Wyznania zazdrośnika
Zazdrość jest uczuciem motywującym do działania. I trzeba ją odróżniać od zawiści, która jest stanem niszczącym i niesympatycznym. Mogę więc przyznać się do tego, że zazdroszczę Agnieszce i Marcinowi ich nowego dzieła. I nie jest to tym razem nowa restauracja lecz książka podsumowująca ich dwudziestoletnią działalność na warszawskim rynku gastronomicznym. W książce, którą tu zachwalam z czystym sumieniem (cóż piękniejszego niż chwalenie konkurentów) opisują oni swoje doświadczenia wyniesione z kuchni Chianti, Meltemi, Santorini, El Popo , Mirador i Absyntu. Wymienione lokale błyszczą na bogatym stołecznym firmamencie. A teraz ich właściciele postanowili umożliwić tym, którzy do wymienionych restauracji mają zbyt daleko, odtworzyć ich atmosferę (dzięki zdjęciom), aromaty i smaki (dzięki przepisom) we własnych domach.
„Najprzyjemniejsze jest podniecenie, które towarzyszy otwieraniu nowej restauracji. Albo nawet okres wcześniejszy, kiedy koncepcja rodzi się w głowach. Wtedy jesteśmy jak zakochani, nasze myśli zajmuje tylko nowy projekt.” To słowa z wstępu nowej książki kulinarnej jedynego takiego rodzeństwa w Polsce, a może i w Europie. Agnieszka i Marcin Kręgliccy od wielu lat prowadzą w Warszawie sześć, a w porywach nawet siedem, różnorodnych restauracji.
„W kuchni u Kręglickich” jest książką bez precedensu. Sumuje ona bowiem doświadczenia zawodowego autorów oraz korzysta z najlepszych przepisów ze wszystkich ich restauracji. Wymownym mottem dzieła winny być słowa ze wstępu: „Prowadzimy restauracje od dwudziestu lat. Kłócimy się i godzimy przy stole. Jedzenie jest dla nas osią pracy, życia rodzinnego i towarzyskiego. Jest sposobem na dbanie o siebie i o innych, jest źródłem przyjemności. Przede wszystkim musi być dobre.”
Niebagatelnym walorem książki są zdjęcia. Nie robił ich specjalista kulinarny smarujący pieczeń preparatami powodującymi, że mięso wygląda cudownie a po sesji zdjęciowej wyrzucane jest do śmietnika. Mikołaj Grynberg jest fotografem znanym i uznanym. A tym razem udowadnia, że wszystko może być tematem dla artysty.
Przepisy z kuchni obojga Kręglickich są przez nich wielokrotnie sprawdzone w praktyce (wiem zaś, że karmieni przez nich – żyją). Ale – co ważniejsze – są możliwe do wykonania w polskim domu. Warto więc korzystać z rad i przepisów mistrzów. Ja robię to dość często (czytam felietony Agnieszki w „Wysokich obcasach”) i nie żałuję.
Komentarze
Witam,
Bardzo chętnie kupię tę książkę. Widuję Kręglickich na kanale Kuchnia.tv w programie „Para w kuchni” i bardzo podoba mi się ich styl prowadzenia programu i gotowania. Czasami podpatrzę coś u nich i stosuję potem to u siebie w kuchni.
gratuluje nam przeszło 100 tys wpisów … 😀
Dzień dobry. Nigdy za dużo książek o jedzeniu, a jeszcze jak Autorzy sympatyczni, ładne zdjęcia i dobre przepisy, to czego więcej chcieć? Wczoraj nie udało się uruchomić mojego komputera, spróbuję dzisiaj.
Pewno za chwilę psiutek wstanie i będę musiała z nim wyjść, a jestem przez niego niedospana. Wyspał się za dnia za to łaził po nocy, chodził do kuchni napić się wody, potem wskakiwał do mnie na tapczan, trącał mnie mokrym nosem i lizał po osobie żeby się z nim bawić. Lizania nie znoszę, łożko ma swoje,a noc jest do spania. Powiedziałam mu to kilkakrotnie , ale bez pedagogicznego sukcesu.
Dzisiaj na obiad albo zupa piczarkowa i odsmażane ziemniaki, albo smażona kaszanka, ziemniaki i kapusta. Jeszcze nie wiem.
Oczywiście zupa pieczarkowa. Nie myślcie sobie!
