Moc tymianku
O swojej przygodzie z lawendą na pograniczu Langwedocji i Prowansji już opowiadałem. Ale równie silny zapach jak lawenda porastająca fioletowym kwieciem rozległe pagórki ma także i tymianek. A myślę, że w kuchni ma on znacznie większe zastosowanie. Choć prawdę mówiąc wszystkie rosnące w tej słonecznej krainie zioła są wspaniałe. W jednej z wielkich ksiąg, które mam zawsze na podorędziu (myślę tym razem o „Kuchniach Europy”) czytam:
” Siłę, moc i sławę zioła prowansalskie zawdzięczają niezwykłej krainie, z której pochodzą. Przed dwoma tysiącami lat Prowansję porastały gęste lasy. Gdy tereny te opanowali Rzymianie, zaczęli karczować lasy, uprawiać ziemię, wznosić budowle. Po ich odejściu pozostały wyjałowione gleby. Kamieniste przestrzenie zostały wtedy porośnięte przez zioła i trawy, które dzięki działaniu słońca i gorącego powietrza gromadziły aromatyczne esencje. W Prowansji za króla ziół uważany jest tymianek (Thymus vulgaris), nazywany tutaj farigoule. Żadna inna przyprawa nie pasuje do tak wielu różnorodnych potraw: bakłażanów i grochu, marchwi i grzybów, mięsa i ryb, drobiu i dziczy?zny. Kiełbasy i szynki zyskują dzięki tymianko?wi pikantny posmak, figi i śliwki suszone stają się dzięki niemu wyrafinowanym przysmakiem. Również w medycynie tymianek znalazł swoje miejsce. Ma korzystny wpływ na żołądek, jelita i płuca.
Tymianek pełnił również rolę ziela miłosnego – prowansalskie dziewczęta dowiadywały się o uczuciach młodzieńców znajdując przy drzwiach bukiecik tej rośliny. Tymianek jest szczególnie zadomowiony w rejonie Morza Śródziemnego, choć można go też spotkać w wielu innych miejscach. Jego łagodny, słodkawy i bardzo wyraźny aromat cenili już starożytni Grecy. W średniowieczu tymianek zaczął nadawać smakowity zapach angielskim potrawom z duszonego mięsa i germańskim pieczeniom, znajdował się również w tłustych nadzieniach i lekkich zupach. Uprawia się go w rzędach. Tworzy niskie, okrągłe półkrzewy, z drewniejącymi łodygami, na których wyrastają nowe pędy pokryte wydłużonymi liśćmi. Kwiaty barwy bladoczerwonej pojawiają się od końca kwietnia do czerwca. Na wiosnę przeoruje się międzyrzędzia i ręcznie wyrywa chwasty. Jest to konieczne, gdyż po mechanicznym zbiorze trudno oddzielić je od ziół. Uprawa tymianku w Prowansji zyskała na znaczeniu dopiero na początku lat osiemdziesiątych XX w., gdy dwaj rolnicy z Dróme wynaleźli specjalną maszynę do zbioru ziół. Dzięki temu regiony La Gardę d’Adhemar, Grignan i Suze-la-Rousse stały się głównym terenem uprawy. Zebrane zioła mają postać materaca o powierzchni 10 m kw. , grubości 1,5 m i ciężarze 2 t, który zostaje umieszczony do suszenia w specjalnej komorze, gdzie od dołu wdmuchiwane jest ciepłe powietrze. Wysuszone liście sortuje się i pakuje.”
A wszystko to dla dobra naszej mafii – smakoszy!
PS.
Już wróciłem. Przynajmniej tak planowałem. A co przyniosła rzeczywistość to się zobaczy!
