Zgadnij co gotujemy (122)?
Dziś zabawa w rosyjską ruletkę. Trochę jednak zmodyfikowaną. Nikt nie zginie, choć może trochę będzie żałował, że się w to wdał. Otóż nagrodą będzie dowolna nasza książka, a przysyłając odpowiedź każdy ma prawo wpisać tytuł, który chciałby mieć. Wszystkie tytuły są podane w kilku miejscach w Internecie: w naszej witrynie, w witrynie wydawcy lub w merlinie. Trzeba tylko poszukać. Powodzenia.
A pytania, już bez żadnych podstępów, są takie:
1 – Czym się różni babski comber od sarniego?
2 – Męczennica jadalna to dziewczynka bez apetytu?
3 – Kurpiel to zapewne mieszkaniec Kurpii?
Odpowiedzi jak zwykle proszę wysyłać na adres: internet@polityka.com.pl
Kto pierwszy ten zwycięży. Zwłaszcza jeśli nie zapomni o tytule nagrody.
Komentarze
Pyra wie. ale nie powie.
Głupio byłoby się podszywać pod cudzą pocztę A konkurs dzisiaj łatwy i z pewnością pierwsze odpowiedzi już w drodze.
Na śniadanie ugotowałam sobie „jaja sołtysa” czyli jajka snujących się po ogrodach kur wiejskich (Haneczka patrząc przez okno pyta „A cóż ten rosół znowu robi na moim trawniku?”) Jeden z kotów koniecznie chce mi coś powiedzieć, a ja nie rozumiem. Przychodzi, staje obok i pomiaukuje. W miseczkach pełno, wyjść nie chce, prowadzi mnie do saloniku i miauczy. Niczego tam niezwykłego nie widzę, kot nie ma skaleczeń – czego kocia osoba sobie życzy? Nie odpowiada. W Pyrze rośnie frustracja.
Czym się różnią combry?
Hm! Chyba babski jest ładniejszy? 😉
Pyro, pewnie chce żebyś wreszcie usiadła w fotelu, a on się na Ciebie wgramoli i udepcze 😀
Kotek chce się przytulić. Dzisiaj jest taki szary dzień. Mam nadzieję, że słońce uśmiechnie się do nas.
Pyro, dzięki!
Twoja ścierpła od kciuków trzymania ręka nie cierpnie nadaremnie.
Wytrzymasz jeszcze do lipca? Pliiiiiz. Jak mi się te meandry, zakręty, koleiny i wyboje nieco wyrównają, wpadnę do Pyrlandii sprawozdać osobiście. Słowo!
PaOLOre – wytrzymam. Co nie mam wytrzymać w zbożnym celu?
Aktualnie schnę sobie po wyszorowaniu grzesznego cielska ( tu cichutko zaznaczam, że basenik w kabinie prysznicowej trzeszczał niepokojąco, a Pyra dumała : wytrzyma? nie wytrzyma?) Kot popłakał sobie pod drzwiami, więc został wypuszczony. Doszedł do wniosku, że ten nowy człowiek ma nawyki znacznie gorsze niż jego Pani. Nie siada w fotelu.
Pyro, kot Ci okazal tyle zaufania, Pani Psiarskiej a Ty nic… A skad wiesz czym/kim bedzie kot w swoim nastepnym zyciu?
Jak to – ja nic. Wysłuchałam, grzecznie dałam się prowadzić po mieszkaniu, dolałam, dosypałam, pogłaskałam, przytuliłam. Nie mam nawyku siadania do lektury na fotelu (wolę krzesła) i nawet dla kociej wygody nie poświęcę resztek mojego kręgosłupa. A koty kocham – takie, jakie są w tym doczesnym życiu i wcale nie jestem ciekawa kto i co z nich, kiedyś… Jestem przekonana, że pochodszę z rodu, który miał kota w totemie.
