Zgadnij co gotujemy?(84)
Wygląda na to, że wreszcie będzie wiosna. Las (ten nasz własny, kurpiowski) posprzątany. Zieleni się to i owo. Są bociany i żurawie. W piątek pojedziemy na całe trzy dni by i dom doprowadzić do porządku. Najwyższa więc pora i na wiosenną zgadywankę. A w zamian nietypowa nagroda: książka napisana przez najwybitniejszych ludzi polskiego filmu – reżyserów, aktorów, scenografów, producentów – pełna wspomnień i prześmiesznych anegdot. Są też elementy kulinarne więc można to dzieło zatytułowane „Filmowcy” zaproponować jako nagrodę w naszym quizie. Aby książkę opatrzoną dedykacją i autografem otrzymać trzeba odpowiedzieć na trzy pytania (bezbłędnie oczywiście) i spiesznie wysłać list na adres: internet@polityka.com.pl
A oto pytania:
1. Co nam daje surowa marchewka?
2. Z zielonych listków młodego oregano można zrobić pyszny chłodnik, a jak brzmi polska nazwa tego ziółka?
3. Dlaczego zupę szczawiową je się z jajkiem i ze śmietaną?
Już siadajcie do klawiatury. Czekam na listy i wzywam posłańca po odbiór paczki. Powodzenia!
Komentarze
Ha, wysłałam odpowiedzi, chociaż zagapiłam się dzisiaj i zapomniałam, że to środa z zagadką. Okazało się wszakże, że i konkurs dzisiaj ogłoszony został później. Teraz słucham obrad Senatu, poranek mglisty po nocnych deszczach, a za godzinę zajmę się przygotowaniami do obiadu i babskiej kawy blogiowej. Roboty nie ma dużo, bo Nirrod zostanie potraktowana normalnym , domowym obiadem, a nie odświętno – przyjęciowym. Pyra gotuje dzisiaj zupę pieczarkową typu „do gryzienia”, robi kotlety mielone z łopatki (efekt wczorajszych zakupów. Zmieliłam prawie 1,7 kg mięsa i podzieliłam na 3 spore porcje, z tego jedna na dzisiaj) , ziemniaki pioeczone a la Nemo z piekarnika i sałatka z pomidorów, rzodkiewek i zioeleniny. Na deser i do kawy babeczki z wiśniami i kokosem. JeŻewli Marialka da radę wpaść między zajęciami, to też dostanie talerz zupy.
Przed 17.00 przyjedzie Grażyna na kawę, babeczki i sok owocowy (bo samochodem się przytoczy). W ogóle chyba nie będzie dzisiaj żadnych procentów, bo jak tu poić kierowców?. Najwyżej my z Młodszą i Marialką możemy lampkę wina czy liekiszek nalewki wypić, ale znowu jak tu coś wypic przy niepijących? Więc będzie „sucho”
Ojej, znowu literówki. Gamoniowata ta Pyra okropnie , przepraszam.
A Wojtek z Przytoka jednak zginął nam całkiem z horyzontu.
Ja tu sobie „żyły wypruwam” żeby Towarzystwo integrować, a ten się spod naszej kurateli wyrywa. Trzeba będzie przed egzekutywę albo coś!
No proszę od samej myśli o liekiszku madame sie plątek zajęzył?
– Kierowniszko, kierowniszko kochana… Kierowniszka da ten sześsiopaszek piweszka…
– A może by tak coś jeszcze do tego „piweszka”, co?
– Tak kochana, koniesznie… Jeszsze tfie flaszeszki…
Kapitańskim kartofelkom nic nie brakuje ale wydają mi się lepsze po obraniu, poćwiartowaniu i wstepnym, a nawet prawie ugotowaniu. Wtedy nie posiadamy wprawdzie skórki (skąd ją mieć zdatną o tej porze), ale podgotowane krawędzie… hkm… pyrek lepiej się złocą i smaczniej chrupieją . Kremowość w środku bez zmian.
Z czym ta łopatka zmieszana bedzie?
cześć Pyro
cześć reszcie jak już się pojawią
pogoda się u mnie psuje
pewnie dlatego, że zaplanowałem polatać po mieście
:::
fajnie macie z tym swoim spotkaniem
a mi odwołali pokaz w Poznaniu
szkoda, bo chętnie bym się wybrał
poodwiedzał znajomych i znane kąty
Brzucho – jak będziesz w Poznaniu to i nowych znajomych odwiedź. Wiadomo – na Tysiąclecia jest punkt kontaktowy blogu naszego.
Iżyk – mielone będzie klasyczne – czosnej, przysmażona cebulka odrobina bułki, 1 jajko + 1 żółtko, sól, pieprz, majeranek, wstystko leciutko w tartej bułce. Nie wiem, czy wiecie, ale moczoną bułkę w mielonych można doskonale zastąpić twarogiem.
A jeszcze słowo do Brzucha naszego – przeczytałam Kuchnię od dechy do dechy i Wasz artykuł mi się bardzo podobał. Takie reportaże kulinarne dostarczają wiedzy i przyjemności. Natomiast ogólnie rzecz biorąc miesięcZnik ten nie dla mnie, poza okazjonalnym zainteresowaniem. Skorzystać z niego raczej nie skorzystam, przewodniki po winach i knajpach są w innych źródłach, a cena 8 złotych jest dość wysoka. Dwa – trzy numery kuchni i można mieć niezłą książkę. Oczywiście zawodowcy patrzą na to inaczej.
dzięki za miłe słowa
ja kupuję Kuchnie już z nawyku
i to raczej po to żeby samemu coś wymyślić
najważniesze, że zamówiono kolejny tekst
:::
a jak już będę w Poznaniu
to oczywiście, że spijemy kawkę
pod pozablogowe plotki
:o)
Iżyku ” madame sie plątek zajęzy” bardziej skutecznie gdy doniosę „koniak z bukietem”
Iżyku – anegdota przywieziona przeze mnie z mazurskiej włóczęgi lata temu :
Panie Starszy , krzynke piwa proszę.
