Cykliści, rolkarze i Warsztat Woni
Sezon rowerowy w całej pełni. Cykliści szaleją tam gdzie im wolno i tam gdzie nie należy. Czasem złoszczę się na nich gdy skręcam (zgodnie z przepisami) w prawo i nagle przed maskę wyskakuje mi rowerzysta. Na szczęście jeżdżę na tyle uważnie, że zawsze udaje mi się wyhamować.
Gorzej gdy idę pieszo obok ścieżki rowerowej a rozpędzeni rowerzyści wyprzedzają mnie bądź mijają z przeciwka w tempie wyścigowym i niebezpiecznej odległości od moich łokci.
Pewna niechęć do cyklistów (a także rolkarzy i innych wyczynowców na kółkach) mija mi gdy sam wsiadam na rower. Tyle tylko, że na dwóch kółkach jeżdżę na wsi – do sklepu, na pocztę, do urzędu gminnego lub do Pułtuska w innych ważnych sprawach. Tyle tylko, że staram się pamiętać jak traktuję rozzuchwalonych cyklistów w Warszawie i ich nie naśladuję. Jeżdżę ostrożnie.
Użytkownicy pojazdów napędzanych siłą mięśni znajdują coraz więcej popleczników. Niektórzy robią to z sympatii do czystego powietrza (a rowerzyści nie wydzielają spalin) inni z innych powodów. Ostatnio do zwolenników dwu kółek (oraz rolek, hulajnóg itp.) dołączyła moja ulubiona restauratorka Marta Gessler – właścicielka „Qchni artystycznej” w Zamku Ujazdowskim oraz kwiaciarni przy ulicy Burakowskiej. Qchnia Artystyczna i Warsztat Woni to miejsca związane z ekologicznymi wartościami. Restauracja – poprzez konsekwentne tworzenie menu opartego na świeżych, lokalnych produktach i propagowanie kuchennego recyclingu. Kwiaciarnia – za sprawą innowacyjnego podejścia do roślin oraz niebanalnego wykorzystania sezonowości we florystyce. Marta kusi rowerzystów i miłośników hulajnóg, rolek, wrotek i innych pojazdów napędzanych siłą mięśni do obydwu swoich lokali.
-Ekologiczne i świadome podejście do życia towarzyszy mi od lat zarówno w mojej restauracji i kwiaciarni, jak i w życiu codziennym. Dlatego postanowiłam zachęcić warszawiaków do zdrowych nawyków nagradzając tych, którzy do Qchni Artystycznej i Warsztatu Woni przyjadą na rowerze, hulajnodze lub rolkach – opowiada o swoim pomyśle .
W „Qchni Artystycznej” właściciele dwóch kółek do każdego zamówienia powyżej 100 zł otrzymają butelkę wyjątkowej wody mineralnej lub owoce. Zaś ekologiczni klienci Warsztatu Woni mogą liczyć na 5 % zniżki. Obie oferty są ważne do końca wakacji czyli do 31 sierpnia. I choć pomysł Marty jest niewątpliwym chwytem marketingowym, to popieram go ponieważ namawia warszawiaków do wysiłku fizycznego. A w dodatku zachęca do wizyt w miejscach, które sam także bardzo lubię.
Tym zaś, którzy ominą i kwiaciarnię, i restaurację proponuję wzięcie do plecaka własnoręcznie zrobione ciasteczka, które dodadzą im sił i werwy. A przepis jest prosty:
Bardzo zdrowe ciasteczka
2 szklanki muesli z suszonymi owocami, 1/2 szklanki mieszanki rodzynek z żurawiną suszoną, szklanka wiórków kokosowych lub mielonych orzechów, 1/2 szklanki pestek słonecznikowych, 2 łyżki miodu, najlepiej gryczanego, ze względu na jego zdecydowany, ostry smak, 2 jaja, 3 łyżki mąki pszennej, 1/2 szklanki oleju z pestek winogron i łyżeczka proszku do pieczenia
1.W dużej misce wymieszać dokładnie wszystkie składniki.
2.Formować kulki wielkości dużego orzecha, układać na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce .
3. Ciasteczka piec w temperaturze 180 st. C około 25 minut.
Komentarze
Chłe chłe chłe…
Mój cyklista powiada tak – kiedy jadę rowerem (a jak powszechnie wiadomo, przez większość dni w roku jeździ przynajmniej 30km. dziennie do pracy i z), przeklinam automobilistów. Z kolei siedząc za kółkiem – przeszkadzają mi niesforni cykliści 🙄
Chciałam rower – mam rower, ale jak tu jeździć ruchliwą ulicą bez ścieżki rowerowej? Tydzień temu w mojej wsi cyklistka straciła życie, przeszkadzała jakiemuś automobiliście na drodze – ona jechała prawidłowo. Swego czasu Jerzor omal nie stracił życia, przeszkadzając motocykliście.
A przed chwilą przeczytałam taki wywiad:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,13882329,Znany_polityk_od_35_lat_jezdzi_rowerem_po_Warszawie.html
Dzień dobry. Idę dospać.
Weekend owszem minął nam bardzo ekologicznie,ale jednocześnie nie wiadomo kiedy.Wprawdzie nie jeździliśmy na rowerach,ale biegaliśmy z grabiami,szpadlem i taczkami po ogrodzie dosadzając nowe rośliny i dokształcając się rolniczo-ogrodniczo.Kolacyjnie zostały podane też i między innymi i wręcz obowiązkowo szparagi,tym razem tak po chłopsku z majonezem i zieloną pietruszką.
Kotlety wieprzowe saute pięknie,przyrumienione na bardzo ekologicznym maśle
z odrobiną już chyba mniej ekologicznego oleju rzepakowego serwowaliśmy z chilijskim cabernetem i było to całkiem słuszne połączenie.W roli nadbużańskiego deseru Milka śmietanowo-karmelowa spełniła swoje zadanie więcej niż znakomicie, bo jakoś dziwnie niewiele jej zostało.
Alicjo-Onyszkiewicz już od dawna wzbudza moją sympatię z powodu tej rowerowej pasji.
Jolinku-życzę Ci udanych bałkańskich podróży 🙂
Pyra-chyba nadal odcięta od komputera ?
Nowy-u nas,dzięki Bogu,ptaki śpiewają nadal zarówno w mieście,jak i na wsi.
A nad Bugiem komarów właśnie mamy pełen wysyp,przyjeżdżaj 😉
fajne pomysly, ale bez infrastruktury ani rusz;
znakomite sa obecnie drogi rowerowe na terenie pogranicza polsko-niemieckiego
(poszly na to grube fundusze unijne), ale im dalej w las…
idiotów, niestety NIGDZIE nie brakuje i to niezaleznie od rodzaju pojazdu, czy plciowej preferencji;
niedawno w supersamcu najechala na mnie babcia wózkiem z zakupami od tylu,
gdy stalem w kolejce tak, ze dwa dni kulalem; nawet nie przeprosila i rznela glupa…
jak tu sie u mnie w okolicy mówi? du musst augen am arsch haben 😉
Dzień dobry Blogu!
Kiedy O. był ministrem ON, przyjechał na jubileusz naszego speleoklubu z całą obstawą. Bal odbywał się na zamku w Żelaźnie (Kotlina Kłodzka) i znane z anarchistycznej awersji do celebry towarzystwo bawiło się świetnie, zwłaszcza po posadzeniu jednego nadętego profesora na szafie 😉 Z Januszem O. nikt nie odważył się zbytnio żartować (ta obstawa 🙄 ), ale i on nie dawał podstaw ku temu. Poza tym świetnie tańczył 😉
A potem zaraz był Czernobyl 🙁
Minister O. nie miał z tym żadnego związku, takie luźne skojarzenie…
Jazda na rowerze do pracy to stały obyczaj wielu tutejszych ministrów i ważnych notabli, zawsze bez obstawy.
Z Januszem O. mamy wspólną wadę – jeździmy bez kasku 😳
Asia wczoraj słusznie zaobserwowała 😉
Ale ja się przymierzam do kupna, a w sobotę chciałam wziąć stary, jednak okazało się, że został wyrzucony, bo pęknięty 🙄
Założyłam więc kamizelkę odblaskową, aby mnie żaden inny uczestnik ruchu drogowego nie przegapił 😉
Temat rowerowy jest niewyczerpany. Niestety, u nas jest tak, że każdy na drodze chce być najważniejszy, a rowerzyści, którzy mają bardzo wiele praw, chcą jeszcze więcej. Swoiste kuriozum jest w Gdyni : miasto buduje ścieżkę rowerową w lesie w Orłowie, bo sama leśna szeroka ścieżka im nie wystarczy, musi być koniecznie kostka. Ale rowerzyści stanowią głośny elektorat, a wybory będą za półtora roku. Przyroda w tej sytuacji musi przegrać.