witaj Bando
ledwom żyw po wczorajaszej kolacji
GG do mnie zagadało – czyli Groch i Golonki
i toczyliśmy potem długą rozmowę
:::
a tu widzę, że wczoraj Magdalenie się dostało za tradycyjne
„nielubienie” mojej osoby
nie martwcie się
zawarlismy na Kurpiach wieczne porozumienie ponad kaloriami
więc do czasu aż ich w Austryi odwiedzę
i przywiozę wędzony ser, to pewnie będzie szczypać
a ja będę będę mówić „auć” 🙂
nietety na ser trzeba poczekać
owce się muszą wykocić, pójść na łąkę
się one muszą dać wydoić
się …przecież dobrze wiecie jak się robi ser
:::
Magdaleno
…”auć” 😉
(no i do następnego razu)
Quiz rozwiązany. Pierwsza prawidłowe odpowiedzi przysłała Mama Natana czyli Pani Kamila. Gratulacje. Prosze teraz wybrać nagrodę (przypominam, że moze to być dowolna z naszych książek a ich spis znajduje się w witrynie wydawnictwa http://www.nowy-swiat.pl lub http://www.adamczewscy.pl
Po podjęciu decyzji prosze o mail na adres: p.adamczewski@polityka.com.pl
Niektórzy zgadywacze popełniali bardzo zabawny błąd twierdząc, że kurpiel to skórzane góralskie buty czyli kierpce. Mnie zaś chodziło o warzywo. Oto więc prawidłowe odpwiedzi:
1 babski comber to obyczaj krakowskich przekupek i kwiaciarek, które w ostatki tańcowały na Rynku porywając do plasów co stateczniejszych mieszczan i puszczały ich wolno po zainkasowaniu okupu;
2 passiflora to owoc czyli marakuja;
3 kurpiel zaś to zapomniana niesłusznie a pyszna brukiew.
Czekam na list od Mamy Natana.
Rynek mi sie kurczy. Problem z moim genialnym rynkiem jest, bo on biologiczny, wiec sezonowy. Od sezonow zdazylam juz odwyknac.
I tak dzisiaj zakupy dosc nudne. Kuchnia w najblizszych tygodniach bedzie bardziej kaloryczna.
No i skleroza mnie trafila i zapomnialam spojrzec na rynku jaka dziczyzne maja. 2 tyg temu mieli sarnine…
Po raz pierwszy w tym roku w pracy moge sie troche poobijac. 🙂
Dobrze, że nie brałem udziału w konkursie.
Wydawało mnie się, że kurpiel to pogardliwa nazwa faceta niewielkiego wzrostu:
„Tykurplu jeden, ty!!!”
A myślałem, że brukiew to karpiel :-), Ale zawsze można się pomylić. Gratulacje dla Pani Kamili. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
Dzień dobry Szampaństwu!
Gratulacje dla zwycięzczyni. „Męczennica jadalna” 😯
U mnie tradycyjnie mróz 🙁
No i cudnie.
Dziękuję!
Nie na darmo wstałam wcześnie i odwiozłam progeniturę do przedszkola.
Moja Babcia wspominała, że tuż po wojnie jadło się sporo brukwi. A ja jakoś dotąd nie miałam sposobności skosztować tego warzywa. Na bazarkach/targowiskach wypatruję i nie widuję. A szkoda. Wygląda toto jak coś pomiędzy czarną rzodkwią a selerem?
O Mamo!
Wcale nie tak wygląda. Tu była kiedyś dyskusja o brukwi:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=151#comment-2752
Pyra tu.
Jeżeli ktoś z Was lubi zupy, a nie boi się kalorii i niezdrowego tłuszczu, polecam eintopf z brukwi – jedną ze smaczniejszych zup „zimowych” Jest to zarazem jedna ze specjalności starej Pyrlandii.
Zupa z brukwi
Brukiew obrać i pokroić w kostkę ok 1 cm. Sparzyć na sicie albo zagotować i natychmiast odcedzić przelewając zimną wodą. Przełożyć do garnka, dodać spory kawałek łADNEGO, ŚWIEŻEGO BOCZKU ALBO MIĘSNYCH ŻEBEREK (PO OK 20 DKG NA OSOBĘ) Zalać wodą na tyle, żeby pokryć płynem cały nabój, doprowadzić do wrzenia, osolić i gotować wolno pod pokrywką. Kiedy i brukiew i mięso są niemal ugotowane, mięso wyjąć, osączyć z płynu, pokroić na porcje, posolić, posypać pieprzem i majerankiem, ułożyć na patelni i apetycznie zrumienić z obydwu stron, a w międzyczasie do zupy wrzucić ze dwa pokrojone w kosteczkę ziemniaki. Zupa wymaga obowiązkowo nieco zasmażki (można przyrumienić skąpą łyżkę mąki na tłuszczu wytopionym z mięsa i rozprowadzić 1/4 szklanki wody. Po zagotowaniu wlać do zupy./ Podajemy zupę, obok na talerzyku gorące, pachnące mięso i kromkę suchego chleba. Pyra lubi.
Pyra cd
ASzyszu – kurpiel Ci się z kurduplem potentegował.
Pyro dobrze, ze w totemie a nie w herbie.
