5, 10, 15 czyli obiad bez wysiłku
Są tacy kucharze (np. moja żona), którzy uwielbiają gotować, byle tylko czas przebywania w kuchni nie przekraczał kwadransa. Nie rozumiem tego zupełnie, bo godziny pośród garnków, patelni, przypraw i wszelkich niezbędnych produktów to dla mnie czas relaksu. Ale każdemu według gustu.
Ukazała się na rynku księgarskim książka wydawnictwa Readers Digest właśnie dla takich niecierpliwych kucharzy. Gruby tom zatytułowany „Gotujemy z 5 składników” z podtytułem „5 produktów, 10 minut przygotowań, 15 minut gotowania”. Dzieło jest pięknie zilustrowane i doskonale zredagowane. We wstępie wydawcy roztropnie stwierdzają: „Czasem jesteśmy tak zabiegani, że trudno nam znaleźć wolną chwilę na proste przyjemności, takie jak gotowanie i wspólne posiłki z bliskimi. Często ulegamy pokusie i kupujemy gotowe dania po drodze z pracy, gdyż jesteśmy zbyt zmęczeni lub po prostu nie mamy pomysłu, co ugotować.
Gotowanie nie musi jednak być przykrym obowiązkiem. Ta inspirująca książka pokazuje, w jaki sposób przyrządzić znakomite dania przy minimalnym nakładzie pracy. Dzięki magicznej zasadzie, według 5 składników, tylko 10 minut przygotowań oraz 15 minut gotowania, obiad znajdzie się na stole już po 30 minutach.
Będziesz zaskoczony, jak wiele wspaniałych posiłków można przygotować z wykorzystaniem tak niewielkiej ilości składników i bez większego wysiłku – od śniadań do zup, sałatek, przystawek, przekąsek, aż po pożywne dania główne i pyszne desery.
Nasi eksperci wykorzystali przepisy z wielkich kuchni świata, aby zaproponować znakomite, a jednocześnie szybkie i nowoczesne wersje klasycznych potraw, które można przyrządzić z rodziną i przyjaciółmi. Będą one wyśmienite, jeśli tylko użyjemy świeżych, prostych i łatwych do kupienia składników.
W tej książce znajdziemy również porady wybitnych kucharzy, którzy zdradzają swoje sekrety. Dowiemy się od nich, jak skrócić czas przygotowania posiłku, wykorzystać różne wersje przepisu lub nadać prostym daniom elegancki wygląd. (…)
Dzięki skróceniu listy zakupów oraz ograniczeniu kupowania gotowych dań zaoszczędzimy wiele czasu i pieniędzy. Znacząco zmniejszy się też ilość marnowanego przez nas jedzenia.”
W pierwszych rozdziałach zawarto szereg nowatorskich i mądrych porad dotyczących wyposażenia kuchni, robienia zapasów w lodówce i spiżarni, metod przechowywania produktów i gotowych dań a także podpowiedzi nowych technik kulinarnych i sztuczek znanych zawodowym kucharzom a ułatwiającym życie z patelnią w ręku.
W zasadniczej części księgi jest niemal 200 przepisów z różnych kuchni świata. A łączy je tytułowe 5 produktów i kwadrans gotowania. Ja na początek wziąłem „na warsztat” przepis prosty a przy tym oryginalny czyli „Kalmary z cytrynowym pieprzem”. Domownicy byli zachwyceni. Ja też – mimo, że tak krótko siedziałem w kuchni.
Komentarze
Wszystkim Alicjom radości życia!
Znalazłam w ułomnej pamięci jeszcze jedną Alicję – mała amazonkę Żaby, za którą często blogowisko trzyma kciuki, kiedy Ala i jej kuc jadą w kolejnych zawodach. Alicjom życzymy smacznego , ciekawego życia, a toasty i peany pochwalne w stosownej porze.
Polecaną dzisiaj przez Gospodarza książkę chętnie bym przejrzała, bo od lat też wymyślam i zbieram przepisy – inspiracje do gotowania szybkiego i niebyt skomplikowanego. Są to potrawy typu – więcej czytania – pisania, niż gotowania. Oczywiście nie są to jedyne potrawy w domu ale dość częste.
Alicjom wszystkim szczęśliwego dnia i równie szczęśliwego roku co najmniej do 21 czerwca 2013. Ale specjalnie teżyczenia ciepłe dla naszej Alicji Kanadyjskiej.
Od wczoraj chodzi mi po głowie danie z 5 składników 15-minutowe. Naleśniki ze słodkim twarożkiem homegenizowanym i truskawkami. Ukochana zmiksuje ciasto i wyżej pięciu minut jej to nie zajmie. Ja będę smażył – 15 naleśników po minucie. Ponakłada i pozwija Córeńka, też 15 minut jej to zajmie.
W składnikach nie liczyłem soli, wody sodowej ani słoninki do smarowania patelni.
Tak po prawdzie smażenie naleśnika zabiera mi ponad minutę, raczej około minuty z każdej strony, ale chyba nie musimy być tak dokładni.
Zapomniałem, że Córeńka kupiła urządzenie do smażenia naleśników. Naleśniki wychodzą ogromniaste, a czas smażenia sporo krótszy niż na naszej kuchni elektrycznej i patelni.