A rowery w Warszawie ostatnio bardzo się przydają, bo czytam, że w związku z rozbudową metra, niektóre odcinki są wyłączone z użytkowania. Synowa była w piątek i sobotę na konferencji w stolicy i doświadczyła na sobie tych warszawskich niedogodności.
Dziś piekę pierwsze ciasto z rabarbarem.
Dzien dobry,
az sie przestraszylem, gdy zle odczytalem tytul dzisiejszej rubryki… Cyklisci i palkarze
—
a w Danii sa nawet i bedzie wiecej specjalne drogi na autostradzie ….dla cyklistow
milego dnia
@nemo
pan Janusz Onyszkieiwcz…..wspanialy czlowiek – niegdys go poznalem…a bylo to dawno temu ( byl tez w KORze inny Onyszkieiwcz, Wojciech, ktorego tesciem byl nieodzalowany Jan Jozef Lipski)
pozdrawiam, ozzy
Katastrofa w Czernobylu miała miejsce w 1986 r. a J. Onyszkiewicz był ministrem kilka lat później / 1992- 93 i 1997- 2000/.
Ozzy,
ale pewnie z nim nie tańczyłeś. Żałuj 😎
We francuskich miastach są takie wypożyczalnie rowerów Pierwsze pół godziny za darmo. Obsługa przy pomocy karty płatniczej.
Krystyno,
masz rację. Zajrzałam do archiwum Klubu, a tam stoi jak byk:
„…1990 Uroczyste obchody XXXV-cio lecia klubu na zamku w Żelaźnie koło Kłodzka.”
Ten Czernobyl przyplątał mi się w związku z Twierdzą w Kłodzku i inną wcześniejszą imprezą klubową, po której wracając dowiedzieliśmy się o katastrofie…
Od ubiegłego roku mamy też w Warszawie wypożyczalnie miejskich rowerów:
http://www.veturilo.waw.pl/blog/
Ja jeżdżę własnym,w lecie bardzo często do pracy oraz po zakupy.
W naszej dzielnicy mamy naprawdę znakomitą sieć ścieżek rowerowych.
Drugi rower mam zaparkowany nad Bugiem 🙂
Onyszkiewicz
„Wiosną 1990 został pierwszym cywilnym wiceministrem obrony narodowej, a w 1992 sekretarzem stanu w tym resorcie”.
Akurat był świeżo powołany i wszyscy strasznie z tego powodu podnieceni. Bo był jednym z „naszych” tj. grotołazów.
„Od 1997 do 2000 ponownie stał na czele MON w rządzie Jerzego Buzka.”
@nemo
owszem, zaluje; zreszta to bylo na dlugo przed Okraglym Stolem. Onyszkiewicz byl tez zapalonym alpinista.
U nas podobnie z tymi rowerami do wypozyczenia – sa niebieskie.
Krystyno
Po Warszawie samochodem najlepiej jeździ się w niedzielę o 5 nad ranem 😉
Poza tym najlepiej poruszać się metrem,tramwajem albo…rowerem.
A z powodu budowy drugiej nitki metra,zamknięcia tunelu pod Wisłostradą i
jeszcze kilku skrzyżowań w budowie lub rozbudowie kłopoty w przejeździe przez
miasto zdecydowanie większe niż zazwyczaj.
przyznam sie do czegos brzydkiego – wyrzucili mnie z roboty,he,he,
… a dzisiaj byla rozprawa przed sadem pracy 😉
gdyby to bylo przed trzema laty, to krzyczalbym hurra! i fikal koziolki z radosci,
bo wygralem; gdyby nie te cholerne trzy lata papierowej wojny,te kubly nienawisci,
to otworzylbym dobra butelke i spiewal arie z rossiniego…,
a tak herbatka i sucharki; bo jak mowia w mojej okolicy?
„die arbeit kann einem auf den magen schlagen”
…ostro pyskowalem, ale tylko paragrafami, wiec sad przyznal racje mnie,
a nie bandzie mecenasow strony przeciwnej od rio de janeiro po elsterwerder 🙂
szkoda, ze posiedzenie bylo niejawne i nikt tego nie sfilmowal,
moze bym zrobil kariere na jutubie, 47 minut, @ozzy…
do sądu pojechalem rowerem, serio.
