Zgadnij co gotujemy? (79)
Kolejny quiz będzie… klasztorny. Tkwię bowiem w lekturze dotyczącej historii stołu papieskiego. To arcyciekawa lektura. I chcę się nią podzielić z blogowymi przyjaciółmi. Po rozwiązaniu zagadki podam tytuł książki dzięki której powstały pytania. Kto najszybciej i prawidłowo na nie odpowie otrzyma, i tym razem nie książkę lecz koszulkę (T-shirt) wyprodukowana na jubileusz 50-lecia „Polityki”. Aby umożliwić złożenie autografu i dedykacji, do koszulki dołączony będzie jeden z dawniej wydanych zeszycików kulinarnych.
No to do dzieła!
1. Małże były pożywieniem pielgrzymujących śladami św. Jakuba. W jakiej części Hiszpanii stoi świątynia patrona tych łasuchów?
2. Najstarszy ser szwajcarski to schabziger (ser kozi), był on produkowany już w VIII wieku ale w którym (żeńskim) klasztorze?
3. O zupie tej pisze w swej książce zatytułowanej „Opera” i wydanej w 1570 r w Wenecji Bartolomeo Scappi i nazywa ją zupą apostołów (brodo apostolorum) – z czego to zupa?
Odpowiedzi, jak zwykle, trzeba wysyłać na adres internet@polityka.com.pl
Komentarze
Hej, nie wytrzymalam 🙁 Jak juz wstalam tak rano, to wyslalam moja odpowiedz i jesli wygram, to umunduruje rodzine 😉
Do Ani Z.
Z tych szesciu jezykow na opakowaniu kuskusu nic nie wynika, bo to jest kuskus – kategoria sama w sobie 😉 Co do tego? Ja czasem robie taboule, ktorym odzywia sie chetnie moje wegetarianskie dziecko, zwlaszcza w podrozy po Francji bylo to swietne jedzenie na piknik np. na plazy. Mozna kupic gotowe na wynos w prawie kazdym sklepie lub na targu.
A ja nie odpowiadam. Czekam, az będą mercedesy!
Ależ Kapitana pokarało?! Cóż tam Nemo nabroiło, co nawyrabiało w poprzednim wcieleniu, że mu bocian przynióśł wagetariata(tkę)?!
Odtwarzam z pamięci ten „dyskawerny” kuskus i wygląda to tak: kasza do bębna i gorącą parą (chyba 7 min.). Potem kręcą i kręcą, aż się grudkom zrobi niedobrze i zaczną się lepić. Wtedy na sita i trzęsą i trzęsą, aż się im narządy wewnętrzne poobrywają. Co się oberwie i przeleci, to na taśmę i przez piec, aż odda wody taki-a-taki %. Wtedy w paczki do ludzi.
Pointa:
1. Skoro potraktowano kaszę wodą, to nie kasza, bo już obrobiona.
2. Skoro podsuszona do jakiegoś tam stopnia, to nie makaron, bo ten jest suchy do innego stopnia, a nadto nie naklezy sprzedawać kuskusu przesuszonego.
Eeee tam…
1. Ein witz może siedzieć w nieostrości pojęć, bo kiedy schnąca klucha staje się makaronem?
2. Jadł kto kuskus, co byłby lepszy od takiej nawet średniej krakowskiej czy perłowej?
Moja koszulka w drodze. Może dziś , może jutro 🙂
Niestety na żadne pytanie nie znam odpowiedzi. Muszę poszukać .
