Cukinia mi zakwitła
Parę tygodni temu dostaliśmy od przyjaciółki ( z wykształcenia biologa, z zamiłowania ogrodnika-warzywnika) sadzonkę cukinii. No i stało się nieszczęście: złamała się. Basia jako antytalent ogrodniczy zmarnuje każdy kwiatek i roślinkę. Tak było też tym razem. A tu Ania telefonuje, że zaraz do nas przyjedzie rowerem, bo ma nowe sadzonki kwiatków. Bojąc się by nie zauważyła, że prezent jest zmarnowany wetknąłem połamaną sadzonkę cukinii (już bez korzonka) do donicy. I polałem.
Wyglądała nie jak nieboszczka lecz jak całkiem żywa roślinka.
Wizyta przeszła bez zakłóceń. Potem o roślinie zapomniałem. A tu któregoś ranka patrzę: w doniczce złoci się piękny kwiat cukinii! I tak zostałem ogrodnikiem. Ciekawe co mi jeszcze wyrośnie. Chyba kaktus na dłoni. Ale o cukinii warto jeszcze poczytać.
Cukinie podobno przywiózł do Europy Kolumb. Dopiero jednak od kilkunastu lat stała się u nas tak popularna, że niezwykle chętnie jadamy ją w różnych postaciach, marynujemy, przyrządzamy z niej wiele dań, hodujemy ją też bez kłopotu w ogrodach, gdzie daje znakomite plony. Nie w pełni wykorzystywane, bo nie znane w naszej kuchni są kwiaty cukinii, z których także można przygotowywać różne pyszne dania.
Delikatny smak tego warzywa wpływa na smak całej potrawy. Kwiaty cukinii jada się nadziewane lub w formie omletu. W obu formach są równie oryginalne i doskonałe.
Kwiat cukinii przed użyciem należy ostrożnie umyć, osuszyć, usunąć listki i pręciki oraz zbyteczną część łodygi i dopiero tak przygotowane same płatki wraz z zawiązkiem cukinii użyć do potraw.
Omlet z kwiatami cukinii
(2 – 4 porcje)
4 jaja, sól, pół szklanki oliwy z oliwek, 12 – 16 kwiatów cukinii, 2 łyżki mąki
Umyte i osuszone kwiaty cukinii obtoczyć w mące. Rozgrzać połowę oliwy i usmażyć je na chrupko, po czym poprzekrawać na kilka części. Jaja lekko ubić z solą, dodać smażone kwiaty cukinii, wymieszać. Na szerokiej patelni rozgrzać pozostałą oliwę, wylać masę jajeczną i smażyć, podważając brzegi omletu, wreszcie przewrócić omlet na druga stronę i dosmażyć. Omlet podzielić na porcje i gorący podawać.
Kwiaty cukinii faszerowane
(4 – 6 porcji)
20 kwiatów cukinii, 1 szklanka mąki, ok. 1 ? szklanki wody, 25 dag mozzarelli, 1 puszeczka filetów anchois, sól, ok. ? szklanki oliwy z oliwek, pieprz
Przygotować kwiaty cukinii: umyć, usunąć listki i słupki, osuszyć. Filety anchois opłukać, wysuszyć papierowym ręcznikiem kuchennym, posiekać, wymieszać z rozdrobnionym serem, doprawić pieprzem. Mąkę z odrobiną soli i pieprzu wymieszać z wodą, dolewając ją powoli, aby uzyskać ciasto o konsystencji gęstej śmietany. Odstawić na 30 minut. Rozchylać kwiaty cukinii i wkładać w nie po trochu nadzienia, maczać w cieście i smażyć na rozgrzanej oliwie na chrupko. Podawać gorące.
Komentarze
Zawsze przed wysłaniem kopiujcie swój komentarz, jak zniknie, będzie do następnego kodu.
Dzień dobry,
Małążonka moja rozsmakowała się w następującej potrawie z cukini, może też komuś wpadnie w język:
Dwie małe cukinie kroimy na ćwierćtalarki i łączymy ze sproszkowaną słodką papryką i chilli oraz posiekanymi dwoma ząbkami czosnku. W woku lub garnku rozgrzewamy silnie olej (ja używam arachidowego) i smażymy na prawie miękko cukinię z dodatkami, cały czas mieszając. Sos słodko kwaśny z 5 łyżek sosu sojowego, dwóch łyżek octu ryżowego, dwóch łyżeczek brązowego cukru. Do zagęszczenia sosu posłuży mąka ziemniaczana rozrobiona z wodą. Dodajemy sos do cukini i mieszając czekamy, aż zgęstnieje. Dla miłego zapachu można tuż przed podaniem dodać oleju sezamowego. Sprawdziłem: goście wegetarianie są mile zaskoczeni tym posiłkiem u zdeklarowanych karniworów.
