Siedzi w sarongu rybak na drągu

Sarong mam. Kupiłem sobie to tradycyjne odzienie cejlońskiego mężczyzny, bo bardzo mi przypadło do gustu. Jest kolorowe i wygodne. Spódnica z bawełny we wzory nałożona gołe ciało powoduje, że w upał człowiek mniej się poci. Jest bowiem przewiewna i nie wymaga bielizny. Koszula zaś wypuszczona na wierzch, ze stójka zamiast kołnierza nadaje Cejloczykowi dystyngowany wygląd.

Rybak_na_dr__gu_P8020060.JPG

Jeśli zaś jesteś rybakiem to wystarczy jeden ruch, przeciągnięcie dolnej części sarongu między nogami i wetknięcie go za brzeg obciskający brzuch i już mamy majtki kąpielowe umożliwiające wędkowanie. Tak odziany rybak wchodzi do Oceanu Indyjskiego, wbija długi drąg i siada na cienkiej poprzeczce majtając nogami nad wodą. W tej pozycji zarzuca wędkę i co chwilę ja wyciąga. Co jakiś czas na końcu wędki ma rybę. Po kilkudziesięciu minutach ma w woreczku kilka ryb i wraca na brzeg.

Ryby jada się tu smażone, pieczone i marynowane. Te ostatnie spędzają w marynacie ponad dwa tygodnie. I są przez ten proces zbyt długotrwały dla Europejczyka zazwyczaj trudno jadalne. W innych postaciach – pyszne. Zwłaszcza jako jedno z dań sztandarowej potrawy czyli ryżu z curry. Ostre ale smaczne.

Rybom towarzyszą zwykle krewetki i wspaniałe kraby. Pewnego dnia zjadłem tych ostatnich aż dziesięć. Były bardzo pikantne ale i słodkie. W sosie bowiem dominowały owoce. Delicje?

Próbowałem jeść jak miejscowi czyli nie używając sztućców ale jest to trudna sztuka. Znacznie łatwiej mi było nauczyć się używać pałeczek na wzór chiński czy japoński niż ukręcać trzema palcami prawej ręki (lewa – nieczysta, bo służy do innych czynności) gałki z ryżu i dodatków by umoczywszy je w sosie włożyć do ust. Szybko poddałem się i wróciłem do łyżki oraz widelca. Tubylcy przyklasnęli mi choć starali się wcześniej udzielić mi lekcji dobrych lankijskich manier przy stole. Cdn.