Co mnie czeka w niedalekiej przyszłości
Koniec maja i początek czerwca dał się wszystkim miłośnikom słońca i upałów mocno we znaki. Padało, duło, było lodowato. I to dosłownie. Dwukrotnie musiałem z ogródka zielnego usuwać przemarznięte i zwiędnięte krzaczki bazylii nasadzając nowe. Niemal codziennie też musiałem palić w piecu, by w domu było znośnie.
Dlatego też moja tęsknota za gorącą Italią rośnie wprost proporcjonalnie do liczby chłodnych i paskudnych dni tegorocznej wiosny kurpiowskiej.
A jeszcze jak popatrzyłem sobie na zdjęcia dań, które jadałem w ubiegłych latach podczas włoskich eskapad, to „krzywa wzrostu tęsknoty” za śródziemnomorska kuchnią skakała jeszcze szybciej.
Chyba w każdym rozbudziły by apetyt takie dania:
Chicche czyli gnocchi w sosie z curry z kawałkiem homara
Cozze czyli małże
Fritto misto – owoce morza z frytury
Mątwy z grilla
Na koniec oczywiście sery
Jest za czym tęsknić – prawda?
Komentarze
Dzień dobry
Doskonale rozumiem Gospodarza, jego tęsknotę za wakacjami, słońcem i rozkoszami wakacyjnego stołu, niespiesznym popijaniem wieczorem wina z przyjaciółmi, ciepłym morzem i parasolami pinii na tle pocztówkowego nieba.
Dopokąd mogłam podróżować ( w warunkach jakie były) tęsknota za wakacjami to była dla mnie tęsknota za drogą – za tym, co za horyzontem, za tym wzgórzem i z tamtą rzeczką. Jakie by te nasze dawne dworce nie były obskurne i śmierdzące, dla mnie pachniały swobodą drogi stąd – do tamtąd. Każdy ma swój raj wakacyjny – Gospodarz ma Italię, Alan i Sławek – ryby, Nisia i Alicja rejsy pod żaglami, a dla mnie najpiękniejsze na świecie były zawsze lasy sosnowe i jeziora. Już nie jeżdżę, ale pamiętam. I nadal lubię zapach dworca – pachnie wakacjami, które tuż za tamtym zakrętem…
Żeby tu tak cicho nie było
http://youtu.be/rQfrDMmzV1I
Pyro – jeziora i lasy 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=_dXtDwIo3W8&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=EHncXhUIQU4&feature=related
Dzień dobry Pyro, dzień dobry Blogu!
Mglisto i pochmurnie, trochę popaduje, miejscami podobno już się powodzi…
W mojej wsi spotkanie Ligi Krawatowej czyli Swiss Economic Forum, z interesującymi referentami i gośćmi. Dziś Oskar Lafontaine.
Kaszebskie jeziora,
kaszebski las,
Kaszeby, Kaszeby wołają nas!
Dzięki Asiu – Szczepanik jest piekielnie mdły; zawsze był, a z latami podoba mi się coraz mniej. Wolę Kaszeby.
Nemo – pewnie wszędzie w Europie życie umysłowe w lecie wynosi się z metropolii na prowincję. I tak jest znakomicie.
Gospodarz ma rację. Jest za czym tęsknić i co wspominać…
Jadąc przez Czechy do domu usłyszałam w czeskim radiu piosenkę Czerwonych Gitar „Ciągle pada” po czesku. Bardzo nam się spodobała ta wersja i usiłuję ją znaleźć, ale nie wiem, kto to śpiewał, ani nie znam czeskiego tytułu 🙁
Pyro,
może słuchając pierwszy raz Szczepanika byłaś już zbyt dorosła?
Bo mnie się robi fajnie, gdy słucham piosenkem, która przipomni niepowtarzalne te kwile 😉
Nemo – jak wszyscy lubię melodyjne piosnki o miłości. Marino śmieszył mnie kiedyś niemożebnie, a teraz wysłuchałam z sentymentem, a nawet podziwem : odrobił chłopak lekcję dykcji w zupełnie dla niego obcym języku. Tymczasem poseł Kalisz, wielu innych posłów mówiom, słuchajom, kłócom się, a podobno mówią w języku ojczystym. Co lepsze słyszałam aktorów po Akademii Teatralnej (sic!) którzy seplenią albo mówią, jak osoby z rozszczepem podniebienia. O dziennikarzach nawet i hadko słuchać.
Dzisiaj spełniam życzenia 🙂
Nemo dla Ciebie: http://www.youtube.com/watch?v=gv6lVMBIdoo 🙂
A ja jeszcze raz dedykuję p.Zarę. Podoba mi się w niej wszystko – głos, repertuar, muzykalność i nieco holbeinowski w stylu portret
http://youtu.be/hol2nQH4VlE
Jolinku – tata Pawła powiedział nam właśnie, że z Londynu chyba nic nic nie będzie. Paweł wraca z Oslo z kontuzją 🙁 . Szkoda. Na szczęście Łukasz Michalski już się zakwalifikował.
Jak zwykle pomyliłam nazwisko – p.Zaryan
Asiu!
Dzięki serdeczne! 😀
Specjalista od wzruszeń 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=y0WEANAgsyo
Miały byc zdjęcia a wkleił się moja strona na G+ przepraszam tutaj są zdjęcia
https://plus.google.com/u/0/b/100895184915550213599/photos/100895184915550213599/albums/5748808100732909457
Asiu to zła wiadomość … 🙁 … ale Paweł młody to może wykaraska się z tych kontuzji i w następnych imprezach sportowych weźmie udział …
parno okropnie .. niech popada trochę bo teraz pogoda dla Grecji sprzyjająca …
dzisiaj ostania niespodzianka z zamrażarki .. gołąbki zamiast bigosu .. z młodymi kartofelkami i koperkiem obiad na dzisiaj i jutro .. i wreszcie od jutra mogę zamrażać owoce na zimę …
Jolinku – pewnie za bardzo się starał o to minimum i na dodatek znowu złamała się mu tyczka. Ale masz rację – jest młody i jeszcze wiele imprez przed nim.
http://www.youtube.com/watch?v=3XrdoL8zjLQ&feature=related
Nie znoszę upałów, ale ta nijaka pogoda też mi się zupełnie nie podoba. Dzisiaj trochę pada, więc przynajmniej jakaś korzyść dla roślin.
Wczoraj sprawdzałam, jak się ma czarny bez. Ewa już robiła nalewkę z kwiatów czarnego bzu, a tutejszy rozkwitnie najwcześniej za 10 dni. Taka jest różnica pomiędzy północą a południem Polski. Dawno nie chodziłam polną drogą i bardzo się zdziwiłam widokiem bardzo już wysokich zbóż ozimych. A chabry i maki zawsze cieszą oczy.
Pepegor,
pomysł z konkursem winnym doskonały. Ile mieliśmy zabawy w ubiegłym roku usiłując ustalić najdroższe i najtańsze wino. Zwyciężyła Danuśka.
Asiu,
ależ z Ciebie znakomity szperacz internetowy. Nie ma dla Ciebie rzeczy nie do odnalezienia.
Piosenka Marino Mariniego ma swój urok także dlatego, że jest śpiewana po polsku. Pamiętam, że panowała taka moda w czasie festiwali piosenki w Sopocie, że różni zagraniczni wykonawcy wykonywali polskie piosenki po polsku, przyprawiając słuchaczy o ból zębów. Najczęściej było to okropne. Ale w tej piosence to zupełnie nie razi, bo zakochany w Polce Włoch stara się śpiewać w jej trudnym języku. 🙂
Zagniotłam ciasto drożdżowe i chyba już czas wstawić je do piekarnika. Ciasto najzwyklejsze ze zwykłych, nawet bez kruszonki, ale z rodzynkami i skórką pomarańczową.
Ściskam wszystkich serdecznie.
Potrzebny mi przepis na ciasto rabarbarowe, takie, które musi się udać nawet nieudacznikowi. Jerzor pospraszał gości na niedzielne południe, gotowane zaplanowane, ale skoro tego rumbarbaru tyle jest, czemu by nie upiec ciasta? Tylko bardzo proszę o prosty przepis, bo w pieczeniu dawno wyszłam z wprawy. Wprawdzie obok na półce mam cały zestaw książek kucharskich niejakich Adamczewskich (znacie ich przypadkiem?), ale zawsze warto rzucić blogowisku zadanie 😎 A nuż znajdzie się przepis, który nie jest zapisany w żadnej książce.