Książki nie czytałem (zapewne niedawno wydana) jednak w trzech Ich restauracjach jadłem (zyję) smaczne było. Tylko ceny w Chianti dość wysokie – ale co tam zyje się raz. (dla porównania w El Popo umiarkowane – takie były kiedy ja tam byłem z czasem mogły się zmienić).
Felietony w WO też „smaczne” 🙂
Skończył się listopad, mój ulubiony miesiąc, i już prawie koniec roku 🙁 Lubię listopad za długie, spokojne wieczory, miasteczko bez wakacyjnych hord, bez przedświątecznego chaosu w sklepach i zagonionych tłumów w amoku. W listopadzie mam czas.
Grudzień zaczął się deszczowo i ponuro, ale przynajmniej moje mięśnie i stawy po wczorajszej wędrówce jakoś nie dolegają. Kąpiel w soli i magnez, to jest to!
Szanowny Panie Stanisławie!
___________
PS Teraz praktycznie nie ma oliwy tloczonej na zimno innej niz extra vergine. Ta, która po tloczeniu na zimno nie spelnia wymogów normy extra vergine, jest uzywana do celów przemyslowych lub jest rafinowana tak samo jak oliwa z wytloków.
______________________
—-Jest trochę inaczej. Oliwa nie spełniająca normy EV jest klasyfikowana jako Vergine lub idąc dalej jako typu lampante.
_______________
Ale to ta rafinowana najlepiej nadaje sie do smazenia. EV do smazenia raczej nie powinno sie uzywac.
___________________________
——Może Pan swobodnie uzywać do temperatury 180 stopni.
Serdecznie pozdrawiam
zlewkrwi
EV pryska przy smażeniu i dlatego się nie powinno jej używać. Sprawdzone, poparzone łapska.
Nemo,
dla mnie listopad jest najbardziej znienawidzonym miesiącem roku. Ponury aż strach! A grudzień? Jeszcze 3 tygodnie i będą nam sie dni wydłużały 😉
Na razie nie wiem, co za oknem, bo ciemno.
Pyro,
zaprosisz Schwarcy’ego na goloneczkę? Słyszę, ze zjeżdża do Poznania, i to nie tylko Schwarcy 😉
Powitanko serdeczne –
a ja wczoraj w szale gotowania przygotowalam dwie michy kopytek. Pytanie – kto to teraz zje? Odsmazane bardzo dobre lecz codziennie nie da rady delektowac sie nimi. Zamrozic sie chyba nie da…
Serdecznosci imieninowe dla Andrzejow. To nie szkodzi ze spozniona, ale za to jakie serdeczne!!!
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Echidno,
Kopytka jak najbardziej dają się mrozić. Czasami tak robimy.
Robiąc ostatnio plan zaopatrzenia na święta stwierdziliśmy, że w zamrażarce mamy jeszcze paczkę uszek do barszczu. Porcja całkiem spora. Trzeba na paru sztukach przetestować, czy mrożenie im w jakiś sposób nie zaszkodziło – chodzi o ew. zapachy obce i wysuszenie. Jeżeli będą OK to jeden punkt wigilijnego programu już jest 😉
„200 tysięcy dolarów za jedną truflę” taki tytuł przykuł moja uwagę.
Niezła cena jak na „grzybek”.
http://deser.pl/deser/1,83453,6009221,200_tysiecy_dolarow_za_jedna_trufle.html
Dzisiaj albo jutro uduszę mnóstwo pieczarek i też zamrożę. Będa na farsze i „na sałatę”. Zrobię to teraz, kiedy cena za I gatunek nie przekracza 6 zł, bo przed świętami sięga 9 złotych i nawet wyżej Tego roku nie iodziemy do rodziny, Ryba przyjeżdża w 2-gie święto, więc umówiłyśmy się z Młodszą, że Wigilię jemy we dwie (chyba, że Marialka nie będzie miała dyżuru, to wtedy we trzy) i jemy ją jako elegancki tradycyjny acz niezbyt różnorodny posiłek – zupa borowikowa ze śmietaną, dwa rodzaje ryby (np pstrąg w migdałach i rolada z łososia z chrzanem), kapusta z grzybami, grzyby duszone, kompot z suszu. Do ryby riesling albo furmint. Potem już tylko kawa, ciasta i miodówka.
