Schab w mleku na obiad i na śniadanie
Jedni twierdzą, że to przepis włoski, inni zaś zaklinają się, iż to dawna polska receptura. Najpierw przychylałem się do opinii pierwszej, zwłaszcza, że tak przyrządzanym schabie opowiadała mi Tessa Capponi. A kto jak kto ale Tessa jest dla mnie autorytetem w dziedzinie historii kulinarnej Italii. Ostatnio jednak wygrzebałem w domowych zapiskach zostawionych przez moją babcię ten właśnie przepis, który tu przedstawię. Babcia zaś powoływała się na swoją teściową i jej matkę wskazując ich autorstwo. Nie podejrzewam by babcie Torchalskie same wymyśliły ów sposób przyrządzania schabu, który zamiast wiórowatego i suchego kawałka białego mięsa, dzięki mleku przeradza się w soczystą i delikatną pieczeń, doskonałą na gorące danie obiadowe jak i na zimne plastry podawane na śniadanie zamiast wędliny. Ale niewątpliwie dołożyły swoje umiejętności i wiedze kulinarną.
Po dwukrotnym wykorzystaniu przepisu (i to bez wprowadzania modyfikacji) myślę, że można go polecić wszystkim amatorom wieprzowiny. Nie jest to zresztą receptura całkiem nieznana. Podobne krążą w Internecie, kopiowane z różnych programów telewizyjnych i polecane przez widzów. Mam jednak wrażenie, że korzystanie z takich przepisów jest jak zabawa w głuchy telefon. Każdy dodaje coś od siebie, świadomie lub nieświadomie przekręcając drobne szczegóły, by w końcowym efekcie pojawił się jakiś zdumiewający zapis nie przypominający oryginału. Z wyjątkiem tytułu rzecz jasna.
Tym chętniej sięgam więc po nasz domowy przepis uświetniony smakiem kilku prababek.
Schab wieprzowy gotowany w mleku
Kawałek pieczeni wieprzowej z łopatki lub szynki, wagi ok. 1 kg, pół szklanki ząbków czosnku w łupinach, łyżka oleju, sól, pieprz, 2 szklanki mleka, pół łyżeczki startej gałki muszkatołowej.
1. Przygotować mięso: uformować podłużną pieczeń odcinając tłuszcz i obwiązując bawełnianą nicią .
2. Czosnek w łupinach podsmażyć w brytfannie na łyżce oleju, dolać mleko i dodać mięso, sól, pieprz i gałkę muszkatołową. Wstawić do nagrzanego piekarnika o temperaturze 180 st C.
3. Po 20 minutach przewrócić mięso na drugą stronę i nieco zmniejszyć temperaturę w piekarniku, aby mleko nie kipiało z brytfanny. Jeszcze czterokrotnie przewracać mięso co 20 minut.
4. W tym czasie mleko powinny odparować i mięso poddusić w piekarniku j dodatkowo 10 minut pod przykryciem.
5. Sos przetrzeć przez sito. Zdjąć z mięsa nić bawełnianą, pokroić je w plastry i podawać polane czosnkowo-mlecznym sosem.
Fot. P. Adamczewski
Na zdjęciu widać tylko drobną część upieczonego schabu. Zanim bowiem sięgnąłem po aparat fotograficzny znakomita większość wieprzowych plastrów zniknęła w gardłach współbiesiadników. Spowodował to apetyczny zapach mięsa i równie atrakcyjny jego wygląd. Rzeczywiście było pyszne!
Komentarze
tak mleko jest dobre na wszystko .. ja dziś pomoczę w nim wątróbkę …
a tu nagroda dla Bydgoszczy …
http://www.polityka.pl/architektura/1545253,1,nagrody-architektoniczne-polityki-rozdane.read#ixzz2VwLKBbuX
Dzien dobry,
„schab + mleko”….alez to barbarzynstwo! 🙁
wybieram….mleko 🙂
Ozzy-sądzę,że w kuchni nic nie jest barbarzyństwem,jeśli tylko są chętni do eksperymentowania i próbowania.Najczęściej należę do owych chętnych 🙂
Ten przepis był mi nieznany i bardzo mi się podoba.
