Przepisy dawnych Słowian
Kilka dni temu Qwax poprosił o przepisy Słowian z VI wieku. Poleciłem wówczas, opisaną tu zresztą dość dokładnie, książkę małżeństwa dwojga naukowców zajmujących się tym tematem. Hanna i Paweł Lisowie napisali i wydali w oficynie Libron bardzo ciekawą książkę zatytułowaną „Kuchnia Słowian O żywności, potrawach i nie tylko…”
Autorzy prowadzili badania archeologiczne oraz na podstawie zdobytej wiedzy prowadzili także eksperymenty w kuchni, starając się odtworzyć przepisy dawnych Słowian. Trudno powiedzieć na ile im się to udało. Sądząc jednak z wielu recenzji naukowych ich praca jest rzetelna a opowieść o kulturze kulinarnej Słowian – nowatorska.
Przytaczam kilka przepisów i mam nadzieję, że Qwax będzie usatysfakcjonowany a niektórzy inni blogowicze zechcą przy okazji pobawić się w naszych przodków sprzed ponad tysiąca lat.
Smacznego!
POLEWKA Z LEBIODY Z ORKISZEM
0,3 kg ziaren pszenicy orkiszowej, 1 łyżka masła, 0,15 litra śmietany, 2 żółtka, 2 – 3 garście młodych listków lebiody, sól, kminek, kolendra, mięta, koper
Ziarno orkiszu gotujemy w 2 litrach wody z dodatkiem łyżki masła; kiedy ziarno jest już miękkie, dodajemy opłukane i pokrojone listki lebiody, gotujemy jeszcze około 10 – 15 minut. Zaprawiamy śmietaną rozmąconą z 2 żółtkami, dodajemy przyprawy: sól, mielony kminek i kolendrę, posypujemy poszatkowanym koperkiem z kilkoma listkami mięty.
POLEWKA GROCHOWA Z PASTERNAKIEM
2,5 litra wody, 0,25 kg grochu polnego (może być łupany), 0,1 – 0,15 kg (3 – 4 kawałki) suszonego mięsa, 4 – 6 korzeni dziko rosnącego pasternaku (ma korzenie mniejsze od ogrodowego), cebula, sól, mięta, kminek, kolendra, lebiodka, macierzanka
Groch należy namoczyć w wodzie na noc. Następnego dnia stajemy wodę z pokrojonym suchym mięsem. Gdy mięso zacznie mięknąć, dodajemy namoczony groch, pokrojony pasternak i cebulę. Odstawiamy na mały ogień i wolno gotujemy do momentu, kiedy groch i mięso będą miękkie. Przyprawiamy ziołami i solą.
Jest to typowo zimowa, gęsta, pożywna polewka; podana z razowym pieczywem dobrze zaspokaja głód.
KASZA JAGLANA ZE SKWARKAMI
1,5 litra wody, 0,5 kg kaszy jaglanej, 0,3 litra mleka, 0,4 kg boczku, sól
Do glinianego garnka wsypujemy kaszę, wlewamy wodę (proporcja 1: 3), dodajemy odrobinę soli i gotujemy, starając się jej nie mieszać. Pod koniec gotowania, jeśli potrzeba, dolewamy mleka i odstawiamy w ciepłe miejsce, aby kasza się doprażyła.
Podajemy polaną skwarkami wytopionymi z pokrojonego boczku; możemy popijać świeżym lub zsiadłym mlekiem.
PODPŁOMYKI
0,5 kg mąki razowej, sól, kminek, czarnuszka
Łączymy ze sobą mąkę, sól, zioła i wyrabiamy z wodą; dodajemy tyle wody, aby powstało bardzo plastyczne ciasto (takie jak na pierogi). Wyrabiamy je do momentu, aż łatwo będzie odchodziło od ręki. Podpłomyki pieczemy na płaskim podłożu bez tłuszczu. Mogą to być leżące w ognisku płaskie kamienie granitowe lub gruba, metalowa misa wsparta na kamieniach. Odrywamy małe kawałki ciasta, w dłoni wyrabiamy możliwie cienkie (kilka milimetrów) placuszki i kładziemy je na gorącym podłożu. Czas pieczenia zależy od temperatury podłoża. Ta czynność wymaga pewnej wprawy. Jeśli temperatura jest za wysoka, placek bardzo szybko się przypala; gdy jest za niska, podpłomyk schnie, zamiast się piec.