Kolejne zdjęcie z widokiem Bolonii . Dziś słynne wieże. Wejście na sam szczyt tylko 3 euro. W przyszłym roku wejdę…
http://kulikowski.aminus3.com/
Misiu2,
a do tego Paryzewa, to nie chcialbys poleciec z Wiednia ze SkyEurope za 30 Euro?
http://www2.skyeurope.com/pl/
A kulinarnie, to melduje, ze mi dzis ogonki diabli wzieli. Zainstalowalem nowa wersje MS-Office 🙁
Izyku,
to dziecko mialo faze, ktora po czasie nazwalo biwegetarianska (!), bo jadlo rowniez mieso, ale od kilku lat nie chce miec na sumieniu smierci zadnych ssakow 🙁 Rybe potrafi zjesc, a nawet samej zlapac 😯 Za to Geolog je mieso za czterech i jej to nie przeszkadza 🙁
Marku, piekne zdjecie 🙂 Wspinaczki na wieze nie nalezy odkladac, bo w przyszlym roku nie bedziesz mlodszy, a i bilety moga podrozec 😉 W stolicy Helwecji za wejscie na wieze gotyckiej katedry do niedawna placilo sie dopiero na gorze. Kto nie doszedl, nie uiszczal. Oplaty pobieral wartownik, ktory mial mieszkanie prawie na szczycie. Teraz wieza jest w remoncie, wiec kasa na dole 🙁 Wyobrazcie sobie kondycje tego wartownika (ostatnio wartowniczki), ktory codziennie pokonuje 254 stopnie by pojsc na zakupy i 254 – by wrocic, a jak cos zapomni?!
Bry bry,
też miałam chęć na merca albo chociaż garbusa, a tu szmaty. Rodzina umundurowana od czasów kórnickich, poczekam na zmianę asortymentu.
Do tabouli używam bulguru, bardziej mi pasuje, niż kuskus. Do tego całe mnóstwo drobno skrojonej papryki, cebuli, pomidor, ogórek, groszek zielony, ciecierzyca, zielona pietruszka, dyżurne sól, pieprz, czosnek, oliwa, sok z cytryny. To jest takie wspaniałe danie na upały, prosto z lodówki!
Niestety, póki co białym kuskusem sypie, trza przeczekać, idę dospać 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Tabouli/big_format/hpim1296.jpg
Pawle
Został autobus z Ostrołęki bo najtaniej i bez przesiadki. Filmów się naoglądam w okno popatrzę i będę mógł nic nie robić. 🙂
Alicja
A ja jadam tabule po libansku; duza ilosc posiekanej natki z pietruszki, troche kaszy burgul,posiekanego na drobno pomidorka, sol, pieprz, oliwa z oliwek i sok z cytryny. Pycha Tego z kasza kuskus nie kupuje i nie robie, mieszkalam kilka lat w Jordanii i tam jadlam prawdziwe tabule. Pyra jeszcze spi ?
*Małkowski o seksaferze: To fotomontarze. Obronię się* <– pic na wodę? Foto…co?
Malkowski mial seksafera przy uzyciu tabuleh? O.O
U nas w domu tez kroloje bulgur ewentualnie kuskus ale mniej drobny.
I do tego szaszluczki i merguez z grilla…
Ja juz chce, zeby bylo lato!!!
Dziś szybko przyszło rozwiązanie. Wystarczy, że Nemo ma ochotę na nagrodęi wygrywa. Potwierdzają się opinie, że Nemo wie wszystko. Choć są pośród nas i tacy, którzy wiedzą wszystko lepiej. A więc gratulację dla Nemo i do nie pędzi co koń wyskoczy (pocztowy) koszulka maxi i zeszycik kulinarny z autografem.
A oto odpowiedzi:
1 W Galicji;
2 Klasztor w Sackingen;
3 Zupa z pietruszki.
No to do następnej środy. A koszulki jeszcze mam!
Przydaloby sie troche deszczu. Nie trzeba by podlewac ogródka.
Pani Gosposia dala dzisiaj pokaz emancypacji. Doprowadzila odkurzacz do porzadku. Uzywala calego kompletu narzedzi z wyjatkiem mlotka.
Marek, jestes skapiradlo. Daje te fotografie z Bolonii jak na kartki. Tyle, ze coraz lepsze.
