Do wyboru, do koloru
Sklepy rybne, zwłaszcza w dużych miastach ale np. w małym Pułtusku też, bywają coraz lepiej zaopatrzone. Świeże ryby morskie i owoce morza dostarczane są nawet kilka razy w tygodniu. Co – moim zdaniem – świadczy o tym, że moi rodacy rozsmakowali się w tym co pływa i żyje w wodach mórz a nawet oceanów.
Czasem bywa trudniej o dobry przepis na danie rybne niż o sama rybę. Aby uzupełnić ten brak zaproponuje dziś kilka przepisów, które często sam stosuję a moi stołownicy je chwalą.
Kalmary smażone
1,5 kg kalmarów, 1/4 l oleju, 15 dag mąki, 2 cytryny, sól, pieprz
1.Kalmary oczyścić i natrzeć solą. Odstawić na 15 min.
2.Opłukać z soli i pokroić w krążki. Obtoczyć w mące i zanurzać we wrzącym oleju po kilka. Wyjmować, gdy nabiorą złotego koloru.
3.Osączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.
4.Podawać posypane pieprzem i przykryte plasterkami cytryny.
Kalmary faszerowane
Kalmary ( całe tuszki nie tylko krojone w pierścienie macki ),50 dag pomidorów, 2 cebule, 1 marchew, 1 por, 6 łyżek oliwy lub oleju, 1/2 szklani białego wytrawnego wina
Farsz: 10 dag gotowanego ryżu, 5 dag fistaszków, 1 cebula, 3 łyżki oliwy, 2 łyżki posiekanej natki pietruszki, ząbek czosnku, sól, pieprz
1.Marchew, pora i cebulę oczyścić, umyć i posiekać. Obrane ze skórki sparzone pomidory przetrzeć przez sito, usunąć pestki. Kalmary oczyścić, umyć. Posiekać macki odcięte od korpusu, odwłok zachować w całości.
2.Dwie posiekane cebule podsmażyć na oliwie. Dodać pora i marchew. Dusić 10 min. Wlać wino, dodać przetarte pomidory i gotować kwadrans.
3.Do farszu podsmażyć na oliwie 1 posiekaną cebulę. Dodać ugotowany ryż, fistaszki, natkę pietruszki, posiekany czosnek, sól, pieprz. Wymieszać z pokrojonymi mackami.
4.Nadzieniem napełnić odwłoki i ułożyć je w żaroodpornym naczyniu. Zalać sosem i sokiem z pomidorów. Piec półtorej godziny w temperaturze 180 st. C.
Łosoś w papilotach
4 kawałki filetu z łososia, pół cytryny,2 ząbki czosnku,2 łyżki oliwy z oliwek, po 3 – 4 igiełki rozmarynu, sól, pieprz,4 młode marchewki, 1/2 cukinii
1.Łososia umyć, osuszyć kuchenną papierową ściereczką, usunąć ości (należy przesunąć dłonią po wewnętrznej stronie filetu, duże, łatwo wyczuwalne ości wyjąć przy pomocy dużej pęsety), ostrym nożem ostrożnie odciąć skórę.
2.Każdą porcję ryby położyć na kawałku pergaminu (papieru do wypieków) na tyle dużym, aby można było rybę z dodatkami zawinąć szczelnie i końce dobrze zakręcić.
3.Rybę skropić odrobiną soku cytrynowego i oliwy, poukładać na niej pokrojony w plasterki czosnek, obok ułożyć pokrojoną w wąskie paseczki marchew i cukinię, 3 – 4 igiełki rozmarynu , przyprawić solą i pieprzem. Odłożyć w chłodne miejsce na pół godziny.
4.Zawinąć szczelnie pergamin,( można zawinąć w dwa arkusiki), pakieciki ułożyć w nagrzanym do 180 st. C piekarniku i piec rybę ok. 20 – 25 minut.