Śledzie 2-3 rodzajów i paszteciki będę miała, bo potrzebne w dni następne, natomiast w Wigilię nie wiadomo, czy zjemy nawet to, co zaplanowane.
Echidno – wysłałam dzisiaj grzyby prioorytetem. Jestem ciekawa kiedy dojdą.
Witam serdecznie,
Książka kusi mnie z wystawy pobliskiej księgarni już od paru dni.
Po tej zachęcającej recenzji postanowiłam,że kupię ją sobie w
prezencie na Mikołajki 🙂 A co do restauracji Kręglickich to byliśmy
w Meltemi w gronie koleżanek i kolegów z klasy świętować nasze
50 urodziny.Impreza była bardzo udana- kulinarnie również.
Z El Popo też mam miłe wrażenia.
Premier w Poznaniu:
„Uczeni są zgodni, że ocieplenie o 2 stopnie w skali… Celsjusza 😯 będze miało szkodliwe skutki…
ojej… jak to dobrze przeczytać tak pozytywną recenzję i to z książki niejako konkurencyjnej. Rzadkie to zjawisko, więc tym bardziej cenne.
Kuchnia Państwa Kręglickich rzeczywiście przepyszna, czego wielokrotnie kosztowałam w ich restauracjach, a książka myślę że jest dobrym pomysłem na prezent.
Jeśli ktoś szuka prezentów z dziedziny ogrodniczej, zrobiłam ostatnio przegląd i jest podlinkowany powyżej pod moim imieniem.
Pozdrawiam,
Zdarzało mi się też jeść u Kręglickich, najczęściej w Absyncie, który ulubił sobie mój sympatyczny i nieubogi 😉 kolega, ale także w bardziej „populistycznej” (cenowo) Fortecy – i również jeszcze żyję 🙂 Czy ta książka to pozbierane felietony Agnieszki z „Obcasów”? (Miałam też przyjemność kiedyś Agnieszkę poznać.)
ja już na prezenty kupiłam parę książek gospodarzy ale dzięki Ewie będę miała prezenty dla znajomych, którzy postanowili osiedlić się poza miastem we własnych domkach … 🙂
Pyro a te pstrag w migdalach to jak go sprokurowac?
Nie Doroto, to nie jest zbiór felietonów, tylko całkiem autonomiczne, nowe teksty. A przepisy są wybrane spośród najlepszych z każdej kuchni należącej do autorów.
Morag – mój Osobisty Spec od ryb przyrządza pstrąga w migdałach
na 2 sposoby : smażony na patelni i posypany przed podaniem uprażonymi płatkami migdałów lub pieczony w piekarniku z
niewielką ilością masła i białego wina, a płatki migdałów dodawane
są na wierzch pod koniec pieczenia,tak aby lekko się przyrumieniły.
Ostatnio wracając z podróży na południe Polski przywieźliśmy
pyszne pstrągi ze Złotego Potoku (Jura Krakowsko-Częstochowska).
Polecam,jeśli będziecie w tamtych okolicach.
Książkę już zamówiłam w zeszłym tygodniu, mam nadzieję, ze za dzień dwa trafi w moje ręce!
Dość często bywam, szczególnie w dwóch greckich, restauracjach u „Kręglickich”. Lubię też Absynt na elegantsze wyjścia. Absynt szczyci się od paru lat wyróżnieniem Michelina, jako jedyna polska restauracja.
Tak tak, to najwyzszy czas pomyslec o prezentach. 😆
Ja jestem w trakcie pisania listu do pana ktory kazdego roku 06. grudnia przynosi prezenty. Moze mi podpowiecie jak nalezy tytuowac owego pana?
Czasu nie pozostalo nieduzo.
😎
Morąg na kilka sposobow, przy czym od razu mówię, że nalepszy jest ten najprostszy – czyli ryba lekko nasolona i posypana pieprzem, slrop[iona cytryna, po pół godzinie panierowana w tartej bułce, jajku i płatkach migdałiowych smażona na mieszaninie dobrego oleju i masła. Po usmażeniu jeszcze kawałeczek masła na wierzch, żeby topiąc się, wsiąkało w rybę.
Johnny,
może tak: Szanowny Panie Mikołaju!”
Drogi Johnny czyli Kochany A.,
Pisz Szanowny Panie Piotrze a potem mu wytłumaczysz, że to pomyłka i zwalisz na mnie. W dniu, w którym przyszedłem na świat Rodzicielka zobaczyła w kalendarzu do wyboru: Piotra lub Mikolaja. I wybrała co wybrała.
