Wkrótce zburzą Bastylię
Za cztery dni kolejna rocznica zburzenia Bastylii czyli święto narodowe Francji – 14 Lipca. Francuzi swoje święto obchodzą radośnie, głośno i… smacznie. Pamiętając o tym i składając przyjaciołom znad Sekwany życzenia najlepiej będzie przygotować jakieś francuskie dania. Mamy wśród uczestników blogu stałych mieszkańców różnych części Francji i to doskonale gotujących. Oni sami potrafią przygotować pyszną ucztę z klasycznych przepisów.
Moja propozycja czy raczej podpowiedź jest dla miłośników Marianny mieszkających nad Wisłą, Narwią czy Wartą. Oto one:
Grenadier w czosnkowej panierce
4 filety grenadiera ok. 20 dag każdy, 8 dag masła, 3 ząbki czosnku, 15 dag miąższu świeżego białego chleba, 1 łyżka natki z pietruszki, oliwa z oliwek, cytryna pokrojona w ósemki
1.Rozgrzać piekarnik do 200 st. C.
2.W naczyniu żaroodpornym posmarowanym oliwą z oliwek ułożyć filety w jednej warstwie.
3.W misce wymieszać masło z wyciśniętym czosnkiem i odstawić.
4.Wymieszać miąższ chleba z natką pietruszki i ułożyć grubą warstwą na rybach. Skropić rozpuszczonym masłem z czosnkiem. Piec 15 minut aż chleb nabierze barwy złoto-brązowej. Podawać z cytryną.
Naleśniki z Arles
3/4 szklanki mąki pszennej, 1/2 szklanki mleka, 1 jajko, 5 plastrów sera, 5 plastrów szynki, zioła prowansalskie, kilka pomidorków koktajlowych, oliwa
1.Przyrządzić luźne ciasto naleśnikowe z mąki, mleka i szczypty soli. Usmażyć 5 sporych naleśników smażąc tylko z jednej strony.
2.Na upieczoną stronę naleśnika położyć plaster szynki a na nim plaster sera. Posypać ziołami. Złożyć na pół i ponownie smażyć najpierw ze strony surowej, potem i drugiej, by były całe złociste i chrupkie a ser płynny.
3.Wkładać na talerze lekko posypując ziołami i obkładając pokrojonymi na pół pomidorkami.
Tarta z Nancy
40 dag maki, 20 dag masła, 10 dag bekonu, 6 cebul, 1/2 l białego wytrawnego wina, kawałek sera gruyer, 4 żółtka, mały pojemnik śmietany 30-proc., sól, pieprz, gałka muszkatołowa, chili, pół szklanki wody mineralnej niegazowanej
1.Masło pokroić na kawałki i nożem siekać je z mąką aż się dobrze połączą. Dodać wody i ugnieść elastyczne ciasto, które uformować w kulę i włożyć ją do lodówki.
2.Po godzinie ciasto rozwałkować półcentymetrowej grubości placek. Wyłożyć nim natłuszczoną masłem formę. Znów odłożyć do lodówki.
3.Po kolejnej godzinie wstawić formę do piekarnika i w temperaturze 180 st. C upiec na złocisto.
4.Bekon pokrojony w paski i cebule w piórka podsmażyć na maśle na złoto. Doprawić solą, świeżo zmielonym pieprzem i chili. Wlać wino i gotować aż odparuje.
5.Na podpieczoną tartę wyłożyć połowę startego gruyera. Na wierzch cebulowy farsz. A na to wszystko resztę sera.
6.Żółtka wymieszać ze śmietaną. Doprawić startą gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Zalać tą masą tartę i piec 20 minut w temperaturze 180 st. C.
A do tego oczywiście wino. Też francuskie. Ponieważ jest gorące lato to może być zimny szampan lub dobrze schłodzone różowe z Prowansji albo – jeśli kto woli białe – to moje ulubione Sancerre znad Loary.
Vive la France!
Komentarze
Na dzisiaj mam jeszcze wczorajsze mielone, ale naleśniki i owszem, dobry pomysł, zwłaszcza ten z szynką i serem, żeby zadowolić Mamę, która bez mięsa nie uważa posiłku.
