Gotowałem w kuchni Amaro
To był miły wieczór. Na pokaz nowej serii kulinarnej zaprosił mnie kanał BBC Entertainment. Ale to nie ów serial był dla mnie wabikiem a warsztaty kulinarne przygotowane dla gości BBC przez Wojciecha Modesta Amaro czyli właściciela, szefa kuchni o pomysłodawcy jedynej takiej w Polsce restauracji czyli Atelier Amaro. W maleńkim domku z czerwonej cegły stojącym na szczycie ulicy Agrykola, tuż przy wjeździe do Instytutu Teatralnego i Zamku Ujazdowskiego (czy raczej restauracji Qchnia Artystyczna) mieści się maleńki lokal z równie niewielką kuchnią ale za to z kucharzem z wielką duszą i jeszcze większą osobowością.
Wojciech Modest Amaro (na fot. obok) przed laty był obieżyświatem kulinarnym i otarł się o największych w tym fachu w Europie z Ferranem Adrią (El Buli) włącznie. Po powrocie do kraju wywindował na najwyższy poziom restaurację w Pałacyku Sobańskich czyli w klubie biznesu, by wreszcie uruchomić własny lokal, który błyskawicznie zyskał renomę w świecie smakoszy. I to mimo gigantycznych cen oraz trudności w dostaniu się do środka. Miłośników dobrej kuchni nie odstraszała nawet opinia, że w Atelier jada się wyłącznie wytwory kuchni molekularnej.
Na gotowaniu Amaro poznał się także Michelin przyznając lokalowi tzw. wstępną gwiazdkę. Swoje rekomendacje przyznał tutejszej kuchni także Slow Food. A wszystko za to, że lokal ma ambicje używania wyłącznie świeżych produktów, produkowanych w najbliższej okolicy tzn. do 100 km od Warszawy, odnajdywaniem zapomnianych już polskich przepisów i dostosowywanie ich do dzisiejszych czasów. I wszystko to przygotowywane jest codziennie w tzw. menu degustacyjnym czyli goście nie zamawiają poszczególnych dań lecz tylko pełne zestawy kilku lub nawet kilkunastodaniowe. A o tym co będzie na stole decyduje targowisko czyli poranne zakupy. Dodać należy, że restauracja nie ogranicza się wyłącznie do polskiej kuchni miejscowych produktów. Bywają więc i krewetki, i małże Saint Jacques, i prosciuto, i…
I właśnie w takim miejscu miałem przyjemność pobawić się nożem, mikserem i patelnią. Pod czujnym okiem jednego z kucharzy przygotowałem przekąskę czyli przegrzebki w sosie z jabłek, pestek z pomidora i ogórka w towarzystwie imbiru oraz natki pietruszki potraktowanej ciekłym azotem.
Nieskromnie powiem, że przekąska bardzo mi smakowała. Ucieszyłem się jeszcze bardziej gdy zobaczyłem, że przegrzebki zniknęły z talerzyków błyskawicznie a komentarze były wręcz entuzjastyczne.
Tak przyrządzane małże Saint Jacques wejdą do domowego repertuaru. I to mimo braku ciekłego azotu. Wystarczy natka dobrze zamrożona w zamrażarce.
Wszystkie zdjęcia Agencja Grayling
Komentarze
„lokal ma ambicje używania wyłącznie świeżych produktów, produkowanych w najbliższej okolicy tzn. do 100 km od Warszawy (…)
restauracja nie ogranicza się wyłącznie do polskiej kuchni miejscowych produktów. Bywają więc i krewetki, i małże Saint Jacques, i prosciuto…”
Nie ma to jak konsekwentne ambicje 😎 😉
Dzień dobry Blogu!
Gęstej mgły ciąg dalszy 🙁 Powyżej 1000 m słonecznie i ciepło, chyba się wybiorę na wycieczkę.