MIĘSO SUSZONE
Szynka wieprzowa lub wołowa, sól
Mięso kroimy w pasy, nie grubsze niż 2 cm, dobrze nacieramy solą i zawieszamy na pętelkach ze sznurka w suchym, zacienionym i przewiewnym miejscu. Czas suszenia zależy od grubości plastrów i od pogody. Z naszych doświadczeń wynika, że w optymalnych warunkach (sucho i wietrznie) można po 2 – 3 dniach suszenia przełożyć mięso do płóciennych woreczków, które też należy zawiesić w przewiewnym i suchym miejscu. Jeśli warunki pogodowe się zmienią i wilgotność powietrza utrudnia suszenie, mięso dosuszamy przy piecu lub ognisku.
KAPUSTA Z GROCHEM
3 kg kapusty, 0,5 kg grochu, 0,5 – 0,7 kg boczku wieprzowego, 3 – 4 cebule, pęczek kopru i szczypiorku, sól, czosnek, kolendra, kminek, mięta, czarnuszka, lebiodka, macierzanka
Groch zalewamy wodą i odstawiamy na kilka godzin, można nawet na noc; na drugi dzień gotujemy w tej samej wodzie. Kapustę szatkujemy i lekko posypujemy solą, aby zmiękła. W dużym naczyniu podsmażamy pokrojony w kostkę boczek, do osiągnięcia złocistego koloru; dodajemy pociętą w grubą kostkę cebulę i przez chwilę podsmażamy, aż cebula zacznie się złocić. Wrzucamy kapustę i podlewamy odrobiną wody, aby się nie przypaliła. Dusimy kapustę na małym ogniu; kiedy zaczyna mięknąć, dodajemy do niej ugotowany groch i przyprawiamy do smaku solą, utłuczoną kolendra i czarnuszką, wsypujemy poszatkowany szczypiorek, możemy dodać dwa pokrojone ząbki czosnku, kilka listków mięty, lebiodki i macierzanki; na koniec posypujemy poszatkowanym koperkiem.
Kapustę z grochem możemy też zrobić bez dodatku boczku, który zastępujemy olejem. Otrzymamy wówczas danie bezmięsne, ale równie pyszne i pożywne.
Komentarze
Dzien dobry.
W przeciwienstwie do ostatnich dni, dzien jest pochmurny, mglisty ale jeszcze suchy.
Nieczeste moje tu wpisy utrudnialy wczoraj nie tylko problemy z ortografia, ale ogolny klopot z technika. Drugi moj wpis (ok. 1.00) uniemozliwila siec, ktora najwyrazniej przerwala kontakt do jakiegokolwiek serwera. Nawet proba uratowania tekstu sie nie powiodla, mimo, ze dolozylem wszelkich staran, aby go gdzies odlozyc i dzisiaj odnalezc. Nie moj sprzet.
Koncze, bo nauczony przykrymi doswiadczeniami obawiam sie, ze mi zezre.
Doczyszczam pumeksem palce brunatne od czyszczenia grzybow.
Nawiezlismy tego w czoraj z Laura cala mase. Pierwszy raz od ponad 10 lat mielismy tyle prawdziwkow, ze wystarczylo na objad w postaci jednorodnej. Nawet smietany do sosu nie dodawalismy, bo grzyby przekonywaly same za siebie. Czyscilem wczoraj do samej polnocy.
Teraz w piekarniku susza sie trzy blachy „zlomu”, a do zamrazarki pojdzie jeszcze ze 2,5 kilo dorodniejszego doboru.
Dzień dobry.
No to Pepegorowi las poszczęścił – Darzył Bór. Gratulacje.
Czekam na Haneczkę – kawa już stoi i na talerzyku rożki makowe – bardzo grzeczne gotowce, sprzedawane w naszej piekarni w pudełkach po 250 g – ok 12 mini ciasteczek, za co sobie liczą tylko 10 zł.
Jak wiadomo kocham stare przepisy i to Boże broń, nie do gotowania, a do czytania. Można uruchomić wyobraźnię i skojarzyć realia znane z archeologii z wynikami tzw archeologii doświadczalnej. Robią takie pokazy skanseny i rezerwaty archeologiczne. Raczej z przepisu na krupy i polewki nie skorzystam choć krupnik z jarmużem albo lebiodą czasem gotuję (zielony krupnik) i jest to zupa smaczna, pożywna i rozgrzewająca. Groch z kapustą jadano jeszcze dość powszechnie do końca 19 wieku, a i teraz, w niektórych okolicach w wersji olejowej należy do dań wigilijnych. Gdzie ta Haneczka? Kawa wystygnie.