Ja zazwyczaj nie śpię, co się tu przydaje, żeby mieć ogląd i podgląd, ale akurat dzisiaj zaspałam 😯
Czytałam książkę i tak mi jakoś się zasnęło…a powinnam wstać przed siódmą, zaparzyć herbatę, przygotować śniadanie.
Schodzę na dół o ósmej, a Mama siedzi przy pustym stole 😯
Wygłosiłam samokrytykę, przygotowując kromuchy, Mama wcale nie miała pretensji, po prostu taka jest jej rutyna i gdyby ktoś tych kromuch nie postawił jej na stole, pewnie by się nie upomniała.
Bo też trzeba przypilnować, żeby zjadła, napiła się herbaty i tak dalej. „Obsługa” nie jest niczym uciążliwym, każdy z nas był obsługiwany i kogoś obsługiwał, choćby dzieci czy wnuki. Boli brak kontaktu i chyba najbardziej to, że jestem tu jakąś kobietą, a nie córką. No ale na to nie ma rady. Nie smędzę, tylko stwierdzam smutne fakty, jak pisała kiedyś Pyra, wszyscy się o coś takiego ocieramy w bliższej czy dalszej rodzinie, czy w gronie znajomych lub przyjaciół (nasz ś.p. sąsiad Frank).
Dzien dobry,
Skoro dzisiejszym tematem jest kulinarna Francja, zapraszam Was do Marsylii, gdzie do portu przyplywa rybacki kuter a restaurator wie, ze bedzie mogl przygotowac tradycyjne marsylskie danie :
http://www.dailymotion.com/video/x8ylah_retour-de-la-peche-du-restaurant-ch_travel#.Ud0OsvmeMtE
Ryby wybrane, pora na „bouillabaisse”. Smacznego 🙂
http://www.dailymotion.com/video/x8y4kz_recette-de-la-bouillabaisse-par-le_travel#.Ud0RBvmeMtF
Rok temu kupilem dosc okazyjnie (30 euro) ciekawa francuska ksiazke kucharska
„L´art culinaire francais. Les recettes de cuisine, patisserie, conserves des maîtres contemprains les plus réputés, ed. Flammarion, 1950, ss.1460, 3750 przepisow.
Istna biblia francuskiej kuchni. Wsrod Mistrzow sa tworcy szkol gastronomicznych jak
Antonin Car?me czy tez Escoffier a takze Ali-Bab, Monatgné czy Urbain-Duval.
Urbain-Duval i Bernard byli u Wilhelma I kuchmistrzami. A coz mozna powidziec na ciastka z tzw. „hinduskiego pawilionu” (Pavillion Indien) autorstwa Caréme i takim
pikantnym majstersztykiem jak „Pithiviers” – ciasteczka z kremem migdalowym i wsrod ktorych mozna znalezc „Pithiviers aux rognons” czyli krem migdalowy z gotowanymi i posiekanymi nerkami cielecymi!
Dla mnie, zupelnego laika kulinarnego, ta potezna ksiega kuchni francuskiej jest raczej wspanialym i fascynujacym czytadlem. I tak np 25 grudnia 1870 w czasie 99 dnia oblezenia Paryza w jednej z restauracji tego miasta podawno: Beurre-Radis-T?te d´?ne
farcie-Sardines (maslo, rzodkiewka,faszerowana osla glowa, sardynki), Côtes d´ours
rôties sauce poivrade (Pieczone kotlety z niedzwiedzia w sosie chrzanowym)… a takze
UWAGA!”Le chat flanqé de rats” czyli „Kot przybrany szczurami”—-a wszystko to mialo miejsce w Café Voisin, 261, rue Sainté-Honoré a zapis mozna bylo m.in. Romanée Conti 1858.
Francja,Marsylia,francuska kuchnia?To jest to,co tygrysy lubią najbardziej :-)?
Pod koniec czerwca przez fragment Francji przemknęłam,jak meteor.Na wszystkich
płotach i słupach ogłoszeniowych już wisiały informacje o balach z okazji 14 juillet.
Bal z okazji tego święta obowiązkowy w każdej wsi,podoba mi się ta tradycja.