5.Wyjęte z piekarnika pakieciki ostrożnie otwierać, aby nie poparzyć się parą. Podawać z ziemniakami z wody.
Krewetki z tabasco
25 dag dużych surowych krewetek, zielone lub czerwone tabasco (może być peperoncino), ząbek czosnku, sól, pieprz, oliwa, sok z cytryny
1.Krewetki bez skorupek ale z ogonkami skropić tabasco i sokiem z cytryny wymieszać z wyciśniętym czosnkiem i odstawić.
2.Wysmarować naczynie żaroodporne lub patelnię oliwą . Piec w 200 st. C 10 min. lub smażyć na patelni aż się zrumienią z wierzchu.
Tym razem tytuł nie jest zwodniczy: do wyboru do koloru!
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
Wszyscy śpią jeszcze. Alicja ma ciepło, reszta w większości pod grubymi kołderkami. Kot Mordechaj pewnie przyjął miejscowe zwyczaje i śpi pod kocykiem owiniętym prześcieradłem.
Kota wspominam szczególnie, gdyż z uwagą przeczytałem, co napisał o radzieckiej gastronomii. W sumie różne rzeczy dobre były, po trochę dobrego we wszystkich komentarzach, jednak pierożki wysuwają się zdecydowanie na czoło jako najłatwiej dostępna chluba rosyjskiej kuchni. Sprzedaż uliczna w tym względzie nigdy chyba nie została skutecznie wypleniona przez władzę.
Wybór dokonany w Watykanie trochę mnie zaskoczył. Niemal wszystkie przepowiednie kazały się spodziewać papieża na długie lata. Widać żaden młody kandydat nie odpowiadał wszystkim, więc znów wybrano „przejściowego”. Chyba że zachowa pełną sprawność przez lat kilkanaście co najmniej.
Opowieści o współpracy z juntą nie robią na mnie większego wrażenia. Wiem, że IPN biorąc się za hierarchów jakoś zawsze brał pod lupę tych najmniej konserwatywnych. Rzeczywista współpraca najbardziej „radiomaryjnych” wychodziła jakoś przypadkiem. Nie twierdzę, że nic nie było, bo przecież brak mi do tego podstaw. Podchodzę jednak do takich rewelacji z rezerwą.
Ależ gdzie, Stanisławie , nie śpią. Robią sobie z rana prasówkę, bo te papieskie komentarze ciekawe…
Najpierw pro domo sua, czyli sprawy blogowe.
Gospodarzu miły, Piotrze nasz przewodniku! Mnie się wydaje, że ostatnio jest Ciebie stanowczo zbyt mało na blogu. I wcale nie oczekuję, że będziesz pełnił funkcję moderatora; nie dla łagodnego człowieka ta funkcja. Ja się jednak czuję wyraźnie porzucona, jak ta czwarta żona w haremie, kiedy pasza wprowadził kolejną. Daję słowo – sama Twoja obecność, dwu zdaniowe komentarze znacznie podnosiły jakość dyskursu. Bardzo ich brakuje. Ty się lepiej przyznaj: dla kogo porzuciłeś nas, przy stole?
Krewetki i kalmary zostawiam amatorom, wystarczą mi ryby.
Stanisławie – tylko ludzie naiwni i nie mający wiele pojęcia o funkcjonowaniu w świecie polityki, mogą mieć wielkie pretensje do „czystej niewinności”. Nikt, kto działa w przestrzeni publicznej nie jest wolny od jakiejś formy współpracy z władzami – lub opozycją. Inaczej się nie da: prawo obowiązujące trzeba oswoić, ludzi do czegoś przekonać, dziesiątki decyzji uzgodnić, podejmować interwencje w interesie swojej organizacji czy podopiecznych, zabezpieczyć się przed nieżyczliwymi – życie społeczne po prostu. Prymas Wyszyński w areszcie domowym, a oskarżano go o brzydkie rzeczy. Kto całkiem bez winy? Ten, co po nic nie sięga, niczego nie robi, czai się po kątach i czeka na swój czas? Nie ma w Polsce np ani jednego nazwiska wysoko postawionego człowieka, do którego „puryści polityczni” nie mają żadnych zastrzeżeń. I oby ci puryści raczej z kątów nie wychodzili.