Z sądami pracy mam trochę doświadczenia. Byłem pracodawcą w sumie przez lat 25. Nigdy nie korzystałem z prawnika, żadnej sprawy nie przegrałem, w kilku zakończyło się ugodami zupełnie nieszkodliwymi finansowo dla firmy. Oceniam więc sądy pracy jako najlepiej działające sądownictwo powszechne. Ale nie dlatego tak sądzę, że nie przegrywałem. Nie przegrywałem, bo staraliśmy się zawsze prawu pracy nie urągać, choć często wiązało się to z pogorszeniem naszej konkurencyjności. W wydziałach cywilnych wysoki sąd czasami zachowywał się racjonalnie, czasami w sposób urągający wszelkim przyjętym oficjalnie zasadom. W sądzie pracy nie spotkałem osobiście żadnego przypadku rozstrzygania bez zapoznania się z pismami procesowymi i materiałem dowodowym. Myślę, że w całej cywilizowanej Europie sądy pracy rozstrzygają starannie. Tym samym wierzę, że Byk wygrał, bo racja była po jego stronie. Nie oznacza to, że sądom pracy nie zdarzają się wypadki przy pracy, zdarzają się przecież każdemu. Ale czym innym wypadek przy pracy a czym innym świadome urąganie prawu.
Byku,
gratuluję wygranej. Szkoda, że takim kosztem 🙁
Janusz Onyszkiewicz wydawał mi się zawsze osobą godną szacunku. Pomimo wielokrotnego pełnienia funkcji rzecznika prasowego mało się osobiście wypowiadał na tematy polityczne. Pozostał w Partii Demokratycznej, której poprzedniczki bardzo ceniłem. Obecną PD cenię mniej. Wśród osiągnięć JO jest zdobycie Pika Kommunizma. Było to w czasach, w których taki sukces nie dziwił i nie przynosił wstydu. Zdobycie w Tatrach Gerlacha, gdy zwał się Pikiem Stalina, też nie przynosiło wstydu w środowisku.
Tragiczne doświadczenia. 2 żony zginęły w górach.
@stani:
tak sedzina(bardzo mloda, ok trzydziestki) byla bardzo dokladna i przygotowana,
co dalo mi dodatkowa pewnosci w moim procesie z rozbojnikami,
z ktorymi, przez wlasna lekkomyslnosc, podpisalem uwowe o prace.
@nemo:
tak, zezowate szczescie.
@Stanislawie,,
pozdrawiam majowo ale cos z ta wiosna tutaj szwankuje…zapowiadaja, ze bedzie cieplej.
Dzisiaj jakies 10C.
Obecna zona pana Onyszkieiwcza jest bodajze spokrewniona z marszalkiem Pilsudskim.
A co do opcji politycznej, chcoaiz nie mieszkam w Kraju, semper fidelis Unii Wolnosci
i pokrewnym formacjom.
@byku
dosyc juz byczenia sie, w palestre czas pojsc
gratulacje, ozzy
W moim kantonie w Bernie i Thun są wypożyczalnie rowerów i hulajnóg gratis przez pierwsze 4 h, każda następna godzina kosztuje 1 Fr. Należy tylko oddać do depozytu dowód osobisty i 20 Fr kaucji. Można też wypożyczyć deskorolkę, rowerek dziecinny, a nawet rower z napędem elektrycznym.
Podobnie w Zurychu.
Tegoroczne bociany trochę inaczej umeblowały sobie gniazdo – jakieś szmatki czy papiery, no i kwiatki im tam rosną 😉
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
Byku,
a jednak możesz czuć się usatysfakcjonowany. Humor na pewno Ci się poprawił.
Żona Janusza Onyszkiewicza jest wnuczką J. Piłsudskiego.
Danuśka,
moja synowa pojechała do Warszawy autobusem/ jest taka firma przeowozowa – Polskie Autobusy, jedzie się szybciej niż pociągiem i za niską cenę/ . Po stolicy poruszała się autobusami i metrem, a wszędzie czaiły się niemiłe niespodzianki powodujące spóźnienia. A wszystko przez budowę metra.
Onyszkiewicz wspomina:
Nigdy tak nie dostałem w kość w górach, jak w jaskiniach
Prawo Onycha stosowane przez wielu grotołazów:
„…mieszanina składników jadalnych jest jadalna, a mieszanina jadalnych i niejadalnych bywa jadalna. Mieszanina części smacznych jest w gruncie rzeczy smaczna.”
Krystyno (11:00),
to gdyńscy cykliści mało ekologiczni, kostki im się zachciewa! Na zdrowy rozum lepiej walnąć o glebę (ścieżkę zwykłą) niż o kostkę.