Tutaj sie jada brukiew, tez myslalam, ze to przyzwyczajenia z biedy ale Pyrowy przepis wyprobuje
Pyro
moja mama robiła zupę z brukwi
do dziś pamiętam tez smak
choć innej postaci, niż przywołuje Twój przepis
owszem, był to jak najbadziej aintopf
sporo warzyw i kawałków mięsa (boczku)
smak słodkawy, jakby dyniowy
kolor słomkowy, a czasem zabielany śmietaną
Aha, to mam już pogląd n/t brukwi. Natomiast na dziś polecam śląską potrawę postną – bratheringi. Czyli śledzie opiekane i włożone do zalewy octowo-korzennej. Smaszota.
Brukiew tez pamietalam jako karpiel. Pogryzalam toto chetnie w dziecinstwie na surowo, bardzo smaczne. Ale na wersje gotowana jakos nie mam ochoty.
Pyro, kota Haneczki mozesz podeslac do mnie – chetnie sobie z nim pogadam 🙂
Czy Panu Gospodarzowi nie pomylily sie przypadkiem kurpiele z karpielami?
Po tym jak tutaj kiedys przeczytalam, ze: a) bez wina nie obejdzie sie zadna zupa oraz, ze: b) wino jest niezbednym dodatkiem do kazdego rosolu, nie myslalam, ze zdarzy mi sie przeczytac na tym blogu jeszcze cos takiego, co w rownym stopniu mnie zadziwic zdola. Wbrew moim przewidywaniom jednak zaistnialo tutaj ponownie cos takiego, co napawa mnie zdziwieniem nie mniejszym. Otoz blogowiczka, ktora wygrala konkurs na temat brukwi, notabene warzywka dosc popularnego, nie wie z czym to sie je… Malo tego – ona nawet nie wiedziala, jak to wyglada… Wiadomo jest jej jednak, iz brukiew to ni mniej ni wiecej jak … kurpiel. Co w zupelnosci wystarczylo, aby wygrac ww konkurs. To ostatnie zreszta wcale mnie juz nie dziwi…
Jeszcze Pyra o brukwi :
Brzucho, no co ty mówisz? Słodkawa to jest marchew. Brukiew ma wytrawny, leciutko gorzkawy smak (dlatego jest odparzana). Jakby ona była słodkawa, to by Pyra nie lubiła. A pamiętacie jak to Basia Niechcicowa uczyła się po ślubie gotować brukiew jako jarzynkę do sztukamięs? I rzeczywiście bardzo pasuje do gotowanej wołowiny podprawiona białym sosem.
Oczywiście, że słodkawa!
Tą specyficzną słodkowatością brukwianną. Kiedyś robiono nawet marmoladę z brukwi jako substytut…
Równiez odnoszę wrażenie że kurpiel, w przeciwieństwie do karpiela, wiele wspólnego z brukwią nie ma…
http://portalwiedzy.onet.pl/60907,,,,karpiel,haslo.html
Brukiew ma kilka ludowych nazw: kurpiel. karpiel, korpiel i parę innych także. A wszystko zależy od regionu. Tym razem pomyłki nie ma. Staram się zniwelować do zera swoje roztargnienie.
Brukiew się nie przyjmie w Polsce, tak jak domy z gliny. Dla naszego społeczeństwa są to ciągle synonimy biedy.
Może Pyra myśli o rzepie. 🙂
Wygląda na to, że brukwi jest kilka rodzajów:
http://images.google.pl/images?hl=pl&q=brukiew&lr=&um=1&ie=UTF-8&sa=N&tab=wi
Mój ulubiony przepis z brukwi (juz go kiedys podawałem) jest taki:
Brukiew gotowana
Ok. pół kg brukwi, 2 łyżki smalcu ze skwarkami, 1,5 łyżki mąki, sól, cukier, łyżka siekanego koperku.
1.Brukiew obrać, opłukać, pokroić w kostkę o boku mniej więcej 1 cm. W starych przepisach często doradza się obgotowanie wstępne ,jednak nie jest to konieczne.
2.Zalać kostki brukwi wodą tak, aby jej poziom był równy z poziomem warzywa. Dodać nieco soli i cukru. Gotować około 10 minut, do miękkości.
3.Wymieszać smalec z mąką, dodać do ugotowanej brukwi, zagotować, dodając w miarę potrzeby sól i cukier do smaku. Na koniec wsypać koperek i wymieszać.
Ok – w porządku,to znaczy dzisiaj ćwiczymy dykcję :
kurpiel
kurdupel
karpiel
brukiew
korpiel
i na dodatek b r a t h e r i n g i 🙂
Wy tu o brukwi (i slusznie, bo w koncu Sroda Popielcowa, to trzeba sie uzalac) a u nas spadl samolot.