Danuśka ale są religie i związane z tym reguły jedzenia … i tu nie wszystkie przepisy dla nas dobre można tam zastosować … tylko drwiny nie pojmuję …
Jolinku-wiem,że są różne religie i szanuję związane z nimi zasady.
Byłoby miło,gdyby wszyscy szanowali.Myślę,że Ozzy po prostu zażartował 🙂
„Nie bedziesz gotowal kozlecia w mleku jego matki” (Szemot, Ksiaga Wyjscia 34:26)
_______________________________________________________________________
Polecam tym, ktorzy sa zainteresowani tradycja koszerna – ciekawe 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=tTI8n-IP5Zg (j.ang)
Dlaczego mialbym drwic?
________________________________
Jedni jedza to, drudzy tamto – ich sprawa, nieprawdaz?
Smacznego! 🙂
Dzień dobry Blogu!
Ozzy,
jak to właściwie jest z tym nakazem (zakazem)?
Bo ja znam taką wersję:
Na górze Synaj
Bóg — I pamiętaj, nie gotuj nigdy koźlęcia w mleku jego matki 😎
Mojżesz — Oooo! Więc mówisz, że nigdy nie powinniśmy jeść mięsa i mleka jednocześnie?
B — Nie. Mówię, nigdy nie gotuj koźlęcia w mleku jego matki.
M — O, Panie, wybacz mi moją ignorancję! W rzeczywistości mówisz, że powinniśmy odczekać sześć godzin między zjedzeniem mięsa i mleka, aby nie spotkały się w naszym żołądku.
B — Nie. Mówię, nie gotuj koźlęcia w mleku jego matki!!!
M — O, Panie! Proszę, nie strzel we mnie piorunem za moją głupotę! Już wiem, powinniśmy mieć osobne naczynia na mięso i osobne na mleko i jak się pomylimy, to powinniśmy to naczynie zakopać?
B — Ech, Mojżeszu, do diabła, rób jak uważasz!
😉
Danuśko, to jest rzeczywiście smaczny przepis, wypróbowałam kilka lat temu. Pamietam, że po wyjęciu mięsa podgrzewałam sos do zgęszczenia i dodałam przetarty czosnek. Całość ładnie pachniała a mięso było miękkie.
Jolinku, jak przygotowujesz truskawki w słoikach?
nemo 🙂
wszystko zawiera sie w tekscie zrodlowym z Tory, czyli uporczywie powtarzanych
slowach przez Stworce w tekscie przez Ciebie wyzej podanym. Reszta to rozne przepisy koszerne, czestokroc w zalaznosci od roznych orientacji i tradycji (np. Zydzi aszkenazyjscy)
Tu znajdziesz prawie wszystko: http://www.ou.org/
Trochę się zagubiłam, czy przepis Gospodarza jest na schab w mleku czy też na szynkę? A może to wszystko jedno?
Byle nie koźlę w mleku jego matki 😎
Nie ma to jak enigmatyczne dyrektywy. Zajęcie z wykładnią gwarantowane na tysiąclecia. I tysiące przepisów wykonawczych 😉
Ozzy,
a co ze śledziem w śmietanie?
Małgosiu,
myślę, że to jest przepis, jak zrobić schab z innych części świni 😎
Nemo-ja pójdę dalej:
co ze śledziem najpierw moczonym w mleku,a potem podanym w śmietanie 🙂
ozzy-pytam z czystej ciekawości.
Alino te truskawki krótko-okresowe … na 100 gr truskawek 1 łyżeczka cukru i 2 łyżki wody .. pokrojone truskawki smażę na grubej patelni z cukrem i z wodą tak ok 5 minut … skrapiam sokiem z cytryny lub ucieram zamrożoną cytrynę, dodaję 1 łyżeczkę miodu i do słoika … po wystygnięciu wkładam słoiki do lodówki …
Śledź to nie „koźlę” (mięso) i nie ma chyba przeszkody w łączeniu go z mlekiem czy śmietaną.