Kucharska matematyka – nowy dział wiedzy.
5 składników+10 minut+15 minut= 30 minut 😀
Pięknego dnia wszystkim życzę 🙂
O, to mój makaron z jagodami nie przekracza żadnego z limitów. Policzmy : 0,5 paczki makaronu typu kokardki, świderki albo łazanki – gotują się ok 10 minut. W tym czasie 30 dkg jagód czeka przesypane 1 łyżką cukru, a jeszcze 2 łyżeczki zostają dobrze rozbite w pojemniku kwaśnej śmietany 18%. Topimy też łyżkę masła. Odcedzony starannie makaron zostaje w misce wymieszany z masłem i jagodami, a całość na talerzach polewa się śmietaną. W kwadransie można się doskonale zmieścić.
Dzień dobry,
Pyro – Twój przepis na makaron z sosem z sera pleśniowego i śmietanki też się mieści. Wypróbowałam przedwczoraj. Szybko smacznie i tucząco 🙂
Alicjom Dużym i Małym wszystkiego najlepszego, radości i uśmiechu na co dzień!
Asiu – życie niesie zmiany. Mlodsza ogłosiła, że za zimno na makaron z jagodami. Będzie więc bałagan z patelni (cop.Haneczka) – polędwiczka, warzywa na patelnię, ryż. W limicie czasu się zmieszczę w limicie składników nie, bo samych przypraw jest kilkanaście i jeszcze czas przygotowania – polędwiczki marynują się ok 2 godzin.
To ksiazka dla mojej corki. Ja moge siedziec w kuchni dluzej.
Alicjo wszystkiego najlepszego.
Alicjom – Wszystkiego Najlepszego!!!
http://www.youtube.com/watch?v=btWO1uUo5lc
http://www.youtube.com/watch?v=LjKF7aQthcQ
Nemo – się czepiasz drobiazgów 😉
Alicjo – Wielu pięknych podróży pod żaglami i nie tylko 🙂
Pyro, przyprawy to 1 składnik
Stanisławie – kupiłeś mnie tym pragmatycznym podejściem. Tak jest – przyprawy to 1 składnik.
W mieszkaniu zrobiło się ciemnawo i chłodno. Przenoszę się do kuchni na śniadanie, kolejną kawę i lekturę. Zajrzę gdzieś za godzinę.
Jak miło skoro świt przyjmować życzenia – dziękuję 🙂
Asiu,
do kompletu jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=wcVLeUFW-AM
Ali Żabowej i wszystkim Alicjom – najlepszego!
Alicji-tylko dobrych wiatrów na morzach i oceanach świata !
Oraz kolejnych sukcesów w pieczeniu ciast,nie tylko rabarabarowych 🙂
Asiu- dzięki 😀
Szybki obiad ?
Krwisty befsztyk (3 minuty z jednej,3 minuty z drugiej strony)
sałata z winegretem (2 minuty)
bagietka (0 minut)
czerwone wino-sama przyjemność 😉
Można sączyć cały wieczór.Każdy wstawia dowolną ilość minut oraz….dowolną ilość kieliszków albo butelek 😉
Cały problem tego obiadu polega u nas jedynie na tym,by znaleźć
odpowiednie mięso.Łatwo nie jest.To może zabrać trochę czasu.
Dziękuję wszystkim za życzenia dla Latorośli 🙂
Alicjo, wszystkiego najlepszego i żebyś zawsze mogła zaspokoić Twój głód podróży 🙂
Im dalej tym chetniej przyłączam się do grupy Pani Barbary 🙂
Dzisiaj odskocznia: sos bolognaise, który pyrkał dwie godziny. Sos plus makaron, jedno z ulubionych dań syna.
Ewo,
e tam, zaraz – czepiasz się 🙄 😆
Właśnie wróciłam od ogrodnika. Kupowałam sadzonki. Panienka wyliczyła (kalkulatorem) sumę 13 x 0,40 = 5,20
Poprosiła o kartę klienta. Ta była pełna, więc panienka powiedziała, że rabat (5 procent od sumy zakupów na karcie) odciągnie od sumy do zapłacenia. Suma zakupów opiewała na 74,80.
Hm… eee… tego… myślę, że to w sam raz za te sadzonki, zgadza się pani? – wybąkała panienka patrząc niepewnie na mnie i nie ruszając kalkulatora…
Skinęłam głową, panienka odetchnęła z ulgą, zapakowała moje zakupy i przyjaźnie pożegnała zapraszając do dalszych wizyt.
Wszystkim ALICJOM – blogowym i przyblogowym – życzę szczęśliwego, spełnionego życia.
1 baca
1 stolik
1 peto kielbasy jalowcowej
1 chwila nieuwagi
——————————-
= lunch a´la owcarek:
Nemo – panienka przekona się że za nieuctwo trzeba płacić. Tu przyznam się nieskromnie, że absolutnie pozbawiona zdolności matematycznych Pyra, rachunki taki dokonuje z marszu bez kalkulatora. Tak się nade mną matematycy kiedyś znęcali. Widać obecnie nie chce im się znęcać nad panienkami. Nadal mokro, obniosło się na trzydniówkę i pewnie znowu będą przysłowiowe powodzie świętojańskie.
