Moja twórczość językowa
Tak, tak – posiadam i takie talenty. Jeszcze się nimi nie chwaliłem więc najwyższa już pora. W minioną środę czyli wczoraj nagrywałem kolejne „Kuchnie z Okrasą”. Karol jak zwykle zaskoczył mnie swoimi pomysłami. Ale nie byłby on sobą gdyby nie łamał zasad, konwenansów i tradycji kulinarnych. Tym razem w programie zatytułowanym „Słynne zupy rybne” postanowił przedstawić własną wersję prowansalskiej bouillabaisse oraz włoskiej minestrone. No i zaczęło się.
Do słynnej zupy marsylskich rybaków (choć dziś trafia ona na stoły zamożnych a nie ubogich mieszkańców nadbrzeżnych wiosek) postanowił użyć pięknego szczupaka i spory kawał fileta sandacza. Interwencje w sprawie gotowania wywaru z rybnej drobnicy (wyrzucanej potem kotom na pożarcie) puszczał mimo uszu. Zrobił więc wywar z łba szczupaka i jego wszystkich płetw oraz okrawków sandacza. Najpierw to wszystko podsmażył na oliwie z peperoncino a potem dorzucił jeszcze obsmażone warzywa czyli seler naciowy i korzeniowy, marchewkę oraz cebulę.
Gdy wywar był już intensywny doprawił go oliwą z peperoncino, sproszkowaną papryką słodką i ostrą, dodał trochę kiszonego szczawiu i zajął się przyrządzaniem sosu, który miał zastąpić prowansalski rouille czyli rdzę (klasyczny sos z majonezu, czosnku i cayenne). Zużył do tego także majonez ale połączył go z posiekanym czosnkiem oraz roztartymi liśćmi kolendry z gruboziarnistą solą.
W tym czasie ja zamarynowałem dzwonka szczupaka i pokrojony w dwucentymetrowe kawałki filet sandacza w soli, pieprzu, oliwie i soku z cytryny.
Teraz nastąpił moment najważniejszy: odcedzanie wywaru. Zapach, który rozszedł się po studio przywabił całą ekipę. Wiadomo było, że zupy będzie za mało.
Wygotowany łeb szczupaka, płetwy i ogon oraz część warzyw powędrowały do śmieci. Nie można było tym poczęstować żadnego kota ze względu na ostrą paprykę i peperoncino.
Do garnka z esencjonalnym wywarem delikatnie włożyliśmy wszystkie kawałki ryb i lekko podkręciliśmy grzanie. Do piekarnika zaś powędrowały kromki bułki wrocławskiej polane lekko oliwą.
Gdy bułka była pięknie złocista czyli podpieczona a ryby ugotowane można było zabrać się do degustacji. Miałem rację – zupy było za mało!
Ale za to była wspaniała! Przysięgam, że nie przesadzam. Oczywiście nie miała ona wiele wspólnego z bouillabaise lecz była naprawdę pyszna. Wystarczająco ostra, wyraźnie aromatyczna i rybna, pełna doskonałych i chrupkich jarzyn a do tego grzanka i sos majonezowo-kolendrowy podkreślały jej wszystkie walory.
No i teraz uzasadnienie tytułu: Karol upierał się, że to mazurska bouillabaise (wym. bujabes) ja zaś przelicytowałem go nową nazwą (nawiązującą oczywiście do pierwowzoru) – to była zupa „BujaKarol”! I tak już pozostało.
Nie będę szczegółowo opisywał faz produkcji drugiej zupy, której wzorcem była włoska jarzynowa czyli minestrone. Tam też wyobraźnia Karola poszybowała w przestworza. Wspomnę tylko, że esencjonalny rybny wywar zmieszany z podsmażonymi warzywami został w ostatniej fazie dopełniony delikatnym i aromatycznym mięsem wędzonego pstrąga. I to właśnie natchnęło mnie myślą by tę zupę (zainspirowaną czy wręcz podkradzioną Włochom) nazwać „Minestrone zwędzone”.
Na koniec świeżo usłyszany na planie dowcip: Siedzą pod chałupą dwaj syberyjscy rybacy. Słońce zachodzi za tajgę. Tafla jeziora zmienia barwę. Wódeczka lekko szumi w głowach.
– Zastanów się Wowa – mówi pierwszy rybak – czterdziestka już minęła. Ile nam jeszcze zostało?
Chwila milczenia i odzywa się Wowa: – Saszka, ja czytałem – gdy dochodziła tu jeszcze prasa ? że akademik Fiłatow wynalazł jakieś proszki, które przedłużą człowiekowi życie do 150 lat!
Sasza podumał dłuższą chwilę i wzdycha: – No popatrz Wowa, pomyśl – jakie też wtedy będą wyroki…
Komentarze
Przed paru laty na Krakowskim Przemieściu w kościele Św. Anny dwoje zakochanych szczęśliwych ludzi….
http://kulikowski.aminus3.com/
Marku, jesteś wzruszający. I do tego jaką masz wspaniałą pamięć, bo było to w 1965 roku, gdy jeszcze nie było Ciebie na świecie.
Przyjaciołom dziękujemy.
Drogi Marku !
Wyobrazcie sobie, ze ja jestem najstarszy wiekiem na tym blogu. Moge jak kiedys Konrad Adenauer zawolac: „Czy jest na tej sali ktos starszy ode mnie”. Wolac nie musze, to oczywiste. Sadze jednak, ze wszyscy beda za, kiedy w naszym imieniu zlozymy gratulacje Twoim nowym pracodawcom za dokonanie wlasciwego wyboru. Tobie zas, zyczymy wszystkiego najlepszego a przy okazji, nam wszystkim, wielu pieknych fotografii od ogladania których bedziemy zaczynali kazdy dzien blogowy.
Zeby zas nie wypasc zupelnie z tematu, melduje, ze w dniu dzisiejszy rozpoczelo sie gotowanie wiosennego, czyli bardzo lekkiego bigosu na winie. Wedlug zasady.
Co sie nawinie, to do bigosu.
Pan Lulek
Piotrze
Jak to nie było Byłem i miałem TRZY lata. 🙂
Toast Pyrowy, który będzie wygłoszon jak tradycja Blogu nakazuje o 18.00 godzinie czasu lokalnego
Przysiąg – dotrzymali.
Co dano – przeżyli.
Wspierali się wzajem
i razem cieszyli,
więc w górę szklanice z czerwonym i złotym :
Za PIOTRA Z BARBARĄ,
za BARBARĘ z PIOTREM!
Jak miło Panie Piotrze zacząć dzien od takiej lektury.Bardzo mi się spodobała Pana twórczość językowa.Bardzo skromnie prosze o więcej.
Jeśli chodzi o zupy rybne to najbardziej mi smakowała grzechocząca muszelkami nazwy nie pomnę jedzona w Puerto de La Cruz na Teneryfie.W Polsce plucha, ziąb (był listopad) a tam cudowne słońce, bryza znad oceanu,komu by nie smakowała?
W domu zawsze gdy mam resztki rybie( lub specjalnie kupuję mieszankę ryb słodkowodnych) gotuję rosół koniecznie z dodatkiem czosnku, cebuli, o warzywach i przyprawach nie wspomnę, a na koniec- pietrucha i malutkie grzanki wlasnej roboty.Uwielbiam. Potem, gdy reszte się chowa do lodówki ma się bez dodatku żelatyny pyszną, delikatną galaretę. Ja lubię czyste galarety.
Tak, chyba trzeba odwiedzic rybny…
Łołołołołoł??!!, Panie gospodarzu i Pani Gospodyni (Gospodarzowo?)
Wszystkiego najlepszego! I żeby było słodko (bo peroncino to zawsze jest) i smacznie.
W taki dzień to p. Basia powinna podać przepis, jak to się robi 🙂 Ciekawe, co by napisała?