@Danuska
Oczywiscie- odpowiadaja Aszkenazi a z kolei Zydzi sefardyjscy: Nie.
Niebawem sezon na sledzie holenderskie, zwane tu „judesill”.
Można się śmiać, ale chyba nie ma z czego. Dowcip prezentowany (nie pierwszy raz) przez Nemo dobrze oddaje istotę kontrastu pomiędzy tekstem źródłowym w Biblii i jego interpretacją w Talmudzie. W tym konkretnym przypadku koszerność wywindowała zakazy wysoko ponad tekst źródłowy. Ale teksty źródłowe bywały bardzo ogólne i interpretacje przyjmowano takie, żeby objęły wszystko, co pod tekst źródłowy dało się podciągnąć. W rezultacie i koźlę doczekało się ciekawych interpretacji wiążących wyznawców. Wychodząc z założenia, że koźlę jest przykładem zwierzęcia, rozciągnięto przepis na wszelkie mięso, a mleko kozy na każde mleko. Nie można więc gotować koźlęcia w mleku krowim ani cielęciny w mleku kozim. A skoro nie można, to jak mieć pewność, że w naczyniu nie ostała się kropla mleka. Pewność uzyskamy stosując osobne naczynia. Zważcie, że interpretacje są w wyznaniach starozakonnych bez przerwy roztrząsane od kilku tysięcy lat i jeszcze od dwóch tysięcy lat nie ma arcykapłana, który miałby prawo je ujednolicić. Każdy rabin ma prawo swoje trzy grosze wtrącić do Talmudu, więc nie tylko pomiędzy głównymi nurtami są różnice ale i wewnątrz. Uczeni w piśmie wywodzą się chyba od faryzeuszy obecnych jeszcze za czasów świątyni. Nie wszystkie nurty judaizmu przywiązują wielką wagę do Talmudu, a niektóre w ogóle go nie uznają bądź nie uznawały. Dla nich gotowanie schabu w mleku krowim nie powinno stanowić problemu. Ale koźlina w mleku kozim niedopuszczalna u żadnych wyznawców judaizmu. Co do reszty, nie wiem akurat, co znajduje się w Księdze Powtórzonego Prawa, która m.in. kodyfikując prawo zawiera niektóre przepisy rozszerzone w stosunku do czterech poprzednich ksiąg. Jest to księga święta, więc obowiązuje bezwzględnie.
Jeśli popełniłem jakieś błędy, będę wdzięczny za ich sprostowanie.
Schab gotowany w mleku (prawdziwy schab nie karkówka czy szynka) jest mi znany od kiedy pojąłem Ukochaną za żonę. Ale w nieco innej formy. Zamiast opisanego sosu jest beszamel serowy, pod którym całość się jeszcze zapieka. Niebo w gębie.
Stanisławie,
powtórzyłam, bo wtedy Ozzy tu nie bywał 😉
Póki ludzie nie rozbijają sobie nawzajem głów i nie kamienują za niewłaściwą interpretację boskich „dyrektyw”, a tylko dyskutują i roztrząsają, co też Pan mógł mieć na myśli, to nie ma powodów do zmartwienia. Ale nie wszyscy i nie wszędzie ograniczają się tylko do dyskusji 🙄
Wyszło słoneczko, wywiesiłam pranie, lemoniada z dzikiego bzu nastawiona… Idzie lato 🙂
Nemo, sam powtarzam niektóre rzeczy od czasu do czasu i nie mam tego innym za złe. Wręcz przeciwnie. W ten sposób się utrwala.
Stanislawie,
a co to jest wyznanie „starozakonne”?
czy istnieje tez „nowozakonne”?