U nas sie rozjasnia po mocnych opadach. Dzisiaj jest swieto muzyki i duzo imprez jest juz odwolanych w calej Francji. A szkoda. Ja sie zmiescilam w 15 minutach. Kupilam gotowe danie na targu. Czwartek to moj wolny dzien od gotowania.
Pyro, Wielkopolska jest skrupulatna, ale gdzie tam jej do Szwajcarii. A u nas, Wilniuków, nikt by nie zrozumiał problemu Nemo. 1,5 w te czy wewte, co za różnica?
Żart, oczywiście. Wyjaśniam, bo ostatnio parę moich żartów potraktowano poważnie.
taka kucharska matemtyke mozna jedynie przyrownac do perpetuum mobile. kazdy wie, ze perpetuum mobile nie istnieje. w pewnym momencie i tak nawet najwiekszy garnek bedzie pusty a jego zawartosc najpierw w brzuchu, a pozniej, gdziekolwiek by sie nie znajdowalo, to jestem przekonany, ze nie jest to garnek 😆
E, tam, Pyro. Nonszalancja czasem popłaca 😉
Jak w tym starym dowcipie, który już pewnie opowiadałam, ale przypomnę:
Stary nauczyciel matematyki spotyka swojego byłego ucznia, najsłabszego z matematyki w całym liceum. Młodzian wyskakuje właśnie z nowiutkiego jaguara, ma na sobie świetnie skrojony garnitur, drogi zegarek na przegubie i elegancką aktówkę pod pachą. Wylewnie wita starego pedagoga, a zapytany, co też porabia, odpowiada:
Panie profesorze, kupuję długopisy po 2 złote, sprzedaję po 5 i z tych trzech procent żyję 😎
alez Nemo 😯
toz to 150% 🙁
Różnice mentalne między Wielkopolanami, a Kresowiakami najzabawniej chyba scharakteryzował Wańkowicz w „Szczenięcych latach”. Otóż w latach dwudziestych w Kalużycach gospodarzył Tolo, starszy brat Melchiora. Codziennie, po śniadaniu w licznej asyście oficjalistów obchodził gospodarstwo. Za stodołami, wśród bujnych chwastów walały się maszyny rolnicze aktualnie nie użytkowane. Codziennie Tolo przystawał, mówił, że trzeba by uporządkować, maszyny i ich części zabezpieczyć, bo pordzewieją. I tak trwało kilka lat. Aż kiedyś wśród asysty dziedzica znalazł się praktykant – rolnik z Poznańskiego. Następnego dnia zszokowany posesjonat zobaczył pusty kawałek poza: chwasty były skoszone, pługi, brony i siewniki usunięte… No, taka cholera! Taką tradycję zmarnował!
Pięc procent od siedemdziesiąt pięć
niech sobie liczy, kto miewa chęć.
Ja nie mam, przecież po co mi to?
W łamaniu głowy jest całe zło.
Na pewno więcej będzie niż trzy,
a mniej niźli sześc, wynika z gry.
Więc pięć dwadzieści tak czyli siak
obydwu stronom może być w smak
Szczenięce lata obok Ziela na kraterze to chyba najsympatyczniejsze książki Wańkowicza.
Ogonku, może już się dorobiłeś ogromnego majątku. Jeśli tak, nie czytaj dalej. Jeśli nie, to się nie dorobisz. Wyznajesz arytmetykę nauczyciela a nie owego ucznia.
Życzcie Alicji Kanadyjskiej dobrych wiatrów, spokojnego morza itd – życzcie! Ja się na to wszystko załapię przy okazji…
Alicjo – radości mnóstwa życzę!
Oczywiście nie tylko Tobie, ale wszystkim imieninowym Alicjom.
Dobre wiatry zawsze się przydadzą…
😆
Stanislawie, znacznie wieksze znaczenie od kasy maja dla mnie wiatry. to one powoduja, ze w mojej glowie panuje zawsze swiezy duch i nowe odczucia ktore przyslaniaja nawet najbardziej codzienna szarosc. nie kasa lecz przyszlosc ma jedynie wie (cz) trzna przyszlosc 😆
swiete slowa Nisiu 😆
Ogonku, tak trzymać. Ale łatwiej obywać się bes kasy, gdy się ją ma. Taki Hrabia Tołstoj, pisarz znamienity, nie miał nic. Wszystko rozdał i żył tylko na łasce osób trzecich, a konkretnie żony. Ubierał się w proste chłopskie spodnie i proste rubaszki. Musiały tylko być idealnie wyprasowane i przechowywane w płatkach róż. Jadał też bardzo prosto, ale niechby ktoś spróbował podać coś nie tak przyrządzone. Asceza różne ma oblicza.
Pyro,
a pamiętasz tę historię z frytkami na Dworcu Centralnym w Warszawie?
Życzę Wam wszystkim wiatrów wedle życzenia, byle tylko nikogo nie rozniosło na cztery.
