Co Polska dała światu? Mazurki!
I nie chodzi tym razem o kompozycje Fryderyka Chopina. Ten dorobek polskiej kultury zawarowany jest na wyłączność dla Pani Doroty z Sąsiedztwa. My mamy swoje mazurki, nie mniej wspaniałe niż tamte. I na pewno równie warte popularyzowania w świecie. A teraz jest najlepsza do tego pora – Wielkanoc. I na stołach i w koszyczkach ze święconką i (przede wszystkim w gębie) króluje ten gatunek ciasta. A w dodatku są ich dziesiątki rodzajów. Wszystkie pyszne.
Tymczasem w świecie bardziej znane są polskie baby wielkanocne (nawiasem mówiąc też doskonałe) a mazurki nie! Musimy ten brak nadrobić. Dziś więc podnieśmy wszyscy krzyk: mazurki, mazurki i tylko mazurki. Zapewne każde z Was ma jakiś domowy przepis na najpyszniejsze z wielkanocnych ciast. Oto moje ulubione przepisy!
Mazurek cygański
5 jaj,2 i pół szklanki cukru, trzy czwarte szklanki mąki, 6 szklanek różnych bakalii: rodzynek, orzechów włoskich i laskowych, grubo posiekanych migdałów, krojonych fig, daktyli a nawet suszonych śliwek , w dowolnych proporcjach.
Do wyłożenia blaszki: papier do wypieków.
Jaja utrzeć z cukrem przy pomocy ręcznego miksera , na koniec wsypując po trochu mąkę. Do ciasta wsypać bakalie, (pozostawiając kilkanaście całych orzechów do przybrania wierzchu)wymieszać. Na blaszce wielkości piekarnika elektrycznego(to znaczy ok.35×35 cm) rozłożyć papier do pieczenia i na nim równo rozsmarować ciasto mazurkowe. Przybrać orzechami. Wstawić do nagrzanego średnio piekarnika i piec w temperaturze ok.170 st C, aż mazurek się zrumieni, czyli około 35-40 minut. Upieczony i wystudzony mazurek kroić w wąskie paski(3 cm X10 cm).
Mazurek kajmakowy
Ciasto:3 szklanki mąki, 30 dag masła, 3 żółtka, 3 łyżki cukru.
Do posmarowania blaszki :1 łyżka masła lub do jej wyłożenia papier do wypieków.
Polewa:2 puszki słodzonego mleka skondensowanego.
Do przybrania mazurka: orzechy, migdały, rodzynki, skórka pomarańczowa.
Przesiekać mąkę z masłem, dodać żółtka i cukier, zagnieść ciasto. Rozłożyć na blaszce lub na mniejszych blaszkach wylepiając podwyższone brzegi. Upiec na złoto. Mleko w zamkniętych puszkach gotować 3 godziny w wodzie. Po 3 godzinach lekko wystudzić puszki, zrobić szerokie otwory, wylać gotowy kajmak na mazurek: gotowane przez długi czas mleko zgęstnieje a cukier w nim zawarty skarmelizuje się i tak powstanie doskonały kajmak zupełnie bez pracy. Dopóki kajmak jest jeszcze półpłynny przybrać wierzch tworząc dowolne wzory z bakalii. Kroić po zupełnym wystygnięciu, na nieduże kawałki.
Mazurek królewski
2 kostki (50 dag)masła,2 szklanki cukru,2i pół szklanki mąki,10 dag migdałów,12 żółtek.
Do wysmarowania blaszki: 1 łyżka masła lub zamiast tego – papier do pieczenia.
Sparzyć, obrać i usiekać drobno migdały. Masło utrzeć mikserem na puszystą masę. Ucierając dalej wbijać po jednym żółtku. Nadal ucierając masę dodawać po trochu migdały, mąkę i cukier. Wyłożyć masę na wysmarowaną lub wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę. Z tej ilości składników będzie blaszka nieco mniejsza od blachy z piekarnika piecyków gazowych. Piec, a raczej suszyć, ciasto w piekarniku o temp,.150-160 st C około 30 minut. Powinno się stać złociste. Kroić po zupełnym wystygnięciu na wąskie, kilkucentymetrowe kawałeczki.
Komentarze
Mazurka czas zacząć !!!
Mazurka kupuję gotowego i wstyd się przyznać nigdy nawet nie próbowałem zrobić własnoręcznie.
Ciasta dzielę na żeńskie i męskie. Mazurek należy do tych pierwszych i wiem ,że paniom wywijanie mazurka wychodzi najlepiej.
Za to gniecenie wielkanocnej baby to dla mnie czysta przyjemność.
Świecką tradycją mojego domu od paru lat jest wielkanocna baba przygotowywana w sobotę późnym wieczorem i pieczona – tu narażę się fundamentalistom – w Wielkanocny poranek tuż przed śniadaniem. Na stół trafia gorąca posypana cukrem pudrem . W całym domu pachnie wtedy ciastem i dla mnie tak naprawdę zaczyna się Wielkanoc.
U mnie dziś zdjęcie zrobione w inne święto.
Wybrałem się wtedy na spacer. Padał deszcz, było paskudnie jak zwykle w tym dniu. Ale nagrodą była dziura w niebie i to co powstało w jej wyniku.
Swoją drogą to nawet się nie spodziewałem ,że jedno zdjęcie przesłane do mnie w nocy na moja pocztę zrobi na mnie takie wrażenie. Spałem dwie godziny…
http://www.kulikowski.aminus3.com
Święta znowu za pasem…
P.S.
To taki eksperyment
Jak widać nieudany. No to „po staremu”
http://kuchnia.na102.com/ilustracje/p30.jpg
Gdyby komuś brakło inspiracji…
Mazurek Cygański jest o tyle dobry,że mozna go szybko przygotować. Nie posiada jednak, w mojej opini, tej „ciastowatości” , która czyni dobroć ciasta. Jest zbyt puchaty. To oczywiście rzecz smaku. 🙂
Leje i dmucha, ale gdy spojrzałam na Nocną Babę A. Szyszkiewicza to miałam wrażenie, że nawet słońce zagląda mi przez ramię w monitor 😀
U mnie c.d. porządków. Pogoda w duża, szkocką kratę. Dzisiaj już 2 razy świeciło słońce i dwa razy niebo zachmurzyło się zupełnie. Duje, jak nie przymierzając tuż przed huraganem. Drzewa się kołyszą, że strach pod nimi przechodzić.Mazurki w moim domu są zawsze tylko dwa – kajmakowo-czekoladowy i królewski albo orzechowy. Dawno temu, kiedy jeszcze łasuchy w domu były, robiłam jeszcze pakowańca na cieście drożdżowym. Miał tę zaletę, że zapychał stołowników dokładnie. Pomyślmy – co najmniej sześć warstw bakalii albo konfitur odsączonych – najczęściej i to i tamto.