Piotr (u)Gotowany- potrawka:
Najpierw promiennie – odurzyć,
potem zalotnie – przytrzymać,
dalej flirtownie pozwodzić,
później ledwie uskubnąć pozwolić,
koperczaki inkaustem sformalizować
a na koniec założyc uzdę i… dogotować!
A…, a może to p. Piotr miał przepis?
Kompot (ra)Barbarowy
co dalej? 🙂
pepe, ma się rozumieć, to roncino!
Panie Piotrze! Cierpię wielce, czytając o rozkoszach smakowych, jakich dostarczają świeże listki kolendry i skręca mnie z zazdrości. Jestem niepełnosprawny smakowo – przynajmniej, jeżeli chodzi o kolendrę! Dla mnie ma ona odrażający smak, co mnie zdumiewa, bo jestem zdeklarowanym zwolennikiem suszonych nasion kolendry jako dosmaczacza wędlin, boczków czy słonin. Podobnie odpychający smak ma dla mnie anyż. Dobrze, że tylko te dwie rośliny z całego bożego ogrodu tak są mi nienawistne – resztę z apetytem spożywam…
🙂
Pozdrowienia i powodzenia
Święto, świętem, a Wojtka dalej nie ma. Zbiesił się całkiem wymyślając kolejne fantazje damsko-męskie , tym razem w sztafażu bałkańskim. Kiedy się wreszcie pojawi, to nie wiadomo : cieszyć się, czy dać w dziób.
Alicjo – pewnie niedługo wstaniesz, to zerknij do poczty.
Na pólnocy, nie w EU, ale w Norwegii sa olbrzamie farmy lososi. Lososie hodowane so we fiordach. Kupuje sie je w Europie w postaci odfiletowanej. Swieze filety, nie mrozone. W firmie w której kiedys pracowalem i której nie udalo mi sie doprowadzic do upadku, sprzedaja w lososiowym sezonie miedzy innymi kosciotrupy. Mysmy to tak nazywali. Otóz kosciotrup taki, jest to glowa lososia wraz z calym kregoslupem i ogonem. Cena od sztuki. Kiedys bylo to 20 szylingów. Obecnie byloby okolo 1,5 Euro. Kupowalem takiego kosciotrupa i gotowalem z niego zupe rybna. Dzielilem na kawalki. Leb i ogon jako osobne czesci. W wielkim garze z mnóstwem jarzyn i przypraw. W zaleznosci od smaku bardziej lub mnie pikantne. Po ugotowaniu, kiedy warzywa sa miekkie, przecieranie przez durszlag a jeszcze lepiej Flotte Lotte. Powstaje zawiesisty wywar do którego dodawalem odrobine czerwonego wina i troche galarety. Takiej jak do nózek. Przegotowane, na goraco podaje sie z tortelini albo innym rodzajem makaronowych. Mnie tam smakowalo. Z tego co pozostaje robi sie tez dobra galaretka do jedzenia na zimno z tartym chrzanem i przy pomocy lyzki.
Co zas dotyczy kosci i osci, zawsze wyrzucam do karmnika dla ptaków.
Wrzucone wieczorem, znikaja do rana i jeszcze nie widzialem, aby jakis kot czy ptak udlawil sie tymi pysznosciami.
Tyle, ze my sami jestesmy i mamy zwierzeta malo cywilizowane.
Pan Lulek
Witam wszystkich!
Marku, czy mail z dedykacja 🙂 dotarl?
A, i od dzis jestem Magdalena, moze byc?
Witam, postanowilam cos zmienic w swoim zyciu. Na poczatek wiec zmiana nicka :), moj komentarz jako Magdaleny czeka na akceptacje, pewnie pojawi sie za jakis czas.
Pozdrawiam i milego dnia dla wszystkich!
Pani Basi i Panu Piotrowi najlepsze życzenia rocznicowe wraz z ostrzeżeniem, by Gospodarz nie zapominał o byciu stale atrakcyjnym lub dobrze pilnował „pilota” 😎 Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się…
http://youtube.com/watch?v=b5HLsvwLPpQ
Bry!
Switem bladym… no, jeszcze ciemno! A widzicie, jak mam dobrze, wczoraj już wczesnym wieczorkiem o Waszej pólnocy mogłam zacząć obchody (mam nadzieję, że Piotr zauważył wpisy pod wczorajszym po północy!), a dzisiaj mogę skończyć o mojej północy! Nie wiem, jak inni, ale ja z Jerzorem drobnym sangiovese zatoaściliśmy, teraz herbatka, bo wcześnie, ale
Zdrowie wiecznie Młodej Pary!
Taka bujaKarol jak nic na chłodną porę roku, a u nas zapowiedzieli upały , aż +8 na dzisiaj 😯
Wojtkowi dajmy jeszcze chwilkę, niech się w nowej pracy porozgląda. Mam nadzieję, że będzie miał dostęp do internetu?!
cc1c
aż szkoda takiego koda
:::
kolega z mojego bloga (Marek)
kończy swoją misję w Ełku
więc poprosił wczoraj o pomysł na poczęstunek
a że to piątek i same kobitki
to doradziełem mu gar zupy rybnej
i zestaw drobnych przekąsek
ma być symbolicznie
ale dobrze by było, żeby go zapamiętali
😯
Magdalena? Madzia? Magia? 🙄
Wiosenna zmiana tapet?
Jakis ogólnoblogowy amok?
Jedni emigrują, niektórzy biorą się do roboty, inni zmieniają dekorację…
może i ja bym się zmienił do diaska! …tylko jakoś nie potrafię 😳
a taki Misiu! to tez kiedyś sobie nick zmienił, a i tak nie przestał być Misiem… 🙂
a wyobrażacie sobie, żeby nick zmieniła Pyra albo Pan Lulek? Nemo albo Iżyk, albo… ech, wystarczy jako przykład, bo jeszcze o kim zapomnę.
to grozi błogoświrem lub innym kalectwem 😈
Barbara i Piotr dzisiaj slubowali. O raju! Pewnie na slubnym kobiercu.
Skad ja, prowincjusz, mialbym to wiedziec. Tam bardziej, ze wczoraj bawilem za granica w sasiedniej stolicy. Bylem bowiem w Steiermarku w miescie stolecznym Graz. Wrócilem bardzo pózna.
To ze na fotografii dwoje zakochanych, rozumiem, to, ze dama na kleczkach albo rozmodlona, troche mniej. Czyzby Marek szykowal sie do nowej posady jako osoba duchowa. Jego sprawa. Ja zas na dzien dzisiejszy wyrzucam do kata cala abstynencje i wznosze zdrowie mlodej pary przednia malmazja, pytajac pozostalych czy wiedza co to jest owa
MALMAZJA. To nie zagadka, tylko prosba konsultacyjna
Pan Lulek
W poprzednim wpisie miałem ZEZA, a właściwie 3e3a, więc wyszło, jak wyszło 😉
A wiecznie Młodej Parze winszowałem jak tylko wczorajsza kartka oderwała się od kalendarza (ale dopiero po Alicji, rzecz jasna!)
Panie Lulku,
popatrz sobie tu, jaka ta Malmazja malownicza jest:
http://de.wikipedia.org/wiki/Monemvasia
A Pan to pewnie tylko słodkie wino stamtąd sprowadzan miałeś na myśli lub na końcu języka?
PaOLOre – a, bo w polskiej tradycji małmazja to właśnie ciężkie, bardzo słodkie śródziemnomorskie wino. Jeszcze w XVIIIw gąsiorek małmazji wchodził obowiązkowo w skład poślubnej „cukrowej kolacji”. Pewnie Lulek skojarzył : ślub – rocznica – małmazyja
Panie Lulku,
okazuje się, że małmazja to gumowe pojęcie, to po prostu wino marki wino, tyle że słodkie ma być i z południowej Europy 😀
http://de.wikipedia.org/wiki/Malvasier
no to dorzucę jeszcze nostalgiczny obrazek dla Pyry:
http://www.winka.net/wino/malmazja,kruszwica
PaOlOre,
zauważyłeś ten napis na górze na tej stronie?!