A teraz udam się pod lipę, zanim nadejdzie kolejna burza.
zdaje sie, ze los tolstoja mi nie grozi 🙁 nie mam nic do rozdania 😳
Jeszcze raz dziękuję za życzenia – wiatry będą duły w żagle jak nic 🙂
U mnie kolejny upalny dzień, wczoraj było 34C w cieniu, dzisiaj to samo. Jutro ma zelżeć podobno. Klimatyzacja przydała się jak nic, można było spokojnie spać.
Ogonku, znaczy, że już rozdałeś. Z zestawienia oświadczeń majątkowych wynika, że najuboższym prezydentem w Polsce jest gospodarz Gdyni. Nie ma niczego poza długiem w banku. Gdy zostawał prezydentem, wszystko rozdał małżonce.
Stanisławie – coś niebywale twórczego wymyślono w Twojej okolicy „Bezpłatne lekcje seksu – bez wyjątku: hetero, bi, czy les” Załoga „szkoły” 4-osobowa – 2 panie i panów dwóch. Wykłady, ćwiczenia i pokazy bezpłatne.
Moje pytanie do eksperta ekonomii : to na czym polega biznes w tym wypadku? Firma działa jawnie i legalnie.
Nie znam sprawy. Wyjaśnień może być wiele:
1. Przy okazji coś reklamują, a płaci za wszystko reklamodawca. To najprostsze.
2. Wykłady i pokazy mogą być darmowe, ale pokazy okazują się bardzo ogólne, a za bardziej szczegółowe trzeba słono zapłacić. To nastawienie na koneserów.
3. Sprawa w ogóle nie jest interesem tylko te dwie pary są już tak znudzone wszystkim, co robiły dotychczas, że potrzebują dodatkowego podźca w postaci obserwatorów.
4. Ktoś przeprowadza jakieś badania, do których potrzebne mu takie narzędzie.
Jestem ekonomistą, ale też jestem staruszkiem i już niewiele jest w stanie mnie zadziwić.
Alicjom naszym miłym – kanadyjskiej i Latorośli Danuśki – imieninowe serdecznościi i życzenia najlepszych wiatrów w żagle 🙂 niech Wam się szczęści!
Przyszły mi do głowy jeszcze 2 wyjaśnienia. Pierwsze to jakiś program unijny i pieniądze są z Unii, a dodatkowych brać nie wolno, bo trzeba by zwrócić te unijne. Drugie to takie, że jest to część programu zwiększenia atrakcyjności turystycznej województwa. Szkopuł w tym, że w drugim przypadku musiałbym coś o tym wiedzieć, a nie wiem.
Sprawę nagłośniła „Polska The Times” – takie ogłoszenia wiszą w Trójmieście na przystankach. Są też w internacie” Właściciel szkoły udzielił wywiadu, zainteresowanie jest spore. Policja twierdzi, że nie ma czego się przyczepić – nie działają w środowisku nieletnich, nie biorą pieniędzy (a więc nie stręczycielstwo) pokazy zamknięte w hotelach albo prywatnych mieszkaniach. Nikt nie zgłosił pretensji jako poszkodowany. Będą się „przyglądać” (chyba nie na pokazach?).
Każdy orze jak może i bawi się, jak lubi. Ja się nie oburzam, najwyżej robi mi się smutno i to nie z żalu, że sam tego nie oglądam. Wydaje mi się, że ci ludzie tracą coś cennego. Ale to ich sprawa.
Jejku!
a o skłonnościach do ekshibicjonizmu nie słyszeli? Niektórzy mają większą satysfakcję, gdy im się ktoś przygląda 🙄
to pewnie dlatego jest sporo tutaj tak aktywnych pacjentow 😆
Nemo – mnie nie zadziwiają „nauczyciele” tylko całkiem (podobno) spore zainteresowanie „studentów”. Młode kobiety szczególnie, ponoć, czują się niewyedukowane.
Za to znają się na kalendarzyku 😉
Pfi, myśmy mieli Boya 100 lat temu
„Kaśka, jagze będzie
względem tego co i owsem?”
Najkrótsza noc i najdłuższy dzień już za nami 🙁 Lipy przekwitają, jest gorąco i zbiera się na burzę. Należałoby sprawdzić, co z grzybami…
Lipy pachną w tym roku obłędnie 🙂
Pachną, ale pszczół prawie nie ma, nie brzęczy w koronach jak dawniej. Przynajmniej w mojej okolicy. Nie ma też czereśni, choć pięknie kwitły 🙁
W Poznaniu szykuje się kolejne Święto Kupały,- znów popłyną Wartą tysiace lampionów. Ze skakaniem chłopaków przez ogniska musieliśmy sobie dać spokój już lata temu. Strażacy protestowali i urzędnicy bali się odpowiedzialności. Wianki to sprawa dziewczyn, ale jak zupełnie dojrzałe niewiasty zaczęły się tak bawić, wyszło, że lepiej wyjdzie z lampionami. Przynajmniej żaden starożytny Bóg nie poczuje się oszukany.
U nas na odwrót: najdłuższy dzień (był) i do tego pada, pada, pada…..
Serdeczności imieninowe dla wszystkich Alicji w nastrojowym tempie walca z filmu o tytule … „Alicja”
http://www.youtube.com/watch?v=KJByUelKwlM
Pozdrowiątka od zwierzątk
Echidna
Zmarł Henryk Bereza. Ostatni z wielkiego pokolenia krytyków literatury jak Treugutt, Kuncewicz i kilku innych. Zawsze mi żal, kiedy odchodzą ludzie kultury, gbo z następcami coś krucho.