MAZUREK KAJMAKOWO – czekoladowy
2 SZKL. MąKI KRUPCZATKI,
100 g cukru pudru
kostka tłuszczu
4 żółtka
2-3 łyżki kwaśnej śmietany albo zimnej wody
szczypta soli
Z tego wszystkiego zagnieść kruche ciasto, zwinąć w kulę, zawinąć, schłodzić w lodówce. Rozwałkować, wyłożyć blachę mazurkową przy brzegach wytoczyć wałeczki z ciasta, ładnie widelcem albo czymś wycisnąć dekoracyjnie.
KAJMAK
2 szklanki cukru, 0,5 l. śmietanki, 2-3 łyżki dobrego kakao, 1 łyżka masła
Smietanę z cukrem gotować na malutkim płomieniu do czasu, aż kropla spuszczona na zimny talerzyk nie rozlewa się. Świetne do tego są głębokie patelnie – duża powierzchnia parowania i w 30-40 min gotowe.
Po zdjęciu z ognia dodać kakao i masło, ucierać drewnianą łyżką 5-8 min.
Ciep[łą ale już nie gorącą masę wylać na mazurek, udekorować rozetami z połówek migdałów, paseczkami smażonej skórki pomarańczowej itp, Brzegi można ozdobić białym, tarym lukrem. Można nim także coś napisać po zastygnięciu masy kajmakowej
MAZUREK ORZECHOWY
kRUCHEW CIASTO PRZYRZąDZAMY TYM RAZEM Z , SłOICZKA MASłA ORZECHOWEGO I 125 G MASłA ALBO MARGARYNY, 1,5 SZKLANKI MąKI KRUPCZATKI, 0,5 SZKLANKI CUKRU, 3 żółtek gotowanych na twardo i przetartych przez sito. pół szklanki posiekanych orzechów włoskich.
Dalej jak zwykle – zagnieść, schłodzić, rozwałkować , upiec na złoty kolor. Po wystudzeniu polewać z łyżki w nieregularne smugi roztopioną, gorzką czekoladą i białem lukrem, ozdobić połówkami orzechów.
mam pytanie raczej malo zwiazane z kuchnia. Czy ktos zna przyzwoity hotel w Szczecinie w miare blisko lotniska?
lotnisko w Szczecinie, jest w innym mieście (Goleniów)
i tak trzeba dojechać do Szczecina, ze trzydzieści kilometrów
ale z tego co wiem, jest transport lotniskowy
(lepiej się upewnić)
:::
w Szczecinie, na wlocie, są dwa sieciowe hotele
Ibis i Novotel
a w centrum Rycerski
pewnie średni poziom cenowo-wygodowy
nie wiem, bo jako szczecinianin (były) nie korzystałem
Andrzeju, 😆
Mam pytanie. W moich poukraińskich zasobach jest puszka mleka skondensowanego (nezbirane, zguszczene), wyprodukowanego w 2003 roku. Na wieczku jest wytłoczone 2030507. Czy to jest data przydatności do spożycia? Czy mleko w puszce może się zepsuć?
nemo
będą kolejne odcinki
ten był pierwszy w produkcji
ale nie w emisji
były już o rybakach z Orłowa i Sopotu
i o piekarzu spod Płocka (Szwajcar naturalizowany naszym smakiem)
aha!
i jeszcze odcinek był o miodach pitnych od Maćka Jarosa
nemo wyglada mi to raczej na nr serii. Tak czy inaczej jesli jest slodzone, to nic mu nie powinno byc.
Brzucho dzieki. A slyszales cos moze o motelu „domek pilota”?
nemo,
Mleko w puszkach z UNRRA było używane na obozach harcerskich w latach 60. Z definicji powinno mieć wieloletni okres przydatności i nie powinno sie zepsuć. To „2030507” nie wygląda mi na datę choć może jest to zbitka roku, numeru tygodnia i dnia.
Masz do wyboru:
– poczekać dwadzieścia parę lat aby się przekonać
– otworzyć puszkę i sprawdzić
W najgorszym wypadku zużyć do baby wielkanocnej….
A u mnie jeszcze ciemno i nie widzę (nawet nie patrzę!), co za oknem. Mazurki to nie moja specjalność, baby swiateczne też, nocna baba jak najbardziej 🙂
Nirrod:
http://www.airport.com.pl/motel.php
Tak, tez to znalazlam, ale to nie dla mnie tylko dla mojego szefa i sobie pomyslalam, ze moze ktos z was obejrzal to z bliska, bo zdjecie nie zawsze oddaje rzeczywistosc.
Co Polska dała światu? Hm… Co ta polska dała? No, kopernika dała… A jak Kopernika, to i te ciasteczka takie, pioruńskie torniki, czy jakoś tak. Kąstytucję dała, co na niej Rejtan w poprzek rozchełstany leży. No i Szopena dała, ale napisał, że to jest źle, bo Dorota z sąsiedztwa takie mazurki obcykuje…
Jak mu tam na obczyźnie? Może zmókł, bo pada? Może sam jak palec, trzeci dzień w Sagradzie siedzi i boi się wyjść. Jeden roztrzepany Gaudi kiedyś tak wyszedł, a tu tramwaj znienacka… Ciach i nie ma, bo Annuszka rozlała na kocich łbach olej słonecznikowy. Nie, zaraz, to było w moskwie, nie barcelonie!
