Zgadnij co gotujemy?(119)
Po raz kolejny próbuję sił w zagadkach wiążących literaturę i kuchnię. Mam nadzieję, że tym razem obędzie się bez kompromitacji i to Wy będziecie musieli podać odpowiedzi a nie ja wydrukuję je przed czasem. Oto pytania:
1 – Niemiec, gdańszczanin, laureat Nagrody Nobla, napisał wspaniałą książkę, której tytułem jest imię pewnej bardzo smacznej ryby pływającej także i w Bałtyku. Jaki to tytuł?
2 – Antoni Czechow napisał niezwykle smakowite opowiadanie niemal w całości poświęcone opisowi bogato zastawionego stołu, w którym o ulubionych smakołykach rozmawiają dwaj prawnicy. Jaki tytuł nosi to opowiadanie?
3 – Mało który poeta zajmował się naszą ulubioną tematyką. Ale czasami. Kto jest autorem tych słów:
„Zrób pulpety, posyp pieprzem,
Majerankiem i pietruszką,
Jak dyktuje ci serduszko.
Dodaj imbir, dosyp soli
I na talerz kładź do woli,
By się goście czuli zdrowo,
Podaj czystą wyborową.”
Kto zna dobre odpowiedzi ten przy komputerze siedzi. I wysyła list na adres internet@polityka.com.pl A kto pierwszy ten lepszy. I ten otrzyma nagrodę. Jest to książka, o której już tu pisałem – „W kuchni u Kręglickich” napisana przez rodzeństwo restauratorów Agnieszkę i Marcina a zilustrowana przez Mikołaja Grynberga. W dodatku z autografami autorów. Warto więc o nią powalczyć.
Komentarze
Witam.
Pyra dzisiaj nie konkursi, nie jest taka zachłanna. Ostatnia nagroda starczy na kilka tygodni; no, chyba żeby Piotr znowu wynalazł coś o tym, co się ne vrati, albo z dawna oczekiwany nowy tytuł Adamczewskich.
W Poznaniu padał deszcz cały wczorajszy wieczór i dzisiaj jest miejscami ślisko, ale większość wody na szczęście spłynęła i zamiast tafli lodu mamy kruchą, pękającą pod stopą skorupkę
Zbieram siły żeby po raz kolejny napisać Alicji o Zjeździe z naszej perpektywy.
Moze też bym wolał pisac list do Alicji, ale brak mi doświadczeń zjazdowych. Pytanie trzecie jest podchwytliwe. Wszak nie chodzi o przepis na pulpety tylko na flaki! Pytanie pierwsze z kolei smutno się kojarzy, bo dobra restauracja, która wzięła nazwę od wspaniałej książki Grassa, miesiąc temu zamknęła swe podwoje, a właściciela niedawno widziałem jedzącego obiad u sopockiej konkurencji. Widać było, że konkurenci dobrze się znają i są w stosunku do siebie przyjaźni.
Witam!
U nas dzisiaj pada śnieg z deszczem i jest strasznie ponuro. Wiosno czekam na ciebie! 🙂
Czechow podobno lubił jeść. Lubił też pić szampana i chyba pijąc szampana zmarł. Ciekaw jestem, czy jadał zdrowo, co jako lekarz czynić powinien. Rok temu bez mała Gospodarz pisał o konkursowym opowiadaniu Czechowa. Zdaje się, że często odpowiedzi można znaleźć w archiwum blogowym.
To najwspanialsza ryba jaką można zjeść. Niestety bardzo rzadko wpada w sieci. Jest to ryba która pływa po dnie i dopiero po większych sztormach odrywa się od podłoża. Z tych kłusowników których znam tylko jeden posiada odpowiednie siatki na tą wspaniała rybę. Przed paroma laty nabyłem u niego okaza 6.5kg!!! Po sprawieniu jej tzn oddzieleniu od płaskiego kręgosłupa pozostają cztery kawałki najlepszego mięsa. Bez ości! Niebo w gębie po spożyciu. Jeść bez popijania winem. Nawet najlepszy korbol marnuje smak tej ryby, która jako jedyna, pewnie dlatego ze nie posiada osci, podawana jest w paryskim ritzu. Kiedyś powiedziałem to, o tym ritzu, pewnemu znajomemu snobowi z niewyobrażalną dla wielu kasą. Od dziś, będę jadał tylko ….. ta rybę, powiedział. Musze go odwiedzić i dowiedzieć się, czy za szwedzkimi firankami menu przewiduje również takie ekskluzywne frykasy.
Dwie pierwsze odpowiedzi znam, ale to nawet niemowlaki wiedzą tylko nie potrafią się jeszcze wysłowić.
Idę zrobić herbatę.
Trzecią odpowiedź też znają głównie niemowlaki,
te w wieku od 0 do 12 lat,bo to przede wszystkim dla nich
pisał ów poeta swoje wiersze.
Mam wątpliwości, czy poeci mało się zajmowali kulinariami. Czynili to już starożytni. Nasz wieszcz na najwyższym stojący piedestale poświęcił nieco strof jedzeniu. Do dzisiaj nie wiadomo, co się pod nazwą „chołodziec litewski” kryje, a opinie są tak różne jak chłodnik i zimne nóżki.
Prawdą jest natomiast, że przytoczone strofy są wyjątkowe, bo aspirują do książki kucharskiej wierszem. Ale też autor prowadził obserwatorium gastronomiczne w tygodniku „Świat”.