-Jak to krzynkę piwa? Najmniej mały kufelek może być.
– Panie mówię przecież, krzynkę piwa. Pan nie wiesz kto ja jestem.
-A kto Pan jest?
-Krzipek Panie, krzipek
Witajcie, mielone lubię z bałaganem. Bałagan dodany do masy dobrze robi na ilość. Ojej, muszę zniknąć.
Brzucho,
gratulacje i powodzenia w piórze.
Pyro,
może Wydziału Zamiejscowego, bo określenie „punkt kontaktowy” dzieła nie uniesie. Wyrazy uznania !
Szczegół. Bułkę, tartą, do kotletów mielonych moczę w śmietanie. A posmażone kotlety w płaskim rondlu duszę w maśle z cebulą i czosneczkiem i co się nawinie, np śliwki kalifornijskie, czy morele suszone. Nadmiar kotletów zamrażam.
Ech! Podsmażone kotlety miało być. Sorry.
Iżyku,
jak chcesz robić ziemniaki w innej wersji, to nie nazywaj ich już moimi 🙄 Moje mają być surowe przed pieczeniem i już! Gotowane i później pieczone inaczej przyjmuja przyprawy i inaczej smakują. Nie twierdzę, że gorzej, ale inaczej. Nieobrane też mają inny smak po upieczeniu. Nieobieranie stosuję wobec młodych i własnych z ogrodu, tak do grudnia. Potem wszystkie obieram. Piekę w górnej części piekarnika w temp. 200-220 stopni, aż będą z wierzchu rumiane i chrupiące, a w środku kremowe (20-30 minut). I nikt mi nie przetłumaczy, że lepsze są podgotowane 😎 Z wrodzonego lenistwa nie lubię metod skomplikowanych i czasochłonnych, przygotowanie potrawy do pieczenia nie powinno trwać dłużej niż nagrzewa się mój piekarnik czyli 15-20 minut 🙂
Wczoraj jednym tchem wymieniłeś
„rudych, leworękich, bydlaków i zwykłych idiotów” 😯
Za leworękimi ujęło się kilku „mańkutów”, za rudymi – nikt. Znaczy się – na blogu rudych niet. Czy znasz „współczynnik rudych” w Irlandii?
Iżyk, się poprawiłam. Wysłałam list na nowy adres.
Garażyna. a co w bukiecie? „mazurski bukiet” to wiązanka wędzonych węgorzy wręczana tak „egzogennym” notablom, lekarzom i adwokatom, jak i „endemicznym” VIPciom. A kiedyś po prostu wymienialiśmy kobiety na koraliki.
Madame. ty sie wymów od spijania tej kawki, bo on cię z torbami pusci! 400 białego, 400 półwytrawnego i po 400 różnych czerwonych…
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,40765,2967618.html
To smakosz? To hurtownik! 😉
Iżyk, nudzisz się?
a może ja z pustymi rękoma nie wpadnę na kawę?
:o)
No, po prostu kocham Was. Też hurtem (czas zachwytów indywidualnych minął mi jakiś czas temu) niemniej afekt jest szczery i wielki
Oj, ja też zjadłabym móżdżku…Może być na grzankach albo i na talerzu byle z jajeczkiem i cebulką. Niestety tak często go oglądam jak w dzieciństwie -mandarynki.Co ja plotę- zdecydowanie rzadziej.Można rzec w ogóle!
Ja się pytam, dlaczego zaczynać od białego wina i to półwytrawnego, by po wielu hektolitrach dojść do czerwonego 😯 Czy nie jest prościej zacząć od czerwonego?
Bikont i Makłowicz – ludzie do wynajęcia 😯 Czy oni pisywali recenzje kulinarne przed naszym Gospodarzem?
No właśnie ! Iżyk wprowadzil mnie w stan rozmarzenia.Gdzie kupujecie móżdżek?
1. Surowa marchewka daje nam soczek ( a np gotowana jest juz wstretna)
2, Oregano po polsku akcentuje sie na przedostatniej sylabie od konca jak np RepublYka Poludniowej AfrYki.
3. Do szcawiowej dodajemy smietane i jajeczko na twardo bo tak jest smaczniej niz bez smietany i jajeczka.
CO WYGRALAM?
Pyro Droga Boj sie Boga!! Jak ja to wszystko zjem?!
Melduje poslusze, ze moge sie troche spoznic.
Curiozum Vitae napisałem , Zaniosłem ale nie było potrzebne. Zaczynam pracę 5 maja jako fotograf i specjalista ds wystawiennictawa. 5 godzin dziennie , 5 dni w tygodniu. Wynagrodzenie jak to w muzeum ale zapłacony ZUS , z czego cieszę się najbardziej.
Się będę musiał sprofesjonalizować jako fotograf.
Po 13 będę mógł normalnie prowadzić swoją firmę.
