Rosół na kilka sposobów
Gdy człek kicha lub kaszle a do tego ma dreszcze to rozgląda się za jakimś domowym sposobem ratowania zdrowia i samopoczucia. Nie znam lepszej recepty na zaziębienie jak talerz gorącego parującego i pięknie pachnącego rosołu. Jeśli zaś po pierwszej dawce nie stanął pacjent na nogi, to trzeba kurację powtórzyć jeszcze raz czy drugi. A przepisów na rosół jest tyle ile dni w miesiącu. Oto pierwsze pięć: Fot. P. Adamczewski
Rosół
2 – 3 kg mięsa wołowego,4 – 5 litrów wody, ćwiartka kapusty białej lub włoskiej, dla nadania rosołowi koloru: 30 dag wątroby wołowej, cebula, 2 marchwie, 2 pietruszki, 2 łyżki masła, sól .
Mięso zalać zimną woda i gotować 3 godziny, aby rosół jedynie lekko się gotował czyli „mrugał”. Po tym czasie przygotować „rumiane”: udusić na maśle na rumiano pokrojoną w kostkę wątrobę wołową, siekaną cebulę, posiekaną pietruszkę, marchew. Dodać do rosołu. Na godzinę przed końcem gotowania dodać kapustę.
Przed podaniem zebrać z rosołu tłuszcz, przecedzić przez gęste sito.
(według „Uniwersalnej książki kucharskiej z ilustracjami” Maryi Ochorowicz-Monatowej 1909)
Rosół królewski staropolski
Ok. pół kilograma wołowiny na rosół, ćwiartka rosołowej kury, 15 – 20 dag cielęciny, plasterek (ok.5 dag) cielęcej wątróbki lub 3 kurczęce, 2 marchwie, niewielki por, pietruszka, kawałek selera, średnia cebula, 3 średnie pieczarki, łyżka masła, sól, pieprz w ziarnkach.
1.Wołowinę umyć w zimnej wodzie; ćwiartkę kury i cielęcinę polać wrzącą wodą.
2.Mięsa zalać 8 szklankami zimnej wody i powolnie gotować 2 godziny od momentu zawrzenia, starannie zebrać z wierzchu szumowiny i odrzucić. Posolić wywar.
3.Pokroić pieczarki w plasterki a wszystkie warzywa w kostkę. Wątróbkę także pokroić w kostkę.
4.Rozgrzać masło na patelni, dodać warzywa, pieczarki i wątróbkę, zrumienić.
5.Dodać do rosołu podsmażone warzywa z wątróbką oraz ziarna pieprzu i gotować około pół godziny.
6.Rosół przecedzić, mięso wyjąć, pokroić w kostkę i podawać wraz z rosołem.
Jako dodatek mogą być domowe lub kupne szersze kluski, makaron lub lane kluseczki.
Rosół rumiany z jarzynkami „julienne”
4 szklanki mocnego domowego lub przygotowanego z kostki rosołu, szklanka mrożonej, krojonej w paski włoszczyzny, kalarepka, szklanka pokrojonej w paski kapusty włoskiej, pół szklanki mrożonego zielonego groszku lub z puszki, łyżka masła, jeśli trzeba trochę soli. Siekana zielona pietruszka lub koperek – jeśli ma się ochotę.
1.W garnuszku rozgrzać masło, dodać posiekaną w piórka kapustę włoską i pokrojoną w jak najcieńszy makaron kalarepkę, chwile dusić podlewając po łyżce rosołem, dodać mrożoną włoszczyznę oraz ew. mrożony groszek. Znów, mieszając, chwilę dusić.
2.Do uduszonych warzyw dodać rosół i jeśli mamy groszek z puszki, dodać go właśnie teraz. Zagotować zupę doprawiając, o ile trzeba, solą.
Rosół z kremowymi talarkami
4 szklanki rosołu z kurczaka lub kury
Na talarki: 2 jaja, pół szklanki mleka, 2 łyżki startego żółtego sera, szczypta startej gałki muszkatołowej, sól, łyżeczka masła do posmarowania foremki.
1.Ubić lekko jaja z mlekiem i żółtym startym serem, dodać do smaku sól.
2.Przelać jaja z mlekiem do posmarowanej masłem płaskiej salaterki lub foremki do pieczenia ciast.
3.Wstawić naczynie do większego z wrzącą wodą i gotować, aż masa się zetnie.