Stanisławie, wiem, że to blog kulinarny, ale zaitrygowałeś mnie wypowiedzią z godz. 8:40.
Bardzo sobie cenię Twoje komentarze.
Czy byłbyś uprzyjmy uzupełnić tezę: „Rzeczywista współpraca najbardziej ?radiomaryjnych? wychodziła jakoś przypadkiem” konkretnymi przykładami.
Kończąc mało oryginalne śniadanko: jajko po wiedeńsku, grzanka z rokpolem, druga z miodem – pozdrawiam.
Delli – miłych wrażeń południowoamerykańskich i szczęśliwego powrotu do domu.
Robie lososia podobnie jak Gospodarz, tylko zamiast cukini daje biala czesc pory. Lubie moment jak otwieram folie i zapach wydostaje sie na zewnatrz. To nasze ulubione danie i robie go stosunkowo czesto. Bedzie w niedziele, bo corka przyjezdza na kilka dni i jedno z jej zyczen jest wlasnie losos w papilotach.
Dla świętego spokoju Pyro.
Coraz mniej mnie bawi kopanie po kostkach. A polowania nigdy nie lubiłem, mimo że lubię dziczyznę.
Siedzę całymi dniami przy komputerze i pracuję. Kończę kolejną książkę o obyczajach kulinarnych i (niemal jednocześnie) zaczynam drugą. Doliczywszy do tego obowiązki w „Polityce” i TOK FM to dość jak na faceta w sile wieku (to eufemizm).
No i czytam, rzecz jasna, wszystko co pojawia się w blogu. Czasem się złoszczę, choć częściej cieszę! Staram się też odpowiadać na pytania skierowane do mnie. Choć nie zawsze zdążam w porę.
Wieczorem miałem okazję wysłuchać relacji Córeńki z Wierzynka. Około dziesięciu lat temu reputacja tej restauracji była lekko zachwiana. Wygląda, że jednak wróciła do właściwego poziomu. Córeńce bardzo smakowało wszystko, a jest bardzo wymagająca. Sama gotuje świetnie i poznaje, co dobre.
Na przystawkę rago?t z sarny z przewagą rozmarynu w przyprawach było doskonałe. Czysta zupa rybna z pierożkami nadzianymi sandaczem też była godna spożycia. Na drugie większość towarzystwa zamawiała kompozycję z jelenia, sarny i przepiórki w sosie sosnowym z musem z kaszy jaglanej i bobu. Córeńka wybrała comber z sarny z puree selerowo-czosnkowym i pierożkami z kapustą w sosie z owoców jałowca. Młoda uważa, że dokonała właściwego wyboru, choć nie do końca harmonijnie układał jej się comber sarni z kapuścianymi pierogami. Ale i jedno i drugie smakowało cudownie.
Do combra była jakaś dobra rioja. Wina były różne, ale Córeńka trafiła na tę rioję i była zadowolona.
Prawdziwe święto zaczęło się przy deserach. Córeńka wybrała suflet czekoladowy z gorącym sercem, sosem malinowym i lodami miętowymi. Oceniła, że suflet był lepszy niż robi sama, a kompozycja tym razem absolutnie harmonijna. Jeden z ucztujących wziął 3 desery, bo nie umiał wybrać jednego.
Spożywanie posiłku trwało od godziny 19 do 23. Potem część nieoficjalna w barze. Wytrwała mniej więcej połowa towarzystwa. W barze większość nastawiła się na wiekowe whisky, Córeńka wolała coctail.