„Pijąc zdrowie cudze tracimy swoje” 😯 😯 😯
Eeeeeee tam… 🙂
Rozśmieszyło mnie to „państwowy przemysł fermentacyjny” 🙂
Pyro, martwiłaś się niedawno, czy aby nic mi się nie stało na tych nartach wielkanocnych. Dzięki Ci za tę troskę serdeczną. Foto-sprawozdanie zobaczysz, gdy klikniesz na czerwonego „paOlOre pisze” w nagłówku, a potem po prostu na pierwszy obrazek 🙂
Nastazja, małmazja,
Altana i na niebie nów,
Ułańska fantazja,
Jak nie chwyci, szkoda słów 😎
Alicjo, ja tam widzę (za każdym razem) co innego:
„Choć nie jestem detektywem, zawsze znajdę budkę z piwem”
„Trzeźwość to stan przejściowy”
i parę innych, niewybrednych, których nie będę tutaj cycić.
Nemo! Jak możesz!?
No, jak? Ja też bym tak chciał móc 😉
Tak na poczekaniu, z rękawa i z tą nieznośną lekkością…
Nie organizujesz przypadkiem kursów nt: „Inwencja twórcza. Skąd ją brać”?
PaOlOre,
„Nasza fala to artyści, pędzą bimber nawet z liści” – teraz tam stało, widocznie za każdym razem inne.
*Odetchłam*, bo co mi chorobę wmawiają, jak za innych zdrowie piję!
Przylaczam sie ochoczo do zyczen i toastow na czesc Pani Basi i Pana Piotra. Sto lat!
A teraz prosba o pomoc: potrzebny mi pomysl na jakies ciekawie przyrzadzone warzywka. Goscie sie zblizaja na kolacje. Na poczatek bedzie zupa paprykowa – ugotowana na rosole i bialym winie zolta papryka, zmiksowana, przetarta przez sito, doprawiona smietanka. Na glowne bedzie perliczka wypchana farszem ale nie moge wymyslic nic ciekawego do niej, wiec POMOCY!
Ukochane:
The Ballad of Bouillabaisse
A STREET there is in Paris famous,
For which no rhyme our language yields,
Rue Neuve de petits Champs its name is —
The New Street of the Little Fields;
And there’s an inn, not rich and splendid,
But still in comfortable case;
The which in youth I oft attended,
To eat a bowl of Bouillabaisse.
This Bouillabaisse a noble dish is —
A sort of soup, or broth, or brew,
Or hotchpotch of all sorts of fishes,
That Greenwich never could outdo;
Green herbs, red peppers, muscles, saffern,
Soles, onions, garlic, roach, and dace;
All these you eat at Terré’s tavern,
In that one dish of Bouillabaisse.
Indeed, a rich and savory stew ’tis;
And true philosophers, methinks,
Who love all sorts of natural beauties,
Should love good victuals and good drinks.
And Cordelier or Benedictine
Might gladly, sure, his lot embrace,
Nor find a fast-day too afflicting,
Which served him up a Bouillabaisse.
I wonder if the house still there is?
Yes, here the lamp is as before;
The smiling, red-cheek’d écaill?re is
Still opening oysters at the door.
Is Terré still alive and able?
I recollect his droll grimace;
He’d come and smile before your table,
And hoped you like your Bouillabaisse.
We enter; nothing’s changed or older.
„How’s Monsieur Terré, waiter, pray?”
The waiter stares and shrugs his shoulder —
„Monsieur is dead this many a day.”
„It is the lot of saint and sinner.
So honest Terré’s run his race!”
„What will Monsieur require for dinner?”
„Say, do you still cook Bouillabaisse?”
„Oh, oui, Monsieur,” ‚s the waiter’s answer;
„Quel vin Monsieur désire-t-il ?”
Tell me a good one.” „That I can, sir;
The Chambertin with yellow seal.”
„So Terré’s gone,” I say, and sink in
My old accustom’d corner-place;
„He’s done with feasting and with drinking,
With Burgundy and Bouillabaisse.”
My old accustom’d corner here is–
The table still is in the nook;
Ah! vanished many a busy year is,
This well-known chair since last I took.
When first I saw ye, cari luoghi,
I’d scarce a beard upon my face,
And now a grizzled, grim old fogy,
I sit and wait for Bouillabaisse.
Where are you, old companions trusty
Of early days, here met to dine?
Come, waiter! quick, a flagon crusty —
I’ll pledge them in the good old wine.
The kind old voices and old faces
My memory can quick retrace;
Around the board they take their places,
And share the wine and Bouillabaisse.
There’s Jack has made a wondrous marriage;
There’s laughing Tom is laughing yet;
There’s brave Augustus drives his carriage;
There’s poor old Fred in the Gazette;
On James’s head the grass is growing:
Good Lord! the world has wagged apace
Since here we sat the Claret flowing,
And drank, and ate the Bouillabaisse.
Ah me! how quick the days are flitting!
I mind me of a time that’s gone,
When here I’d sit, as now I’m sitting,
In this same place–but not alone.
A fair young form was nestled near me,
A dear, dear face looked fondly up,
And sweetly spoke and smiled to cheer me.
— There’s no one now to share my cup.
. . . . . . . .
I drink it as the Fates ordain it.
Come, fill it, and have done with rhymes;
Fill up the lonely glass, and drain it
In memory of dear old times.
Welcome the wine, whate’er the seal is;
And sit you down and say your grace
With thankful heart, whate’er the meal is.
Here comes the smoking Bouillabaisse !
William Makepeace Thackeray
Autor Targowiska proznosci ma jeszcze rozkoszny wiersz o tym jak nalezy przyrzadzac prawdziwe curry. Wczoraj szukalam. ale nie moglam znalezc.
paOlOre,
nemo ma już tak porobione – po prostu….
Święto świętem ale czujnym być trzeba.
Pamiętacie jak w brown’owym w kodzie da vinci przyglądają sie ostatniej wieczerzy i szukają tego graala? Pamiętacie, jak za pomoca daszków symbolizujących pierwiastki męski i żeński, szukają apostoła kobiety? Pamiętacie jak przesuwają kolacjuszy?!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Leonardo_da_Vinci_%281452-1519%29_-_The_Last_Supper_%281495-1498%29.jpg
To teraz popatrzcie tu na układ postaci i porównajcie ich względem siebie ułożenie…
http://adamczewscy.pl/?p=16
Ja Wam mówię… Tu coś jest grane…
Pani Basi i Panu Piotrowi – Sto lat! 🙂
Ha! A.Szyszu! A może Nemo w tym celu ziele jakoweś albo grzybki specyficzne przyswaja? Tyle biega przecież po tej swojej szwaj-carskiej okolicy w poszukiwaniu endorfin, to mogło jej się kiedyś pomylić, jako te konwalie z niedźwiedzim czosnkiem 😉
A Ty tę trawkę bizonią to jak zamierzasz stosować? Znasz już wszystkie skutki uboczne? 😈
No, ludzie, nie zartujcie sobie 😉 Przeciez to tylko cytat z Mlynarskiego 😎
paOlOre,
Wszystkich skutków ubocznych stosowania bizoniej trawy to ja nie znam – znam natomiast niektóre.
Podobno kiepsko wpływa na wątrobę i na mózg – zwłaszcza stosowana jako przyprawa do gorzałki.
Trawa ta używana jest do przyprawiania deseru – szczegóły zatrzymam póki co dla siebie. Niewykluczone, że podzielę się nimi w swoim czasie.
Panstwu – najserdeczniejsze zyczenia 120 lat!
Odkrywania nowych potraw i ladow, win i przyjaciol!
nemo,
niczego to Młynarskiemu nie ujmuje a cytaty żeby przytaczać trzeba znać.
Szapo!
Stooo lat, stooo lat
Niek zyjom Poni Basia i Pon Pieter nooom!