Przebiegłam się Za Róg w celu zakupienia szampana, zaraz będę plotkować z Alsą-Alicją i przecież nie o suchym pysku 🙄
Na termometrze w cieniu jest 33C, a pewnie będzie więcej po południu – przyniosłam sobie lato, to mam. Potrzebuje ktoś z 10 plusów? Oddam darmo.
Bez butelki lodowatej wody Za Róg się nie ruszam.
No to idę na imieninowe ploty 🙂
Alicjo-plotkuj zatem radośnie i szampańsko.Babskie ploty to przyjemność wielce smakowita :-)Wiemy coś na ten temat po naszych różnorakich mini zjazdach warszawskich,co to odbywały się właśnie w wyśmienitym,babskim gronie 🙂
Wczoraj wieczorem przyjaciele uraczyli mnie na wynos porcją serdelków z porządnego,sprawdzonego źródła.Dzisiaj zrobiłam więc na obiad proste chłopskie jedzenie-serdelki,pure ziemniaczane i micha sałaty.Słuchajcie,to są przedwojenne serdelki,takich przez całe lata nie jadłam.Robi jakaś mała,rodzinna firma z Karczewa.
Dowiem się dokładnie,jak się nazywa i zapodam.
Alicji Zza Kałuży życzliwych Kałuż, pod żaglami i w bajce 😀 Zdrowia łapkom i pozostałym członkom 😀 A najbardziej Ci życzę, żebyś pozostała Alicją, ze wszystkimi za, a nawet przeciw 😀
Alicji Danuścynej – upartego ciągu na życie, czyli wiecznej młodości 😀
Żabinej Ali końskiego zdrowia i nieskończonej cierpliwości 😀
Alicjo,
dużo, dużo zdrowia i sił !
Serdeczne życzenia także dla Alicji wolontariuszki, którą dziś z przyjemnością obejrzałam na łamach ” Polityki”.
Właśnie zastanawiałam się nad tym najdłuższym dniem i najkrótszą nocą, kiedy Nemo powiadomiła nas, że mamy to już za sobą. Zrobiłam dziś mały rekonesans lipowy w Gdyni i owszem, niektóre lipy już kwitną, ale większość jeszcze nie. A dzień dziś dość ponury, rozpadało się na dobre. Mam nadzieję, że do soboty się wypogodzi, bo w sobotę i niedzielę w Gdyni mają prezentować się orkiestry wojskowe. Będą przemarsze i koncerty w kilku miejscach. Orkiestry to jedyne co mi się w wojsku podoba. Jest ich chyba coraz mniej. Zawsze miałam ochotę zobaczyć na żywo orkiestrę górniczą, ale nigdy nie nadarzyła się taka okazja, choć kiedyś dość często bywałam na Śląsku. I pewnie już nie zobaczę.
Alicja, mały prezęsik apropos!
http://www.youtube.com/watch?v=awvE4ksVzuM
I jeszcze suplemencik:
http://www.youtube.com/watch?v=_yzjulHLG7o&feature=relmfu
Jeszcze 15 dni – i w St.Malo będzie zabawa 😉
u mnie lipy daja upojnego czadu. ale brakuje wesolego brzeczenia;
tej zimy jedna trzecia pszczelich rodow w mojej okolcy wymarla;
wedlug naukowcow amerykanskich(badania na hawajach-2004? -2012) nie ma jednej przyczyny tego fenomenu tylko jest syndrom(pajeczak, virus, pestycydy – wymienie najwyzniejsze elementy); szczerze przyznam, ze jestem zaniepokojony i bezradny…
Krystyno,
Ty i tak jesteś szczęściara. Na północy Polski (Hel) wczorajszy dzień był dłuższy o całą godzinę i jedną minutę od dnia na południu (Zakopane), a u mnie było jeszcze 20 minut mniej 🙁
Tęskno mi do koła polarnego…
Byku,
u nas podobno szczególnie dały się we znaki długotrwałe silne mrozy w lutym, które dołożyły resztę do tych innych chorób i szkodników. Mój sąsiad ogrodowy odnawia właśnie pasiekę i ma już (dopiero) dwa roje wobec wymarłych ośmiu.
no, to w szwajcarii „jeszcze lepiej”…
jak patrze na ten szczyt w rio(merkel wybiera sie nach danzig) to mnie szlag trafia.
(w zaufaniu)najlepsze poziomki sa pod kolem polarnym
@stani:
„pod” nie „na”
Wykonałam pięć różnych orzechówek 🙂
A teraz, za Alicje, pigwówką 😀
ciasto francuskie + boczek + szpinak + jaja + śmietanka+ pół godziny + 200 stopni = moja kolacja 😉 Plus sałata.
depesza od brygady kucharskiej:
u mnie dzisiaj czeskie piwo i czipsy ktore sam wczoraj zrobilem
(pyry cienko pokroic, rozmaryn, balsamico , blache dobrze wysmarowac tluszczem,
piekarnik 240° i dawaj…)
Oby Alicji, Alicji, Alicji, Alicji, Alicji i Alicji zawsze niebiesko, zielono i złoto się wiodło – zdrowie 🙂
Dla mnie – obiad Aliny i kolacja Nemo na deser.