Z Osobistym Francuzem będziemy świętować 14 lipca osobno-onże w Owernii,
a ja nad Bugiem.I tu i tam powinno być smakowicie 🙂 Może zrobię ową tartę z Nancy?Ciekawy przepis-takie skrzyżowanie kiszy prawie lotaryńskiej (prawie robi różnicę) z zupą cebulową 😉
uwaga
___________
cos mi z mego Macbooka uciekaja czasami znaki diakrytyczne ( kod?)
Szkoda, że my niczego tak radośnie nie świętujemy 🙁 Wszystko ma takie smutne martyrologiczno-polityczne zadęcie. Nie ma to nic z fiesty.
🙂
Niebawem 22 lipca, dlaczego nie?
Małgosiu – to zależy od nas. Jeżeli liczne i coraz liczniejsze grupy ludzi uprą się 11 listopada albo 15 sierpnia obchodzić wesoło, tańcująco i smacznie, to się przebije w narodzie. Kto woli siedzieć na narodowej trumnie – jego wola.
Ja jestem dzisiaj pracowita; tak wyszło. Zmieniam pościele, piorę, kupiłam, umyłam i oczyściłam czarną porzeczkę – jest już w słoju przesypana cukrem.
Ponadto pogadałam z Markiem podróżującym z Paryża do Ostrołęki i z Żabą w Warszawie, a i z kuzynką „na Halembie”; taki jakiś dzień miłych telefonów. Teraz urządziłam sobie pół godziny przerwy na kawę i blog nasz.
Tylko się nie śmiać!
Lata temu mieszkaliśmy na „stancji” we Wrocławiu z Jerzorem, już byliśmy małżeństwem, więc „wolno nam było”.
Skutym lutym (bodaj ’79 rok) przyjechał do Wrocławia niejaki Louis z kolegą Raulem, Jerzor poznał ich w empiku. Zaprosił do naszej stancji na posiłek, a ja miałam tylko makaron i jakąś konserwę w sosie musztardowym 😯
Podobno im smakowało, ale przyniesioną butelkę anyżu, ledwie napoczętą, zabrali 😯
Potem poznaliśmy chłopaków z Ewą, stara znajomą naszą (ś.p. od dawna), która wiodła bujne życie towarzyskie w okolicach modnego wtedy Novotelu wrocławskiego. Louis natychmiast zakochał się w
Ewie i sporo w nią inwestował, a to luksusowe kozaczki z komisu, a to kiece z pewexu…Ewa to wszystko przyjmowała, w końcu wystrzałowo wyglądająca kobieta dotrzymywała towarzystwa troszkę niskiemu i niezbyt atrakcyjnemu Francuzowi (ojciec Hiszpan), znała francuski, włoski – Ewa żyła z takiego „przewodnictwa”, podsumowując.
Louis tak się zadurzył, że nie chciał opuscić skromnego mieszkanka Ewy. Ponadto uważał, że tyle zainwestował, że mu się małżeństwo z tą kobietą należy 🙄
W końcu Ewa zamknęła drzwi, a Louisek wylądował u nas w pokoju, gdzie zrobiliśmy mu posłanie za meblościanką i przetrzymaliśmy przez 3 dni, bo miał datowany bilet do Paryża.
Byli czasy! Zima stulecia!
Louisek się dziwił, że rzeka jest zamarznęta (Odra w okolicy Instytutu Geologicznego, gdzie Jerzor go zaprowadził w ramach rozrywki) no i te dzikie kaczki?! Francuzi by je zaraz zjedli, twierdził.
Takie wspominki…
Dzień dobry 🙂
Danuśka, propozycja zjazdu 7-8 września przy ognisku kusząca. Poproszę Pyrę o Twój adres mail, by dopytać się szczegółów
Irku – wysłałam, ale szczegółów to jeszcze nie będzie. Danka dopiero od wczoraj buduje i9mkprezę.
No masz! Chodzi oczywista sprawa o imprezę.
Tak Pyro, swietowac 11 listopada i 15 sierpnia, bo to wazne dla nas Polakow daty, po ponad stu latach ponowne zaistnienie naszego panstwa a patriotyzm dotyczy nas wszystkich, bez wzgledu na polityczne orientacje.