Pepegor,
Ty mnie nie denerrrrrrrrrrrwuj takim wpiesem i prawie czwartej nad ranem 👿
Bo jeszcze mi się przyśni! Prawdziwki, cholera jasna…
Idę dospać.
„o prawie czwartej nad ranem” – miało być.
No dobra…niech mi się chociaż przyśnią 🙄
dobrym przykladem na kuchnie slowian w okresie naplywu do europy moze byc kuchnia sorbska(sorbowie sa uznana mniejszoscia w rfn i zamieszkuja we wschodniej saksonii
i brandenburgii); n.p. sorbskie danie weselne – gotowana wolowina z sosem chrzanowym, chlebem orkiszowym i rzepa(dzisiaj ziemniaki);
mniej wiecej od 6 w. slowianie przestaja byc nomadami(symbolicznie:wolowina) i zaczyna sie osiedlac (symbolicznie:chleb)
hurra! przeszlo!
Mój kolega z pracy też był w sobotę rano na grzybach okolicach Ostrołęki(Marku hop,hop !)Walczył z nimi cały weekend,by przerobić te nazbierane ilości.Opowiadał nam dzisiaj z dumą i radością w głosie
o swoich sukcesach.
Ja,jeśli chodzi o grzybowe dokonania to zjadłam wczoraj ze smakiem zupę grzybową na rynku Starego Miasta w towarzystwie mojej kuzynki
z Orłowa.Łaziłyśmy po Warszawie jeszcze w porannej mgle i trzeba było pewnym momencie zjeść coś na rozgrzewkę 🙂 Druga cześć spaceru już przy pięknej pogodzie.
Asiu- nie byłam jeszcze w tej ursynowskiej restauracji,o której wspominasz,a prawie codziennie obok przejeżdżam.Pod latarnią najciemniej 😉
Obiecuję,że któregoś dnia zajrzę,aby sprawozdać,czy warta grzechu 🙂
Słusznie Pyro,jedna z moich ciotek (wywodzi się z Cieszyna) robi kapustę z grochem tradycyjnie na Wigilię.Bardzo smakowite danie.
To skąd się wzięło, negatywne w odbiorze „groch z kapustą” – w znaczeniu bałagan?
Donoszę,że w sobotę wykonałam bardzo prostą i bardzo dobrą (goście potwierdzili zjadając wszystko do imentu) tartę figową:
kruche ciasto,świeże figi pokrojone na plasterki,zalane sosem ze szklanki śmietany,2 jaj i 1/2 szkl cukru.
U naszym Leclercu pełnia figowego sezonu-1,49 zł/szt.
Małgosiu – W trylogii Reymonta groch z kapustą, a w słowiańskiej misie kapusta z grochem 🙂
„Mieszały się ze sobą w tłoku jak groch z kapustą wojewódzkie kontusze, fraki, czamary, granatowe kurty wojskowym krojem, płócienne kitle, księże sutanny i nawet tu i owdzie miejskie kapoty, pokapane woskiem, zbieranina bowiem była wszelakiego autoramentu, a wszystko jadło, piło i rozprawiało podniesionymi głosami. W końcu zbrakło już stołów i siedzeń, więc się kupili w przejściach, spychani z miejsca na miejsce, bo wciąż ktoś się cisnął i kręcił wśród tłumów: to jakiś kwestarski wyga pobrzękujący skarboną, to Żyd siwy w aksa-mitnej jarmułce i w atłasowym żupanie, przepasany czerwoną chusteczką, to kredencerze roznoszący potrawy i napitki, to pielgrzym długowłosy z kijem zakrzywionym, u którego wisiała tykwa, obwiązany medalikami, pocieranymi o grób Pański, sprzedawał pamiątkowe muszelki łżąc przy tym niestworzone baje, to Węgier, zachwalający łamanym językiem swoje pomady, olejki i cybuchy, to wreszcie psy, plączące się pod nogami, zaczynały się gryźć i skomleć, powstawała jakaś kłótnia lub jakiś sierdzisty szlachcic grzmiał pięścią w stół, aż jęczały cynowe misy.”
Dzień dobry Blogu!