Brawo, mistrz Amaro i brawa dla Gospodarza za propagowanie kultury kulinarnej wysokiego lotu. Od święta można się i tak pobawić. W podanym przykładzie przekąski zaintrygowały mnie pestki pomidora, a to dlatego, że są one raczej cierpkie i do przysmaków nie należą. Opowieści Piotra świadczą dowodnie, że stajemy się z wolna społeczeństwem sytym, że kuchnia i jej wyroby przestają mieć wyłącznie utylitarny charakter. Że nie każdy i nie dla każdego? Cóż – pierścionków od Cartiera też nie rozdają na jarmarkach, co nie znaczy, że należy zlikwidować salony Cartiera w ramach sprawiedliwości społecznej.
Pestki pomidora są tak przyjemnie galaretkowate jak żabi skrzek, kwaskowate i same z siebie „molekularne” 😉 Ja je lubię, ale np. Osobisty – nie, i domaga się usuwania ich, co robi również wielu kucharzy. A ja najbardziej lubię sos pozostały z sałatki pomidorowej, bo jest w nim dużo tych pestek.
Chyba zaraz zjem pomidora na śniadanie.
Nemo – ja bardzo lubię tę galaretkę wokół pestek, które najczęściej są i tak połykane przy okazji. Jednak gdy się pestki rozgryzie, to ich smak jest taki sobie. Sos po sałatce też lubię wypijać.
Alarm grzybowy odwolany, obylo sie bez sensacji.
Poltora kilo prawdziwkow poszlo dp zamrazarki, a ze dwa i pol kilo roznosci jeszcze do zagospodarowania. Nie wiem co z tym zrobie, bo apetytu na nie juz nie mam, a wszyscy ci ktorzy by ew. reflektowali sami sie zaopatruja, bo tyle tego wszedzie.
Na tym koncze ten temat – przynajmniej na ten rok.
Po moim hoby z akwariami pozostala mi butla stalowa na CO2, ktorym dawniej nawozilem rosliny. Czy w tym mozna trzymac ciekly azot?
Pepegorze-czyżbyś chciał zabrać się za kuchnię molekularną 🙂
Przypomnę,że nasza blogowa wysłannicza Małgosia degustowała
degustacyjne menu w Ateler Amaro i była bardzo ukontentowana
ową degustacją,prawda Małgosiu ?
Pepe – po co Ci ciekły azot? Chcesz mrozić swoje piękne kwiaty? Bo chyba nie pietruszkę. Nic nie piszesz jak Ci się mieszka na nowym miejscu, jak dostosowały się zwierzaczki?
Przechodząc mimo, w środku nocy, przeczytałam, o czym dzisiaj. Zaciekawił mnie ten ciekły azot – po cholerę on? 😯
Ja nigdy nie usuwam pestek pomidorowych, nawet jak przepis o to woła. Też mi coś 🙄
Pepegor,
a ususzyć ten nadmiar prwadziwków i podesłać koleżance zza Wielkiej Wody? No właśnie! Ja tu wypłakuję oczy, że w tym roku u mnie posucha w słoju z suszem grzybowym, a Pepegor narzeka, że ma już powyżej uszu 😯
Nemo,
w trybie pilnym prześlij mi swój mailowy adres (mnie sie Twój zapodział gdzieś), bo jest SPRAWA.
Mój adres : alicja@cogeco.ca
Własny chleb, pasztet z wątróbki z koniakiem i zielonym pieprzem, na to troszkę chrzanu i gruby plaster pomidora malinowego z ogródka… I już mi lepiej 😉
U przyjaciółki po tamtej stronie gór taka sama mgła – szara, lepka i mżąca 🙁 Pogadałyśmy przez telefon i zabieramy się za konfitury z pomarańczy sycylijskich, podzieliłam się wspaniałomyślnie owocami i przepisem.
Teściowa przyjaciółki, lat 87, mała, szczupła, elegancka, znakomity słuch i wzrok, ciekawa wszystkiego, ale nie natrętnie wścibska, bardzo podobno z wczorajszej wycieczki zadowolona.
Przyjaciółka zabrała ją ze sobą, bo musiały odebrać osobiste rzeczy po młodszym bracie teściowej, który zmarł niedawno w domu starców niedaleko stąd. W tej rodzinie było ośmioro rodzeństwa, teściowa jest najstarsza.
