Co się kryje za tymi nazwami?
Jest wśród nas spora grupa mięsożerców. Sam też do niej należę, choć nie zapominam także o rybach i innych wodnych żyjątkach. Nie wszyscy jednak – przynajmniej ci mieszkający między Odrą a Bugiem i niezbyt często wychylający się zagranicę – dokładnie wiedzą co się kryje za nazwami, które za chwile przytoczę. A warto wiedzieć. Powiem więcej: trzeba to wiedzieć, bo coraz częściej i w polskich restauracjach znaleźć można dobre mięsa. I wówczas prawdziwy smakosz musi wiedzieć o czym rozmawia z kelnerem składając zamówienie.
Steki – z lewej Limousin a z prawej New York Fot. P. Adamczewski
Stosowną ściągawkę znalazłem w „Wielkiej księdze grillowania wg Webera”.
STEK RIB EYE
Steki rib eye wykrawa się z antrykotu. Ich przerośnięta tłuszczem tkanka mięsna gwarantuje największą przyjemność jedzenia. Należy odciąć zewnętrzną warstwę tłuszczu grubości ok. 5 cm, żeby podczas grillowania nie strzelały w powietrze płomienie.
STEK STRIP
Ten stek pochodzi z grubego rostbefu i bywa nazywany stekiem klubowym albo nowojorskim. Dosyć chudy kawałek mięsa jest nieco twardszy od steku z antrykotu lub polędwicy, za to bardzo wyrazisty w smaku.
FILET MIGNON
Steki z polędwicy są miękkie jak masło, lecz
także odpowiednio drogie. Piecze się je bardzo
krótko metodą bezpośrednią w bardzo wysokiej
temperaturze.
STEK PORTERHOUSE
Klasyczny stek, który składa się z polędwicy i rostbefu, przedzielonych kością. Steki te grilluje się najpierw metodą bezpośrednią w wysokiej temperaturze, a następnie w niższej.
STEK T-BONE
Jest podobny do steku porterhouse, lecz z mniejszym kawałkiem polędwicy, ponieważ pochodzi z umiejscowionego bardziej z przodu kawałka tuszy wołowej.
STEK SIRLOIN
Wykrojony z cienkiego rostbefu stek odznacza się delikatnym marmurkowaniem. Doskonale nadaje się na szaszłyki. Mięso jest najlepsze, gdy niteczki tłuszczu są w nim dobrze widoczne.
PIECZEŃ PASTORSKA
Pieczeń pastorska, nazywana też burmistrzowską, jest chudym kawałkiem mięsa, które nadaje się zarówno do pieczenia w piekarniku, jak i do grillowania jak duży stek. Mięso jest stosunkowo tanie i aromatyczne.
STEK Z ŁATY
Ten stek wykrawa się z łaty poniżej polędwicy. Ma płaski, owalny kształt i długie, wyraźnie widoczne włókna. Cieszy się coraz większą popularnością. Należy zawsze kroić go w poprzek włókien.
STEK SKIRT
Ten stek jest także gęsto przerośnięty tłuszczem. Wykraja się go z przepony wołowej i niekiedy bywa bardzo łykowaty. Po grillowaniu jest jednak bardziej soczysty i aromatyczny niż stek z łaty, zwłaszcza gdy wcześniej leżał w marynacie.
STEK Z FAŁSZYWEJ POLĘDWICY
Zwykle z łopatki wołowej nie przyrządza się steków, ale tutaj robimy wyjątek. Stek wykrojony z wysokiej części łopatki jest niezwykle delikatny.
Na koniec kilka porad dotyczących wyboru mięsa wołowego w sklepie. Czym się kierować, by się nie rozczarować w kuchni i przy stole? Najważniejszymi kryteriami przy zakupie wołowiny są dojrzałość mięsa i zawartość tłuszczu. Zwłaszcza marmurkowatość, czyli tłuszcz śródmięśniowy, który w postaci cienkich niteczek przerasta włókna, ma decydujące znaczenie dla smaku i soczystości grillowanego steku. Dojrzewanie mięsa w odpowiednich warunkach także ma duży wpływ na to, że po upieczeniu jest ono delikatne i aromatyczne. W czasie procesu dojrzewania enzymy zamykają tkankę mięśniową i mięso kruszeje. Przy zakupie wołowina powinna mieć barwę od różowej po jasnoczerwoną. Jeśli mięso jest ciemnoczerwone albo brunatne, pochodzi od starszych zwierząt i prawdopodobnie będzie nieco łykowate. Powierzchnia mięsa powinna być wilgotna, lecz w żadnym wypadku nie mokra ani lepka.