Miłego dnia!
chemou
Od dziaiaj komunikuje zmiane domowego regulaminu. Zaproszeni i wpadnieci goscie moga liczac na nastepujace przyjecie
Woda mineralna z babelkami
Kawa ewentualnie z miodowym kremem, jesli aktualnie nie wyszedl.
Herbata, w tym odmiany ziolowe.
Pozostalosci po tym co pozostawili po sobie poprzedni goscie.
Nauczony doswiadczeniem Marek przygotowal kurpiowskiego kartoflaka, cos pysznego oroaz znakomite ciasto drozdzowe z rodzynkami.
Aktualnie, przed wyjazdem, wykonuje pierogi których znakomita czesc wyladuje w zamrazalniku.
Potencjalni goscie proszeni sa o przyjazd z wlasnymi produktami wyjsciowymi wzglednie lista zakupów które zostana dokonane po zakonczeniu ceremonii powitalnych.
Pieknego tygodnia zycze Wam liczac na to. ze Marek doniesie czyli sprawozda szczególowo po powrocie do domu.
P.S. przed zakonczeniem. Dziewczyny lecialy gromadami na rure. Poproscie Marka, zeby podal do wiadomosci publicznej forografie na której usilowal ujac pantofelki pani w widoku poprzez dekolt.
Pan Lulek
Nie skorzystałem z rady i wszystko poszło w powietrze.
Omletowy serial w toku. Omlet to ulubione śniadanie Mojej, ale musi być mojej roboty. Nie chodzi o smak, tylko o docenioną intencję sprawienia przyjemności. Ze smakiem różnie, bo nie ma omleta bez eksperymentów.
Małgosi doświadczenia edukacyjne nie dziwią. Mój synek w 3 klasie podstawóki chodził na angielski do Pani, która równocześnie udzielała korepetycji z matematyki oraz gotowała i podawała obiad rodzinie. Ja sam na I roku studiów chciałem skorzystać z lekcji angielskiego, ale okazało się, że pani ucząca znała ten język gorzej ode mnie (mama była filologiem angielskim).
A z mandoliną sprawa nie jest jednoznaczna. Była taka piosenka pseudoknajacka, w której odebrano komuś życie przy pomocy mandoliny. Niestety, nie mogę sobie słów przypomnieć.
Wracjąc do edukacji. Móje dzieci – średnie i najmłodsze nauczyły się angielskiego w liceum bez żadnej pomocy pozaszkolnej i nauczyły się bardzo dobrze. Każde miało dwóch nauczycieli – jednaego od gramatyki i fonetyki, drugiego od konwersacji, wspólnego oglądania filmów itp. Innych przedmiotów też nauczyły się dobrze, bo nauczyciele uczyli przede wszystkim myślenia, kojarzenia i szukania źródeł, nie tylko w internecie. Praktycznie wszyscy absolwenci dostawali się na wymarzone uczelnie. Piszę o tym, bo ówczesna dyrektorka tego liceum jest obecnie Ministrem Edukacji i cieszy się powszechnym potępieniem z prawa i z lewa za swoje „nieprzemyślane” pomysły. Cieszy się także niechęcią rządzącej partii jako małżonka Aleksandra Halla nie związanego zupełnie z PO. Oczywiście co mądrzejsi ludzie w PO mają do nie zaufanie, bo inaczej tym ministrem by nie została. A powszechna niechęć i nagonka wynika z działania zachowawczego lobby nauczycielskiego. Słychać wprawdzie głosy pojedyńczych nauczycieli, którzy chwalą nowe pomysły, ale trudno je dosłyszeć poprzez tupanie przeciwników. Mieliśmy szansę na poważne zreformowania systemu edukacji, ale zaprzepaściła tę szansę pani Łybacka przypodchlebiając się działaczom ZNP, obecnie jest duże niebezpieczeństwo, że nie pozwoli się przeprowadzić reformy pani Katrzyny Hall. A bez przejścia z wkuwania dat na uczenie rozumienia i kojarzenia żadna reforma nic nie da. Pisałem o tym kiedyś, a teraz przypominam. Gruntowna reforma edukacji w Finlandii zaczęła się od powszechnych wizytacji wszystkich nauczycieli pod kątem oceny uczenia rozumienia. Sporo nauczycieli straciło pracę. Była to cena przygotowania Finlandii do skoku technologicznego. Poza HT chyba nie szkodzi, jak społeczeństwo robi się mądrzejsze. cbdo
A propos wizytacji….
W przedszkolu u córki zorganizowano zajęcia pokazowe by rodzice mogli obejrzeć w jaki sposób wdraża się program zerówki. Zajęcia oczywiście pięknie wypadły. Pytam później córkę- to chyba bardzo lubisz tak się uczyć, panie tak pięknie wszystko objaśniają, wszyscy bierzecie udział….A dziecko na to- No co ty , mama!!! Przecież to było specjalnie dla was byście się nie marlwili i byli zadowoleni. Prawdziwe zajęcia nigdy tak nie wyglądają!!!