4.Małym kieliszkiem wykrawać okrągłe talarki, lub pokroić masę w nieduże kwadraty.
5.Rosół zagrzać, wlewać do filiżanek dodając tuż przed podaniem talarki oraz posypując posiekaną zieloną pietruszką.
Rosół po australijsku
2 udka z kurczaka, 2 marchwie, pietruszka kawałek selera, por, cebula, liść laurowy, sól do smaku, 10 dag surowego boczku, ząbek czosnku, 2 pomidory, 2 łyżki mąki, szczypta przyprawy cayenne i szczypta mielonej gałki muszkatołowej do smaku.
Jako dodatek: grzanki z dwóch kromek chleba.
1.Mięso zalać 8 szklankami wody, dodać obrane i pokrojone na kawałki marchwie, pietruszkę, selera oraz pora i cebulę, sól i liść laurowy. Gotować rosół na niewielkim ogniu około półtorej godziny.
2.Boczek pokroić w małą kostkę, stopić.
3.Pomidory obrać ze skórki, pokroić na ćwiartki i wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem dodać do boczku, chwilę smażyć, posypać mąką i smażyć dalej ok. 2 min.
4.Podsmażone pomidory z boczkiem połączyć z 6 szklankami przecedzonego rosołu, doprawić.
5.Mięso wyjęte z rosołu obrać z kości, pokroić w paski i dodać do zupy.
6.Chleb pokroić w kostkę i podsmażyć na suchej patelni. Grzanki podać w zupie lub w osobnym naczynku.
Tych sposobów gotowania rosołu jest znacznie, znacznie więcej. I każdy może dodać swój. A ta pora czyli zimno, mokro i wietrznie to właśnie najlepszy czas na gotowanie i jedzenie zupy, o której spokojnie można mówić, iż jest królową wśród zup.
Komentarze
Lubię rosoły. I taki zwany „żydowską penicyliną” (z kury) doskonale kurujący z jesiennych katarów i chrypek i mocny bulion doskonale odtłuszczony pity z kubka z dodatkiem żółtka albo tuku wołowego i najulubieńszy – gotowany na prędze wołowej z niewielkim dodatkiem kurczaka albo indyka. Czego w rosołach nie lubię? Kapusty nie dodaję i ograniczam marchew do 1 średniej sztuki. Kolor nadaję opieczoną cebulą. Ponadto lubczyk i liście selera obowiązkowe. Lubię też francuski rosół rumiany, do którego mięso i kości najpierw rumieni się na maśle, a dopiero potem zalewa wodą. O rosołach można nawet poetycko, jak Mickiewicz, Syrokomla i Iżyk blogowy. Temat niewyczerpany zgoła.
Dzien dobry,
Rosol jedna z potraw, ktora mi bardzo rzadko wychodzi :(. Jak mowia, rzeczy najprostsze sa czasami najtrudniejsze. Probowalam wielu przepisow, ale nic nie pomaga. Dlatego jednym z zelaznych punktow programu zyczeniowego jak jade do domu jest rosolek Rodzicow – nawet w srodku upalnego lata :).
Dzień dobry 🙂
U mnie, jak zwykle, rosół najprostszy z prostych. Byle kurak był dobry i wołowina też. Pachnieć ma sam z siebie, lubczyk i pietruszka dopiero potem. Też nie zawsze mi wychodzi 🙄
Pepe, blisko mi do Ciebie 🙂
A mi do Ciebie Haneczko 🙂
Powiedzcie mi na czym polega nieudany rosół? Może być lepszy lub gorszy, zależy to pewnie od składników, ale nieudany? Niejadalny?
Jadalny, Małgosiu 🙂 , tylko jakiś taki bezpłciowy. Ani się nie złoci, ani nie pachnie jak trzeba. Dobre, bo ciepłe i tyle 😕
Wszystko można zepsuć, rosół tez. Wystarczy za mocno gotować albo nadmiernie rozwodnić. Przesolić wreszcie. Nie znałem określenia „żydowska penicylina”, ale coś w tym jest. Był okres, gdy mądrzy lekarze twierdzili, że choremu rosołu ani ani, bo same szkodliwe składniki. Tymczasem chory człowiek na zapach rosołu podnosi się na poduszkach i pochłania łapczywie. Z udek kurczaka jakoś nie bardzo. Wołowina podstawą, kura dodatkiem. Ewentualnie z samego drobiu, owszem, ale z pantarki. Potem pierś w potrawce z delikatnym sosem cytrynowym dobrym dla chorego. Dla całkiem zdrowego beszamel ewentualnie. Tylko to nie pedagogicznie beszamel dawać do dietetycznej potrawki. Mógłby być chrzanowy, ale ten z kolei z pantarką jakoś nie bardzo.
