Kolacja na zamówienie
Bywają takie spotkania przy stole, które są urządzane na zamówienie gości. Nasi przyjaciele maja swoje ulubione dania z naszego repertuaru i od czasu do czasu domagają się właśnie takiego menu.
Najczęściej domagają się na przekąskę faszerowanej ryby w galarecie. I bez fałszywej skromności (zwłaszcza, że to nie moja zasługa) muszę stwierdzić, że się tym żądaniom nie dziwię. Też bardzo lubię tę rybę pożyczoną z kuchni żydowskiej.
Równie często zamawiane są warzywa pieczone w oliwie i śledzie w cytrynie.
Spośród zup najczęściej goście domagają się pomarańczowej lub z patatów. Obie są z imbirem i wspaniale rozgrzewają. W zimne dni nie ma nic lepszego.
Ponieważ najczęściej podawanymi daniami głównymi są włoskie specjały czyli risotto lub spaghetti w różnych wariantach, to biesiadnicy chcąc poczuć inne smaki niż te z Półwyspu Apenińskiego, najchętniej widzą dziczyznę lub drób. Może to być zając, sarna, gęś, perliczka lub kaczka.
Na sobotnią kolację, którą odbyliśmy w wąskim ośmioosobowym gronie, przymuszono mnie do zrobienia (fot. wyżej) kaczki luzowanej z orientalnymi przyprawami. A że bardzo lubimy i my to danie, tym chętniej podpiekłem i wyluzowałem dwie piękne kaczuszki.
Deser był do wyboru: sernik na kruchym spodzie i Pavlowa z truskawkami.
Do dań podałem wino, na punkcie które ostatnio chyba oszalałem. Wmawiam wszystkim, że pasuje ono do wszystkiego. To Primitivo di Manduria.
Ponieważ po wyjściu gości stwierdziliśmy, że na stole nic nie zostało, to chyba mogę wysnuć wniosek, że przyjęcie było udane.
Fot. P. Adamczewski
Kaczka dla całej rodziny
Kaczka mała lub duża, w zależności od liczby biesiadników, 1 cebula, 3 ząbki czosnku, sos sojowy, oliwa, 2 – 3 ugotowane suszone grzybki lub grzyby mun, 1 – 2 słodkie papryki, sól, pieprz, ostra przyprawa (chili, cayenna), 3 łyżki rzymskiego mielonego kminu, 10 łyżeczek cukru, garść rodzynków, tyle samo orzechów lub migdałów albo 1 łyżka wiórków kokosowych
1.Kaczkę sprawić, posolić i upiec w piekarniku bez tłuszczu: najpierw bez przykrycia na większym ogniu, pod przykryciem na wolnym. Całość pieczenia powinna trwać do1 godz.
2.Kaczkę po wystygnięciu (może być niedopieczona) wyluzować, czyli wyjąć z niej kości, a mięso pokroić w kawałki wielkości połowy pudełka zapałek. Jeśli mięso jest bardzo miękkie, samo się podzieli na drobniejsze jeszcze kawałeczki.
3.Na dużej patelni rozgrzać oliwę, poddusić w nim pokrojoną drobno cebulę, pokrojone ( wcześniej namoczone) grzybki, paprykę i przeciśnięty przez praskę czosnek, dodać rozdrobnione mięso, wlać sos sojowy, wsypać cukier, ostrą przyprawę, mielony kmin rzymski, rodzynki, migdały i razem poddusić.
4.Potrawę tę podaje się z ugotowanym na sypko ryżem albo z makaronem sojowym lub ryżowym.
Komentarze
Rzeczoną kaczkę Gospodarzostwo przywieźli,jeśli dobrze pamiętam,
na Zjazd we wrześniu 2010.Świetna 🙂
Jeszcze o dietach-nieustannie i cierpliwie czekam,kiedy wymyślą dietę opartą na pierogach,makaronach,plackach i naleśnikach 😉
W Ferrarze jadłyśmy pasticcio,które składało się z takich to kolejnych warstw:
-spód z kruchego ciasta
-makaron-rurki w sosie beszamelowym
-duszone plastry bakłażanów
-znowu beszamelowy makaron
-i znowu kruche ciasto wszystko przykrywjące niczym kordełka
Niezwykle syte i smakowite.Występuje też w wersji mięsnej.
Pochodzenie ma niby greckie,ale jest jakieś niebywale włoskie 😉
Sypie !!!
