Czy herbatę można jeść?!
Oczywiście, że można. Wiedziałem to jeszcze przed podróżą do krainy herbaty. Przyrządzałem bowiem według azjatyckiego przepisu steki tuńczyka pieczone w dymie z herbaty. W chińskim woku ustawiałem rusztowanie z drutu na którym układałem kawały ryby uprzednio marynowane w ziołach, oliwie, sosie sojowym i soku z cytryny, a na dno naczynia wsypywałem łyżeczkę liści herbaty. Starałem się dobrać największe listki. Ustawiałem wok na kuchence i włączałem ogrzewanie. Po chwili listki herbaty zaczynały dymić i okadzać tuńczyka. Po kilkunastu minutach ryba była gotowa.
Teraz mam kilka nowych przepisów. I wiem, ze są doskonałe, bo jadłem dania według nich przyrządzane. W firmie Dilmah jest cały dział zajmujący się daniami i napojami robionymi z udziałem herbaty. Uczestniczyliśmy w degustacji nowych gatunków herbat i w dobieraniu towarzyszących im potraw. Z pośród kilkunastu propozycji w mojej pamięci smakowej zostały dwie: czekoladowy tort z herbatą o smaku miętowym i – to był szczyt wyrafinowania – pikantne paszteciki z kokosowego ciasta z rybnym farszem popijane herbatą Earl Gray.
Popisem kiperów Merrilla J. Fernando i szefa kuchni hotelu Hilton w Colombo była pożegnalna kolacja. Na przekąskę podano nam rybę wędzoną w liściach herbaty z czarna i czerwona musztardą oraz smażone kwiaty cukinii faszerowane musem z tejże ryby i puree także z cukinii. Nic delikatniejszego i bardziej aromatycznego nie mieliśmy w ustach od dawna.
Potem wpłynęła na stół zupa z homara ozdobiona Pesto przyrządzonym z Dilmah Silver Tip czyli z najdroższych srebrzystych listków herbaty. Normalnie służą one do produkcji białej herbaty.
Pomiędzy zupą a daniem głównym podano sorbet. A był to sorbet z udziałem herbaty cytrynowej. I do tego podany w glinianym naczynku, z którego wydobywały się kłęby pary. Efekt ten uzyskano dzieki suchemu lodowi polanemu odrobina wody. Danie zarówno kuglarskie jaki smaczne. A w dodatku powodujące powrót apetytu.
Kolejnym daniem była pierś kurczaka w cieście naleśnikowym z sosem z herbaty Earl Gray oraz placuszki z tymże kurczakiem w kremie czosnkowym. Dodatkiem były kluseczki faszerowane puree z fasoli i warzyw.
Na deser był serowy suflet z leśnymi jagodami i lody aromatyzowane zielona herbatą z plantacji gospodarzy.
Do dziś, na wspomnienie tych rozkoszy, leci nam ślinka. Cdn.
Komentarze
http://kulikowski.aminus3.com/image/2008-08-21.html
Rozpusta herbaciana w pełni, marketing firmy Dilmah najwyższego lotu, uroki egzotyki, smaczne jadło, nowe doznania – to naprawdę podróż , która pozostanie w pamięci. Jako, że Pyra nie ma do dyspozycji kucharza, jest mało prawdopodobne, aby miała skosztować kluseczek nadziewanych musem z fasoli, jeżeli jednak nasz Guru blogowy poda nam przy okazji jakieś mniej pracochłonne przepisy „herbaciane”, to pewnie choćby z ciekawości coś tam spróbujemy upichcić.
Pyry dzisiaj na obiad będą jadły oładki z owocami (wczoraj była pierś kurczacza w warzywach z curry)
Właścicieli piesków uprzejmie „zapytowywuję” co zrobić , żeby mój szczeniak oduczył się dość męczącego zwyczaju, który nabył przed tygodniem – otóż upiera się na wychodzenie za potrzebą o pół do czwartej rano, załatwia się, po pół godzinie znowu chce wyjść, a niewyprowadzony, zostawia pamiątkę w pokoju. Przecież nie sposób codziennie wstawać po trzeciej, bo ostatni raz jest wyprowadzany wieczorem ok 22.30 i to najczęściej z pozytywnym skutkiem. Teraz śpi, jak zabity. Zgłupiał, czy co?