Chemou, przepis wygląda pysznie. Bardzo lubię cukinię, ale kwiatów nie jadłam. Trzeba spróbować! Jutro będą u mnie placki ziemniaczane właśnie z cukinią i majerankiem, jak zostanie cukinii, to jeszcze na kolaję do chleba będą plastry w panierce.Jeszcze w tym roku nie jadłam…
Bry.
Jeśli chodzi o cukinię, najważniejsze, by jej nie dobijać przesadną obróbką cieplną 😉
Ledwo-ledwo tej obróbki!
Stanisławie, co to jest HT? Jak ja nie lubię skrótów…
Przepraszam, Alicjo. Jestem pracownikiem urzędu, a urzędy przepadają za skrótami. Sam czasem długo muszę szukać, bo wstyd zapytać. HT to high technology. W Polsce modne jest teraz tworzenie tzw. parków technologicznych, które mają stymulować rozwój HT. Tak naprawdę, to żarty, bo z zasady sprowadza się to do tzw. inkubatorów, gdzie klikuosobowa firma może wdrażać innowacyjne pomysły korzystając z niskich kosztów wynajmu, darmowego dostępu do szerkopasmowego internetu, a w wyjątkowych przypadkach do laboratoriów badawczych. Z tym ostatnim wyjątkiem, też moim zdaniem najeżonym problemami, jest to zabawa. Kończy się najczęściej na małych firmach projektujących strony internetowe czy obwody drukowane, ewentualnie projektowanie form przemysłowych zwane nowocześnie dizajnem.
Bardzo smutne, co napisała Małgosia. Widać, że panie wiedzą, jak należy prowadzić zajęcia, tylko im się nie chce. Przerażające
Stanislawie, chciec to moze im by sie jeszcze chcialo, ale chaltury biora i na nauczanie czasu nie ma. W przypadku tej pani szczegolow nie znam, ale z tego co slysze, to mysle sobie, ze:
Pani pracuje dla firmy robiecej tlumaczenia z angielskiego,
Albo bierze ich sporo i nie starczyloby jeje czasu po godzinach, wiec robi je w czasie pracy, albo w domu ma inne zajecia, wiec musi odwalic je w szkole.
W szkole uczy tylko dlatego, ze ma wiecej wakacji niz przecietny Kowalski i do tego szkola placi jej ZUS i NFZ. Zyc nie umierac. Zeby jeszcze w tej szkole nie bylo tych paskudnych bachorow 😉
Cukinie uwielbiam, mimo, ze jest przerosnietym ogorkiem 😀
A niech sobie będzie cukinia, czym chce, może Bobik ujmie to ładnie w mowę wiązaną, byle smakowała, jak smakuje. My najczęściej nie jadamy cukinii samej, ewentualnie w formie placuszków z cukinii, pycha. Najczęściej Moja robiąc woka z gotowych chińskich zestawów dodając w różnych formach mięso i parę rodzajów chińskich grzybów w sporych ilościach, dodaje także cukinię i bakłażany pokrojone w spore prostokąty. Dodajemy też kawałki cukinii do niektórych pizz. Najczęściej do głownej masy pizzowej wylewanej na tarty ser, a pod wszystkie układane składniki – pepperoni, plasterki szynki, paprykę, itd. A w tej masie to przede wszystkim pomidory, przyprawy, surowe wątróbki ptasie, duszona cukinia i co fantazja przyniesie, a komponuje się smakowo. Miksuje się to wszystko, w razie potrzeby lekko podsmaża i wylewa na pizzę. W każdym razie smakowo pomidory muszą domonować
Cukinie i bakłażany dodaje się do woka w formie prostopadłościanów a nie prostokątów. Widać, mnie nie douczyli z geometrii.
Dzień dobry – byłby dobry, gdyby nie było tak zimno. Cukinia jest też pyszna w letnich mieszkankach warzywnych duszonych z pomidorami i czosnkiem, a także jako składnik warzyw marynowanych. Ja lubię też cukinię nadziewaną pastą z sera albo farszem mięsnym i duszoną w pikantnym sosie pomidorowym
Naq dzisiejszą kolację grilową Ryba przewiduje karkówkę, kaszanki, szaszłyki z kiełbasy , szaszłyki z kurzych wątróbek i michę sałatki pomidorowej. Sałatkę tylko jedną, bo goście z pewnośćią jeszcze ze dwie inne przytargają ze sobą. Mają też być ziemniaki grilowane w ziołach.
Jak już napisałam, pogoda pod zdechłym Azorkiem – widocznie PB uznał, że Pyra na lepszą nie zasługuje.