Łza się w oku kręci. Bywałem niegdyś tak goszczony, ale głównie na Węgrzech. Sam też gościłem innych, ale w małych restauracjach, nie tak wykwintnych, za to chyba dostarczających niewiele mniejszej satysfakcji smakowej. Na przykład pieczony udziec barani w wiejskiej gospodzie niedaleko Władysławowa. Specjalnie zamówiony przygotowywany był 2 dni i dostarczył węgierskim gościom bardzo pozytywnych wrażeń.
Polu, niechętnie rozwijam ten temat, gdyż budzi duże emocje. Chyba niepotrzebnie się do niego włączyłem po informacji sugerującej, że Franciszek I ma coś z tej dziedziny na sumieniu.
Najczęściej pomawiani o współpracę byli Arcybiskup Życiński i Biskup Pieronek. Obaj spotykali się z oficerami SB w okolicznościach, o jakich pisała Pyra, czyli takich, jakich nie byli w stanie uniknąć. Na obu były jakieś materiały w IPN, ale współpracy nie było, zresztą obaj byli przez władze raczej szykanowani niż hołubieni.
Tymczasem o współpracy Arcybiskupa Wielgusa, który otrzymał nominację na Metropolitę Warszawskiego, z IPN nic nigdy nie wyciekło. To dziennikarze coś wywęszyli i ostatecznie zapowiedziany już ingres został odwołany. Komisja kościelna uznała fakt współpracy za udowodniony i mianowano nowego Metropolitę – Arcybiskupa Nycza. Księżom IPN procesów lustracyjnych nie wytacza, więc nie o procesy chodzi, ale o wycieki z materiałów posiadanych przez IPN.
Przypomnę jeszcze gorszące sceny z Ingresu Arcybiskupa Nycza, gdy Rodziny Radia Maryja w katedrze i przed nią wznosiły okrzyki przeciwko nowemu Metropolicie i za Metropolitą odwołanym.
Dzień dobry,
Spóźnione ale bardzo serdeczne życzenia dla Krystyny i Kysiade. Jak najlepszego zdrowia!
Podobnie jak Elap, często przygotowuję rybę w papillote, i też z porem 🙂
Jolly R., uniknęliśmy na szczęście nawrotu zimy choć się ochłodziło ale bez śniegu ani oblodzonych dróg.
Gospodarzu, prosimy o częstsze wpisy, choćby krótkie 🙂 Wydaje mi się, że zniechęciłoby to niektórych do nieprzyjaznych tekstów, tak sobie marzę.
Bardzo smakowity opis uczty u Wierzynka podany przez Stanisława, zwrócił moją uwagę na pewien aspekt mody kulinarnej – to pure z wszystkiego i do wszystkiego. Kaczka w Belwederze była na pure z selera, tu inne kombinacje do kaszy jaglanej z bobem włącznie. Nie przeczę, że może być smakowite i ciekawe ale i element mody w tym jest. Wszystkie zupy ostatnio są miksowane na krem, dodatki do mięs w postaci masy, pasty czy innego przecieru; jestem ciekawa jak długo to potrwa – 10-20 lat?
Dzień dobry,
u nas niestety sklep rybny nie jest tak dobrze zaopatrzony, a panie w nim pracujące nie za bardzo znają się na rybach. Ostatnio koleżanka nam opowiadała, że nie wiedziały, które ryby są słodkowodne, a które morskie. 😀
Rzeczywiście jest taka moda. Do tego połączenia często egzotyczne. Inna moda – kasze w dziwnych formach dodawane do różnych dań. Ja akurat jestem kaszolubem, moje Panie akurat nie.
Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za życzenia. Traktuję je jako urodzinowo-imieninowe, bo ja jestem tego dnia takie dwa w jednym.
Dzisiaj ma urodziny mój kot Hannibal. Właśnie kończy 19 lat. Jest w dobrej formie tylko starczo marudny.
Witaj pola.
