Koniec wiejskiego życia wymaga wydatków

To musiało się tak skończyć. Po trzech miesiącach sielskiego bytowania muszę wracać do miasta. A tu, na skraj Puszczy Białej, będę wpadał tylko na koniec tygodnia. I to tylko do momentu gdy nasze słoje z suszonymi grzybami będą dostatecznie napełnione. Mam bowiem nadzieję, że moje prawdziwki, podgrzybki i kozaki wystawią wreszcie łebki spod igliwia i dadzą się zauważyć. Nie może bowiem tak być bym musiał KUPOWAĆ grzyby (pisałem juz o tej rozpaczy!). I to nie dlatego żem skąpy ale dlatego że ambitny. Grzybiarz ambitny.


Ostatni więc wiejski obiad będzie bardzo uroczysty. A to wymaga, rzecz jasna, sporych wydatków. Proszę więc się nie dziwić przepisom i składnikom niezbędnym do ich wykonania.
A domownikom i gościom (bardzo nielicznym, bo tylko dwojgu) podam tym razem:

Rostbef  marynowany w winie
1,5 kg rostbefu
Na marynatę: szklanka czerwonego wytrawnego wina,1/2 szklanki octu winnego, po 1/2 łyżki jałowca, ziela angielskiego, rozmarynu i majeranku, 2 liście laurowe, po łyżeczce pieprzu, soli i cukru,2 łyżki soli peklowej

1.Wymieszać wino z octem i 3 szklankami wody, dodać liście laurowe, rozgniecione ziarna jałowca i ziela angielskiego, rozmaryn, majeranek, pieprz i cukier, zagrzać zalewę, ale nie dopuścić do wrzenia, odstawić, wsypać sól i sól peklową i mieszać do rozpuszczenia.
2.Umyte mięso osuszyć, włożyć do emaliowanego naczynia i polać wystudzoną zalewą. Przykryć odwróconym do góry dnem talerzykiem, obciążyć, wstawić do lodówki lub ustawić w chłodnym miejscu. Codziennie odwracać. Peklować przez 7 dni .
3.Wyjęte z marynaty mięso oczyścić z przypraw, ułożyć w brytfannie, piec  w temperaturze 100 st. C około 2,5 godziny, polewając czasami bulionem lub winem.

Do marynaty – jak twierdzą wszyscy mistrzowie kuchni – winno być użyte to samo wino, które potem stanie na stole w karafce i będzie towarzyszyć daniom. No i to dopiero jest wydatek, bo moim zdaniem najlepsze dziś będzie Barbaresco z Piemontu (Włochy).  To wino ma wielkiego i znanego konkurenta czyli barolo. Oba zaś pochodzą ze szczepu nebbiolo. Barbaresco jest winem lżejszym niż jego słynniejszy i droższy kuzyn. Okres dojrzewania trwa około 3 lata. Większa część wina (ok. 65%) leżakuje w tradycyjnych, dębowych beczułkach, a reszta w znacznie  większych drewnianych zbiornikach. Starzenie wina w butelkach trwa przez okres jednego roku, podczas którego ciemne, ale przyjemne garbniki z dużych beczek łączą się ze słodkimi i pełnymi z małych beczułek.

Barbaresco jest winem, w którym łatwo się zakochać. W smaku bowiem wyczuwa się owoce leśne z delikatnym odcieniem przypraw. Mój ulubiony producent to Olek Bondonio. Pisałem i o jego winie, i o nim samym w ubiegłym roku po wizycie w winnicach pod piemonckim miastem Alba. Wieś Barbaresco leży zaledwie kilkanaście kilometrów od tej słynnej stolicy białych trufli.
A teraz aromat tamtych okolic będzie można wyczuć na podpułtuskiej werandzie. I to jest naprawdę godne zakończenie sezonu!