Jak dałoby się bez drożdży, a z kruszonką, to byłabym cała w skowronkach (chociaż u nas nie ma skowronków 🙁 ).
http://www.youtube.com/watch?v=jEG12LTUxPE
Pyro,
ja żeby się nażeglować, najpierw muszę się nalatać, a tego nie lubię. Nie mam wyjścia, niestety – chyba, że to żeglowanie po jez.Ontario z Kpt.Markiem (jest w planie za tydzień).
A żeglowanie i miłość do żagli przez Cichala, bo ponad 2 lata temu rzucił na blogu hasło – mam miejsce dla 4 osób na jachcie. Się zgłosiłam, Jerzor nie miał wyboru, no i tak zostałam wciągnięta w te rzeczy. To całkiem niedawna przygoda, ale już zdążyło się przepłynąć ileś tam mil morskich. Trochę „na piechotę” (jacht Cichala i Kpt.Marka), a trochę „mercedesem”, jak Cichal nazywa Dar Młodzieży 😎
Ale ten mercedes nie jest statkiem turystycznym, tylko szkoleniowym, dlatego tak fajnie się na nim pływa 🙂
I jak nie lubię fruwać…porty lotnicze dla mnie teraz mają tę samą atmosferę, co kiedyś dworce kolejowe, PRAWIE, bo jednak tutaj nie da się wsiąść do pociągu byle jakiego, bagaż trzeba zdać, zadbać o bilet, no i czekać te 2 godziny do odprawy 🙄
Ale kocham podróże od zawsze. Byle jazda gdziekolwiek była zawsze wyprawą, do której można było dorobić dramatyczną akcję.
Porty lotnicze…
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Grecja2012#5737833366277164546
No prosze jeszcze sie nie zaczelo a juz sie zaczelo. BBC wielki artykul o rasistowskich okrzykach podczas treningu druzyny holenderskiej w Krakowie. Zagrozili, ze jesli sie powtorzy na meczu poprosza sedziego o przerwanie meczu i odprowadzenie ich do szatni. BBC tylko czeka na to. U siebie problemu az tak nie widza oczywiscie. Byli strasznie oburzeni bo wlasnie wrocili z Oswiecimia a tu na treningu takie rzeczy. A fe….
http://www.bbc.co.uk/sport/0/football/18363736
Nagrywanie nastawione. Piwko sie chlodzi. Miesko na grila marynuje. Chyba jestem gotowy na mecz. Znaczy sie z poslizgiem czasowym, po pracy. Wyniku nie chce znac bo co to by bylo za ogladanie pozniej wiec sie zegnam (ku radosci) na zapas od godziny 18.00 🙂
panie @gospodarzu, tym razem MY musimy wlochom pomoc;
badz co badz wysylali nam krolowa bone i paczki w stanie wojennym.
wielu zostalo teraz bezdomnych i mieszka w namiotach, a i kto wie jak dlugo,
bo po ostatnim trzesieniu ziemi, a to juz trzy lata przecie, nadal pare setek koczuje
niczym harcerze, bo nie maja forsy na remont domu;
ja w kazdym razie zabieram kilka par welnianych skarpet, ze dwa swetry i jeden scyzoryk szwajcarski, bo przejezdzam przez tamta okolice w drodze na peloponez,
salute!
Poszłam wydawać pieniądze – bo to po święcie i przed świętem, a stołownicy w niedzielę wracają.
Pieniędzy wiele nie wydałam, bo w sklepie jak w stanie wojennym – co prawda nie tylko ocet i herbata, ale i niewiele więcej. Ja chemii nie kupuję, konserw też nie, piwa ani napojów dźwigać nie będę. Okazało się, że ludzie wykupili mięsa, większość wędlin i drobiu – na grill, warzyw całe stosy i zostały niedobitki. W rezultacie kupiłam 0,5 kg sera lazur, trochę królewskiego dla Młodszej, 10 plastrów surowej krotoszyńskiej i 2 zakłady totka. Jutro od rana trzeba pójść po warzywa, owoce i jakiego kuraka.
Alicja – ja właśnie będę piekła kruchy placek z rabarbarem
Potrzebne jest : o,5 kg rabarbaru, cukier do niego (ja na oko 1/3 szklanki?) trochę skórki pomarańczowej (niekoniecznie), kruche ciasto z 0,5 kg mąki, 25 dkg tłuszczu, 3/4 szklanki pudru, 4 żółtek, szczypty soli i 1 łyżki kwaśnej śmietany. Materiał ma ciasto zagnieść i schłodzić. Rabarbar przesypać cukrem i odstawić. Ciasto podzielić na 2 części, rozwałkować, posypać hojnie owocem, dodatkowo tą skórką pomarańczową. I teraz masz opcje – albo rozwałkujesz resztę ciasta i przykryjesz rabarbar – wtedy po upieczeniu posypujesz grubo pudrem, możesz też ubić białka od tych żółtek na bardzo sztywną pianę z cukrem (4 łyżki) i zapiec na wierzchu piankę, możesz też ciasto zetrzeć na grubej tarce i będzie robiło za kruszonkę – wtedy gotowe polejesz lukrem.
Uwaga – rabarbar puści sporo soku – trzeba odlać i osączyć owoc
czytałam w necie, że PAP podał iż te wybryki z Holendrami to wymyśliła gazeta a fakty były trochę inne .. no ale poszło w świat ..
No dobra – zapisywam przepisy, proszę podawać 🙂
U mnie chyba za chwilę lunie, zrobiło się ciemno łokropnie.
Tego nie rozumiem (sznureczek poniżej). Protestują przeciwko, a same się obnażaja, jakby pojecia nie miały, do czego takie ciało prowokuje. Bo niezgrabnych, starszych i w ogóle zwyczajnych kobiet wśród nich nie ma, same doborowe dziouchy z figurami modelek.
Zaistnieć za wszelka cenę?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11892723,Krzyki_feministek_przed_stadionem_Narodowym__Zostaly.html
Rzecz w tym, ze to jedyna wiadomosc z mistrzostw na pierwszej stronie. Sami Holendrzy mieli pozytywne wrazenia. 25 tysieczny na treningu i dziekowali kibicom za mila atmosfere (gdzie indziej przeczytalem). Odosobnione okrzyki z jednego sektora slyszalo paru zawodnikow. Przeniesli sie na drugi koniec boiska. Poza tym atmosfera byla mila. Nie zglosili oficjalnego protestu ale poinformowali UEFA. BBC widzi jednak tylko to co chce. Tak bedzie przez cale mistrzostwa a juz na pewno jak Anglia nic nie wskora. Teraz chca udownic teze ktora postawili pare dni temu i uwiarygodnic slowa bylego kapitana druzyny angielskiej, ze jak pojedziesz do Polski to wrocisz w trumnie. Reszta sie nie liczy. A ilu dziennikarzy w Polsce slepo wpatrzona w BBC powtarza bezkrytycznie co uslyszalo badz przeczytalo tam. Ciekawe czy tak zostanie.
Ale to BBC a mistrzostwa sie zaczynaja i niestety nie wszystkie mecze bede mogl obejrzec. No ale zobaczymy co sie da. Nagrywac moge wiele ale nie wszystkie sa na kanalach dostepnych dla mnie. Mecze odbywaja sie wieczorem czyli rano tutaj. Moze ktos zna jakies dobre miejsce w sieci na obejrzenie? A propos kibicow angielskich to Krakow powinni znac dobrze bo tam jezdza juz od lat zabawiac sie. Ktory mecz Polska gra we Wrocku?
kanada czuwa!
ojczyzno, badz spokojna!
Chłe, chłe, chłe…to tak, jak z tymi cenami noclegów na euro 2012. Trzeba znać miarę, żeby kibica nie zniechęcić. Chytry dwa razy traci, jak mówi przysłowie.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,11888057,Bardzo_drogie_jedzenie_w_strefie_kibica__Ceny.html
p.s.
kciuki trzymam grekom, ale wg ich maksymy:
niech lepszy zwyciezy.