Ozzy,
tak się po polsku mówi. Może nie w odniesieniu do samego wyznania, a bardziej jego wyznawców.
starozakonny =
1. wyznający judaizm, religię mojżeszową
2. dotyczący Starego Zakonu (Starego Testamentu)
Nowy Zakon to Nowy Testament.
Dla chrześcijan, którzy rozróżniają Stary Testament i Nowy Testament, wyznania oparte na Starym Testamencie i nie uznające Nowego Testamentu bywają określane jako starozakonne, a ich wyznawcy jako starozakonni. Zakon należy rozumieć w tym przypadku nie jako zgromadzenie zakonne tylko jako prawo. Czy są nowozakonne, to pytanie wcale nie łatwe. Trudność polega na określeniu relacji pomiędzy chrześcijaństwem a judaizmem. Dla mnie osobiście chrześcijaństwo nie jest niczym istotnie nowym tylko czymś wyewoluowanym z judaizmu. W gruncie rzeczy nie widzę potrzeby unieważniania wszystkiego, co było wcześniej, z wyjątkiem paru – bardzo istotnych zresztą – zasad unieważnionych przez Chrystusa, jak zastąpienie zasady „Oko za oko” zasadą miłości bliźniego. Z religii judaistycznej nie jest dla mnie na pewno wiążące to, co znalazło się w Talmudzie po Chrystusie. Teoretycznie też nie powinienem jeść mięsa wieprzowego, ale ta refleksja nawiedziła mnie, gdy już byłem bardzo dojrzały i wydało mi się, że stosowanie teraz tej zasady było przyjęte jako dziwactwo i demonstracja nie wiadomo czego.
W określeniu „starozakonny” nie ma nic uwłaczającego. Pułk kawalerii walczący pod dowództwem Berka Joselewicza w Powstaniu Kościuszkowskim i wybity podczas Rzezi Pragi nosił oficjalnie nazwę „Pułk Lekkokonny Starozakonny”. Jeżeli może być czasem odbierane jako pogardliwe to wyłącznie z powodu takiej intencji wypowiadającego, a z taką intencją można nadać uwłaczający charakter każdemu określeniu. Wystarczy odpowiedni grymas czy barwa głosu. Znamy to wszyscy.
czasami trzeba bardzo uważać na słowa… 🙄
Szanowny Stanislawie, Nemo…
ja to wsxystko wiem o czym napisaliscie powyzej…a znam z pieknej historii Balabana, Dubnowa, ktorych mam w swojej bibliotece. Pamietam znakomitego antykwariusza p.Neusteina, ktory byl tez przdstawicielem Giedroycia w Eretz Israel.
No to super. Wszystko jasne 🙂
Na dworze cieplutko, jadę trochę nad jezioro. Może już są małe kaczuszki, perkozy i łabądki…
…kąpiele mleczne są jednym z najstarszych sposobów pielęgnacji ciała. Mogą stać się rytuałem domowej odnowy biologicznej, które odprężą ciało i umysł – a odprężony umysł, to lepszy smak, powonienie… mniej cięty język. Pozdrawiam!
Jolinku, dziękuję 🙂
Niestety, Dubnowa nie znam, nawet z parku jego imienia, gdyż nie byłem w Tel Awiwie poza lotniskiem. Ale chyba warto poznać, wszystko przede mną. Co innego Neustein, o nim słyszało się to i owo od czasu do czasu. W Izraelu był czymś w rodzaju centrum kultury polskiej. Księgarnia pełna nie tylko polskich Żydów ale i pielgrzymów, którzy tutaj mogli kupić książki niedostępne w Polsce, prohibita. Dostał parę odznaczeń polskich w gestii Ministra Kultury. Żal, że nie dostał nic od Prezydenta.
Dzien dobry,
Danusko, przekaz kuzynce Magdzie podziekowania za przepis na malosolne dla leniwych, ozloce Was obie: kuzynke za wygrzebanie, Ciebie za udostepnienie. Ogorki po godzinie w torebce pyszne, zobaczymy jakie bede wieczorkiem :).