Zmarły brat był samotny po śmierci partnera, rodzeństwo wykorzystało go finansowo, a jeden z braci wpędził go na dodatek w depresję wmawiając, że po śmierci pójdzie do piekła ze względu na swoje skłonności do tej samej płci 🙄
Większość rodziny mieszka we francuskojęzycznej części Szwajcarii i z ulgą przyjęto fakt, że „czarna owca” wyjechała tak daleko 🙄
Ech, życie pisze niezłe scenariusze…
kapitan.nemo@op.pl
O wkladzie cieklego azotu w kuchni do cywilizacji ludzkosci przyjdzie nam chyba jeszcze chwile poczekac, aby go nalezycie ocenic.
Sam natomiast mialem okazje watpic w postepy techniczne elektroniki samochodowej. Tego lata bylem pasazerem w luksusowym samochodzie, ktorego kierowca postawil woz przed brama obcej posesji, aby cos krotko zalatwic. Byla to starowka obcego nam miasta, wiec nie mielismy lepszego pomyslu. Kierowca polecil mi czekac na miejscu i – w razie czego – cofnac woz. Sprawa sie przedluzala, a ja siadlem sobie za kierownica i zaczalem sie rozgladac, aby moc zadzialac w chwili wezwania. Potrafilem zidentyfikowac to co on nazwal kluczem. Bylo to cos w rodzaju nieksztaltnego kartofla, co lezalo we wglebieniu tuz za automatyczna przekladnia biegow. Automatyczna rzecz jasna, bo w tej klasie normalna przekladnia juz tylko dla dziwakow i za solenna doplata. Da tych pan tu (panow?), ktore nigdy nie poruszaly samochodu wyjasnie, ze kluczem otwieralo sie kiedys nawet drzwi do samochodu i pasowal on normalnie do takiegos otworu, tuz przy kierownicy, gdzie po przekreceniu w prawo, silnik powinien byl zaskoczyc. Powinien, bo roznie bywalo – ale to inna historia. Tam natomiast nic podobnego. Na kartoflu ani guzika jakiegos, ktory uwalnial by jakis wyskakujacy, kluczopodpbny szpikulec, ani jakiegokolwiek otworu przy kierownicy, gdzieby to cos mozna bylo wlozyc i przekrecic. Wierzcie mi, zaczalem sie niepokoic.
Nie, nie pojde tak daleko zeby dodac pojawiajacego sie nagle zdenerwowanego czlowieka, ktory domagal by sie ode mnie nagle cofniecia wozu z przed bramy, nie. Dopowiem tylko co wyjasnil mi kierowca. Otoz, wglebienie w ktorym lezal klucz bylo kontaktem elektronicznym, a silnik nalezalo zapalic guzikiem, na ktorym faktycznie stalo napisane jak byk: „start”. Takie to bylo proste. Kierowca dopowiedzial mi jednak historie, ktora mu sie przydarzyla z takim kluczem.
Raz byl umowiony z klienten (dorabia do emerytury w ten sposob, ze dowozi albo odbiera samochody) w pol drogi do Lipska. Wymienili samochody na umowionym parkingu i sie rozstali. Nagle, po przejechaniu parudziesieciu kilometrow dzwoni komorka. Dzwoni klient, ze ma klucz do tego wymienionego samochodu jeszcze w swojej kieszeni i zaczeli sie umawiac na nastepny parking. Co to znaczy na autostradzie kazdy wie, a moze sobie nawet wyobrazic kazdy pasazer. Caly zysk na czasie byl stracony. A samochod z takim przemyslnym kluczem wcale go nie pragnie i nie potrzebuje – dopoki jest na chodzie i nikt go nie wylaczy.
I komu to potrzebne? O zysku z telefonii komorkowej natomiast, nie musze tu chyba pisac.
Nb, zapomnialem go zapytac, jak sie taki samochod wylacza.