Marzenia się spełniają. A jakie towarzystwo w pracy. Sam miód 🙂
Jeśli istotą dobrego smaku jest harmonia tego co się dostaje na talerzu oraz konotacje kulturowe będące pochodną wychowania, kultury,
zamiłowania oraz NABYTYCH KONTAKTÓW,
-to chyba dla nikogo już, z przeszanownych blogowiczów nie powinno być tajemnicą ,że od pewnego czasu zaczęłam realizację punktu o nazwie „nabywanie kontaktów”.
Dziś jest apogeum ( sinusoidalnie rzecz ujmując) owej realizacji.
Ten bukiet to nie taki jak Ty masz na myśli Iżyku , bo koniak nabędę drogą kupna w formie zakorkowanej i nie będę sprawdzać w sklepie tego bukietu . A i „mazurskiego bukietu” wew pyrlandii nie uświadczysz.
Dodam do tego zwykłe bukietowe socrealistyczne goździki. Zaraz obdzwonię kwiaciarnie, Niech szukają owych sentymentalnych wspomnień . Może się uda. Suszone z grubych ksiąg ma się rozumieć w grę nie wchodzą – bo to nie o TAKE aromaty nam chodzi.
Za radiem Erewań donoszę ,że marchewka znakomicie wpływa na potencję .
Tylko trudno ją przymocować.
O Niewzywany Nadaremno! A co mnie Kapitan buty szyje? Toć odszczekałem i na kapitana zwaliłem, że judzi 🙂 O rudych (np. sławka żonie) zapomniało mi się zupełnie przypadkowo. Zupełnie też przypadkowo Kierownictwo mogłoby tu zajrzeć… A i Sławek przy sandaczu jakoś tak tym nożem wywija…
Poważnie – nic tak „dobrze” teorii nie robi, jak eksperyment. Rozumiem, że kapitan kartofle gotował, piekł i porównał?
Brzucho
1. ja mam nadzieję, że ten twój dwukropek, kółeczko i nawias to usmiech? Tak tylko pytam, jakby co.
2. Bikonta ciepło wspominam jeszcze za „jadłem w…” w magazynie wyborczej ale on to jak Russak – sam nie gotuje, tylko mówi/pisze?
Misiu, to stawiasz?!
Bardzo sie ciesze!
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Marku, gratuluję pracy, spełnienia marzeń no i co najważniejsze- towarzystwa!
Ja się też przyłączam do gratulacji dla Marka
1. przyjemność chrupania
2. lebiodka
3. zgadzam się z Heleną 🙂
Nigdy nie jadłam móżdżku. Jakoś nie miałam odwagi chwycić do ręki, w gościach też się nie przytrafił.
Za to jadłam wątróbkę z nutrii i to jest najdelikatniejsza rzecz, jaką miałam kiedykolwiek w zębach.
Haneczko droga,
Móżdżek najlepiej jadać przy użyciu sztućca. Chwytanie móźdżku do ręki – w dodatku przy gościach – może zostać poczytane jako nietakt albo wręcz mezalians!!
Marka już obściskałam telefonicznie, a za chwilę wyłączę maszynę, co by mnie nie ciągnęło.Ogłaszam badanie naukowe pt „skąd się biorą fury piasku w domu, w którym nie ma dzieci ani psa?” Przed chwilą zamiotłam tak po łebkach w pokoju, swoim pokoju i na korytarzu – nie przesadzam pół fury piasku. A przecież wczoraj też zamiatałam. Kiedyś było na dzieci, potem na Męża, teraz nie mam zgonić na kogo. Podsypuje jakaś wredna wróżka, czy co?
Nirrod – bez obaw. U mnie nie ma przymusu jedzenia, picia ani w ogóle czegokolwiek. Chcesz, zjesz, nie chcesz, możesz podskubywać kwiatki. Co mi tam.
Sam miód, to akurat coś dla Misiów 🙂 Rozumiem, że Galeria Kulikowska na na tym nie ucierpi?
Przykro mi, p. Heleno, ale w w temacie szczawiówy to sie Pani myli. Głęboko. Nie dodajemy otóż do zupki śmietany z jajem, że jest smaczniej niz bez. Jajko otóż ze smietaną jest nadal takie smietanowo-jajeczne i dlatego trzeba je szczawikiem przykwasić. Podobnie z żurkiem.
Andrzeju Sz., w gościach jestem grzeczna, tylko w swojej jaskini nawet zupę tymi ręcami. Ale dobrze, zgodliwa jestem, niech będzie sztuciec. Tylko że móżdżek wygląda na surowo tak jakoś wieloznacznie, mam opory.
Dzisiaj mam wolne, więc z radością poczytuję. Markowi gratulacje! 🙂
Radość z towarzystwa spowodowana pewnie tym, że damskie! 😉 Znowu będziesz sobie ręce po łokcie urabiał przy cieście drożdżowym? Że też ta Ostrołęka tak daleko… Radości i satysfakcji z nowej pracy życzę.
Frakcja wielkopolska będzie miała dziś pyszne popołudnie! Reszcie Towarzystwa smakowitego dnia życzę. 🙂
Iżyku, poczta list zawróciła pisząc jak niżej:
This is an automatically generated Delivery Status Notification
Delivery to the following recipient failed permanently:
vokuya1@poczta.onet.pl
Technical details of permanent failure:
PERM_FAILURE: SMTP Error (state 14): 501 5.1.3 Odbiorca nie istnieje / Reciver not exists
—– Original message —–
Received: by 10.142.148.7 with SMTP id v7mr5655741wfd.218.1207127745966;
Wed, 02 Apr 2008 02:15:45 -0700 (PDT)
Received: by 10.142.144.1 with HTTP; Wed, 2 Apr 2008 02:15:45 -0700 (PDT)
Message-ID:
Date: Wed, 2 Apr 2008 11:15:45 +0200
From: „Teresa Stachurska”
To: „=?ISO-8859-2?Q?I=BFyk?=”
Subject: =?ISO-8859-2?Q?Fwd:_Witamy_w_I=BFyk=F3wce?=
In-Reply-To:
MIME-Version: 1.0
Content-Type: multipart/alternative;
boundary=”—-=_Part_197_31732109.1207127745957″
References:
——=_Part_197_31732109.1207127745957
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: base64
Content-Disposition: inline
Panie Marku – gratuluję !