Daliscie sie nakierowac; kozlak ,
mleko jego matki .
I bedzie dyskusja 3 dni.
Wczoraj mnie nie było, a temat był bliski. Sokołowsko. Od 1946 do 1961 mieszkałem w Świdnicy. Rzut beretem od Wałbrzycha. Piękne tereny turystyczne od góry Ślęży po granicę czeską. Karkonosze, Kotlina Kłodzka – znane i uczęszczane. Reszta – dziesiątki wsi i miasteczek turystycznych popadało w kompletne zapomnienie. Okolice Gór Sowich i w ogóle Wałbrzycha. Ostało się tylko Szczawno Zdrój z wodą mineralną Staropolanka. Pod Ślężą turystyczna wieś Tąpadła, pod Świdnicą Bystrzyca Górna, Lutomia (z pięknym kąpieliskiem obejmującym kilka basenów z trampoliną i wieżą), Jedlina Zdrój, Lubachów, Zagórze Śląskie z zamkiem Grodno i jeziorem nad zaporą. Zagórze jeszcze jakoś egzystowało z racji jeziora i zamku. Dalej, już nie pod Świdnicą, Pieszyce, Bielawa, Walim, Rzeczka. Rzeczka odżyła częściowo w latach 70-tych, gdy zrobiono wyciągi narciarskie.
Nie wiem, czy Szczawno słynęło z jakiejś wody mineralnej do picia, ale Staropolanka to Polanica.
Jolly, następnego dnia będą jeszcze lepsze, wypróbowałam 🙂
W Rzeczce moja rodzina planowała kiedyś zakup starego domu po jakiejś gospodzie, ale wizja lokalna z moją Mamą, która przeżyła przymusowe roboty w Berlinie i jego bombardowanie, aż do końca wojny tak wstrząsnąła naszą rodzicielką, że plany zostały pogrzebane. Świadomość bliskości podziemnych fabryk i sztolni w Głuszycy i Walimiu, gdzie zginęły tysiące przymusowych robotników i jeńców, nie dałaby jej tam spać ani spokojnie żyć 🙁
Sorry za niewłaściwie użyte przecinki, ale nie będę już poprawiać.
Wychodzę na słoneczko, czego i wam życzę 🙂
Na podwieczorek i na kolację
Malgosiu,
🙂
Mysle ze do nastepnej porcji (z moim tempem jutrzejszej) zrezygnuje z natki pietruszki, dodam wiecej czosnku i ustruganego korzenia chrzanu.
Pogoda znowu pod psem, zimno, ciemno i wietrznie. Gdzie lato ja sie pytam :(. Byle w sobote nie padalo, z przyjaciolmi sie wybieramy do centrum na oficjalne obchody urodzin Krolowej (monarchistka sie znalazla 😉 ) zwane Trooping the Colour:
http://www.royal.gov.uk/royaleventsandceremonies/troopingthecolour/troopingthecolour.aspx
Najwazniejszym dla nas punktem programu jest przelot samolotow – miejmy nadzieje ze Red Arrows jak zwykle i wojenne: Lancaster, Spitfire i Hurricane.
Starość, skleroza. Oczywiście, że Staropolanka to Polanica.
Wiele z wymienionych miejscowości leży przy odgałęzieniu linii kolejowej z Kamieńca Ząbkowickiego do Jaworzyny Śląskiej, jakim była linia Świdnica Kraszowice – Jedlina Zdrój.
http://www.modelarstwott.cba.pl/kolej/fotswjed.htm
Jadąc do Walimia w Jugowicach była przesiadka. Do Walimia prowadziła linia zelektryfikowana zamknięta w 1959 roku, potem rozebrana.
Jolly Rogers-czuję się ozłocona 🙂
By nie powiedzieć,broń Boże,ubogacona 😉
Magda blog podczytuje zatem na pewno też się cieszy.
Lecę po ogórki !!!