Miłego dnia bez względu pogodowe okoliczności 🙂
Rano było prześlicznie – 10 cm ponowy, szadź na drzewach i krzewach, bajka. Teraz jakby trochę pocieplało, gałązki już nie są tak puchate, jak godzinę temu. Uprząż Radzia się suszy, bo 10 cm kopnego śniegu szczęśliwy jamnik ma do brzuszka, a w zagłębieniach terenu do łopatek. Wracał do domu niechętnie, mokruteńki jak ściera – teraz śpi.
Kiedy Młodsza wróci z pracy (ok 18.00) będzie na nią czeka gorąca zupa pieczarkowa – gęsta od grzybów skąpanych w dobrej śmietanie, zaostrzona sokiem cytrynowym, sporą ilością grubo mielonego pieprzu i majeranku. Taka zupa zimowa to nie elegancka, rosołkowa zupa z drobno siekanymi pieczarkami; skąd, to zupa z grzybów krojonych w grube cząstki – mniejsze na 4, większe na 6 kawałków i dużo tego – żeby było co gryźć.
Dzień dobry Blogu!
U mnie cud-pogody ciąg dalszy, w związku z tym dzieją się różne rzeczy.
Słońce nagrzewa stromą morenę nad jeziorem Thun, woda z topniejącego śniegu zamarza i rozsadza niby solidne zbocze i mamy kolejne osuwisko
To na obrazku trafiło akurat jadące auto i zepchnęło je do jeziora, które w tym miejscu ma również bardzo stromy brzeg i jest głębokie. Kierowca był na tyle przytomny, że wydostał się sam i wyciągnął pasażerkę już pod wodą i oboje dopłynęli do brzegu. Auto utonęło w ciągu 20 sekund. Czy uda się je wydobyć, nie wiadomo.
Okolica jest ulubiona przez płetwonurków.
nemo faktycznie mieli ludzie refleks by się uratować …
Piotrze miło być Twoim gościem … 🙂 … ja też miałam takich, którzy jak nie zrobiłam galaretek z kurczaka to mi to wypominali od początku do końca przyjęcia i jeszcze przy różnych okazjach … 😉
śnieg pada i Amelka będzie miała radochę po szkole … 🙂
Jolinku,
ten fachowiec polecał raczej dietę Atkinsa, która może jest dobra, ale dla młodych i zdrowych, aktywnych fizycznie.
Niedawno w niemieckiej telewizji ZDF przedstawiono sześcioro ochotników, którzy pod opieką lekarza przez 4 tygodnie stosowali najpopularniejsze w Niemczech diety (Brigitte, Weight Watchers, FHD, Dinner Cancelling, low-carb etc, zupa kapuściana)
Wszystkich ochotników zważono i zmierzono im zawartość wody, tłuszczu i mięśni szkieletowych w organizmie.
Wszyscy stracili trochę na wadze, jedni mniej, inni więcej, ale różnica wagowa na końcu polegała głównie na ubytku wody i masy mięśniowej i… przybytku tłuszczu!
Wszelkie radykalne diety tak się kończą, że organizm wpada w panikę, redukuje zużycie energii i gromadzi kolejne zapasy.
Naprawdę jedynym skutecznym sposobem (poza operacją żołądka i odsysaniem tłuszczu) na utrzymanie dotychczasowej wagi lub jej obniżenie przez zmniejszenie zapasów tłuszczu w organizmie jest konsekwentna i długotrwała zmiana trybu życia (mniej jeść, więcej ruchu), a to jest bardzo trudne, bo trzeba pokonać wygodę i przyzwyczajenia 🙁
Zabawna historia z tymi kulinarnymi upodobaniami gości.