Ciepło, błękitnie, niby jesiennie, a pogoda na krótki rękawek. Wczoraj na wysokości ponad 2000 mnpm było +17, sama sprawdziłam 😉 Aż za gorąco na wędrówkę po górach, ale jak już się wdrapało na tę wysokość, to szkoda było schodzić…
Kuchnia dawnych Słowian, hmm… Z przekazów rodzinnych niewiele się zachowało 🙄 Ale dzięki archeologom grzebiącym w dawnych śmietnikach, grobowcach, a i latrynach, niejedno udało się ustalić, a potem mniej lub bardziej wiarygodnie zrekonstruować.
Kilka lat temu miałam okazję uczestniczyć w czymś na kształt historycznego festynu odtwarzającego lub naśladującego życie Celtów w czasach kultury lateńskiej, której liczne ślady i pozostałości odkryto w rejonie Jeziora Neuchatel. Impreza miała miejsce na wzgórzu Mont Vully, gdzie również zachowały się ślady tej kultury, a nawet odtworzono dawną warownię – oppidum. Garncarstwo, wytop żelaza (dymarki?), celtycka kuchnia, tańce i walki, atak na oppidum… A do tego piękna pogoda… Nasz znajomy archeolog nas do tej wycieczki zachęcił, sam był po kilku godzinach oglądania raczej zdegustowany, a nas tak to zafascynowało, że po odwiezieniu go do domu pojechaliśmy tam jeszcze raz na całą niedzielę, braliśmy udział w tańcach i próbowaliśmy celtyckiej kuchni (podpłomyki, kasze, zupy…), a wszystko w pięknej wrześniowej scenerii.
U mnie w domu kapusta z grochem była jedną z potraw wigilijnych – babcia Janina, zarządzająca jadłospisem wigilijnym mówiła, że kapusta z grochem jest po to, żeby ubranie pasowało.
Oczywiście była to wersja postna – bez boczku, a kapusta koniecznie kiszona. Kapusta, początkowo gotowana bez grochu w małej ilości wody, z dodatkiem kminku, listka bobikowego i dyżurnych, groch ugotowany osobno, połączy razem i pogotować chwilę.
Ja też to danie gotowałam u siebie na Wigilię, zaprzestałam jakiś czas temu, ale chyba wskrzeszę tradycję – żeby ubranie pasowało 🙂
Ale ten przepis, podany przez Gospodarza też jest ciekawy i wypróbuję jutro – tylko nie z trzech kilogramów kapusty 🙂
Za boczek będzie robiło prosciutino, też w odpowiednio zmniejszonej ilości. Odpowiednie przyprawy mam, nawet czarnuszkę z ogródka własnego.
Suszone mięso odpada w moim klimacie, tu nigdy nie jest wystarczająco sucho.
Podpłomyki, bez ziół, bo to było zazwyczaj z nadmiaru ciasta na pierogi, piekło się na blasze starodawnego pieca kuchennego, jaki jeszcze w czasach mojego dzieciństwa był na Bartnikach. Żeby się nie przypaliły, piekło się na skraju blachy – my, dzieci, byliśmy dobrzy w te klocki, mielismy wyczucie, piekliśmy dla siebie 😉
Szperając za czymś tam, wyszperałam oto… 🙂
Nisia pisze:
2010-05-18 o godz. 22:24
Objuczon worem pierniczków,
z kiełbas zapasem na lata,
wyruszał Miś na wędrówkę,
bo cosik go pchało do świata?
I poszedł przez pola i łąki,
przez góry wysokie i lasy,
a co się ździebko zasapał,
to zjadał kąseczek kiełbasy?
Wreszcie przywiodły go nogi
na brzeg Kanału Lamansza,
przysiadł więc Misio na skale,
pierniczkiem sobie zakansza?
Na statek go wzięli skrzydlaty,
więc ciągnął fały i brasy.
Co fał – to kromka pierniczka,
co bras – to kęsek kiełbasy?
I płynął Misio nasz dzielny
przez morza i oceany,
a z każdą morską milą
sakwojaż miał MNIEJ wypchany.
Dopłynął wreszcie do portu
w kraju dalekim cholernie,
zajrzał do swego kuferka
i zdziwił się niepomiernie.
Rozejrzał się podejrzliwie
po marynarskim kubryku.
Ktoś zeżarł moją kiełbaskę!
Dobrał się ktoś do pierników!
Na diabła mi pusty kufer?!
Miś zimnym oblał się potem!
Zapłatę wziął za swe trudy
i wrócił do Polski LOT-em?
Morał z powiastki tej będzie
głęboki jak morskie odmęty:
gdy w długą podróż wyruszasz,
bierz NIEJADALNE prezenty!