Pamiętacie pastele Witkacego na szarym papierze dotyczące tego ,jak suptelnie i dystyngowanie jemy w towarzystwie a jak zremy gdy nikt nas nie widzi?
Iżyku, co tam poczta. Oto ten list:
Wysłałam znajomym (ca 50 osób, głównie Suwałki, Białystok, Warszawa) adres do strony Iżykówki. Gdyby ktoś z nich zapragnął się kontaktować to nie można mu wróżyć powodzenia, bo adres na stronie nie działa. Szkoda chyba. Albo się pośpieszyłam.
Pozdrowienia, Teresa
W Gdańsku móżdżek widuje nieregularnie w kilku niedużych sklepach firmowych okolicznych masarni. Z dzieciństwa pamiętam jego smak jako pasztetową na ciepło. Swojej rodzinie nie mialam odwagi zaserwować, aczkolwiek Młoda z apetytem jada ozory, żoładki drobiowe, serca, wątróbkę, kaszankę i ogryza gotowane nóżki wieprzowe.
Iżyku, ja judzę? 😯 Bo to był dzień Judasza, który był rudy, a może i szmaja?
Co do kartofelków, to Ci wierzę na słowo 🙂 Przecie nie twierdzę, że moje lepsze, jeno że mniej fatygi przy nich, a jak się zmieni procedurę, to już nie będą „po mojemu” tylko po Iżykowemu 😉
Misiu, wiec to jednak nie byl primazart? a do tego ZUSik, gratulacje, bedziesz robil, co lubisz, a od trzynastej juz wolno, a czy zdazysz wpasc przed 5.05? coby fote zelastwa ozdobic jednostka wlasna,
Izyku, rzeczywiscie nic tak dobrze nie robi, jak eksperyment, a szczegolnie z Rudym
Sławku
Wyjazd w następną sobotę, niedziela w Paryżu.
Bilet leży i czeka.
Dziękuję wszystkim za życzenia. Galeria Kulikowska może tylko zyskać, wszak soboty i niedziele wolne, a i imprez do fotografowania więcej.
Po 25 latach na własnym czas poczuć na grzbiecie silną kobiecą rękę 🙂
Wiecie, ze sa ksiazki kucharskie bez obrazkow?! Wlasnie dotarla do mnie „Kuchnia zydowska wg Rebeki Wolff” i moge zaczac gotowac na zasadzie „wez masla, ile ci trzeba”… Podziekowania dla Pani Basi za opracowanie i wydanie, a Gospodarzowi za przyslanie! Przegladam ja sobie i stwierdzam, ze wiele potraw znam z dziecinstwa i sama je robie nie wiedzac, ze pochodza z kuchni zydowskiej np. szarlotka z bulki i jablek. Dla mnie to kuchnia kresowa, a tam wiadomo, jakie bylo pomieszanie 🙂
Co rudych brak? Oczywiscie, ze sa, zawsze bylam ruda, chuda i piegowata i pomoce domowe mojej matki w Polsce wspolczuly jej, mawialy: „Pani z taka dziewczyna to sie nawet traktorzysta nie ozeni”… No i chwala, ze tak sie nie stalo. Pegery splajtowaly.
Witaj na blogu, chuda i ruda Doroto 🙂 Poprawisz nam wspolczynniki, a moze jeszcze dorzucisz cos do dyskusji 🙂
Mą Kapitę. Tam u góry leci tak:
„Kapitańskim kartofelkom nic nie brakuje ale wydają mi się lepsze po obraniu, poćwiartowaniu…” bla, bla, bla. Wytłuściłbym bym podmiot „mi”, któremu to tak się wydają lepsze ale nie umiem.
Kapitan myśli, że ja by śmiał tak w oficerskich kartoflach grzebać?! 😉 Swoją drogą namawiam. Wszystko z przyprawianiem tak samo tylko z wody na durszlak. Nawet tak jakby niedbale – bez respektu i z rezonem. Gorące, ledwie obciekną i na oliwę. Zewnętrze powierzchnie, szczególnie krawędzie mają wypłukaną skrobię i inaczej sie ta chrupka skórka jakoś tak tworzy. De gustibus etc.
Pani Tereso. Konfuzyjnie mi… 😳 Jak się tu do p. Gospodarzowego zwierzyńca zapisywałem, to lękałem się, że pomyślą o autoreklamie. Nie wiem co powiedzieć.
A propos poszedlem i poszlem (na piwo) to przypomniala mi sie piosenka. Czy ktos wie, kto to spiewal?