Pyro moge tylko wspolczuc, moja kuzynka nie spi do pierwszej w nocy po to by moc wyprowadzic swojego Kacperka.
Zazdrosc moja byla tak olbrzymia, ze az skrecalo. Poszedlem na skarge do Pani Pszczoly a ona wymyslila cos wyrafinowanego. Przy tym najbardziej wyrafinowane herbaty maja sie do jej zemsty jak kranówa w Warszawie do naszej wody arabskiej. Podsunela mi kilkanascie sloików miodowego kremu z tegorocznych zbiorów. Dodala przy tym, ze beda co najmniej dwa punkty zapalne podczas Zjazdu. Po pierwsze, pszczoly na Kurpiach nie opanowaly techniki wyrobu kremu miodowego a po drugie jesli liczba sloiczków nie bedzie zgodna z liczba gosci, to ci goscie wezmy sie za czupryny w sprawie podzialu lupów i zabawa gotowa.
A o ksiazce calkiem glucho.
Wlazl Piotrowi slon na ucho?
Taki maly cytacik ze strony wrzacych z niecierpliwosci recenzentów i publiki.
Pan Lulek
http://www.nostalgie.be/sections/popup_webradio_menu.php?wr=expo1958
Dzień dobry! 🙂
Nie było mnie ponad tydzień i zaległości mam ogromne; tragiczne skutki awarii telewizora,… ups!, komputera!
Pyro!
Wydaje mi się, że jedyną radą na radkowe przypadłości jest wydłużenie spacerów, szczególnie porannego!
Bajka, kiedy była w wieku Radka, domagała się pierwszego spaceru koło 5tej rano i musiał trwac min. 1 godzinę. Po wielokrotnym siusianiu, w domu był spokój, ale początkowo ilość spacerów, to było 6-8 na dobę.
Z wiekiem się uspokoiła i wystateczniała i w domu nigdy(!) jej się nic nie zdarzało! Można ją było zostawić nawet na 10 godzin.
A więc; cierpliwością i pracą… 🙂
Pyro, mozew nalezy zmienic godziny karmienia?
Heleno, Andrzeju J. – Radek wychodzi 5 razy dziennie, z tego trzy spacery ok godzinne i dwa 20-30 minutowe. Te długie są nastawione „sportowo” – biegi, zabawa z innymi psami, piłka, skoki, krótkie (czyli poranny i przed snem) są tylko w celach higienicznych. On nie ma stałych pór karmienia. Nie jest żarłoczny. Woda i karma stoją zawsze w miseczkach. Pije częściej, je raczej po południu. W porze obiadowej dostaje coś gotowanego – gnat, kiełbasę psią, albo ryż z wątróbkami i to niezbyt wiele. Potem ok 17.00 dopycha swoimi kulkami. Jest świetnie umięśniony ale szczupły. Niektórzy właściciele skarżą się, że pies jest łakomy i zjada co by nie było w każdej ilości. Radek nie. Weterynarz twierdzi, że je prawidłowo. Właśnie psy karmione tylko w określonej porze wykazują żarłoczność. Radek czasem od niechcenia bierze trzy – czteru kulki i je gryzie. Nie lubi psich herbatników i batonów dla psów, więc to nie żadna nagroda. Jedyną nagrodą dla naszego piesa jest kilka półplasterków podsuszanej kiełbasy.
Mam podobne do Andrzeja doświadczenia z pieskiem rodziców. Jako paromiesięczny szczeniak ganiał na dworze co 2-3 godziny, z czego poranny, obiadowy i wieczorny spacer był dłuższy. Często aż sam zaprowadził pod klatkę .Potem coraz dłuższe przerwy, aż z czasem doszło do tego , że przy brzydkiej pogodzie łaskę robił wychodząc przed blok. Przy najbliższym krzaczku robił siusiu i ciągnął z powrotem do domu 🙂 .Ale poranny spacer był po piątej. Ta czwarta to może dlatego, że lato i rozwidnia się….