Ze wsrtydem niejakim zawiadamiam o powyższym
Pyra Poznańska z lekka namarznięta
Właśnie Minister Edukacji wycofał się z pomysłu obowiązkowej nauki angielskiego dla wszystkich od I klasy szkoły podstawowej i zastąpił obligatoryjny angielski obowiązkowym językiem współczesnym. Już są protesty, a jestem prawie pewien, że jeżeli Minister Edukacji wycofał się z własnego pomysłu, to z powodu konfrontacji z istniejącymi realiami, czyli niedostatkami kadrowymi. Sam jestem za obowiązkowym angielskim, bo to odpowiednik łaciny w średniowieczu czy francuskiego w XVIII i XIX wieku. Jeżeli jaednak mają uczyć osoby niekompetentne, to lepiej, jeśli zamiast nich będą osoby kompetentnie uczące innego języka. A z angielskim według mnie już w tej chwili w Polsce jest lepiej niż we Francji, a niewiele gorzej niż w Hiszpanii. Ciekawe, że całkiem dobrze jest z angielskim w Szwajcarii, gdzie i tak mają już kilka własnych języków. Oczywiście najlepiej jest w Skandynawii. W Finlandii nie ma kłopotu z porozumieniem się z 9-latkami po angielsku, a dorośli mówią praktycznie wszyscy.
Ciekawe co piszesz o pani Hall. Ja jej meza cenilam jeszcze jak byl w Mlodej Polsce, i jest dla mnie wciaz wzorem cywilizowanej prawicy, ktora w Polsce nie istnieje, niestety. MOge sie z nim czasami (czasami!) nie zgadzac, ale z uwaga wysluchuje co ma do powiedzenia i cieszy mnie JAK to robi. Wiec Pani Hall dam szanse, choc wywoluje moje zaniepokojenie. Ciesze sie tez, ze ma autentyczne, sprawdzone doswiadczenie w oswiacie.
Jednak, jak napisala wczoraj Malgosia, zatwierdzanie jedynego podrecznika do etyki, napisanego przeze ksiedza i uzywajacego jezyka i pojec koscielnych, jest nieorozumieniem. Etyka ma zastapic nauczanie religii, a nie wpuszczac katolickiej indoktrynacje tylnymi drzwiani.
Pyro,
co to jest PB ?! Jak już się czepiam Stanisława o skróty, to i wszystkich innych też 😉
Ale przyznasz, Stanisławie, ze skąd miałam się domyślić, że HT to high technology?
Nirrod,
jaki znowu przerosnięty ogórek? 😯
Ja kupuję małe cukinie, wielkości nieduzego ogórka – i te są bardzo dobre na surowo. Umyć i zajadać 🙂 Albo chwilkę na patelni (lub grillu) – chwilkę! Posolić, popieprzyć i gotowe. Natomiast duże jak najbardziej nadają się do nadziewania.
Przypomniały mi się kabaczki… oj, jak ja dawno nie widziałam tego warzywa! Pyszne były nadziewane mięsem mielonym zmieszanym z ryżem i przyprawami, i polane dosyć ostrym sosem pomidorowym.
Heleno, nie wiem, kto zadecydował o jedynym podręczniku i jaki on jest. Może nie są to tylne drzwi, trzeba najpierw go zobaczyć. Bo w liceum moich dzieci indoktrynacji nie było w ogóle, a religii nie uczył ksiądz tylko właśnie filozof. Musiał być, jak sądzę, zatwierdzony przez KK. Lekcje odbywały się najczęściej w mieszkaniach kolejnych uczniów i miały formę dyskusji. Miałem nawet trochę obaw, czy otrzymają odpowiednią dawkę wiedzy religijnej. Aleksandra Halla bardzo szanuję, bo znałem kilka osób z Ruchu Młodej Polski od momentu powstania tego ruchu. Wszystkie te osoby na bardzo długo stały się ludźmi głęboko ideowymi, którym naprawdę zależało na udziale w naprawie świata. Jeżeli mam o coś żal do Aleksandra Halla, to tylko o to, że będąc przywódc swojej partii nie zdecydował się na postawienie na swoim tylko uległ większości w imię demokracji. Niestety w polityce jest to niedopuszczalne. Przekonał się o tym także Mazowiecki postępujący podobnie. Myślę, że wtedy sam bym radził podobnie. Z perspektywy czasu jednak widać, że chcąc osiągnąć cel, o którego słuszności jest się przekonanym, trzeba się twardo swojego trzymać. I nie stwiajcie mi przykładów Robespierra czy Lenina, bo to tylko potwierdza moje przekonanie, że ludzie walczący w złej sprawie stawiają na swoim i wygrywają (ewentualnie do czasu), a inni mają skrupuły i przegrywają. Wracając do Kataryny Tryby (obecnie Hall) – kierowała ona liceum założonym przez Gdańską Fundację Oświatową. Wśród założycieli był ówczesny wojewoda gdański i późniejszy Minister