Mazurek cygański. Jak cygański, to chyba nie polska go dała, tylko bohema? Jak oni go robili? Jadą sobie te wozy kolorowe taborami, potem ognisko nad jeziorem, gwiazdy i rodowiczka na wozie kolorowym z gitarą, a główny cygan z małymi cyganami cygańskie mazurki na cygańskich patelniach smażą. Ile? A kto to wie ile mazurków cygańskich takie cygany zjedzą? Pewnie wiele i nie wiele, bo w sam raz… A może siedzi teraz w spiekocie, jak jakiś afacionado winko se zimne popija, papieropchy kurzy i nową Śmierć po południu na kolanie notuje. Tam, sieroty blogowe mazurki cygańskie ogryzają, a on jakąś carmen poprawia, że nie żaden Don Ernesto, tylko Don Pietro, bo mu piotr na chrzcie mu dali. Dali…
Może w muzeum na salvadora obrazki sie zagapił. Może głodny i przed wąsikami dalego nos w skupieniu pociera, okulary poprawia i bródkę głaszcze, a drugą reką dietę w kieszeni miętosi? Ten duży pieniązek na slimaka w miodzie, ten mniejszy na ogon mangusty, a za moniaki do chińczyka na krupnik.
Taaa… Obejście, kobitę i dziateczki na pastwę świąt zostawią, wyjadą i „doloż, moja dolo” biadolo, bo tęskno, az w dołku sciska.
A po powrocie… Oooo…, po powrocie to dopiero sa święta!
Dzieciakom…, gdzie dzieci? Chodźcie tu szybko! Macie jedzcie, hiszpańskie obwarzanki! Tylko nie kruszyć! Tu mamusia ma… O, to dla mamusi, proszę – hiszpański perkal! A dla Ciebie najdroższa… mam… zaraz, gdzieś tu była… O, jest! Proszę, ukochana, to dla Ciebie, najdroższa! Prosto z hiszpanii Ci przywiozłem. Cała drogę w garści, żeby nie zgubić. Masz… No jak, nie wiesz co to?! Hiszpańska mucha!
😉
(Się polega)
nie słyszałem nawet o „domku pilota”
Iżyku, cudowne 🙄 🙄 🙄
sierota ze mnie 🙁 Mialo byc 3 x 😆
Iżyku – ale ci historyja i to tuż przed cudownym Zmartwychwstaniem i bez Deymka bezkurcyji się obeszło.
Nirrod,
jak szef chce koło lotniska, to poleciłabym, speluna na pewno to nie jest. Ale do miasta jak na warunki europejskie faktycznie daleko, to tylko u nas 30km to „za rogiem”. Komunikacja z miastem powinna byc, jak słusznie zauważa Brzucho. Ale lepiej się upewnić, bo jak ta komunikacja to tylko taksówki…
Izyku, przepyszne
🙂
Teraz, jak patrzę, to „winko” na „hiszpański bikaverek” (bycza krew) bym zmienił, przez co wprost do corridy oko by się mrugnęło, a „papierochy” na „cygarety” – oko do fabryki carmen i prosto w hemingway’a.
Chyba się nie nadąsa, co nie?
Formalnie zdycham! Gorac dzisiaj byl lokrutny. Jutro przepowiadaja jeszcze wiekszy. Chlodzenie w domu „chodzi” pelna para, zbiera mi sie na kichanie i sily nie mam do niczego. Coz za szczescie, ze przy okazji prania dywanow (caly miniony weekend) przy okazji posprzatalo sie to i owo. Zatem do Swiat od strony czystosci i ladu w chalupce przygotowanam.
Pytanie tylko – jesli temperatura utrzyma sie w granicach obecnej, co mam podac na swiateczny stol? Chyba lody ino.
Pyro, Sloneczko Poznanskie, Ty mi powiedz co Twa latorosl potrzebuje. Bo bede musiala podeslac Ci via Email. Nie polecam sciagania ze slajdow – jakosc jedynie ekranowa.
Ide pic, bo suszy po dzisiejszym upale nadal
E.
Rchidno – dziecko potrzebuje charakterystyczne landszafty – wybrzeża, góry, jeziora i co tam jeszcze np charakterystyczne drzewa czy inną zieleninę i zwierzaki też mo0gą być. Bierze wszystko, łyka jak odkurzacz.
Córuś – na piekielny upał doskonala jest mocna herbata miętowa z cytryną. SchłodZone ale bez lodu (za duża różnica między tym, czym się oddycha, a tym co się połyka) bo angina już czeka za progiem.
Chce – dostanie. Czy to ma byc do druku? Czy do tworzenia strony internetowej? Bo od tego zalezy jakosc i wielkosc dokumentow, w tym przypadku fotografii. No i oczywiscie przesylam na Twoj adres. Odpowiada?
A mietowa pilam podczas dnia. Teraz 23:30 dochodzi plus „mroz” w domu to i cos cieplejszego sie zda. Uwierzysz ze Wombat sporowo sie udziela? Czynnie! Teraz!. Ze tez mu sie chce w taki upal.
Acha, fotografie podesle jutro, bo musze zrobic przeglad, a jest tego sporo.
E.
Prosze nie glaskac bobrow 😀
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,5014987.html
Echidna – do strony internetowej te fotki (www.4lo) potem geografia i potem te różne fotki. Ale to z Poznania, muszę zapytać jak wejść na jej stronę ze świata
Tu się piochwalę , a raczej Młodszą pochwalę – jedno z jej zdjęć z tymi „lodowymi waflami” obrobione wg wskazówek Sławka i z Jego tytułem (Las Macbeta) wygrało jakiś lokalny konkurs fotograficzny. Nasz blog to jednak potęga
Pyro, Echidno,
Dobrym źródłem zdjęć wszelakich jest któryś z serwerów hołubiących zdjęcia nieopatrzone restrykcjami lub prawami autorskimi. Na przykład:
http://www.sxc.hu/browse.phtml?f=search&txt=baba&w=1&x=0&y=0
pokaże rezultat wyszukiwania z hasłem „baba” (bo dziś tu o babach)
Zdjęć jest tam ze trzysta tysięcy, posegregowane tematycznie oraz niezłej jakości.
Dla mnie na upały najlepsze i pyszne przy okazji- dobra woda mineralna plus łycha miodu i plastry cytryny.A jak pozwoli się temu postać trochę i przeżreć……
A herbata, którą można litrami pić i jest co wąchać przy okazji:czarna herbata+gożdziki+ziele angielskie+cynamon(jak nie mam laski to sypię trochę w proszku), to traktuje się wrzątkiem i przykrywa na chwilę. Potem można odcedzić, dodać plaster cytryny ew. kostki lodu.Pycha i nie tylko gdy jest ciepło
Adres internetowy jest taki sam na calym globie. Potrzebuje koncowki – w tym przypadku: pl po kropce. Strone znalazlam, powedruje sobie po niej innym razem. A przesle tak jak obiecalam jutro.