I niek im gwiazdka pomyślności nigdy, ale to nigdy nie zagośnie! Haj! 🙂
P.S. No to jo myślołek, ze kie urodzołek sie pod koniec XVIII wieku, to nifto tutok storsy ode mnie być nie moze, a tymcasem PonLulecek pado, ze jednak moze… 🙂
Pani Basi i Panu Piotrowi 100 lat – wspolnie!
Wielu następnych smakowitych lat, życzy Państwu serdecznie – Haneczka.
Podobnie jak Ela (12:33) potrzebuję Waszej POMOCY. Potrzebny mi pomysł na sobotnie przyjęcie związane z imieninami Ryszarda. Imieniny są co prawda dziś i dziś będzie najbliższa rodzina oraz sąsiedzi zza płotu. Czyli dziś tradycyjny obiad ( zupa krem grzyby – kurki , małe klopsiki mielone w sosie
brzoskwiniowym , ryż i potem do kawy kupiony gotowy tort bezowy ). Ale
w sobotę chciałabym zaskoczyć naszych gości czymś szczególnym.
Elu,
do perliczki mozesz podac warzywo o intensywnej barwie np. bardzo zielone brokuly (gotowac przy lekko uchylonej pokrywce to nie straca koloru) okraszone drobno krojonym czosnkiem i peperoncino krociutko podsmazonymi na oliwie. Mozna brokuly posypac lekko zrumienionymi platkami migdalowymi.
Do Owczarka Podhalańskiego – Owczareczku. Najstarszym mitomanem był p.Hamilton (nie pamiętam czy „Przegląd tygodniow6y”, czy „Kultura” chociaż „w oczach mi stoi” strona felietonowa : Hamilton, Małachowski, KTT) , potem nieodwołalnie Pan Lulek (oby żył wiecznie) potem, ewentualnie, możesz być Ty.
Grazyno,
czyli nalezysz do tej grupy ryzykantow, ktorzy na szczegolne okazje gotuja cos nowego, niewyprobowanego, bo ten dreszczyk… 😎
Czym ta perliczka nadziana?
Sprawa Malmazji zupelnie sie zaciemnila. Rózne zródla, kraje, pewnie i smaki.
Do tego wlaczona zostala nasz sluzba zdrowia z tematem zwyczajowych prezentów. Nie sadzilem, ze uklad siega tak daleko i da sie ustalic zwiazki pomiedzy Rocznica Zawarcia przez Gospodarzostwo a systemem sluzby zdrowia w Austrii. Okazuje sie, ze wszyscy jestesmy tutaj pod stalym nadzorem.
Zaczne od samochodziku Nazareti. Przyszlo pismo z warsztatu serwisowego o obowiazku wznowienia waznosci pickla z informacja kiedy warsztat stoi do dyspozycji i prosba o telefon. Równoczesnie przypomniano mi, ze zimowe opony sa obowiazkowe do polowy kwietnia. Moje letnie kola sa zdeponowane w warsztacie itd itp. Podano na wszelki wypadek dopuszczalne formy platnosci.
Myslalem, ze to juz koniec wezwan a tu domowy Pan Doktor przyslal zaproszenie na obowiazkowe badanie okresowe. Ki djabel mysle sobie. Czuje sie nienajgorzej i jedyne co mi dolega to abstynencja. Zatelefonowalem do recepcji, uzgodnilem termin i poddalem sie. Badaniu okresowemu. Pan Doktor porobil stosowne analizy i doszedl chyba do wniosku, ze cierpie na spowolniona przemiane materii. Krótko mówiac nie wygladam na swoje lata. Na zakonczenie wizyty wreczyl mi butelke greckiego wina z napisem Matvasia i zyczeniami spotkania przy nastepnej okazji. Sadze, ze mial na mysli spotkanie Pod Bocianem. Jak widzicie, nasza sluzba zdrowia ulega jak gdyby zawodowej dewiacji. Wreczaja pacjentom upominki i zycza zdrowia do nastepnej okazji.
Jak tak dalej pójdzie, to z czego oni beda zyli.
Malvasia która otwarlem z okazji rocznicy Barbary i Piotra smakuje odrobine jak slodka Retsina ale jest ciezsza. Zdecydowanie. Mozna ja tez porównac do Spaetlese robionego z gatunku Muskatel Ottonel.
Dziekuje za konsultacje.
Spozyje prezent Pana Doktora w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku.
Pan Lulek
Nemo pomyślała podobnie do mnie, tylko, że ja fantazję rozbudowałam – pure z kalafiora odparowane i wymieszane z łyżką masła, na to różyczki brokułów, a obok kilka całych marchewek mini i kilka strąków fasolki albo groszku
nemo – prawdę mówiąc mam na myśli modyfikacje dań podstawowych – na przyklad zrazy z trawą żubrówką albo łosoś z folii z ostrą papryką albo…no nie chce mi się wymyślać. Chodzi o wątek – osnowę uplotę sama . po głębokim zastanowieniu 🙂
Lulku Drogi !
3 kwietnia 1965 roku o godzinie 18 przy ołtarzu , który uwieczniłem na mojej fotografi parę lat później …
Pyro,
Twoja propozycja jest barokowa 🙂 Ja jestem troche wygodną minimalistką. W sobotę też będę miała gości po przedstawieniu baletowym i muszę tak kombinować, by kolacja była gotowa w ciągu pół godziny i nie trwała dłużej niż półtorej godziny, bo część gości musi zdążyć na pociąg. Kolacja na 9 osób.
Nemo – ja w ogóle preferuję proste jedzenie, ale myślałam, że Grażyna chce błysnąć, a same te warzywa gotują się króciutko, tylko kolorki mają.
A w ogóle do perliczki idealne są owoce tylko zeszklone na maśle.
Pyra , Nemo- o perliczce mówiła Ela. Ja natomiast muszę miec coś ciepłego , porcjowanego , ponieważ w zwyczaju moich stałych gości jest to ,że nie przychodzą na równą godzinę . Jeżeli zapraszam na 17*–tą , to wiem ,że się będą schodzić do 19-tej. Mam zawsze ten sam problem – czy zaczynać od ciast i owoców ? a potem gorąca obiado-kolacja? czy najpierw coś gorącego ..ale dla spóżnialskich muszę też mieć zagwarantowane ciepły dania ( z grzejącego się przez cały czas piekarnika). Potem po 21-ej to już z „górki” bo wjeżdza na stół bufet z zimnymi zakąskami.
Piotrowi z sąsiedztwa i Jego miłej połowie – Barbarze życzenia wielu, długich, dobrych lat życia.
Nieustającej miłości, szacunku i żeby nigdy nie przestali się lubić, żeby zawsze byli dla siebie wsparciem i pociechą.
Tego życzę serdecznie w życiu rodzinnym,
a w pozostałym samych uspiechow! 🙂
Jakimś tam wyjściem z takiej sytuacji jest karkówka albo łosoś albo jeszcze coś innego pieczonego w kruchym cięście. Ciasto można kupić gotowe za 5,50 wystarcza na 4 porcje. Mięso pobite, przysmaczone układa się na cieście (ryby beza bicia), przykrywa drugim płatem ciasta, ładnie wykrawa brzegi, robi się iotwór w szczycie żeby para uchodziła – i to można zrobić wiele godzin wcześniej. Pamiętając, że piecze się w 200 – 220 stopniach 30 minut, sukcesywnie od 17.30 wsuwamy do piekarnika po 4-6 porcji. Na stole warzywa, surówki itp i ze dwa pikantne sosy. Wygodne, zero mycia prawie, coś innego
ależ piękny kod! abbb
dlatego proponuję na warzywko
absolutną ‚buraczkową’ ekstrawagancję
:::
barszcz czerwony (nawet z kartonika)
doprawić czosnkiem i w ogóle
podgrzać, dodać żelatynę, przecedzić
i wlać w woreczki od lodu
schłodzić aż się zżeluje
wydłubać z woreczków
dodać dynię marynowaną ze słoiczka
skropić octem balsamicznym i oliwą
oprószyć ziołem jakim się podoba
i włala!
jest kolorowo, apetycznie i zaskakująco
Pyro, Nemo – dzieki. Pyro, te owoce to jest to, bardzo mi sie ten pomysl podoba, ogromne dzieki. „Barokowa” propozycja zreszta tez mi sie spodobala, ale tym razem pozostane przy owocach.