Te moje przykłady nie są teoretyczne. 53 lata temu bardzo chory jadałem rosół z pantarki i takąż potrawkę przygotowane u Fonsia we Wrocławiu i przywożony do szpitala klinicznego.
Piotrze – pytanko malutkie: a czemu to on się australijskim nazywa? Selery to lata temu nieznane były w Ozilandz’ie. Nawet obecnie nie we wszystkich sklepach dostępne. Stąd me pytanie.
A próbowaliście rosół na kościach kurzych? Z dodatkiem warzyw?
E.
Kości kurze są najistotniejsze dla samego rosołu, gdy mięso po prostu gotuje się do potrawki. Z wołowiny najlepiej trochę szpondra i pręgi. Szponder oddaje najwięcej ze swoich kości. Ale rosół na samych kościach, choć może być dobry, jakoś wydaje się ubogi.
tak dla uśmiechu
http://www.youtube.com/watch?v=3KCvO1dsZi0
Kilka spraw:
1. rosół musi być rosołem, a nie nędznym wywarem. Ciotka mojej żony powiedziała mi zdanie będące podstawą dobrego rosołu, mięso i jarzyny mają wystawać z wody, inaczej nic z tego nie będzie.
2. pytałem przed laty Pana Piotra, czy rosół z listem bobkowym i kapustą jest w dalszym ciągu rosołem. Dla mnie jest o wiele lepszy.
3. Nigdy nie odszumowywałem rosołu, nie zbierałem tłuszczu, mimo że taki sposób propagowały dawne książki kucharskie,
4. autentyk, czytałem przedwojenne wspomnienia lekarza wiejskiego: „Zabijesz babo czarnego koguta o północy, zrobisz z niego wywar i będziesz podawać choremu co godzinę 5 łyżek”. A chodziło wyłącznie o to, aby chory dostał rosołu, a na to nie stać było przeciętnej rodziny chłopskiej.
Echidna!
Mężczyzna też potrafi być romantyczny
http://www.youtube.com/watch?v=9h7FZsaTLVU
————–
MalgosiuW!
Przede wszystkim podstawowym problemem jest za dużo wody. Prawdziwy rosół po oziębieniu jest galaretą.
Torlin, masz rację! Ja gotuję rosół w szybkowarze, ale to nie znaczy, że szybko. Ma on już swoje lata i jest stosunkowo nieduży, woda ledwie może pokryć mięso i warzywa, faktycznie schłodzony wywar ma konsystencję galaretki.
Wierz mi Stanisławie wcale ubogim nie jest. Zrobiłam kiedyś eksperyment: ten na kościach był bardziej smaczny i pożywny niż na skrzydełkach i udkach. Ten drugi jakiś cienkosz. Dietetyczny tak lecz rosołowo to nie było to (że sparafrazuję słynny slogan).
E.
Pozdrowienia dla Ciebie Małgosiu (tak miała na imię moja żona!!!).
————
Do Pana Piotra!
Nie piszę tego, żeby nie wszczynać nowej dyskusji, już żeśmy się omal nie pokłócili w prywatnym spotkaniu na ten temat. Ale odczuwam satysfakcję, że polskie wina zaczynają być coraz bardziej znane na świecie
http://tvp.info/informacje/biznes/polskie-wino-podbija-swiat/13277601
Właśnie gotuję rosół – z wywaru wystają jarzyny i mięso / kawałek kościstego szpondra, skrzydełko indycze, kawałek kury wiejskiej i udko sklepowego kurczaka/. Skorzystam z rady Pyry i dodam jeszcze liście selera, bo mam zamrożone. Na temat dodawania liścia laurowego są różne opinie, ja dodaję . Lubczyk także, a i ze dwa suszone grzybki nie zaszkodzą.
Najlepszy moim zdaniem jest następnego dnia, a po nocnym pobycie na zimnie bardzo łatwo jest usunąć z niego warstewkę tłuszczu.