Komentarze
Dzień dobry !
Na razie nie o mięsie, bo rano go nie jadam, ale za to o lubczyku, o którym wspomniała Alicja przy okazji krupniku. Otóż w czasie pobytu w Bieszczadach na śniadanie któregoś dnia podano jajecznicę z posiekanym drobno lubczykiem. Bardzo ciekawe połączenie smaków. Jeżeli ktoś ma jeszcze lubczyk w ogródku, to zachęcam do spróbowania tej wersji jajecznicy.
Dzień dobry. Lubię mięcho, kocham mięso czerwone, ale nie dzisiaj. Nawet czytam o nim niechętnie. Dzisiaj od rana jestem na kroplach miętowych i herbacie czystej, a w żołądku mam kamienie i to kanciaste. Nie wiem, czy wczoraj wieczorem pokłóciły się moje leki z naparem imbirowym czy mogło mi zaszkodzić pół bułki ze świeżym, białym salcesonem ozorowym. Przecież od dwóch dni jadam mało i dość niechętnie – jak to przy temperaturze. A tu masz – noc z głowy. Ściągawkę szefa zachowam na lepsze czasy.
To będzie zupełnie nie na temat,ale nie mogę się nie pochwalić 🙂
Osobisty Wędkarz spędził teraz 4 dni na Litwie.Rano pracował,bo był to jednak wyjazd służbowy.Po południu chodził z kolegą Litwinem,też zapalonym wędkarzem,na ryby nad rzekę Wilię.Poniżej rezultaty 😀
Tylko nie wiem,dlaczego Picasa znowu poprzestawiała mi kolejność zdjęć.Łosoś miał być na końcu.
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/LitewskiOsos?authkey=Gv1sRgCPvyjf3e79ODfA&feat=email#
Litwini na Wilię mówią Neris.
Ale wielki 😯 Mam nadzieję, że złowiony już pierwszego dnia, a w pozostałe jedzony, jedzony, jedzony…
Danuśko,
1. Jesteś zalogowana w swym zbiorze zdjęciowym
2. Wyświetlasz cały album.
3. Klikasz „Organizuj/Organize” – na górze po prawej.
4. Porządkujesz-przeciągasz ręcznie małe ikonki swych zdjęć… albo wybierasz (znów na górze) z opcji ‚sortuj zdjęcia według’ – np. ‚data (od najstarszych)’ gdy chcesz chronologicznie.
5. Akceptujesz nowy porządek w albumie poprzez kliknięcie „Gotowe/Done” na górze po lewej.
Proste i przydaje się! 😀
A teraz podziwię łososia staropolskim „łał!” —
— dokładniej staropolsko-jagiellońsko-hanzeatyckim… 😀
…ale tyle Gospodarz tych niepolskich terminów ponawplatywał do wpisu, iż musiałam się znaleźć na temat i w konwencji… ❗ 😐
a capello-dzięki !
Może uda mi się opanować,to co innym wydaje się takie proste 🙂
haneczko-złowiony drugiego dnia,ale ile ich tam było dokładnie do
podziału łupów,to tego jeszcze nie wiem.
Danuśko, Gratulacje dla Wędkarza. A ja się cieszę, że nasza łodka jeszcze na wodzie. Pędzę więc.
O tej porze mogę mówić już o mięsie, ale doszłam do wniosku, że choć mięsa nie unikam, to mięsożercą na pewno nie jestem. Oczywiście jeśli mięsożerca to ktoś, kto je dużo mięsa. Przypomniałam sobie, co ostatnimi czasy jadłam w restauracjach/ a bywam tam nieczęsto/. Sałatki z kawałkami kurczaka, pierogi, zupa gulaszowa z kawałkami wołowiny i ryby. Nigdy nie zamawiam, befsztyków, steków itp., bo nie mam ochoty, ale tez nie jestem pewna, czy nie byłby to suchy kawałek mięsa. Ale soczysty kawałek mięsa z grilla zjadam z przyjemnością.
To ryba z rzeki Neris bardzo okazała. Wedkarz musiał byc bardzo dumny.