Edukacji Głębocki. Za ministrowania Głębockiego powstały zręby reformy oświaty, w czym duży udział miał ministerialny ośrodek metodyczny, w którym ważną rolę odegrało parę osób z tego liceum. Ta rola nie wynikała z kumoterstwa tylko z wyników konkursów na pomysły podręcznikowe. Już wtedy były protesty ze strony związkowców nauczycielskich, bo nowe pomysły podnosiły poprzeczkę wymagań w stosunku do nauczycieli. Zresztą rodzice uczniów w tym liceum też nie ze wszystkiego byli zadowoleni i liceum ewoluowało. Za czasów syna czesne było bardzo niskie, dostępne dla dzieci rodziców średnio zarabiających. Za czasów córki było już dość wysokie, ale pomagał system stypendialny. W miarę wzrosu czesnego zmieniały się wymagania rodziców. Coraz mniej ważny był rozwój osobowiści, a ważniejsza umiejętniość rozwiązywania testów. Pani Dyrektor nie bardzo chciała się z tym godzić i została awansowana do zarządzania fundacją, a dyrekcję szkoły obejmowały osoby bardziej pragmatyczne. Co nie oznacza, że poziom szkoły wyraźnie się obniżył. Ja zdecydowanie wolałem tę szkołę wcześniejszą z np. klubem turysty prymitywnego, gdzie na biwak trzeba było dokonać wyboru: śpiwór czy buty?. Córce nic tak nie pozostało w pamięci jak biwak w Dolomitach pod gołym niebem na śniegu, a synowi 200-metrowy zjazd na pupie z ośnieżonego zbocza w Tatrach Słowackich. A obie imprezy były prywatnie zorganizowane przez nauczycieli i prawie nic nie kosztowały.
A ja się cieszę, że w tej chwili moja córka jest na Szetlandach z przyjaciółkami Chinką i Hinduską a nie pod palmą na Riwierze i przypuszczam, że w dużej mierze zawdzięcza to szkole (może trochę i rodzicom).
Dobra, dobra niedorosniety ogorek tez moze byc. 😉
Chociac ogorek, to akurat zly przyklad, bo cukinia, kabaczek i tak dalej (balam sie napisac itd, bo mi sie zaraz od Alicji dostanie.) to jak raz sa dynie.
Alicjo, Pyra chyba nie ma czasu wyjaśnić, co to PB, a ja nie mam śmiałości. Jest to w każdym razie Ktoś odpowiedzialny za pogodę na świecie. A jeśli nie odpowiedzialny, to Ktoś, Kto może wpływać na pogodę, jeśli zechce.
Helenko, znasz – http://www.polityka.pl/z-grubsza-normalny-kraj/Lead33,933,257329,18/ ?
Trwa msza pogrzebowa Geremka. Cieszę się, że Arybiskup Nycz koncelebruje ją z Arcybiskupem Gocłowskim. Są byli prezydenci i premierzy. Dziwi mnie nieobecność jednego z byłych premierów, niegdyś mojego partnera w drużynie brydżowej. Mam nadzieję, że jest na urlopie gdzieś daleko. Nieobecność premierów Olszewskiego i Kaczyńskiego nie dziwi. Nie wiem, co z Marcinkiewiczem i Suchocką. Oboje są dość daleko, ale nie na tyle, żeby udział w pogrzebie był niemożliwy. Cimoszewicz i Oleksy sprawili, że każdy nieobecny jest jakimś znakiem zapytania. Ja sam miałem jakieś tam drobniutkie anse, bo profesor miał spory udział w rozstaniu z liberałami. Ale nie da się kwestionować wielkości tej postaci. A parę dni temu przed kościołem Wizytek w Warszawie rodziny Radia Maryja prezentowały transparent z podziękowaniem Panu Bogu za to, że zabrał wreszcie od nas tę postać. I jeszcze była lista kolejnych do szybkiego zabrania, gdyby Pan Bóg zechciał wysłuchać modłów. I zbiegło się to z kondolenjami Papieża.
Radio Ma Ryja, dzielnie udowadnia, ze cierpliwosc Boska nie zna granic.
1 1/2 tygodnia do wakacji, juz sie nie moge doczekac.
Wyjasnienia dka Alicji: PB jest Panem Bogiem. W tradycji zydowskiej nie wolno wymawiac Imienia Bozego nadaremno, wiec w jezyku mowionym uzywa sie rozlicznych zastepczych terminow: Pan, Najwyzszy etc. Natomiast w pismie i tylko w pismie uzywany jest hebrajski skrot literowy JHW (nie ma tam zadnych samoglosek) na OZNACZENIE Boga. Stad wniosek, ze Zydzi nie uzywaja slowa Jahwe – stad wtedy kiedy np. Mendel Gdanski zawodzi: O, Jahwe! Jahwe! – jest to raczej humorystyczne, bo takie slowo wypowiadane nie istnieje, czego nie byla swiadoma pani Konopnicka i nie tylko ona. Nawet ksieza popelniaja ten kardynalny blad, choc powinni to byli przerabiac w seminarium.