I tu mi się temat kasków nawija – u nas dzieci i młodzież do 16-go roku życia ma obowiązek nosić kask na głowie (rodzic odpowiada!), a potem – to już własna odpowiedzialność.
Mój cyklista po wypadku z motocyklistą bez kasku nie wyjeżdża, a zresztą używanie kasku jest tak powszechne, że rzadko kiedy można spotkać osobę bez.
Gdyby mój cyklista miał kask w podczas spotkania z motocyklistą (motocyklista chciał bokiem objechać automobilistę, walnął w cyklistę), najwyżej miałby zdarte łokcie i kolana, siniak tu i tam.
A miał wstrząs mózgu, ranę ciętą głowy (trzeba było szyć), wytarte 2 tygodnie z pamięci. Ja przez te 2 tygodnie chodziłam za nim krok w krok, bo mdlał i utrwalał sobie ten wstrząs mózgu jeszcze bardziej.
I jeszcze miał do mnie pretensje, że przecież nic mu nie jest!
Jak ktoś traci przytomność w łazience czy w kuchni nad talerzem strawy, albo nie potrafi skalkulować odległości, wysokości, walnie głową w belkę, bo jej nie widzi, to rzeczywiście nic mu nie jest…
Nie sposób się zabezpieczyć przed wszystkim, ale próbować warto.
🙂 A moze cos z tej kuchni bedzie?
http://www.tabletmag.com/jewish-life-and-religion/131821/a-different-taste-of-shavuot
Witam, czyż to nie jest piękna wiadomość?
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,13901836,Na_krancu_swiata__wybrali_najtrudniejsza_droge__ZDJECIA_.html#LokWrocTxt
Nie znam tej pani, czytam czasami ale to już przerosło ludzkie pojęcie. Może ludziem nie jestem?
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,13898162,Gessler_broni_sie_na_Facebooku__Nie_zmienie_sie__zeby.html#BoxPlotekTxt
Aconcagua? No to pewnie byli w tym ośrodku, bo nic innego w pobliżu nie ma. W tym hotelu zatrzymują się wszystkie wyprawy wysokogórskie w Andy – jest tam cała masa wpisów oprawionych w ramki jak w obrazki, duzo wpisów czołowych polskich wspinaczy. Aconcagua – to ten białawy szczyt w oddali po lewej.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5564.JPG
Ja odpadam z rowerowej wyprawy, nie ten wiek, nie ta siła, nie te nogi, no i wygodna się na starość zrobiłam. Zresztą…te dystanse, niektóre trudno znieść samochodem czy samolotem, a co dopiero rowerem 🙄
Yurek,
chyba nie jesteś NIETUZINKOWY, a ta pani jest, jak sama się określiła.
Każdy orze jak może i każdy sposób dobry, żeby się wypromować.
Ja obejrzałam parę programów (fragmentów programów) tej pani.
Dziękuję, postoję 🙄
PYRA!!! Co się dzieje?
Pyra bezinternetowa – właśnie pogadałyśmy trochę. Komputry dobre, tylko Pyrowy jest bezinternetowy, jutro fachman włączy co tam trzeba.
Poza tym jutro Pyra gości Sławka Paryskiego na chwilę.
Pepegor ani sie nie zająknął, że z Misiem i Sławkiem wybiera się na doroczne łowisko Sławka na ryby – no wiesz co, Pepegor?! Zdjęcia robić…i TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAkiej ryby!
Yurku – piękna wiadomość 🙂 Mam na myśli tę o podróży na kraniec świata, a nie tę o pani G. 🙂
Pyra chyba ma nadal problem z internetem.
Sławku, Marku i Pepegorze – życzę samych wakacyjnych przyjemności 😀
Bohaterka dzisiejszego tekstu o cyklistach ma na imię Marta, co warto pamiętać. Zwłaszcza po linku Yurka.
Nowy – wiadomość na pocieszenie: podobnie jak u Danusi, u nas słychać ptaki, nawet w centrum miasta. Są i te śpiewające w ogrodach i wróble i sroki i inne. A na spacerze po łąkach nadnoteckich można usłyszeć kukułkę i skowronki. Muchy i komary też są. Dobrze, że są chociaż wcale za nimi nie tęsknię. Mam za to siatkę w oknie (okno od strony ogrodu) i latem nie mam z nimi problemu 😀
Pszczoły też odwiedzają kwiaty w ogrodzie.