Mamy koleżankę,u której co roku,podczas imprezy imieninowej i są podawane,na wyraźne życzenie gości,zawsze dwie,te same przystawki:
nóżki w galarecie oraz sałatka rybna.W sprawie dania głównego
oraz deseru gospodyni ma luz blues,niczego nie narzucamy 😉
To jedyny taki przypadek w gronie naszych znajomych 🙂
nemo stawiam na ruch … 🙂 … bo diety oszukują człowieka … 😉
mój ukochany i jedyny żółty storczyk dziś zakwitł i to mi daje nadzieję, że za dwa tygodnie będzie po zimie …
dzisiaj do kawy zrobiłam sobie kanapkę z poduszonymi na szybko kawałkami jabłka i posypałam je orzechami .. całkiem dobre było .. i zdrowe … 😉
Dzień dobry,
Nemo – ukradli Wam diamenty na kwotę ok. 37 milionów EURO 😯
http://www.tvn24.pl/napad-doskonaly-miliony-w-diamentach-padly-lupem-na-lotnisku,307119,s.html
Niezły łup, ciewawe, że nie było obstawy przy załadunku, tylko załoga 🙂
Słabe płoty w tej Brukseli 🙄
Transporter z diamentami należał do amerykańskiej firmy Brink’s, która chwali się sloganem:
Od 1859 roku żaden klient, który nam powierzył swe mienie, nie stracił ani jednego centa 😎
I trwało to aż do 2013 roku 😀
Oszlifowane brylanty najwyższej klasy „chodzą” po ok. 6500 euro za karat (0,2 g). Tam podobno były różne, surowe i szlifowane, ale w sumie raczej dość lekki ładunek, parę kilo. Złota o tej wartości byłaby prawie tona 🙄
I znowu ta Antwerpia 😉
Antwerpia nas prześladuje 🙂
A dlaczego Was?
Henryku – bo my jesteśmy (wszystkie) piękne dziewczyny, a wiadomo, że diamenty są najlepszymi przyjaciółmi pięknych dziewcząt.
A niektóre z tych dziewcząt mieszkają w Szwajcarii. Samolot mial lecieć do Zurichu 🙂
Może Henryk ma na myśli Antwerpię, która nas „prześladuje”?
Henryku,
długo by opowiadać…
Dzien dobry,
W ramach diety na deser rolada Nemo :).
W piecu ciasto francuskie z jabłkami i marcepanem, jak wyjdzie (z pieca), to i ja wyjdę (z domu) 😉
Od zachodu nadciągają chmury 🙁
Pójdę na wschód, do jeziora Brienz, a w drodze powrotnej wstąpię po gorzkie pomarańcze.
Pigwy utarłam, niech puszczą sok.
Pyro! Dziekuje za wyjasnienie.
Wiem! Wszystkie kobiety sa piekne!!!
Jolly,
mam nadzieję, że doniesiesz o rezultatach. Deserowych, nie dietetycznych 😉
Bez obaw, doniose. Jeno z braku wisni brzoskwinie dam.
Co do diet, przmiany materii itp, podobno bardzo wazny jest sen (co najmniej szesc godzin) i poczucie zadowolenia. Stres i bezsennosc zaklocaja metabolizm.
Pyry deserowo zjedzą jabłka pieczone z malinami
o proszę … facet fajny blog prowadzi …
http://www.facetikuchnia.com.pl/
Dzień dobry 🙂
Deserowo, choć przedobiednio, zjadłam batonik. Mam dzisiaj nerwowo myślany dzień i zwoje mi się zasapały 🙄
W domu czeka kurczak z warzywami i pyzy. Jutro barszcz ukraiński treściwy, z kiełbasą. Pojutrze nie wiem, ale pomyślę gdy batonik zacznie działać 😎
Szwajcarskie diamenty skradziono. Dla równowagi Tina Turner pragnie uzyskać obywatelstwo szwajcarskie, bo uważa, że jest to najlepsze na świecie miejsce do zamieszkania. Wie, co mówi, bo mieszka w Alpach od lat.
Jeden z moich znajomych zawsze dopominał się o śliwki w occie. Cieszą sie one zawsze wielkim powodzeniem u wszystkich gości, więc muszę co roku robić małe zapasy.
Dzisiaj gorąca zupa fasolowa, a na deser wafelek „Teatralny”. Ale to wszystko jeszcze przede mną 🙂
Wiosna: http://pinterest.com/pin/168392473538984991/
Trzeba mieć konto jak Tina Turner żeby zamieszkać w Szwajcarii. To bardzo drogi kraj – co potwierdza Nemo, podatki wysokie i jeżeli się tam nie zarabia, to zamieszkanie na stałe w Helwecji jawi się, jako kosztowna fanaberia.
Pies chce znowu wyjść; Boziu, Boziu – skąd na to siły brać?
http://pinterest.com/pin/477874210430306408/
Pierwsze oznaki wiosny
Uff, ale się namaszerowałam 🙄 Do wiaduktu kolejowego i z powrotem. Po drodze pogaduszki ze znajomymi na tej samej trasie, tylko w odwrotnym kierunku. Wszystkim chce się ruchu na świeżym powietrzu.