Komentarze
U mnie powrót do zdjęć z wizyty w Bolonii:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-03-05.html
witaj Bando
melduję, że w Olsztynu świeci słońce
no może nie cały czas, ale świeci
:::
i w moich okolicach zdarzają się lawendowe pola
np. widać je z zajazdu Austeria
latem oczywiście, latem 🙂
:::
powoli rychtuję balkonową skrzynkę z ziołami
a drugą z sałatą czy raczej sałatami
„Znowu w życiu mi nie wyszło.” Tak sobie śpiewam od wczoraj, kiedy to miałam sadzić róże i szorować balkon. Miałam, ale palcem tam nie ruszyłam.Wczoraj, tuż po 9-tej z rana przyjechała Wnuczka z małym Igorem; dziecko miało pobierane analizy, a po 16.oo z wynikami trzeba było do lekarza. I tak dniówka robocza pełna z trzylatkiem mi upłynęła. To nie jest jakoś upiornie nieznośne dziecko, tylko dosyć żywe stworzonko. U mnie był w obcym otoczeniu i nie wiedział co mu wolno, a czego nie. Chciał prowadzać Radzia na smyczy. Dobrze, dlaczego nie. Za chwilę pies podniósł wrzask – mały człowieczek rozciągał smycz na całą długość – i puszczał nagle, a twarda rączka smyczy waliła w psi bok. Zabawa, jak cholera. Założyłam chłopakowi smycz na rączkę i potraktowałam go identycznie. Zrozumiał od razu niestosowność zabawy. Igor mieszka z potężnym labradorem i przyzwyczajony jest do wielkiego, silnego zwierzęcia, które pozwala na wszystko, z którym czasem zasyp;ia na psim posłaniu, a i nie jestem pewna, czy nieraz i miski nie dzielą (chyba nie, bo Igor niejadek) Tak, czy owak kiedy wyszli po 16.00 pies walnął się spać i spał 4 godziny bez przerwy, a Pyra zaległa z książką w ręce i nawet do Was nie chciało jej się pisać.
Nikogo nie ma?
Używam sporo tymianku, przede wszystkim do drobiu. Bardzo dobrze robi biustowi kaczemu albo kurzemu natarcie pastą z roztartego tymianku, liścia szałwi, ząbka czosnku i soli – to wszystko w oliwie. Natarte mięso pozostawić na kjilka godzin w lodówce i albo zawinięte w płatki słoniny, albo w folię aluminiową upiec na ruszcie , grilu, w piekarniku itp. Sos do tego z tłuszczu wytopionego w czasioe pieczenia, 1/3 szklanki wina, sól, pieprz, zaciągnięty 2-3 żółtkami utartymi „na puch” i ze sporą porcją tych samych ziół. (Uwaga, żółtka tylko zaparzyć, sos nie ma prawa już się zagotować.
Pyro- jestem,jestem ! Tymianek też wszyscy w rodzinie lubimy.
Chętnie dodajemy nie tylko do drobiu,ale i do wołowiny.
Zakonotowałam Twój pomysł na sos żółtkowo-winny.
Wino czerwone ?
A co z wczorajszym MA BOREM ? Czy w końcu wiadomo KTO ZACZ ?
U mnie pada śnieg.
Bardzo lubię tymianek i dodaję go często do czego się da. Właśnie natarłam nim oraz czosnkiem i majerankiem kawałek bardzo chudego wędzonego boczku do jedzenia na surowo. Zawinięty w folię poleży kilka dni w lodówce, a potem będzie krojony w cieniutkie plasterki i jedzony z razowym chlebem.
Znakomity jest też miód z tymianku. Można go kupić w Prowansji i czasem u podnóża Etny, albo na Hwarze, ale to było przed pożarami 🙁
Ja podejrzewam, że Gospodarz wcale jeszcze nie wrócił, a tekst napisał na zapas przed wyjazdem. W każdym razie jest nieobecny duchem 🙄
Nemo-rozrzewniłam się myśląc o miodzie tymiankowym.
Zawsze w czasie wakacji wypatrujemy lokalnych miodów.
Potem taka kanapka z wakacyjnym miodem jedzona
w listopadzie to przedłużenie lata.