W ogóle mam do Brzechwy wiele sentymentu i uważam za świetnego poetę mistrzowsko dobierającego słowa spełniające po parę kryteriów równoczesnie, m.in. onomatopeiczne. Do tego sporo pisał przeciwko, choć i parę oficjalnych wierszy ku chwale napisał.
Dla mnie wspaniałym wierszem z ukrytym (słabo zresztą) przesłaniem był „Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek” poświęcony bezowocnej (paradoks) wędrówce robaczka jabłkowego do miasta w celu zjedzenia befsztyczka.
Kończy się wierszyk: „No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek”.
Cenzura zdjęła wierszyk o szóstce-oszustce zjadliwie kpiący z planu 6-letniego.
Stanisławie – Brzechwa nie był poetą opozycyjnym. Był kawiarnianym ironistą i naprawdę dobrym poetą. Jego negacje były raczej dobrotliwe – jak to przy kawie i koniaczku Och, lubię Brzechwę za wiersze dla dzieci, za piękne erotyki, a najbardziej za „Spowiedź chuligana”. W żadnym socjologicznym, czy psychologicznym opracowaniu nie ma tak drapieżnie celnej charakterystyki, jak w tym wierszu
„Powraca ze szkoły chłopiec.
No to co? To mu dokopiem
…..
A z naprzeciwka,
idzie se dziwka,
woęc powiedz koleś
po co jej grzywka?
….
Piwko wypilim
odbilim uszka
i uszkodzilim
w parku staruszka.
Bp między Wisła, a Odrą i Nysą
te najważniejsze ze wszystkich
MY som. Hej, MY SOM!”
„Kaczka dziwaczka” nie miała,jak sądzę, przesłania
politycznego. Natomiast miała kulinarne zakończenie:
Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,
Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.
Taka to była dziwaczka!
A znacie takiego Brzechwę?
„Godzina bije! Świstem kul
Pomścimy wreszcie lata grozy,
Pomścimy groby, łzy i ból
I egzekucje i obozy.
Przez cały świat niech biegnie wieść,
Że znów broczymy krwią i potem,
Wysoko pięść musimy wznieść,
Żeby miażdżącym spadła młotem.
A wtedy w prochu legnie wróg,
Dzielności naszej się poszczęści,
I sprawiedliwy wielki Bóg
Pobłogosławi naszej pięści.” (-) J.B ( przed 15.08.1944 r.)
Johnny, wykład o rybie bardzo interesujący. Z Danuśką się nie zgadzam. Pisał nie tylko dla dzieci. Przede wszystkim o pulpetach pisał dla dorosłych w „Obserwatorium gastronomicznym”. Byłem przekonany, że w tygodniku „Świat”, ale właśnie przeszukałem notki o tym tygodniku i nie znalazłem nic na temat Brzechwy.
Pod „Obserwatorium gastronomicznym” jest wszędzie ten sam tekst, więc wygląda na twór jednorazowy. A ja bym się założył, że to była stała rubryka w tygodniku „Świat”. Obok „Cicer cum caule” Tuwima w „Problemach”. Na tuwimowskim grochu z kapustą ćwiczyłem czytanie zanim poszedłem do szkoły.
Andrzeju J. – rok 1944 to nie był rok miłości. Wszyscy czekali „dorżnięcia watah” (współczesna poetyka?) Pokaż mi takiego, który wtedy nie pisał wierszy bitewnych.
Musiałem przerwać na dłużej w trakcie robienia wpisu. Brzechwa nie był na pewno opozycjonistą, ale jako świetny obserwator i ironista napisał czasem coś bardzo trafnego. Czytałem jego wspomnienia z młodości „Gdy owoc dojrzewa”.
Interesowały mnie, bo mój ojciec wychowywał się w Moskwie do jesieni 1918, kiedy to osiągnął 12,5 roku. Nie wszystko się pokrywa, ale sporo tak.
Pyro – „Dzień chuligana” to Kern, a nie żaden Brzechwa!
DZIEŃ CHULIGANA
Obojentnie, jak jezd na dworze,
My zawsze wstajem
W lewym humorze.
Najpierw wionche puszczamy matuli,
Co jezd, ropucho,
W gardle mnie sucho,
A tyś jeszcze nie przyniesła ćwiartuli?!
Potem półbuty kładziem
I nie żegnajonc się z mamom,
Idziem sie spotkać z Kazkiem
Lub Władziem,
Żeby se troche postać przed bramom.
Stojem tak sobie i stojem,
Nikogo mu sie nie bojem,
Tylko nam nudno, no nie?
O, wraca ze szkoły chłopię…
No to co?
No to mu dokopiem.
Niech wie.
Z przeciwka idzie dziwka.
A na co ji ta grzywka?
Kaziu, zajmij się paniom…
Przyhamuj, najmilsza z blondul,
Zrobim ci śliczny ondul,
Bendziesz, k…, jak anioł.
No to my mieli ubaw z tom dziwkom,
A potem my poszli do kiosku na piwko.
Piwko wypilim,
Odbilim uszka
I zaprawilim jednego staruszka.
Całkiem dla hecy,
Bez powodu.
A potem spod kiosku my dali chodu
I w parku
W czwórkie (bo doszed Sławek)
Przerobilimy pare ławek.
A jak my lali,
Jak my łamali,
To wszystkie inne ludzie pryskali.