Pyro,
kuruj się. Taka niedyspozycja też ma swoje zalety, bo mały post, choć przymusowy, każdemu się przyda. Ale mam nadzieję, że u Ciebie nie potrwa to zbyt długo.
moja wczorajsza troc z zalewu szczecinskiego macha ogonkiem 😆 w strone litewskiego lososia
ogonku- Wędkarze wszystkich wód łączcie się 🙂
no, fajne!
gramatyka bez tresci, co to jest?
nic.
Gratulacje dla naszego zaprzyjaźnionego Francuza 🙂
Wyobrażam sobie radochę! Ile bydlę ważyło?
Łososie nam się przejadły, bo tutaj to popularna ryba, ale taką z rzeki (nie ze sklepu) chętnie bym zjadła.
Też jestem mięsożerna, ale bardziej rybożerna. Steki najlepiej przyrządza nasz znajomy, ja też potrafię, ale mistrz to mistrz. Nie zamawiam nigdy w restauracji, podobnie jak Krystyna, a jak Dave zrobi – niebo w gębie!
Pyro,
imbir parzony z miętą ma dawać ulgę kłopotom żołądkowym, jak pisała kiedyś Helena:
„Posiekany imbir (1 cm kłącza na szklanke wody) z miodem zalany wrzątkiem i ?naciagniety? przez parę minut jest od lat moim podstwowym lekarstwem na kaszel i przeziębienie. Bardzo łagodzi podrażnione stany zapalne w gardle. Można dodać soku z pół odciśnietej cytryny.
Zaś podobny napar imbiru z mietą jest lekarstwem na gniecenie w żołądku i stany wymiotne. Podała mi to kiedyś chinska pielegniarka i natychmiast pomogło. Wykonać, wypić!”
Do tego żołądkowego nie dodawałabym miodu – tylko imbir i mięta, ja już to kiedyś stosowałam. Tyle, że nie zawsze mam imbir pod ręką – dzisiaj kazałam zakupić, bo akurat w porannym dziennikowym programie leciało o dobroczynnych właściwościach herbaty imbirowo-cytrynowej. No tak, pora przeziębień i innych tego typu dolegliwości nadchodzi!
Tymczasem u nas w środku nocy (o 4-tej nad ranem) temperatura na zewnątrz wynosiła 17C. Ale podobno chłody nadchodzą…oczywiście na długi weekend (Święto Dziękczynienia), żeby się nam w głowach nie poprzewracało 🙄
w poblizu fok, albo jak nie dostac mandatu 12/10/3
„czy to pan kajak?”
kiwam glowa
„a wie pan, ze tutaj to zabronione?”
kiwam glowa, wskakuje i splywam.
@licjo,
pamietasz jeszcze mundurek haespeesu?
?
Nie wiem, co to jest haespees.
Alicjo-łosoś miał 11 kg.
Gospodarzu-dla wędkarza,nawet bez ryby na haczyku,świat widziany z łódki wydaje się najpiękniejszy 🙂
Nie należę do frakcji zapalonych mięsożerców.Na talerzu zdecydowanie bardziej radują mnie różnorakie kluchy niż steki.
Osobisty Wędkarz natomiast oprócz łowienia,smażenia i jedzenia ryb 😉 wykorzystuje każdą okazję do zjedzenia porządnego steka.
Wtedy wie,że zjadł naprawdę solidny i dobry obiad 🙂
ach, @licja,absolutnie nie-wazne…
cos sie za tym kryje,lol….
kope zab dzisiaj uratowalem przed moim garnkiem,
ale,szczerze mowiac, tylko dla-tego, bo sledzie i fladry same wpadaja do kosza.
„gdy”?
Dzisiaj dzień obfitości pocztowej. Wczoraj Młodsza zakupiła przez internet jakieś zbiory zadań i jakiś nadzwyczajny termos – i dzisiaj już doszły zakupy. Ledwo rozpakowane, dzwonek oznajmił, że dojechały grzyby puszczańskie od Mamy Jolly R.Dziewczyny – poznanianki – jutro jeszcze nie będę łaziła po okolicy, ale w poniedziałek, via Poczta Polska pchnę po 1/4 szlachetnego nabytku pod znajome adresy. Będziemy jadły zupę i bigos z grzybami jak się należy.. Jolly R i jej mAMIE DZIĘKI SKŁADAMY STOKROTNE.
Jakby tego było mało, dwoje przemiłych, młodych ludzi dostarczyło mi przesyłkę od Elap, wysłaną przez Nisię, długo wędrującą, aż wreszcie dzisiaj…Ludzie! To nie są cukierki! To firmowe, bretońskie herbatniki maślane, jakie każdorazowo przywoziła Młodsza albo dostawałam w prezencie od nauczycieli bretońskich, pomieszkujących u nas w czasie wymiany; są pakowane w zgrabne i ładnie dekorowane puszki.
