyzwala i nie każdą prawdę muszą znać wszyscy. Być może autor usunie pewne fragmenty i książkę ponownie będzie można kupić w księgarniach. Mam nadzieję, że tak będzie.
A ostrygi nie zjadłam do tej pory ani jednej, więc głosu nie mogę zabierać. 🙂
Ja też chętnie przeczytam Koftę.
Krystyno, nie wiadomo, czy córkę przedstawiono prawdziwie, może nie ? Wydaje mi się, że autor tego typu dzieł nie powinien opierać się na pogłoskach tylko dokumentach, relacjach wielu osób. Czytałam natomiast, że autor wykorzystał swoją pozycję „przyjaciela” rodziny zdradzając rodzinne sekrety oraz, że przedstawił niektóre kwestie wg relacji przyjaciółki pisarza, która pewnie obiektywna nie była. Nie mówiąc już o kontrowersjach dotyczących innych kwestii. 😯
Jakoś mnie przez to nie ciągnie do tej książki być może ze szkodą dla mnie.
Dlatego K. Koftę przeczytam chętnie bo napisała sama, chciała tego nikt nie wyciągał nic od syna itd.
Alicjo, jak Twoje zdrowie – mam nadzieję, że lepiej ?
Manchego
2 stycznia o godz. 20:32
Przeoczylam Twoje pytanie o date festynu w 2014. Na zalaczonej stronie bedzie podany termin na rok 2014.
Kazdy kto lubi owoce morza I ma mozliwosc tu doleciec powinien obowiazkowo uczestniczyc w tym festynie. Bezposredni lot z zachodniej Europy trwa 10 i pol godziny. Nie!!! to niemozliwe!
Nowosc to legalne zaciagniecie sie swietymi ziolami.
Swoja droga wiekszosc mieszkancow Zachodniego Wybrzeza nigdy nie wiedziala, ze swiete ziola byly kiedykolwiek zabronione.
http://www.oysterfest.org/
Kobieta zbuntowana jest dostępna w formie elektronicznej jak by co.
http://upolujebooka.pl/_frame2.php?action=red_offer&id_redirect=248184
Póki co kończę film, kiczowaty ale techniczne aspekty.
http://dwn.so/v/DSC169E8DC
Orca,
przepraszam ze nie bylam dosc dokladna. Ceny oczywiscie sa w euro.
Ostrygi byly ca 10 cm dlugie, z holenderskiej hodowli. Jak sie nazywaja nie wiem, zapamietalam tylko nazwe bialego wina ktorym
polijalismy. Tu gdzie mieszkam mozna kupic ostrygi dunskie, holenderskie i francuskie. Tez uwazam ze sa za drogie.
Pewnie dlatego jemy tutaj wiecej muszli (w Polsce nazywane sa mule), kosztuja ca 6 euro za kilogram.
Surowe sledzie najlepsze sa w Holandii, trzyma sie je za ogon i je
na ulicy prosto z papierowej tacki.
Oysterfest sobie zanotowalam, posle synowi do Wiednia, moze sie
wybierze.
„Ja też chętnie przeczytam Koftę.”
„Jakoś mnie przez to nie ciągnie do tej książki być może ze szkodą dla mnie.”
To jak to w końcu: chętnie, czy niechętnie, ciągnie, czy nie ciągnie?
„Surowe sledzie najlepsze sa w Holandii, trzyma sie je za ogon i je
na ulicy prosto z papierowej tacki.’
Na folderach, na folderach…, bo spędzając w Holandii sporo czasu, nigdy nie widziałam, aby ktoś jadł je w ten sposób.
Nawiasem, śledzie – znakomite!
Żabko,
Koftę chętnie, niechętnie książkę autorstwa Domosławskiego o którym pisała Krystyna.