Ozzy najwyrazniej prowokuje 🙂
Tutaj upalow ciag dalszy wiec na obiad salatka nicyjska.
U nas chyba zanosi się na burzę ale jest b.ciepło; na obiad pierogi dla leniwych, czyli makaron z jagodami, masłem i śmietaną. Żadna z nas nie wyrażała ochoty wałkowania ciasta.
Alicjo-mam też opowiastkę polsko-francuską z tej samej zimy stulecia 🙂
Odwiedziła mnie naonczas koleżanka z Normandii Francoise.Francoise przyjechała na kilka dni,w tym również na Sylwestra.Pojawiła się w leciutkiej i króciutkiej kurteczce z królika,zatem najpierw trzeba było ją ubrać w jakieś cieplejsze ubranie.
W wieczór sylwestrowy czekało nas nie lada zadanie dotarcia z Ursynowa na Żoliborz,w sparaliżowanej komunikacyjnie Warszawie.Już teraz nie pamiętam,
ile czasu zajęła nam ta podróż,tak czy inaczej wszyscy znajomi dotarli mocno spóźnieni.Najważniejsze jednak,że cała nasza grupa była na miejscu przed północą.Tańce i hulanki trwały do rana.Pamiętam,że o świcie tańczyliśmy nawet do muzyki Beethovena.Chłe,chłe 🙂 Francoise była zachwycona sylwestrową atmosferą,a jeden z kolegów zachwycił się Francoise,tyle że ów kolega przybył na naszą żoliborską imprezę ze swoją dziewczyną.Dziewczyna więc należała do najmniej zachwyconych.Francoise wróciła do Rouen,a kolega wysłał jej romantyczny list pełen zabawnych frazeologicznych osobliwości,bo swoją wiedzę
na temat języka francuskiego czerpał ze słownika.Jego dziewczyna dowiedziała się o liście,chłopakiem mocno potrząsnęła i zauroczenie Francoise jakoś powoli minęło.
Pyro-imprezę buduję głównie na przekonaniu o talentach kulinarnych i towarzyskich Zjazdowiczów 😀
@Alino,
nie prowokuje a jedynie sugeruje gwoli „e pluribus unum”
nie jestem patriota i nic nie swietuje, ale chyba, jak moglem sie przekonac, Norwegowie najbardziej potrafia swietowac swoje ukochany 17 maja. Podobnie jak Irlandczycy dzien sw.Patryka. Irlandczycy ,jak sie przekonalem, fajni ludzie.
U nas w Szwecji 6 czerwca to dopiero niedawno sie obchodzi a bardziej uroczystym jest „midsommar” (przesilenie letnie) – to tak, jakby w Polsce wieksza feta byla nie 11 listopada a powiedzmy noc Kupaly. 🙂
Midsommar i Noc Kupały to to samo przedchrześcijańskie święto solarne indo-europejczyków. A 22 Lipca ja świętuję, a jakże – urodziny mojego wnuka, Łukasza. Urodził się chłopak w święto i miasto urządziło jemu i jeszcze 5 innym noworodkom uroczyste nadanie imienia w Ratuszu; polisa posagowa z opłaconym pierwszym wkładem (a potem uzupełniana przeze mnie i Jarka) straciła wartość w czasie hiperinflacji.
Przesilenie letnie jest w okolicach imienin Alicji.
Pyro,
nie uwierzysz, ale takżem dzisiaj pracowita, pranie świtem bladym, już suche i za chwilę poskładam. Młodego wysłałam po piwo i normalne ziemniaki, a nie takie dwa centymetry w obwodzie, zagroziłam, że jak takie przyniesie, to sam będzie obierał 👿
Alicjo – teraz ziemniaki się skrobie – szoruje szczotką, albo drutem czy ścierką silikonową, a nie obiera się. Ja już po obiedzie.
Dzien dobry,
Nalesniki z Arles wyprobuje jutro :).
Co do mlodych ziemniakow – a tutejsze New Jersey sa przepyszne – to najlatwiej umyc i ugotowac bez obierania, maselko + czosnek i pietruszka i zajadac.