Ok. 7.00 piesek wreszcie mógł spokojnie wyjść spacerowo. Poprzednie dwa wyjścia, to było ciągnięcie bydlęcia na smyczy pod pierwszy krzaczek. Higieniczna przemoc i tyle. Tym razem tak mu się spieszyło, że popychał mnie nosem, kiedy wkładałam polar. Pognał, jak głupi, omal nie zerwałam kontaktu z podłożem. Trawa co prawda mokra ale ziemia pachnie i tyle psów na spacerze. Psie corso, psiakrew. Przyjaciele, wrogowie, znajomi ignorowani – wszyscy na tych 200 m alejek. Uszłam z życiem. Już wracaliśmy, kiedy dołączyło do nas Dziecko. Była 8.20 i wreszcie nastał czas obiadu. Nasz dzisiejszy bałagan wyszedł nadzwyczajnie, a jest nietypowy – tego i owego zabrakło, to i owo zastąpiono czym innym i wreszcie pomyłka koronna – zamiast puszki fasoli otwarłam puszkę bobu. Zesztywniałam z wrażenia – na patelni mięso i warzywa w ostrym sosie chili, a tu swojski bób. I wiecie co? Okazało się to doskonałym połączeniem. Zostało jeszcze mnóstwo.
a w razie czego portwajn albo i jaka madera tez sie znajdzie…
Jeśli poprzednia Alicja była niewidzialna, to dlatego że jest to Alicja z Kopenhagi, jak z bajki Andersena.
Placku,
zielono przed wszystkim, to mój ulubiony kolor, wszystkie odcienie i cienie 😉
… srebro i złoto – to nic, chodzi oto
by młodym być, więcej nic
nie rozgłos, nie sława, nie stroje, zabawa
lecz młodym być, więcej nic…
a jeszcze do tego mieć kogoś miłego
I kochać go i więcej nic!
Najbiedniejszym być, najskromniejszym być
ale mieć przed sobą świat!
Zakochanym być i kochanym być
I mieć wciąż 20 lat!
To jest bardziej stosowna na urodziny piosenka, ale mnie w tej chwili chodzi o nastrój i podejście do życia w ogóle 🙂
mecz, hmm…
dobrze, ze robie w miedzyczasie konfiture morelowa
i delektuje moje czipsy, inaczej czas bylby stracony…
Dobry wieczor,
Po powrocie z wojazy i doczytaniu zaleglosci po pierwsze primo:
Jolinkowi i Haneczce,
Alinie,
Alicji i Ali Danuscynej, Zabiej I Pepegorowej
najlepszego!
Witaj Jolly Rogers! Czekamy na sprawozdanie. Teraz wyjeżdżają Nisia i Alicja. Masz szczęście, że nie siedziałaś przy naszym stole ostatnie kilkanaście dni – można popaść w alkoholizm, tyle świąt rodzinnych i blogowych.
Alicje uczciłyśmy cabernetem z Tunezji; całkiem dobry.
Byku,
Pan tu się delektujesz czipsami, a ja gorę 🙄
Przejechałam się otóż rowerem pod las, gdzie stoi znajomy mi gminny orzech włoski, zapobrałam cztery zielone owoce i znowu wróciłam delektując się świeżym po deszczu powietrzem i jazdą z górki po pustych ulicach. I teraz mam zgryz. Osobisty nie pozwala naruszyć zapasów wódki, kirszu ani śliwowicy na „jakieś zalatujące orzechem paskudztwa”, mogę co najwyżej użyć spirytusu staropolskiego (Grain Luxury Spirit) z Białegostoku. Teraz jak ta ogrodniczka kombinuję z kalkulatorem 😉 Na dodatek nie wiem, jakie stężenie alkoholu jest najlepsze do zmacerowania tych orzechów 🙄
A mecz faktycznie – hm…
Po załatwieniu paru spraw otwieram nasz blog z kielichem domowego, czerwonego Francuza, co go miałem też na ostatnich zjazdach.
Wszelakim Alicjom, Alom, , zanickowanym, czy też jawnym, nieletnim, czy też już „w latach”,
wszelakiej pomyślności na cały następny rok.
Zdrowie Wasze!
No, nareszcie gol!
Pyro,
w jasnowidzeniu chyba czcilam zaocznie :)!
Zakinthos (Zante) to cudowna wyspa z zakatkami wciaz nie naruszonymi przez nasza rase. Sprawozdanie ze zdjeciami bedzie jak sie ogarne,
Smakosze, mozecie byc dumni, ilosc miejscowych smakolykow przemyconych kosztem czesci ubran I dwoch par butow spora. Maz pozbawiony slowianskej fantazji prorokowal areszt a przynajmniej konfiskate kontrabandy I grzywne. Figa z makiem panie Rogers!
Nemo – do nalewek na 0,5 l spirytusu – 365 ml wody przegotowane. Stężenie wtedy przekracza 60% tj. akuracik. Nalewki owocowe rozrzedza bowiem syrop cukrowi i sok owocowy; produkt gotowy ma moc ok 32%. Nalewki apteczne powinny mieć moc 50-60 %.