Nie „Wrocek”, a Wrocław. Szacunku trochę…
Ja trzymam za Polską, chociaż Grecję darzę wielka miłością. Właśnie zadałam pytanie naszym przyjaciołom w Noe Kokkino – oni maja zgryzkę, bo ona Polka, on Grek, urodzony w Polsce… 😉
Alicjo,
małe uzupełnienie do przepisu na ciasto rabarbarowe: z zagniecionego ciasta/ beż śmietany, ale z odrobiną lodowatej wody/ odrywam ok. 1/3 i formuję 3-4 wałeczki, które wkłądam do zamrażalnika, żeby stwardniały. Na rozłożony rabarbar kładę ubitą pianę z białek/ Brzucho zalecał dodawać do piany szczyptę mąki ziemniaczanej/, a na to ucieram na grubej tarce to zamrożone ciasto. Forma wałeczków bardzo to ułatwia. Trzeba sprawdzać, czy spód ciasta jest dobrze upieczony. Lukier bym sobie darowała. Natomiast, gdyby ciasto wydawało się za mało słodkie, można posypać je cukrem pudrem przez sitko. Wykonanie jest proste, choć pracy przy tym trochę jest.
Czas zmienic temat z jedzenia na sport. Kaczka w piecu i mozna ogladac. Wystep rozgrzewajacy byl OK, przyjemnie bylo obejrzec widoki z Warszawy siedzac po drugiej stronie stawu. Hymny odspiewane. Wylaczam sie na mecz. Mysle, ze Polska wygra. Moj sasiad to Grek, ale tez tylko okazjonalny kibic wiec sie nie poklocimy.
po okolicznych odglosach sadzac, ktos strzelil bramke;
lepie pierogi.
GOL
GOL!!!
O rany, przecież ja się nie interesuję sportem 🙄
Ale nasi górą!!!
Ostatni raz prawdziwe emocje piłkarskie przeżywałam sto lat temu w 1974 roku. Też nie wiem dlaczego, to było po prostu w powietrzu.
i grecja nie da rady gdy kanonada z kanady…
zapomnialem trzymac kciuki, ale ze mnie fajtlapa, wszystko przez te maultaschen…
maultaschen: doslownie – torebki do mordy, niemieckie pierogi.
jezu, znowu petardy
a u mnie na podwórku panowie w strojach biało-czerwonych właśnie wylecieli z pieskami … 🙂 …
przysiegam: po raz ostatni raz w zyciu robie pierogi, kiedys musi byc przeciez koniec,
tej mordegi i na dodatek z wisniami tureckimi…
Maultaschen, w końcu, czy pierogi?
Grają jak patałachy 🙄 Osobisty ogląda w niemieckiej TV, a tam, po pierwszym golu, chwalili prawe skrzydło, „dortmundzkie”. Teraz przestali chwalić.
Nikt w rodzinie nie interesuje się futbolem, ale jak są jakieś mistrzostwa, to Osobisty ogląda 😯
@nemo:
przeciez to wsio rawno, chyba ze pracujesz u czartoryskich,
czy rotszyldow, albo i w hiltonie, a i to nie zawsze…
najlepiej chyba: ravioli.
Ha ha. Przecież to różne technologie. A zresztą…
A na boisku emocje. Czekam, aż będzie ośmiu na ośmiu. Osobisty już podsumował: grecy ciągle faulują, Polacy grają jak „Holzkoepfe” (lepiej nie tłumaczyć).
Grecki trener trzyma się za głowę.
Pokazali dziś w dzienniku centrum przekazywania transmisji i informacji. Szwajcarskie media reprezentowane są przez 60 osób, Al Jazeera ma 500 😯 ludzi, Niemcy ponad 600…
wydrylowane wisnie podsmazylem krotko, ale ostro na patelni z miodem i zgasilem kieliszkiem ceresnyipalinka; do tego bita, z cukrem waniliowym, smietana;
a pinot noir uzupelnia to najlepiej…
@nemo:
jusci mi sie udalo podac pstraga jako sandacza i nikt nie narzekal
…a moja ulubiona potrawa niemiecka jest falszywy zajac.
się udało zremisować .. stadion piękny .. grali tak sobie .. ale ja się nie znam …
No, to moja Młodsza i Haneczka pewnie obydwie schrypnięte od wrzasków. One kibicki.
Witam, cieszę się z remisu, to się zaczyna następny stres albo to co się lubi..
Doraźna federacja lewicowców, feministek, anarchistów i związkowców zgłosiła w Poznaniu na niedzielę pochód protestacyjny w sile 1000 osób p/ko Euro. Będą chodzić w kółko po wyremontowanym centrum miasta, po torowiskach tramwajowych i zablokują 3 skrzyżowania. Policja da ochronę. A 150 m niżej jest strefa kibica. Jak myślicie? Dostanie ktoś w buzinkę?
Mam nadzieję, że nikt w „buzinkę” nie dostanie. A że się o to naprasza, to insza inszość 👿
Jotko – też mam nadzieję, a że różni ludzie mogą się zdenerwować, że im ktoś zamyka właśnie otwartą Kaponierę i na dodatek chce odebrać zabawkę, to najprawdziwsza okoliczność.
Kilka dni temu pisałam, że na moim osiedlu dekoracji jakoś nie widać – ani kościelno – Bożocielnych, ani jewropejskich. Dzisiaj, wracając ze sklepu, siadając na kolejnej po drodze ławce uważnie się rozejrzałam. Dzisiaj z balkonów zwisały flagi narodowe (duża przewaga) trochę żółto-białych, kościelnych i kilka niebiesko-białych. Samochody z chorągiewkami widziałam dwa i jednego gościa w „piłkarskiej” koszulce. Widocznie cała para w panów i ich kibicek zostanie zużyta przy piwku i grillach. Gorączki nie widać.
Ruscy pokazali klasę. Podobnie jak na poprzednich mistrzostwach w Holandii (sic!) i Austrii – powiedział niemiecki komentator.
To wiekowo podobno najstarsza drużyna, ale widać, że potrafią stworzyć zespół. Czesi się nabiegali…
No, u mnie na osiedlu gorączka piłki kopanej rozkręcona do białości 🙄
Do tego stopnia, że mój ślubny, mimo że nie jest zagorzałym kibicem, opuścił mnie w dniu rocznicy ślubu. I zdziera gardło u sąsiadów. Szaliki, trąbki, stres zwierzyny …
Próbowałam im towarzyszyć, na zasadzie: co się nie robi …, ale zostałam wykluczona. Za brak zaangażowania 😉
Teraz siedzę na tarasie. Popijam białe wino, upajam się zapachem maciejki i knuciem zemsty na ślubnym 😉
PS. To mi przypomina, że ostatnie takie piłkarskie emocje przeżywał Włodek z Pepegorem pod Amsterdamem. Pepegorze, pozdrawiam 🙂
https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/EUROOtwarcieBOniaFunZone#
— by troszkę zrównoważyć starcze (duchem; metryka ma tu niewiele do rzeczy ;)) ględzenia, gęgania i w kraj pochodzenia szpil wciskania (kiedy tylko jest najmniejszy pretekst i nawet gdy się nie interesuję i nie znam na tym o czym piszę… :eek:) —
— Polska młoda, ochoczo się bawiąca, coraz bardziej lubiąca być razem…
/miałam machnąć ręką, ale może kogoś ucieszy/zainteresuje tych kilka obrazków sprzed ‚chwili’…/
A tak wogle – co za „Ruscy”? 🙄 Co za stylistyka, co za maniery?! — My* od dziś jesteśmy Gospodarzami i mamy się zachowywać extra-super-hiper – (blogi Polityki funkcjonują na polskich serwerach)… No, żeby mi to było ostatni raz! 😉 😀
____
*nie my wszyscy tylko my w kraju — ciężko pracujący, płacący podatki, cierpiący codziennie niewygody, dźwigający ten kraj żeby ‚goście’ (u siebie robiący ‚w rakietach kosmicznych’ i wyżej, niewątpliwie-naturalnie’ :P) mogli powydziwiać na niedociągnięcia cywilizacyjne gdy łaskawie zjadą raz na rok… a fe!!!
Ha!
To był mecz!
Ani jednej kartki, za to pięć goli!
Brawo Ruscy! 😉
ruskie w kabulu – kismet mojej egzystencji
super maładcy … 🙂
a cappella piękne dzięki za strefę z Krakowa … 🙂 a tu rzecznik rządu podaje … Strefy kibica: Warszawa 78 tys., Wrocław 30 tys. (nie zmieścili się wszyscy chętni), Poznań 21, Gdańsk 22, Kraków 15 tys.