Zadziwiające jest u osób ortodoksyjnie wierzących przekonanie, że oni wiedzą co „myśli” i jak „postąpi” Bóstwo. Wszystkie znane mi religie dawno już dokonały zawłaszczenia boskich prerogatyw i „wiedzą lepiej”.
Pyro,
ja nie wiem, czy ten brat od wpędzania w depresję był w ogóle wierzący, wystarczy, że ten wpędzony był podatny na takie podłe sugestie i dał w sobie wzbudzić poczucie winy i grzechu 🙁 Co wredny braciszek wraz z żoną wykorzystał wyłudzając od niego pieniądze, a potem zostawiając w domu starców daleko od rodziny…
Tak Danusiu bardzo nam się tam podobało, chociaż popełniłam faux pas i odmówiłam zjedzenia kiełków anyżu, ale usunięto mi je z talerza bez szemrania 🙂
Rozpisalem sie dlugo i wypadlem z nurtu.
Mieszkamy Pyro juz jako tako i juz sie rozwidnia, ale na takie sesje w blogu jak dzis stale mnie jeszcze wlasciwie nie stac. Pozwolilem sobie dzisiaj, bo kamien spadl mi z serca, bo oczekiwane pieniadze za dom corki wczoraj wreszcie weszly (22 dni po ustalonym czasie) i moglem zaspokoic roszczenia sprzedawcow kupionego przez nas domu.
Teraz tylko czekac na naliczone odsetki za zwloke i szukac winnego, aby mu to naliczyc.
Oj, bedzie jeszcze stresu.
W miare moznosci odniose sie wieczorem.
pepegor ususz te grzyby i na prezenty będziesz miał np. dla Pyry lub Alicji …
tak mała historyjka …
wczoraj odebrałam Amelkę ze szkoły i zapytałam dlaczego jest tak odświętnie ubrana (plisowana spódniczka i biała bluzeczka) …. babciu to dlatego, że był u nas biskup bez grzechu … a miły był ten biskup Amelko … babciu musiał być miły bo jest bez grzechu …. 🙂
Jolinku – dla Amelki „5 punktów i kredki” (jak mawiały moje córki). Świetna anegdotka. Całą gębą się śmieję.
Dzień dobry,
w jaki sposób Amelka rozróżnia biskupa bez grzechu od tego z grzechem? 🙄
Jagodo – pytanie raczej retoryczne biorąc pod uwagę wiek Amelki kiedy to „A Pani powiedziała” jest wyrocznią ostateczną.
Dzien dobry,
Jagodo,
tez z udowodnionym grzechem liscie zamiata przed szkola … ;).
zaczyna sie ?idu i-a??a, swieto ofiarowania,cos w rodzaju bozego narodzenia po arabsku; w syrii wywalczono kompromis, ze przez najblizsze cztery dni zarzynac sie bedzie jedynie kozy, owce i wielblady…
@pyra: ostrozni optymisci twierdza, ze pacjent( ludzkosc) potrzbuje jeszcze 200 lat
aby wyzdrowiec 😉
Jolly Rogers-najczęściej zamiata grzechy pod dywan,a nie liście przed szkołą 😉
ze, ten tego eh, Ty Pepegor, daj jakis aktualny azymut na Ciebie, bo my tu z Misiem wysilki bezowocne i wyjscia innego juz nie majac prywate na blogu uprawiac skazani jestesmy, przepraszamy Wszystkich
bmphoto@wanadoo.fr
dzieciom w szkole tak przedstawiono biskupa jakby się ktoś pytał … 😉 .. nie komentuje wizyty … rozczula mnie tylko logika dziecięca … ale to moja wnuczka i dlatego tak mam …
ewo dzięki za przepis ryżu z jajkiem …
Żaba obiecała popisać … Zgaga zaganiana wciąż … Krysiade podczytuje i milczy ..