Krysiade – a jak się układa mir domowy psa z kotem? Piesek młody, kot wiekowy? Wypiję wieczorną herbatkę za zdrowie Hannibala.
Pierwsza polska gwiazdka 🙂
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,13558742,Atelier_Amaro___pierwsza_polska_restauracja_z_gwiazdka.html#BoxSlotIIMT
Barbara i Piotr Adamczewscy wolą się bić na noże i widelce, a facet eufemizmami i awersją do przemocy się zasłania. Na wsi drewno na opał rąbie. Siekierą. W porównaniu z papieżem jest młodzikiem, a papież by nas tak samych sobie nie zostawiał. Nie przyjmuję tych wymówek do wiadomości, a marzyłem przez całe życie i najwyższy już czas bym coś z tych marzeń miał.
Panie Piotrze – Proszę się częściej wpisywać. Proste jak drut 🙂
Dzien dobry,
Krystynie, Kryside i wszystkim Krystynom nieujawnionym spoznione najlepszego!
Alino,
cieszy mnie, ze zbytnio nie ucierpieliscie, w Albionie czyste wariactwo pogodowe, wczoraj tzw Vivaldi (rodzinny zart o czterech porach roku w jednym dniu), mianowicie slonce, grad, slonce, sniezyca, slonce deszcz!
Mam nadzieje ze kolezanki Poznanianki nie dotknela awaria elektryczna – podobno pol miasta pozbawione pradu.
Gospodarza wiecej – marzenie. W niedziele papiloty lososiowe beda!
a ja nie znam NIKOGO, kto by sie czesciej wpisywal niz pan gospodarz;
od poniedzialku do piatku wpis za wpisem, zna ktos takiego drugiego ? 😉
Pyro – dzięki w imieniu kocurka. Mir domowy jest zachowany. Rządzi oczywiście kot. Już trzecim psem.
Do wyboru, do koloru —> Ludzie z Sal –> https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/LUDZIEZSAL022013
Coś mi się wydaje,że ta moda na miksowanie,musowanie i purowanie 🙂
przyszła z Francji.No bo właściwie,to skąd miała przyjść 😉
Nad Sekwaną od jakiegoś czasu bardzo en vogue są wszelakie verrines-
musy na słono,słodko-słono lub na słodko podawane w szklankach.
Tu na przykład mus z kalafiora + bita śmietana z curry:
http://www.verrinesfaciles.net/verrines-de-veloute-de-chou-fleur-et-chantilly-de-curry/
Mnie ta moda się podoba.Musy są lekkie,najczęściej kolorowe i to naprawdę ciekawy pomysł na aperitif.Mogą być też dodatkiem do drugiego dania.
Pyro-krewetki i kalmary,co to je zostawiasz biorę na pniu 😉
Stanisławie-Tobie łza się w oku kręci na wspomnienie niegdysiejszych przyjęć i poczęstunków,a wczoraj ta łza zakręciła się w oku Osobistego Wędkarza,któremu opowiedziałam,że na blogu mowa o radzieckich bankietach.Wspomniał swój pierwszy pobyt w Nowosibirsku w roku 1999,kiedy to został podjęty z iście carskim przepychem absolutnie nieprzystającym do ówczesnej,smętnej rzeczywistości tamtejszych sklepów.Okazało się,że wraz z kolegą podróżowali tym samym samolotem,którym sprowadzono na przyjazd ich skromnej,dwuosobowej delegacji wszelakie wytworne dobra typu owoce morza,ryby,mięsiwa i inne artykuły nie do kupienia na miejscu.Wódka oczywiście lała się strumieniami,ale tej sprowadzać samolotem nie trzeba było 😉
Krysiade-karesy dla sędziwego Hannibala 🙂
Placku, ujawniasz moje ukrywane skrzętnie wady. Myślę o rąbaniu drewna oraz o awanturach z Kręglickimi. Mam nadzieję, że Twoja wrodzona dyskrecja nie pozwoli na dalsze, publiczne bądź co bądź, obnażanie.