Odeszłaś mnie
Samego zostawiłaś
Odeszłaś mnie
Mówiłaś że lubiłaś
Odeszłaś mnie
Jak moja trzecia żona
Odeszłaś mnie
Zapachem ciał znęcona
Odeszłaś mnie
Jak kapeć mnie rzuciłaś
Odeszłaś mnie
I nóż mi w serce wbiłaś
Odeszłaś mnie
Jak się odchodzi z wiatrem
Odeszłaś mnie
Jak idzie góral w Tatry
Odeszłaś mnie
Przy tobie byłem bogiem
Odeszłaś mnie
Choć byłaś mym nałogiem
Odeszłaś mnie
I z wiatrem przeminęłaś
Odeszłaś mnie
Od ust mi biust odjęłaś
Odeszłaś mnie
Zabrałaś smak pończoszek
Odeszłaś mnie
Samotnie noce znoszę
Odeszłaś mnie
Pruję na głowie kłaki
Odeszłaś mnie
Wnet zjedzą mnie robaki
Izyku,
wszystko OK, ale ja moich kartofelkow nie cwiartuje, tylko osemkuje albo kroje w poprzek na 2-3cm plastry. Wierze w Twoje zapewnienia i na pewno wyprobuje. Na razie pojawily sie juz mlode, a tych szkoda obierac…
Marku,
Też gratuluję Ci angażu . Wczoraj zastanawialam się czy to nie żart i cieszę się, że to wiadomość serio. 🙂
Drodzy kulinariusze z kraju praojców,
Zadano mi pytanie: gdzie można kupić trawę-żubrówkę w „ilościach ponadsymbolicznych”?
Nie chodzi mi o setki kilogramów ale o więcej niż „dziesięć źdźbeł” na przykład.
Pytanie pomocnicze: czy tego ktoś używa w gastronomii poza wódeczką żubrówką?
Za ten magiel do makaronu
http://www.winohobby.biz/index.php?products=product&prod_id=178
ASzyszu!
Żubrówkę, w takich ilościach, jak piszesz, się zbiera! 🙂 U nas w okolicach wsi Osowa, niedaleko Sobiboru nad Bugiem.
A poza tym:
http://taliessin.webpark.pl/
andrzeju.jerzy
To znaczy co? Mam wsiąść do pociągu bylejakiego, zabrać ze soba gumiaki i sierp oraz jutowy worek i przyjechać?
Trzebaby pewnie czekać do lata?
Panie Marku,
dołączam do grona gratulujących. Powodzenia życzę najserdeczniej.
Siedziałam tak długo cicho, bo tu nigdy nic nie wiadomo.
ASzyszu!
Tak,tak! W lecie wsiąść do pociągu bylejakiego.. To jest, to! 🙂
Ufff. Już po nagraniu i można wrócić do pracy. Quiz rozwiązany. Nagrodę zdobyła Madzia (prosze o kontakt mailowy i adres by wysłać nagrodę). Tuż za nią (dosłownie w parę sekund) nadesłaly prawidłowe odpowiedzi Pyra i Nemo. A więc książka „Filmowcy” pojedzie do Madzi, która być może na stałe dołączy do naszej grupy smakoszy. Odpowiedzi zaś były takie:
1 – Surowa marchewka jest świetnym źrółem błonnika i karotenu;
2 – Oregano to lebiodka;
3 – Uzupełniamy ubytki wapnia spowodowane przez szczawiany.
Dla zwyciężczyni i pozostałych gratulacje!
Komunikat w sprawie rudych: Jest ich tu sporo. Wyliczać nie będę ale można by zacząć od zachodu czyli od Francji. I nigdy się nie ukrywali. A w dodatku Iżyk jedzie do Walii a nie do Irlandii. Może właśnie dlatego…
Trawka żubrówka jest do kupienia w dowolnych ilościach pod brama Parku Narodowego w Białowieży. A bywa na targach w całej tamtej okolicy.
Marku, o rany! A komuż Ty się tu na blogu oświadczasz? Czy jedziesz po żone do Paryża. Trochę wyjaśnień proszę. I czy w tej sytuacji na Zjazd zarezerwować Ci więcej miejsc? Ja rozumiem, że środa to dzień zagadek, ale do tego stopnia?!
Witam i bardzo sie ciesze, ze w koncu sie udalo!
Madzia to ja 🙂
Prima Aprilis był wczoraj. A dziś jest dzień normalny. No dobra, to książka pojedzie do Austrii. Byle jej nie przechwycił Pan Lulek.
meg_mag, gratulacje!
Marek pewnie bedzie mial szefowa a nie szefa 😉
Osobiscie znam rudego Walijczyka 🙂
kod: bbee <– czy to coś znaczy?! Mam nadzieje 😎
Zona Sławka nie jest żadna ruda, tylko Rudy, a to zasadnicza różnica. Zasadnicza!
Brzucho,
coraz bardziej mi się podobasz. 400 l z każdego szczepu czerwonego to je to. Potrzebujesz asystenta?
Iżyk,
znowu walnąłeś gafę. Zapisywałeś się do Gospodarzowego zwierzyńca ?! 😯
Piotrze
Jak odgadła Nemo moim szefem będzie kobieta.
Czas najwyższy skończyć w moim życiu z tym memłaniem, propagowaniem kawałków abstrakcyjnych , sztuczek podejrzanych.oglądaniem się na różne prądy, prądziki, arabeski, frykasy i frytki.
Wielu moich kolegów dawno już nie memła i jak na tym wyszli ?