Wiemy, ze spadl na razie donosza o 9- ciu zabitych.
Panie Piotrze,
bez zastanowienia pędzę po brukiew! Pysznosci.
Pozdrawiam
Tak się rozpadł, jakby był z jakiegoś kruchego tworzywa zrobiony.
Koszmar.
Serdecznie współczuję rodzinom.
Tu Pyra poobiednia.
To, że się rozpadł, to wielkie szczęście. I że zgubił silniki , przynajmniej nie było pożaru. Wiesz Marysieńko – też pomyślałam, że jest trochę jak z „Tytanikiem” – kruche tworzywo naprzeciw żywiołom i ziemi.
Na poczatku lat 90tych samolot SASu tez sie tak rozpadl.
Tutaj spekuluje, ze moze paliwo im sie skonczylo przed ladowaniem.
stłukło mi się piwo
miodowe z Ciechana
otworzyłem lodówkę
a te hyc i rym
kilka centymetrów
a rozbryzło się jak granat
Brzucho – to nas jest dwoje. Je stłukłam talerzyk przystawkowy Haneczce.
Pyra na talerzyku położyła to, co miało iść na patelnię, otwarła sąsiednią, niską szafkę, a z blatu na podłogę zjechał talerzyk (widocznie źle postawiłam). Porcelana by się potłukła – arcoroc rozsypał się na dziesiątki fragmentów jak igły.
Piwo miodowe?? Hmmm….
Jutro wraca Pyra do Pyrlandii Młodsza z Radziem wróci jutro w nocy. Potem trzy dni na przygotowanie się do roboty i aż do Wielkanocy nie ma lekko, trzeba tyrać. Pyrze też się szykuje mała robota i dobrze : nie będzie jej wiosna w siwym łbie mieszała.
Mam zamiar na balkonie w dwóch sporych koszach posadzić róże okrywowe. Pięknie wyglądają kwitnące, a w trzech korytkach zostawić jakieś kwiaty jednoroczne. Doszłam do wniosku, że jednoroczniaki w 7-ciu korytkach to trochę droga przyjemność. Co najmniej raz w sezonie trzeba je wymieniać i albo je mszyce zniszczą, albo inna jakaś cholera dopadnie i znowu : 3 x 7 x 4, zł. Biorąc pod uwagę efekt cena jest zbyt duża.
tak Grażyno
miodowe jest pycha
..a najbardziej to z bliskiej Poznaniowi Fortuny
jest jeszcz mazowieckie – ale lura straszna
:::
to normalne piwa, słodkie, o aromacie świeżego plastra miodu
Pyra c.d. Czy wszystkich wywiało? Czy z okazji Postu umartwiacie się nieobecnością przy stole? Bo ja mam właśnie kilka zabawnych wiadomości zaczerpniętych z luzackiego portalu Pardon.pl. :
1. poseł Górski (PIS) ten od obrony białego człowieka i jego cywilizacji, a przedtem od koronowania Chrystusa na króla RP, błysnął po raz kolejny. Otóż z trybuny sejmowej w ramach oświadczeń poselskich sprawozdał o swojej ( z MałżonkĄ, A JAKŻE) obecności na balu Towarzystwa Ziemiańskiego. Opowiedział o polonezie, walcu białym i angielskim, o paniach w toaletach i panach, co to marynarek nie ściągają. Z mównicy podziękował za zaproszenie. Więc już wiadomo, po co Polakom Sejm Najjaśniejszej;
2. Episkopat polski doszedł do wniosku, że wiele starszych wdów czuje się samotnie, więc należy im ułatwić życie. A cóż lepiej ułatwi, niż uroczyste śluby dożywotniej czystości ? Coś w rodzaju dziewic konsekrowanych – jak w zakonie, ale poza nim. Nie wiadomo dlaczego zbereźnicy Pyrze przypominają się dziewice konsystorskie T.Boy’a
„a co Ty wrzucasz do tego piwa po uważaniu względem dodatków?”
To co mam pod ręcami, doświadczam po prostu. Za każdym razem jest smaczniej.