Na wiosnę znów będę w Berlinie więc jeśli M. zawiedzie, to coś Ci przywiozę.
Piotrze, a kiedy obiecany Poznań? U nas hasło „Gotuj się” wciąż obowiązuje.
Szanowny Panie Piotrze
Ma pan wyjatkowa okazje już w tym tygodniu, w najblizsza sobote uprzyjemnic mi zycie milymi i uzytecznymi prezentami
1/ Spadochron w 12m kwadratowych:
http://www.cabrinhakites.com/kites-products/crossbow-ids
ciag dalszy nastapi …
…ciag dalszy
i pasujaca deseczka 148 X 43cm
http://www.cabrinhakites.com/boards-products/prodigy
I proszę nie zapomniec zaplacic, jak to dawniej mialo miejsce, za dostawe do domu gdyby panska obecnosc Szanowny Panie Piotrze bylaby nie mozliwa.
I wcale nie mam ochoty czekac na toto pare miesiecy. U nas lato zaczyna się 14 grudnia 😆
A na wiosne w Berlinie już się cieszymy. Zaraz przekaze to Przyjacielowi. 😆
do zobaczenia w Berlinie 😆
Nemo dlaczego Cie te 2 stopnie tak dziwia?
Pyro,
to zależy od terminu wejścia „Smaku Europy” na rynek. A do Berlina jedziemy z rodzinnego, dziadkowskiego obowiązku. W tym roku byliśmy z Kubą, to następna wyprawa musi być z Zuzanną. Też już dorosła do wizyty w Pergamonie. A nam takie wyjazdy z wnuczętami też dają dużo frajdy. Widzimy jak dorstają, i widzimy też jak nasze „smrodki dydaktyczne” (tak to nazywał Wańkowicz) przynoszą właściwy skutek. Ale o Poznaniu oczywiście nie zapomnimy. Choć nie wiem czy po bieżącym tygodniu Poznaniacy nie będą mieli gości dość!?
johnny walker pisze:
Czasu nie pozostalo nieduzo.
Czyli jak rozumię zostało jeszcze dużo czasu 😉 Jest więc czas aby się zastanowicz jak tego Gościa tytułować.
Do mnie , jeżeli przyjdzie, to dopiero na Wigilię (oby tylko bez rózgi 😀 )
Też woziłem dzieci do Pergamonu. Myslę, że nie bez efektów. A 2 stopnie to magiczna granica, po przekroczeniu której większość z nas utonie w falach oceanu. 2 stopnie liczone w stosunku do poziomu bazowego sprzed iluś tam dziesiątek lat. Dotyczczas wzrosło o 0,7 stopnia, ale pare lat temu było już chyba trochę więcej, bo ostatnio wychodzi troche chłodniej. Zdziwienie Nemo jest dla mnie zrozumiałe, bo niby skąd taka sztywna granica. Jak do wszystkiego, tak i do efektu cieplarnianego jestem lekko sceptyczny. Dobry wybuch wulkanu więcej znaczy niż cała emisja gazów w skali globalnej przez kilka lat, o ile dobrze pamietam. Dziura ozonowa, która tak nas straszyła, też, zdaje się, juz trochę mniejsza. Oczywiście zgadzam się, że kopalną energię musimy oszczędzać, jak się tylko da. Ale to inna sprawa, choć związana.
Stanisławie,
Podzielam Twoje zdanie.
Ja nie mam nic przeciwko walce z ociepleniem sprowadzającym się do rozwoju nowych i bardziej energooszczędnych technologii. Jednak słysząc fanatyków blokuję się i nie przyjmuję argumentów, typu 2 stopnie.
O ile dobrze pamiętam ze szkoły i z moich obserwacji, klimat jest tak skomplikowanym układem z tyloma zmiennymi, że nie jest możliwe dojście do tak konkretnego wyniku we wszystkich możliwych wariantach przebiegu zmian. Chętnie zobaczyłbym inne, konkurencyjne warianty ocieplenia.
Dodatkowo fakt, że USA teraz tak chętnie włączają sie do dyskusji na ten temat wg mnie oznacza, że na podstawie stosunku do ocieplenia klimatu będzie się teraz dzieliło świat na lepszych i gorszych. Niedawny oponent tj. USA zamienia się w lidera zmian. Obym się mylił.