Na przykład Majewski
a propos konia
ma ktoś w czeluściach swojego archiwum
teksty Dymnego?
szukam Prawielkanocy
i Ohydy (najlepiej audio w wykonaniu Kobuszewskiego)
:::
no dobra …odkryliście
jestem …jestem ..jestem
maniakalnym pożeraczem podrobów
móżdżek jest tylko jedną z moich słabości
No tak! Nie było mnie chwilę. Ale był za to niejaki Prima Aprilis 😉
I narobił bigosu:
hASzysz rozgląda się za trawą, Iżyk gniazdko porzuca, Misiu się sprzedaje do muzeum, Nemo robi pyry kapitalne, Pyra generalnie usuwa piach i spiskuje, Grażyna znajduje apogeum w sinusoidzie, Brzucho czerwonowini się hektolitrami, tylko za zwykłymi idiotami i bydlakami nikt się nie ujmuje, Madzia vel Meg_Mag sprząta (nagrodę Nemo sprzed nosa) i zapomina, że emaile fajnie się pisze, ale czasem też warto przeczytać odpowiedzi… 🙄
Tak w ogóle to mogło być gorzej 😉
Gratuluję tym, co to wiadomo! 😀
Źyczę powodzenia tym, co to wiadomo! 🙂
Pozdrawiam tych, co to wiadomo, czyli wszystkich!
paOlOre (chociaż ostatnio „Syzyf” bardziej do mnie pasuje 🙁 )
Marku, to prawda.Majewski nie memła! 😀
Dziewczyny były i się zmyły. Iżyk miał rację – grzech śmiertelny takie dziewczyny, jak Nirrod eksportować. Marialka jak zwykle w robocie, czyli nie u mnie, Grażyna stawiła się z bukietem mieszanym i „napoleonem” (!), Nirrod przytaskała dwa rodzaje sera.
Słuchajcie, kto do mnie następny? Wzbogacę się wreszcie raz w życiu jedyny.
Nemo – zrobiłam ziemniaki Twoją metodą – na 6 części wzdłuż, czosnek, tymianek (nie miałam rozmarynu) troszkę majeranku. Bardzo pierwszorzędne, ale siedziały mi w piecu 40 minut. Obiad i podwieczorek metodą „suchą” c.b.d.d.
Zapomniałam przywitać Dorotę I. Witaj. Jak dotąd najwspanialszym rudzielcem blogu była Ewa Wojtkowa. Rudych nigdy za wiele. A mańkutem jest Młodsza Pyra. Wredna Mamusia kupowała jej plakaty Mleczki „Bij mańkuta”. To z zazdrości – pięknie rysuje i pisze, a sama Pyra? Nie pytajcie lepiej.
Pyro,
chyba wszystko zalezy od pieca 🙁 W moim sa gotowe po 20 minutach przy 220°C. Moze tutejszy prąd jest lepszy 😯
U Lulka tez sie szybko upiekly, mozesz go zapytac. Mam nadzieje, ze obiad Ci sie przez to nie opoznil 🙁
Proszę państwa – oto Miś.
Uśmiechnięty jakiś dziś,
o depresjach nie pamięta,
ani że minęły święta
łapkę daje nam nie z musu,
w łapce zaś – odcinek ZUSu,
kierownictwo mu podchodzi,
soczek z marchwi mu nie szkodzi,
podśpiewuje coś pod nosem*
z fotografii krocząc stosem…
Cieszy mnie to niesłychanie,
widzieć Misia w takim stanie
i ciekawość aż mnie pali,
czy ten stan mu się utrwali?
Bo zobaczyć Misia z trwałą –
to by mi się podobało! 🙂
*Brzmiało to trochę jak „Hej ho, hej ho…”
Iżyku,
jeszcze raz. Proponuję poprawić na swojej stronie adres, a ja sznureczek (autorstwa Alicji) do niej roześlę powtórnie i poproszę by podać dalej. To nie boli. Przy okazji przeproszę za błąd w adresie.
Nemo,
coś Ci się pochusteczkowało z tymi piosenkami?
„Odeszłaś mnie”? Nie mam pojęcia czy ktoś to śpiewał!
Wiem kto śpiewa „Ogrzej mnie” ewentualnie „Przeklnę cię”.
Nie Cię, jakąś inną cię, a właściwie to innego cie. A może cia? CIA?
W zamian należy Ci się wysłuchanie tej oto melodyjki….
Jest najbliżej. 😉 Gdy odeszłaś czy Odeszłaś mnie. Co za różnica?
A po wysłuchaniu możesz, w ramach retorsji, zrobić co tylko chcesz.
Katuj!
Tratuj!
Ja przebaczę wszystko Ci jak bratu.
Męcz mnie!
Dręcz mnie
Ręcznie!
Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!
Wymuszanie na krewnych zdjęć dla Młodszej, Lulek rozpoczął z właściwą sobie energią. W mojej skrzynce pocztowej jest 7 (siedem) przesyłek od Lulka. Jak Młodsza się do tego dorwie w piątek, to do poniedziałku jej pewnie zejdzie. Panie Lulku = pięknie dziękuję, o wrażeniach napiszę.
1936 to był rok urodzenia mojego ojca.
Ja już donosiłam wczoraj, że mój fajny syn jest rudy i leworęczny, a ja też jestem nieuleczalnie leworęczna, ale nie ruda. Swoje początki w szkole wspominam niemile, bo zmuszano mnie do pisania prawą ręką. Nie chciano mnie czytać jak pisałam w lustrzanym odbiciu od prawej do lewej. Wszystkie nożyczki sprawiały mi kłopot dopóki nie dostałam parę lat temu takich specjalnych. Większość porządnych noży się dla mnie nie nadaje, bo mają jedną fazę.Wymieniać można bardzo długo drobne uciążliwości życia mańkutów.