Wrocilam z zakupow, glownie ukierunkowanych na chili. Wielki amerykanski supermarket „Shop Rite”. I co zobaczylam? Otoz maja w sprzedazy nasze PACZKI! Tak sie nazywaja i z urody tez podobne – chociaz wygladaja dosc mizernie. Jakies takie wymeczone, z data waznosci na kilka dni do przodu. Nie kupilam. Jak spasc to z „dobrego konia”. Ale sa! Nasze ci one.
Właśnie sobie poszło
Zrobiłam jakieś 8 km, właściwie niewiele, więc skąd to zmęczenie? 🙄
W drodze powrotnej zajrzałam do sklepu po obiecane pomarańcze, przy okazji odkryłam, że mają tam jabłka rubinette (Rafzrubin), bardzo aromatyczne i słodko-kwaskowate w smaku. To podobno wyhodowana z nasionek przypadkowa krzyżówka golden delicious z pomarańczową Coxa. Powstała niedaleko Schaffhausen.
A po diamentach słuch zaginął.
Podobno sprawcy byli przebrani za policjantów i zajechali czarnymi pojazdami z migającym „kogutem” na dachu. Wszystko poszło sprawnie i trwało 5 minut. Pasażerowie nic nie zauważyli.
W 2003 roku ze skarbca Centrum Diamentowego w Antwerpii skradziono diamenty, złoto, gotówkę i inne precjoza o wartości ponad 100 milionów euro, niektóre szacunki sięgają 400 mln. Kradzież zauważono po 24 godzinach. Dyrektor generalny miał akurat wesele, a dyżurny strażnik mieszkał na terenie Centrum, ale w mieszkaniu dość odległym od skarbca.
Całe mnóstwo zabezpieczeń, kamery, czujniki reagujące na światło, ciepło ludzkiego ciała, ruch, zamki cyfrowe z milionami kombinacji – wszystko to zostało przechytrzone przez złodziei, być może przy pomocy pracowników Centrum…
Skarbiec został otworzony kluczem.
Główny klucz od skarbca składał się z dwóch części: klucza właściwego i długiej sztangi i powinien był po każdym użyciu zostać rozkręcony i chowany osobno, ale dla wygody trzymano go w postaci gotowej do użycia w czymś w rodzaju schowka na miotły 😉
Nemo,
a co robisz z tej pigwy ?
Szwajcaria to takze nacjonalizm nie gorszy od wegierskiego….
Krystyno,
z pigwy zrobię nalewkę. Utarłam ją rano na grubej tarce i postawiłam w chłodzie, teraz wycisnę sok, podgrzeję go lekko do rozpuszczenia dodanego cukru, potem dodam koniak i ziarenka kolendry i niech sobie stoi.
Z wyciśniętych owoców spróbuję usmażyć pigwowe chlebki czyli bardzo gęstą marmoladę.
O, odezwał się znawca Szwajcarii 😉
Możesz to twierdzenie uzasadnić, czy tylko szukasz zaczepki, ozzy?
Tutaj nawet na na reprezentację narodową piłki nożnej mówią „Naazi” i źle traktują cudzoziemców Narzecze może być niezrozumiałe 🙁
Dziecko mi właśnie zafundowało quiz z kolejnego chowana do lodówki żyrafy i słonia, oraz konferencji prasowej lwa w lesie. Quiz miał 4 zadania i wszystkie oblałam do zera. Podobno quiz ten najlepiej rozwiązują 4-latki w przedszkolu; menedżerowie, jak Pyra – do zera. Zabawa była jednak rozchichotana.
Milo ostanio zagladac na bloga. Gospodarz daje same apetyczny opisy i przepisy, a blogierzy sie nie kloca tylko wymieniaja informacje o dobrym jedzeniu, dietach, zdrowotnych spacerach itd itp. Czyzby to z powodu Wielkiego Postu? Po ostatnich dwoch wpisach strasznie mnie kusi i na ostrygi i na kaczki, ale wczoraj bylem u znajomych na smakowaniu bigosu. Trojka gosci przyniosla trzy bigosy i kazdy byl inny, ale tez kazdy dobry na swoj sposob. Wspolne bylo to, ze w zadnym nie bylo kielbasy, ale wylacznie rozne miesa. Roznily sie glownie skladem miesnym (jeden mial dziczyzne) oraz iloscia grzybow i mieszanka przypraw. A pomyslalby ktos, ze bigos to bigos.