Masz Pyro po prostu pieska pełnego energii 🙂
Gorzej będzie, jak wróci czas zimowy 😎 To będzie dopiero trzecia rano 🙁
Muszę wracać do pracy, ale jak znajdę chwilkę to wieczorkiem wklepię przepis na żeberka wędzone na herbacie (kuchnia syczuańska). Pyszne choć pracochłonne. No i niestety (lub stety)- nie grozi przejedzenie. Po długiej obróbce oprócz cudownego aromatu i pikantnego smaku, samego gryzienia jest nie zawiele 🙁 Przynajmniej mi tak wyszło…..
Tobiaszek jest karmiony dwa razy dziennie (ok. 11) i wieczorem, ale zupelnie nie jest zarloczny. To chyba zalezy od usposobienia, jak u ludzi.
Wczoraj znowu uciekl noca do ogrodu i nie bylo go z poltorej godziny. Ogrod jest duzy i ciemny, pelno zarosli, przeszukalam caly dom na okolicznosc latarki, ale nie znalazlam. Padal straszny deszcz, bylam przekonana, ze wroci caly umorusany, ale przyszedl… suchy!.
Dopiero potem, kiedy wyszlismy o 10:30 na godzinny spacer, wskoczyl do kaluzy. Musialam go umyc w zlewie, zanim zapakowalam do klatki. Wbrew nakazom klatki nie zamykam, tylko drzwi do kuchni. Dzis pytalam Pania Dochodzaca ( dwa razy w tygodniu) czy oni go faktycznie zamykaja na noc w klatce. Tak! Bardzo to jest… osobliwe. Wiem juz tez ze w nocnym ogrodzie poluje na jezy.
Dzis rano bylismy poltorej godziny w Richmond Parku, gdzie spotkalismy sobowtora Bobika. No, wypisz wymaluj nasz .
bardzo pysznie Pańswo jedli. Ciekawe czy to prawda, że zielona herbata wcale nie jest taka wartosciowa dla zdrowia jak to się powszechnie uważa? Zdania są podzielone ale popularność herabaty i tak przebija inne napitki. A tak na marginesie, czy jestem stokrotką? / ostatnia Polityka/
Tobiaszek robi duze postepy w nauce polskiego. Przerobilismy dotad: Dobry pies Tobiasz oraz Chodz tu!
Przerabiamy teraz nieco trudniejsze: Nie, Tobiszaku! Nie wchodzimy na gore.
Mysle, ze zanim Panstwo wtorek wieczorem, pies bedzie kompletnie dwujezyczny, a przynajmniej bedzie sie nmogl porozumiec w sklepie i na poczcie.
W sklepie być może Tobiaszek się porozumie, ale z tą pocztą to bym sobie nie robiła nadzei. Z poczciarzami zawsze trudno idzie, udają, że nie wiedzą, o co biega.
Morelo,
z ta zieloną herbatą to świetny marketing i „pijar”, dlatego tak dobrze się 😉
Widziałam już szampony, wszelkiego rodzaju kremy-cud, preparaty odchudzajace – wszystko na bazie zielonej herbaty. Rzeczywiście, też mi coś!
Na pewno zielona herbata jest lepsza od czarnej czy czerwonej, bo nie ulega aż takiej „obróbce skrawaniem”, ale bez przesady!
Osobiście nie przepadam, chociaż próbowałam różnych zielonych herbat – dla mnie to siano, nawet po trzecim parzeniu, a według moich Chińczyków własnie trzecie parzenie (tej samej herbaty) jest najlepsze. Każda sroka swój ogon chwali (i sposób parzenia też), ja lubie black yunnan od mojej Japonki i nikt mi nie przetłumaczy 🙂
Dzień dobry wszystkim,
lecę na przegląd techniczny przed wyjazdem, jak trzeba – to trza.
*miało być – dlatego tak dobrze się sprzedaje 😳
Sa badania.
http://www.sciencedaily.com/articles/h/health_benefits_of_tea.htm
Pyro – niestetyw stu procentach nie moge poradzic. To chyba taka indywidualna psia natura. Mysle jednak, ze wyrosl juz z okresu niemowlectwa i takie zalatwianie potrzeb natury fizjologicznej nie powinno sie pisakowi przydarzac. Chyba ze zaczyna Was lekko szantazowac i terroryzowac. Chociaz – i tu prosze nie gniewaj sie – ale sterroryzowane juz jestescie obie rowno. To on Wami a nie Wy nim….