Andrzeju Sz. – jasne ze mozna sciagnac z internetu fotki, obrazki i takie tam inne. Dowcip polega – jak w przypadku dyskow z np. fotografiami – ze powielajacych jest wielu. Ile razy mialam do czynienia z roznymi projektami, roznych firm, a oprawa graficzna byla cos podobna zbytnio. Tu jak w modzie damskiej – albo masowka albo…. Ja osobiscie wole to drugie. W obu przypadkach.
Pyro, Echidno:
http://www.geografia.lo4.poznan.pl/galeria.htm
Malgosiu – teraz jestem w domeczku to sobie moge powydziwiac na rozne sposoby. Ale w pracy pozostaje do wyboru kawa i herbata plus woda (ponoc zrodlana) chlodzona non-stop. Mozna jeszcze wyskoczyc do takiej jednej i jedynej w okolicy zarlodajni i nabyc droga kupna (to sformulowanie specjalnie dla Anrzeja Sz. – On to tak lubi) pepsi, cole i inne lepko-slodkie napoje jakich nie „prowadze”.
Kawe mam swoje, kilka gatunkow herbaty tez i to by bylo na tyle. Cytryne mi zezarli i wiecej nie przynosze. O innych dodatkach nawet wspominac nie bede.
Pyro czy Mloda zyczy sobie tez Afryke?
Wszystko – Afrykę, Pcim Dolny i Kalifornię – co kto ma, jest pouczające i pozwala z tego korzystać autor
ok. zobacze w domu co tam mamy w ostatecznosci dam zadanie bojowe Ulubionemu. Miesiac go nie bedzie moze chlopak zdjecia robic.
Dzięki wszystkim (Ulubionemu Nirrod też).
Coś z naszej działki – dzisiejsza „gazeta”podaje, że w przewodniku Michelina ciepłe rezenzje zebrał Kraków
Wydawalo mi sie, ze zdolam schowac sie przed losem w mysia dziurke. Gdzie tam. Uleglem calej serii potwornych motywacji. Uciekalem az za granice ale tutaj tez wpadalem z deszczu pod rynne.
Motywacja Nr. 1
Wszystko wskazuje na to, ze Brzucho byl kucharzem okretowym. Sam doniósl jak to uratowal przed glodowa smiercia okretowego motorzyste. Skoro byl okretowym kucharzem, to niech sie przyzna czy go przeciagano na linie pod stepka czy pod kilem. Poza tym niech zezna czy wchodzac z Biskajów do Kanalu La Manche mial pietra, ze zaloga ubije tego parzygnata.
Motywacja Nr. 2
Pokazano w jednym z linków zestaw garnków, miedzy innymi do gotowania gulaszu. Tu mnie dotknal lokalny patriotyzm. W Polsce garnki do tak swietej potrawy jak gulasz. Jak wiadomo, Wegrzy maja wszystko co sie kojarzy z gulaszem. Nawet sastemy polityczne. Ze wspomna dwa ostatnie. Maja one nastepujace nazwy. Gulyas socjalismus oraz gulyas turbo kapitalismus.
Gulasz po prostu plynie w wegierskiej krwi. Z odpowiednia doza papryki ma sie rozumiec.
Motywacja Nr. 3
Kotka Muli odmówila jedzenia miesa wolowego. Pod zadna postacia. Sery tez popadly w nielaske. Zachcialo jej sie mielonej pulardy. Czy jak tam nazywa sie kogut, który nie moze sie rozmnazac, albo kura która nie znosi jajek.
Motywacja Nr. 4
Firma ogrodnicza przyslala krzaki lesnych jagód które wymagaja gleby o PH 7. Skad ja to wezme skoro u mnie tylko glina i niema w poblizu torfowisk.
Byly i inne motywacje co doprowadzilo do decyzji wyjazdu do bratniego kraju. Pogoda, która Brzucho okreslilby jako zeglarska a Arkadius gotów bylby surfowac po lakach.
W wyniku dokonanej lustracji i zakupów stoi przed Brzuchem odpowiedzialne zadanie dokonania wyboru.
Do gotowaniu gulaszu znalazlem w trzech miejscach stosowne kociolki i jedna armate. Tak zwana Gulasz Kanone. Ta ostatnia raczej nie wchodzi w gre bo musialbym na Zjazd przyjechac ciezarówka. Pozostale kociolki do gulaszu wystepuja w rozmiarach od najwiekszego 28 litrów do najmniejszego 10 litrowego. Do tego odpowiedni uniwersalny stojak z obrotowym hakiem. Jak wiadomo, gulaszu nie miesza sie warzachwia, tylko obrace w obydwie strony kociolek. Warzachiew sluzy tylko na koncu oraz do nalewania gotowej potrawy. Najlepsze warzachwie sa drewniane ostatnio jednak nie wolno ich uzywac w gastronomii na terenie krajów Unii Europejskiej. W Unii wolno mieszac tylko przy pomoca plastyków albo metali. Podobno dyskutuje sie zastosowanie ceramiki. Mam na mysli noze i skrobaczki. Te które sa w obiegu nie posiadaja zgody ale tez niema zakazu. Materialy z których wykonane sa kociolki to klasczna stal w srodku emaliowana, stal nierdzewna i miedz nawet nieocynkowana. Zdaniem konserwatystów najlepsze sa kociolki emaliowane.
Tu, wiekie zadanie ale i odpowiedzialnosc dla Brzucha. Dokonam nabytku droga kupna, oddelegowalem stosowne srodki platnicze w walucie wymienialnej, prosze jednak abys podjal decyzje jaki ma byc ten kociolek. Na siebie biore zakup stojaka. Sadze, ze dokonam prawidlowego wyboru, bo tylko jeden model wchodzi w gre.
Nirrod tez jak gdyby wspominala o kociolku w zwiazku z czym winna wysunac stosowne postulaty.