Izyk – perliczka dostanie pod skore twarozek wzbogacony poszatkowana zielona pietruszka, czosnkiem, drobno pokrojonymi pieczarkami i szynka wedzona.
rozrzewniony „Pod Buda”, szybciutki clin d’oeil dla Solenizantow, z najlepszymi zyczeniami
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Rocznica/photo#5185002813194194770
Cie choroba, Grazyno…
Ugotuj po półtora kubeczka czrwonego barszyku na wędzonce – raz!
Upiecz białą kiełbasę z cebulą i majerankiem – dwa!
Zapiecz ryż z ważywami i rybą pod serem – trzy!
Wymieniać dalej?
No, ewentualnie stój cały wieczór przy garach i narządzaj każdemu uddzielnego sufleta. Ty masz się męczyć, czy pobyć z przyjaciółmi?
Ela – co w tej perliczce?
Zaraz mi Canada da za „ważywa”. Bosz, co ja z nią mam! Ortografią, ma się rozumieć, ortografią… 🙁
Ela. Jesli jej, zupełnie szczęśliwie, nie paskudzisz na słodko, to pierwsza z brzegu rymuje się duszona czerwona kapusta. Tak na jabłkowo-kwasno, uważam.
Pani Barbarze i Panu Piotrowi- zycze dluuuuuugich,szczesliwych,wspolnych lat i pociechy z wnuczat,prawnuczat i prapra………. itd itd 😀 😀 😀
Dziękujemy za kolejne życzenia. To miło mieć tylu przyjaciól na całym świecie i do tego w sąsiedniej Budzie też. Dziekujemy więc i odezwiemy się później, bo dziś postanowiliśmy we dwoje pójść do Różanej. A co takiego i co tam nas spotkało opiszemy.
Wiadomość dla Pyry: Hamilton był w „Kulturze” ( a ja tam sekretarzowałem). Felietonowo sąsiadował z KTT i Aleksandrem Małachowskim. Kolejnym felietonista (na przedostatniej stronie) był Bohdan Tomaszewski. A w środku: Kapuściński, Głowacki, Mętrak, Głowacki, Krasicki (ale Maciej), Łubieński, Szymańska, Łopieńska, Torańska, Wierzyński i parę dziesiątek innych wspaniałych autorów.
Iżyku,
ortografić sobie możesz, ile chcesz, toż to ludzkie, ale jak już Canadę wspominasz, to powtórzę, że mam alergię na wszelkie internetowe nastolatkowe *jush, bosz, bosh* i tym podobne potworki. Możesz używać, Twoja rzecz, ale obarczę Cię kosztami leków przeciwalergicznych, a drogie są 😉
Rozumiem, że oficjalny toast o 12-tej? Pardon, o 18-tej? No to wracam do roboty, żeby w odpowiedniej porze mieć godzinę czasu na celebrowanie. Nie moja wina, że to będzie moje południe!!! Zresztą, u nas lampka wina do lunchu to nie grzech 😎
Magdalena wystartowala w nowej kreacji !
Calkiem wiosennie przebrana. Czuje sie te wiosna na calego. Najpierw o rozwodach, teraz o zmiana przyodziewków. Blog mlodnieje w oczach.
Ciekaw jestem co tez sprawozdadza Gospodarzostwo z dzisiejszego dnia.
Nie wiedzialem, ze Slawek tak potrafi ksztaltowac rzeczywistosc.
Ma po prostu talent.
W zadnym przypadku nie dokonam zmiany i pozostane przy starym nazwisku.
Pan Lulek
Zbliża się wolniutko sympatyczna godzina toastowa. Pyra właśnie zjadła kromkę świeżego chleba z masłem i ogórek małosolny (już były w sklepiku) Za pół godziny zrobię sobie kawę, ukroję kawałek ciasta pozostałego z babskiego podwieczorku i naleję sobie kieliszek likieru kawowego. Będę czciła B&P. A. Nie miałam pomysłu na jutrzejszy obiad ale w końcu zdecydowałam się na drożdżowe racuszki z owocami. Ja takie jadam au naturell albo z łyżką kwaśnej śmietany, Młodsza posypuje sobie cukrem. Jej gust, jej biodra.
Kieliszek z wiśniówką samoróbką przygotowany do toastu za B&P 🙂
Najlepsze i najulubiensze, co mam w domu – zweigelt. Podnosze kieliszek 🙂
Marek, jak wyszła Ci zimowa wiśniówka?
ZDROWIE !
Grazyno i Pyro, miedzy ciasto francuskie i lososia w nim zapiekanego wlozyc szpinak podgotowany i potem podsmazony delikatnie w oleju z oliwek z pieprzem i czosnkiem bez smietany, smakuje swietnie spoznialscy moga to zjesc tez na zimno, a gar barszczyku rzeczywiscie nie zaszkodzi.
Czy mój toast wzniesiony lampką czerwonego wina z 30 min. opóźnieniem jest nieważny?
Pani Barbaro, Panie Piotrze,
wszystkiego najlepszego i TEGO SAMEGO na następne wspólne lata życzą
Maria i Konrad
ja tam komunarda lyklem za szanowne powodzenie Gospodarzy, niech Im sie darzy
Wznioslem punktualnie o oznaczonej godzinie. Przedtem kupilem butelke sektu. Naszego, wiedenskiego, dobrego. Koniec konców rocznica, chociaz nie moja. Wypilem jak dobre obyczaje nakazuja a tu dzwonek do drzwi. Wpadli sasiedzi i wystarczylo tylko dostawic dwie szampanki. Powiedzialem o co chodzi. Pokazalem blog. Nic nie zrozumieli bo nie czytaty, nie pisaty.
Bardzo nam smakowala ta butelka i zostalem zobowiazany do zlozenia zyczen dalszych pieknych i pomyslnych wspólnych lat.
Z najwyzsza przyjemnoscia powtarzam jeszcze raz. Najlepszego.
Pan Lulek
Basi i Piotrowi twórczego i szczęśliwego wspólnego życia, w zdrowiu i radości!
Z kulinariów: dziś gotowałam żurek na pożegnanie sezonu jesienno-zimowego i piekłam młode ziemniaki w chili.
Poczta dostarczyła nam piękne i rozrzutnie zaprojektowane zaproszenie do Muzeum Narodowego na otwarcie wystawy monet XVII i XVIII wiecznych . Robimy rachunek sumienia czemu i komu zaproszenie zawdzięczamy:
1. byłej druhnie zastępowej bliźniaczek a od 15 lat kustoszki gabinetu numizmatycznego MN (najbardziej prawdopodobne),
2. starym kumom i kumplom Pyry (czasem jeszcze dostaję zaproszenia na wernisaże)
3. opiece Narodowego Banku Polskiego nad Młodszą Pyrą ( stały uczestnik szkoleń dla nauczycieli przedsiębiorczości) NBP jest sponsorem wystawy. Tak, czy owak Młodsza pójdzie.
ladna Wielkanoc,, entalpia z entropia i swiat sie filcuje, Marialka mlode Pyrki w innym kontynecie dusi piekielnie, sie porobilo, zaraz pewnie jesc bedzie, taki z Niej DHL
Ja dzisiaj robię piróg według Brzucha, tylko koryguję ilość ziemniaków, bo dla nas dwojga 2kg to za dużo!
Zmniejszę odpowiednio składniki, a do piroga sałata grecka. Przez 2 dni mielone – wystarczy.