Może po niedawnej wpadce z odpowiedziami Gospodarz zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania trzyma rozwiązania przy orderach i dowiemy się dopiero gdy wróci nie tylko duchem ale i ciałem 😉
Pyro,
Jeżeli chodzi o Twojego niejadka to ja bym nie był taki pewien tego podjadania z psiej miski. Jedzenie podawane przez rodziców spotyka się przeważnie z odtrąceniem ale samodzielnie zdobyte pożywienie to już inna sprawa. Moja trzylatka w jednej chwili krzywi się na podaną kanapkę, po czym podbiera suche bułki zbierane do zmielenia i zjada je schowana za fotelem 😉 Kiedyś parę razy widziałem jak grzebała w kociej misce, chociaż akurat wtedy nie zauważyłem, aby coś z niej jadła 😉
Danuśka – wino stosowałam takie, jakie aktualnie miałam. Mówiąc serio, wydaje mi się białe lepsze, bo ma mniej garbników, a na tym sos zyskuje, ale i z czerwonym robiłam
Paweł – też tej miski nie jestem pewna, ale nie mam nic przeciwko. i tak sobie kanapkę z buzi – pyska wzajemnie odbierają.
Tymianek, majeranek,
lawenda się szwenda.
Rozmaryn, bazylia,
a gdzie utensylia ?
Już biorę brytfannę
i boczek szykuję !
Czy wszystkim smakuje ?
Zanim wyjdę z psem i potem wreszcie zabiorę się za róże , które od wczoraj moczą się w wiadrze z wodą. chciałam wyjaśnić, że wcale nie jestem po poznańsku porządnicka i mam sporo wyrozumiałości dla własnego lenistwa. Po prostu żeby użyć koszy zimujących na balkonie trzeba włożyć rękawice, użyć wody z silnym detergentem albo odkażaczem jakimś i ostrej szczotki – wszystko popstrzone od ptaków. A jak już kosze to i obydwie szafki, a na koniec kafelki na podłodze. Tak to Pyrę piekielne gołębie do wysiłków zmuszają.
Ziółka lubię 😀
Byłam niejadek, ale ze świńskiego parownika podjadałam 😉
Haneczko,
u mojej cioci (chrzestnej) był taki parnik. Dotąd pamiętam zapach ziemniaków i ich smak, wydawały się lepsze od gotowanych w domu dla ludzi 😯 Może dlatego, że były rzeczywiście gotowane na parze? Dotąd walczę z Osobistym, który uważa, że ziemniaki w mundurkach muszą być przykryte wodą, a ja, że wystarczy niewielka ilość wody. Dobrze, że przynajmniej co do soli jesteśmy zgodni – nie dodajemy.
Haneczko – zlałaś? Nalewka nabiera urzędowej mocy?
Nemo – jak to [– bez soli? Ziemniaki bez soli nieważne!
Pyro,
gotowane bez soli (te w mundurkach), jedzone wedle gustu. Osobisty dodaje sól i masełko, dziecko też, mnie wystarczy słony śledź, lub posolony twarożek ze śmietaną, rzodkiewką, szczypiorkiem…
Właśnie wczoraj były u nas kolację ziemniaki w mundurkach-
gotowane bez soli, podane z twarożkiem czosnkowym.
bylem przed laty na wyspie comino. to takie malenstwo pomiedzy gozo i malta. nazwa tej wyspy pochodzi od maltanskiego slowa kemmuna, co po niemiecku znaczy kümmel a po polskiemu kminek. tak przynajmniej zapamietal moj twardy przenosnym dysk. ale to wszystko jest malo istotne, bo doznania jakie towarzyszyly nam w wedrowce po tamtejszym skalnym rumowisku lacza sie wlasnie z tymiankiem. on wlasnie dominowal kolorystycznie w czasie naszego tam pobytu. to byl cudowny widok kwiecistego morza o spektrum rozowo liliowym na tle blekitnego morza srodziemnego
dobrze cos takiego raz zobaczyc i zyc dalej
Już jestem. Przed godziną wylądowałem w Warszawie. I nie rozumiem skąd to zamieszanie na blogu. Przecież zapowiadałem, że wyjeżdżam i teksty przygotowuję z wyprzedzeniem. Poprosiłem nawet o wybaczenie za to, że rozwiązanie quizu będzie opóźnione z powodu nieobecności.