Poza tym znalazlem równiez specjalne garnki do przyrzadzania zupy rybnej. Ksztalt tego garna jest nieco inny, ma postac stozka scietego wychodzacego malym otworem do góry. Chyba po to zeby zupa nie chlapala poczas gotowania. Pozostale sprzety identyczne.
Brzucho. W Twoich rekach decyzja. Jeden czy dwa garnki, jakiej wielkosci i z jakiego materialu.
Warzachiew moze chyba byc Twoja i nawet nie musi w pelni odpowiadac standardom EU.
Spracowalem sie, bo przy okazji kupilem te mieso mielone i ziemie do roslin oraz dla siebie wode mineralna.
W oczekiwaniu na kompetentne podpowiedzi, rownie ze stony kazdego komu dobro ogólu lezy na sercu
Pozostaje
Pan Lulek
Izyku to nie tylko dobre, ale i do śmiacia.
A śmiacie i ziewanie jest zaraźliwe. Ale nie tylko to, z mdłościami jest podobnie.
Każda próba jadacza przy stole, który próbuje odwrócić proces trawienia, jest na swój sposób sugestywna. Znam to z autopsji.
W zasadzie, tutejsze wypieki nie zasługują na więcej niż na jedną linijkę textu. Można to jeszcze krócej określić: są do ciała. Albo raczej szybciej z ciała wychodzą, niż na to wyglądają.
Większość z nich to dmuchańce albo gumowce. Lecz w okolicach świąt, również wiosennych pojawiają się wypieki przypominające do złudzenia polańskie mazurki. Forma owalna, od licha i trochę średnic.
Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, ze przy spożywaniu takiego delikatesa współpracy odmówiła mi górna prawa trójka.
I tym sposobem siedzę sobie z moim odłamkiem w dziobie i mam dylemat. Albo popsuć apetyt znajomych i obcym mi osobom, albo zepsuć sobie żołądek tym, co jest nie do strawienia. Parę pestek z melona lub muchę z Izykowego rosołu to pewnie bym strawił. Lecz tu w grę wchodziła złota koronka.
No i co? Cierpieć dwa razy. Przy trawieniu i z powodu straty tego, co i tak nie jest do strawienia.
Nie ma innej możliwości jak return. Być może ktoś z czytaczy jest takim virtuozem, który również we własnym dziobie pogrzebie i trafi na złoto bez prowokacji niezamierzonego efektu erupcji? Ale dla mnie jest to zbyt skomplikowane, podobnie jak tysiące innych rzeczy.
Tak wiec z powrotem na talerz toto. Tyle tylko, ze ci, którzy spoglądają na mnie zaczynają powoli dostawać wielkich oczu.
Teraz okazuje się, ze to wcale nie był taki wielki sukces. Co z tą zawstydzającą masą na talerzu zrobić? Pierwsza myśl, przykryć toto. Lecz to podwójnie wstydliwe, jeśli jesteś obserwowany.
Skórka pomarańcza, pestka czereśni czy ości rybne można pozostawić na brzegu talerza bez zwracania uwagi na siebie. Ale to, co już było w pochłaniaczu, okazuje się, ze jest czymś gorszym.
W końcu dopiero tam zaczynają działać śliniaki i zebrane informacje wysyłane są do centrali pod dekiel.
Była by to nieżywa stara ostryga, w try miga do toalety i po zawodach. Gorzej natomiast, gdy byłoby to w tym momencie, gdy chwalić zaczynają kucharza i jego menu. W takim przypadku chapnąłbym. Ale nie ostrygę, tylko ten wyszukany zwrot, który byłby już na końcu języka.
Arkadius – moja pracownia mazurkowa ma już pełen portfel zamówień na rok bieżący, ale słowo daję, że na następną Wielkanoc poślę Ci mazurka, przy którego jedzeniu takich tekstów popełniać nie będziesz.
Witam wszystkich serdecznie. Zabiegana ostatnio byłam okropnie, ale pilnie czytywałam po nocach wszystkie wpisy i to mi bardzo dobrze robilo na duszę.
Ciast na ogół nie piekę – mało deserowa jestem, ale ostatnio wnuczka się domaga takich zabaw, więc pewnie się zmobilizuję na Święta i zrobię jakiegoś mazurka. Najbardziej podoba mi się ten kajmakowy ze skondensowanego mleka ze względu na pracochłonność niewielką. 🙂
Panie Lulku, pularda to TAKA kura, a TAKI kogut to kapłon.
Smakowitego dnia wszystkim życzę. 🙂
Ja juz sie do jutra zegnam i de sobie posluchac o bezpieczenstwie pracy na platformach wiertniczych…
Alsa !
Moze mi w takim razie powiesz co ja kupilem. Na opakowaniu pisze FRISS PULYKA i cos jeszcze po wegiersku. Najwazniejsze, ze Muli zabrala sie do jedzenia jakby uciekla z Arki Noego po 40 dniach potopu. Jak kazda kotka nie dojadla do konca i troche zostawila. Znajome mi koty zawsze zostawiaja troche ale nie na potem tylko dla innych. Ten inny przyjdzie niechybnie w nocy i wrabie wszystko nie zostawiajac nawet odrobinki.
Taki to kocur niewychowany.
Za instrukcje w sprawie nazewnictwa dziekuje i powtarzam
Kura ==> pularda
Kogut ==> kaplon
A przy okazji co sie robi z pularda a co z kaplonem ?
Pan Lulek
Panie Lulku,
kupiles INDYKA 🙂 pulyka to po wegiersku indyk, indyczka
Dla Lulka
http://picasaweb.google.com/csikasznagy/TrentoSzeptember/photo#5118560572277154418
Panie Lulku,
friss=frisch=świeży
Kupiłeś więc świeże mieso indycze i pewnie dobrze o tym wiesz i tylko tak sobie żartujesz 😉
Z kapłona i pulardy można pewnie zrobić to samo, ale gdzie dziś dostać kapłona 😯 Pulardy u nas też nie uświadczysz, może u Sławka…
Dzień dobry. Widzę ,że się nie przydała Wam moja wczorajsza praca. Nawet Sławek ją przegapił. Pozdrawiam.
nemo !