Bo miendzy Bugiem a Odromnysom
To najważniejsze ze wszystkich – my som!
Ludwik Jerzy Kern
Andrzeju J. To juz nie tylko rok. Przed 15 sierpnia, ale pewnie po 1 sierpnia. Brzechwa przebywał wtedy pod Warszawą, gdzie właśnie wybuchło powstanie.
A co do Brzechwy – nieraz wtrącał aluzje polityczne.
Pamiętacie „Szelmostwa Lisa Witalisa”? Tu niestety coś nie tak z polskimi czcionkami, ale jest całość:
http://www.bajkiopowiadania.com/2006/01/20/szelmostwa-lisa-witalisa-jan-brzechwa/
„Pchła Szachrajka” też jest niezła. Niby dziecinne powiastki, a jednak…
A „Dzień chuligana” to nawet w „Przekroju” był drukowany, na Kernowym miejscu na ostatniej stronie 😀
Święta prawda Doroto z S. – okradła Pyra L.J.Kerna na rzecz Brzechwy! To ta ostatnia stronica”Przekroju” stoi mi przed oczami… Jeszcze kilka lat i zacznę mieszać Humor z zeszytów szkolnych” z opowieściami prof.Tutki!
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-02-04.html
MalgosiaW
Przesylka kompletnie zapakowana w zabytkowy karton któryms kiedys Pyra cos mi przyslala. Butelka calkowicie galancka owinieta Balaklava. Kiedy przyjada goscie zabawia sie w pocztylionów i pojedzie do Warszawy. Dalej to juz nie moja sprawa. Konkurs zakonczony z nadzieja, ze po kilku tygodniach pojawia sie oceny jakosci produktów.
Jak na razie przedwiosnie i ptaki zaczynaja ptaszkowac z samego rana
Pan Lulek
Musialem fatalnie podpasc bo poprzedni komentarz czeka na akceptacje
Pan Lulek
Chyba jestem na liscie non grata. Wszystko wpada pod cenzora
Pan Lulek
Montmartre zawsze miły w oglądaniu, ale Tour Eiffel i l’Arc de Triomphe zdecydowanie ciekawsze.
Dziś najpierw prawidłowe odpowiedzi:
1 – turbot
2 – Syrena
3 – Jan Brzechwa.
Jak wynika z komentarzy nikomu te zagadki nie sprawiały specjalnych trudności. Przyszły wyłącznie prawidłowe odpowiedzi. Wygrał – jak ostatnio niemal zawsze – Stanisław. Tuż za nim znaleźli się Danusia, Jan i Marta. Ale książkę z autografami rodzeństwa Kręglickich mam tylko jedną, więc wysyłam ją do Gdyni.
Gratulacje.
Mam nadzieję, że sprawi ona przyjemność i przyniesie sporo pożytku. Sam też często korzystam z przepisów i porad Agnieszki Kręglickiej.
Dziękuje serdecznie. Może powinienem się był powstrzymać tym razem będąc niejako przy temacie, bo o restauracji Turbot pare razy wspominałem i znałem źródło nazwy, ale nieprtzemożna chęć posiadania książki zwyciężyła z poczuciem przyzwoitości.
Wyjatkowo dzisiaj odpowiedzi znalem z marszu. Nie wysyłałem tylko dlatego bo nie lubię być pierwszy.
Brawo Stachu!!!
Zdaje się ze za długo herbata na mnie czekała. Teraz ja poczekam na ocieplenie klimatu.
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/W_oczekiwaniu_na_ocieplenie#slideshow/5298887839417485410
Nic innego nie pozostaje jak zmiana napoju 😉
Ja też myślę, że wiele wierszy Brzechwy to bajki o kontekście politycznym. Pamiętam świetne wystawienie Szelmostw Lisa Witalisa w Teatrze Rampa. Wcale nie dzieci na to chodziły. Ja jeszcze miałem wuja o imieniu Witalis, zdrobniale Wicek. Nauczył mnie gry w oczko, gdy miałem 6 lat, i przegrywał drobne sumy.
Moim dzieciom lubiłem czytać wiersze Brzechwy i Tuwima. Największa radość czytającemu sprawiała oczywiście Lokomotywa ze względu na świetne onomatopeje i podobne efekty, ale Brzechwa pod tym względem też był dobry.
Kompletne zaskoczenie. Po przerwie spowodowanej nieobecnościoą myślałem, że Johnny to ktoś nowy, a to Arcadius. Bardzo się cieszę. Albo sie mylę? Może lepiej nie ewoluować imiennie, bo teraz nie wiem, czy Gruszka wkrótce po przemianowaniu z Moreli zniknęła w ogóle, czy znów jest czymś innym
No właśnie, i tak się Brzechwa powszechnie kojarzy-
z wierszami,które czytaliśmy naszym dzieciom.
A że niektóre mają jeszcze podtekst polityczny, to inna
historia. Stanisławie-tak,czy inaczej serdecznie gratuluję
nagrody !
Gratulacje dla Pana Stanisława!
Apel :
Prosimy o odblokowanie Pana Lulka .
Musi czekać na akceptację. Mówi ,że podpadł na całego.
Chyba niemożliwe…
Stanisławie – gratulacje.