Pani Marta i jej bukiety – piękne
http://warsztatwoni.com/blog/
Rano, w drodze do pracy mijam ogród, w którym śpiewa ten oto pan:
https://www.youtube.com/watch?v=6U9x3p-7j2M
W naszych jałowcach co roku swoje gniazda mają te maleństwa:
http://ptakolub.gsi.pl/sylviidae/pokrzewki.htm#pp
W tym roku też już przyleciały.
Z tymi woniami, głosami ……, to jest tak, że wiek ma swoje prawa i zabiera nam co nie co. Kubki smakowe, oczy, o czym tu pisać jak sami wiecie.
@krystyna:
szczerze mowiac wolalbym rowerem przez atlantyk 😉
@ozzy.
niech mnie adonai broni,z palestra, ale mysle, ze ten poznaniak
http://de.wikipedia.org/wiki/Hermann_Kantorowicz
na pewno by sie ucieszyl, ze udalo mi sie postawic okoniem…
…napisalem powyzej „wygranej”, ale w rzeczywistosci byl to kompromis(vergleich);
gdybym tak dochodzil wszystkich moich praw, to proces wloklby sie jeszcze pare lat;
strona przeciwna stosowala wszelkie „kruczki” prawne, prowadzac gre na czas…
pracowalem 11 miesiecy jak dziki wol(umowa byla na rok), a tu kurcze wykorzystuja moje potkniecie, aby zaoszczedzic na oplatach socjalnych(renta), a mnie wmanewrowac w szambo(znajdz prace po fristlose kündigung !); banda.
byk,wszyscy wiemy, wiki jest niewiarygodna, każdy może coś tam wklepać. Nie chodzi mi o starcie, może inne źródło podasz?
Uwaga!
z archwium
ciekawa (?) rozmowa z Nick Cave´em, ktora przeprowdzila Malgorzta
http://www.filmbasen.se/node/7383
byk, oszczędzi mi czas, nie znam języka który wtrącasz między wierszami.
@ogonek:
co ty na to? zabierasz sie ze mna przez atlantyk?
przy dobrych wiatrach moglbys mnie troche pociagnac 😉
@yurek:
wybacz, ale wszyytko, co tutaj pisze, kieruje glownie do mojej krowy i cielakow
(tak, maltretuje prusakow i ucze ich polskiego ;),a potem pana @gospodarza…
chetnie zacytowalbym encyclopedia brittanica, ale zrobili plajte i amen w pacierzu.
U mnie kukułek nie ma, najgłośniej słychać tego ptasiego obywatela:
https://www.youtube.com/watch?v=Nrw9xPCFtYw
Gospodarzu,
tych dwóch pań chyba nikt nie pomyli, mimo, że to samo nazwisko i imiona rozpoczynające się na literę M. 😉
@yurek:
” wszyscy wiemy”?
masz brata blizniaka ?
byku, odpuszczam.
moja tuba:
„ni srebro, ni zloto, to nic, chodzi o to…”
tez panu grzechy odpuszczam, panie @yurku, na nielatwej drodze zycia, bon chance!
„panie @yurku” porypało, Cię czy co?
Na podwieczorek przybyli dawno niewidziani goście – jaskiniowy towarzysz Osobistego z kolejną życiową partnerką. Aktualna jest młodsza od niego już chyba tylko o jakieś 10-15 lat, poprzednie (jego studentki) łamały mu serce po kilku semestrach.
Podałam kolejny far breton, jeszcze ciepły, od razu zażądali przepisu 😉
Pogoda się po południu poprawiła, wyszło słoneczko i przygrzało, pomidory w szklarni były chyba zadowolone, zwłaszcza że ostatniej nocy było zaledwie +6 stopni.
Na koniec tygodnia znowu chmury i deszcze 🙄
Kto chce, może zobaczyć dalszy ciąg naszej podróży czyli poniemieckie bunkry dla U-bootów w St. Nazaire, plażę z wakacji pana Hulota, saliny Guerande oraz okolice Le Croisic z „ocearium” (w sam raz na burzę śnieżną), a także Carnac ze słynnymi megalitami.
PS.