Dziękuję Elap, miłe wspomnienia łączą się u mnie z tymi herbatnikami, z piekarze bretońscy mają się czym chwalić.
Danuśka 😯
Jeszcze raz – gratulacje 🙂
Byk,
lepiej nie pisz nic @alicja, niż głupoty, za którymi „coś się kryje” i ja mam się domyślać. Nie lubię być głupio zaczepiana i sama tego nie uprawiam względem innych, staram się wyrażać prosto i jasno. Zapytałam tylko dlatego, że pytanie skierowałeś pod moim adresem, inaczej bym nie zareagowała.
Danuśko,
pozwoliłam sobie przesłać zdjęcia mojemu zaprzyjaźnionemu wędkarzowi z Polski, pęknie z zazdrości, chociaż jemu też zdarzały się spore szczupaki rzędu 5-6 kg, bo ale nie taaaaaaaaaazkie ryby 🙂
Niech sobie chociaż popatrzy!
Alicja
4 października o godz. 16:22
masz racje, przepraszam.
Danuśka – gratulacje dla Osobistego. zazdroszczę szczerze – nie wyciągania łososia z wody, tylko tego, co na talerzu.
ja tutaj z kry na kre a jednak poznanskie mnie wola, @pyra…
przyjade ze sledziami, ale bez tokaju i o suchym pysku
w tym roku jeszcze lol albo he,he
Byk – przyjeżdżaj; jeszcze żadnego gościa na zbity pysk nie musiałam wyciepnąć.
Pyro,
ten nowy termos warto od razu wypróbować, żeby uniknąć ewentualnej późniejszej niespodzianki. Zdarzyło mi się, że termos kupiony w dobrym sportowym sklepie nie trzymał ciepła. Oddałam go i kupiłam inny ale już w innym sklepie. To tak na wszelki wypadek…
Miło jest, kiedy przychodzą do domu podarunki. Człowiek, choć już nie dziecko, ale się cieszy.
Danuska, gratulacje dla malzonka za taaaaaaka rybe. Czy On ja skosztowal ? Pyro ciesze sie, ze przesylka dotarla i sprawila Ci radosc.. Czy Twoja corka jeszcze jezdzi do Bretanii ze szkola ?
@pyra:
pistolet zostawiam w szatni.
Elap – już nie. Kiedy wstąpiliśmy do Unii, liceum w Vitre przestało mieć dofinansowanie na wymianę z Polską (nasi jeździli za swoje, a oni za dotacje). Zresztą po 10 latach to przestała być atrakcja w takim małym mieście. Teraz jeżdżą na Ukrainę i jeszcze gdzieś – znowu za dotacje.
Krystyno – Młodsza wpadła na ten sam pomysł – właśnie wlała gorącą herbatę i rano sprawdzi, czy po 12 godzinach ma te gwarantowane 57 stopni.
Pyro a nam zabrano dotacje jak kraje Europy Wschodniej weszly do Unii. Jestesmy zaprzyjaznieni z malym wloskim miasteczkiem. Teraz jezdzimy za wlasne pieniadze a dotacje sa na wymiany z Polska, Wegrami, Czechami itd….
Elap – u nas się cieszyli, że teraz, kiedy jesteśmy w Unii, nasze dzieciaki też dostaną. Nic z tego – ponoć jakieś pieniądze są ale aplikacje trzeba składać 1, 5 roku wcześniej – wielostronnicowy druk. Szkoła średnia nie jest w stanie planować z takim wyprzedzeniem (termin wyjazdu, środek transportu z nr rej. liczba uczestników itd itp) Nasze kuratoria się tym nie zajmują, musiałby nauczyciel-organizator. Znam jedną, jedyną szkołę, która z tego korzysta (Rybnik) Swięty Biurokracy, módl się za nami.
Pyro, u nas jest to samo. Wypelnia sie” dossier ” z duzym wyprzedzeniem i jest to dosyc skomplikowane. Kilka osob sie tym zajmuje i niestety, ale dwa razy nam odmowiono. Wlochom tez. Teraz lece na tance bretonskie.
Byk (17:18),
Ni ma sprawy, przeprosiny przyjmuję 😉
Pyro (19:02),
nie ma to jak biurokracja 🙄
Mam wrażenie, że wszędzie to samo, nieważne, jaki kraj.