O, tam dwa pytajniki nie powinny być, ale jak się kopiuje tekst, to łoter przerabia niektóre znaki na pytajnik, osioł jeden 🙄
W tym wypadku był to trzykropek.
Niedziela na szczycie
Podobno był to ostatni taki ładny i ciepły weekend tej jesieni. Następny będzie znacznie zimniejszy i deszczowy 🙁
Miło było, ale się skończyło (jak pocieszał byłą flamę jeden z moich kolegów). Haneczka pojechała zostawiwszy Pyrze w darze 2 nalewki do skosztowania (orzechową i tatową – rodzaj wiśniówki) i przesłaną przez Żabę godną porcję dziczej łopatki na gulasz, a także torbę owoców dzikiej róży i jarzębiny na kolejne nalewki. A z Poznania biedactwo uwoziła miniaturkę z nalewką jeżynową, a także swój przydział grzybowo – korzenny od Jolly R.
Nie mam czasu; muszę obierać jarzębinę i zająć się owocami róży – kwiatu!
Dzisiaj jest Małgorzaty – wszystkim obchodzącym dzisiejsze imieniny (bo obchodzą kilkanaście razy do roku) – NAJLEPSZEGO!
Szkoda,że nie mieszkam na trasie Poznań-Gniezno-Żabie Błota 🙁
Nemo-piękna wycieczka.Zauważ,że mówi to kobieta nizinna,ta z blogowej grupy nizinnych,pod przewodnictwem Krystyny 😉
Małgorzaty? Czy również naszej ?
Jeśli tak,to życzę Ci Małgosiu,jak najmniej życiowego grochu z kapustą,
chyba że będziesz miała czasem ochotę na jakiś lekki,miły i przyjemny
bałaganik 🙂
Mamy przecież dwie Małgorzaty,bo jeszcze Zgaga !
Ale Zgaga ostatnio spędza mało czasu przed komputerem.
Zgago-życzę Ci,byś była przez najbliższe 100 lat,takim wulkanem energii,jakim jesteś ostatnimi czasy 😀
Trzeci dzień Zjazdu Wiedeńskiego. Wczoraj był dzień starego Wiednia. Uchodziliśmy nogi do…
Dzisiaj Paweł zawiózł na do dwuch wspaniałych klasztorów w dolinie Wachau. Melk i Gotweig. Widoki wzdłuż Dunaju oszałamiające. Po drodze odwiedziliśmy malarza polskiego pochodzenia, Adama Adamskiego. Buduje dom i częstuje winem! Za chwilę kolacja. Ania szykuje jakieś kluski z cudownie śmierdzącym serem. Ewa powiedziala, że chce mieszkać w Wiedniu…
Zgaga imieniny ma latem, ale obchodzi Geburstag – 10 listopada. Zdążymy Przygotować toasty. Może Małgosia W? A może i ona wczesno-letnia?
Miłych życzeń nigdy dość, dziękuję, ale ja jestem lutowa 😀
Kapustę z grochem Mama zawsze przygotowuje na Wigilię. Może zrobię jeszcze przed Świętami, kiedy nadejdzie chłód bo na razie mamy ciepłą słoneczną jesień.
Piękne zdjęcia z gór, oglądam z przyjemnością ale ja też z tych „nizinnych” 🙂
W pełnim ukontentowany przepisami Waszeci z lat dawnych a Sarmackich. 😉
Właśnie dlatego (dziękuję Byku) wstawiłem wiek VI bo to to właśnie ten moment kiedy tworzyć się mogły zaczątki kuchni regionalnej z kuchni nomadów.
I właściwie od tego momentu – gdy stworzyły się regiony – można mówić, że ktoś komuś „podkradał” czy podpatrywał przenosząc na własne tereny.
Ciekawym jest, że południowi słowianie – od Rumunii do Chorwacji – mają nie do przejedzenia wprost smaczne kebabcze (czewapi i inne nazwy zależne od kraju – ale typ ten sam) a w północnych rejonach nasze kotlety mielone to juz nie to 😉
Jeszcze raz bardzo dziekuję za przepisy a na książkę polować też zamierzam.
Oj tam oj tam…lutowa czy letnia, obchodzimy 🙂
Podobno Małgorzata obchodzi imieniny 12 razy w roku. Wyrobimy!
U mnie ciepłe, choć lekko pochmurne popołudnie.