Cale zycie uczy sie czlowiek i glupi umiera. Mieso indycze jest bardzo popularne na Wegrzech i stosunkowo tanie. O wiele tansze anizeli wolowina. Dziwne, bo Wegry znane sa z wegierskiego bydla stepowego z którego robi sie znakomite befsztyki i tatary. U nas w okolicach Guessing jest hodowla antylop tylko nie wiem jakich. Chodza sobie po lace i ogladaja tych egzotychnych autochtonów czyli ludzi po drugiej stronie parkanu. To samo dotyczy strusi, tyle, ze strusie mieso uchodzi za delikates i jest stosunkowo drogie. W dalszym ciagu oczekuje chetnych na przygotowanie zjazdowego gulaszu. Jednego kandydata juz dopadlem ale co to za konkurs w którym jeden juror bedzie mial tylko jednoosobowy wybór. Bo jak sie zdenerwuje, to przywioze ze soba syna szwagra, który jest z prawdziwego zawodu prawdziwym wegierskim kucharzem i da wszystkim skosztowac.
Bylaby poruta zabierac ze soba obcych co to nawet jezyka nie znaja.
Pan Lulek
Ja mogę zrobić zupę gulaszową. Gęstą.
Sypie, że świata nie widać. A zupę gulaszową robię dobrą, Pan T.Olszański byłby dumny.
P.S. A my tam jedziemy jeść czy gotować? 🙄
W takim razie ja zrobię oczy w słup.
A ja zrobię pompkę!
…do roweru?! 😯
Musiałam wyjść i dopiero teraz przeczytałam pytanie Pana Lulka o pulardę. Panie Lulku, jedyna pularda, o jakiej słyszałam, to ta z „Lata w Nohant”, będąca ostateczną przyczyną rozstania Chopina z G. Sand. 🙂
P.S. Ja tam uważam, że to dobry pomysł – jeden juror, jeden zawodnik. Reszta kibice.
I konsumenci 🙂
Otóż to! I kto to widział gotować dużo goracego na początku września! Upał będzie! (W razie draki podtrzymuję ofertę zupy gulaszowej).
Przyznam się, że jeszcze nigdy nie zrobiłam własnoręcznie żadnego mazurka i prawie ich nigdy nie jadam, za słodkie i za suche 🙁 Na Wielkanoc to lubię tylko sernik i baby, albo dobrą paschę.
Właśnie wyszła ode mnie Marialka, trochę sobie baby poplotkowały, trochę pogadały o jedzeniu, o zastosowaniu octu balsamicznego w kuchni włoskiej (Marialka włoską kuchnię północną ma opanowaną), wypiłyśmy po kieliszku wina mołdawskiego, pośmiałyśmy się na tematy okołomedyczne (ja opowiadałam o doświadczeniach I.Czajki-Stachowicz w charakterze „lekarza” uzdrowskowego oraz o rozpaczy przedwojennej 15-latki, że pewnie w ciąży jest, bo kąpała się z karpiem świątecznym itp dyrdymały nas się trzymały. Tak sobie rymnęłam wieczorową porą.
Wcięlo mi wpis……długi……d….ze mnie.
Pompkę na ręcach zrobię!!
Ach, „Córka czarownicy na huśtawce” – ileż razy śmiałam się przy tej lekturze!
O babach i sernikach to chyba jeszcze będzie, prawda?
Antek, za drugim razem idzie znacznie szybciej.
Stukaj od nowa.
Z utęsknieniem czekam na dobry przepis na sernik i poradę co robić by pięknie wyrośnięty w chwile potem nie opadał. Polecam się waszej mądrości.
Antkowa drugi dzień pochorowywuje, pokasłując i polegając w domu.
Więc ja, dobry chłop zajmowałem się obiadami. Musiało być szybko, prosto, nieskomplikowanie. Jak zawsze w tygodniu zresztą. Więc wczoraj każdy z naszej trójki dostał co innego. Żona duuży talerz smażonych warzyw z egzotycznymi przyprawami, córcia pizze z salami- lubi takie placki, a ja? Ja zjadłem sobie 10 knedli ze śliwkami, polanych śmietaną
i ozdobionych złotą smużką tymiankowego miodu.
Dobry jestem, no nie?? Trzy osoby, trzy dania!!
Ale to wszystko, moi drodzy, były mrożonki…. 8)
Na knedlach przejechałem się strasznie…nie kupię ich już nigdy! NIE
Dzisiaj było trudniej. Na blachę, do piekarnika wrzuciłem pokrojone, wytarzane w oliwie z pogniecionym czosnkiem i posypane tymiankiem ziemniaki. Obok leżały całkiem zgrabnie wyglądające kiełbaski. Ponakrawane tak gęsto nożem rach, ciach, ciach….
Kiełbaski kupione na wsi, z lokalnej niedużej masarni.
I kiedy to się w piekarniku, ja rozprawiłem się z tą sałato-cykorią, co Wam pokazywałem. Umyłem, poszarpałem na kawałki. Do tego sos, ten Piotrowy co przypomniała Alicja, z balsamico. Zamiast cukru dodałem troszkę miodu. Wymieszane i posypane wyłuskanymi!! i posiekanymi włoskimi orzechami. Jak ziemniaki się zezłociły, wszystko hop na stół!!
I powiem Wam, dobre było!! Że ziemniaki, to wiadomo, kiełbaski też się sprawdziły ( niech no tylko zacznie się sezon grillowy..) ale bardzo miłym zaskoczeniem okazała się ta sałata z tego zółtego radiczczio!! Pychotka wyszła! Na jedzonko załapal się też córci absztyfikant. Wciągnął co zostało!!
Do tego wypiłem sobie ukraińskiego Magnata, córcia jako że miała ciężki dzień uraczona została Miodowym Ciechanem. Żona herbatką. Absztyfikant, jako zmotoryzowany piwa nie dostał.
Fajny ten opis Antka. Antek: likier kawowy już nabrał szlifu – to naprawdę świetny deserek do kawy. Antkowej życzę szybkiego polepszenia, bo człek się z taką infekcją czuje paskudnie.
Małgosiou W – a jak myślisz, dlaczego Pyra z serników przeszła na paschę? Bo pascha nie opadnie, nie jest krzywa,nie jest niedopieczona, nie jest przepieczona i w ogóle – udaje się zawsze.