Brzucho,
zdam sprawę potem 🙂
…ślepota! Nie 2 kg, tylko 2-litrowy garnek obranych!!!
Zasadnicza różnica, ale cytowałam z pamięci, dodam na własną obrone 😉
Mam 1.5 l garnek, więc nie będę przesadnie składników zmniejszać, a nawet wcale, bo kaszę gryczaną lubię najbardziej ze wszystkich kasz.
Nawiasem mówiąc, w moim półtoralitrowym garnku mieści się 1kg obranych, pokrojonych w dużą kostkę ziemniaków.
czekam na sprawozdanie
jak będzie Ci się wydała za suchy w odbiorze
to albo podawaj ze śmietaną kwaśną
albo ostudź i odsmaż na maśle
Nie zdążyłam na toast o 18.00, więc teraz samotnie wznoszę kielich i życzę Pani Barbarze i Panu Piotrowi wielu lat radości z bycia razem.
moja rada, nic nie zmniejszaj
upiecz, a potem nadmiar zamroź
świetnie się przechowuje
ja przed zamrożeniem kroję na grube plastry
takie idealne do odsmażania
Młode pyrki, Sławku, już pożarłam- nie daj się słowem gwałtowność wyrażającym zwieść- z umiarem. Przewiduję jeszcze piwo, dziś imieniny ojca D.! No i pretekst do chłodzenia się w tym gorącym dniu ( ach ten pośpiech, pewnie, że nie temperatura) znakomity.
Alsa ja z Toba tez spozniony toast burgenlandskim chardonnayem wznosze 😀
Jeszcze nie napisałam o klęsce bytowej, która nas dotknęła – remont windy. Już wczoraj Grażyna i Nirrod zasuwały po schodach. Myślałam, że jakaś tan awaria i dzisiaj będzie ok. A guzik – remont kapitalny, windy nie będzie przez miesiąc. I co ta biedna Pyra zrobi? No, raz dziennie na schody się wtelepie, więcej raczej nie.
@slawku
„… entalpia z entropia i swiat sie filcuje…”
Co to oznacza?
Zaszyfrowana wiadomość?
Nowe teorie o przyszłości wszechświata?
…??? 🙁
Brzucho,
niczego nie mniej, tylko ziemniaków te „pół litra garnka mniej”, bo już dochodzą ale może to nic nie zaważy?
Alsa,
a skąd Ty takie myśli, że toast samotnie?! Popatrz, ile ludzi wznosi 🙂
Pyro,
nie ma tak zle. Wyobraz sobie, że mieszkasz wyżej!!!
Ten Twój blok wysoki!
Sezon wiosna lato jesień 2008 zainagurowany. Wróciłem od sąsiadki , Było ognisko , kiełbaska , piwo z charakterem 🙂
Zimowa wiśniówka wyszła znakomicie . Jutro kupię kolejny gąsiorem bo w piwnicy stoi jeszcze z dziesięć słoików do przerobienia. Tym razem będzie tradycyjnie bez skórki pomarańczowej i goździków.
Pani Basi i Panu Piotrowi życzę jeszcze wielu, w zdrowiu i radości, wspólnie spędzonych rocznic.
Wszystkiego najlepszego!
Osiemnasta, jak dla mnie, to jest zdziebko za wczesna pora na toasty.
Owszem, jestem już o tej porze w domu, ale przecież nie lecę zaraz do komputera!! Trzeba zjeść obiad, pogadać, papierowe jakieś przeczytać.
Potem z herbatą lub innym jakimś….zależy od pogody, czytam doniesienia elektroniczne.
Alicji też nie zaszkodzi zmiana pory na późniejszą.
Tak od południa już?? 😉
Idę sobie coś nalać….jeszcze ktoś pije?
Wznoszę toast za Pana Gospodarza i Panią Basię – wszystkiego najlepszego. 😀
KJ, fakt, to najnowsza teoria, jeszcze tylko pare szczegolow powinienem dopracowac, cos z musztarda? porzadek musi byc, chcialym go sprowadzic do poziomu talerza, moze byc spodek, byle latal na odwrot, zielony byl i smakowal
Antku, jestem i jeszcze pijem, Rudu krzyczy, ze glodne, poki co
Antek,
ja protestuję! Jak to – nie zaszkodzi mi zmiana pory na pózniejszą?! Jeszcze jeden się znalazł, co wie, co dla mnie dobre, a nawet lepsze, no wiecie co?!
Jestem duża dziewczynka i wiem, co mi zaszkodzi 👿
Zobaczymy, kto tu zostanie na placu, jak wszyscy pójdziecie spać…
Nieustające zdrowie Jubilatów!
slawku,
zamiast musztardy chyba bańki mydlane pardziej pasują.
Jestem ciekawy końcowych wyników najnowszej teorii (serio!).
Alicjo, pewnie tylko chlopcy z placu, oczywiscie ci, co sie obronili
nieustajace stolacisko
tera, juz lece piec
antku
ku chwale tych co w związkach długo i szczęśliwie
i ja sobie naleję i wzniosę
:::
Pani Basiu, Panie Piotrze w Wasze ręce
Miłemu Sąsiedztwu najlepszego od sąsiedztwa!
Niech Wam ulubiona Cecylka śpiewa:
http://www.youtube.com/watch?v=rJtr0xq1uI0&feature=related
Antek – przecież bezproblemowo możemy wyznaczyć zbiórkę toastową o 18.00, a potem co 2 godziny albo co 1,5, tak, żeby nikt nie musiał toastować samotnie. Oczywiście ci z nas, którzy zaczną wcześniej, zyskają więcej przyjemności, a znowu taka Alicja np może pociągnąć zabawę dłużej
Kiedyś można było dopiero od trzynastej… tylko o godzinkę, proszę!
Jeśli ma być zbiorowo, to tak by wszyscy mieli szansę.
A Ty Alicjo możesz kiedy, co i z kim tylko chcesz!
Na stronie winka net było hasło :
Pomóż policji, pobij się sam!!
Proponuję : Pomóż Alicji, napij się z nią! 🙂
Ale żeby zaraz taka diabla mina??
Rany jaka nerwowa…
Idę nalać raz drugi.
Spóźniona jestem z toastem, o 18 i nie tylko przebywam w środkach komunikacji.
Wznoszę toast, który ma wszystkie toasty pod sobą!
Dla Państwa Barbary i Piotra Adamczewskich – gratulacje i życzenia szczęścia z okazji Rocznicy Ich Ślubu!
🙂 🙂 🙂
Sto lat, sto lat niech żyją nam!!!
No tak. towarzycho sobie zdrówko pp. Gospodarstwa z pełnych szklanic siorbie, a lud prosty po podwórzu z grabiami lata. No dobra, idę do piwnicy po szato i jakbym nie wrócił, to znaczy że nie wróciłem. Gdybym jednaj wrócił i nie mgół wryziannie pissać, to zanczyy szee…
To dobrze Antku, że mi pozwalasz :P:
Nerwowam, bo robie krupiak z miętą według Brzucha. Nie mam pieprzu ziołowego, więc rzuciłam kolorowy, a mięty dodałam po uważaniu.
A Szanownym Jubilatom dedykuję to, nie znalazłam nic z 65 roku z pamietnego koncertu w Warszawie :
http://www.youtube.com/watch?v=HHr6ZZxb3G4&feature=related
Sławek, czy Ty na pewno żeś solo z grabiami walcował? Czy z wyprzedzeniem przyjmujesz stylistykę biesiadną?
Proponuję Antka wniosek uwzględnić i toasty wznosić od 19.00, a jakby ktoś chciał wcześniej, to musi niestety wymyśleć sobie powód (np za ukochaną teściową, albo za kolkę szefa, albo żeby się nowa farba tej żdzirze spod 6-tki nie przyjęła)
Jeżeli o 21:37 lud prosty po podwórzu z grabiami lata, to poprzednie szato musiało być zanadto wryzianne 😀
…ewentualnie Ellę mógłby ktoś podrzucić 😉
Pilnuję pieca, 200C w jedyym piecu nie jest równe 200C w innym, mój lubi przypalać po bokach i od spodu 🙁
W dodatku jakieś ćwiczenia na samolotach odrzutowych i latają mi nad chałupą od pół godziny, Józefina się zestresuje!!!
