Miłość do litery „r”
Smakosze a zwłaszcza uczestnicy blogu wiedzą o czym będę opowiadał. Oczywiście o ostrygach. Od wieków bowiem istnieje reguła, rozpowszechniana najpierw we Francji a potem przeniesiona dalej w świat, że jadać ostrygi można wyłącznie w miesiącach zawierających w nazwie właśnie tę upragnioną przez łakomczuchów dźwięczna literkę – „rrrrr”.
Mogę podjąć ten temat, mimo iż w lutym nijak „r” dopatrzeć się nie da. Ale przecież w języku francuskim to fevrier czyli „r” i to nawet podwójne choć to drugie jest niesłyszalne.
Długo szukałem wytłumaczenia tej zasady pozwalającej mi jeść lub nie, a muszę się przyznać, że jestem oszalałym amatorem ostryg, i to w tej najklasyczniejszej formie tj. jadanych i wypijanych na surowo. A o wypijaniu piszę rozmyślnie, by podkreślić, że owe mięczaki leżą sobie w muszlach kapiąc się w morskiej wodzie i własnej wydzielinie, którą wylać może tylko profan. Prawdziwy smakosz wypija to, siorbiąc ze smakiem. Mniej wyrobieni lub początkujący i podchodzący do ostrygi z lękiem, dodają sobie animuszu wkrapiając do muszli sok wyciskany z cytryny. Nie potępiam ich lecz i nie pochwalam. Prawdziwy smak ostrygi poznaje się gdy nie jest on skażony żadnymi dodatkami. A po przełknięciu delikatnego, śliskiego i zimnego mięsa wychyla się łyk białego, bardzo schłodzonego, wytrawnego wina. Jedni twierdzą, że musi to być chablis, inni, że chardonnay, a jeszcze inni – i ja się do nich zaliczam – iż najlepsze jest sancerre. (Choć mam wśród przyjaciół i zwolenników czystej zmrożonej wódki – smacznego Bogdanie!).
Wróćmy jednak do rozwiązania kalendarzowo-alfabetycznej zagadki. Podczas pobytu we francuskim mieście Sete, o którym jedni mówią, że stało się słynne gdy spoczął na tutejszym cmentarzu poeta Paul Valery a w kilkadziesiąt lat później bard Georges Brassens, inni zaś twierdzą, że tytułem do sławy jest zatoka czy raczej laguna de Thau ze słynnymi hodowlami ostryg, wyjaśniono mi wreszcie dlaczego można lub nie, zajadać się mięczakami. Otóż zarówno ostrygi jak i małże w lecie mają okres rozrodczy. Wytwarzają pewnego rodzaju mleczko, bardzo nieprzyjemne w smaku. Już w maju (a zwłaszcza od połowy czerwca do końca sierpnia) w zależności od gatunku, nie powinno ich się jeść. Potem znowu są pyszne. I to cała tajemnica.
Fot. P. Adamczewski
Smakoszu ostryg zapamiętaj więc: mai, juin, juillet, aout to złe dla ciebie miesiące, choć dobre dla ostryg, bo się płodzą. Od września zaś czyli septembre, nastaje dobry czas właśnie dla ciebie! Chłodź sancerre (lub czystą wyborową, finlandię czy absolut) i spraszaj gości, będą cudowne przyjęcia.
Komentarze
Dzien dobry.
Szefie…
„A o wypijaniu piszę rozmyślnie, by podkreślić, że owe mięczaki leżą sobie w muszlach kapiąc się w morskiej wodzie i własnej wydzielinie, którą wylać może tylko profan. Prawdziwy smakosz wypija to, siorbiąc ze smakiem.” …. prawdziwym smakoszem z pewnoscia nazwac sie jeszcze nie moge, ale wypijam ze smakiem. Kto by pomyslal… wielbiciel plackow kartoflanych…
Ale jako poczatkujacy skrapiam najpierw miesko cytryna, a osoba wprowadzajaca mnie w tajniki tych zwierzatek z „r” w srodku, urodzona i wtopinoa w ocean przez cale swoje dlugie zycie polecala do ostryg zimnego szampana. tak zrobilismy i bardzo mi to odpowiadalo.
dzień dobry …
Nowy wolne to mamy Cię więcej … 🙂 .. szampan też mi pasuje …
śluby też w miesiącach z „r” …. 🙂
ewo smacznego zwiedzania … 🙂
Daje kapke cytryny aby sprawdzic czy ostrygi sa zywe.
Errrr…
Ewa Wnukowa nawet ma na głowie jakoweś ostrrrrrygi… albo ośmiorrrrnice może… 🙄
Dzień dobry Blogu!