A zmieniając temat, dziś na obiad zrobiłam sznycle z cielęciny.
Dymny, Kofta i Wasowski z Przyborą. Czy to na pewno blog kulinarny? Meg-Mag konkurs wygrała, a tak się zaklinała swego czasu, że nie, nie będzie zrywać się o przedświcie! Gratulacje Madziulko. Swoją droga ciekawe w co się wpakował PaOLOre po tych nartach, że Syzyfowi kamienie liczy.
Była kabaretowa piosenka „Odepchłaś mnie” i śpiewał ją Stefan Friedman.
I to jest to o co pyta Nemo.
To już po spiaskowaniu ?!
Szybko się uwinęłyście, kobity! Jakieś ciekawostki, plotki?! Dalej z tym, opowiadać!
U mnie wczorajsze sznycelki mielone 🙂
Alicja – jakie spiski, jakie plotki .Chłopaków nie było, procentów nie było, Nirrod musiała przed wyjściem zjeść Mamine pierogi, to jak myślisz? Głodna do mnie przyszła? Były opowieści afrykańskie (Nirrod) amerykańskie (Młodsza), pogaduchy o mieszkaniach, o ochronie środowiska, o AE w Poznaniu (Nirrod kończyła, Młodsza robiła podyplomówkę, Grażyna też) Co więcej może się dziać w czasie 2 godzin?
Bobik.
Moge Cie czytac od rana do nocy.
Wspanialy hymn i jeszcze to „Hej ho. hej ho” w tle ….
Potwierdzam . Byłam u Pyry. Było fajne ciasto. Z wiśniami. Na kruchym spodzie. Z bezami i kokosem. Była też bardzo dobra owocowa herbata.
I z moim bukietem to co Pyra mówi to prawda. Tylko że ona nie wie ( teraz się dowie) że stanęłam na głowie ,żeby to były goździki. Podobno nikt już teraz goździków nie daje , więc kwiaciarnie nie mają takich co to „klapa, rąsia, buzia , goździk”. Jedna kwiaciarnia miała inne , bardzo pachnące i mniejsze. I używa ich tylko do dekoracji bukietów. I pani florystyka była
nieustępliwa. Powiedziała ,że albo się zdecyduję na mieszany bukiet albo żaden .I już. Bo się nie robi samych goździków. Nie miałam siły z nią
polemizować. Czasu było mało. Wzięłam to co oferowała z postanowieniem ,że jak wyjdę z kwiaciarni to wyczepię te inne „nie- goździki”.
Potem zapomniałam , bo byłam bardzo przejęta tym że idę do Pyry.
A jak wracałam do domu , był ogromny korek na trasie A2 , którą dojeżdżam do domu. Zderzyły się czołowo dwa samochody osobowe. Wyglądały jak harmonijka. Była policja , pogotowie, pomoc drogowa, I trochę to trwało zanim się rozblokował korek. Rozbolała mnie głowa od tego siedzenia w samochodzie. To na by było na tyle. Idę spać. Dobranoc.
Grażyna, co Ty taka mimozowata? Mnie się bukiet podobał, a koniak mnie wręcz onieśmielił, czemu dałam przecież wyraz „po Pyrowemu” No masz, paskudny miałaś powrót z tego podwieczorku. Przykro mi
Pyrko ,ale bukiet miał byc taki socrealistyczny do śmiechu 🙂
OK Grażynko – ja się do Ciebie uśmiecham.
Pyro, ja sie juz w zyciu wiele rzeczy nazaklinalam 🙂
Niestety od pewnego czasu musze wstawac ok. 6-6.30. Przynajmniej dzis dostalam nagrode za poranne meki 🙂 .
Zazdroszcze Wam tego spotkania, bardzo. Marzy mi sie jakas przyjemna posiadowka.
Zycze wszystkim dobrej nocy!
Gospodarzu, nemo nie szuka tanga Friedmanna.
Na dowód, że to co innego, spisałam z kasety:
Kto tak cierpi jak ja
Kto złamany nos ma
Kto wygląda jak łach
Proszę spojrzec, słów brak
To się stało przez ciebie
Miałaś ze mną jak w niebie
Nie wzruszyły cię łzy
Coś zrobiła, ech ty
Odepchłaś mnie
Tego ci nigdy nie wybaczę
Odepchłaś mnie
I śmiejesz się, kiedy ja płaczę
Odepchłaś mnie
Tak się nie robi nawet z psem
Odepchłaś mnie
Bo ja byłem mało męski
Bo życiowe miałem klęski
Bo śniadanko ci robilem
U nóg twoich byłem pyłem
Zapytajcie mojej matki
Wyszywałem ci makatki
takie na przykład:
„Gotuj zdrowo, nie żartuję
Potem z tobą poflirtuję”
Więc przyczyna gdzie?
Cóżem zrobił ci, że
Odepchłaś mnie
Już nie potrzebne ci me ciało
Odepchłaś mnie
Nie wiem, co w nim cię rozśmieszało
Odepchłaś mnie
Nie dając nadziej ani krzty
Ode…. ach ty
Odepchłaś mnie
Jak się odpycha kogoś w przejściu
Odepchłaś mnie
Zupełnie jak w tłoku przy wejściu
Odepchłaś mnie
Nie dotykając ręką
Przepraszam
Chiba mi serce pękło…
No dobra, spiaskowania nie było, ale przynajmniej kontakty nawiązane.
Następnym razem 😉
Brzuchu!
Pytałeś o : Prawielkanoc i Ohydę Dymnego.