Kilkoro z nas gotowało w ub.tygodniu kapuśniak, a ja nadganiam dzisiaj. Bardzo trudno ugotować na 2 osoby, bo wystarczy, żeby woda pokryła mięso z kością i już się robi za dużo. Gotuję więc na kilka porcji, część zjadamy, część zamroże na jakiś tam inny termin. W tej chwili w garze chudy wędzony boczek i okrawki od łopatki i karkówki gotują się z liściem laurowym i zielem angielskim. Za pół godziny wrzucę ze dwie garście pokrojonej włoszczyzny, potem nieco kaszy jęczmiennej i spory ziemniak w kosteczkę krojony. Kapustę gotuję osobno. Na koniec usuwam mięso, wrzucam ugotowaną kapustę i dolewam wywar kapuściany – ostrożnie, po trochu kontrolując kwaskowość zupy. Na końcu obowiązkowe parę łyżek zasmażki, mięso w sporą kostkę i proszę bardzo – jemy.
Próba kontrolna
Niech Pan Lulek sprawdzi, czy dobrze wpisał nick i emalię w tym wpisie, który jest podobno zablokowany
Dziękuje za gratulacje. Pyrze dodatkowo za przepis na kapuśniak. Jest to bardzo smaczna zupa, ale nie każdemu wychodzi na zdrowie. Ja muszę z tym uważać, niestety.
Wyznaję zasadę, że nawet na diecie można w małych ilościach spróbowac wszystkiego. Kiedyś tę zasadę okupiłem tak zwanym skrętem kiszek, ale po jakimś czasie do niej wróciłem. Okupienie nastąpiło po talarku ananasa z puszki w dobę po rozległej operacji przewodu pokarmowego. Byłem jeszcze niepełnoletni – dla usprawiedliwienia.
Wpis o 12:29 jest mój 😉 Kto nie wierzy, niech naciśnie na nick „Pan Lulek”.
Stanisławie, gratulacje!
Wczoraj miałam gościa (yyc, achtung!) z Solury, który zaanonsował się o 7:30 😯 pojawił o 10 i absorbował mnie prawie cały dzień, zanim udał się do swojego wakacyjnego mieszkania w górach. Przy okazji powiedział mi, że w Solurze mieszkał jakiś znany osobnik z Polski, nazwiska jednak nie baczył 🙁 A jak się zdziwił na wieść o Mt. Kosciuszko, i że w ogóle w Australii są góry ze śniegiem 😯
Był taki dowcip o 17 mgnieniach wiosny. Szedł Stirlitz ulicą Berlina i czuł nieodparcie, że coś zdradza w nim szpiega. Może czapka uszatka, może walonki, a może ciągnący się za nim spadochron.
Tak ja odczuwałem dzisiaj nieodparcie, że czegoś mi brakuje. A to mądrości w kazdej dziedzinie naukowej, a to dogłębnych informacji o winach, a może opowieści o grotołazach. Teraz już wiem, dlaczego wygrałem. Nemo nie było dziś rano.
Nemo, jak bedziesz pisała o Solurze, nikt tego nie zrozumie, a na pewno nie zrozumie większość polskich dziennikarzy, którzy uparcie piszą o Elbie jako niemieckiej rzece, piszą o Aachen, Munster i Regensburgu. Może tak czynili, żeby móc wytykac Niemcom pisanie o Breslau, ale tak juz zostało, niestety.
Stanisławie, 😆
miło mi, że zauważyłeś moją nieobecność, ale wygrałeś najzupełniej zasłużenie, a ja przynajmniej trochę się wyspałam 😉
Stanisławie,
yyc zrozumie 😎
Oh Pyro,zapachniało tym Twoim kapuśniakiem.
Nie mam dzisiaj za dużo czasu na gotowanie,
a pomyślałam, że u nas też będzie swojsko
i kupiłam szybciutko ….kaszankę.
Danuśka – szkoda, że nie bliżej, mogłybyśmy się trochę pozamieniać. Ja bardzo lubię przysmażaną kaszankę z kapustą, a Młodsza niekoniecznie, więc robię b.rzadko.
Nie wiem, czy można lubić kaszankę tak ogólnie. Kilka razy zdarzyło mi się próbowac i nabrałem obrzydzenia. Kiedyś spróbowałem znów i było to niebo w gębie. Można to odnieść prawie do każdej potrawy, jednak mam wrażenie, że do kaszanki szczególnie.
Można!!
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=164#comment-3601
A ja ogólnie lubię kaszankę.Trzeba jednak przyznać,
że bywają kaszanki niezjadliwe, albo takie z kawałkami
wątróbki, co mi absolutnie nie odpowiada.
A kaszanka z kapustą smakuje rzecz jasna znakomicie 🙂
Jakie fajne zagadki dzisiaj! 🙂 Gratulacje dla zwycięzcy.
Też lubię kaszankę, ale z kapustą nie jadłam – jak to się robi? Zawsze z cebulą, no i grilla – obowiązkowo w sezonie.
A jeszcze lepiej kaszanka smakuje z dobrze ukiszonym ogórkiem! 🙂
nemo !
Zgodnie z rozkazem dokonalem kontroli. Teoretycznie wszystko gralo. Zaraz powtarzam próbe w oczekuwaniu na dalsze rozkazy
Pan Lulek
No to co to jest?
Nagrody rozdaje Pan Lulek na miejscu w Burgenlandii.