Francuzi w Sete mówią „nie jeść” i jedzą przez cały rok.
A dlaczego?
A dlatego:
Słynna reguła ?R? budzi różne spekulacje, od kiepskiego smaku ostryg w ciąży do szkodliwego wpływu upałow na jakość tych mięczaków (latem łatwiej zarazić się cholerą, jak czasem w Peru).
W rzeczywistości wywodzi się ona z wprowadzonego w 1759 roku we Francji zakazu połowu ostryg od kwietnia do października w celu ochrony zdziesiątkowanych w wyniku wzmożonej konsumpcji zasobów naturalnych. Ostryga europejska (0,1% produkcji swiatowej) rozmnaża sie w tym czasie zatrzymując zapłodnione jajeczka wewnątrz skorupy, aż do wyklucia się larw.
I to moze trochę zmieniac jej smak.
Ostryga azjatycka (98% produkcji) wydala jajeczka natychmiast i są one zapładniane na zewnatrz. Larwy ostryg hodowlanych (również w Europie) są specjalnie produkowane (jak narybek wielu ryb) i te ostrygi, które pochodza z hodowli (w Azji dorastają w ciagu roku) służa tylko do jedzenia. Nie będą się rozmnażać tak jak nie rozmnażaja sie świnie i kury w masowej produkcji przemysłowej.
Długoletni czytelnicy z dobrą pamięcia mogą zauważyć, że powtórzyłam mój komentarz z maja 2007, ale skoro temat się powtarza… 😀
Dziś pogody narciarsko-saneczkowej ciąg dalszy, na termometrze -6, ferie jak marzenie.
Cudowne przyjęcie, weselne, z „Księżniczki Ostryg” Ernsta Lubitscha. Ostrygi + Alkohol = Fokstrot.
Nie jem ostryg, tańczyłam fokstrota; już nie tańczę, co nie znaczy, że zaczęłam jadać mięczaki. Mówiąc nawiasem tańce w czasie mojej młodości wymagały niezłej kondycji. Kiedy ktoś jednak uczył się tańca w rytm melodii „Sześcioletni wielki, wielki plan” (autentyk) to co tam „trójka” złożona z polki, fokstrota i rumby, w porównaniu do budowy Nowej Huty przy pomocy łopat i taczek – ci dopiero mieli kondycję!
Pogoda okropna, brak słońca i nic się człowiekowi nie chce.
Fajnie tańczą 🙂
Godzina ruchu dziennie i po 12-20 miesiącach ważymy 12 kg mniej 😎
Po południu idę na dłuższy marsz.
Placku jak zwykle w 10 … 🙂 …
Pyro to prawda przygnębia mnie ta pogoda a tu mrozy i śnieg zapowiadają .. Słońca mało …
Podobnie jak Nemo po poludniu wybywam na dlugi marsz. Nemo w gory a ja na brzeg Atlantyku. Slonce pieknie swieci. Przez trzy miesiace mielismy go jak na lekarstwo i teraz ma nam swiecic do konca tygodnia. Wczoraj byly tlumy ludzi na spacerze.
U mnie taka pogoda, ale nie potrwa długo, może ze dwa dni.
Jeden z dwojga moich stałych stołowników.
Codziennie na nasz balkon przylatuje para kosów. On już jesienią plądrował koszyk z jabłkami z ogrodu, ona dołączyła, gdy nastały śniegi.
Dostają rodzynki i płatki owsiane nasączone ciepłym olejem arachidowym. Położyłam im też jabłka całe i pokrojone, ale „sklepowych” nie ruszają 😯 Za tymi z ogrodu ryzykowali życiem (koty, choć już tylko teoretycznie, bo najwyżej obserwują 🙄 ), bo koszyk stał przy samym oknie…
ostrygi bywaja u tutejszych tubylcow. wszystko innne tez bywa. podczas ostatniego weekendu wszystko wyszlo. z jednego pomieszczenia wyszedl nawet zapach chemikalii i pozostal smrod fekelii. z drugiego pomieszczenia wyszly wszystkie cztery stoly z krzeslami. wychodzilo tez przez uchylone okno wycie kobiecego glosu. akustyczna wrazliwosc nie pozwolila mi ominac tego spektaklu.
wyla panienka, mlodziudka tubylka ubrana w koszule nocna. twarz spocona, wlosy posklejane i przylegajace do ciala. panie ubrane na kolorowo panowie preferowali biale koszule a panienka wyla, krecila glowa i wyginala cialo.