Ja kiedys zaczelam (troche dla zartu) zamias JHW uzywac skrotu PB i sie to przyjelo. Co mile.
Lece na miasto.
Link Teresy Stachurskiej absolutnie obowiązkowy. Równie ważny jak do książek kucharskich, a na innych blogach jeszcze ważniejszy. Tadeusz Mazowiecki to potęga. Dla mnie ciągle autorytet, a ten wywiad dla mnie potwierdza słuszność podporządkowania się temu autorytetowi, choć jestem związany z inną partią. Moge tu dodać anegdotkę. Pewien były pułkownik SB przyznał, że w wyborach głosuje na UD i potem UW. Na zdziwienie, że nie na SLD, odpowiedział: „Bo wie Pan, w stanie wojennym przesłuchiwałem Tadeusza Mazowieckiego i wyszedłem z tego przesłuchania taki malutki. Udzielał prostych odpowiedzi o takiej sile logiki i prawości, że wszystkie przygotowane przeze mnie slogany pozostały nie wypowiedziane. I od tego czasu mu zaufałem”. Możecie w to wierzyć albo nie. Moja małżonka twierdzi, że to wszystko było powiedziane, żeby mnie dobrze usposobić, czego też nie mogę wykluczyć. Chociaż z późniejszego zachowania pułkownika jestem skłonny wierzyć w jego szczerość.
Bobiku, czekamy na ładny wiersz o cukinii.
Nirrod,
bez przesady, takie skróty to nawet ja toleruję 🙂
No ale domyśliłabyś się (nawet z kontekstu nie bardzo to wynika) że HT znaczy, co znaczy? 😉
Narobiłam sobie smaku na kabaczki nadziewane i chyba będę musiała, jeśli nie kabaczki (nie widziałam tutaj nigdy), to choćby paprykę nadziać. Cukinia w sklepie bywa tylko mała – może na targu mają większe, ale ja na targu rzadko bywam (daleko).
Stanisławie,
właśnie polatałam po sąsiednich blogach i wyczytałam u Passenta, o czym i Ty wspominasz.
Obrzydliwość, podłość.
Alez ja sobie tylko zartowalam 🙂
Przepisy cudne. Tylko co za słownictwo.Co ma oznaczać zwrot „bo ma nowe sadzonki kwiatków”. Co to są sadzonki kwiatków? A co to są kwiatki? Czyż nie ma Pan na myśli rośliny ozdobne, a może rośliny doniczkowe? Dyskusję o szkole możemy podsumować tym zwrotem. Uczyć się trzeba nawet biologii i matematyki. Albo nie używać zwrotów rodem spod budki z warzywami. Przecież to portal tygodnika opiniotwórczego, o dużej czytalności.
A przepisy cudne.
pozdrowienia
Marek przyjechal, nagotowal i odjechal. Byly oczywiscie pierogi. Robione ze specjalnej maki 480 Glatt. Wyszly znakomicie. Marek byl dumna a ja kibicowalem. Potem z resztek powstal krojony na desce makaron. Bedzie zarelko pod tytulem: z serem typu granulowany twaróg, parmezan taki od pizzy albo odsmazany z cukrem. Niestety znowu malizna. Ponadto byl przebój sezonu czyli kurpiowski kartoflak. Ma wszystkie inne pod soba.
Zapasów zostawil na oko biorac na dwa miesiace. Pochwalil stolówke przyzakladowa. Jedzenie w piatek to kremowa zupa chyba z chrzanem. Nie jadlem nie wiem. Jako danie glówne knedla z morelami. Puszyste, tak bardzo, ze Marek zapytal czy gotowane na parze. Nie, odpowiedz byla, specjalny sposób w wodzie ale tak, zeby byly puchate. W stolówce przyzakladowej, jedna pani na okolicznosc wizyty Marka sciela krótko wlosieta, taka moda, a droga podfryzowala swiezo rozjasnione na blad wlosy. Serwowaly panie wspaniele, pomimo, ze w drodze wyjatku nie zabral Marek ze soba rury.
Potem w ciagu nastepnych dni bylo szalenstwo po obydwu stronach nieistniejacej granicy. Najlepsze byly sandacze które obslugiwala wiewióra czyli pani z czerwonymi wlosami. Byly i inne spustoszenia w innych miejscach w damskich sercach. Przy pomocy rury.
Ja tylko sobie myslalem czy lepiej miec piekna rure czy emeryture.
Wcale nie porzucony, bo wczoraj o pólnocy telefonowala Tuska.
Pan Lulek
Panie Lulku,
niech się Pan zdecyduje – malizna, czy zapasy na ok.2 miesiące?
No i do Zjazdu został miesiąc z groszem 😉
Gotujmy się!