Ależ ROMku, po cóż się TU kłócić, kiedy można rozsiewać mściwe miazmaty po innych blogach
Rodzinna koincydencja? 😉
Kaczuszkę, a nawet dwie miałam w sobotę na rodzinnym obiedzie. Upieczona w folii rozpływała się w ustach. Towarzyszyły jej oczywiście podduszone kwaskowe jabłka, pieczone ziemniaki, surówka z selera i buraczki. Po obiedzie były sery od Brzucha, pyszne!
@nemo
nie szukam zwady i nie pretenduje do bycia ekspertem w sprawie Szwajcarii, jednakoz nie zamierzam dyskutowac z kims po tak „serdecznym” powitaniu. A o Szwajcarii to mozesz sobie pomarzyc na swoim albumie zdjec. Ja z kolei moge tam mieszkac, kiedy mam wolne od pracy (mieszkanie do dyspozycji mego dziadka, byl niegdys szefem „Sanyo” na Europe, niedaleko Z?rich)….mam jeszcze wiele koneksji z tym krajem, ale nie mam zamiaru o tym pisac na blogu kulinarnym.
ozzy,
przecież nie jesteś tu chyba pierwszy raz, żeby Cię uroczyście witać 😉
Zresztą od witania to tu jest Placek.
Owszem, marzę o tej Szwajcarii już od ponad trzydziestu lat, może mi się kiedyś uda tam zamieszkać.
Tymczasem ciułam grosz do grosza…
Zazdroszczę Ci tego mieszkania niedaleko Zürich 😉 Szczerze.
@heniu:
o antwerpii( i jej klimatach) jest dobry film schlesingera, z dustinem hoffmanem( 🙂 )
„maratonman”
@ROMek, to były prawdziwe bigosy nie jakaś podróbka, kapusta z kiełbasą…?. Mój bigos, to 1 część mięs tyleż samo kapusty kiszonej, 1/2 białej. 2 tyg. podgotowywania, zamrażarnie, odmrażanie i gotowe.
„Maratończyk” (Marathon Man) zrobił na mnie dawno temu takie wrażenie (ten dentysta!), że go do tej pory pamiętam.
Przez braci można mieć niezłe problemy 🙄
@Nemo. 😆 😆 😆
@yurek:
tak,dobrze, kapuste im bardziej maltretujesz tym staje sie lepsza…
dlatego,podczas nastepnej katastrofy asteroidowej, ona sie uratuje,
ale my nie…;)
Byku,
jesteś pewien tej Antwerpii i jej klimatów?
@nemo, przypomnę.
http://www.starpulse.com/Movies/Marathon_Man/Great_Film_Moments/?cid=v2-videos-iCNxL
Yurku,
dziękuję, ale „unavailable in your region” 🙁
W Europie kręcili w Paryżu (ostatni clip).
Laurence Olivier jako dentysta, brr… Znielubiłam go wtedy, bo się znęcał nad biednym Absolwentem 🙁
musze szczerz przyznac, ze jestem do tego miasta odrobine uprzedzony
(wspominalem?), bo prawie tam zdechlem, po infekcji gronkowcem…
w dzungli amazonskiej takich problemow nie mialem, jak w europie,
ale od czasu, gdy patroluje tam cejrowski z blondyna, to tez nie wiem…
moze czas na abdykacje?
Kocie Mordechaju, 😉
Osobisty poznęcał się trochę nad pigwami i z kilograma startych grubo owoców wycisnął dokładnie pół litra soku. I bardzo dobrze, nie będę musiała przeliczać proporcji, bo przepis jest zdaje się na pół litra soku.
Tylko go muszę znaleźć (ten przepis) 🙄
W piwnicy znalazła się też butelka Remy Martin i oplatany gąsiorek, można nastawiać.