nawet przez chwile nie pomyslalem, ze moze byc to nasza, europejska forma tanca erotycznego. panienka wyla, krecila glowa, unosila do gory rece i wraz z nimi unosila sie jej przeswitujaca koszulina. zgrabnie toto wygladalo. snula sie tak bez muzyki, ruchy stawaly sie coraz szybsze. kiedy nastapila faza trzesienia i drzenia jej ciala dwoje mezczyzn zdazylo panienke zlapac. teraz pomimo pozycji horyzontalnej wyc nie przestawala, drzenie tez nie ustepowalo. zaczela wydawac pojedyncze sylaby. po chwili slowa. uczestnicy imprezy zaczeli chwytac sie za dlonie i formulowac kolko graniaste.
chwycilem Ralfa z kolnierz i wyciagnalem go na zewnatrz. nic tam po nas i tak nie kumamy wydawanych dzwiecznych sygnalow a najwazniejsze juz zobaczylismy. co z tego, rzekl Ralf, nie czesto zdazaja sie tutaj takie zgrabniary.
sesja, jak sie okazalo poswiecona zostala niedawno zmarlej babci. rodzina wydala na medium niemala kase by dowiedziec sie gdzie babulenka ukryla przed smiercia majatek. tubylec, wnuczek gentelmen w bialej koszuli, opowiadal, ze jego polozenie finansowe jest nie do zazdroszczenia a babcia caly czas powtarzala ze nic nie zabierze w zaswiaty i wszystko pozostawi na planecie.
poszlismy zatem sprawdzic do sasiedniej knajpy i faktycznie, rumu bylo pod dostatkiem, przepic sie go nie dalo i jeszcze dla innych zostalo.
macie szczescie, dzis dostawa wiatrow zostala wstrzymana, wczoraj nie bylem w stanie czegokolwiek naklepac, bylem jeszcze caly czas pod wrazeniem 😆
dzisiaj zatem dzien byka 😆 i zycze wszystkim dobrego byczenia sie 😆
Gospodarz może jeszcze dopisać takich dziwnych amatorów ostryg, co zapijają je zimnym piwem – profanacja to czy nie, mnie tak smakuje i Kapitanowi też 🙂
U mnie dzisiaj wymyślone święto pod tytułem „Family Day”, bo w każdym miesiącu musi być jeden długi weekend. W lutym nie ma żadnego święta, więc wymyślili święto rodzinne, mam wolne jak Nowy.
Dzisiaj placki ziemniaczane.
Ostrygi…..paskudztwo niekoszerrrrne 😉
O, u mnie też będą placki ziemniaczane. 🙂 Zaraz zetrę ziemniaki/ mechanicznie/. Spacery na razie są bardzo ryzykowne, bo ulice na wsi są zalodzone. Chodzi się bokami, po śniegu, ale te boki coraz węższe. Przejechała wprawdzie piaskarka, ale sypie oszczędnie. Prószy lekki śnieżek.
Nemo,
tutaj większośc z nas nie ma zbyt dobrej pamięci / :)/ , więc chętnie przeczytałam informacje o ostrygach.
Kosy przylatują do naszego karmnika od czasu do czasu. Większość ptaszków to sikorki, dzwońce i mazurki. A kosy wspominam z wielkim sentymentem z marcowych pobytów w Zakopanem, kiedy późnym wieczorem wyśpiewywały swoje trele na czubkach drzew. Tutejsze nie są tak muzykalne.
Skoro dzisiaj ostrygowo i zabawowo,to proszę uprzejmie :
http://www.youtube.com/watch_popup?v=G4nX0Xrn-wo&sns=em
nemo jakby to ruszanie było takie skuteczne to z Ciebie „patyczek” by był … 😉 … fakt ruszanie jest potrzebne dla zdrowia …
Alicjo to macie tych wolnych tyle co my a na nas się wyrzeka, że to samo zło …
Moje sniadanie dzisiejsze, to 10 przepiorczych jajeczek. Nigdy nie jadlam, sa bardzo smaczne i zawieraja prawie samo zoltko.Teraz rozumim dlaczego maja tyle wartosci, wszak ten uklad mendelejewa to zoltku wlasnie. Przed Sw.W. zakupie nowa partie.
U nas mrozno, ale piekna sloneczna poogoda.
Udanego dnia zycze wszystkim.
Jolinku, nie wiem dokładnie jak jest w Ameryce, ale w Wielkiej Brytanii święta są na ogół przenoszone na poniedziałek i robi się z tego tylko troszkę dłuższy weekend.
Placki ziemniaczane + zimne zsiadle mleko – Tak!
Ostrygi – Nie!