Do rosołu najbardziej lubię makaron – krótkie cięte nitki
Np. taki http://www.bdsklep.pl/goliard-250g-nitka-rosolowa-makaron,id-932 Jest też makaron tej firmy z dodatkiem jaj przepiórczych.
Wina cieszą, ale to nie chodzi o nowatorską u nas produkcję win gronowych tylko o owocowe „wermuty” i wina owocowe musujące oraz o miody pitne. Te ostatnie, szczególnie półtoraki choć i dwójniaki też), sam doceniam.
Wiecie co,moi Drodzy,miałam dzisiaj wieczorem gotować zupę ogórkową,
a teraz mam iście szekspirowski dylemat:
ogórkowa czy rosół,oto jest pytanie,
bo szlachetniejszym jest rosół,
każdy przyzna to świadomie.
A ogórkowa?
Żadnym morzem zgryzot nie jest,
też ją w naszym domu lubimy 😉
Zachęcona, też nabyłam składniki na rosół. Z nijakiego rosołu można zrobić niezłą zupę, byle wyrazistą w smaku 🙂
Torlin, też serdecznie pozdrawiam. W naszym pokoleniu to imię było popularne, w 30-osobowej mojej klasie licealnej było nas pięć!
Dobra wiadomość dla amatorów słonego. Budują rurociąg łączący Morze Czerwone z Morzem Martwym. Będzie zaopatrywał MM w wodę.
Torlinie, też mnie cieszą sukcesy eksportowe( zwłaszcza do Nigerii) polskich win. Tyle tylko, że tzw. wina owocowe, to nie wina lecz raczej nalewki. Ale miody pitne rzeczywiście są polskim szlagierem godnym największego poparcia. O ocenie polskich win z polskich winnic wspominałem tu przy okazji wizyty Hugh Johnsona w Polsce. Jego opinia nie była entuzjastyczna. Jak i moja. Ale wiem, że są miłośnicy win spod Jasła, Krosna i Zielonej Góry. Nasi winogradnicy będą więc mieli klientelę. A mojej nieobecności nawet nie zauważą.
I na koniec: polemizowaliśmy w sprawie tych win ale żeby nazwać to kłótnią!? Chyba obaj jesteśmy ponad takie awantury.
Stanisławie-to,aż się prosi by w połowie drogi między Morzem Czerwonym,
a Martwym postawić „Słodki Słony”Magdy Gessler,taki w wersji eksportowej oczywiście 😉
Dobre wino same się nie wyprodukuje. Można dużo czytać na ten temat, ale to nic nie daje. O graniu na fortepianie też można czytać, ale jak się samemu nie przećwiczy paru tysięcy godzin, nic z tego nie będzie. A jak się już przećwiczy, okaże się, czy w ogóle coś z tego będzie, bo może iskry Bożej brakuje. Nie skazywałbym z góry polskich entuzjastów na porażkę. Niezłe wyniki mieli Anglicy, a tam warunki naturalne też takie sobie. W tej chwili mamy entuzjastów produkcji wina i entuzjastów wierzących w ich możliwości. Jedni i drudzy degustują i na siłę chcą doszukiwać się jakości, jakiej tam być nie może. Czy kiedykolwiek będzie, nie wiem. Ale niech próbują, jak ich na to stać.
Czasami sukces przychodzi szybko, gdy warunki są optymalne i ma się do dyspozycji wybitnego enologa. W tem sposób Węgier w Toskanii stworzył świetną winnicę produkującą winorośl na świetne wino. W Polsce jedyną cechą wspólną z tamtym przypadkiem są właściciele bez doświadczenia.
Danuśko, jestem za. Ma to sens, bo wody Morza Czerwonego mają być odsalane w Aquabie przed tłoczeniem do rurociągu.
Stanisławie – gotowane piersi pantarki, kury, indyka są doskonałe w szarym, polskim sosie (jak do karpia, czy ozora). Sprawdza się też grecki sos cytrynowy, jak do cielęciny i francuski agrestowy (jak do jagnięciny). Ponieważ Młodsza nie lubi mięs gotowanych, najczęściej wykorzystuję je do farszów, a w pierogach, naleśnikach czy warzywach faszerowanych zje wszystko i jeszcze się obliże. Osobiście bardzo lubię gotowaną wołowinę na gorąco w sosach albo z chrzanem i na zimno do kanapek.