Pyro,
dzięki. Teraz tylko przeliczyć na 0,25 l spirytusu 🙂
Jolly,
a co można jeszcze wewnątrzunijnie przemycać? 😯
800 papierosów, 200 cygar, 10 kg kawy, 10 l mocnego alkoholu , 20 l likierów, 90 l wina lub 4 l wina i 110 l piwa…
To wszystko jest legalne!
Spróbujcie to jednak wwieźć do Helwecji 🙄
Zaczynamy rekrutację zjazdową.
Jak dotąd zadeklarowali się pp Adamczewscy, moja Ryba z Matrosem, Haneczka i Pan Mąż, Cichal z Ewą, Pepegor, Alicja z Jerzorem. obie Pyry, Danuśka z Wędkarzem Osobistym – doliczając miejscowych czyli Żabę z panienką Sylwią i Eskę z Wujem Leszkiem, jest to jak dotąd 19 osób. Kto jeszcze przyjedzie? Jolinka nie zapytałam przed wyjazdem. O, zgubiłam Krystynę – to 20; Małgosia W z R? Stanisław z Ukochaną?, Barbara ? Krysiade? Zaagituję Zgagę, niech tylko wróci. A jak tam Ewa i W? Marek jest zależny transportowo od Warszawy – od niego to rzeczywiście daleko. Może będzie Brzucho. Myślę, że w ciągu najbliższego miesiąca się wyklaruje, bo Żaba musi pozamawiać różne łososie na stacji benzynowej, dziczyznę w hurtowni i inne takie.
Doczytałem i muszę sprostować:
Ogłosiłem otóż wnuczkę przedwcześnie Alicją, bo tak usłyszałem. Rodzice bowiem, nie mogąc znieść prostoty, bo ją mają za trywialną, nazwali dziecko Alissą.
Mając ją dzisiaj na kolanach pomyślałem – i dałem sobie w końcu spokój z tymi imieninami.
A za życzenia dla małej dziękuję!
Na pewno nie zaszkodzą.
Nemo, z tym winem musisz się jeszcze zdecydować.
Nemo,
2 poltoralitrowe butelki po coca- coli oliwy nierafinowanej z pierwszego tloczenia
2 cudnej urody garnczki gliniane pelne owczego jogurtu
2 sloiki pollitrowe miodu tymiankowego z pasieki pana Sarkisa ( o nim opowiem jutro)
4 sloiki pasty oliwkowej
6 kostki sera feta
2 pudelka sera kozio – owczego do smarowania od pana Sarkisa
Bochenek chleba z wiejskiej piekarni
Wianek cebuli.
O jajkach I wiejskiej kurze jutro :).
Jolly Rogers – zlituj się Waćpani! Chleb i wianek cebuli jako kontrabanda? Sery w ilości wskazującej na indywidualne spożycie? Takich głupich celników nawet za socjalizmu na polsko – czeskiej granicy nie było.
chaber
oczy twoje jak niebo
obok ciebie zboze i maki
zrywam ciebie w drodze
@byk
Jolly,
to chyba tylko do wprawienia innych w zawiść i zazdrość, ale nie irytowania celników 😉
Pepegorze,
coś mi się poplątało, z tego rachowania na kalkulatorze pewnie 🙄
W tych 90 litrach wina nie powinno być więcej niż 60 litrów win musujących.
Do Szwajcarii wolno wwieźć 2 l napojów alkoholowych poniżej 18 proc. i 1 litr mocniejszego 🙁
Przepisy wewnątrzunijne są łaskawsze.
Kapcie mi spadły. To nie jest brak poprawności politycznej, której czasami za dużo. To jest coś, co…no, ręce opadają 😯
I ci panowie jeszcze istnieją w przestrzeni publicznej?! ZGROZA.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11988773,MSZ_Ukrainy__Wojewodzki_i_Figurski_powinni_przeprosic.html
Kiedyś szczyciliśmy się poczuciem humoru i wysokim poziomem kabaretów.
Teraz obowiązuje tzw luz; paskudztwo znienawidzone przeze mnie. Już pisałam, że nie mogę patrzeć na wyluzowanych redaktorów w niedbałych pozach rozwalonych na fotelach – nie ruszy się taki ani kiedy wejdzie osoba wyraźnie starsza, ani kobieta. Nie musi, jest na luzie. I mówi niewyraźnie, pod nosem, a co powie, to dowcipniejsze…
Nu, rozstrzelać. Albo zarezać.
A ukraińskiemu MSZ-owi pogratulować czujności.
Jej bohu.
Nemo – nie dziw się. To świeżej daty państwowość i ma wszelkie objawy choroby wieku dziecięcego. Za 150- 200 lat nabiorą nieco dystansu. Jeżeli dotrwają.
Nasłuchują wszystkich stacji? A potem trąbią na cały świat o obrazie…
Przez takich dwóch 🙄
Wygląda na to, ze i ja tym razem się zjadę do Błota, bo Dar najprawdopodobniej nie popłynie do Dublina. Ja tam i tak polecę, ale wrócę szybkim samolotem, więc koło 30 sierpnia będę już doma.