Małgosiu to wiem ale jeśli co miesiąc to po kumulacji jest dodatkowo 12 dni wolnych i wychodzi tyle co u nas … nie liczę tzw. długich weekendów bo wtedy ludzie biorą na uzupełnienie urlop …
Jolinku,
raz w miesiącu długi weekend, a poza tym trzy stałe święta – Boże Narodzenie, Wielkanoc i Canada Day (1 lipca). Zdaje mi się, że mamy troszkę mniej tych świąt, niż w Polsce – 11 dni świąt ustawowych (te na niebiesko), no i o wiele mniej innych świąt, zwłaszcza kościelnych.
http://www.statutoryholidays.com/
Stany mają bardzo podobnie, tyle że 4 lipca narodowe święto, a nie jak u nas, 1-go. Co się da przenosić na poniedziałek, to się przenosi, bardzo to wszystkim pasuje.
Święta Wielkanocne są inne, bo tutaj bardzo ważny jest Wielki Piątek (prowincja Quebec ma inaczej, tak jak w Polsce), poniedziałek, czyli drugi dzień świąt jest dniem roboczym, poza instytucjami typu poczta, banki, szkoły i niektóre urzędy. Zależy też od prowincji – w Ontario 11 listopada (Remembrance Day – dzień pamięci ofiar wojen) nie jest dniem wolnym od pracy, więc mamy tych świąt 10. Przesady nie ma.
My też mamy 10 dni świątecznych w kalendarzu (na czerwono) 🙂 . Jeżeli są tzw długie weekendy to ludzie biorą, jak napisała Jolinek, urlop.
11, w moim kalendarzu zapomnieli o 06.01 🙂 . Ale jak dołożyli dzień wolny 06.01 to nie można wybrać dnia wolnego za święto, które przypada w niedzielę 🙁
no tak Asiu ale 2 wypadają zawsze w niedzielę …
@ogonek:
bardz ci zazdroszcze, ze omijasz duzym lukiem konklawe…
widzialem raz faceta, ktory surfowal na… desce do prasowania,
idzie!
p.s.
najchetniej kupowalem w moim dziecinstwie u,
jak to sie mowilo potocznie(prosze nie banowac!) „zyda”;
te atmosfere najlepiej oddal schulz w „sklepach cynamonowych”…
Jolinku – w tym roku chyba tylko 06.01. przypadł w niedzielę 🙂 . Wyjątkowo dobry rok 😀
„Ostrygi rockefeller”
http://www.foodandfriends.pl/przystawki-przekaski-i-male-dania/78-ostrygi-rockefeller.html
Asiu Zielone Świątki i 1 dzień Wielkanocy zawsze niedziela ….
Asiu,
tu jest rozpiska na tegoroczne dni świąteczne w Polsce, 13. Czyli w sumie podobnie mamy, chociaż my nieco mniej.
http://www.kalendarzswiat.pl/swieta/wolne_od_pracy/2013
Ja tam swietuje, co się da, a i dni wolnych od pracy mam tyle, ile ich sama sobie przyznam. A że jestem na starość patentowym leniem, to sobie przyznaję, w końcu mi się należy po iluś tam latach pracy na kilku etatach jednocześnie 🙂
Masz rację 🙂 , ale tych dni nie liczyłam. Wolnych od pracy jest i tak 11 (nie licząc tych zawsze przypadających w niedzielę, które wymieniłaś).
Jolinku,
tako rzecze fachowiec od odżywiania w wyższej szkole sportowej (takim szwajcarskim AWF) w Magglingen.
Stosując umiarkowany trening (bez zadyszki) można zużyć 20-30 g tkanki tłuszczowej na godzinę. Nie należy chudnąć szybciej niż 8-10 kg w ciągu 5 miesięcy. Aby nakłonić organizm do naruszenia zasobów, dobrze jest obniżyć dostawę węglowodanów i na przykład zamiast śniadania (lub kolacji) zastosować godzinę szybkiego marszu. Im dłuższa jest tzw. przerwa nocna (czas, kiedy organizm czerpie z własnych zasobów) tym wyższe zużycie tłuszczu jako źródła energii.
Gdybym była konsekwentna i na przykład po dzisiejszym 2-godzinnym marszu nie zjadła reszty wczorajszej pavlovej… 🙄 😉
Plon dzisiejszej wędrówki od tego miejsca
Naprawdę muszę częściej poruszać się pieszo, bo przy okazji zajrzałam do rzadko odwiedzanego sklepu owocowo-warzywnego i nabyłam piękne francuskie pigwy oraz zamówiłam gorzkie pomarańcze na jutro.
Ten sklep nie leży na trasie wypraw rowerowych i jakoś tam nie bywam.