Jolinku,
dziekuję za informacje o najlepszych trójmiejskich lokalach. Od razu mówię, że w żadnym z nich nie byłam, ale to dlatego że w ogóle niewiele bywam, a jak już jakiś lokal polubię, to jestem mu dość wierna. Co w tym wypadku akurat nie jest zaletą. Ale zanotowałam sobie lokale gdyńskie i sopockie i postaram się choć częściowo nadrobić zaległości. A obok Lavenda Cafe bardzo często przechodzę, bo mi tam po drodze na gdyńskich szlakach. Wygląda rzeczywiście bardzo lawendowo.
Ciekawe, że ja także czytając dzisiejszy tekst Gospodarza, zwróciłam uwagę na te pestki pomidora. Chyba dlatego, że w przepisach zawsze surowo nakazuje się je usuwać, czego ja nigdy nie robię, bo mnie one zupełnie nie przeszkadzają.
Pepegorowi zazdroszczę grzybowej klęski urodzaju. Przy takiej ilości grzybów jedna suszarka to stanowczo za mało. A nie wiem, czy Pepegor w ogóle ją posiada. To niezbędny sprzęt dla zbieraczy grzybów.
A dziś na obiad smażę naleśniki. Dla jednych z dżemem, dla drugich z twarogiem.
Jolly, gorące podziękowania za dary 😀
Trumny z ciałami zmarłych, skradzione w Nienczech, odnaleziono w okolicach Konina (Królokowo).
Złodziei nie zidentyfikowano.
Bez komentarza.
Dziecięca ufność jest czymś bezcennym.
Jolly,
😆 😆 😆
Pestki pomidorów,ogórków
czy malin usuwają wielcy kucharze
i za to szacunkiem ich darzę.
A ja kucharka jestem zwykła
i pestki lubiąca,
drobiny te chętnie
pozostawiająca.
++W sprawie tego, który powinien liście przed szkołą zamiatać (a pewnie będzie nawiedzał chorych w hospicjum i więźniów w Białołęce) bardzo rozsądny głos red Pas – senta.
Jeszcze nawiążę do dzisiejszego wpisu Gospodarza, bo jest on (wpis, nie Gospodarz) objawem ciekawego zjawiska kulturowego. popularność wszelkich targów żywności, pokazów, degustacji, programów tv i wydawnictw związanych z żywieniem i gastronomią sprawia, że kucharzenie wchodzi w sferę pop-kultury. Obrasta w swoje zaplecze teoretyczno – krytyczne, ma swoich mistrzów i bohaterów, swoich celebrytów, własne obrzędy i mity. Jestem ciekawa kiedy posypią się prace doktorskie z socjologiczną analizą zjawiska.
Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Jolinku – bardzo dobrze widzisz mnie z Twoich Jolinek. Jak Ty to robisz? Bardzo podoba mi się, to jak Twoja Wnusia ocenia biskupa. Mój wnuczek jako przedszkolak również miał znakomite skojarzenia. Zmienił przedszkole i bardzo zdziwiony opowiadał matce: wiesz, dzisiaj przyszła do nas taka inna pani, miała dziwną chustkę na głowie i to chyba była siostra kolegi. Od tamtej pory mój szwagier na widok zakonnicy mówił do żony- popatrz Maniusia idzie siostra kolegi.
Już zakończyłam swoje wakacje, ale moje zdrowie i nastrój nie nastrajają mnie rozmownie. Pozwólcie, że pomilczę przy tym przyjaznym stole .
Danuska
🙂
Haneczko,
nie ma za co :).
Pyro,
to się chyba wpisuje w…
http://www.youtube.com/watch?v=ENvAmLuj5ko
Jedni gotują lepiej, drudzy gorzej, wszystkiego spróbować się nie da, ale Gospodarskiej kuchni niejedni z nas spróbowali 😉
I jeszcze… bo za chwilę liści nie będzie.
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&NR=1&v=QgsnSFFgPS8
Krysiade – witaj nam powracająca z puszcz i łąk Koleżanko. Jak to dobrze, że możesz z nami siąść przy stole. Każdy z nas wnosi coś do tego grona, z każdym odchodzącym coś tracimy. Nie masz jeszcze dość sił żeby pisać? Poczekamy, poczytaj sobie cichutko.
Pepegor!!!