Pyro, ja tam się nic a nic nie przejmuję opadaniem. Moi panowie nie czekają nawet aż ostygnie. Wiedeński robię obowiązkowo na każde święta. I koniecznie struclę makową, bo syn sam nie wie, co lubi bardziej.
Haneczko,
ja często do pod masę serową daję masę makowę a między nimi układam śliwki kalifornijskie, lub morele suszone, lub śliwki i morele. Może to dobry pomysł ?
Przepis na dobry sernik: Kupić w cukierni Dykasa w Ząbkowicach Śl. Poezja!
Dolce Vita? Jest pytanie – http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3558&Itemid=51&limit=1&limitstart=0 .
Czarna znalazła , gdzie czerwona się dożywia. Walka była na pazury. Tak szybko, że nie udało sie uchwycić obiektywem.
http://alicja.homelinux.com/news/Wiewiory/
I która się najadła, Alicjo?
Tereso, mam nadzieję, że mi się nie przyśni taka kuchnia!
Smakowitego wieczoru życzę. Muszę zajrzeć do mięsa na pasztet. 🙂
No, proszę. Wiemy już, gdzie zawędrował Oskar Kulinarny 2008. A w kuchni molekularnej bez langustynek ani rusz 🙁 Kaszanka molekularna, to by była sztuka…
Brzucho, co Ty na to?
Dzięki, Tereso 🙂
Alicjo, ale ta czerwona jest szara! 🙁
Pyro! Antkowa pokasłując, dziękuje!
To z Przekroju to dla Iżyka!!
Czy widzieliście moje wczorajsze fotki?
Jako piewsze występowała zagadka. Nikt nie próbował odgadnąć….
No tak, ja nie mam wciągających koszulek.
A więc dzisiaj rozwiązanie konkursu!!
Jest to żytni chleb. Blacha chleba.
Jest jeszcze we wsi Rostki kobieta ( tam nie mieszkają panie, tylko kobiety ) która sama wypieka taki chleb. Coraz częściej, bo i przybywa amatorów. Kto spróbował – wraca.
Żyto własne, zawiezione do młyna wraca jako mąka chlebowa. A i młyn musi być właściwy, inni mąkę nawet potrafią spieprzyć!
Wyrabiany poprzedniego dnia, czeka na wypiek przez całą noc. Do pieca chlebowego w typowej wiejskiej, kaflowej kuchni mieści się sześć blaszek.
I jest sześć takich bochenków jak na zdjęciu. Jeden kosztuje dychę.
Właśnie dojadłem. Ze smalcem. Palce można odgryżć!!
A właśnie resztka miała być na nagrodę.
Żałujcie….. 😉
… tez jej mówie Małgosiu W, że szara, ale według książek tutejszych – czerwona. Ta czarna jest wielkosci małego kota, to największa wiewióra na ziemi (szare – to samo), a i tak ta mała pogoniła. Nażarły się równo, bo podsypywałam orzeszków, żeby sie nie pobiły. Ta czarna dzwiga duże brzucho – a że znam sie na nich już trochę, wiewiórach, podejrzewam, że cieżarna.
Zima ciężka, trzeba podkarmić.
Antku,
ja myślałam, że w tym apetycznym chlebie coś jest ukryte i w ogóle, i że to ma jakąś regionalną nazwę… No i nie było koszulki 🙂
Alicjo – czy one tylko orzeszki? A ziarno ewentualnie alibo kukurudza jaka?
Antku ja wczoraj bardzo uważnie obejrzałam tamte fotki i bardziej niż sam chleb , zaintrygowała mnie deseczka do krojenia chleba. Ma solidny wygląd i świetny uchwyt. Wydaje mi się ,że byłaby wspaniałą bazą do wykonania obrazu ( oczywiście po odpowiednim zagruntowaniu)
Może ktoś się skusi na taki mazurek orzechowy:
Na ciasto:
– 1,0 kg łuskanych orzechów włoskich
– 0,4 kg masła
– 0,1 kg cukru pudru
– 0,07 kg cukru waniliowego
– 0,08 kg żółtka
Na masę:
– 0,6 l śmietany 30%
– 0,08 kg cukru
– 0,5 kg łuskanych orzechów włoskich
– 0,07 kg cukru waniliowego
– 0,1 kg masła
Na wykończenie:
– polewa czekoladowa – 0,5 kg
– wiórki kokosowe lub orzechy arachidowe, lub inne, do przybrania
Wykonanie:
– Ciasto – miękkie masło połączyć z żółtkami, cukrem pudrem i wanilią, orzechy zemleć i dodać do masy, zagnieść, uformować kulę, zawinąć w folię włożyć na godzinę do lodówki.
– Masa – cukier wsypać do garnka, skropić wodą, zrumienić, dolać śmietanę i gotować 10 minut, następnie zdjąć z ognia, dodać posiekane orzechy, masło i cukier waniliowy, wymieszać i ostudzić.
Ciasto rozwałkować na cienki placek, nakłuć widelcem, ułożyć na natłuszczonej blasze i piec około 15 minut w temperaturze 180 stopni C.
Na ostudzone ciasto wyłożyć masę, polać równomiernie rozpuszczoną czekoladą, wykończyć wg uznania wiórkami kokosowymi, orzechami arachidowymi, płatkami migdałowymi,..
Przechowywać w lodówce.
Tereso S. na święta sernik musi być tradycyjny (znaczy rodzina ma takie stanowcze życzenie) inne robię w antrakcie, dziękuję za inspirację.
Za link też, poszłam obejrzeć kalendarz (maszyna wyrzuca, ale twój link też wyrzuciła), dzisiaj na pewno nie jest 1 kwietnia. To co to jest na litość boską? I dlaczego? Czy to możliwe, żeby ludzie do tego stopnia się nudzili?
Grażyno, pogadam z bratem.
Ale pewnie nie odda, w kuchni grunt, to dobra deska!
Internet to potęga.
Dzisiaj ich usłyszałem pierwszy raz w życiu.
A teraz mam do woli. Sześciu faciów z Kuby.
Posłuchajcie na ( moje ) dobranoc.
Oni to wszystko paszczami…..niewiarygodne
http://www.youtube.com/watch?v=RMNZ4gLittA&feature=related
Haneczko,
to tradycyjny sernik, tradycyjną struclę i eksces. Albo niespodziankę, w zależności od upodobań rodziny.