Takich tytułów na sześciopłytowej ”Piwnicy pod Baranami” nie znalazłem.
Na przykład Majewski, jest.
Spis rad, Dymnego, też jest :
”Dokonalismy spisu polskich rad narodowych.
No rady my mamy takie:
gminna rada narodowa,
powiatowa rada narodowa,
dzielnicowa, miejska, wojewódzka, stołeczna,
krajowa rada narodowa,
rada bezpieczeństwa,
rada wzajemnej pomocy gospodarczej,
no jest jeszcze dziesięć rad aby dusza do raju
no i….radaberger.”
Dobra rada, zobaczę jakie mam.
Mogę jeszcze dodać do spisu :
rady blogowe. 😉
… a czasem nie ma rady oraz nie da rady.
Ohyda to piękny monolog w wykonaniu Kobuszewskiego
po prostu poezja
Prawielkanoc prawie znam na pamięć
ale mam luki (gwóźdź w mózgu czy co?)
:::
Majewski jest piękny niewątpliwie
:::
mieliśmy w Szczecinie kabaret
i ten kabaret robił co roku Dymnalia
zjeżdżała wtedy Piwnica
i jazda była bez trzymanki
Właśnie testuję pilaw. Wsuwam gorący az parzy ale powiem jedno:delicje to mało powiedziane.!!!!Rodzynki, migdały, kardamon i skórka z cytryny !Szkoda,że nie można przekazac aromatu droga blogowa!
Właściwie to nie pilaw a wariacje na temat.Całość zrobiłam w godzinkę.Ryż jest mięciutki ale jeszcze nie zamienil się w papkę.W przepisie chodziło o calkowite zatracenie konsystencji ryzu bo pół szklanki ziaren ma wchłonąć 2 litry płynu.1 1/2 LITRA MLEKA MA WYPAROWAC.Stąd tak długi czas gotowania ,a potem w lodowce po mocnym schłodzeniu pewnie wyjdzie krem. Jedyne co mi nie odpowiada to za dużo cukru. I tak dałam mniej bo zawsze do wszystkiego daję mniej niż w przepisach ale i tak następnym razem jeszcze ograniczę.Chyba polecę do kuchni i dodam cynamonu
Z cynamonem aromat przyprawiający o ekstazę! Dałam dużo bo lubię pasjami.Krótko: to jest to!
Nie wiem czy zazdrościć sugestywnej ekstazy ryżowej Małgosi. Nie wiem, bo nie lubię tzw słodkich legumin, a ten ryż mia na to wygląda. Na zdrowie Małgoś, niech Ci smakuje i służy.
Za 15 minut idę spać. Dobranoc
Też niesłodkam, więc Małgosi ekstaza mi się nie udziela, ale rozumiem, rozumiem…
Dobranoc Pyro,
sprawdz e-pocztę.
Alicjo, Pyro,
oj slodkie! Nastepnym razem zdecydowanie symbolicznie cukru, ale zapachy cudo
Mialam plan ambitny doczytac, to co wy tutaj tworzyliscie przez ostatnie 4 dni, ale sie poddalam. Pozostane w blogiej niewiedzy.
Pyra wymawia mi najedzenie, ale nie dodala, ze mimo tych pierogow, to jeszcze maly talerz zupy wciagnelam (pysznej zreszta), pyrki i kotleta plus ow torcik.
Mloda prawie kijem trzeba bylo zagonic do sprawdzania klasowek i zeby dziewczyny nie kusic nie siedzialysmy za dlugo. Jej uczniowie powinni nam pomnik postawic. A teraz juz pojde sobie spac. Dobranoc.
Ponieważ po drugiej stronie Kałuży jest już 03 kwietnia, ogłaszam poczatek imprezy 🙂
Wszystkiego dobrego Basi i Piotrowi z okazji Rocznicy Slubu życzy Alicja i Jerzor.
Wasze zdrowie po raz pierwszy i oby Wam się!
To ja też dolączam się do powinszowan.Wielu pięknych, wspólnych lat !
Basi z Piotrem: hip hip hurrra!
Tak trzymać… albo i czterymać! 🙂
Możecie być wzorem dla wielu osiadłych na mieliźnie…
paOlOre – Gescheiterte Existenz
I moje najlepsze życzenia proszę przyjąć !
Teresa
To jeszcze i my się dołączymy, ja i mój ogon. On jest niepiśmienny, ale i tak znacznie lepiej ode mnie potrafi wyrazić, że się cieszy i radości życzy.
Pani Barbaro i Panie Piotrze, wszystkiego dobrego!
Tuska
Również Grażyna dołącza się do życzeń. Uśmiechu , cierpliwości i wytrwałosci na dalsze wspólne lata .
Dziekuje za serdeczne przyjecie na forum. Mam zapytanko: Panie Piotrze czy twierdzac, ze oregano to lebiodka ma Pan na mysli oreganum vulgare czyli dziki majoranek uzywany w kuchni wloskiej?Czy moze mysli Pan o meksykanskim ziole uzywanym tez w celach leczniczych?
Osobiscie jadlam kiedys w Polsce lebiode przygotowana tak jak szpinak, bylo by to zjadliwe gdyby gospodyni domu usunela lodygi tej rosliny, byly twarde. Ale swoja droga dobry pomysl.
Doroto,
pytania i wpisy, rowniez dotyczace zaleglych tematow najlepiej wpisywac pod aktualnym, bo moga pozostac niezauwazone 🙁
Oregano czyli lebiodka (nie lebioda) to Oreganum vulgare, tak mniemam 🙂