Mruczącemu coś o marnowaniu koniaku Osobistemu przypomniałam, że Teściowa bardzo tę nalewkę lubi 😉
@nemo, http://www.youtube.com/watch?v=lC-DSaxzDzs
U mnie od rana jak w garncu – najpierw zawierucha śnieżna, potem śnieg z deszczem, potem marznący deszcz, deszcz, wiatrzysko i z powrotem deszcz ze śniegiem 🙄
I za chwilę temperatura ma spadać. Miałam inne plany kuchenne, ale podobnie jak Asia – przegląd zamrażalnika, znalazłam żeberka i zrobiłam gęstą fasolówkę. Na deser mrożone dzikie jagody zmiksowane z bananem. Ten przepis Jolinka na „lody” jest przebojem deserowym u nas.
Wracam do zajęć.
Znalazłam:
1,5 kg pigwy
150 g cukru
0,5 l koniaku
mała garstka nasion kolendry
Powinno wyjść 0.5 l soku i tyle wyszło, ale z kilograma owoców. Francuskie wydajniejsze 🙂
Yurku,
sadysto! 😀
Zdzierżyłam, bo skrócili…
Jestem wściekła, sfrustrowana i bunt we mnie narasta. Dlaczego? Bo mi na stronę „Gotuj się” i na Hartmana i na Kierowniczkę włazi reklama. Nienawidzę reklam; samochody kupuję plastikowe, miniaturki – prawnukom na prezenty. W różnych innych gazetach internetowych czasem te bzdury bywają – w „Polityce” mam pierwszy raz. Yurek! Pomocy!
p.s.
albo zmiane plci?
podobno miller tez sie nad tym zastanawia 😉
@Pyra spokojnie poczytaj!
http://adblocklist.org/
Dentysta też mnie nawiedza, ta scena i gdy musiał jeść diamenty 😈
Dobra, dziękuję Jurku. Teraz czytam Studio opinii – jest obszerny f-gnt analizy Instytutu Studiów Publicznych, o odniesieniach Państwo – Kościół kat – kto czego przestrzega, kto i czego nie przestrzega. Naprawdę warto przeczytać.
byla taka niezla polska piosenka „dentysta-sadysta”,
ale niestety nie pamietam kto i gdzie(@ozzy,ty?)
Może ta?
Wytłoki pigwowe suche jak trociny 😯
Zalałam wodą i gotuję do miękkości. Zobaczę, co z tego wyjdzie.
Byku – https://www.youtube.com/watch?v=mDro8cTYZuM
moja „dentystka”(lata szescdziesiata ubieglego tysiaclecia) byla” junkie”;
srodki przeciwbolowe wstrzykiwal sobie w zyle, a pacjentom
(nawet podczas skomplikowanych operacji przy korzeniach zeba) – salzlösung 😉
To podobno była Maryla Rodowicz 🙂
po berlinale(adieu!) dochodze do wniosku,
ze nikt w europie ,poza hannecke, nie potrafi nakrecic filmu
(chociaz budzety -MILIONOWE!)
Z siedmiu serów Brzucha nie dogadałam się tylko z Wiżajnem, przemówił do mnie jakoś tak półgębkiem. Bardzo smakował mi Kozidymek, Gouda i Łomnicki z kozieradką. Najbardziej zaskoczyła Frontiera. Pan mąż się jej przestraszył, ja wprost przeciwnie 😉 Wszystkie jadłam na żywca i z pieczywem, bez żadnych dodatków, chciałam je poczuć solo.
Zostało jeszcze 14. Szkoda, że nie mam Brzucha pod ręką, bo z sieci to jednak przyjemność na wielki dzwon (Brzucho, tylko sobie nie myśl, to nie zarzut 🙂 ).
p.s.
sensownego, znaczy sie…
Chili wyszlo dobre, chociaz nie dodalam swiezej papryki. Dodalam za to sporo selera, udusiwszy go uprzednio z cebula i czosnkiem + 1/2 kg mielonej chudej wolowiny, puszka pomidorow i taka sama czarnej fasoli. Dwie lyzeczki „Yello curry paste” dodalo ognia! Podam z lyzka kwasnej smietany, calosc posypie grubo startym ostrym serem. Mniam, mniam…
Wszyscy śpią? No to ja też gaszę lampkę…
Dobranoc.
dzień dobry …
dobrych snów Alicjo …
zima trzyma …
popatrz nemo mieszkasz w tej Szwajcarii od 30 lat i pomarzyć tylko o tym możesz … 😉 … ale super Ci to wychodzi ….. 🙂
zdrowia i super zdrowia dla obchodzącej dzisiaj 98 urodziny Danuty Szaflarskiej …
http://pl.wikipedia.org/wiki/Danuta_Szaflarska