Jerzor postanowił odgrzać sobie jajko na pół miękko.Zanim zdążyłam zaprotestować, że nie, nie tak, nie w mikrofali…
hehehehe…
Sprzątałam ja, i to już nie takie hehe.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1895.JPG
Rosjanie brzmi godnie. Też nie lubimy, żeby nas nazywano „Polaczkami”
Cztery lata temu jeszcze się nikt za godnością Ruskich nie ujął. Jest postęp 😉
Odpowiednikiem Polaczka byłby Rusek, w moim nieokrzesanym odczuciu, rzecz jasna. Ruski (l.mn. Ruscy) to skrót od russkij czełowiek, określenie potoczne i w powyższym kontekście na pewno nie obraźliwe. Zwłaszcza pisane z wielkiej litery 😉
Zapytam jutro jakiegoś Rosjanina, czy to go obraża.
Jeśli na polskiej granicy wręczono mu ulotkę z wezwaniem „nie narkotizirujsia” (tak podobno dosłownie cyrylicą napisano) to może będzie miał jeszcze jeden powód do radości 😉
Byku,
Twoje pierogi z wiśniami brzmią smakowicie. U mnie były naleśniki z jabłkami a la crepes suzette czyli podgrzane w sosie pomarańczowym (masło, cukier, świeżo starta skórka pomarańczowa, sok z pomarańczy i cytryny, Grand Marnier) polane podgrzanym likierem i podpalone…
Możecie nam zazdrościć 🙂 Jesteśmy wyżabieni, stosownie do potrzeb. Ja leniwie, pan mąż konnie 🙂 Oboje wypasieni i zrelaksowani. Miło i przyjemnie taplać się w Błotach 😀
Wyszło na moje – remis!
Zazdraszczam, zazdraszczam, Haneczko!
Ale jeszcze chwila i się będę żabiowała w Żabich 😉
Pewnie w towarzystwie Twoim i Naszych 😉
Pewnie, że zazdraszczam, Haneczko, ale nie agresywnie, Boże broń, tylko z rzewnej nutki.
Słońce.
dzień dobry …
spać nie mogłam po tych meczach …
Dzień dobry blogu!
Tytoń służy Polakom 😉
Jolinku, czym się tak przejęłaś? Ja spałam znakomicie. Może to pogoda, bo nadal mglisto, dżdżysto, straszą powodziami…
Witajcie,
Mój osteopata powinien trafić do raju i to w wersji muzułmańskiej (takiego z hurysami). Wczoraj przyjął mnie awaryjnie i bez zapowiedzi po godz. 18:00. Meczu wysłuchaliśmy w radio, wydając na przemian okrzyki entuzjazmu/rozczarowania (głównie On) i bólu (ja). Jak się okazało, siekło mnie niezależnie w dwóch miejscach. Na zaplanowaną na przyszły piątek wizytę mogłabym dotrzeć już w charakterze deski. Na koniec obdarowałam go krymskim winem – nomen omen – Czarnym Doktorem 😉
Ewo – kości to narząd masywny i ból kości to też zjawisko z tych mocniejszych. Wiem coś o tym. Niech tego od niesienia ulgi połamańcom los darzy najlepszym. Też bym mu butelki wina nie pożałowała.
nemo policzyłam punkty i słabo widzę wyjście z grupy … i to mnie martwi nie dlatego, że taka kibicka jestem ale dlatego, że przydałby się nam mały sukces wtedy ludzie byli by zadowoleni z tego co zbudowaliśmy .. takie małe patriotyczne zmartwienie …
dzisiaj truskawki rządzą … 🙂 ..
ewo rób sobie kąpiele takie:
3 torebki sody oczyszczanej i sok z trzech cytryn do wody w wannie .. wody tyle by Cię przykryło .. leżeć w tej kąpieli ok. 20 minut .. robić kąpiele co drugi dzień .. mnie uratowała tak „moja pani od cudów” .. ja musiałam zastosować 5 kąpieli a teraz sobie robię profilaktycznie raz na miesiąc .. skuteczność kąpieli indywidualna .. jednym wystarczą 3 innym 8 .. przy okazji ładna się skóra robi … bardzo skuteczne potwierdzam osobiście i przetestowała koleżanka …
nigdy nie słyszałam o tym makaronie ani o tych jagodach … a Wy?
http://rodzinkawkuchni.blox.pl/2012/06/Makaron-radziwillowski-z-jagodami-kamczackimi.html
Jolinku,
Dzięki – nie znałam do tej pory takich kąpieli. Będę częściej odwiedzać łazienkę u Rodziców. W mojej stoi prysznic.
Pyro,
🙂
ewo jak Ci pomoże to potem zrób kąpiele z siemienia lnianego … 10 dek siemienia zagotuj w 5 litrach wody .. przez sito do do wanny i postępuj jak przy tych poprzednich kąpielach … też działa dobrze na skórę a przede wszystkim dostarcza kolagenu .. stosuj jak długo chcesz …
Alicjo może Tobie też by te kąpiele pomogły na rękę …
Kąpiele popieram. I saunę.
Coś się przejaśnia, asfalt suchy i chmury się podniosły, a to były aż do ziemi. Pora ruszyć do plewienia. Potem poszukam kwitnącego dzikiego bzu, bo już się kończy, a ja nie zdążyłam zrobić syropu 🙁
Witam,
poszedłem wczoraj wieczorem po pierwszym meczu na plażę, żeby trochę odetchnąć od euro, a tam na piachu piękna mozaika ułożona z kapsli po piwie wszelkich możliwych browarów, z pewnością zostawiona po kibicach.
Zrobiłem zdjęcie i pomyślałem, że jednak od euro się nie da uciec. Widmo meczów wisi więc nade mną, dezorganizując dzień. A miałem niby tym razem nie oglądać. Ale jak tu nie oglądać, skoro nawet pisarze, zdawałoby się skupienie tylko na swojej twórczości – patrz Pilch – nie odchodzą od telewizorów.
Michał,
nie da się wytępić, trzeba polubić 😉
Jolinku,
ręka jak ręka, ale w ogóle wszystko przydałoby się wymoczyć w moim wypadku, ja jestem po ciężkim zapaleniu stawów w wieku nastoletnim i od tego czasu robię za chodzący barometr. No to spróbuję Twojej recepty, w końcu na starość wypadałoby odzwyczaić się od bólu.
Bo ja się przyzwyczaiłam i nawet nie zwracam uwagi na „łamanie w kościach”, tylko mówię – idzie na deszcz (roztopy itp.) 🙂
I zazwyczaj idzie, a solidne łamanie oznacza gwałtowną zmianę pogody ewentualnie burzę. Wedle przedwczorajszej i wczorajszej „zapowiedzi” dzisiaj miało padać. No i popadało.
Jutro ma być słońce, bo jawydaję ogródkowe party 👿
Spojrzałam na radar accuweather, wychodzi na to, że wszystko ma się przewalić dzisiaj. O dobrej pogodzie moje kości mnie nie powiadamiają 🙄
No dobra, w takim razie pół tony sody oczyszczonej i wagon cytryn dopisać do listy zakupów 🙂
Serio – spróbuję. Sauna odpada (ofiara udaru cieplnego nie wytrzymuje takich rzeczy).
Do poznańskiego wydania GW napisał dzisiaj pan, który pierwszy i ostatni raz wybrał się do strefy kibica – chciał odetchnąć atmosferą. Już kilkaset metrów przed strefą został ogłuszony rykiem głośników, na samym placu człowiek nie słyszał własnej myśli, a jeszcze prowadzący darł się „Co tak cicho> Nie słyszę was”. nie mógł dokonać zakupów w pobliskim sklepie, bo sprzedawczyni go nie słyszała. Średnia przyjemność.
Jolinku,
podaj orientacyjnie tę ilość sody (na przygarście na przykład), bo u mnie soda występuje w pudełkach różnej wielkości.
Strefa kibica może okazać się, jak to dziś mówi młodzież – masakrą (może zresztą mówi już jakoś inaczej). Chyba muszę się kiedyś przejść, zobaczyć to na własne oczy.
Słyszałem niedawno, że warzywa, szczególnie marchew, dobrze jest przed konsumpcją/przygotowaniem wymoczyć przez godzinę, dwie, lub nawet trzy w posolonej wodzie. Ponoć wyciąga to wszelkie pestycydy, metale i inne paskudztwa, które mogą siedzieć w warzywach. Czyli, że niby zdrowiej wtedy.
Prawda to, czy jakaś ludowa przypowieść?