Nie zrozumiałem też uwagi Pawła o wpadce z odpowiedziami w poprzednim quizie. Nie było żadnej wpadki ponieważ brukiew ma wiele regionalnych nazw w różnych regionach Polski. Staram się unikać pomyłek, choć przyznam się, iż nie jest to latwe dla człowieka zabieganego (i roztargnionego). Mam nadzieję, że znajduję u Was wybaczenie, bo to przecież tylko zabawa.
We wczorajszym quizie chodziło mi o:
1 zupę rybną z Korsyki przypominającą marsylską krewniaczkę czyli bouillabaise, robiona z wielu ryb i owoców morza, podawaną z chlebem i rybną zawartością na osobnym półmisku;
2 wędzone jądra baranie czyli przysmak islandzki;
3 połówki pomarańczy faszerowane mięsem – przysmak tajski.
Odpowiedzi przyszło sporo. Na dwa pytania wszyscy odpowiedzieli prawidłowo. Natomiast na trzecie nikt. Ma bor okazał się nieznany i trudny do odnalezienia w internecie. Przepis na to danie jest w wielkiej księdze kuchni azjatyckiej. Robiłem ma bor dwukrotnie i wzbudzał zachwyt gości.
Tym razem więc nagroda pozostaje w rękach wydawcy. Zwłaszcza, że książka jeszcze w drodze do Warszawy.
Teraz zabieram się do segregowania materiałów, zapisków i zdjęć z Alta Badia i Val Gardena, by przygotować na poniedziałek sążniste, bogato ilustrowane sprawozdanie. Dodam tylko, że podróż była udana, zwłaszcza iż towarzystwo miałem znakomite. Zjeździłem część Dolomitów z Tessą Capponi – świetną autorką książęk i artykułów, znawczynią kuchni włoskiej a także polskiej oraz Inką Wrońską – redaktor naczelną miesięcznika „Kuchnia”.
Do zbaczenia.
Panie Piotrze, chodziło o konkurs nie ostatni, lecz ten sprzed paru tygodni.
to był ten konkurs, w którym odpowiedzi pokazały się pod pytaniami
jestem w stanie przyjac wyjasnienie Gospodarza
mam nadzieje ze proby w jodlowaniu dzieki namo i moim instrukcja nie poszly na marne 😉
a moze jakas mala proba? 😆
Gospodarzu- wszystko rozumiemy i czekamy cierpliwie
na sprawozdanie !
No to wszystko jasne!
Hoollarija, hollaroo – raz niżej, raz wyżej. Dobrze brzmi Johnny? I to wszystko dzieki Waszym instrukcjom. A jodlowałem na wysokości 2145 m.n.p.m. pod schroniskiem Santa Croce. Wszyscy byli zasłuchani i szybko mi podali zuppa d’orzo bym zaczął jeść. To był smaczny krupnik.
tez mi sie wydaje, ze w takich sytuacjach dobra zupa jest znacznie lepsza niz brawa
tak dla obopulnego dobra 😉
Witam! Panie Piotrze czy można prosić o przepis na Ma Bor? Czy faszeruje się pomarańcze tylko mięsem?
MA HUR – stuffed spicy oranges
Więc jednak tajski kurpiel 😉
Należałam kiedyś do wierzących w słowo drukowane, do momentu, aż Osobisty podarował mi (prawie na początku znajomości 😯 ) 10-tomowy leksykon kulinarny pod redakcją samego Paula Bocuse. Już w pierwszym tomie natknęłam się na „Barzcz zimny czyli zupa”, pod którym widniał przepis na chłodnik ilustrowany filiżanką różowej zupy z plasterkami jaja na twardo. Składniki: 1/2 l soku z kiszonych buraków, 1/8l soku z kiszonych ogórków – zagotować, dodać 20 g kaszy manny, gotować 10 min. 1/8l kwaśnej śmietany wymieszać z żółtkiem, dodać do zupy, posolić, popieprzyć, ochłodzić, podawać z lodówki ozdobione plasterkami jaja na twardo.
Przepis ozdobiony polską flagą i zachwalany, że znawcy cenią sobie BARDZO tę polską specjalność 😯
Czy ktoś z Was zna taki przepis?