Wczoraj ogladalem film o wilkach kanadyjskich w bialym kolorze i dowiedzialem sie, ze u nich jest kilkudniowe lato a potem zima i zima. Podobno nawet noce sa nieprzerwane a jak sie zacznie dzien, to nie mozna doczekac sie wieczora.
Dobrej podrózy Marku. Co autobus, to jednak naziemny srodek lokomocji.
Szerokiej drogi
Pan Lulek
Gospodarzu,
dziekuję! Proszę wysłać zwykłą pocztą 🙂
Panie Lulku,
oglądaliśmy te same wilki! U mnie też za sucho, choć w nocy wreszcie trochę pokropiło, pierwszy raz od 3 tygodni.
Pyra nie śpi. Pyrze dzisiaj „zżerało” mimo, że kody były w porządku. Co napisałam tekst, to mi się wyświetlało, że program windows nie jest połączony z siecią „teodor”. Tak z 5 minut – wszystko dobrze, sygnał silny, Pyra pisze – i zabawa od nowa. Zgniewało mnie i na dwie godziny rzuciłam klawiaturę w kąt (symbolicznie oczywiście) A tak w ogóle to dzisiaj (jak mówią moi małoletni sąsiedzi) „mam doła”, bo z dalszej rodziny doszły mnie same żałobne wieści. Nie, żebym w rozpacz czarną wpadła , ale przerzedza się grono ludzi, których znałam „od zawsze” , a nie mam żadnego kontaktu np z dziećmi kuzynów. Tak się jakoś rodziny zatomizowały, że w najlepszym wypadku są kultywowane stosunki wśród rodzeństwa i ew. kuzynostwa w pierwszej linii. Kiedy zaś dorastają ich dzieci, to kontakty urywają się jakoś.Być może nie jestem szczególnie atrakcyjną osobą i niewiele albo i zgoła nic nie mogę dla tych młodych zrobić, ale mnie wychowano w silnym poczuciu klanowym, więc mi teraz przykro.
A tytuł? Miał być jesze tytuł papieskiego stołu.
Skoro Nemo tak wszystko wie, to niech powie, co wczoraj spaskudziłem, hę? No chyba, że to ja jestem, co wiem lepiej, ze była to brukselka.
Zupa pietruszkowa? To ta taka sitem miksowana?
Konkursu nie rozwiązałem a koszulka na stole.
Poczta się poprawiła czy co?
Wielkie dzięki:)
Buon Appetito, Wasza Swiątobliwość – tak zatytułowana jest książka The Secrets of the Papal Table by Mariangela Rinaldi and Mariangela Vicini, Arcade Publishing, New York, 2000
Rosołek apostolski
Weź rosołu, w którym gotowały się kiełbaski z mózgiem (serwolatka – od cervello=móżdżek), podgardle wieprzowe i barani grzbiet, przypraw szafranem, pieprzem i cynamonem, latem możesz dodać agrestu lub soku z zielonych winogron. Dodaj posiekanej pietruszki i innych ziół i podawaj natychmiast, bo ziola trzymane w cieple tracą kolor. Do tego chleb, tarty ser, ubite jajka. Mięso z rosołu – osobno.
Witam! a ja dzis wyjatkowo o jedzeniu. U nas dzis postnie i jak zwykle „na szybko”. Kalafior i ziemniaki z maslem, bulka tarta i zapieczone z zoltym serem. Do tego jajko sadzone.
Zeby tak jeszcze do obiadu dodawano drzemke w pakiecie…, ale czlowiek nie kot, niestety…
Ale za to jest kawa w zamian. I tak przy okazji – Panie Lulku, wielkie dzieki za polecenie Meinla. Testowalismy wiele kaw, ale ta naprawde najsmaczniejsza!