A propos sloni i welny (wczorajsze) – slonie welny nie lubia. Bawelniany sarong, jedwabne czerpaki, zaroweczki i bebenki – tak. Welny – nie. Szkockiej welny – w szczegolnosci nie i juz. Nie wierzycie? Zapraszam do mego rydwnu absurdu to sie przekonacie.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Ciekawe, kto te badania sponsorował 😉
Lecę.
Heleno, nie zapomnij przerobić z Tobiaszkiem bardzo ważnych lekcji polskiego: „ja kochać polska dziewcziny” i „na zdrowie”. Z jakichś, zapewne istotnych, powodów większość cudzoziemców płci męskiej ma te lekcje zaliczone 😀
Nie wiem co mam napisać, bo cholerą mną trzęsie i rybki mi w oczach latają albo inne sputniki. No, jak byście się czuli, gdyby 2 miesiące rzetelnej roboty ( w tym jeden miesiąc teoretycznego urlopu) poszły do diabła? A to właśnie spotkało Młodszą Pyrę, przy czym nie tylko zniweczono jej robotę ale i narażono ją na ocenę osoby co najmniej niepoważnej. A oto ta denerwująca historia : na przełomie maja i czerwca nauczyciele dowiedzieli się, że będą pieniądze na zajęcia pozalekcyjne z UE. Trzeba złożyć program , założenia itp. łoda posiedziała nocami, program zrobiła, złożyła w terminie, pod koniec czerwca otrzymała wiadomość, że został wysoko oceniony merytorycznie i przeznaczony do realizacji (w sumie z miasta dwa programy) Nie ukrywam, że miały być z tego dodatkowe pieniądze, bo to dodatkowe godziny i to nieco lepiej płatne. Więc Młoda, która jest nauczycielką z pasją, dla której szkoła to nie jest zawód, ale sposób na życie :
1. przygotowała szczegółowy plan zajęć, zgromadziła pomoce naukowe, zrobiła scenariusze imprez i wycieczek,
2. zapewniła sobie pomoc i wsparcie merytoryczne w UAM i UŁ (z Łodzi miał przyjechać na wykłady i ćwiczenia naukowiec, a poznański doktor miał przeprowadzić część zajęć terenowych w oparciu o bazę badawczą UAM,
3. zgłosiła w Łodzi tzw „wielką lekcję geografii” do ogólnopolskiego konkursu merytorycznego,
4. ogłosiła nabór do kółka w swoim liceum i w innych szkołach na zasadzie, że można stworzyć bazę dla poznańskich olimpijczyków przedmiotowych albo szkółkę dziennikarstwa młodzieżowego z ekologii, hydrologii itp itd
5. zrezygnowała prywatnie z prowadzenia kursów przygotowawczych do matury i korepetycji, żeby nie kolidowały jej zajęcia sobotnio-niedzielne (no i te dodatkowe pieniądze zamiast kursowych)
Dzisiaj przyszło pismo odwołujące wszystko. Poznań pieniędzy nie dostał, bo „nie spełnia kryteriów Pooddziału Programu „Kapitał Ludzki”, bowiem zostały zaplanowane także wycieczki poza teren województwa!!!
Tu zaznaczę, że w trakcie aplikowania o dotację wszystkie kwestie formalne były konsultowane z Wojewódzkim Urzędem Pracy, kierującym programem regionalnym.
Pyro, brak słów…..
Może, skoro bananom i ogórkom pozwolono znów się wyginać, to i pozwolą młodzieży wyjeżdżać poza województwo! Mnie też dziś powaliła migrena za przyczyną pewnej instytucji, więc na tym poprzestanę 🙁
No, rzeczywiście może trafić! 👿 Ale czy w ramach ratowania tego, co możliwe, nie dałoby się szybko skreślić z programu wycieczek pozawojewódzkich i się od decyzji odwołać?
Wciornosci!!!