Dzień dobry,
zamarzyła mi się ta rybka i nie będę czekać do niedzieli, zrobię dzisiaj, może sposobem Elap i Aliny, czyli z dodatkiem pora. Czy poza porem dodajecie coś jeszcze?
Krewetkowy raj był w Meksyku, tam nauczyłam się je przyrządzać tym najprostszym sposobem. Gorzej z kalmarami, nie robiłam nigdy. A z doświadczeń restauracyjnych – różnie, bywają pyszne, ale łatwo przedobrzyć i wychodzą gumowe, nie do zjedzenia.
Dla Hannibala – serdeczności urodzinowe 🙂 Miałam przyjemność poznać, dostojnie towarzyszył nam w spotkaniu i ze stoickim spokojem obserwował nasze łasuchowanie pyszności u Kryside.
Barbaro, do pora dodaję marchewkę. Drobno pokrojone gotuję przez ok. 5 minut.
Połowę rokładam na papierze do pieczenia, na to rybę skropioną cytryną i oliwą i przykrywam resztą pora i marchewki, zamykam papillote. Piekę krócej niż w przepisie Gospodarza, od 10 do 15mn, w zależności od grubości filetów. Smacznego 🙂
Z przyjemnością obejrzałam pojedynek Adamczewscy – Kręgliccy 🙂
„Sklep rybny Warszawskiej Spółdzielni Spożywców „Społem” przy ul. Próżnej 14 w Warszawie”. 1969 r.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/167551/77d892021500c0ccba0d098f3902c59d/
„Widok frontu sklepu usytuowanego na parterze w kamienicy. Na pierwszym planie widoczny zaparkowany na chodniku pod sklepem samochód FSO Warszawa” 🙂 1969 r.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/167523/77d892021500c0ccba0d098f3902c59d/
Alinko, dziękuję 🙂
Zgago-coś czuję,że te krewetki z tabasco to dla Ciebie 🙂
Gdyby się czasem okazało,że nie lubisz tabasco,to zużyjemy je do Krwawej Mary 😉
Barbaro
Alina juz Ci podala, cienkie slupki z marchewki i pokrojona wzdluz biala czesc pory. Posypuje tez swiezo zmielonym zielonym pieprzem. Tak jest w moim przepisie. Reszta jak podal Gospodarz. Nam bardzo smakuje. Marchewke i pory podgotowuje wczesniej jakies 3 – 4 minuty.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie miłe życzenia. 🙂
Dzisiejsze propozycje Gospodarza bardzo przypadły mi do gustu, bo lubię łososia i kalmary. Smażone krążki kalmarów zdarza mi się jeść w gdyńskiej restauracji La Fortuna, tyle że dawno tam nie byłam. Są pyszne . Myślę, że Pyrze też by smakowały. Krewetki jem rzadko, bo miałam na nie uczulenie. Powinnam sprawdzić, bo może już mi przeszło.
W mojej telewizji nie ma, niestety, kanału Kuchnia TV i dlatego z wielką przyjemnością obejrzałam pojedynek znawców kuchni.
Elap, dzięki za podpowiedzi 🙂
Na obiad dzisiaj drożdżowe pyzy z pieczarkami w sosie śmietanowo-pietruszkowym. Do popołudniowej kawy sięgnę po jakieś ciasteczka do szafki. Po południu zacznę prokurować torcik Krystyny z jedną modyfikacją – zrobię biszkopt kakaowy. Alkoholizowanych owoców mam jeszcze multum, więc jest co wpychać w krem – do wybory: jeżyny, wiśnie, maliny, cytryna. Znowu będzie trzeba część wydać, bo przecież nie zużyję tego do ciast.
Uwaga! Jest już nowy wpis na cześć gwiazdki dla p.Amaro