Miałam się zabrać za szatkowanie kapusty i co? A siedzę sobie i czytam książkę 🙄
Kapusta nie zając, nie ucieknie 😉
http://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=4157615253526&set=a.4157614933518.162741.1078335761&type=1&theater
Żyjcie smacznie! Wiedeń, Na sobotnim Naschmarkcie.
Aleś poszarpany sznurek podałeś, Cichalu…
Alicjo, przepraszam, ale jak sie kliknie to i tak się otwiera, tylko trzeba troszkę przewinąć.
Cichalu,
kliknąłem, przewinąłem i się otworzyli 😈
Na Wiedeń więc
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=481735805190680&set=a.479670268730567.110358.479667668730827&type=1&theater
😉
ciekawe: w powszechnym uzyciu byla lyzka i noz;
widly i rozna byly znane zarowno u celtow, germanow, jak i slowian,
ale widelce – nie; do polski przywedrowaly one dopiero chyba z bona, z italii…
W Jazz Swiss Radio leci Jazz Modern Quartet. Za oknem nocny Wiedeń. Jest miło, czego i Wam, Przyjaciele życzę.
Zazdroszczę Cichal,
W Trójce benefis Wojciecha Pszoniaka, za oknem nocny Lublin 🙂
Na Wiedeń? U mnie otwiera się Facebook, zdjęcia Piłsudskiego i wszystko to pod adresem kumpla Młodszej, mojego omc zięcia. Nic nie rozumiem. Id dokończyć skubanie i czyszczenie jarzębiny. „Ej, riabina kudriawaja, bięłyje cwiety…”
A ja zazdroszczę Irku, bo znam i szanuję talent Pszoniaka a Lublin kocham miłością pierwszą! Hotel Victoria był jedynym w Polsce, gdzie rano dawano szklankę mleka, nie tylko setę
Irku, dodam jeszcze, że urodziłem się tydzień po funeraliach Marszałka…
Czyli dostawałeś nalewkę farmaceutów na dzień dobry 🙂
@cichal.
jaki marszalek? rola-zymierski, rokossowski…
Nie pomnę, ale urodziłem się w porządnej klinice prof. Szwarca przy ul. Kopernikai i chyba wtedy nie aplikowali, za to teraz…Mam tinktury Pawłowe, wielce zacne!
Oj byku głupiś jak but, oj głupiś… i Języka polskiego nie znasz i historii…
Groch z kapusta nalezal za dziecinstwa mojego do stale powtarzajacych sie sie dan ?- glownie na zyczenie ojca. Juz dawno mi sie marzy i zrobie.
Byku, sa marszalkowie, ktorzy sie sami mianowali, albo i topowali to nawet tytulem generalismusa. Ostatni cesarze europejscy czynili to juz nagminnie.
A ja zamiast grochu daję fasolę. W Italii kupuję kiszoną kapustę w puszkach i już ugotowaną fasolę „Jaś” też w puszkach. Gotuję kapustę z małą ilością oleju z oliwek, później łączę z odsączoną fasolą, dodaję podsmażaną cebulę itd. Dużo lepsze niż z grochem. Polecam!
Aaaaaaa… jak tak namawiasz, Dan, to ja spróbuję, z tym jaśkiem.
Zawsze mam na podorędziu, ale suchy, taki wolę.
Wrzuciłam do /Przepisów
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Fasola_z_kapusta.html
a co marszalkami dworu? albo jak to sie za (kato)komuny mowilo, wodzirejami?
ciekawy(kto wie ,czy nie precedensowy) wyrok sadowy w italii:
wieloletnie kary wiezienia dla sejsmologow za zla prognoze trzesienia ziemi(2009).
Cichal, Przyjacielu, daj spokoj, nie denerwuj sie!
W srode frune do Polski, napisz na skrzynke jakie macie plany na najblizsze dni, kiedy wylatujecie i skad, z W-wy moze ?
Odezwij sie.
Za oknem poranna Warszawa 😉 a w perspektywie,mam nadzieję,
mini zjazd z racji przyjazdu Nowego na ojczyzny łono.
Nowy-zamelduj się po przyjeździe !
Póki co w perspektywie najbliższej godziny naprawa pralki.
Pralka z tych co gniotsia nie łamiotsia,bo przez ostatnich 16 lat prała bez zarzutu i bez napraw.
Miłego dnia życzę całemu Blogowisku !
Kolendra zwłaszcza była świetnie naszym przodkom – przed ‚tysiącami lat’ znana. Na równi z Vegetą i kostkami Knorra.