Latwo sie mowi Panowie, jak sie nie mieszka w depresji. 😉
Stanislawie i Pawle trzezwe slowa, ktore podzielam, w koncu lodowce tez kiedys schodzily, bo sie cieplej zrobilo, a o Belchatowie nikt nie slyszal, oszczedanie zrodel energii kopalnych jest oczywistoscia, szukanie dla nich alternatyw koniecznoscia, a ze wczorajszy wilk na Kioto przebiera sie w Czerwonego Kapturka, taki jego wilczy interes i jeszcze niejeden bialy niedzwiadek splynie z kra, nim sie cokolwiek w tej materii odmieni, te 2°C, to pewnie po to, zeby dac do zrozumienia, ze wie o °F,
ida swieta, to moze cos o luksusie? np taki kawior ze slimakow:
http://tf1.lci.fr/infos/jt/0,,4136840,00-le-caviar-d-escargot-oui-ca-existe-.html
A do mnie nikt się nie wybiera z prezentami?! 🙁
Nirrod, Stanisławie,
premier rozbawił mnie precyzją wraz z podaniem skali (Celsjusza), bo nie wiem, czy Amerykanom przetłumaczono na 3,6 °F. Tusk powtarza obiegowe komunały dla maluczkich w obliczu niesłychanie kompleksowego zagadnienia zmian klimatycznych. Jasne jest, że nie należy marnotrawić zasobów surowcowych i energii, zatruwać środowiska i produkować gazów cieplarnianych itd.
Tu są zgodni wszyscy, ale zaraz padają argumenty, żeby najlepiej ograniczyli się Chińczycy, bo my musimy spalać węgiel itd.
Przede wszystkim nie należy wycinać lasów, na wolnych przestrzeniach wypasać bydła (produkującego wielkie ilości metanu), a potem żreć hamburgerów i marnować kolejnych metrów sześciennych drewna na solidne trumny o udźwigu 300 kg i więcej 🙁
Już nawet w remontowanym krematorium w Bernie robią jedną o komorę o szerszych drzwiczkach, bo coraz więcej jest trumien o ponadstandardowej szerokości 😯
Wycinanie lasów mangrowych w Bangladeszu ma tak samo tragiczne skutki jak trzebienie lasów na zboczach górskich, czy to na Filipinach czy w Kalabrii. Głupota ludzka jest tu trochę prędzej karana, ale dalekosiężne konsekwencje zatruwania gleby, wody i powietrza też się meldują wcześniej czy później 🙁
Alicjo,
jak Twoja kapusta? Moja się jakoś uspokoiła i już nie bulka, poziom soku stale spada (dolewam ten, co wyciekł na początku) i się zastanawiam, czy wynieść do piwnicy. Tydzień już minął.
Coś dla Sławka :
http://chsv.nikon-image.com/jpn/products/camera/slr/digital/d3x/img/sample/pic_002.jpg
Zdjęcie z najnowszego Nikona D3x
Trochę się otwiera bo dużżżże
A ja dzisiaj obmyłam swoją kapuchę w garnczku i wtbrałam trochę na surówkę. Jeszcze jej trochę brakuje, jeszcze ma nutkę goryczki ale i tak jest o wiele lepsza, niż ze sklepu. Obmyłam talerzyk, kamień, przepłukałam gazę, uzupełniłam płyn. Za tydzień będzie w sam raz.
Cała seria:
http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.nikonwatch.com/&sa=X&oi=translate&resnum=9&ct=result&prev=/search%3Fq%3Dnikon%2Bd3x%26hl%3Dpl%26pwst%3D1
Pyro,
jak długo stoi Twoja kapucha?
Moja powoli dochodzi… ale poczekam jeszzce parę dni, bo Pyra nie kazała tykać przed upływem 2 tygodni. Żurawina ładnie wyglada, a także smakuje (właśnie spróbowałam).
Johnny,
gdzie święta w tym roku? Nasz surfiarz poznał panienkę, którą też przysposobił do surfowania, ale w tym roku jadą do warszawy – pokazać Carolinie Warszawę i przedstawić ją rodzicom 😯
Chyba ma jakieś poważniejsze zamiary? Panienkę zaaprobowaliśmy.
Nemo – moja kapusta ma dzisiaj 2 tygodnie. Brakuje jej tydzień ale ja już dzisiaj jadłam.