Hip, hip. Urrrra!
Nisiu 😀 Kapec zgubiłam w pośpiechu 😀
Pyro,
no właśnie! Gdzie się to wszystko podziało? Ja tam wiele nie oglądam, tylko jak mi ktoś coś podsunie – lubię Macieja Stuhra. Młodzian, ale jakby ze starej szkoły 🙂
mak do maka:
sytuacja jest taka…
a na to zaczepiony mak: tak,tak.
Tak Nemo, powinni trąbić. Przez takich dwóch. To werbalny bandytyzm.
Czekają na nas!
http://www.ville-saint-malo.fr/agenda/detail/evenement/tall-ships-races-ils-reviennent/?cHash=a81d6b38e1
Haneczko, mojego kapcia zjadł dziś Rumik. To już czwarta para w ciągu roku. Zamówiłam kolejne.
Jeszcze tu zerknijcie, proszę:
http://www.sailtraininginternational.org/events/the-tall-ships-races-2012
Z dumą pokazuję wszystkim napis na logo – „presented by Szczecin”. Za rok finał u nas!
Haneczko,
dąć w surmy, żądać przeprosin, a jak przeprosiny nie usatysfakcjonują (tych dwóch błaznów mogłoby się przy tym np. kpiąco uśmiechać 🙄 ) – zażądać ekstradycji. I w ramach retorsji wydalić z Ukrainy wszystkie polskie sprzątaczki i prosty… eh, chyba się zagalopowałam 🙄
Ale ukraińskie dieuszki mogłyby się zemścić i porzucić swoich polskich pracodawców. Niech wiedzą, że ich godność i duma nie mogą być deptane przez jakichś niewydarzonych satyryków.
Jeśli duma i godność całego narodu jest zagrożona z powodu grubiańskiego poczucia humoru dwóch zachodnich (tak, tak) komików, to ma rację Pyra, lat potrzeba, zanim okrzepną i nauczą się coś takiego ignorować 🙄
No masz. Jeszcze nie jestem w St.Malo, a już mi się zaplanowało na przyszły rok 🙄
Pozwolicie,że w zastępstwie wakacjującego Jolinka wykonam poranne pomachanko życząc Blogowisku udanego dnia 😀
Nowy chyba dalej zawalony robotą,yyc też jakoś zamilkł z bliżej nie znanych powodów.
Moja wczorajsza Solenizantka bardzo dziękuje wszystkim za życzenia
i pozdrawia serdecznie Szanowne Towarzystwo 🙂
Pyro-co do naszej tegorocznej obecności na Zjeździe,to na dwoje babka wróżyła.W tej chwili jeszcze nie mogę powiedzieć na 100%,
że będziemy.Dam znać,jak tylko się sytuacja wyklaruje.
.
gdyby lipy pachnialy w styczniu, pomyslalbym ze zwariowaly
poki co, wszystko jest w normie 😆
guten morgen wszystkim
Dzien dobry Wszystkim,
Danusko – masz racje, wciaz cos robie, dzisiaj nawet nocuje w pracy, bo jutro o swicie przychodza fachwcy zmieniac klimatyzacje w tym ogromnym domu – mijscu mojej pracy. Mam tego juz szczerze dosyc, rozpisalem podania o prace, ale na razie nic. Wiadomo, w moim wieku nawet tutaj jest trudniej. Ale nie trace nadziei.
Czas mam zajety po brzegi i o maly wlos przegapilbym bym Alicji swieto.
Alicja – Ty wiesz, ze zycze Ci wszystkiego co najlepszym okreslaja – mimo poznej pory Twoje zdrowie zimnym czerwonym Martini z lodem, sokiem jablkowym i kawalkami pomaranczy!!!!!
Taka miksture polecam tez wszystkim zmeczonym upalem, naprawde swietnie dziala i skutecznie ochladza. Ja do tego pootwieralem okna i upajam sie szumem oceanu. Ale wrazenie!!! Nie mozna spac, chociaz rozsadek nakazuje.
Ale kto by sie rozsadku sluchal….
Jeszcze Wam cos powiem – nie uwierzycie!
Pewnie niektorzy pamietaja pieczen wolowa w sosie kawowym, ktora upieklem na zimowy minizjazd, a bardzo obszernie tutaj pozniej opisywana.
Teraz, w tak zwanym miedzyczasie (Cichal uwielbia to slowo 🙂 ), upieklem znowu i uznalem, ze wyjatkowo sie udala. Byl duzy kawal miesa, wiec powstaly spore nadwyzki, ktore przynioslem do pracy. Poczestowalem wszystkich – okreslono, ze do tej pory zaden zawodowy kucharz, a bylo ich tu sporo, tak dobrze tego nie zrobil. Zgloszono do organizatora przyjec. Oczywiscie, ze zadnych propozycji nie przyjme, ale w tym waskim kulinarnym zakresie zostalem mistrzem! Ja, Nowy od ziemniaczanych plackow. Teraz sami widzicie, co mozecie, jako Blogowisko, zrobic z czlowiekiem 🙂
Wybaczcie, ale musialem sie tym kulinarnym zdarzeniem pochwalic.
Dobranoc, a dla Was za Woda – dzien dobry. 🙂