Norman Davis porownal klimat Polski do klimatu Poludniowego Ontario. W Poludniowym Ontario w okolicach Niagary i Niagara-on-the-Lake istnieja wspaniale winnice produkujace swietne wina i swiatowej slawy wina lodowe. Moze wiec i w Polsce jest szansa. Niagara ma jednak swoj specyficzny mikroklimat spowodowany tzw. Nigara Escarpment (Kuesta Niagary). To taki prog przez ktory wlasnie spada Niagara. Uskok od kilkunastu do kilkuset metrow ciagnacy sie w krainie Wielkich Jezior, lagodzi nieco klimat z jednej strony (nizszej) a tam sa wlasnie ulokowane winnice. No i kwestia naslonecznienia, moze jest wieksza niz w Polsce?
Nowa Zelandia tez nie ma typowego winnego klimatu a wina zrobily kariere w swiecie.
Kto wie, moze jednak jak mowi Stanislaw, po latach prob zaczniemy produkowac dobre wina. Moze polskie icewine podbije swiat a my bedziemy je pili do foie gras z naszych rodzimych gesi owsianych? Albo podjadajac polgesek popijali polskim Gewurtztraminerem? Kto wie……
Dla miłośników Warszawy : http://www.youtube.com/watch?v=-WiyotL_HL8
Witam, dla miłośników Wrocławia.
http://www.youtube.com/watch?v=iGLVfKf6uHo
Dla milosnikow slowianszczyzny..
Pewnie znaciem, nam pokazal ROMek bijaca rekordy ogladalnosci na youtubce „My Slowianie” 🙂
http://youtu.be/rr1DSgjhRqE
To już w końcu nie wiadomo,co bardziej miłować 😉
Wysyłam natychmiast do Osobistego Wędkarza wiadomość z tymi wielce ponętnymi Słowiankami,ale w zasadzie on i bez tego przeboju jest wiernym i oddanym miłośnikiem słowiańszczyzny 😀
Czy jest coś dla miłośników Trójmiasta,chętnie posłucham i obejrzę 🙂
Jest Danuśko.
http://www.youtube.com/watch?v=ioe-6KYVJ28
Na temat: https://www.youtube.com/watch?v=eWYyevucdZQ 😉
Też na temat.
http://www.youtube.com/watch?v=cCGrSszznhw
Co takiego????
Rosol????
Rosol prosze panstwa ma byc zdrowa potrawa?????
Tym wszystkim ktorzy tak uwazaja, proponuje dac sie przetestowac u wracza na hipochondrie.
pozdrowienia
Manchego
Uwaga!
Ktokolwiek dostał ode mnie jakiegoś dziwnego maila, że ja chcę być „friend” i tak dalej – wywalać to natychmiast bez otwierania i akceptowania. Spamidło jakieś czy co?
W każdym razie wywalać.
Wracam do uszkowania.
Asia!!!!
Nie wiem czy na temat bo jestem w pracy I nie moge przesluchac, ale ciesze sie, ze jestes znowu. 🙂
Rosół nie ma być zdrowy! Ma być smaczny, gorący i aromatyczny. Nadojadło mi już to zdrowotne zawracanie głowy. Na przeziębienia, przechłodzenie i katary – pomaga. Zdrowy być nie musi.
Asiu – jak miło, że jesteś z nami.
p.s.
Manchego, Ty też do tego wracza, ale może zbadaj co innego…
Jeśli chodzi o rosół, to od dobrych paru lat istnieje nie w potocznej mowie, a oficjalnie określenie „jewish pennicylin” żydowska penicylina”.
Kot Mordechaj mógłby potwierdzić, gdyby nie szwendał się nie wiadomo gdzie…
Alicjo ?jewish pennicylin? ma to do siebie, ze jeszcze nikomu nie zaszkodzla jak rowniz jeszcze nikomu nie pomogla.
proponuje
nie badaj sie, bez roznicy u jakiego wracza. szkoda kasy 😉 😉 😉
Alicjo – zgodnie z Twoją przestrogą właśnie wyrzuciłam Twój list z poczty, bez otwierania
🙂
Rosół to ulubiona zupa mojej młodszej siostrzenicy. Gdy dziadek pyta co ma ugotować na obiad, odpowiedź jest jedna – roosóół 🙂
Asiu-no nareszcie !
yurek-dzięki 🙂
Alicjo-niestety otworzyłam i narobiło się trochę bigosu.
Jakoś w końcu daliśmy radę.