Alicjo,
Na zwykłe „łamanie w kościach” to ja już też nie zwracam uwagi, tylko idę dalej… No dobra, umawiam wizytę do wyżej wymienionego osteopaty na „po wakacjach”. Z nerwobólem już nie było tak fajnie 😡
Alicjo to ok. 25-30 deko … u nas w torebkach jest 8-10 deko …
Michale może to prawda, że wyciągnie złe ale i chyba dobre .. sól wyciąga wilgoć czyli wodę z zawartością … np. surowy łosoś zostawiony na dwa dni w soli suchej smakuje jak by był wędzony na zimno … a ja słyszałam, że młode ziemniaki trzeba gotować z mlekiem tak jak np. kalafiora .. jakieś związki chemiczne, te naturalne ale niepotrzebne, też wyciąga lub rozkłada ..
Czyli najlepiej dać se spokój z tą solą, albo czekać na niezbite dowody dobroczynnego działania. Najlepiej od amerykańskich naukowców 🙂
Jolinku,
ja od zawsze gotuję kalafiora z dodatkiem mleka do wody (pół szklanki mleka, coś koło tego) – ktoś mi podpowiedział że tak należy, ale chyba chodziło o zapach podczas gotowania, że niby nie taki intensywny. Przyzwyczaiłam się i tak robię, czy zapach jest mniej intensywny – nie zauważyłam, uruchamiam wyciąg 😉
Na pewno mleko nie zaszkodzi.
Z ziemniakami są różne szkoły. Na przykład, że nie powinno się odlewać wody z ugotowanych ziemniaków do zlewu czy gdzie tam, tylko dodawać do zupy. To chyba dobra rada, ale w dawnych czasach, kiedy nie traktowaliśmy ziemi taką ilością chemii i tyle pojazdów nie jeździło po drogach.
To tak jak z drzewami owocowymi wzdłuż dróg na Dolnym Śląsku. „Za Niemca” obsadzano drogi czereśniami, wiśniami i czym tam jeszcze, a teraz strach byłoby jeść te owoce. Jeszcze bywają takie drogi, ale to nie to, co kiedyś – drzewa też się starzeją, a sadzić nowe (owocowe) chyba nie ma sensu.
http://www.photoblog.pl/wieslaw1948/91719373/drzewa-czeresniowe.html
Michale,
z tymi niezbitymi dowodami amerykańskimi jest zazwyczaj tak, że co dzisiaj jest obwołane zbawieniem dla ludzkości, za parę lat zostanie uznane za truciznę – i bądź tu mądry 🙄
Najlepiej wypośrodkować.
Alicjo,
dokładnie. Dlatego często stosowany zwrot „amerykańcy naukowcy odkryli, że…” lub „jak donoszą amerykańscy naukowcy…” budzi u mnie do razu spory uśmiech na twarzy. Media zwykle zresztą nie raczą nawet uściślić o kogo dokładnie chodzi i ci biedni naukowcy są niczym jakiś ogromny nie do końca rozpoznawalny wszechwiedzący twór,
Czego to ludzie nie wymyślą? 🙄
Michale,
jeśli masz zaprzyjaźnionego laboranta w jakimś laboratorium (Sanepid, wydział chemii na jakimś uniwersytecie etc.) to wymocz marchew w posolonej destylowanej wodzie i daj mu tę wodę do analizy (wraz z próbką wody przed moczeniem). Jak stwierdzi w tej wodzie wspomniane przez Ciebie substancje (ołów, kadm i inne metale jest łatwo wykryć, innych substancji (np. azotynów czy pestycydów) też trzeba szukać celowo) to możesz uwierzyć 😉
Odbyliśmy inspekcję terenów grzybonośnych z wynikiem zerowym.
W miejscach przyszłych kurek i prawdziwków rosną krokusy i pierwiosnki, śnieg zatem zszedł dopiero co i trzeba czekać. Zebraliśmy szczawiu i młodziutkiej pokrzywy na zupę, a w drodze powrotnej, już w dolinie, koszyk kwiatów dzikiego bzu. Teraz się przymierzam do syropu i lemoniady.
Osobisty ogląda mecz.
PS.
Sól nie powinna być drogowa 😉
Dzisiejszy ogród. 2 ostatnie zdjęcia to królowe po jednej upojnej nocy 😎
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/OgrodCzerwiec2012#5752084303690236594
Irek,
Gratuluję ogrodu 🙂 .
Irku,
nic Ci tych pięknych liści nie nadżera? 😯
Obejrzałam wszystko i wreszcie wiem, co się nam w ogrodzie zalęgło i zakwitło – czosnek białawy (Krzysztofa). Pojawiła się wiosną na grządce niska cebulowata roślinka z wyraźnym zamiarem zakwitnięcia, więc czekaliśmy z zaciekawieniem, co to będzie. Nikt tego nie znał, nikt się nie przyznaje do zasiania, no i proszę 😉 Na zdjęcie chyba za późno, bo raczej już przekwita.
tak, kurek jeszcze nie ma; zebralem troche mlodej konczyny do salaty i poglaskalem mlodz jagodowa, przeprosilem grzecznie pare kleszczy i jaszczurek no i i pomachalem czaplom zanim skoczylem;
woda wspaniala – skok w uterus magnus, przez moment czuje sie jak ryba
– co ja w ogole robie na tym cholernym ladzie?
pilcha chronicznie nie znosze, dla mnie to kabotyn i zna sie na pilce tyle co na wodce,
czyli nic; mysle, ze gdyby byl katolikiem, to jako czytelnikow mialby tylko swoja matke i spowiednika.
dunczycy dali popalic holendrom, i bardzo dobrze, bedzie ciekawiej.
Nemo,
ślimaki się czają, ale chwilowo uzyskałem nad nimi przewagę 😈
Kurki już są w sprzedaży, 8 zł kubeczek
@irek:
jaki kubeczek? 200 gram?
jesli czuje sie w wodzie jak ryba i lubie jesc ryby,
to czy ja nie jestem czasami szczupakiem, ktory zabladzil na morene*)?
(krowa stuka sie znaczaco kopytem w czolo)…
————————————————-
*) nie mylic z murena
@byk. Tak. Porównywalny z jogurtem o poj.180 g.
hm, te pierwsze smakuja najlepiej, dziekuje za info @irek.
Ile to lat dłubaniny zanim taki Irkowy ogród można oglądać. Co to jest, co tak intensywnie, czerwono kwitnie, bo nie rozpoznałam?
o futbolu pisali molnar, auden, mandelsztam, brecht, handke, kapuscinski…
u mnie na podworku kopano co sie dalo na okraglo(najczesciej szmacianke),
w przerwach gralo sie w palanta, albo karty, a indywidualisci trenowali zoske, albo jojo…
podczas gdy dziewczyny krecily sie na trzepaku, czy graly w gume, piszac w przerwach pamietniki i planujac nowe podboje serc…
Pyro,
Intensywnie czerwone – jeżeli krzew to krzewuszka, a bylina to smółka.
Holendrom nie pomogło przystrzyżenie charkowskiej murawy, Holandia w szoku, Osobisty współczuje, bo polubił Pomarańczowych, gdy u nas gościli… Podobno też za gorąco im było 🙄
We Lwowie biegają…
Na kolację były izraelskie ziemniaki w mundurkach do polskiego matjasa z Biedronki, sałata i cebula prosto z ogrodu piwo lokalne.
W południe zaświeciło słońce, to strzeliłam parę fotek wyplewionym grządkom 😉
slynny byl mecz w auschwitz´u: ss-wachmanschaft -„reszta swiata”(6:4? lipiec 1942?);
prawdopodobnie jeden z najciekawszych meczy w historii ludzkosci.
Nemo – wszystkie grządki masz tarasowo w murkach? To bardzo wygodne.
razem z sasiadka modlimy sie o 0:0(berlin: lizbona),
bo ona chce jutro wczesnie rano na pchli targ,
a ja chce sie zabrac wreszcie za truskawki…
Dobry wieczór, piękne ogrody 🙂
Mój kuzyn Krzysiek ma na swojej grządce taki czosnek jaki pokazał Irek. Ostatnio moja mama mówiła, że zakwitł „czosnek Krzysztofa”. Nie skojarzyłam, że to też nazwa 🙂 .