Czy nie daloby sie czegos uratowac z programu jaki przygotowala? A moze znalezc jakiegos sponsora na zajecia pozalekcyjne na zasadzie reklama dla sponsora, pozytek dla mlodziezy? Przy okazji caly praca nie poszlaby na marne.
Najgorsze, ze tego typu przypadki spotykaja entuzjastow i ludzi oddanych sprawie. Szkoda.
errata
mialo byc cala praca
Bobiczku, czarno to widzę. Znam takie historie. Pyro, bardzo współczuję Młodszej, i Tobie też 🙁
Haneczko, nie mogę, niestety, z pełnym przekonaniem powiedzieć, że ja to widzę różowo. Ale spróbować coś pokombinować chyba warto. Po pierwsze dlatego, żeby nie musieć sobie zarzucać, że się nie spróbowało. 🙂 A po drugie – bo życie czasem potrafi nas czymś zaskoczyć. Bywa nawet, że pozytywnie. 🙂
Bobiczku, toteż trzymam za obie Pyry palce tak mocno, jak tylko potrafię. I straszny szlag mnie trafia, że w tak perfidnie małostkowy sposób niszczy się ludzką pracę.
Najgorsze, że urzędnicy, którzy powinni wychwytywać takie rzeczy na etapie powstawania i doradzać , pilnować by nie nadziać sie na bzdurne przepisy – nie wywiazują się ze swych obowiązków, co rzutuje na ludzi chcących coś pozytywnego zrobić 👿 . To przecież nie Młodsza Pyra jest od znajomości idiotycznych ograniczeń (rozumiem , że nie było tam wycieczki np. na Mauritius, czy do Brazylii 😎 )
Skoro w tej sprawie zadecydowały czynniki poza merytoryczne, to chyba całą sprawę czarno widzę!
Poprostu wygląda na to, że wygrało jakieś inne lobby, a w tej sytuacji byłaby to walka z wiatrakami. Teoretycznie przegrał Poznań, praktycznie ludzie.
Niestety! 🙁
Gdzie zniknal Stanislaw? Tak mi sie przypomnial, bo to nieszczescie Pyry, to idealny przyklad jakiegos niemyslacego biurokraty, ktory wyczytal w opisie, ze ma byc regionalnie, wiec zadnych tam przekraczania granic nie moze byc. Baran niedomyty.
Dla jasnosci, Stanislaw mi potrzebny, bo on tez na biurokratow plul.
Ale samorządowcy czy posłowie to mogą spotykać sie w dowolnym miejscu kuli ziemskiej i to za nasze pieniądze, nie tylko unijne 😡
Nirrod, Stanisław w Maroku.
Obawiam się, że Stanisław sypnąłby przykładami biurwokracji, od których włosy siwieją.
Malgosiu moj umysl spiskowy mowi mi tak: Ktos, kto mial znajomyc w odpowiednich miejscach nie dostal dofinansowania. Lista juz zamknieta, wiec co tutaj by zrobic… Trzeba, jak to mowia Holendrzy, przeleciec pare mrowek, sprawdzic kropki i przecinki, bo przeciez ktos musial sie sypnac.
W normalnej sytuacji moznaby przeciac zadzwonic do Mlodej Pyry i powiedziec: Mloda Pyro tych pare wycieczek nie pasuje do warunkow projektu, prosze je zamienic na wycieczki lokalne.
W takiej jednak sytuacji, tp MP dostalaby forse a nie pociotek urzednika.
Tyle teoria spiskowa, bo zupelnie mozliwe, ze urzednik jest po prostu idiota.
Rację będzie miał Andrzej J., bo na etapie I opinii wszystko konsultowane z biurokracją było i przeszło do realizacji. Nie wiadomo dlaczego zrobiono drugi przegląd formalny (merytorycznie pozytywny) i wtedy padło. Oczywiście miasto będzie się odwoływało Może znowu sprzeczne ambicje miasta i wojewody? Już raz tak było, że miasto na drogi nie dostało ani grosza, bo panowie się nie lubili. Tak czy siak Pyrom posypało się mnóstwo spraw.
Haneczko, Małgosiu, Andrzeju, Bobiku – dzięki za słowa wsparcia. Oto jak można ludzi oduczać od rzetelnej roboty.