Byku,
ja Ciebie rozumiem (język) 😉
francuska https://www.youtube.com/watch?v=e_cwWP5Qf1k
😀
Nowy,
to z weekendowej pisanej rozmowy – otóż u mnie robalstwa do licha i ciut. Właśnie sie skończyła plaga czegoś takiego, co podobne jest do rachitycznego komarka, nie gryzie, ale są tego chmary przez jakieś 3 tygodnie. Idziesz na spacer, wpada to-to w oczy, włosy, obsiada człowieka i wciska sie wszędzie, nawet przez te nasze siatki okienne, no malutkie to-to. Zdecydowanie nie da się lubić, bo działa w zmasowanych grupach 🙄
Ich czas już mija, przenoszą się na północ, natomiast pojawiają się małe czarne muszki (coś jak polskie meszki). Na te france jestem szczególnie uczulona, ugryzie taka, natychmiast puchnę jak balon.
W środkowym maju unikam ogródka, one sobie odlatuja na północ po jakichś 10 dniach, lubią chłodniejsze klimaty.
No a komary 🙄
U mnie zaraz po muszkach się pojawią i będą rządzić do środkowej jesieni, a ja będę musiała używać chemii na sobie, bo niestety, też jestem uczulona na komarzyce, raz wylądowałam w szpitalu i się dowiedziałam, osochozi. Ręka spuchła mi jak bania i wiedziałam od czego, uchlastała mnie komarzyca, którą żem uśmierciła. I za 2 godziny szpital, bo bania rosła i rosła 😯
U nas nie wolno pryskać, co bardzo nie podoba się niektórym sąsiadom, bo nie mają nieskazitelnie pięknych trawników, jakieś tam mniszki lekarskie w tym czasie…i na żłóto wszystko jest. Ściąć, zanim dmuchawce…wystarczy.
@asiu, dziekuje, to jest po prostu genialne
http://ptakolub.gsi.pl/sylviidae/kapturka2.mp3
Asiu, 😉
Ta francuska w rzeczywistości była czarna. W środku – ciasna i okropnie przygnębiająca, miejsce dla ludzi (jako dodatku do obsługi urządzenia) ograniczone i niewygodne. Osobistego fascynowała technika 🙄
Kto się stęsknił za komarami – temu polecam francuskie saliny wiosną. Miliardy komarów tylko czekają, aby ktoś przeszedł po wysokiej trawie 🙄
U mnie ptaków nie brakuje, kos-stołownik z dwiema żonami buszuje po trawnikach, latają pliszki i jaskółki, wróble wiją gniazdo w rynnie, dzieje się… Trele i szczebioty zaczynają się na godzinę przed wschodem słońca.
W sobotę, w drodze do Bazylei zaskoczył mnie widok kawek i wron spokojnie spacerujących po pasie awaryjnym autostrady i nie reagujących na przejeżdżające tuż obok samochody. Co jakiś czas trafiał się smakowity kąsek w postaci rozjechanego zwierzątka 🙄
Poza tym mimo zimna zaczęły latać chrabąszcze.
w brandenburgii mamy wlasnie inwazje brudnicy mniszka (lymantria monacha);
powstaje straszny dylemat, bo siatka tego talatajstwa nie wylapiesz…
Nemo – to specjalnie przemalowali ją na żółto? 🙂
Byku – nasza piegża też tak ostrzega przed intruzami:
http://ptakolub.gsi.pl/sylviidae/sylviacurruca.mp3
Potrafi też odciągnąć ludzi od swego gniazdka. Mój tata chciał kiedyś zerknąć i sprawdzić czy są już jajka i to maleństwo nie pozwoliło na to. Trzepotała skrzydełkami, kładła się na ścieżkę i udawała, że nie żyje, ciągle oddalając się od jałowca, w którym ma ukryte gniazdo. 😀
Lepy trzeba zakładać, poszczuć gęsienicznikiem, zarazić wirusem… Wszystko jednak kosztuje 🙁
Te inwazje występują co dekadę, pamiętam takie w lasach pomorskich. Sosny powinny przetrzymać, ale najlepiej jak lasy są mieszane.
niestety importujemy z azji nie tylko gacie, ale i komary;
praktycznie mozesz dzisiaj zlapac malarie nawet w szwajcarii.
Wieczorem dookoła domu latają jerzyki. W kółko, całą gromadą 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzyk_zwyczajny
Asiu,
to tylko tak na zdjęciu wyszło, przy tym oświetleniu 🙄 Na dodatek to jedyne zdjęcie…
Pomalowanie na żółto popieram 😉
🙂
Byku,
żeby tylko malarię 🙄 Komar tygrysi jest już w kantonie Ticino. Nie przeniósł jeszcze dengi ani gorączki Zachodniego Nilu chyba tylko dlatego, że nie miał z kogo 🙄
Od żółtej febry jestem zaszczepiona 😎
Malaria w kantonach Graubuenden i Ticino panowała do 1730 roku, teraz jest szansa na kolejną inwazję.
gdyby takich zwyczajnych jerzykow bylo wiecej,
to moze i mniej byloby problemow z gasienicami,hm?