Nadal 0:0
Pyro,
to tylko tak wygląda. Grządki są na płaskim i na tej samej wysokości, w dawnych inspektach po starym ogrodnictwie. Są obmurowane tak, by po przykryciu ich oknami woda spływała, a słońce miało lepszy dostęp W związku z tym murek od północy jest wyższy i utrudnia mi dostęp do grządki, za to rośliny mają ciepło, bo są też trochę osłonięte od wiatru. Aktualnie przykryte szkłem są tylko kabaczki Złoty Cepelin i już zaczynają kwitnąć. Tym razem pierwszy kwiat jest żeński, a męskich nie widać 🙁
Piękne, ale wciąż niedoceniane miasta Europy: http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/56,35590,11891342,Siedem_sekretnych_miast_Europy.html
Był kiedyś emitowany świetny serial o ogrodach i ogródkach, brytyjski zresztą. Tam pokazywano kiedyś ogród, który sobie zrobił człowiek z uszkodzonym kręgosłupem (jak Pyra) Otóż ten ogród, to było 8 murowanych pojemników na brukowanym dziedzińczyku – każdy pojemnik 2 na dwa metry. Dostęp z wszystkich czterech stron, wysokość 80 cm. W czterech z nich rosły małe drzewka owocowe – po jednym, na środku (jabłonka, brzoskwinia, morela, i coś jeszcze. Resztę miejsca zajmowały warzywa i kwiaty. Wszystkie sadzone z pojemniczków z rozsady (marchew też i pietruszka i cebula) Dziedzińczyk był otoczony budynkami z 3 stron, przy czym jeden bok stanowił obszerny garaż – warsztacik. Duże okna umożliwiały hodowanie rozsady na szerokich półkach tego pomieszczenia. Gość dbał o swoje poletka bez konieczności głębokiego nachylania się. Zbiory miał imponujące.
Się pojawiły na skwereczku przed domem, w tym roku nawet w ilościach. Przydomowy chuligan-chipmunk nie nadąża zbierać 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1897.JPG
@pyra:
szwajcarzy to kanadyjczycy, ktorych wygnano za lenistwo i rozrzutnosc.
Ja myślałam, że one tylko szyszki, orzeszki, nasiona, a one i desery owocowe?
Asiu, nie dziw się. Ja w Bydgoszczy byłam kilka razy dawno temu i wtedy Bydgoszcz robiła nie najlepsze wrażenie – jakiś rynek z krzywym brukiem (na nim maź topniejącego śniegu w dużej ilości) zapyziałe, brudne kamieniczki, fatalne zapachy z rozchwianych bram. Tak to miasto w oczach przybysza wyglądało w latach 70-tych.
Szykujemy góry na nowy sezon wędrowny
holender
Nemo, ale się napracujecie 🙂 Czego się nie robi dla kochanych turystów 🙂
Niemcy – Portugalia 1:0
Pyro, taki warzywnik to świetny pomysł. Nasz ogród (i ogrody sąsiadów) był kilka razy zalewany podczas „oberwania chmury”. Była to woda z ulicy – studzienki nie były chyba wtedy zbyt starannie czyszczone i nie mogły odebrać takiej ilości wody. Można sobie wyobrazić co ta woda niosła ze sobą. Od tego czasu zrezygnowaliśmy z warzywnika. A w takich pojemnikach warzywa i zioła byłyby bezpieczne.
bydgoszcz miasto niewdzieczne,
tam zaczela sie apokalipsa polskiego mieszczanstwa II rp…
w poznaniu @pyra byla elegencja – francja, nie tylko nie rozstrzeliwano na ulicach,
ale dawano nawet szesc godzin na spakowanie i stawiano pociagi…
Asiu,
chyba musimy stawic czola. Poszukaj prosze cos ladnego z naszej pieknej Bydzi.
http://www.youtube.com/watch?v=0p3WVFV8XII
Z tą autostradą (w Toruniu, a nie w Bydgoszczy) i drogą szybkiego ruchu (pewnie chodzi o S5, która w najbliższym czasie nie będzie taka szybka i nadal będzie przebiegać przez centrum) to przesadzili 🙂 Natomiast szlak wodny jak najbardziej.
Pyro (22:04),
one wszystko. Czereśnie, porzeczki, truskawki, kukurydzę, cokolwiek im sie podrzuci, biorą, albo same sobie zbierają z krzaczka.
Jedynie rabarbar omijają.
A Bydgoszcz wystarczy wygooglać, jak wszystko inne.
https://www.google.ca/search?q=bydgoszcz&hl=en&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=nb3TT96DHOfu0gGq3omtAw&sqi=2&ved=0CHsQsAQ&biw=1464&bih=831
Wszystkie nasze miasta się zmieniają. Niektóre szybciej, niektóre wolniej.
Na razie trwa sezon truskawkowy, ale już czekam na porzeczki. A czereśnie nadal są drogie.
@asia:
merci, nie tylko za dzisiaj…
Nastawiłam lemoniadę z dzikiego bzu
Reszta kwiatków poszła w syrop.
Na dworze znowu leje.
Asiu,
jestes NIEZASTAPIONA !
Dziekuje.
🙂
Pyro – już wiem o co chodzi z tą „Historyą jazdy polskiej” w WBC. Ta pozycja otwiera się w Internet Explorer, w Mozili nie otwiera się. Spróbuj w Explorer jeżeli masz te przeglądarkę. U mnie działa.
Asiu, dziękuję. To już jutro poszukam, bo dzisiaj mnie morzy. Przed chwilą jeszcze masowałam kawałek chudego boczku solą z odrobiną saletry i czosnkiem. Jutro uparzę do chleba. Od czasu kiedy w kiełbasie nie ma mięsa, a w szynkach za 30 złotych jest 48% mięsa, często kupuję samo mięso i jakoś tam doprawiam, piekę albo parzę i takjest potem konsumowane.
Dobranoc http://www.youtube.com/watch?v=yzd_pCT8qY0
Macie, Bydgoszczanki, ładną piosenkę o Bydgoszczy – mojego przyjaciela Sępa zresztą.
http://www.youtube.com/watch?v=6ZRdmjL0GQg
Dzien dobry,
Chyba sie bardzo naraze wszystkim Blogowiczom, ale jakos wciaz nie moga mnie wciagnac Mistrzostwa pilkarskie. Nie ogladam, nie przezywam, nie sledze. Wiem, ze remis, wiem ze 1:0 i to wszystko. A kiedys nawet sie interesowalem pilka… jak to sie czlowiek zmienia…
Kidys nie jadlem tez ostryg, a dzisiaj sobie znowu kupilem…. Kupilem tez noz do ich otwierania i nawet mi to sprawnie idzie, no moze oprocz pierwszej.
Bedac ze swoja rodzina na Skypie chcialem im pokazac, jak otwieram, a pozniej zjadam swieza ostryge. Gdy wlozylem delikatne, skropione cytryna miesko do ust buzia synka przybrala bardzo zniesmaczony wyraz….
Tata, jestes obrzydliwy! – wykrzyknelo krzywo usmiechniete dziecko….
Zawsze bardzo szanowalem zdanie swojego synka i jego opinie, ale jak mam to zrobic teraz?….. 🙂
Dobranoc 🙂
Nisiu,
piosenka i dykcja Twojego Przyjaciela Sepa ujmujaca.
Milo, ze ktos tak pieknie spiewa o naszym miescie.
Dzieki piekne.
Nowy,
sorry ale tak wyglada zycie w „rozkroku”.
Nowy
…. i jeszcze, pomimo calego Twego uwielbienia dla Synka, to on powinien szanowac upodobania Tatusia, lub prznajmniej sprawiac takie wrazenie. Ale to juz rola Mamy.
Miodzio,
Wydaje mi sie, ze akurat tym razem nie o tym pisalem, ale moze w ogole te moje teksty sa trudne w odbiorze…
Moge tez tylko powiedziec – sorry…
….. a uwagi odnosnie Mamy, ktorej nigdy ani nie widzialas, ani nie czytalas i Taty, ktorego tez nie widzialas, ale chyba cos czytalas na Blogu – pozostaw raczej dla siebie.
Errata,
Uwagi pozostaw dla siebie.
Dobrze.
Nowy
to po co piszesz o tym na blogu? Jak chcesz pogadac ze soba to chyba zawsze mozesz…?
Miodzio, Sęp jest ujmujący ogólnie…
http://www.youtube.com/watch?v=Pe_-VLAi6jQ&feature=relmfu
Podobnie jak jego zespołowi koledzy.
Nowy,
Ciesze sie, ze smakuja Tobie ostrygi.
Czy jestes juz gotowy na oyster shooters?