Zdaje mi się, że jeśli jakaś miejscowość ma w nazwie dopisek „Zdrój”, to musi ma mineralne zdroje…
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczawno-Zdr%C3%B3j
Jolly,
ja też pytam o lato 👿
Ma tydzień czasu na pojawienie się w miejscach, gdzie być powinno!
Do nas chyba dziś lato w końcu zawitało, błękitne niebo i +25 .
przecież jeszcze mamy wiosnę 😀
Tak jak Jolinek wspomniała, bydgoska marina wygrała plebiscyt Polityki! 🙂
Asiu,
Ja mam permanentny marzec :(.
Czyli, masz dopiero dopiero przedwiośnie 🙁
Wysłałam Wam trochę naszego ciepła i słońca 😀
Kocham czerwiec,szczególnie taki,jak dzisiaj 🙂
Po krótkim zastanowieniu dochodzę do wniosku,że lubię też:
maj
lipiec
sierpień
wrzesień
październik
listopad w okolicach 11,szczególnie,kiedy wypada długi weekend 😉
grudzień,tak mniej więcej od 15 od 31
styczeń,luty-tylko wtedy kiedy jest ok-5oC oraz słońce
marzec i kwiecień-jak wyżej,ale żeby temperatury były wyższe
Dzisiejszy czerwiec należy do udanych,bo kolejny chłodnik w lodówce(niech się przegryza na jutro),a ogórki dla leniwych też już leżakują 🙂
Zwracam honor. Jest wczesne popołudnie, zaświeciło słońce, ptaszki śpiewają – może należy trochę ponawrzeszczeć na niepogodę i się poprawi?
A kalendarzowe lato zaczyna się mniej więcej od Alicji 😉
Te ogórki nie powinny nazywać się dla leniwych tylko błyskawiczne. Szybko się robią i szybko znikają. Pracy przy nich nie jest tak dużo mniej 🙂
fajnie się słucha w ciepły wieczór na balkonie z lampką wina …
http://www.youtube.com/watch?v=PZVE9OqqhZk
fajnie, zwłaszcza z lampką różowego 🙂
Ilustrowany Kuryer Codzienny
„Major W. P., lat 35, zdrowy i czerstwy , szuka kobiety o zdrowych nerwach, łagodnej, przystojnej, a przede wszystkiem bardzo inteligentnej, możliwie muzykalnej. Mały posag wymagany. Cel matrymonialny.” 🙂
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1937
„Snopkowianka, 36, nieprzeciętna, proponuje złote kajdanki inżynierowi – rolnikowi (leśnikowi), na stanowisku, do lat 45. Pierwszeństwo romantycy ze Wschodu. Cel matrymonialny. I.K.C. Katowice, „Dzikuska”.
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1938
„Mam lat 30, stanowisko, jestem podobny do człowieka, przeto ożenię się z miłą, sympatyczną i zgrabną panną, wdówką czy rozwódką, materialnie niezależną. poważne oferty proszę kierować Grodno poste-restante 365. Za zwrot fotografii ręczę słowem honoru.”
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1913
„Przystojna, młoda mężatka, z powodu częstych wyjazdów męża poszukuje z nudów platonicznej znajomości. Zgłoszenia pod „Mimoza” do Administracyi Kuryera.”
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1925 – pisownia oryginalna
„Kawaler lat 28, wzrostu wysokiego, podobno przystojny, usposobienia flegmatycznego, ze skłonnością do melancholji, o poglądach indywidualnych (dzieci nie lubi), ze średnim wykształceniem, od kilku miesięcy na stanowisku rządowem, dotąd mieszkał na wsi (tem może usprawiedliwić swoją nieśmiałość wobec płci ładniejszej), posiadający warunki materjalne do uwicia gniazda, sprzykrzywszy sobie borykanie się z losem w pojedynkę – szuka tą drogą towarzyszki życia.