A ta przesyłka to cała historia, dlatego historycznie niemal sobie człapała powoli 😎
mein magen hat mich hergetrieben. ich könnte eine ganze kuh vertilgen 😆
kuh –>znaczy krowa i prosze nie mylic z bykiem. podobno lepsza stara krowa od starego byka 😆
nareszcie mialem czas przeczytac wpis. i co widze?
ano dopatrzec sie nie moge nic o, o ….
wolowinie kobe —> tu nastepuje wyjasnienie (prosze nie szukac w wiki ), jest to japonska wysmienitosc nad pysznosciami. krowy sa masowane po to, by byly delikatne po uboju, ale zanim to nastapi sa pojone przez miesiac tylko piwem
Czy ktoś z Koleżeństwa wysłuchał dzisiejszego wywiadu prof.Daviesa nt historiozofii europejskiej? Za późno się o nim doczytałam. Polecam kilka b.ciekawych artykułów w bieżącym „Studio opinii”.
errata – wykładu, nie wywiadu.
W imieniu Osobistego Wędkarza,który był właśnie wrócił w pielesze,bardzo dziękuję wszystkim Blogowiczom za dobre słowo względem litewskiego łososia 🙂
Łosoś nie przyleciał na Ursynów,został nad Wilią.Vygantas-kolega Litwin,zaprosił na rybkę(i slusznie z racją)licznych,okolicznych sąsiadów.Mięso owegoż łososia nie przypomina w żadnym stopniu tych norweskich,hodowlanych łososi,które wszyscy znamy.
Myślę,że nasza Nisia wie coś na ten temat,nieprawdaż?
A zatem dzisiaj na kolację była ratatuja i …..miłe wspomnienia 🙂
Przy okazji posłuchałam opowieści o zwyczajach kulinarnych tejże,litewskiej rodziny.
Vygantas jest dosyć zamożnym,czterdziestoletnim biznesmenem.Ma ma piękną,miłą żonę i dwoje dzieci w wieku szkolnym.Żona pracuje na pół etatu w jego dobrze prosperującej,handlowej firmie.Mieszkają 20 km od Wilna,w dosyć dużym,wspaniale urządzonym domu.Osobisty Wędkarz spędził z nimi 4 dni.Bardzo ucieszył się z tego zaproszenia,bo to dużo przyjemniejsze niż mieszkanie w hotelu.Zdziwiony był jednak bardzo obserwując codzienny jadłospis „swoich” Litwinów.
I tak-kiszone ogórki,kiszony czosnek i cebula,to były w zasadzie jedyne,kupowane przez nich warzywa.Dzieci dostawaly je do szkoły razem z wędlina.Do tego na obiad ziemniaki i o tej porze roku-mięso wieprzowe albo kiełbasy z grila.
Alain upiekł dla swoich gospodarzy kaczkę w miodzie i pomarańczach,uruchamiając PO RAZ PIERWSZY piekarnik w ich kuchni.Pachnącą wspaniale kaczką wzbudził sensację na cała okolicę.Zaznaczę,że Vygantas z rodziną mieszka w tym nowym,ślicznym domu od około roku…Alain poinstruował ich,jak używać pokręteł piekarnika z nadzieją,że od tej pory będą go jednak,chociaż czasem używać 😉 To wszystko jednak nie jest ważne.Najważniejsze,że przyjęli go bardzo ciepło i serdecznie i znowu zapraszają. Twierdzą,że świetnie gotuje i że jeszcze chętnie popróbują jego kuchni 🙂
A łososie czekają,ale można je łowić tylko przez dwa tygodnie w roku.Teraz właśnie !!!
Moje okolicznosci ogródkowe sprzed chwili 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4289.JPG
Fuj, fuj. Nie mogę tego czytać , a tym bardziej patrzeć na zdjęcie. Już chyba 10 lat nie jadłam czerwonego mięsa. Wolę kuchnię śródziemnomorską. Pozdrawiam wegetarian. Lena
Alicja – Twoja jesień już się wzięła do roboty i maluje; moja jeszcze nie. Najwyżej czuby drzew nieco spłowiały.
Caffe-lena – A, fuj! Ładnie to tak wybrzydzać na cudze talerze? W towarzystwie?. Ja też wielu produktów nie jadam, ale nie oceniam ludzi, którym to smakuje. Oto jeden z elementów urody świata – każdy może sięgać po to, co mu smakuje.