Asiu no tak … wszystko się zgadza ….
nemo to macie dwa kościoły? … śliczne te kozice? … u nas w tv jedna pani doktor mówiła, żeby chodzić ok 6 tys kroków tj. ok 3 km dziennie i będzie ok … ale by schudnąć to pewnie trzeba więcej wysiłku …
W Szwajcarii jest 9 dni wolnych od pracy, a jeśli Nowy Rok i Boże Narodzenie albo 1 sierpnia wypadają w weekend, to jeszcze mniej. Nie ma żadnej rekompensaty. Świętem jest 2 stycznia, Wielki Piątek, Wniebowstąpienie (zawsze czwartek), poniedziałek wielkanocny, poniedziałek zielonoświąteczny (Pfingsten), 1 sierpnia (święto narodowe) i to by było na tyle. Utarł się zwyczaj odpracowywania (w ciągu roku) piątku po Wniebowstąpieniu i większość ma wtedy 4-dniowy weekend. Szkoły w związku z tym też mają wolne w tych dniach, wiele rodzin rusza na południe i stoi godzinami w korku przed tunelem św. Gottarda 🙄
Jolinku,
po lewej katolicki, po prawej protestancki
To w Interlaken, za rzeką. Po mojej stronie jest jeszcze jeden protestancki. Każda miejscowość ma tu swój kościółek albo dwa.
i pomyslec, ze jeszcze 200 lat temu toczyli szwajcarzy,
krwawe i bratobojcze wojny, jak oni wyszli z tego dolka, @nemo?
Nemo. Nie należy rezygnować z posiłku przy marszu. Marsz – tak i posilek – tak. Winno się jeść 5 x dziennie. Rezygnacja z posiłku zmienia poziom przyswajania kalorii i sprawia, że organizm staje się bardziej „czujny” i rezerwuje kalorie w postaci tłuszczu. Ewolucja sprawiła, że organizm potrafi się przygotowywać na „cięższe czasy”.
…Niestetyż, ach niestetyż, wraz z ruchem (na świeżym ale nawet na mniej świeżym, gdy do świeżego daleko i czasu brak) wzrasta też poziom ogólnej szczęśliwości osobnika ruchu owego zażywającego… w tym i apetyt wzrasta smooooczo… Tacy, jak ja, którzy mieli (a może wciąż mają, tylko ją w szachu trzymają?) tendencję do podjadania w stresie, przy wymagającej pracy, etc. — muszą sobie wciąż na nowo powtarzać*, że endorfiny (albo świąteczne ciepełko, radość, dokazywanie, wspólny śpiew…) to nagrody i pożywienia-upojenia dostatecznie cudne i smakowite… same w sobie… że nie trzeba ich zanadto „poprawiać” żadnym tam ptasim mleczkiem ani innymi bombami.
Przed ruchem i w ruchu – TAK – Umiarkowane ilości czekolady w podejściu górskim – jak najbardziej wskazane. Coś słodkiego + kawa na stoku albo w przerwie rowerowania, rolkowania – takoż samoż…
…Ale już po powrocie?… Uwaga, po trzykroć uwaga – powoli, celebracyjnie… głęęęębokie oooooddechy, spokojnieeee szklaneczka mineralnej przed… i alarm przy pierwszym nacisku na ścianki żołądka. Inaczej, z moim metabolizmem** japońskiego super-oszczędnościowca, już po dwóch tygodniach popadłabym w głęboki wizerunkowy dysonans… 🙂
______
*ba, wmawiać… – co w sumie nie jest aż takie trudne, ale w naszym coraz bardziej wyrafinowanie-żarłocznym społeczeństwie pokus przybywa…
**choć… ostatnio nachodzi mnie podejrzenie, że narzekam na ów metabolizm… z przyzwyczajenia… że być może w ostatniej dekadzie nieźle go poprawiłam – choćby przez trzymanie się (plus-minus) zasady pięciu-sześciu małych posiłków i niejedzenia po 18-19
O proszę, jaka zbieżność opinii (doświadczeń) z SzPrzedmówcą! 🙂
jeden z redaktorow( a pare redakcji zwiedzilem) zapytal sie mnie ostatnio,
czy aby na niego nie donoisilem…
a ja na to, -niestety,nie.
podnosi brwi -jak to? niestety?
– no , nie mialbym dzisiaj klopotow z rachunkami za gaz…
Cichalu,
przytoczyłam poglądy tego gościa od sportowców, a one ogólnie nie polegają na rezygnacji ze śniadania czy innej głodówce.
Wielu naukowców widzi problem z gromadzeniem zapasów (dla organizmu zawsze zjawisko pozytywne, bo zawsze przygotowuje się na ciężkie czasy 😉 ) w nadmiarze węglowodanów, które nie zużyte na bieżąco (maszerować, maszerować, maszerować) gromadzone są w postaci tłuszczu (dzięki enzymom aktywowanym przez insulinę) bo to najbardziej ekonomiczny (dla organizmu) sposób magazynowania energii.