Pyro, może kłopot Młodszej bierze się z opisywanego w lutym przez red. Stasiaka planu by pieniądze trafiały do metropolii (Warszawa, Gdańsk, Katowice). Na początek mówiło się o większej liczbie miast, ale skoro nie podniosła się wielka wrzawa to można było tę listę skrócić. Jeśli dołożysz jeszcze potrzeby finansowe związane z Euro 2012 wtedy zostanie się zdziwić, że projekty w całej Polsce są zbierane, a potem wyrzucane do kosza. Może, żeby armia urzędników w terenie miała sens istenienia?
O ile z urzędnikiem- idiotą można dać sobie radę idąc do bardziej rozgarniętego, o tyle z „teorią spiskową” zwykły Kowalski nie wygra 🙁 . Smutna rzeczywistość. Najgorsze to, że nawet nie ma kogo pociągnąć do odpowiedzialności. To M.Pyra wyszła przed szereg bo chciało jej się coś zrobić i teraz ma za swoją nadgorliwość 😉 Koszmar jakiś! Najgorsze, że nie znalazł się żaden urzędnik, który osobiście by dopilnował, czy w porę ostrzegł. Albo problem leży w ilości biurek, przez które przechodzi każdy papierek.
Tereso,
Z pewnością moja mieścina to nie metropolia, ale Poznań to nie dziura zabita dechami!
Skoro mi głowa pęka i nie mogę skupić się na robocie to wklepię wspomniany przepis na żeberka. Naprawdę jest to wspaniała uczta dla kubków smakowych, a danie planowane w czasie obróbki skurczyło się bo może coś nie tak wykonałam, albo za tłuste żeberka wzięłam. Polecam w każdym bądź razie. Oczywiście nie robiłam z całej porcji 🙂
żeberka wędzone – yen hsun pai kou
4 łyżki oleju
3 duże cebule pokrojone w talarki
2 posiekane ząbki czosnku
1 1/2 kg żeberek
1 łyżka maggi
sól, pieprz
4 łyżki sosu sojowego
2/3 szkl. pasty pomidorowej
1 1/2 łyżeczki chilli
3 łyżki wódki
1 łyżka cukru
olej do głębokiego smażenia
dowolnie 1 łyżka oleju sezamowego
1 żeberka przekrajać wzdłuż między kostkami, porąbać na 4-cm. kawałki, skropić maggi
2 do dużego rondla wlać olej, podgrzewać na dużym ogniu, włożyć cebulę i czosnek, smażyć 2 min., dodać żeberka i smażyć dalej na dużym ogniu przez 5 min, kilkakrotnie mieszając
3 wlać sos sojowy , pastę pom., wódkę, wsypać chili i cukier, zagotować, stale mieszając, zmniejszyć ogień i dusić pod przykryciem przez 40 min., aż żeberka będą miękkie, a sos wyparuje. Zdjąć z ognia
4 do głębokiego rondla wlać olej, mocno rozgrzać, zanużać po kilka żeberek i smażyć po 3 min., po wyjęciu dokładnie osączyć
5 wędzić w nastepujący sposób:
w szerokim , płaskim rondlu wyłożyć dno folią aluminiową, wsypać suchą herbatę, włożyć mały ruszt czy wkładkę do gotowania na parze, na to żeberka, na średni ogień, gdy zacznie dymić, szczelnie przykryć i zestawić z ognia. Nie odkrywać przez 15 min.
6 Podawać na gorąco lub na zimno posmarowane olejem sezamowym
proporcje dla 4-6 osób
w wielu częściach Chin jest bardzo popularne wędzenie z udziałem herbaty. Wędzą tam skrzydlate miałczate i szczekate. Udział herbaty podczas wędzenia podnosi walory aromatyczne nie tylko czworonogów.
Miesza się herbatę, która już sama w sobie ma wyśmienity zapach z brązowym zukrem z trzciny i dodaje się dla powstania lepszego dymu trochę ryżu.