Danuśka – sympatyczna historia, no i to trofeum, gratulacje! Wyobrazam sobie jak musiało być przykro rozstać sie z tym wspaniałym okazem!
Ursynowskie drzewa też zaczynają pomału zmieniać kolory. Jest pięknie, no i te dynie na straganach 😀 , a później z nich pyszności, przedkładam nad te mięsiwa. Dzisiejszy temat to dla mojego wnuka, nic mu tak nie smakuje jak okazały stek, odda deser za dokładkę 🙂
Caffe-lena,
środziemnomorska kuchnia nie jest chyba zupełnie bez mięsa? Gospodarz rok w rok jeździ do Italii, a to chyba jak najbardziej śródziemnomorski kraj, nieprawdaż?
Każdy sobie kładzie na talerz i gotuje, co mu pasuje. Ja lubię spróbować wszystkiego, chociaż zarzekałam się, że nie tknę tego czy owego (ślimaki i ostrygi!), ale nigdy bym nie powiedziała „fuj fuj”. Zasiadaj przy stole – nie wszystko musi Ci smakować, ale nie wybrzydzaj na smaki innych stołowników 😉
Nie tknęłam jedynie żabich udek, ale Jerzoru przyrządziłam podobno świetnie (tak twierdził), choć na czuja. Wyczytałam, że najlepiej przyrządzać to tak, jak kurczacze udka. Udka udały się 🙂
Danuśka 🙂
Kaczkę w pomarańczach znam, przyrządziła ją dla nas nasza znajoma paryżanka lata temu. Bez miodu i żadnych innych przypraw, tylko pomarańcze (nacierała ja nimi i skórka też, i troche sie to „kisiło ” przez pare godzin, zanim do piekarnika), byłam zdumiona, że to tak wspaniale smakuje.
No tak, u mnie Jesień wzięła się do roboty – każdego dnia przybywa kolorów. Jest cudnie, ale za chwilę będzie markotnie, jak liscie opadna i zacznie sie plucha. Póki co, cieszę się pogodą.
Dzień dobry,
Ja też lubię wołowinę upieczoną na grillu i, jak już kiedyś pisałem, tylko na grillu węglowym. Niedawno zrobiliśmy sobie w pracy hamburgery na grillu gazowym – dla mnie pozbawione smaku i zapachu.
Wybierając mięso na steki w sklepie kieruję się nie tylko wyglądem, ale także ceną. Wołowina dla mojego niewprawnego oka wygląda często bardzo podobnie, ale po upieczeniu bardzo się różni, są kawałki nie nadające się do jedzenia. Dlatego kupuję mięso drogie i na tym jeszcze nigdy się nie zawiodłem.
Takie mięso jak na zdjeciu (już je kiedyś pokazywałem) kosztuje tutaj około 12 dolarów za funt, czyli za niespełna pół kilograma.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Steak#slideshow/5710659556872446130
Kilka razy zafundowałem sobie też filet mignon – to już koszuje prawie 30 dolarów za funt, ale nie żałowałem. Nie ma nic lepszego.
Na dobranoc – dzisiejsze zdarzenie.
Wracałem z lotniska, pojechałem dłuższą drogą, żeby zawadzić o Greenpoint, zjeść polski obiad, kupić gazetę itd. Wstąpiłem też do Wedla po coś słodkiego. Chodząc po sklepie usłyszałem za sobą głośny, męski głos. Dosyć nachalnie, ale też dowcipnie, świetną polszczyzną, zwracał się do obsługujących dziewcząt, pouczał, gadał itd.
„Niech pan nie dokucza tym dziewczynom” – się odezwałem. No i się zaczęło. On gaduła, ja też. Po 15 sekundach przedstawił się podając rękę, po 30 byliśmy po imieniu. W tym czasie już zdążył mi powiedzieć, że jest z Krakowa. Pytam, czy zna Janusza C., naszego Cichala. Oczywiście, że zna – to kolega; Janusz to świetny dziennikarz, aktor, gawędziarz, a teraz Kapitan Wód Wielkich, ale można z nim i wypić, etc, etc… Dla mnie potwierdziło się tylko, że tego samego Janusza znamy. Świat to jednak wioska, a ludzi spotyka się wszędzie…. Ale miło mi się zrobiło po tych słowach o naszym blogowym Koledze…
Dobranoc 🙂
Nowy…
Zawsze mówię – świat, wbrew pozorom, jest mały 🙂
Dobranoc!