Ludzie, my tu zbiorowisko miedzynarodowe, gorzej – międzykontynentalne!!! Toasty można wznosić całą dobę i nie potrzebujemy wymyślać pretekstu! Natomiast jeśli pasuje, to OFICJALNA zbiórka na toast może być nawet o Waszej 21-szej. Mnie za jedno, ja Was poprzedzam 6 godzin i 6 godzin za Wami kończę 😉
Zdrowie Jubilatów nieustające 🙂
Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat niechaj żyją nam! Setnej rocznicy ślubu w zdrowiu i radości serdecznie Państwu życzę i toast wznoszę zacnym benedyktyńskim miodem.
Taki krupiak z miętą i bez jedlim w Biłgoraju.
Tylko tam był taki z miętą.
Można na zimno, można odsmażyć.
Na Roztoczu, gdzie się nie ruszyć jest coś z kaszą gryczaną, paszteciki z kaszą, babka gryczana- tak jak ziemniaczana, pierogi z kaszą. W knajpie, w sklepie, na wagę, na sztuki, lepsze, gorsze.
Paszteciki jak pamiętam, najlepsze w Józefowie, w piekarni.
I takie gospodarskie, domowe…. rencami lepione.
Alicji i Jerzorowi, smacznego! 🙂
Idę nalać raz trzeci.
Olaboga,toastow wznosic juz nie bede ,bo wypilam ciutke za duzo szampana z samego ranca i teraz mnie glowa peka!!! 🙁
Wznosze,wiec toast sokiem z zurawin 🙂 Moze byc?
No wiecie co…? Młoda nie jestem ale żeby mi się chłopcy mylili, to taka stara chyba też nie. Sławek – przepraszam Cię serdecznie. Pytanie dotoczyło rzecz jasna Iżyka
… mająć oko na piekarnik,
otóż kiedyś ja tylko kaszę gryczana na sypko, do tego gęsty sos grzybowy z grzybami, jakieś inne sosy gulaszopodobne itd. a nawet kasza na sypko i bez niczego, na zimno mi smakuje, podjadając po garsteczce. Potem Tereska z Pomorza podrzuciła mi pomysł na pierogi z kaszą gryczaną i na gołąbki. Innych gołąbków już nie robię! A i pierogi są znakomite, zrobiłam kilka razy. Chyba już tu wspominałam, że z ostatniej podrózy po Polsce wyniosłam wrażenie, że Pomorze to zagłębie gryki, tak widać po polach.
Zdrowie Jubilatów !
Huhhh! No…, epp, jeśli to nie jest dobre szato, to nic nie jest szato! Takie to szato, że szaa…, cicho sza. To trzeba wpierw zdrowie mieć, żeby tym, epp, zdrowie pić! W zgryzotach, frasunku i bólu egzystencji dziurę wypala na wylot i jak kapnie na podłogę to dym idzie i trzeba uważać, (O!, myszka biała przebiegła!) żeby nie na dywan. Kierownictwo się wtedy złości. Ale jak nie kapnie, to taka błogość, taki żar się rozchodzi. I chóry anielskie pod sufitem (a skąd tu tyle pająków?!) grają na trąbkach i … Mmm…, jak miło…. Mikołaj za oknem przejeżdża… Hop, hop, Rudolfie? Chcesz mieć fioletowy ten swój kinol? 😉
Alicju. Ja nie wiedziałem, ze oni to „bosz” piszą. Ale bo to raz wymyślono rower i radio?
Dobranoc
Posłuchajcie, co się działo w muzyce, polityce i obyczajach w pamiętnym 1965 .
Jest to jeden rok z cyklu nadawanego w moim ulubionym radiu.
Zapraszałem już Was tam kiedyś, ale czy kto był….??
Iść po raz czwarty? Oto jest pytanie.
Może taż Mikołaj do mnie przyjedzie? Był u Iżyka, w Waeszawie za jakieś….?
Niech policzę, za ile kolejek będzie u mnie….
Idę więc!!!
Pamietnego 3 kwietnia 1965 roku nowo zaślubieni polecieli zaraz po ceremonii na koncert Oscara Petersona i Elli Fitzgerald w Sali Kongresowej, ot, co się działo! Rospustniki takie! 🙄
No to ja idę wyciągać z piekarnika… sprawę zdam potem!
Mrrrał!
Sto lat! Sto lat!
Mrrrał, Mrrrał, mrrrał mrrrał mrrrał mrrrrrraaaał!
😀 😀 😀
I zdrrrrówko po rrraz pierrrwszy 😉
Blejk Kot
Nie można było tym poczęstować żadnego kota ze względu na ostrą paprykę i peperoncino.
Taaaak?
No, ja to sobie zapamiętam 😈
Dziękuję wszystkim za życzliwe rady dotyczące sobotniego spotkania. Ja jeszcze jutro wam powiem co zamierzam zrobić a na razie chcę wam dziś
zostawić przepis na wspaniale ciato. Tym bardziej że nastrój na blogu jest jest bardzo uroczysty z okazji jubileuszu a ciasto naprawdę robi się szybko ,łatwo przyjemnie
Składniki
– l kostka masła,
– 2 szklanka cukru,
– l łyżeczka soli
– 4 jajka
– l szklanka suszonych owoców,
– l szklanka orzechów
– sok cytrynowy
– proszek do pieczenia
– 3-4 szklanki dobrej whisky
Sposób przygotowania:
1.Przed rozpoczęciem mieszania składników sprawdź czy whisky jest
dobrej jakości. Dobra … prawda?
2. Przygotuj teraz dużą miskę, szklankę itp. utensylia kuchenne. Sprawdź czy na pewno whisky jest taka jak trzeba … by być tego pewnym, nalej jedną szklankę i wypij tak szybko, jak to tylko możliwe
3.Powtórz operację
4.Przy użyciu miksera elektrycznego ubij kostkę masła na puszystą
masę, dodaj łyżeszke sukru i ubjaj dalej.
5…..w miedzyszasie zprawdź czy wisky jest na pewno taka jak czeba.
Najlepiej sklaneczke. Otfórz druga butelkie jeźli czeba. Wszuś
do mniski dwa jajki, obje szlanki z owosami i upijaj je mikserem.
Sprawś jakoź wiski żepy pootem gośie nie mufili sze jest trojnoca.
Wszuś do miszki szyśką sul jaka masz w domu czy so tam masz szysko jedno so, f sumje fsale nie nie ma snaszenia co fszuśisz !
Fypij skok sytrynnmowy.
Fymjeszaj fszysko z oszehami i sukrem fszystko jedno i frzudź
monki ile tam masz fdomu, osmaruj piesyk masem i wyklej siasto
na plache piesyka, usaw ko na 350 stofni, saaaamknij źwiszki.
Sprawś jakoś ilski sostanej ot pieszenia siasta i iś spaś.
Szyszem smasznego!!!
Mrrrał!
Fantastyczny przepis na ciasto 😀
A pamięta ktoś
➡ tego pana co miał dwanaście butelek jałowcówki?
Tak mi się skojarzyło.
Dobrrranoc
Blejk Kot
Czas się cofnął. Wrócił do nas Oscar Peterson! A do wtóru mu zaspiewała Cecilia Bartoli. Nawet po weselu tak mi się nie mieszało we łbie. No więc do jutra Kochani!
Takie ciasto to można piec! 🙂 A teraz posłucham sobie skojarzeń Blejka. 🙂
Dobrej nocy.
Czy ktoś słucha lub sluchał 1965 roku?
Idę sobie……nie! nie nalać!
Spać się udam, dobranoc!