Należy pamiętać iż nie jest to palenie opium i w przypadku wędzenia w domu nie zaszkodzi otworzyć okna i drzwi. W przypadku, gdy posiada się sąsiadów wspólny posiłek zapewniony. 😉
Małgosiu, jasne. Metropolia ta Londyn, tak? U nas jest kilka miast, które aspirują. Pieniądze z Unii zaś miały być na wyrównywanie szans, ale okazało się, że są równi i równiejsi, co Euro 2012 dodatkowo wzmocniło. Było sporo na ten temat w prasie w pochwalnej formie (propaganda tak ma?), ostatnio już cicho w mediach, co nie oznacza, że decyzji nie było, a one nie skutkują?
Tereso zgoda, tylko chodziło mi o to, że Poznań nie taki mały (jak na Polskę nie UK 😉 )
Znam Poznań na tyle żeby wiedzieć jaki jest duży. Pisalam o mechanizmach zarządzania środkami unijnymi w Polsce za obecnej minister rozwoju regionalnego, a dokładniej – za obecnego rządu. Polityka ta ma związek z Euro 2012, choć pewnie nie tylko, bo pieniądze to pokupny towar.
a propos miejsc kocich do spania
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/PikoNaTygrysie
Nabylam sobie, co to za jeden prosze Panstwa?
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/Roslinka
dorotalu kiedy zrobimy toto wg mojego przepisu z herbatą przy otwartych oknach?
mniam mniam 🙂
nie wiem czy on juz nie jest przemarynowany na wskros tymi puszkami, ktore jada, moze jak przyjada goscie po zjezdzie?
Wy faktycznie mieszkacie rzut beretem od siebie – na moje oko na piechotke kilka przecznic 😉
Tylko nie miaukate i szczekate! 😉
Trochę to już jest podwędzony. Ale na dwa do trzech tygodni przed godzina X zmienimu mu menu. Ekologiczne zarcie. Nic wiecej tylko myszka i swieze mleko od muuuuuu. 😆
jeszcze marynowane i w oparach herbaty tego nikt jeszcze nie wymyslil,
my to na rowerach, dzisiaj zaplacilam mandat za slalom po chodniku
O ile pogoda w tym roku mi w lecie niedopisala nie mialam wystarczajaco owocy eko.., to pod wzgledem myszek zostal pobity rekord, obydwa koty przynosily ich codziennie chyba z kilkanascie i byla to darowizna na rzecz domu, same ich nie jadly musialam sie rewanzowac za te okazywanie troski o rodzine
Młodzież Wszechpolska 🙂
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/MOdzieWszechpolska
Tak Alicju, dzieli nas tylko tajlandzkie jedzonko. Jeśli zabudjeła to tu:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/TajlandzkieJedzonko/photo#s5212189270233745890
😆
21:11 co za wcidupek znaczy dowcipnis
Alicja mnie dzisiaj z samego rana namierzyla, mam nadzieje Arkady, ze dach Twojego domu wyglada lepiej niz mojego, ja to odbudowa Berlina rok 1959, zbierano wtedy popiol i gruz i na gwalt budowano mieszkania
kupuje wcidupka, pasuje do gwaltu z popiolem i gruzem
a czy my kupujemy mietka?
A w jakiej marynacie trzymasz go dorotalu?
No i jak długo?
By się tylko nie zmar_y_nował. 🙁
Dzień dobry wieczór.
Godna pożałowaniy kraj i jego mieszkańcy (czytaj wyborcy prezydenta oraz rządu), w którym impreza w stylu Euro 2012 jest tak ważna, że steruje w tak jednoznaczny sposób polityką jak:
@Teresa Stachurska pisze:
„Polityka ta ma związek z Euro 2012, choć pewnie nie tylko, bo pieniądze to pokupny towar.”
mietek
a co to wcidupek?
patrz wyzej 21:15 po mlodzezy wszechposkiej
mietek, oczywiscie, ze Cie kupujemy, ale tak wci czy nie wci lubisz koty?
Mietek
Rączkę podnoszę i całuję jak nasz Pan Prezydent .
wcidupek, to taki mietek, tylko tanszy
owszem z cebulka wci…
znowu brakuje mi tzw. intelektu, dlaczego tanszy czy cos Ci wcielo?