Janie,
tu jest kilka tajskich przepisów m.in. na ma hur:
http://www.khiewchanta.com/archives/main-courses/pork-recipes/
z obrazkami.
Nemo! Bardzo dziękuję 🙂
Nemo, miało Cię co zatkać 😆 Barzcz zimny czyli zupa – piękne 😆
Pyro, zlałam osobiście, wepchnęłam do ciemnicy i zaznaczyłam w kalendarzu wytęskniony dzień 😀
Gdyby ktoś chciał się zmierzyć z językiem tajskim, to tutaj jest fajna stronka:
http://web.singnet.com.sg/~tonym/thailang.html
MA = koń, pies, przyjść 😯
można zgrabnie połączyć dwa języki i z „ma bar” zrobić „przyjść do baru” 😉
albo „bar pod psem”
ma, ma, ma: koń przyszedł z psem?
konny patrol się przemieszcza?
Paweł, Sławek 😆
Tu jest przyzwoity słownik tajski:
http://www.thai-language.com/dict/
Jak się wpisze „dog”, to ho ho 😯 dwie strony ze szczegółami 😉
Wegetarianie powinni pić świeże naturalne soki np. pomarańczowy, pomidorowy, kokosowy i inne.
Po tajsku:
http://www.thai-language.com/id/213259
Jaki łatwy język 😉
Tylko 44 spółgłoski 😎
Żeby je zapamiętać, każde tajskie dziecko uczy się tego wierszyka:
http://www.thai-language.com/id/590098
Ja na razie sobie dam z tym spokój, aby się przygotować dobrze do tegorocznej wyprawy nad Balaton zamówiłem rozmówki polsko-węgierskie
Pawle,
a sprawdziłeś, czy te rozmówki nie zostały przetłumaczone z angielskiego? 😯
http://www.youtube.com/watch?v=G6D1YI-41ao
Prawdę mówiąc nie sprawdzałem ale po tym filmiku widzę, że muszę równolegle ćwiczyć boks 😉
A może pouczysz się włoskiego i węgierskiego jednocześnie?
http://www.youtube.com/watch?v=bIwGqJWx6Hs&feature=related
To jest opcja dla bardziej zaawansowanych, może później 😉
Pawel !
Na Balaton mozna jechac na wiele sposobów. Z Warszawy na przyklad na Budapeszt a potem jak strzelil
Bardziej wyrafinowana droga prowadzi do Wiednia. Potem dalej zawadzajac o lulkówke gdzie mozna spokojnie kilka dni popasac. Odzyskawszy równowage a nie straciwszy ochoty na Balaton jedzie sie droga nr 8 w kierunku Budapesztu az do Schegesvehervar. Dalej w kierunku Budapesztu, nie dojezdzajac w prawo na poludnie nad Balaton od zachodniej strony. Wycieczka dookola Balatonu z popasami na kampingach zo tez przezycie.
Lat 20 nie uzywalem rozmówek. Wtedy byly nie do kupienia. Podobnie jak slownik polsko-wegierski. Zawsze znalazl sie na miejscu ktos kto troche znal jezyk niemiecki albo udawal, ze zna angielski. Poza tym moja zona znala wegierski lepiej anizel miejscowi bo urodzila sie w Budapeszcie mieszkajac tam kilkanascie mlodych lat.
Nie radze jednak szukac na wakacje wegierskiej przyjaciólki. Moze jak u mnie trwac az do smierci czyli 20 lat.
Konkursów nie rozwiazuj ale przedtem daj znac kiedy i w iloosobowym skladzie zameldujesz sie na pokoje. Psy i koty mile widziane.
Czyzby przyszeld czas aby powiedziec, Gotuj sie.
Pan Lulek
Ach te Wegry. Dzieckiem bylym pierwszy raz a potem w liceum autostopem i pozniej. Pecs, Balaton, Szeged, Sentendre i oczywiscie ze wzgledu na polskie konotacje Estergom. Budapest z Aquinqum. I te czardy i ta muzyka i Ci wspaniali Wegrzy. Lengyel, magyar ? két jó barát….. No tak.