Sprawozdawam. Brzucho, zostało mniej więcej na zagryzkę potem, wieczorem, to jak myslisz, wystarczy za recenzję???
Sałaty nie zrobiłam, bo zabrakło pomidorów, ale ogórek pasuje.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Krupiak_wg_Brzucha/
A mówiłam… Wy tam kończycie imprezowanie, a my tu spokojniutko butelkę wina jeszcze mamy i ponad 6 godzin 3-go kwietnia 😉
Ponarzekać na zimę trzeba z obowiązku (a wredna w tym roku była, oj była!), ale też placówka wysunieta ma swoje dobre strony… 🙂
Nieustające zdrowie szamPańskich Jubilatów!
Gospodarzu!!!
Wszystkiego Najlepszego!!!
Antku,
ja słucham, dzięki za linka! Dobra muzyka i tekst o beznadziejnosci amerykanskiej polityki. Nic sie nie nauczyli od tamtego czasu 🙁
This could be the last time – mialam to na pocztowce dzwiekowej 😉
Antku, chcialam, ale nie mogłam otworzyć.
Dla Alsy oraz osób które nie mogą odtworzyć i słuchać on line bezpośrednio z netu , zauważyłam że na tej stronie jest adres ftp , skąd można ściągnąć całość tego rockroll_1965 który znalazł dla nas Antek. Trzeba tylko wejść na ten link
Rok_1965
nadusić prawym klawiszem myszy na pierwszy z widocznych plików mp3 ,dać komendę „zapisz jako” i potem już odsłuchać z własnego komputera
Alsa!!
Strona otwiera się po kliknięciu w czerwone 1965.
Po prawej, tak wyżej leci sobie napis Rock&roll historia powszechna 1965- wpada w takie pole z symbolami graficznymi, tak jak w odtwarzaczu CD, musisz kliknąć w trójkącik ( zamieni się w dwie pionowe kreski )
Poczekaj chwilę i usłyszysz głos Adama Ferencego……
Załóż słuchawki! Warto!!
Nemo!
Pewnie znajdziesz tam też inne ciekawe roczniki. 🙂
Antek – zobacz mój wpis wyżej (23:58) – ja też wymyśliłam metodę 🙂
Antku, chodzi!!! 🙂
miedzy Ludwikiem i patelnia, dopracowalem teorie dla JKM,
tyle entalpii, co na tym blogu, toz to juz jak deser sercokojny, zadna entropia, co burdlem sie cieszy, osiagajac ekstaze w dziurze czarnej, nie jest w stanie narzucic nam ukladu zamknietego, takie my tu z definicji pootwierane, a swiat sie filczy, bo nirwana kulinarna prowadzi nas do nadcieklosci skondensowanej, zgodnie z rozkladem Izykgo- Piotrsteina, prowokujac skupisko wiezizaciskajace, wiec logicznie , zaciskajac sie, kurczyc sie tez musi, cbdo,
ze tez Hawking na to nie wpadl?
zdrowko Gospodarzy po raz ? ( a ktoby to zliczyl ? )
Masz rację, warto. Dzięki!
Alicjo, super wyglada ta kaszana potrawa. Ja tez gryczana uwielbiam, z sosem grzybowym, solo, czy np. w formie placuszkow – ugotowana mieszam z jajkiem i smaze niewielkie placuszki, ktora mozna jesc tez z sosem albo calkiem na zimno. Fajne, chrupkie sa.
Sławku 🙂
brawo Alicja!
jestem spokojny i kontent
warto było wyszukać przepis na krupiaka
a teraz… zwrócę uwagę na jaglane babeczki
to jest mój osobisty przebój
no właśnie Sławku takiś astrofizyk ,że aż nie wiem co ( słów brak)
……………….
Magdalena od razu Ciebie poznałam ,że Ty to Ty 🙂
————————–
I jeszcze powiem ,że witam dorotkę I. bo wiem ,że jest tutaj krótko i widziałam jak ją witali niektórzy seniorzy. Pamiętam jak jeszcze nie tak dawno sama czekałam na każdy gest życzliwości. 🙂
A ja właśnie zauważyłam wszedłszy na stronę Magdaleny, że sprzedaje się tam dzieła mojego znajomego malarza, Janka Niksińskiego 🙂
Gdzies tam, bardzo juz wysoko, tlumaczylam sie, ze dokonuje zmiany w zyciu:)
Grazyno, ja tez jestem w sumie nowa, na razie znam osobiscie tylko dwie osoby z Szacownego Grona i przez dlugi czas balam sie cokolwiek napisac.
Doroto – Niksinski to strasznie fajny, zakrecony i ciekawy artysta. Ja po prostu uwielbiam jego prace, ale na razie mam na wlasnosc tylko jedna 🙁 a moglabym jego obrazami obwiesic kazdy wolny kawalek sciany, jaki tylko mialabym do dyspozycji…
Ekskjuzże mła, Grażyno,
czy my tu gryziemy każdego, kto wejdzie?! Nie powitaliśmy Ciebie życzliwie?! Nie trzymalismy kciuków za doktorat Twojej latorośli, a potem nie cieszylismy sie razem z Tobą?! Nie strasz doroty I. !!!
Magdaleno,
ja przyuważyłam inne z tej strony malarskiej, teraz nie podam nazwiska (nie spamietałam), a jak wrócę do strony po nazwisko, to mi szlag wpis trafi, rosyjski malarz (przynajmniej na to wskazuje nazwisko).
Za chwilę Ci podam, po wrzuceniu tego wpisu.
Brzucho…. została piętka 🙁
🙂
I cono sur do popicia, u Was już po obchodach, a my i owszem!
Zdrowie Jubilatów!
Magdaleno,
Uryi (Jurij?) Lavrentiev – ten mi się podoba. I nawet mnie zainspirował, że tak powiem.
Alicja to po pierwsze primo wiem że mnie powitaliście ale po drugie primo to czekałam na gesty a to mi chyba było wolno po trzecie primo 🙂
… czerwony chodniczek, orkiestra? Bo nie łapię…
Alicjo wszystko jest ok. Ja też nie wiem jak mam pisać ,żeby było do złapania.Tutaj nie słychać tonu głosu ani nie widać przymrużonego oka. To może pytaj jeszcze raz ab ovo jak masz cierpliwość.. 🙂
Kto wchodzi, rozsiada się przy stole i już. Ktoś kiedyś napisał – a posuńcie się trochę i zróbcie miejsce – zrobiliśmy, my dobrotliwe grono. Miejsca wystarczy, stół rozkładany w nieskończoność.
Nie bardzo rozumiem nagłe dzielenie bywalców na „starych” i „nowych”, u nas tego nie bywało.
Lepiej zasiądzmy przy stole, dobra?
Słuchaj Alicjo ja mogę stać w przedsionku jak jest taka potrzeba ale nie rozliczaj mnie bez przerwy z moich poczynań. W dobrej wierze powitałam dorotęI bez żadnego szczególnego podtekstu.
Umotywowałam to tak jak potrafiłam najlepiej i najśmieszniej. Masz zastrzeżenia ?!. Nie zamierzam z Tobą polemizować. Widać taki urok bycia tutaj . Jest jeszcze wariant drugi mogę nie bywać,. To jeszcze przemyślę. Najważniejsze że już wiem że na obiado kolację w sobotę zrobię schab pieczony z tapenadą. Zresztą całe menu już mam. I to by było na tyle. Dziekuje za uwagę.
… no, nie bardzo rozumiem, jakie gesty poza naszym powitaniem, miejscem przy stole, i tak dalej, i nawet imieninami przedwczesnymi. To napisz po prostu , co to miało być, te *gesty*, bo wyczuwam tu jakąś pretensję, że podpadliśmy albo cuś.
😯
Nie straszcie mnie Panstwo tym, ze mnie niby starszycie bo ja nie czuje sie straszona. Czulam sie milo przyjeta na forum. I nie jestem tez Dorota I. tylko male „l” jak np. lebiodka