Die alte Lock ist heiss
das Öl tropft auf das Gleiss
und Öl ist wie man weiss
Lockomotiwen Schwiess
uf, ist das heiss
uf, soviel schweiss
uf, soviel Glut
das tut nicht gut
Ja tam Pana Lulkowe wpisy wszystkie widze. Albo odblokowany, albo posiadam magiczny komputer 😉
Panie Lulku,
Twoje 3 wpisy o 11:15 i później przeszły przez cenzurę i są na swoim miejscu 😉
Pan Lulek ostatnio wykazuje nadmierną nerwowość. Sprawdziłem w dziale internetowym: nikt go nie blokuje. Widocznie klika palcem nie tam gdzie trzeba. A potem rzuca oskarżenia na nieistniejącego cenzora.
Panie Lulku, więcej spokoju, mniej teorii spiskowej.
No i nie zamykaj blogu.
Uff, jak gorąco itd w porządku, tylko czemu „das tut nicht gut”? Tak czy inaczej Lokomotywa, tylko chyba troche dowolnie. Jak odpowiedzieć, kiedy wmawiają, że kod niepoprawny
Alsa – najzwyczajniej : do smażonej kaszanki obowiązkowo gotowana albo zasmażana kapusta kwaszona Może być i ogórek, jak woli Andrzej J.)
W sumie dobre, bo najważniejszy tu rytm. Pisze o Lokomotywie
wcale nie dowolnie, to tak trudno przetlumaczyc, ze nie wierzylam, iz ktos sie za to zabral, w kazdym razie zrobil to ju chyba w latach 50-tych niejaki Jems Kruss chyba tak sie pisze, nie jestem w domu,nie moge zajrzec i tak swietnie utrzymal tempo tego wieersza, ze mozna mu tylko pogratulowac, to „das tut nicht gut” to tylko taki przerywnik, taki wydech ale potem wraca tempo i rytm wiersza.
W czym tajemnica dobrej kaszanki? Pewnie miedzy innymi jakość kaszy, przyprawienia i przede wszystkim samżenia, takiego, żeby kasza sie nie kleiła i skórka była chrupka. Zakładam, że dokładane3 podroby są najwyzszej jakości.
3 podroby bez sensu, bo można dyskutować, które. Wyżej już wątrobę wyeliminowano. Ta 3 wskoczyła niechcący
Morag, przyznałem wyżej, po wstępnym marudzeniu, że rytm ważniejszy od dokładności znaczeniowej, ale pewnie była Łajza minęli.
nie pisze o lokomotywie, tylko to jest „Lokomotywa”, slownie byloby ewentualnie: es steht auf dem Gleiss (eine/die) Lokomotiwe, schwer und … i co dalej? dalej to tylko opisowo, on zmienil troche ale utrzymal rytm.
Mnie się też to kojarzy z Lokomotywą.
Panie Lulku, czekam niecierpliwie na „listonosza”, choć Marek nie wyraził jeszcze pisemnej zgody na zabranie cennej przesyłki. Recenzje ma Pan jak w banku. Boję się tylko czy po degustacji nie będzie Pan miał mnie na głowie w sprawie kursu nalewkarstwa i bimbrownictwa 😀
Juz sie nie powrtarzam „to tylko ten rytm” jest wazny i jest to tlumaczenie Lokomotywy, a tak swoja droga to byl kiedys taki film Wowo Bielickiego „A to tylko ten rytm ” i nie moge tego znalezc na googlu, moze jednak tytul nieprawidlowy
morag !
Ty Tuwimujesz. Tego bym sie po Tobie nie spodziewal.
Uff jak goraco.
MalgosiaW. Jak mówi Alicja nie takie my numery ze szwagre robili. Bedzie ich dwu. Samochodem. Zrobimy plan taki jak 6 letni i wykonamy przed terminem. Przesylka zapakowana.
Jak nie da rady podesle przez bociana. Podobno juz sie pokazaly i zameldowaly w urzedzeie kwaterunkowym.
Zgloszenie na kursy z góry przyjete bez formularzy. Zalecana znajomasc jezyka niemieckiego i polskiego. Ostatecznie moze byc angielski lub rosyjski a nawet slowack i kroacki. Uczestnictwo raczej osobiste. Przewidywane równiez zajacia wieczorowe nie zaoczne
Pan Lulek
Julian Tuwim
LOKOMOTIVE
Die große Lok ist heiß. Di grose lok yst hajs
Ihr Öl tropft auf das Gleis. Ir yl tropft auf das glajs
Und Öl ist, wie man weiß, Unt yl yst, wi man wajs
Lokomotivenschweiß. Lokomotiwenszfajs
Der Heizer, der füllt ihr mit Kohle den Bauch. Der hajcer, der fylt ir myt kole dejn bauch
Drum keucht sie und jammert drum kojśt zi unt jamert
und stöhnt unterm Rauch: unt sztynt unterm rauch
?UCH ist das heiß! Uch yst das hajs!
HUH so viel Schweiß! Huu zo fil szfajs!
PUH welche Glut! Puu welśie glut!
DAS tut nicht gut!? Das tut niśt gut!
Kaum kann sie schnaufen, Kaum kan zi sznaufen
kaum sich noch mucken: kaum zyś noch muken
Immer mehr Kohlen Imer mer kolen
muß sie verschlucken. mus zi ferszluken
Und so viel Wagen stehn auf den Gleisen, Unt zo fil wagen sztejn auf dejn glajsen
große und schwere, aus Stahl und aus Eisen. grose unt szwejre, aus sztal unt aus aizen
Die soll sie schleppen. Je, welche Mühe! Di zol zi szlepen. Je welśie myje.