Orca, Nowy – stara Pyra z niecierpliwością czeka na Wasze wpisy, filmiki i fotografie – jak i innych Blogowiczów też. Moja ciekawość świata i ludzi jest odwrotnie proporcjonalna do własnych możliwości poznawczych. Trochę sobie tego świata nieznanego od Was pożyczam. Już nie nauczę się pewnie jadania „wodnych robali” ale przyjmuję na wiarę, że są pychotki. A świat na Waszych fotografiach jest piękny ; i ten dziki i ten w ukwieconych ogrodach Nemo, Nowego, Irka, czy Nisi.
dzień dobry …
Asiu też mam wspomnienia z Bydgoszczy burowate ale chyba już od 3 lat koleżanka zachwala miasto i może w tym roku wycieczka się uda …
Irku ogródek to chyba Twoja pasja … a warzywka też masz? …
Nowy tu jest taka atmosfera piłkarska, że chociaż ja prawie piłki nie oglądam dałam się ponieść fali …
Dzień dobry 🙂
@ Jolinek51, z warzywek już wyrosłem 😉
nemo Twój warzywniak wymaga takiej gospodarnej osoby jak Ty .. niby nie taki duży ale wszystko tam masz .. to jest koło domu? …
u nas czereśnie po 8 PLN ale jeszcze nie smakują latem …
u mnie na podwórku jak na wsi .. jaskółki chmarami latają .. kłócą się nad okapem okna .. szpaki obsiadły drzewo i też dyskusje .. a sroka straszy koty …
Irku no tak trzeba mieć czas by się polenić w takim pięknym ogrodzie … 🙂
Z lenistwem to bywa różnie, zwłaszcza jak się ma ok. 300 gatunków tego.
Ale dzisiaj luzik. Wypad w kazimierskie wąwozy 🙂
P.S. z warzyw uprawiam żubrówkę 😉
Jako, że przez 50 lat uprawiałam nasze 600 metrów kwadratowych (- kurnik, drzewa owocowe i altana) pewne wyobrażenie o Irka lenistwie mam. Dzisiaj wolę podziwiać cudze ogrody – zresztą mój był zawsze użytkowy, rośliny ozdobne zajmowały ok 100 m razem z dużymi bylinami i 4 krzakami białych róż. Serio – mój ogród w dużej części żywił rodzinę (swoje jajka, kura na rosół, czasem i kilka kaczek) nowalijki z mini-szklarni, podstawowe warzywa i owoce – jak obrodziły, to nie nadążyłam wydawać. Każdy, kto tym się zajmował wie, że dwie standardowe działki = jeden zapyziały PGR (nie mówię o nowoczesnych albo dobrze zarządzanych PGR-ach). Teraz „wyjeżdżam na wieś” czyli przenoszę się na balkon.
Piłka nożna/2
Brzemienny mgłą jesienną
Dzień przyszedł na bosaka
A na boisku szkolnym
Kadeci grają w noge.
Niewyrośnięci, nieforemni ?
Tak to się w wieku ich wygląda-
I jedni piłkę workowatą toczą
A inni bronią bramki?
Miłość, hulanki, czas polowań-
To wszystko na nich czeka,
Lecz teraz ? żal i skoki z twardej koji
O świcie, pod grzmot bębnów!
Ach: ani muzyki, ani sławy!
Tak od zarania aż do zmroku
We władzy nauk i zabawy
Kłebią sie dzieci obszarpane.
Jesienne sito mżawki.
Drzew mokry popiół.
Zbryzgany mundur. Pierś odkryta.
Na ziemi ? czerwony otok czapki.
ossip mandelsztam
spolszczył @byk
p.s.
średniki zamienia bandyta w znaki zapytania
p.s. p.s.
a czasami tez kropki, wot maszina…
Dzień dobry,
http://www.youtube.com/watch?v=7Up6zvuSxiU
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/188322/
Dzień dobry,
Podziwiam ogród Irka i warzywa nemo. I wiem, ile to wymaga pracy więc gratuluję tym bardziej.
Byk (11:28), nie znam oryginału ale wydaje mi się, że tłumaczysz z talentem.
Tutaj po prezydenckich, kolejne wybory, tym razem do Parlementu. Zainteresowanie jakby opadło.
Życzę Wam udanej niedzieli.
Znów nie przeszło… Coś jest w tekście, tylko co?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mecz_%C5%9Bmierci
No tak, nazwisko autora książki! Nazywa się Pierre-Louis Ba s s e a opisał ten mecz w „Gagner ? en mourir” – „Zwyciężyć za cenę śmierci”.
Alino – tutaj są też zdjęcia tej drużyny: http://redlog.pl/2008/08/09/mecz-smierci-fc-start-vs-flakelf/
Asiu, bardzo ciekawe uzupełnienie, dziękuję!
Wrocilismy do wsi…
Zimo jak w polowie kwietnia.
Ryby wyszli . Nima.
Jak tak dalej pojdzie rybacy zaczna uprawiac grzadki z pietruszka.
Bez ogonkow – koniec…
@alina 11:56:
merci!
miła scenka … 🙂
http://www.itv.com/sport/football/euro/update/2012-06-09/german-fans/
Marek to został Wam grill .. piwo i wino .. i mecze ….
Grill, piwo, wino, mecze…to całkiem dużo 🙂
Na dzisiejszy lunch Jerzor zaordynował proste, chłopskie jedzenie – schabowe z surówką z kiszonej kapusty i ziemniaki, bo „wszyscy grilują, to my inaczej”. W porząsiu, czemu nie.
Pogoda piękna, chyba rzeczywiście już lato. Idę do zajęć ogródkowo-kuchennych.
Pada sobie deszczyk, pada sobie równo…
A w domu wizyta jedna i druga znajomych :”podmiejskich” którzy na mecz przyjechali, a potem schronili się u Pyr, bo dopóki pada, to lepiej w mieszkaniu. Poszli, to ja idę ogarnąć.
Marek – trzeba było jakąś syrenę zabrać, a najmarniej Świteziankę; że tez ja Was muszę uczyć elementarza!
Dzień dobry 🙂
Oprócz piłki mam jeszcze tenis i rugby 🙄 Jestem kibicką fotelową i aktywnie ćwiczę zerwij się-siadaj 😉
Dzisiaj, dodatkowo, ćwiczyłam kolarstwo terenowe. Tylko 30 km, a prawie padłam ciepłym trupem. Pojechaliśmy z panem mężem na mogiłę, czyli grób pani, która zmarła w 1870 roku przeżywszy 83 lata. Z grobu został tylko bardzo masywny, coraz bardziej zardzewiały krzyż. Co jakiś czas sprawdzamy stan zardzewienia i dzisiaj był właśnie ten dzień.
Jest jeszcze siatkówka i kobiet, i mężczyzn, którzy dziś niestety przegrali z Brazylią. Ale wcześniej dwukrotnie wygrali.
Dziś w ogródku kawiarnianym przy gdyńskiej plaży siedziało obok nas 4 kibiców hiszpańskich, w koszulkach swojej drużyny i z flagą miasta. Bardzo sympatyczni, a usta im się nie zamykały.
Na obiad były dziś pstrągi pieczone w folii, z masłem i koperkiem w środku. Do tego tylko sałatka z pomidorów i sałaty. Kupowaliśmy te pstrągi wczoraj prosto ze stawu hodowlanego. I był tam bocian stołownik. Umorusany mocno, ale dzielnie stojący przy wodzie. Okazało się, że pracownicy wyrzucają mu małe rybki, które zaplączą się pomiędzy te duże. Ale te małe też są całkiem spore i bocian musi się natrudzić z ich połknięciem. Zastanawiałam się, czy rodzinie też coś zanosi. Bardzo dobrze urządził się ten bocian.
Ba, Pyro! Wtedy było by jeszcze śmieszniej:
„Starcy ujrzeli syrenę w kąpieli, chcieli ją postraszyć, ale czym nie mieli…”
Forma mi przysiadła, więc nie pojechałam na Wały Chrobrego. A tam za 20 minut Dar odcumuje i odpłynie przy dźwiękach tej oto pieśni http://www.youtube.com/watch?v=N896iJT3l-U
(bez ostatniej zwrotki, rzecz jasna).
No nic, za dwa tygodnie i ja – mam nadzieję – odpłynę.
Świtezianko – przecież ryby wabić umiesz? Starcom do niczego innego się i tak nie przydasz.
Dobry wieczór Blogu!
Starcy podglądali Zuzannę. U Sztaudyngera też 😉
Znowu deszczowo.
@nisia:
a stoi tam jeszcze(jako spichlerz) s/s siemianowice, statek, ktory tylko dzieki dzielnej postawie zalogi, nie zatonal w 1965 na morzu tyrrenskim?