„Nieuwe Haring” – sledzie – coraz rzadzie,j ale jednak mozna je dostac w Holandii. Na lotniksu Schiphol z tego co wiem tez mozna je zjesc. Ile razy jestem w Holandii zawsze udawalo sie sledzie znalezc choc trudniej za kazdym razem. Niestety coraz wiec w Hoalndii kebabow a coraz mniej nieuwe haring 🙂
Eva47
Zwyczaj jedzenia sledzi bardzo ciekawy. Przypomnialo mi sie, ze tutejsza tradycja odgryzania glowy sledzia przed wyplynieciem na polow zostala przywieziona bardzo dawno temu przez osadnikow ze Skandynawii. Tu mieszka duzo osob pochodzenia Skandynawskiego.
Jesli syn bylby zaineresowany odwiedzeniem OysterFest w pazdzierniku to moze rowniez chcialby uczestniczyc w MusselFest czyli festyn malzy. Ten festyn odbywa sie co roku w marcu w miastecznku Coupeville na pieknej wyspie Whidbey Island. Sama podroz promem na Whidbey Island to wspaniala wycieczka.
Juz podano daty festynu w tym roku. Atrakcji na ten rok jeszcze nie podali, ale przypuszczam, ze beda podobne do minionych lat.
Dla mnie najwieksza atrakcja jest wycieczka lodzia do raf, gdzie rosna malze. Caly process „hodowli” malz polega na tym, aby rozdzielic mlode malze. Malze w naturze zyja bardzo ciasno, oblepione na kamieniach lub slupach.
Pracownicy Penn Cove rozdzielaja te malze, umieszczaja na dlugich linach I z powrotem zanurzaja do wody. W ten sposob malze urosna do dlugosci okolo 2 cali.
Tylko podczas festynu mozna poplynac blisko raf malzowych I obserwowac caly process. Pracownicy Penn Cove opowiadaja, jak to wszystko sie odbywa.
Oczywiscie przez caly dzien mozna sie objadac malzami przygotowanymi przez roznych chefow. Przygotowanie malz jest bardzo proste, a rezultat wspanialy.
Kilka lat temu Martha Stewart przygotowala bardzo ladny film z Penn Cove w ktorym opowiada o procesie rozdzielania malych malz. Na zakonczenie filmu jeden z pracownikow Penn Cove przygotowal na plazy Whidbey Island garnek pelen malzy ugotowanych w bialym winie. Link do tego filmu zalacze osobno. My przygotowujemy malze dokladnie taka sama metoda I czesto wlasnie na plazy.
Informacja o festynie malz w Penn Cove
http://thepenncovemusselsfestival.com/
Malze z Penn Cove w programie Marthy Stewart
https://www.youtube.com/watch?v=s2ABf0-0Agk
@ Zabka,
nie na folderach, ja mieszkalam 30 lat blisko granicy holenderskiej i jadlam sledzie czesto trzymajac je za ogon. Ich smak pamietam do dzis.
Orca,
malze przygotowujemy tak samo tyle ze w kuchni. To zawsze jest
bardzo szybko przygotowany posilek.Nad Renem bardzo popularny z bialym winem. Ja osobiscie wole po wlosku, na oliwie z oliwek z czosnkiem , drobno pokrojone jarzyny i passierte pomidory, do tego wrzuca sie muszle, 5 minut potrzasa i gotowe.
@ Zabka,
mieszkalam blisko granicy, ale sledzie jadlam juz za granica w Holandii, dokad codziennie dojezdzalam do pracy. I na urlopie tez.
eva47
3 stycznia o godz. 22:20
Wygląda na to, że mamy inne spostrzeżenia.
Nie twierdzę, że śledzi nie można jeść „za ogonek, zadrzeć głowę, otworzyć usta i do buzi” tylko nikt tego nie robi, bo to mało wygodne. Przyznaję, śledzie są niewielkie i jest to możliwe. Bardziej popularny sposób: rybkę na bułeczkę, posypać cebulką (posiekaną papryką, ogórkiem, czym, kto tam chce) i do buzi.