MałgosiuW,
Sernik musi po wyrośnięciu opaść!
Taka jest jego uroda. Do tego musi postać do następnego dnia, ochłonąć i nabrać właściwej konsystencji. Wilgotno-wzębnoidącej jakby.
Pulchne mogą być baby, młode dziewczęta też mogą być pulchne ale niekoniecznie.
Sernik ma być treściwy i namacalny. Jak mi nie wierzysz to spytaj nemo, ona ci powie….
Andrzeju!
Ma opaść, a potem znowu stać?
Do nastepnego dnia?? I ochłonąć?
Który sernik to wytrzyma.
Dobranoc.
Gwoli wyjaśnienia. Też lubię sernik, wariacje z sernikiem w tle przyszły z czasem. Ostatnio do masy dodawałam suszone wiśnie i suszone jabłka, na wierzch zaś polewę czekoladową w kratkę z łyżki (jak Pyra do mazurka).
Żeby sernik postał do rana musiałabym przywiązać go do siebie. Ty nie masz pojęcia jak mój syn pilnuje piekarnika, mąż obstawia tyły. Robię bardzo duży sernik i tylko dlatego przynajmniej jego część ma szansę nabrać właściwej konsystencji.
Ludzie!
Wy nie wiecie co tracicie! Sernik M U S I postać do następnego dnia. Wtedy dopiero smakuje sernikiem. Wy się opanujcie, trzymajcie żądze na wodzy a nie pożałujecie…
Tereso, naprawdę robisz ten 3,5 kg mazurek? Kto go zjada i w jakim czasie?
Andrzeju,
zastanawiam się, czy nadejdzie taki moment, że będę musiała zaprzeczyć Twoim twierdzeniom 😉 W sprawie sernika zgadzam się w całej rozciągłości 😎
Żądze to ja mogę trzymać, ale dwóch całkiem dużych facetów naraz to już nie. Dlatego piekę taki na cały piekarnik.
To może ja też podam przepis na prosty, ale pyszny mazurek orzechowy. Jest to tez sposób na zagospodarowanie dużej ilości białek pozostałych po drożdżowych babach.
10 białek ubić na sztywno z 25 dag cukru pudru. Delikatnie domieszać 25 dag mielonych orzechów włoskich i 2 łyżki rozdrobnionych i przesianych przez sito biszkoptów. Blaszkę wyłożyć papierem i posmarować masłem. Wyłożyć masę i wyrównać. Piec w niezbyt gorącym piecu (stary przepis) ok. 35 minut. Wystudzony polać np lukrem kawowym. Bez lukru też smakuje 🙂
Andrzeju, ja też mam dwóch facetów w domu, którzy tylko czatują, aż wyjmę ten nieszczęsny sernik z piekarnika. I wcale im nie przeszkadza, że opadł, ale mnie to psuje wrażenia estetyczne.
A do tego mazurka orzechowego należy dodać drobniutko posiekaną laskę wanilii!
nemo,
się dzielę, jest z czego. Kłopot mały, bo mam pomocną maszynę w kuchni.
0,08 kg żółtka?!!!
No to skoro mazurki Chopina zostawiono na moją wyłączność, nie pozostaje mi nic innego, jak na dobranoc wrzucić Wam mazurka:
http://www.youtube.com/watch?v=EWe9OaOTCs4&feature=related
Taki więcej folkowy… 🙂
I jeszcze kulinarno-mazurkowa anegdota: zdarzało nam się w rodzinie robić mazurka żydowskiego – bakalie na macy jako podkładzie. Wielkanoc często się zbiega ze świętem Pesach (w tym roku się rozjechały – Pesach zaczyna się dopiero 19 kwietnia) i jest wtedy do kupienia świeżutka maca prosto z Izraela. Mniam, mniam.
haneczko, MałgosiuW,
Tych facetów to knutem przez plecy, niech się od sernika odczepią!
Porządek w kuchni musi być -nieprawdaż?
Dobranoc wszystkim Paniom. Dziś już jest jutro.
Also,
to 8 dag, czyli 4 – 5 żółtek. Mało.
Tereso, wiem, że to 8dkg, ale nigdy w życiu nie ważyłam żółtek! Wolę przepisy na szklanki i łyżki, a żółtka na sztuki. 🙂 Pozdrawiam, lece do mojego pasztetu.
Grazynko, nie przegapilem, zrobie uzytek, dopiero sie wczytalem, le quotidien est pénible, nie starcza czasu na istotnosci
Pyro,
Jerz kupuje orzeszki i się dzieli szczodrze. Orzeszki w sklepie pod bokiem. A ziarno jakieś? Skąd?
A! OBWIESZCZENIE!
Otóż wygrałam 10$ w Lotto 😯
Natychmiast zainwestowałam w hazard 5$ na jutro (piatek) i 5$ na sobotę. Nie wiem, ile jest do wygrania, pamiętam, że prosiłam Was o wsparcie, kiedy było 30 melonów i g.. z tego wyszło, w każdym razie wzepnijcie się wespół w zespół i trzymajcie kciuki – jakby co, to Wam też skapnie, chytra nie jestem.
Mogłam za wygraną kupić butelkę wina w tej krzywej butelce, co to Arkadius wie, a zainwestowałam. Doceńcie to! I trzymajcie, co trzeba!
o matko huto!
urobiony jestem, odpadam
jutro poodpowiadam na zaczepki liczne
:::
psia mać, muszę się zwolnić z tej roboty
(czy też przytrzymacie kciuka za dobre zwolnienie?)
Brzusio, Tuyo tej porze jeszcze tu?
o Nassera Matko!
juz trzymam, toz oni Ciebie wyraznie niegodni, eksploatacja jakas, czy cos?
Brzucho, chyba nie chcesz wyemigrować? We wrześniu masz nie mieszać kopyścią w PanaLulkowym kociołku, więc jak?! Jeśli MUSISZ się zwolnić, to, oczywiście, będę trzymac kciuka. Ty też się trzymaj. 🙂
Sławku naprawdę się cieszę .Podejrzewam ,że nie napisałam tej
instrukcji o wklejaniu linków zbyt jasno. Co prawda Nemo to już
wykorzystała, ale Andrzej widzialam ,że zrezygnował.
Alicjo,
powodzenia !