A jedną wiewiórę znam, bywa tu na blogu 😉
Z cukinia mamy klopot – jakis robaczek upodobal sobie rosline cukini. Zanim zdazymy sie nacieszyc kwiatami lub owocami ten gosc skutecznie wyjada lodyge i cala roslina dosc szybko obumiera.
Moze ktos wie jak sobie z tym „nierozsadnym” wspolbiesiadnikiem poradzic?
Wando nie ma innej możliwości jak odwdzięczyć się współbiesiadnikowi tym samym.
smacznego 😀
Zjeść współbiesiadników?! 😯
Wyobraź sobie, Alicjo, co nas może spotkać na Zjeździe II… Silniejsi mogą nas pożreć…
Niedawno ktoś wspominał o ogóreczniku. U mnie też rośnie 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Ogorecznik.jpg
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/RekinyPtacyIPozdros
Ładne to to.
Mnie pada orchidea. Nie potrafię zająć się kwiatami, oj nie 🙁
Co do ogórków, to żywię się ostanio małosolnymi w ilościach hurtowych.
A innym to nawet kwiaty z paznokci wyrastają! 👿
Marialko, spoko! To nie o krzepe chodzi.
Teresko, dzieki za wszystkie linki.
Bylam na miescie w chinskiej knajpie. Chyba mnie zatruli kaczka po pekinsku.
Heleno,
walnij sobie setę, profilaktycznie 😉
Marialko,
do mnie ludziska znoszą zdechłe kwiatki. Ja je przywracam do życia. Zapytaj Jerzora, potwierdzi!
Alicjo !
Ty wiesz swoje a ja widzialem na wlasne oczy. To byla czerwonowlosa wiewióra, która na mnie nawet nie zwrócila uwagi. Marek robil za bohatera. Je otrzymalem tradycyjnie nalesniki Gundelpalatszinken a dla Marka ryczaly dwa zywe osly za plotem. Serwowano. To co najlepsze z karty dan.
Wytrzymalem, bo to byl obowiazek bylo nie bylo gospodarza za jakiego sie trzymalem. Nie chce niczego przypominac, poza tym, ze nastepny czwartkowy obiad bedzie mial miejsce w dniu 7 sierpnia biezacego roku.
Pozyjemy, zobaczymy.
Ciekawe kto zauczestniczy. Czasu jest dosyc zeby sie przygotowac. Byc moze bedzie wizyta w fabryce porcelany Herend.
Buduja nowa restauracje dla zwiedzajacych muzeum. Istnieje mozliwosc zakupu dla pan, wspanielych ciuchów typu chlopka. Seksowne.
Pan Lulek
http://www.bretagne-environnement.org/photo/1177419800-original-repas-de-mante-religieuse.jpg
Panie Lulek Drogi, sam sie Pan przebieraj za chlopke, dobrze? A my sie przebieramy za damy, ew. za rock&roll babes.
Alu, serio? Czystej? nie wyprawisz mnie na tamten swiat? Czy moze byc tequila, bo tylko to mam pod renkom?
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/CukiniaMimoSzczajacegoNanKotaTezPotrafiOdlatuje
Alicjo, nie wątpię. I chętnie oddałabym orchideę do Twojego szpitala ale za daleko ( jakby).
Droga Heleno !
Za chlopke przebieraja sie tylko damy z towarzystwa. Pozwole sobie przypomnie tylko postac Cesarzowej Sisi, która aczkolwiek pochodzac z Bawarii, to taki katolicki kraj w poludniowych Niemczech, nie tylko chetnie nosila stroje typu trachten ale równiez czyszczac buty Najjasniejszego Pana, Cesarza Franciszka Józefa, plula na cholewy, zeby sie dobrze swiecily. Czy w zwiazku z hrabia Andraszy powtarzala ten procedure nie jest mi chwilowo wiadomym. Taz Cesarzowa bardzo chetnie nosila stroje ludowe z kraju w którym byla królowa czyli z Wegier.
Oczywiscie noszenia stojów od najbardziej znanych projektantów mody jest tez znakomita rzecza. Pozwole sobie tylko wspomniec o najbardziej wytwornych balach w naddunajskiej stolicy gdzie panie przyodziewaja stroje typu trachten. Ze wspomne o balach mysliwskich. Pragne tez zaznaczyc, ze bywajac na dobroczynnych balach w intencji biednych dzieci moja malzonka, Panie Swiec Nad Jej Dusza, zawsze rozpoczynala tance w stroju ludowym czyli chlopce z Wegier albo Siedmiogrodu a po kilku tancach przebierala sie w suknie balowa. Kiedys zreszta zadala szyku wystepujac w prawdziwam rosyjskim, tatarskim, stroju, prosto z Krymu.
Ot byly czasy, byly obyczaje.
Pan Lulek
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/StukajacLulekMarniutkiJakis/photo#5225543268457975010
Heleno,
„seta” to *figure of speech*, trzaśnij coś wysoko procentowego i byle nie słodkie! Arkadius kiedyś polecał coś takiego, trochę malutkie (za malutkie!) buteleczki i jakoś na unter….. (chyba) się zaczynało.