Nie na temat – ot, takie zaświadczenie:
Wiadomości Literackie. 1939
„Ninijsym zaświadcam ze Katarzyna Cwirk do kościoła chodzi, z chłopami się nie tłuce i z molarnościo nima nic spulnego” 😀
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1922
„Trzy dziewice prima sorta poszukują mężów z importem i eksportem a’la minute. Zgłoszenia do biura reklamy „Prasa” ul. Karmelicka 16 pod „Handel”, „Przemysł” i „Miłość”.”
oswiadczenie
moja ex nie byla Katarzyna i z molarnościo nimiala nic spulnego
.
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Asiu – bywają jajeczka częściowo nieświeże, a 3 dziewice drugiego (albo i trzeciego) „sorta” też się trafiały? I jaki był warunek kwalifikacyjny?
Może jakieś podrabiane 🙂
Ostatnio czytałam o wspaniałych przedwojennych parówkach od Dawidowskich z Poznania.
„Ich firma zatrudniająca 400 osób w tamtych latach zdobywała złote medale na najważniejszych targach wędliniarskich Europy. Sklepy mieli w wielu punktach miasta ? między innymi przy Placu Gwarnym, a najnowocześniejsza w regionie Fabryka Konserw i Wyrobów Mięsnych mieściła się przy ulicy Dąbrowskiego.”
Czy ta firma istniała jeszcze po wojnie?
Tak, ale już nie Dawidowskich (ofiary bitwy o handel). Fabryka konserw zbankrutowała wraz z Poznańskimi Zakładami Mięsnymi w 1991r (właściciel przeinwestował). Większość sklepów istniała jeszcze kilka lat temu.
Te dziewice prima sorta były wówczas bardzo poszukiwane:
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1938
„Dziewczyny chociażby ułomnej fizycznie, lecz dosłownie bez przeszłości poszukuję – cel matrymonialny. Baranowicze. Poste-restante
Vita.”
Zdaje sie, ze i ozzy stukal tutaj o ex. 🙂
ozzy, a jak tam seks z ex????
🙂 bedacy przy zdrowych zmyslach
manchego 🙂 🙂 🙂
Podobno ich parówki były hitem na Poznańskiej Wystawie Krajowej w 1929 r. Parówki i kolejka górska. 🙂
jestem swiecie przekonany ze pasowalo to wysmienicie 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Tak Asiu. Moja Mama idąc z pracy kupowała codziennie sobie parkę (w parach sprzedawali) parówek, natomiast moja Teściowa – wątrobiankę z bułką. Po wielkim sukcesie okazało się (dyskretnie, bo konkurencja czuwa) że Dawidowski do masy parówkowej wbijał jajka, a nawet tylko żółtka. W sklepach były z boku 2-3 stoliki i można było skonsumować owe parówki, kiełbasy albo goloneczkę. Wiele osób korzystało, bo było to w cenie detalicznej, bez marży.
Asiu, jak dobrze Cie czytac :).
Jolly – przeczytałam, że wybierasz się na Karaiby. Wrócisz opalona do pracy w Nowym Roku 🙂
Pyro – Dawidowscy, jak właśnie przeczytałam, kisili również ogórki, puszkowali konserwowe i produkowali przyprawę do zup Bradin jako konkurencję dla Maggi. W 1939 roku każdy z braci był milionerem.
Danusia też wyjeżdża na Święta. Nowy – a Ty gdzie spędzasz w tym roku Wigilię? W Polsce czy za oceanem?
Pyro – ta konkurencja to pewnie Przybyła, który miał podobny zakład. Pracownicy Dawidowskich i Przybyły mieli darmową stołówkę i raz w miesiącu otrzymywali bezpłatny przydział mięsa i wędlin. Dawidowscy eksportowali do Maroka, Afryki Południowej, Japonii, USA.
O firmie Dawidowskich można przeczytać w WBC w Kronice Miasta Poznania – artykuł Wincentego Pezackiego.
Asiu, wigilie spedzam niestety za oceanem I nawet nie wiem gdzie. Kilka razy bylem sam, nie było to zbyt przyjemne I nikomu nie życzę. W tym roku chyba gdzieś pójdę, bo znajomi przebąkują, że coś zrobią.