Pyro – ja też świętuję 22 lipca. Tego dnia poznałam Mojego Męża. W tym roku będzie 49 rocznica.
Po trzech obiadach jarskich, jutro upiekę w rękawie kawał świńskiej łopatki, którą zaraz wyciągnę z zamrażarki, a na noc zamarynuję w rozmaitych ingrediencjach. To jest dosyć duża porcja, więc będzie na dwa razy (albo jeden obiad i obkład do kanapek). Ziemniaki w ósemkach upiekę przy okazji w oliwie i czosnku, a do tego nasze ogórki kiszone. Właśnie umówiłam się na jutro, na 12.00 z fryzjerką – przyjdę i obiad z piekarnika będzie gotowy.
Pyro,
ja mam na to patent – drucianka do szorowania garnków (ale przeznaczona tylko do ziemniaków!), a „obieranie” to tylko zwyczajowe wyrażenie. W mojej rodzinie tylko ja chętnie jem ziemniaki wyszorowane i ugotowane, nie przeszkadza mi skórka nawet podstarzałych ziemniaków.
Na obiad tylko śledzie + sałatka rzodkiewkowa + zimne piwo +czereśnie na deser.
Po raz pierwszy trafiłam na naprawdę smaczne śledzie Lisnera pt:
„Skandynawskie filety śledziowe z pietruszką i jabłkiem.
Bez konserwantów,bez wzmacniaczy smaków i słodzików.Edycja limitowana”.
Co to znaczy? Że teraz są,a za chwilę już ich nie będzie?
Polecam,bardzo smaczne,jak traficie to kupujcie.
Wiem,to Irek robi najlepsze na świecie śledzie 😉
Irek najsmaczniejsze, a Pyra najróżniejsze (jak jej się chce) Danuśka – są jeszcze bardzo dobre śledzie po wiejsku – tylko z cebulą i zielonym koperkiem Też trzeba trafić.
Jersey Royals, one sie nazywaja. cheche. Swietne ziemniali!
A New Jersey to stan w USA.
Wiem, przejezyczenie.
Papierówka „Polityka” rozśmieszyła mnie do chichotów reportażem o tym, jak rodzi się następcę tronu w GB. Teraz daam do przecytania Młodszej – co będę Dziecku radości oszczędzała.
Witam, Pyro co zrobisz jak instrukcję powtórzy z powodzeniem?
Gdzie się wszyscy podziali? Elap nie pisze już 2 tygodnie, Marek dzisiaj dopiero wrócił z wyprawy pomocowej, Sławek od dzisiaj pracuje w nowym, znacznie lepszym miejscu, Pepegor chyba gdzieś wyjeżdżał; nosi pt Blogowiczów po świecie. Może to i dobrze -0 będą mieli o czym pisać, pokażą fotki, a my poczytamy.
To jak? 14 lipca robimy obiady francuskie? Przewiduję wołowinę po burgundzku i tartę z malinami. Burgunda 2 butelki jeszcze mamy
Nowego też coś stopuje, Cichal albo już płynie albo na dniach odbije od kei, a Echidna? Zziębła chyba na tych antypodach.
Trochę historii płonącego hotelu.
http://dziennikparyski.byethost10.com/?p=63
Pyro, Elap jest troche z doskoku w domu. Przyjezdzam ,ogarne troche ogrodek i wyjezdzam ponownie. W srode jade na kilka dni do Paryza. Corka jedzie w gory to jej mieszkanie jest wolne i korzystamy z okazji. 14 lipca wieczorem pojdziemy zobaczyc sztuczne ognie, zjem jakiegos nalesnika i popatrz jak ludzie sie bawia.
Po powrocie z Sycylii pogoda sie u nas poprawila i ludzie sie aktualnie smaza na plazy. Tutaj wieje zawsze wiaterek to nie odczuwa sie piekacego slonca. Dopiero w domu widac skutki lekkomyslnego opalania. Na obiad byla ryba z jarzynami i melon na deser. W slowniku znalazlam nazwe polska tej ryby – watluszcz – po francusku cabillaud. Mowi wam cos ta nazwa ryby ?
Elap – wątłusz do dorsz atlantycki. Kiedyś w ogóle się tak w Polsce na dorsza mówiło.