Esztergom chyba? a Sentendre – Szentendre pewnie
Pyra dojrzała do roli doradcy. W robocie pożytek z niej mały. Balkon nie skończony, a pani domu styrana, jak Haneczka na swoich hektarach. Spakowałam trzy worki śmieci, przytaRGAłAM I ZYżYłAM DWA WORY ZIEMI – 40 LITRóW, ZAMIOTłAM, WYSZOROWAłAM KOSZE I POSADZIłAM RóżE (TUDZIEż OD RAZU PRZYCIęłAM NA 3 OCZKA. mAM DOSYć. nIE WIEM, GDZIE WłOżYć TORBę Z ORZECHAMI łopatkę, spryskiwacz do roślin, garnek do ogórków. Młodsza chce, żeby był porządek i żeby tam nic nie leżało. Racja, tylko gdzie ja mam to wetknąć? Jutro szoruję.
Pierwsza czesc wyroku zapadla. Jeszcze jedna pigula tym razem przeciwko cholesterolowi. Wieczorkiem na dobranocke. Kolejna wizyta za trzy miesiace.
Na wszelki wypadek jutro jednak kontrolne badanie rozumu. Istnieje przypuszczenie, ze szare komórki ulegly nadzwyczajnemu powiekszeniu.
Wiadomo od czego. Jutro po poludniu wizyta u domowego lekarza i podsumowanie wyników dotychczasowych badan. Jak by nie bylo kropniemy po kielichu. Bede bowiem ostatnim pacjentem w tym dniu i tygodniu.
Pan Lulek
A śnieg pada i pada… Może w tym roku lodowce trochę urosną? Właśnie ogłoszono, że Człowiek z Lodu, słynny Oetzi jest do oglądania z bliska w internecie 😯 Jakby kto chciał zobaczyć szczegóły (tatuaże), to może tutaj:
http://www.icemanphotoscan.eu/
Dajże spokój, Pyro. Młodsza chce miec porządek- niech go sobie zrobi. A Tobie da zasłużony spokój. Nie wystarczy, że jeść zrobisz?
A w ogóle zajrzałam sprawdzić co u Was na talerzach. Do domu daleko, i jeszcze musze trochę wytrzymać ” na twarożku”.
Marialko,
na podwieczorek były pancakes z jagodami, na kolację będzie surówka z kapusty coleslaw. Jakoś tak amerykańsko dzisiaj 😉
Ugotowałam też kapustę na jutrzejsze pierogi.
A u nas dzisiaj byla zupa na piersi kurzej z warzywami.Sama wymyslilam i wyszla calkiem,calkiem………….A do tego 3x wykidajlo,czyli popularny uitsmijter z dodatkiem surowki z trzech papryk,zeby bylo kolorowo 😉
Tymianek dodaje zawsze do marynaty,gdy przygotowuje mieso do grilowania.Zreszta jest to ziolko,bez ktorego nie mozna sie w kuchni obejsc!
Ciao amici.
Jaki zwiazek ma Jimi Hendrix z lawenda?
Pola lawendowe na ‚zadupiu’ ( 🙂 ) nie sa tak slynne, jak te same we Francji, ale tez sa przyjemne dla oka, nosa i brzucha. Najpopularniejsza farma miesci sie w okolicach miasta o Indianskiej nazwie Sequim (wym: skłim). Farma nazywa sie Purple Haze od piosenki Jimi Hendrixa, ktory tu sie urodzil i jest tutaj pochowany.
Na farmie miedzy rzedami lawendy sa ulozone muszle ostryg przywiezionych z farmy (!). Stanowi to przyjemny dla oka kontrast kolorow.
Oprocz lawendy dekoracyjnej jest tam uprawiana lawenda przeznaczona do przygod kulinarnych. Na miejscu do nabycia sa desery i napoje o smaku lawendowym.
W sezonie za niska oplata mozna scinac lawende na wlasny uzytek.
Na tej samej farmie teren wokol glownego budynku jest porosniety roznymi gatunkami tymianku. Lemon thyme, silver thyme i wiele innych. Tymianek o bardzo krotkich lodygach sluzy jako ‚ground cover’ zamiast pracochlonnych trawnikow. Nigdy nie trzeba tego kosic, a stapanie po nim wydaje przyjemny zapach.