Kto zużywa wszystką energię z codziennie dostarczanych węglowodanów i tłuszczu, nie ma problemu z zachowaniem wagi.
Jeśli jednak chce schudnąć tj. pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej, a nie wody (jak w większości diet), ten musi nakłonić swój organizm do sięgnięcia po zapasy „na czarną godzinę”.
Aby te zasoby naruszyć, trzeba pozbawić organizm bieżących zasobów węglowodanów w wątrobie i mięśniach.
Nie znaczy to, że trzeba głodować i opuszczać posiłki, ale należy jeść pokarmy zawierające białko (nadmiar nie jest gromadzony) i błonnik oraz niewiele tłuszczu, a ubogie w węglowodany.
Jeśli zużywamy więcej energii niż jej dostarczamy organizmowi, to będzie musiał czerpać z zapasów. Ruch (taniec, marsz, bieganie, chodzenie po schodach, wszelka praca fizyczna) zatrudnia mięśnie i je wzmacnia, a tym samym wzmaga ich zapotrzebowanie na energię.
Jak już poprzednio pisałam, godzina ruchu dziennie przy normalnym odżywianiu bez ekscesów może dać w rezultacie schudnięcie o 1 kg na miesiąc. I to jeszcze w zależności od indywidualnej przemiany materii.
Kto chce ten proces przyspieszyć, temu radzą stosowanie diety low-carb.
Mojego Osobistego można karmić dowolnymi ilościami węglowodanów i tłuszczu i nie przybędzie mu ani grama 🙄
A cappello,
to niejedzenie po 18-19, to właśnie przedłużanie fazy, w której organizm nie jest pobudzany do produkcji insuliny i czerpie energię z zapasów.
CBDU! U nas od wielu lat funkcjonuje zwyczaj; śniadanie koło 9:00, obiad (lunch) koło 13:00 i kolacja (diner) między 16:00 a 17:00. Do tego dwie przegryzki owocowe. Wieczorem możba tylko „zakąszać”. Ewa trzyma idealną wagę. Ja po ciężkim rejsie spadam. Po pobycie w Polsce (Żaba, Pyra, Jaga, Inka i moja rodzinka) wspinam się rychło. Lubieję też pyfffko, no i nie odmawiam…
Przez trzydzieści kilka lat mojego życia dorosłego (do 48n urodzin) mogłam jeść wszystko i w dowolnych ilościach bez kłopotów z tłuszczykiem i wagą. Słodyczy raczej jadłam mało a poza tym nie odmawiałam sobie niczego, choć „żerta” nigdy nie byłam. Spalałam wszystko. Lul
luksusowy okres minął wraz ze zmianami hormonalnymi i gdyby nie kłopot z kręgosłupem i stawami, miałabym to ogólnie w nosie.
Byku,
jak oni wyszli z tego dołka?
Nauczyli się sztuki kompromisu. Wprowadzili demokrację bezpośrednią.
Zgoda buduje, niezgoda…
Ostatnia wojna z udziałem armii szwajcarskiej miała miejsce na terenie konfederacji w 1847 roku.
Wojna wybuchła między kantonami konserwatywnymi (katolickimi) a liberalnymi. Te ostatnie dążyły do wprowadzenia rządów centralnych, wprowadzenia równości obywateli, bliższej współpracy między kantonami, przekształcenia systemu konfederacyjnego w system federalny. Konserwatyści wspierani przez jezuitów chcieli utrzymania status quo.
Wszystkie mocarstwa ościenne liczyły na długą i wyniszczającą wojnę i okazję do interwencji zbrojnej na terenie neutralnego państwa, jakim stała się Szwajcaria po Kongresie Wiedeńskim.
Austria, Francja oraz Księstwo Sabaudii-Piemontu wspierały konserwatystów, np. Austria wysyłała do Sonderbundu (związku kantonów katolickich) instruktorów wojskowych, a Francja i Sabaudia przekazywała sojuszowi broń, Wielka Brytania dyplomatycznie wspierała liberałów…
Skąd my to znamy?
Do interwencji w końcu nie doszło, bo liberałowie pod wodzą generała Dufoura (ma teraz najwyższy szczyt w naszych Alpach 😉 ) wygrali szybko i sprawnie, a po zakończeniu działań wojennych rozpoczęli negocjacje z konserwatystami. Podczas tych negocjacji ustalono kształt nowej konstytucji będącej kompromisem między poglądami obu stronnictw. Przegrane kantony nie były szczególnie represjonowane. Musiały jedynie zgodzić się na czasową okupację oraz pokryć koszty wojny.