YYC, czy trudniej śledziki dostać? Ej, może na Schipholu, ale kto na Boga kupuje je na lotnisku”.
Droga zabko,
Ty masz spostrzezenia, ja doswiadczenie. Sledzie za ogon sie
jada tylko trzeba wiedziec gdzie. Na pewno nie na lotnisku i nie
w centrach duzych miast. Bulki ze sledziem posypanym papryka
i ogorkiem sa dla turystow. Holendrzy jedza tylko z drobno pokrojona
cebula. Ja zawsze wolalam zjesc np. dwa sledzie zamiast zapychac sie
bulka. I to by bylo na tyle.
Pozdrawiam znad Baltyku.
Opisywany przeze mnie sposob jedzenia sledzia „za ogon” mozna obejrzec na youtube.com/watch?v=JEYWsfRBdHO
pt. Beter laat dan slecht. Hollandse Nieuwe.
Śledzie jedzą z czym chcą (naprawdę jest wybór), chociaż przyznaję, wersja z cebulką mnie także smakuje najbardziej.
Ciekawi mnie tylko, jak posypujesz tego śledzia, kiedy głowa zadarta, usta otwarte a śledź wisi nad Tobą.
Ponieważ masz doświadczenie, radabym z Twoich nauk skorzystać.
Sledzia nie posypuje cebulka, tylko klade go na pokrojona cebule, trocheprzyciskami palcami, cebula sie do sledzia przyczepi, wtedy odgryzam kawalek i przyrzadzam nastepny itd.
Nie wiem czy udalo Ci sie obejrzec ten krotki film, mialo byc
http://www.youtube.com/watch?v=JEYWsfRBdHO
Nie wiem dlaczego pod tym linkiem video mi sie nie pokazuje,
jak wpisze tytul filmu to jest OK?
Tu jest inny filmik, może się uda zobaczyć, http://www.youtube.com/watch?v=m71XvfPETsA
Najlepiej pojechać do Sheveningen na przełomie maja i czerwca, na plaży można się najeść takich właśnie śledzi do woli 🙂
Bez komentarza 😀
https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1483310_445368785563654_930066389_n.jpg
eva47 jestes mistrzynia w tym co pokazujesz i na dodatek w opisywaniu tego co robisz. Brawo!
Bomba!
Sledz to nie jest sroda popielcowa by go czyms posypywac. Wezmie tylko tyle cebuli ile jest potrzebe 🙂 🙂 🙂 🙂
Ale zes mnie smaka na sledzie z ogonkiem narobila. Dam rade 🙂 🙂 🙂 🙂 wytrzymam jeszcze parenascie dni. Popwrocie wale prosto nad morze wschodnie. Do rostocku,a w zasadzie do warnemünde.
🙂 🙂 🙂 Ta robia tez z ogonkami Irku 🙂 🙂 🙂
Barbara, dzieki za pomoc.
Sledziami zajadalam sie najczesciej w Venlo, Scheveningen,
Noordwijk i Zandvoort, wszedzie na ulicy na stojaco.
Bardzo mi brakuje Holandii, mieszkam co prawda nad niemieckim morzem, ale to nie to samo. W Warnemuende jeszcze sledzi nie jadlam.
Evo47, mieszkasz w pięknym miejscu, a do Holandii nie tak daleko, zawsze można skoczyć (choćby na śledzika 🙂 )
Lodz rybacka z Noordwijk 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/20140105?authkey=Gv1sRgCJDY6cTw16mC5QE#slideshow/5965425005386933506
eva47 i Barbara,
Bardzo smakowicie wygladaja surowe sledzie z cebula. Z przyjemnoscia obejrzalam filmy.
eva47 – film, ktory sie nie otwieral znalazlam bez problemu po wpisaniu tytulu na youtube.
yyc,
Zdjecie lodzi rybackiej jest chyba podczas duzego odplywu 🙂