21.39
Jeden z rodzajów góralskiej prawdy : cysto prawda.
dobranoc Kuss :*
Naddworny Fotografie, przeanalizuj swoja wlasna fotografie, ci ludzie okreslaja miedzy soba przestrzen, ktora maja zamiar ujac a nie wyciagaja graby w wiadomym gescie, wci nie wci…..
Arkady masz kolega on wci koty z cebulka
A nie mówiłem ,że sama prawda 🙂
ale glebia, a jak z tym drzewkiem?
a co to jest „zloty podzial”, na Kurpiach o tym mowili czy nie?
poddwodny pantograf pewnie przesylabizuje przestrzen ujac majac zamiar w graby gestne przestrzen wci, kreslac kolko ulotne w sferze niezgadlnej ku zrozumieniu ogolnym niechetnie dostepnym
@Miś.Kurpiowski
Ja aljuzju nie poniał.
Mógłbyś wyjaśnić przesłanie?
Czy to było tak całkiem bezmyślnie, tak ?dla jaj??
Proszę wytłumacz tytuł zdjęcia w porównaniu z tym, co na zdjęciu „uwieczniłeś”.
arkadisu nie jedz piesków bo bedziesz szczekał -/zdjęcia/
Mis, imputujesz ludziom obcym, Azjata jakies niechlubne dzialania
Dorotko nie będę się nad tobą znęcał bo nie zaśniesz 🙂
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/MOdzieWszechpolska/photo#5237066072867986594
sie wtrace
KoJaKa , caly sekret w chmurach
kazda analiza tytulu da sie uzasadnic, nawet dla jaj
…zebym ja sie nie zaczela nad kims znecac….
A propos komentarzy do opisów podróży Gospodarza:
Czy te wszystkie insynuacje oraz ?dowcipne? prztyczki (niby z przymrużeniem oka) dotyczące sponsorowania podróży są fair play?
Czy te wpisy mają wzbudzić zachwyt na temat czujności wikipedystów?
Ja, jak dotychczas czytałem z wielkim zainteresowaniem i mam nadzieję, że następne migawki z podróży będą tak samo interesujące jak poprzednie, niezależnie od tego, co można w nich ?marketingowo? wyczytać!
A’propos herbaty. Lody herbaciane polecam. Przepis chyba kiedyś już pisałam.
Ja nie przytykam – gdybym miała okazję, też bym pojechała, niechby i sam diabeł sponsorował 🙂 Wszystko bym na blogu wyklepała i udokumentowała, a co, niech i inni popodróżują choćby wirtualnie!
Tylko te kobry mnie trochę zniechęcają 🙁
Do czego bym się mogła nie przyznawać, bo i tak mi nikt takiej wycieczki nie zaproponował 😉
Dorotol u
u Arkadiusa dach OK i nawet jego gablota stoi na parkingu (najprawdopodobniej!) 🙂
Drogi KoJaku, sposnsorowane podroze sa zawsze, z natury rzeczy, nieco dwuznaczne dla dziennikarza. Dziennikarz moze stracac sie z tego wyjsc bez uszczerbku dla swej reputacji, moze powiedziec sobie ze nie napisze ani slowa. ktore byloby podyktowane przez sponsora. Moze miec jak najlepsze intencje i faktycznie dotrzymac tego postanowienia.
Ale odbiorca ma prawo watpic i zadawac sobie pytanie czy wszystko co przeczyta czy uslyszy nie byloby troche inne gdyby podroz nie byla sposorowana. To jest cena, jaka dziennikarz placi za skorzystanie ze sponsoringu. Sponsorowanie nie oznacza automatycznie, ze dziennikarz zachowa sie niezgodnie z etyka zawodowa, ale podwazanie wiarygodnosci ze strony odbiorcy jest absolutnie zrozumiale. I tak byc powinno. Martwilabym sie gdyby bylo inaczej.
Dzień dobry! Zapowiada się ambitnie słońcem, więc ja też postaram się sprostać zobowiązaniom na dziś. Szykuję się do wyjazdu na parę dni i trzeba z zobowiązaniami przyśpieszyć, żeby się nie zaniedbać.
Wybieram się do… Magrud. Hulaj dusza – piekła nie ma.