A pelna nazwa tej farmy to Purple Haze Bell Bottom. ‚Bell Bottom’ od stylu spodni, ktory nosil Jimi.
http://www.youtube.com/watch?v=5hSW67ySCio
Czyli spodnie-dzwony. Wszyscyśmy wtedy takie nosili 😉
Bell Bottoms kotek:
http://cats.about.com/od/catpictures/ig/ComicalCatPictures/BellBottoms.htm
W Ciechanowcu, w miejscowym Muzeum Rolnictwa jest piękny, zrekonstruowany dzieki darowiznie rządu szwajcarskiego, młyn wodny.
Obiecuję że za następnej bytności wytnę kozikiem w młyńskim kole napis: NEMO, DZIĘKI!! – duzymi , bo tak łatwiej…. Jest tam stosowna dziękczynna tablica, ale takie prywatne podziękowanie nie zaszkodzi…. 😉
Pewnie nie wiedziałaś na co szły Twoje podatki?
http://www.muzeumrolnictwa.pl/images/galerie/pokaz/index.php?sfpg=KjA4Ni5qcGcqUEFHRSppbWFnZWZvcm0qKjhlZmE3YzFlZmFmZjUwMTUyODUwMzA3MzYyMGMxZDUy – tablica po prawej od okna a cała maszyneria działa jek trzeba! I jakie robi wrażenie…
A jadąc wężykiem do Ciechanowca po drodze mijamy ; Tymianki Adamy, Tymianki Szklarze, Tymianki Bucie, Tymianki Moderki, Tymianki Skóry, Tymianki Dębosze i Tymianki Pachoły słynne z tego że tam urodził się ojciec kandydata na prezydenta – tego od czarnej teczki.
Tak swoją drogą, muszą w tych Tymiankach nieźle przyprawiać.
A wiecie że dzisiaj dzień teściowej?? Tak!!
Wszystkim teściowym, tym co już nimi są i tym co dopiero będą, życzę smacznych śniadań, obiadów i kolacji z zięciami!
Teściowa do zięcia,
dzisiaj w radiu słyszałam przebój mojej młodości!
…. 😯 … Bogurodzicę?
Zięć, rano do tesciowej…
Mamusiu, idę po bułki, kupić coś jeszcze?
Mieszkanie sobie kup!!
Rozmawiają dwaj przyjaciele:
– Moja teściowa panicznie boi się kotów.
– To postaraj się dla niej o dobrego lekarza.
– Na początek sprawiłem sobie kota… 😎
Piękny młyn, antku 🙂
Wróciłem z wernisażu wybitnej warszawskiej malarki Teresy Panasiuk. Malarstwo wspaniałe , piękne obrazy od których nie można oderwać wzroku. Zachęcam do obejrzenia
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder2#slideshow/5309800544289948594
Nemo bardzo Ciebie podziwiam za odważne postępowanie w przedstawianiu swoich racji .
Odwagą jest również umiejętność przyznania się do błędu , która nie wszystkim tutaj się udaje.
Teściowa do zięcia rano:
-Usmażyc ci jajeczka?
-Może lepiej niech sobie mamusia cycki usmaży !
– Słyszałem, że twoja Teściowa miała wypadek.
– Tak, szła do piwnicy po ziemniaki na obiad, na schodach potknęła się i skręciła kark.
– I co zrobiliście??
– Spaghetti.
Teściowa przyjeżdża w odwiedziny do zięcia i córki.Drzwi otwiera zięć:
-O, mamusia! A mamusia na długo?
-Na tak długo synku, aż wam się znudzę.
-To mamusia nawet nie wejdzie?
Orka, czy to tam jest ten slynny klop ?
G. Okon,
Widze, ze slyszales o drewnianym klopie na skobel. Zgadza sie, tam jest ten klop. Z duzym plakatem Hendrixa na scianie. Klop i farma mieszcza sie przy Bellbottom Rd. w Sequim, WA.