Suszone nadmiary grzybowe do mnie proszę!!! A nawet naciskam 👿
No….
Ojojoj… chciałam napisać, ze właśnie zakupiłam bilet na koncert ZZ Top, chłopaki przyjeżdżaja do wsi 3 listopada, a łoter mi wyrzuca i wyrzuca notkę 🙄
Aha…. ha….sznureczek z youtube z ZZ Top, łoter nie toleruje. Chrzanić łotra!
Do mojej kapusty kiszonej dorzuciłam dzisiaj garść śliwek suszonych (innych nie mam) oraz sporą kiść czerwonych winogron, to w ramach eksperymentu. Na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże? 😉
W zamyśle – Leonard Cohen, będzie we wsi 13 grudnia, ale droży się przeokropnie 🙄
Wszystko jedno, nie przepuszczę!
Nemo,
zainteresował mnie ten pasztet z wątróbki. Już kiedyś o nim wspominałaś. A możesz wspomnieć jeszcze raz ? Jakie są proporcje wątróbki i / chyba/ boczku surowego? Ile dolać koniaku ? A pieprz zielony to ten marynowany ? Mam ochotę na jakąś inną odmianę pasztetu. Mój jest bardzo smaczny, ale warto byłoby raz na jakiś czas zrobić coś innego.
Krysiude … 😀 … zdrowiej nam …
Alicjo nie przepuszczaj .. Leonard wart tego …
Krystyno to czekam na recenzje …
cielaki mi palnikami przed nosem machaja w kuchniach(własnych) od dobrych kilku lat;
a gdy tak slepkami mrugaja (czytaj: no widzisz, stary pryku, na to bys nie wpadł…)
to oczywiscie kłamie i mowie, ze jestem zachwycony…
widocznie sa zadowolone, bo w zamian za to pozwalaja mi zrobic na deser kawe
w maszynie ich prababki 🙂
p.s.
czas chyba mi napisac historie tej maszyny 😉
@pepe:
jaka byla twoja pierwsza bryka?
u mnie zastava.
Jolinku,
nie przepuszczę, mowy nie ma! On rzadko rusza w trasę, ale chyba teraz jest potrzeba wyższą, bo menago okradł go ze wszystkiego. A z czegoś trzeba żyć 🙄
Morał – zaglądaj w swoje książki rachunkowe przynajmniej od czasu do czasu!
Jeśli o brykach mowa, odkąd pamiętam, była niemiecka DKV z lat nie wiadomo jakich, dwudrzwiowa, miała parciany, odkrywany dach.
Potem nie pamiętam, co było, ale między innymi takie cuś 😉
http://alicja.homelinux.com/news/ALBUM-1/Mikrus1960.jpg
To był rok 60-ty.
Samochód był narzędziem pracy mojego Taty (jako weterynarz, musiał jdździć po dość rozległym terenie), więc zawsze jakiś był.
Ale jak wam pokażę nasz pierwszy, juz tutaj, bo w Polsce nie był nam potrze4bny, to wam kapcie spadną 😉
Tylko muszę poszukać zdjęcia…
W tych niegdysiejszych samochodach drzwi otwierały się często właśnie tak jak na tej fotografii. Kolega jeszcze na początku lat 80. miał syrenę z tak otwierającymi się drzwiami.
Czy wiecie, że ocet jabłkowy to panaceum na wiele dolegliwości?
http://kobieta.wp.pl/gid,15035449,img,15035512,kat,119634,title,Ocet-jablkowy-dobry-na-wszystko-Jakie-ma-zastosowania,galeriazdjecie.html
Dobry wieczór 🙂
Nie wiem czy ocet jabłkowy dobry na dolegliwości, ale do marynaty grzybów świetny. Wychodzi znacznie drożej, ale zrobić kilkanaście słoików w tym occie to rewelacja.