Johnny czasu zostalo niewiele, juz po czasie juz sie zaczelo, juz dzisiaj musialam kupic prezent pod mikolaja a jutro tez cos dojdzie i tak przez caly miesiac.
Danusiu, Pyro dziekuje za przepisy, Alicja chcesz na prezent szatkownice do szatkowania kapusty?????? normalna populistyczna nie zadne dekery itd.
cos dla Misia
http://www.campus-colmar.com/activites/images/ours_polaire.jpg
ps
Misiu, to nie fota, to zyleta, widac nawet, ze tatuazu laska sie pozbyla na prawej rece,
kapusty nie mam, wiec sie nie wstrzele
morąg,
jasne, że chcę 🙂
no to bedziesz miala ale troche potrwa
Alicjo
Tym razem wybieramy się do el gouna. Lezy toto nad morzem czerwonym i prawde powiedziawszy nie ma nic wspolnego z typowa turystyczna zabudowa. Cala wiocha zaprojektowana zostala na wzor venecji. Ale to nie ma specjalnego znaczenia. Wybieram się tam na kita. To sport z którym zaprzyjaznilem się przed prawie 10_ciu laty. Teraz mam ochote na dalsze wtajemniczenie i stad ta prosba do Szanownego Pana Piotra o odpowiedni sprzet. 😉
Ciepla woda duzo slonca i dobre warunki wiatrowe, a są to perfekcyjne warunki do treningu, zachecily nas do wyprawy na tamtejszy revir. No i oczywiście to tylko 4ooo kilometrow, a nie zadne 8ooo jak w przypadku Brazylii gdzie o tej porze roku panuja podobne warunki.
Do Luxoru, gdzie jest cala masa nie tylko kamyczkow do obejrzenia, jest 3oo km w jedna strone. I już wiem ze nie pojade tam.
Bylem, widzialem i podziwialem. Jest naprawde co, poczawszy od obelisku poprzez swiatynie Karnak oraz Luxor, Ramsesa II stary palac zimowy. Tym razem tylko s p o r t. Takie są zalozenia. Jakie bedzie przelozenie tych zamierzen w realu? Czas pokaze czy mi sil wystarczy. 😆
A ja nic nie musze morag_u. a to tylko chce i dokonam, to co u gory naklepalem. 😆 😆
nemo,
jak mozna lubic listopad? Chociaz grudzien jeszcze gorszy. Mnie przy zyciu trzyma tylko adrenalina ktora moj organizm produkuje na widok tych wszystkich czerwono-zielonych dekoracji, i tak jak handlowcy licza dni do Swiat prognozujac zyski, tak ja nie moge sie doczekac do tych chociaz odrobineczke dluzszych dni…. Moja Babcia zawsze wypowiadala takze druga czesc przyslowia „na Nowy Rok przybywa dnia na barani skok” – mianowicie,
„a na Boze Narodzenie, na kurze stapnienie”.
listopad w tym roku byl ladny a te 24 dni szybko minie i czerwono zielone dekoracje przemienia sie w zolte kurczaczki, mikolaje zostana natychmiast przetopione na zajace
Chcę wiosny!
Byle do wiosny!
kucharko,
no właśnie, w obliczu grudnia każdy miesiąc lepszy 🙄 Grudzień jest za krótki i zawsze mnie zaskakuje 🙁 A listopad lubię autentycznie. To jest miesiąc, w którym nic nie muszę, nigdzie nie wyjeżdżam, w górach jest cisza i spokój, wieczory długie i przyjemne…
„Listopad dla Polaków niebezpieczna pora” St.W.
U nas kity i wszelkie inne żagle , dechy etc. dawno pochowane.
Hm… gdzie Alsa się podziewa, czyżby ją coś zmogło? Idę zadryndać.
A gdzie Pan Lulek?
Alsie padła maszyna, zasilacz czy coś tam. No właśnie, a Pan Lulek co – pod pierzyną, na 3 poduszkach czy jak?
polecialem, postrzelalem, slepego do metra odwiozlem, ( mamy takiego, co strzela nie widzac, do tarczy trafia, ale z metrem ma klopot, nie Jego rewiry )
po rosole chcialem poczytac, a tu od dwoch godzin cichutko, borsuki, czy co?
spadne wiec posnic o Luxorze i Czerwonym Morze
Borsuki, chrapią. Dobranoc spiochom, u mnie wczesny wieczór.