Bardzo lubie ta rybe. Nie ma praktycznie osci. Co sie stalo z Nemo ?
Elap – Nemo odpoczywa od Blogu. Może kiedyś wróci. Na tę chwilę obydwie adwersarki są nieobecne – i Nisia i Nemo.
Diabli tam z Bastylią…Zbiera się na burzę, Jaga (piesa) walnęła w kimonko, Radek pozamykał wszystkie okna, ja też się udam Na Górkę, ale jak będą pierony waliły to nie wiem, czy nie zbiegnę do piwnicy.
I gdzie ten Jerzor, kiedy go potrzeba?!
Swoją drogą, burza w tak solidnie zbudowanym domu niestraszna, to u mnie mogę się bać, że tylko drzazgi marne zostaną, jakby co.
Pyro,
pogadałam z poznańskim lotnictwem, że się do nich zwalę za ileś tam dni, jeszcze nie wiem dokładnie, plany zrobię w poniedziałek.
Pogadałam też ze Starą Żabą. Już ja tam was ponawiedzam!
A teraz idę dalej zgłębiać autobiografię Roda Stewarda. Nie śmiać się! Bardzo zabawne, a tego mi potrza.
Dobranoc z TEJ strony Wielkiej Kałuży!
p.s.Nisia jest już na Darze Młodzieży (chyba od 3 dni) i tam raczej nie ma dostępu do internetu, chyba że w portach.
😉 http://pinterest.com/pin/135248795030220139/
Wczoraj po pietnastej nad paryskim niebie przelecialy eskadry samplotow bioracych udzial w swiecie 14 lipca.
Wielkie samoloty lecace nad glowami na niskiej wysokosci robia wrazenie. Co jak co, ale francuzi lubia i potrafia swietowac.
Dzis pierwszy dzien pracy Slawka w nowym pieknym lokalu. Szkoda , ze tego nie widzialem.
Przepraszam za literowki, ale to moje pierwsze pisanki na nowym komputerze , do tego z francuska klawiatura. Chcialem taki miec i mam za swoje 🙂
Kocie,
Wstyd i hanba :). Skrot myslowy nowe ziemniaki z Jersey i wyszlo jak wyszlo …
Sławkowi życzymy wszelkiej pomyślności pod nowym dachem, a Tobie Marku, opieki Aniołow Dobrych Ludzi. Tacy też muszą przecież być.
Asiu – ależ puszy się ten kogut galijski.
Pyro – i ten berecik, papieros i butelka wina 🙂
Jeżeli ktoś obecnie przebywa w Małopolsce lub na Podkarpaciu to może będzie zainteresowany koncertami z cyklu: „Muzyka zaklęta w drewnie”. Najbliższe koncerty odbędą się między innymi w zabytkach z listy UNESCO: w Haczowie, Bliznem, Binarowej, Sękowej i Dębnie Podhalańskim: http://www.drewniana.malopolska.pl/index.php?page=news&id=22
jEST TAM hANECZKA I CHYBA aCAPPELLA
Eeee tam „wstyd i hanba”. Aby sie nam tylko takie wstydy przydarzaly, jak przeezyczenie przy rasie ziemniala. 😈
Dzien dobry,
zapowiada sie kolejny sloneczny dzien – urlop do konca lipca. Pociechy ( w wieku szkolnym) z moja ex w Petersburgu. Duzo wolnego czasu. Beda u mnie w przyszlym tygodniu. Szkole rozpoczynaja w polowie sierpnia – corka Livia (lat 12) kolejny etap w jej edukacji muzycznej, mlodsi chlopcy Aron (8 lat) i Elie (10) chodza do szkoly waldorfskiej.
Dzisiaj ogladalem via smart TV stare jakies programy z TVP. Zaciekawil mnie mistrz kucharski Modest Amaro. Jego myslenie jak bliskie jest wielkim mistrzom skandynawskiej kuchni. Przynaje, ze mam blade pojecie o tym co sie dzieje w polskiej gastronomii i znam
tylko z lektury bloga pana Adamczewskiego. Kuchnia polska w rozumieniu pana Amaro jest bardzo zachecajaca.