I urodę poprawia. 🙂 . Właśnie poczytałam sobie na ten temat. Tylko musiałabym kupić kolejny duży słój, bo ostatnio nabyte zostały zajęte przez nalewki. Zalane wodą jabłka należy trzymać w ciepłym miejscu. Gdzie w domu znaleźć takie miejsce, w którym stale jest ciepło ? Do niedawna miałam takie miejsce przy piecu opalanym ekogroszkiem. Ale teraz unowocześniłam się i tamten piec został zastąpiony instalacją gazową. Wszystko ma dobre i gorsze strony.
Irku, ja w zeszłym roku robiłam marynowaną paprykę na tym occie i też była bardzo smaczna.
Kiedyś w Polsce wyrabiano (również w domach) znakomity ocet ze zboża. I tradycyjnie jabłkowy – ze spadów i obierek. Teraz w sprzedaży jest (prócz owocowych) tylko mocny, 10% ocet spirytusowy. Zawsze mam kłopot z rozrzedzeniem go do 6% i zwykle robię 5% – szklanka octu, szklanka wody.
Pogadałam ze Zgagą. Zgaga ma w tym roku „lataczkę nadzwyczajną”. Nagle obrzydło jej własne mieszkanie i straszy przyjaciół. Fajna jest ta nasza Zgaga – uśmiałam się lepiej, niż w kabarecie.
Na poprawę jesiennego nastroju 😀 :
http://pinterest.com/pin/457185799641872052/
Dla Krysiade: http://pinterest.com/pin/457185799641851853/ 🙂
Kto z Was tak potrafi? Ja niestety nie 😀
http://pinterest.com/pin/457185799641854303/
Małe co nieco http://pinterest.com/pin/457185799641890014/
Pomidory: http://pinterest.com/pin/457185799641877419/
Ładne to co nieco Asiu! 🙂
Małgosiu – jesienna babeczka 🙂
Wprawdzie do Świąt jeszcze dwa miesiące… http://pinterest.com/pin/247346204505903415/ 🙂
link do babeczki: http://pinterest.com/pin/267190190363952155/
Wieści dla tych, którzy znają Poznań.
Reprezentacyjny swego czasu hotel Polonez (z jednej strony okna na Cytadelę, drugiej na miasto) – w którym był Pewex, kasyno i słynne „Piekiełko” został przez Orbis sprzedany tej samej firmie, która kupiła warszawską Emilię. Nabywcy chcą zrobić w nim wielki, prywatny akademik (300 pokojów po 12,5 m.kw.) z w byłej części gastronomiczno – rozrywkowej działalność biznesową. To chyba będzie świetny biznes.
Dobry wieczór. 😀
Sama się sobie dziwię, dlaczego nagle chce mi się tyle łazić, zamiast jak dotychczas siedzieć na …. i się neronić (czyt. robić same przyjemne rzeczy, nie ruszając czterech liter sprzed komputera). 😯
Już mi nawet przeleciała przez głowę myśl, że może nogi chcą trenować, żebym na piechotkę mogła pójść do wnuczki ? 😆 😆
Asiu, dzisiaj odebrałam z księgarni zamówioną „Cukiernię pod Pierożkiem z Wiśniami”. Dziękuję za opis, nigdy na tę książkę nie „wpadłam” w bibliotece. 🙂 Muszę ją szybko przeczytać a potem wysłać, niech poczeka tych kilka lat u wnuczki. 😆
W Polonezie byłam chyba kiedyś na szkoleniu – to jest Aleja Niepodległości?
Zgago – wypróbuj przepisy 🙂 na chrupki czekoladowe lub pastylki miętowe.
Yurku, dzięki za sznureczek do benefisu W.P. Wysłuchałam ciemną nocką i musiałam dzisiaj powtórzyć, żeby się uśmiać bez tłumika. 😀
Haneczko, mam przemożną ochotę Cię „wytarmosić”, czy mogłabyś wziąć moje namiary „mailowe” od Pyry ? 😉
Asiu, jak tylko doczytam do nich, to wypróbuję – uwielbiam czekoladę a najbardziej czekoladę miętową. Moje „ratyzbońskie” 😉 Dziecko przywozi mi na święta albo zająca, albo mikołaja firmy „After Eight” z gorzkiej, miętowej czekolady – ło jejciu jaka to pycha. Łażę po naszych halach przed każdymi świętami i wyroby tej firmy są, tylko nie ma z twardej miętowej czekolady. 🙁
Zgago – jadłaś te kiełbaski z kapustą i słodką musztardą? 🙂 I jak się Tobie podoba Regensburg?