Im einen sind Pferde, im andern sind Kühe. Im ajnem zynt pferde, im anderem zint kyje
Im dritten sind Männer, sehr dick und sehr rund, Im dryten zint mener, zer dik unt zer runt,
die futtern dort Würste, fast viereinhalb Pfund. Di futern dort wyrste, fast virajnhalb pfunt.
Im vierten Waggon stehn sechs große Klaviere, Im firten wagon sztejn zeks grose klawire,
im fünften sind wilde und seltene Tiere: im fynften zynt wilde unt zeltene tire
Ein Bär, zwei Giraffen und ein Elefant, ajn ber, cfaj girafen unt ajn elefant,
im sechsten, da werden Bananen versandt, im zeksten, da werden bananen ferzant,
im siebten sind eichene Tische und Schränke, im zibten zynt ajśiene tysze unt szrenke,
im achten gar eine Kanone ? man denke! im achten gar ajne kanone ? man denke!
Im neunten sind Schweine, die fett sind vom Mästen, Im nojnten zynt szwajne, di fet zynt fom mesten
im zehnten nur Koffer und Kisten und Kästen, im cejnten nur kofer und kisten und kesten,
und dabei gibt?s vierzig solch riesiger Wagen, unt dabaj gibts fircyś, solś riziger wagen
was da alles drin ist, das kann ich nicht sagen! Was da ales dryn yst, da kann iś nyśt zagen.
Und kämen selbst tausend der stärksten Athleten, unt kejmen zelbst tauzent der szterksten atleten
und schmausten sie jeder wohl tausend Pasteten, unt szmausten zi jeder wol tauzent pasteten
und würden sie noch soviel Mühe sich geben: unt wyrden zi noch sofil myje zyś giejben
Sie könnten die Lok mit den Wagen nicht heben! Zi kynten di lok myt dejn wagen nyśt hejben.
Plötzlich ? tschuff, Plycliś – czuf
plötzlich ? puff, Plycliś – puf
da staunt jeder: da sztaunt jeder:
Roll?n die Räder! Roln di reder
Erst ging es langsam, schildkröten-langsam, Erst ging es langsam, szyldkryten-langsam
bis die Maschine allmählich in Gang kam. bis di maszine almeliś in gang kam.
Mühselig zieht sie mit Schnaufen und Grollen, Myseliś cit zi myt sznaufen und grolen,
aber die Räder, die Räder, sie rollen. aber di reder, di reder, si rolen.
Und nun geht es fort mit Getös und Gebraus Unt nun giejt es fort myt getys unt gebraus
und rattert und tattert und schnattert und knattert. unt ratert unt tatert unt sznatert unt knatert
Wohin denn? Wohin denn? Wohin den? Wohin den?
Wohin? Gradeaus! Wohin? Geradeaus!
Auf Schienen, auf Schienen, auf Brücken, durch Felder, Auf szinen, auf szinen, auf bryken, durś felder
Durch Berge, durch Tunnel, durch Wiesen, durch Wälder. Durś berge, durś tunel, durś wizen, durś welder.
Die Räder, sie plappern ihr Sprüchlein (ihr wißt es): Di reder, zi plapern ir szprychlajn (ir wyst es):
?So ist es, so ist es, so ist es, so ist es!? Zo yst es, zo yst es, zo yst es, zo yst es!
Sie rollen, sie tollen durch Hügel und Tal, Zi rolen, zi tolen durś hygel unt tal,
als wär die Maschine als wejre di maszine
kein Dampfroß aus Stahl, kajn dampfros aus sztal
als wär sie, als wejre zi,
als wär sie ? als wejre zi –
potz Schwefel und Pech ? poc szwefel unt peś
was Kleines, was Feines, was klajnes, was fajnes,
ein Spielzeug aus Blech. Ajn szpilcojg aus bleś
Warum nur, wieso nur, weshalb nur so flink? Warum nur, wizo nur, weshalb nur zo flink?
Wer treibt denn, wer treibt denn, wer treibt denn das Ding? Wer trajbt den, wer trajbt den, wer trajbt den das dyng
Wer macht dies Gestöhn und Geschnauf und Gestampf? Wer macht dis gesztyn unt gesznauf unt gesztampf
Der Dampf, liebe Leute, der zischende Dampf! Der dampf, libe lojte, der cyszende dampf
Der Dampf aus dem Kessel (das weiß ja ein jeder), Der dampf aus dejm kesel (das wajs ja ajn jeder)
der Dampf treibt die Kolben, die Kolben die Räder, der dampf trajbt di kolben, di kolben die reder
die Räder, sie treiben die schwere, massive, di reder, si trajben di szwere, masiwe
die keuchende eiserne Lokomotive. Di kojśende ajserne lokomotiwe
Und immerzu plappern die Räder (ihr wißt es): unt imercu plapern di reder (ir wyst es)
?So ist es, so ist es, so ist es, so ist es!? zo yst es, zo yst es, zo yst es, zo yst es!
Aus dem Polnischen von James Krüss
Nemo brawo! Moje przekazy sa jak zwykle polowiczne ale ja wiem, ze mamy Nemo. So ist es, so ist es….
Stoi na schodach gruba panienka
dyszy i sapie
kweka i steka
co wejdzie stopien
odpoczac musi
tak ja ten gorac meczy i dusi.