Dzisiaj o rosole – to też moja ulubiona zupa I nawet dość często gotuję, a gotując dziękuję każdorazowo Pyrze, bo to Pyra dokładnie opisała kiedyś na moją prośbę jak gotować rosół według Pyry Teściowej. Tak robię do dzisiaj. Pyro – wielkie dzięki, rosół wychodzi „jak u Mamy”.
zdjęcie nienajnowsze, ale tak to przeważnie wygląda.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Roso#slideshow/5523324538347385810
Ja oczywiscie jak zwykle pełnię funkcję blogowej musztardy po obiedzie – wszyscy o rosołach skończyli, a ja zaczynam. 🙂
O rosołach można codziennie, Nowy, a tu jeszcze dzień nie minął.
Właśnie sobie pomyślałam, że kiedy chorowałam w dzieciństwie, raczono mnie rosołem nie lubianym – z gołębi. Potem te gołąbki z ryżem i świeżym masłem „dla zdrowia”. Nie wydziwiałam zwykle z jedzeniem, ale ten rosół był nijaki, „ścierkowaty” i mięso gołębi też nie smakowało. Oj, łzami obfitymi doprawiałam i tylko patrzyłam, czy pies, Saba jest w pobliżu.Kiedy mnie Mama nie pilnowała, Saba udzielał wsparcia. Oczywiście były wyrzuty i inne nieprzyjemności, a ja nie polubiłam gołębi. Może z przekory?
Nowy – idź do znajomych, na pewno będzie przyjemnie. Samotna Wigilia to nic miłego.
Coś rozgrzewającego na zimny, deszczowy wieczór. I nie jest to rosół 🙂 https://www.pinterest.com/pin/33284484719969385/
Do tego ciastka imbirowe lub maślane własnej produkcji.
Ostatnio „ciasteczkowałam” 🙂 Zostały jakieś smętne resztki.
Asiu, jak dobrze, że jesteś 😀
Nowy, to jest mój rosół w nie moim garnku! Na marginesie: zupy to zupy, a rosół to rosół, osobna kategoria 🙂
Haneczko – 🙂
Dzisiaj nie było rosołu tylko zupa. Pomidorowa, z ryżem, oczywiście 🙂
Asiu – dlaczego oczywiście? My jadamy z makaronem, tskim grubszym (rurki, kolanka).
U nas pomidorowa jest dwudniowa. Z ryżem i z makaronem. Zawsze z mięsnymi kulkami, bo my jesteśmy jednodaniowi 🙂
Haneczko – my też. My z dobrą kiełbaską.
Pyro – bo u nas akurat zawsze jest z ryżem. Każdy je tak jak lubi. Rosół też może być z makaronem, z ryżem, z lanymi kluskami, ojciec mojej koleżanki jadł z ziemniakami 🙂
Żołnierzyki idą do zamrażarki, to już druga taca, ale muszę dorobić jeszcze 8 do równego rachunku.
Wystarczy na dzisiaj roboty.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1898.JPG
Dobranoc
https://www.pinterest.com/pin/444871269411661411/
Rosół tylko z makaronem 🙄
Alicjo, chętnie pożarłabym Twoją armię 😉
Dobranoc 🙂
Alicjo – u mnie nie ma w ogóle nawet możliwości takiej armii w zamrażarce. Wpadam w kompleksy, jak u Starej Żaby. Ani nie zrobię, ani nie zamrożę.
Nowy, mój latarniku, wreszcie jesteśmy na jednej fali, bo ja pół godziny temu wróciłem z parapetówy naszej trenerki ze sportu. To ta która nas raz w tygodniu goni po parkiecie. Co zaliczyłem to inna sprawa.
Mam nadzieje, ze cos znajdziesz!
Poza tym, dobrej nocy.
Dobranoc Pepegor!
Pyro,
ja tylko raz do roku wystawiam armię, to co mi tam mogę temu zajęciu poświęcić prawie cały dzień. W sumie to taka moja tradycja. Dopóki mi się jeszcze chce i daję radę… w końcu mogłabym kupić w Bałtyku, ale to nie to samo!
Zamrażarkę (to jest razem z lodówą) mam dosyć pojemną, to mogę sobie pozwolić. Niestety, lodówa chyba powoli ma się ku zejściu, ale służyła nam 20 lat.
Teraz myślę o jakiejś mniejszej, bo ta krowa zajmuje mi ćwierć kuchni, a nam tak wiele nie potrzeba. Zobaczymy.
Dobranoc śpiochom 🙂