@nemo:
jezyk to podstawa;
jesli jest wspolny, to mozna, powoli, zaczac pertraktacje pokojowe 😉
Wieczór w bzach
Wiosenny wiatr mię bzami owiał,
Trąciłaś ogród lekkim ruchem,
Twój płaszcz przygasnął, poliliowiał
I stał się kolorowym puchem.
Zmierzch ci jak pająk na sukienkach
Koronki w dzwonki wyhaftował,
Jak pióro senne po mych rękach,
Po twarzy twój przepływa owal.
W latarniach ulic drżą motyle,
Ciemnieje dal i gra bezkreśnie;
Mglisz się, zanikasz w świateł pyle,
Rozwiewasz mi się w bzach, jak we śnie.
Kazimierz Wierzyński
Zapach
Wszystko wam oddam tylko nie te trawy
Łąk pokoszonych i cień pod modrzewiem.
Szuwarem pachną zamulone stawy
I coś gadają. Co takiego? Nie wiem.
Cały dzień chodzę, przysiadam w tym cieniu
I to, co widzę, powtarzam bez związku:
Piasek, zielone kamyki w strumieniu,
Łąki i stawy – i znów od początku.
Dopiero nocą, gdy idziemy skrajem
Rzęs ponadwodnych w blady księżyc z wosku
Zgaduję nagle, że idę mym krajem
I trawy pachną i więdną po polsku.
Kazimierz Wierzyński
Chyba wszyscy znają piękne ilustracje Jana Szancera. Na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=LnPDsUxLubU
Po spożyciu wyjątkowej wody w „Qchni Artystycznej” cyklista jest w stanie dotrzeć do Limburga, by przed „Villa Lavendel” lawendowy rower powąchać. Działa zbawiennie na nerwy 🙂
@asia: 🙂
http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=ojt6tSN0Wy4
W poszukiwaniu much i infrastruktury, czyli Wyścig Pokoju. Polecam mężowi Nemo, bo co dwie pasje jednocześnie to nie jedna 🙂
Dilmah
Wykonanie świetne, świetnie dobrana piosenka – no i gdzie! Dzisiaj wraca.
http://wyborcza.pl/1,75476,13900664,Hit_internetu__Szef_stacji_kosmicznej_zegna_sie_z.html
A tu kulinarnie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2vio09T-8qA
Chlebek mają szczególny, bo nie można pozwolić, żeby przy zerowej grawitacji okruchy fruwały naokoło. Gotować to tam nie gotują, Chris powiada, że mają do podgrzewania coś tam…no na na talerz nie da rady, po odfrunie 😉
Fantastyczną robotę zrobił przez te 5 miesięcy, pokazał światowej widowni, jak to jest na stacji kosmicznej, a przez ostatnie miesiące był komendantem stacji. Ponieważ nasz ci on jest, mieliśmy parę wywiadów z nim w naszej TV, z kosmosu, a jak 🙂
To jego trzecia misja, prawdopodobnie ostatnia, bo tam w kolejce tłoczno. Oglądałam wywiad – oczywiście zgłosił się, że jak na Mars, to on chętny! Potwierdził, że to prawda z Marsem. Bardzo fajny facet, dalszy sąsiad z Ontario 🙂
Jak się płacze w kosmicznej przestrzeni? Łzy nie spadają, tylko się gromadzą przy oku 😯
Pytania pochodzą od dzieci szkolnych, które mailowały do skrzynki, założonej przez synów Chrisa. Stąd się wziął pomysł, żeby Kosmos przybliżyć takimi małymi you-tubami-odpowiedziami. I nie tylko, cała masa zdjęć, filmików i tak dalej.
http://www.youtube.com/watch?v=q9S4ofhyOe8&NR=1&feature=endscreen
na sniadanie nabiał najlepszy
http://www.polityka.pl/galerie/1533955,8,rysuje-andrzej-mleczko-2013-r.read
dobra wiadomosc dla sledziozercow, matjesy juz w drodze 😉
Dzien dobry,
w oczekiwaniu na …wiosne (?)
tak @ byku, sledzie z Holandii.
Pozdrawiam,
Ps. a na rowerze, rowniez instrument muzyczny, gral niegdys
Frank Zappa.