Wchodzi powoli pot splywa z lic
chociaz jej ciezko nie mowi nic.
Moze by latwiej w gore sie szlo
gdyby nie paczek w rekach ze sto.
W pierwszej banany az z Maracany
w drugiej ziemniakow trzy kilogramy
w trzeciej ser tlusty i caly bialy
w czwartej rodzynki oraz migdaly
w piatej okragly salceson czarny
w szostej kawalek arbuza z Warny
w siodmej dziesiec swiezutkich bez
w osmej makrela wedzona jest
w dziewiatej wloski makaron rurki
w dziesiatej udko pieczonej kurki
w jedenastej….
w dwudziestej trzeciej torebce sa:
ryby, salami i balera
w dwudziestej piatej kiszka kaszana
w dwudziestej szostej twarog podlaski
w dwudziestej siodmej masla dwie faski
w dwudziestej osmej ruskie pierogi
w dwudziestej dziewiatej cieple hot dogi
w trzydziestej torbie piec kilo maku
w trzydziestej pierwszej ziola do smaku
w trzydziestej drugiej landrynek puszka
w trzydziestej trzeciej soczysta gruszka
w trzydziestej czwartej….
w dziewiecdziesiatym drugim pakunku
kielbas przeroznych w kazdym gatunku
w dziewiecdziesiatej trzeciej paczuszce
ozor, golonka i klopsy w puszce
w dziewiecdziesiatej czwartej
topiony szmalec
w dziewiecdziesiatej szostej
ledwie sie miesci udziec barani
w dziewiecdziesiatej siodmej
sledzik, kochani!
w dziewiecdziesiatej osmej
bulka wroclawska
w dziewiecdziesiatej dziewiatej
wanilii laska
a w setnej torbie nic do jedzenia
bo setna torba jest do…strzelenia. BUMMMM!!!
‚Panienka z Zakupami’ Stefan Friedmann
nemo !
Jestes wspaniala. Wyobrazam sobie jak wslizguje sie ten Zeug do jaskini a wcale niemaly, 188 centymetrów, palacz albo lepiej maszynista szufluje prosto pod gary. Jednak ktos musi odbierac gotowy produkt.
Moze ja
Pan Lulek
Pyro,
kapuśniak z kaszą? Ja nigdy nie robiłam, spróbuję.
Gotuję podobnie, kapustę osobno, a włoszczyznę na żeberkach najczęściej. Z zasmażką różnie bywa, raz robię, raz nie (wolę z zasmażką).
Coście się tak rozbrzechwili i roztuwimowali dzisiaj?
Mnie z kolei zawsze rozśmiesza Piotr Płaksin z Chandry Unyńskiej gdzieś w mordobijskim powiecie 😉
Kiedyś znałam to na pamięć, teraz wyciągnęłam tom wierszy za całe 30 000zł kupiony, otwieram w wiadomym miejscu…i książka wzięła mi się i rozpadła w tym momencie. Normalnie rozkleiła się. Wydanie z 1991 roku. No wiecie co?!
Chandra Unyńska jedna…
Mnie nieodmiennie śmieszy „Tango kat” dwóch Starszych Panów w wykonaniu Kwiatkowskiej i jak Czechowicz skarżył się „Cóżem Ci zrobił oprócz Dzieciątka?”
A Ryby, żaby i raki znacie? Znacie to posłuchajcie:
Ryby, żaby i raki
Raz wpadły na pomysł taki,
Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem
I zacząć zarabiać śpiewem.
No, ale cóż, kiedy ryby
Śpiewały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Karp wydął żałośnie skrzele:
„Słuchajcie mnie przyjaciele,
Mam sposób zupełnie prosty –
Zacznijmy budować mosty!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Budowały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Rak tedy rzecze: „Rodacy,
Musimy się wziąć do pracy,
Mam pomysł zupełnie nowy –
Zacznijmy kuć podkowy!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Kuły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Odezwie się więc ropucha:
„Straszna u nas posucha,
Coś zróbmy, coś zaróbmy,
Trochę żywności kupmy!
Jest sposób, ja wam mówię,
Zacznijmy szyć obuwie!”
No, ale cóż, kiedy ryby
Szyły tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Lin wreszcie tak powiada:
„Czeka nas tu zagłada,
Opuściliśmy staw przeciw prawu –
Musimy wrócić do stawu.”
I poszły. Lecz na ich szkodę
Ludzie spuścili wodę.
Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami
Zapełni się staw? Zważcie sami,
Zwłaszcza że przecież ryby
Płakały tylko na niby,
Żaby
Na aby-aby,
A rak
Byle jak.
Czy w tym nie było ówczesnego opisu rzeczywistości?
http://piotras122.wrzuta.pl/audio/u5NQATSqsW/krystyna_sienkiewicz_-_ryby_zaby_raki_1984
to posłuchajcie 🙂
emi tylko 2 X wysluchalem zgodnie z tym co jadlem na kolacje > ryby i raki
a gdybym Wam klepnal w jakim towarzystwie to moglibyscie peknac czego nie chce
dbajacy o Wasze zdrowie
johnny jeszcze do konca nie zamrozony
Johnny,
powiedziałeś a, to powiedz b. Z kim te raki i ryby?
z zaba na czapce
żaba na czapce?! A cóż to za żaba, co raki je?