Panie o słusznej, pełnej lecz smukłej postaci, dobrego zdrowia, ze smakiem estetycznym, zamiłowane w gospodarstwie domowem i pedantycznej czystości, o pogodnym i pięknym charakterze, dysponujące darem inspiracyjnym i energią (w miarę…) zechcą łaskawie podać wyczerpujące dane, możliwie z fotografią. Posag niekonieczny. Dla samodzielnie pracujących i sierot – pierwszeństwo. Za ewentualne dyskretne pośrednictwo wynagrodzenie. Zgłoszenia pisemne do Kurjera pod „Inspiracja 28″.”
Witajcie Bologowiczki i Blogowicy (Blogerzy? 😉 )
Poczytałem sobie ciekawą dyskusję i tak a propos zasad Judaizmu: (patrz: http://www.the614thcs.com/25.1364.0.0.1.0.phtml)
[cyt]
Jest jeszcze druga sprawa: halacha (żydowskie prawo religijne) oznacza także ?drogę? (jej źródłosłowem jest hej lamed kaf, czyli ?iść?, ?kroczyć?, ?podróżować?). Droga ma prowadzić do celu. Droga nie jest celem samym w sobie. Halacha i postępowanie zgodne z jej regułami nie są więc celem. Judaizm i jego prawa nie istnieją po to, aby powstrzymywać ludzi przed jedzeniem wieprzowiny czy wymagać od nich niewykonywania pracy w Szabat. (! – podkreślenie moje)
Przestrzeganie Szabatu, stosowanie się do reguł koszerności ? to nie są cele, ale metody osiągnięcia celu. Każde z praw judaizmu zawiera w sobie (czasem ukryte) etyczne lub prowadzące do etyki przesłanie i do tego etycznego przesłania trzeba dotrzeć, trzeba sobie z niego zdawać sprawę, aby osiągnąć cel. Przykazania są narzędziami, które daje ludziom judaizm, aby mogli zbliżać się do tego celu.
[/cyt]
Mnie te zasady tłumaczono kiedyś względami higieniczno zdrowotnymi – znacznie łatwiej bowiem […autocenzura…] powiedzieć „nie rób tego bo tak Bóg nakazał” niż tłumaczyć […] to czego i tak nie zrozumie. Ergo: religia nie ogłupia, religia (każda) zwalnia od myśłenia, usprawiedliwiając własną bezmyślność stosowaniem się do woli Bożej – efekt jest ten sam. (szczególnie, że „wola Boża” najczęściej jest wolą cwaniaków)
„Jak się zakochać to tylko we dwóch” 🙂
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1925
„Czterech blondynów, co jeden to ciemniejszy – a wszyscy to urzędnicy państwowi, średnio zamożni, o prawych charakterach i wzniosłych ideałach – poszukują tą drogą znajomości z czterema panienkami lub młodemi, bezdzietnymi wdówkami powabnej urody, inteligentnemi, odpowiednio zamożnemi, od lat 18 do 26. Zgłoszenia nieanonimowe z fotografiami, za których zwrot ręczą słowem honoru: poste-restante Dziedzice, skrytka pocztowa nr 1, dla: „Idealny”, „Muzykalny”, „Dzieciak”, „Marzyciel”.”
Trochę zdjęć z Wyspy:
https://picasaweb.google.com/100318348417210807170/NaWyspie?authkey=Gv1sRgCP-UxsL4nOqQAg#slideshow/5888708271250621938
Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia z Wyspy, a po ich obejrzeniu stwierdziłam, że jestem głodna 🙂 Te ryby, ostrygi, ciasta… i piękne widoki. 🙂
Dobranoc
https://www.youtube.com/watch?v=9Pes54J8PVw
Oj, ja też zgłodniałam! Idę do kuchni coś wtrząchnć.
Marku,
podpisałbyś te rybki, szczególnie tę paskudę.
Pepegor wygląda, jakby był w siódmym niebie 😉
dzień dobry …
Marku widać, że wyprawa udana … 🙂 … kto wygrał puszczanie kaczek? …