Asiu, niestety nie jadłam, Dzieci miały wtedy ukochaną pizzerię i tam mnie poprowadziły, faktycznie pizza cudo. A tę „kiłbaskarnię” widziałam kilka razy, bo Zięć mnie oprowadzał po wszystkich zakątkach. Miastem jestem zachwycona a na starówce się zgubiłam. 😀 Miałam oczywiście plan miasta, tylko nazwy ulic starówki na planie były napisane „normalnie” a kamienicach gotykiem. Dobrze, że starówka nie jest wielka, więc po godzinie łażenia wyszłam na park zdrojowy a stamtąd już bez problemu na autobus. 🙂
Zamiast kiełbasek – kostka Rubika – smacznego 🙂
http://pinterest.com/pin/113223378103330198/
Slawek,
zobacz do skrzynki.
byku,
moj „pierwszy” to byla tzw. „Badewanna”, Ford Taunus 17m.
Przegralem go w pokera.
Pyro,
z kotka sa klopoty, nie mozna jej wypuszczac, bo nie wraca bojac sie drzwi wejsciowych i nie daje sie zlapac, dziczejac kompletnie. A zrobilem jej wygodna kladke z balkonu na pobliskie drzewo. Wychodzic wychodzi, ale zupelnie nie kapuje, ze prawdziwy kot tez na drzewo wchodzic powinien. Siedzi potem pod balkonem i piszczy, a jak zejde po nia, to nie daje sie zlapac.
Na razie trzymamy ja w domu.
Nie mam Krystyno, maszynki do suszenia grzybow.
Susze w piekarniku na blachach i papierze. Puszczam nawiew i wlaczam na 50 stopni. Temperature cofam po jakims czasie i znowu podgrzewam, lecz nawiew dziala bez przerwy, przy uchylonej klapie, dwa dni tak. Potem wykladam do dosuszenia. W tej chwili mam tam dwie blachy podgrzybkow.
Yo-Yo Ma’s Cello Pasta – 3,854 PLN
🙁
WHERE NATURE MEETS SCIENCE
Alicjo, chodzi o Twoją Przyjaciółkę ?
Jesień sobie, kwiatki sobie….
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4374.JPG
Zgago,
nie kumam, osochozi…
Alicjo, o to : 🙁
A… kumam, Zgago!
Alicjo, kwiaty zachwycające.
Spokojnej nocy życzę. 😀
Fajnie jest mieć duże pieniądze i wspaniałe pomysły 🙂
Z tych wszystkich multimiliarderów Branson najbardziej mi się podoba.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12734470,Richard_Branson__Zarabiam__by_pomoc_rozwiazac_problemy.html
@asia:
znakomite te co nieco 🙂
a w berlinie halloween cala geba, nieboszczkow coraz wiecej…;)
w miedzyczasie gina nawet (klinika „charite”!sic!)noworodki,a na oddziale gynekologicznym -mordobicie! o tempora! o mores!
zobacz, zobacz @pepe, a ja mojego taunusa(jezdzilem prawie dwa lata)
w karty… wygralem; moze to byl twoj 😉
p.s.
ale teraz, z perspektywy czasu, stwierdzam, ze najfajniejsze czasy mialem z „chrząszczem”.
…mroz, sniezyca, wszyscy klna dookola, a on zaskakiwal zaraz ,
😉
dzień dobry …
Zgago pomachanko .. 🙂
może ktoś zrobi bo czas dobry na to …
http://mojenalewki.blox.pl/html/1310721,262146,20.html?23
Asiu jak zwykle ciekawostki nam pokazujesz … 🙂
ocet jabłkowy sobie zrobiłam ze skórek jabłek .. ale nie stosowałam jako tonik .. spróbuję …