A tak nawiasem, u mnie znowu słońce i mróz. Kiedy się ta cholerna zima skończy?! Patrzę na kalendarz od Zwierzątka i nic się nie zmienia, do wiosny jeszcze ho-ho jak daleko. A u niej upały. No ale z Afryki wrócę w sam raz na wiosnę, to pocieszające. A Tuśka chyba zamarzła w tej Missisaudze… coś się nie odzywa. I Ania Z. też cicho siedzi…a yyc w Calgary ma nieprzyzwoite temperatury wiosenne, a z definicji powinno mu mrozić d… o tej porze roku.
a mnie pozdrowily dzisiaj przed domem niesmiale ale juz rozwijajace kwiatki sniezyczki a w domu zakwitlo mi amarylis
przynajmnie raz mam jakies okolicznosci przyrody przed Nemo, bo ona ma wszystko i wszystkie owoce
no dobrze Alicjo
puszcze pare z ust
uff, ist das heiße sache
z dwoma laskami, jedna milsza od drugiej
przed chwila dostalem sms_a od jednej z nich
ma ochote na ponowne spotkanie jutro
w samo poludnie
w berlinku
wiesz co to znaczy?
To ja sobie jeszcze pogadam. Na obiad był przedwczorajszy kapuśniak (z lodówki). A kaszanka będzie jutro, z towarzyszeniem kapusty kiszonej (tej z żurawiną). U nas w czwartki różnie, ale jedzenie nieodmiennie z polskiego sklepu. Kaszankę zazwyczaj robia dobrą, a panienki zawsze chętnie dadzą zdziebko do spróbowania. W ubiegłym tygodniu była bardzo pieprzna, ale i tak dobra.
Johnny,
zdradzaj tę tajemnicę, bo przecież mnie kręci z ciekawości. No to z kim te ryby i raki, bo przecież nie uwierzę w żabę?!
Stanisławie,
do wszelkich kapustnych dodawaj sporo kminku – to znacznie pomaga w trawieniu. Sprawdzony sekret Babci.
Dwie laski… ho ho ! A co na to Przyjaciel?
ma zrozumienie i mowi ze jestem dorosly
powinienem wiedziec co czynie 😆
Kochani, co się z tego zrobiło. A tak niewinnie się zaczęło pulpetami. Tłumaczenie rzeczywiście bardzo dobre. Tłustej panienki nie znałem. Raki w pewnym okresie dużo chodziły w piosence. Chyba siostry Winiarskie, o ile dobrze pamiętam. Ale były chyba i inne wykonania.
Zima już nie długo. Za parę tygodni marzec, jakoś przetrzymamy
dwie laski, jedna powiesil na sznurku i kazal cwiczyc na drazku a druga zamknal na balkonie, ubaw po pachy!
Stanisławie,
u mnie do maja przerąbane, a marzec…. o, w marcu to tu śniegi i lody solidne. A luty powinien w ogóle być zabroniony.
Johnny,
ja bym zrozumienia nie miała, oczy bym wydrapała obydwóm, a z Ciebie to by został żałosny strzępek. Właśnie dzisiaj tłumaczyłam takiemu jednemu byłemu, że nie ma czego żałować, bo to żadna radocha zadawać się z taką chorobliwą zazdrośnicą. Na to on, że mnie bierze w każdej chwili. Na to Jerzor, że mu jeszcze dopłaci. Czy on mnie czasem nie obraża, Jerzor?! 😯
O, przepraszam. Alsa mi kiedyś zwróciła uwagę, ze to nie zazdrość, tylko silnie rozwinięte poczucie własności 😉
Nawet mi się ta definicja podoba…
Alicja jak tak, to ja juz nigdzie nie pojde aby pokazac Twoja sukienke.
nie dosc, ze nie mialam sznurka aby zjechac z tego drugiego pietra to mnie jeszcze groza wydrapaniem oczu
a co proponuja na kolacje oprocz wydrapki?
pewnie spagetti, zeby sieglo z drugiego piętra
cos mnie sie zdaje, ze plywamy obok bloga
A, to byłaś Ty, morągu… to tak mi mów! A po co on Ciebie zamykał na balkonie? Cóż to za maniery?!
Na kolację biały twaróg ze szczypiorkiem labo kromki z cheddarem. Optuję za twarogiem. A w ogóle to niedawno zjedliśmy obiad, gdzie tam do kolacji…
Na pewno za papierosy 🙄
to wez sie wacpan za ster, ja czekam az sie maszyna do szczatkowania talerzy przewali i ide uderzyc w kimono
a spagetti oczywiscie bylo i to nawet w tonacji dentej
za swoje bledy najpier nafajczyl sam w kuchni a potem sie nazywalo, ze to moje papierosy a na balkonie mnie zamkneli obydwoje tzn. A. i dziecko z zachwytem w oczach, Przyjaciel byl swiety on nikomu nic drapal nie bedzie
Nie, nie prawda bylo milo, owszem zamkneli mnie, co do rakow to sie nie zgadza bo byly to krewetki, a spagetti zastepowaly takie bandnudeln ale waskie i z wyczuciem geniusza wyjete w odpowiednim momencie z wody. Maszyna juz sie przeleciala, dobranoc.
sterownik ze mnie zaden, a tym bardzej wac, tylko tak cichutko, na marginesie, ale jak nie, to nie
ide tez w Aide
Wszyscy poszli w Aidę , widzę…
Juz wstali, dzien dobry!