Rozkazy gen. Dufoura, aby nie niszczyć mienia i oszczędzać przeciwników, znacznie zmniejszyły straty wojenne. Zginęło 138 osób, ok. 300 zostało rannych, straty materialne były niewielkie.
Konstytucja z 1848 roku po kilku rewizjach i przeróbkach otrzymała najnowszą wersję w 1999 roku.
Drobne zmiany i uzupełnienia proponowane w kolejnych latach przez parlament lub społeczne inicjatywy ustawodawcze są zatwierdzane lub odrzucane przez naród w słynnych referendach 😉
Też przygotowałem się do wolnych majowych. 3 dni urlopu a w Białowieży aż 8 dni 😀
Geny. Też ważne.
W dzisiejszym „Na temat” – duży materiał o mitach dietetycznych. Opowiada pani z SGGW (bodajże). Naprawdę ciekawe np dlaczego pewne badania przyswajalności tego czy innego produktu są różne w Europie i w USA (mleko, jaja, ryby, mięsa). Bo wiele enzymów biorących udział w przemianie materii kształtowały się przez tysiąclecia w krajach pochodzenia. Dziś rasa kaukaska (Europa, biała Ameryka) może do śmierci pić mleko, a inne rasy nie przyswajają laktozy. Dotyczy to też metysów mieszańców między rasowych. I tak dziadek Hiszpan może jogurty, mleko itp pić codziennie, a ju ż jego wnuk z mieszanej rodziny, nie. Podobna sprawa z niektórymi rybami i mięsami. Warto zajrzeć.
@pyra:
moj docent marksizmu- leninizmu(dzisiaj podwojny gronostaj, katolik),
ze najlepsza dieta to mloda studentka 😉
p.s.
twierdzil kiedys…
Byk – jeżeli podwójny gronostaj, to te młode studentki musiały być dość dawno. Jeszcze przed viagrą.
Nie masz byku czego ( kogo ) zazdroscic docentowi. Wiem cos na ten temat od znajomych. Mnie rowniez poscieranych do krwawosci stop.
Z nadwaga mam zawsze problemy na lotnisku, kiedy oddaje bagaze w cudze rece 😆
Mimo, ze ostrygi jadam od dziesiakow lat to jak widze jestem malo wyrobiony i daleko mi do prawdziwego smakosza. Dodaje cytryny. Tak dodaje cytryny, straszne to ale co moge zrobic, dodaje. Co prawda moje ostrygi nie kapia sie we „wlasnej wydzielinie” a raczej bardziej apetycznie w wodzie morskiej wiec moze dlatego zjadam je z przyjemnoscia a popijam roznie. Wino, piwo czy wodeczka zaleznie od okazji. Ostatnie niestety byly juz pare miesiecy temu. Prosto z Atlantyku i zatoki nad ktora wlasnie siedzielismy w barze ostrygowym i bylo piwo tez zreszta miejscowe.
Wczoraj za to kilo krewetek smazonych na oliwce z czosnkiem, pietruszka (natka) i na koniec maselko plus flambirowane 50-tka whiskey (dobre 15 sec plonely 🙂 Na dwa razy robilem bo nie chcialem, zeby sie zagotowaly co niestety czasem widze jak inni robia. Wyszly jednak super, ze sie nieskromnie pochwale. Ciepla bagietka do maczania w maselku, palce lizac.
Do tego poczciwy gruner veltliner.
Ostatni mój „urobek” ostrygowy to pięć i pół tuzina. Dodaję cytrynę, ale również sos coctailowy i nieco chrzanu (Alicja, moja uczennica, też tak lubi.)
Popitka wedle fantazji i możliwości, ale rzeczywiście szampan , to klasyk.
Uczepiłem się kumkwatów, jak rzep psiego ogona. Były już do suma, teraz do sznycli! Zobaczymy co na to goście.
Parę obrazków sarasockich z ulicy i jam session
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/Sarasota2Conc#slideshow/5846393029419491394
nie na temat, @bykowi
________________________
Pewien mlody pisarz radziecki (lata 70 ) w gosciach u kolegi. Matka jego kolegi zauwazyla, ze ow strzasa popiol na spodnie.
– Andrzeju, masz na rozporku popiol.
Pisarz spokojnie odpowiedzial:
– Gdzie popiol tam i diament.
__________
Pewien literat sowiecki mowil do swego kolegi:
– Niegdys podejrzewalem cie, ze jestes agentem KGB?
– Dlaczego?
– Jak tu ci wyjasnic… zjawiales sie, pozyczales 5 rubli i w czas zawsze oddawales. Dziwne, myslalem, pewnie naslany.