Wróciliśmy z gór i śniegu. Byliśmy w dolinie szemrzących strumyków, które dzielnie filmowałam idąc w górę, w stronę lodowca Rodanu. Nachodziłam się po bagnach i rozlewiska, morenach i śniegu, żeby w domu stwierdzić, że nie zauważyłam, że w aparacie była mała karta pamięciowa, która skończyła się w połowie eskapady… 🙄 Jak dawniej, aparatem bez kliszy 🙁
Osobisty się ucieszył, bo nie będę zamulać komputera 🙄
Po powrocie Osobisty włączył telewizor i woła do mnie: jest gol! Chorwacja prowadzi!
Ja: A gdzie grają?
Osobisty: Jeszcze nie wiem!
Ja: To zobacz, co reklamują na bandach.
Osobisty: Mastercard!
I po chwili: Poznań!
Po drodze w góry słuchaliśmy radia. Gościem był dzisiaj (z okazji ME) prominentny Szwajcar w Warszawie czyli Kurt Scheller pochodzący z… Interlaken!
Scheller ładnie mówił o Polsce i Polakach. Uważa ich za mistrzów świata w podróżowaniu, podkreślając w jak egzotyczne zakątki docierają przy nie tak wielkich możliwościach finansowych. A potem przychodzą do niego, by w jego Akademii poznać tajniki gotowania potraw, które poznali w szerokim świecie.
Kocha Mazury, kochałby też góry, ale są za daleko od stolicy, by jechać tam na weekend.
Kciuki trzyma za Polaków i Rus… Rosjan 😎
Nemo – Pyra wie niewiele ale o Sabinkach, podglądaniu Zuzanny i obleśnych starcach wie, bo klasyczne dało jej się skończyć. To była taka sobie powiastka o zanęcaniu ryb. Więc spoko – nie błąd, tylko gorszy dowcip
Doprawdy? Sam Kurt Scheller twierdzi iż urodził się w Lucernie, a tak mu dobrze z oczu patrzy. Nikomu już nie można zaufać, nawet tym z wąsami.
Nie mogłem się powstrzymać 🙂
Placku,
tak mówił pan w szwajcarskim radiu. Co Kurt Scheller opowiada Polakom – nie mam pojęcia. Redaktor polecił słuchaczom obejrzenie słynnego kucharza na stronie internetowej radia DRS, właśnie ze względu na sumiaste wąsy 😉
Pyro,
moja uwaga nie była do Ciebie. To Świtezianka zmieniła treść fraszki.
Informacja z rejestru handlowego
Może się i urodził w Lucernie, ale tu ma swój Heimatort i tu mieszkał zanim ruszył w świat.
„Kurt Scheller
Szwajcar, ur. 02.04.1952 w Lucernie. Już od małego w piekarni swojej ciotki, niedaleko Interlaken, w którym mieszkał, przyglądał się pracy piekarzy i cukierników. Sam też próbował swoich sił w wypiekaniu różnych specjałów. Było to inspiracją do podjęcia nauki w szkole gastronomicznej w Lucernie, którą ukończył ze świetnymi wynikami z przedmiotów zawodowych w wieku 19 lat.
Zarażony pasją do gotowania rozpoczął swoją podróż kulinarną, która z powodzeniem trwa do dzisiaj. Doświadczenie zawodowe zdobywał niemal na wszystkich kontynentach m in.: w Anglii, Hiszpanii, Holandii, Francji, Niemczech, Rosji, Bahrajnie, Kuwejcie, Egipcie, Ekwadorze i na Jamajce. Pracował dla: SAS, Intercontinental, Hilton, Penta i Starwood Hotels…”
Tu można posłuchać, co mówił. Jeśli ktoś rozumie 😉
Byku, już nie pamiętam od kiedy te liberciaki znikły z Wałów (coś mi się mąci, że początkowo były dwa).
Schaboszczaki zrobiły furorę, bo rzadko kto to robi teraz.
Punktem programu było, że zaprosiliśmy ludzi, co do których podejrzewaliśmy, że rodzina, bo nie dość, że nazwisko, to jeszcze te same tereny rodów, przedwojenne i tak dalej. Okazało się, że faktycznie, krewniaki muszą być.
Kapitan Marek odprawił mnie na Rejs, mam posprawozdawać po powrocie.
No dobra…a gdzie Kpt.Cichal?!
W telewizorze pokazali, jak trener Irlandczyków reagował na ich grę. Giovanni Trapattoni to jedyny trener, któremu ciekawiej jest się przyglądać (przez 90 minut) niż akcji na boisku 🙂
zajrzalem do wikipedii:
o siemianowicach nic nie ma, ale za to o tobie @nisiu, no i o blondynkach.
Młodsza wróciła – mokra do samej skóry, zmęczona, wściekła i na tyle zniesmaczona, że pierwszy raz w życiu ma zamiar napisać do władz gminy i narobić rabanu – także w PTTK. Po pierwsze primo mówi, że widziała Polskę nie a czy b tylko porzuconą, zaniedbaną, brudną i zrujnowaną. Po drugie coś, co się nazywa ścieżką edukacyjną, ma dwie tablice i najgorzej oznakowane szlaki, a część jest w ogóle nie do przejścia – oznaczeń brak. Szlak urywa się na skraju wielkiego pola rzepaku – cd po drugiej stronie tego rzepaku – więc środeczkiem pola po pierś w przyszłym oleju kujawskim ; o i jeszcze pozbijane palce u nóg, bo w tym rzepaku krótkie kołki powbijane – zaznaczony szlak? Jacyś dowcipnisie powycinali znaczki z kory drzew (te kolorowe paski usunięto nożem, czy czekanem) To z grubsza. Inne doświadczenie – między Rawiczem, a Legnicą, Twardogórą i dalej ludzie widać nie siusiają – 70 km drogi bez stacji benzynowej, leśnego parkingu, nic. I teraz dylemat- zabierać tam młodzież we wrześniu, czy nie? Jeśli zabierać, to uprzedzić o surwiwalu i brać tylko tych przywykłych do wędrówek. I jak wytłumaczyć dzieciakom dlaczego pięknie i starannie zbudowane zabudowania wsi i folwarków ktoś doprowadził do totalnej ruiny. Wytłumaczenie, że nie ma pracy, jest żadnym wytłumaczeniem – wszędzie na świecie górale żyją z pasterstwa, turystyki i rzemiosła – nikt tam Nowej Huty nie zbuduje. Tymczasem ktoś zajmuje okazałą, wiejską willę 4-poziomową, zajmuje tylko parter, a wyżej sterczy ruina z wyrwanymi futrynami okiennymi. Przecież w 1945 – 46 r te budynki były w doskonałym stanie – wojna tamtędy nie przeszła.
I jak wyglądają ścieżki edukacyjne też można zobaczyć na Podlasiu, w Wielkopolsce, na Mazowszu.
A bo oni gupotkami się zajmują. Nie czytaj, bo Ci zaszkodzi. A zamiast liberciaków stały przez ostatnie kilka dni Kruzensztern z Darem i to dopiero było ładne! A jak Wam przyślę fotki z St. Malo i Brestu, to ho,ho… ile pięknych pływadełek!
w „tygodniku mazowsze” (1983) byl kiedys taki rubaszny artykul na temat naszej floty zaglowej: „dar pederastow”;
niestety adsiu tego(jeszcze?) nie zlinkowal(tez sprawdzlem).
a moze wejsc na strone ipeenu, he,he?
holender, tez tam nic nie ma o siemianowicach…
pewnie za niskie maszty, jakby pan zygmunt freud powiedzial…
Ja też tam będę! St. Malo, Brest, Lizbona.
Tyle, że Monika ma RURĘ skomplikowaną i się zna, a ja się na tym nie znam, najwyżej mogę nosić. Z ochotą!
Kpt.Cichal żyw, zjawi się za dzień, dwa.
Byku,
co Cię wstrzymuje? Wejdź na stronę ipeenu i ulżyj sobie. Nie cierpię słowa „upierdliwy” i nie używam, ale do Ciebie pasuje jak nic.
@alicja:
a oczy masz na dodatek niebieskie?
Mam dwie zacne rury, hehe. Jeśli wezmę obie, zajmą mi pół bagażu (wagowo).
Dobranoc!
Nisiu,
jedną rurę zabierz, bo będziesz miała zgryzkę, której użyć w razie co.
A tak – prosto, jest jedna i już.
Alicja.
Jakie prosto?
KTÓRĄ WZIĄĆ???
👿
Szwajcarska Polska czy polska Szwajcaria?
Odpowiedź –
Jeleniowo czyli miłość 🙂
Nisiu,
zamknąć oczy i wskazać jedną z dwóch, zapakować, zabrać 😉