Może być tequila, paskudztwo, ale dobrze robi 😉
Panie Lulku,
w Polsce po raz ostatni nosilam stroj krakowski 🙂 w szkole podstawowej 1-2klasa, taka byla moda, i te wstazeczki, korale, cekiny takie kolorowe 🙂 Nasz region z krakowskim nie mial nic wspolnego, toz to bylo nad smierdzaca wowczas Utrata. Jakos nikt sie nie zajaknal nawet nad przeslicznym lowickim. Poza tym – w korzeniach rodzinnych to kazdy dopatruje sie szlachty a jak chodzi o stroje to ten ograny krakowski. Czasem szkoda.
Ale co zrobic w TX? – „krakowski” najlatwiejszy do podrobienia. No to przywdziewalysmy nasze dzieci w ramach najlepiej pojetego „obowiazku” a czasem i siebie w te stroje krakowskie, czasem goralskie. W Warszawie to bym chyba pekla ze smichu 🙂
Nie wiem co to jest trachten, ale brzmi lekko nieprzyzwoicie.
Heleno!
Die Tracht to jest po prostu po niemiecku strój ludowy, regionalny.
Oh, well! Mialam nadzieje, ze to cos znacznie ciekawszego…
Cały dzień padało i padało. Wczoraj i w sobotę też marną pogodę tu dostarczonio Na jutro deszcz zapowiadają. Jestem zdegustowana, co to za lato…
I ja doloze moj przepis na nadziewana cukinie (nie kwiat). Farsz z ryzu basmati i mielonej cieleciny z dodatkiem parmezanu i bazylii.
Mlode nieduze cukinie przeciac wzdluz na pol, wydrazyc gniazdo nasienne (tu mozna smialo, kto zechce, uzyc poprawnie biolgicznej nazwy), napelnic farszem z gorka. To do piekarnika podlane sosem pomidorowym i bialym winem. Do piecznia wrzucic ziele angielskie, mala ostra jak zyletka papryczke. Popieprzyc po pieczeniu (jakies 40 minut).
Tereso – a moze sie podzielimy? Ja Ci troche slonca a Ty nam troche deszczu? Za chwile bedziemy miec ograniczenia w uzywaniu wody, przynajmniej do podlewania. Ziemia juz zaczyna pekac.
bbbb – ? moze w cos zagrac? i wygrac? 🙂
Wando, jestem za. W końcu mamy kurek na wodę, na gaz, na telewizor, a w sprawie pogody żadnego postępu. Kiedyż się poprawi?
U mnie też dziwne lato (1992 revisiting).
Zagrać, oczywiscie Wando TX, ze zagrać! Co nie gwarantuje powodzenia, ale podobno Fortunie trzeba dać szansę 🙂
Heleno,
*trachten* kojarzy mi sie z *trash* 🙂 To by było ciekawsze! A z ubiorów preferuję rock&roll babes 😉
dr No – bez przesady z tą budką z warzywami. Koń jaki jest, każdy widzi.
Stara Żabo,
piszemy otwarcie i rozmawiamy, jak na blogu przystało. Znamy się tak dobrze, że nie musimy trzymać się sztywnych ram, a blog, dr No, to nie artykuły do gazety – to zupełnie inna (nieformalna) forma komunikowania się z ludzmi.
dr No, zasiądz przy stole – jest miejsce 🙂
Sławku,
Piękne zdjęcie 19.34. Chyba jednak owady wyglądają przyjaźniej w swej naturalnej wielkości. 🙂
Co to za roślinka – 20.59 ?
Alicjo,
15.09 na samym końcu bardzo oględnie to ujęłaś.To raczej praca dla psychiatrów czy egzorcystów….
Trachten to strój noszony w okreslonej okolicy, lub przez ludzi okreslonego zawodu, wzglednie hobbystów. Tradycja noszenia strojów ze swojej okolicy lub zawodu zachowala sie do dzisiaj. Caly piekny przemysl tekstylny i oczywiscie dodatki, buty, torebki itp. W jednej znanej na calym swiecie firmie, asystentka dyrektora raz w tygodniu przychodzila do pracy ubrana w ten sposób. W innej firmie, szyjacej piekna odziez sredniej klasy cenowej, cala obsluga portierni, meska i damska zawsze nosila takie stroje. Stroje ludowe to obowiazek w rejonach turystycznych. Nawet takich gdzie wypoczywaja glowy i ich powinowaci królewscy. Do Tyrolu, szczególnie w górach, jakos nic innego nie pasuje. Takoz gdzie indziej.
Co kraj to obyczaj. Calkiem róznie, jak z ludzmi.
Jeden jest rudy, drugi lysy a trzeciemu nogi sie poca, bo zapomina chodzic do dermatologa.
Pan Lulek