Kurpiel? Pierwsze słyszę. Musi bardzo lokalne 🙄 może kurduplowaty (niewydarzony) karpiel? 😉 W mojej okolicy rosła po prostu brukiew. Z karpielami spotkałam się w dzieciństwie przy lekturze „Drewnianego różańca”, gdzie dziewczyny z sierocińca z głodu podkradały karpiele, a ja się głowiłam, co to mogło być 😯 Kojarzyło mi się z głowami karpi 🙄
Wiecie, gdzie dzisiaj byłam? Na przełęczy Simplon (2005m), -9°C, słońce i mnóstwo śniegu. Pobiegaliśmy 3 godziny na nartach i skoczyliśmy do Włoch na małe zakupy: parmezan, bavette, Taurasi, Primitivo di Salento, Nebbiolo d’Asti, Greco di Tufo, Aglianico… Na granicy mieliśmy trochę pietra, bo nie dosyć, że tych butelek trochę za dużo było, to jeszcze nie mieliśmy żadnych dokumentów, ale celnik tylko machnął ręką. Na tym mrozie… 🙄
Nebbiolo d’Alba 🙄
Przy kasie pani miała problemy z moją kartą kredytową, już myślałam, że bank upadł w międzyczasie 😯 Ale w końcu, po interwencji drugiego kasjera i kierowniczki, zadziałało i odetchnęliśmy. W dzisiejszych czasach nigdy nic nie wiadomo…
Są rzeczy o których filozofom się nie śniło, są słowa których nemo nezna.
A weźmy taki Kurpiel Bułecka.
Jest? Jest! I zdrowy jak rzepa? Zdrowy!
I lokalny jak najbardziej też.
Odpowiedż na trzecie pytanie brzmi więc :
Kurpiel to mieszkaniec Zakopanego.
Alicja sprawdzała pewnie jak to jest być męczennicą jadalną i zaplątała się w wątkach.
A ja odwiedziłem Annopol, bez nart, kłopotów z kartą nie miałem.
Ja od pewnego czasu używam ciemne piwo do płukania włosów . Najlepsze jest „noteckie” z Czarnkowa.To płukanie piwem odkryła jedna z moich znajomych , która ma dużo wolnego czasu i dużo pieniędzy. Chodzi do najróżniejszych gabinetów odnowy biologicznej , w których kąpiel w mleku jest „normalką”. Teraz podobno na topie jest kąpiel w piwie i połączone z tym płukanie włosów . Przed taką kąpielą całe ciało musi być starannie wymyte w tradycyjnych żelach a głowa wymyta dobrym szamponem i odżywkami. To piwo to wielki finał.
Brunetki kąpią się w ciemnym piwie , blondynki w jasnym.
I przez analogię – to piwo miodowe o którym mówi Brzucho (19:44) jest pewnie używane przez dziewczyny tycjanowe !:)
no to sie przyznam,
piwo tez uzywam do plukania, przeciez nie wlosow, czy ja wygladam? troche mi wstyd, bo nie mam aspiracji na tycjanowke, no ale w koncu ja bez miodu to piwo, z pieniedzmi, tez nie najlepiej, a jednak do trzeciego wystarcza, odnawiam sie w pieleszach, taniej wypada, glosujcie na mnie, moge ujsc jako meczennica, czy jadalna? troche watpie, no ale swiat podobno jest pelen hobbystow, wczoraj jakis kupil za 25 solidnych baniek jakis knot od Picassa, za ten szmal bylbym w stanie byc jak ten obrazek, do konca zycia ani slowa
brukwi nie jadlem, polenty nie lubie, do Zakopanego nie chce, narty i karty, raczej unikam
Alicja sie spakowala?
Pyro,
śluby czystości dla starszych wdów, żeby im życie ułatwić?! 😆 Wymyslili 😯
Alicja robi pranie i powoli przygotowuje się do podróży. No i dom trzeba odgruzować, bo zostawiam pod opieką Rogerowi, a on z tych czyścioszków-pedantów, nie chcę, żeby cierpiał za każdym razem, kiedy przyjdzie kwiatki podlać i sprawdzić stan rzeczy.
Alicja się spakuje wczesnym przedpołudniem w sobotę, wyjeżdża wczesnym popołudniem, także w sobotę. Czasu a czasu!
Alicja, tu prawdziwa haneczka.
Niech cierpi. Rzuć mu coś na widoku. Może się odpedanci 😉
Haneczko,
lepiej nie. Przyzwyczaił Bonnie przez ponad 40 lat, że jest pedantem (i sam sprząta !), no to po co jej taką przykrość robić. Ona też przywykła…
Alicjo! Nie zapomnij spakowac siatki na motyle moze sie przydac i uwazaj na komary i muchy ce -ce.Oo i kanapki na droge tak na wszelki wypadek.
Przyjemnej podrozy.
Z kurpielem jest tak jak z ubiegłotygodniowym rejbagiem. Gospodarz napisał i musi być. Mieszkałem w Kościelisku na Karpielówce , gospodyni uprawiała KARPIELE . Moja mama piekła REJBAK . Ja sam też piekę to samo Ale niekze ta…