________________
Leninizdat kiedys opublikowal ksiazke-album na temat wojny. Pod jedna z fotografii byla informacja: ” Prywatna wlasnosc partyzanta Bosniuka. Kula z jego czaszki, a takze gwozdz, ktorym on ranil faszyste”.
Bogate mial zycie partyzant Bosniuk.
___________________
Sasiad – pulkownik „CA” opowiadal o kims:
– Prosze mi wybaczyc, ze wyraze sie niecenzuralnie po rosyjsku, ale on, jest typowym lovelasem.
__________________
Lenin wymawial „r” (h)
„Rawnoduszje” — „Hawnoduszje”
——————————————————–to be continued
@bykowi na dobranoc 😉
http://www.youtube.com/watch?v=H2AFvl-3Ngs
@ozzy:
pamietasz kurta tucholskiego?
juz po paru tygodniach pobytu w szwecji popelnil samobojstwo 😉
@ozzy:
retour
http://www.youtube.com/watch?v=G54J4Imb2ss
Wszyscy sobie poszli, to i ja pójdę. Do jutra.
Śpię sobie
Skończyłam pranie, podwójne. Teraz mogę usiąść i napić się malbeca z Mendozy.
Cichal,
te rowery to dla Jerzora 😉 Bajeranckie!
Tak jest, lubimy ostrygi z odrobiną cytryny, sosik i chrzan 🙂
Kto ciekawy, niech zerknie na nasze kanadyjskie Kaszuby, jest tam sporo ładnych fotek. A wszystko o Kaszubach można wyczytać, wklepując w google Kaszuby + Kanada.
http://kaszuby.50webs.com/kaplicathechappel.html
A ja planuje jutro ugotowac Chili. Kolorowe papryki /3/, cebula, czosnek, pieprz czerwony, papryka ostra,mielona dobra wolowina, troche boczku wedzonego. No i oczywiscie czarna fasola z puszki.Pewnie sobie jutro przepis wyguglam, ale jesli ma ktos juz wyprobowany, to bardzo prosze. Moze Alicja juz to „pieklo w gebie” robila?
Na proszonym obiedzie w niedziele, obiecalam ze zrobie. Musze sie wiec wykazac.
Robiłam nawet dość często – moje zawsze jest piekło w gębie. Dawno już nie robiłam, a to dobra potrawa na mroźne dni.
Przepisów na chili jest od groma, znajdziesz coś stosownego na sieci. Nie zapomnij o pomidorach! Ja kupuję zapuszkowane w soku własnym, taka sporą puchę, daję pod koniec gotowania. Fasolę też kupuję zapuszkowana i dodaję ją zupełnie na końcu, żeby się nie rozciapała.
Z przypraw – oprócz dyżurnych dodaję trochę zmielonego proszku chili, zmieloną paprykę, ziele angielskie i listek, czosnek, kmin (cumin) albo kminek.
Nigdy nie dodawałam boczku – ale z reguły się dodaje, wiele rzeczy można dodać, a jak czegoś zabraknie, to też nie tragedia, byle tylko podstawowe składniki były. Jako ognia używam jalapeno z pestkami, ale trzeba uważać, ja wszystko robię na oko, więc proporcji Ci nie powiem. Przeczytaj kilka przepisów i coś z nich wykombinujesz, to łatwa potrawa.
Zerknij na to, ciekawie wygląda –
http://www.foodnetwork.com/recipes/jamie-deen/jamies-award-winning-chili-recipe/index.html?ic1=obinsite
Dziekuje Alicjo,
jak zawsze jestes niezawodna! Mnie z wiekiem robi sie coraz ostrzej…
O efektach powiadomie.
Dobranoc!
Ewa i Witek,
Za kilka dni (3-4) bardzo bedzie mi potrzebny Wasz domowy adres.
Jesli macie jeszcze moj email adres, przeslijcie swoj. Moj mozna dostac np. od Pyry lub Alinki.
Znalazłem świetne pogryzadełko. Suszony zielony groszek na ostro. Jest to w sieci Publix. Jutro wyruszam na łów. Alicjo byś lubiła!
Cichalu,
Szkoda, ze nie jestescie blizej – ja mam swietne popijadelko 🙂
dzień dobry …
nemo te wytyczne na odchudzanie podobne do diety Dukana tylko on proponuje na wstępie drastyczne zakazy co do węglowodanów i tłuszczu … mnie taka dieta nie służy … a jaka jest wytyczna do picia w czasie posiłku bo jedni mówią tak a drudzy nie pozwalają …
a tu przepis na fajny pasztet może być na Wielkanoc …
http://gotowaniecieszy.blox.pl/2013/02/Pasztet-jajeczny-z-lososiem.html