Czytam, czytam i oczom nie wierze – Ela sie odezwala (o 9.39); to na pewno nie ja, o tej porze nie bywam jeszcze zbyt przytomna, wiec KTO TO 😯 Poza tym nie przypominam sobie, bym bawala w Jordanii i nie mam pojecia co to sa (jest?) tabule???
Ele muszą się ponumerować albo ponazywać, może być Ela i Ela Jordańska 🙂
Tabouli, albo tabouleeh to popularna potrawa krajów arabskich, mnie poleciła kiedyś Libanka, ale nie takie „wypasione”, jak to, co ja robię – u mnie więcej wszystkiego, niż bulguru, ale raz mi sie takie zrobiło („przegląd ogródka”) i tak już zostało.
Pozatym szlag mi trafił pralkę, na amen domyślam się, bo wycieka z niej woda i już. Stara jest, więc nie dziwota. I czego ja się cieszę, za oknem śnieg i mróz, pralka w rozsypce, pranie mokre i proszkiem obciapane, coś z tym trzeba zrobić 🙁
Obiad zjedzony zgodnie z planem – kasza gryczana ze skwarkami, reszta kapusty kwaszonej, gotowanej i napój mleczny Smakowało, ale powtórzę dopiero za kilka tygodni. Nic na to nie poradzę ale posty to nie jest mój ulubiony czas kuchenny. Źle powiedziane – ja lubię kuchnię bezmięsną ale wiele jej składników albo jest o tej porze roku niedostępne, albo pioruńsko drogie albo (klęską zupełna) głupie dziecko nie lubi. Nie lubi np śledzi, barszczu, białych sosów, jajka jada tylko na twardo, nie jada szpinaku itd itp. Dokąd nie poszły brzdące do przedszkola, jadły wszystko. Z pierwszej swojej uczelni przynosiły najdziwniejsze (i trwałe!) uprzedzenia kulinarne. Straszyłam kiedyś przyszłym mężem , bo to wiadomo : chłop lubi śledzie, zimne nóżki, flaki. Mówiłam – mąż cię kiedyś za okno wystawi. I co? I kiedy Lena wychodziła za mąż, raportowała z diabelską uciechą „Tomek nie je śledzi, nie znosi galaret, a na myśl o flakach robi mu się niedobrze” I tak mi przybył w rodzinie jeszcze jeden „nie jedzący”. Dziwne. Chodził do innego przedszkola i nawet w innym mieście.
Tutaj niejordanska. Zgadzam sie z Alicja, a co na to Ela Jordanska? 😀
Pyro, z moja latorosla bylo podobnie – przedszkole (takze w Poznaniu) sprawilo, ze „znielubial” wiele rzeczy, a zwlaszcza sledzie!
U mnie dzisiaj na obiad risotto z fenkulami i gorgonzola – dobra propozycja zarowno postna, jak i dla wegetarian.
Witajcie
A tu znów wieje,że łeb urywa. Zaraz prąd wyłączą jak znam życie. I taki to los człowieka na łonie surowej przyrody – po prostu pierwotny. Wczoraj obejrzałem film „Chłopiec z latawcem” o Afganistanie. Wyobraźcie sobie,że w scenie wesela afgańskich uchodźców, które odbywało się w Kalifornii orkiestra grała do tańca melodię ” Do serca przytul psa, weź na kolana kota…”. Myślałem, że się przesłyszałem, chyba z trzy razy cofałem film no i pomyłka wykluczona. To kawałek autorstwa wrocławskiej ” Elity”. Jak to trafiło do USA, i to na afgańskie wesele? Sam nie wiem.
Pozdrawiam i lecę ogacać chałupę.
Te przedszkola…..Moje dziecko do lat 4 jadlo wszystko z wyjatkiem kapusniaku; m.in. wszystkie mozliwe surowki, z porem, cebula itp. A w przedszkolu od razu zostalo przeszkolone przez starsze dzieci, ze tego lub owego sie nie jada, a niepozadane skladniki posilku wybiera sie raczka z talerza i wyrzuca pod stol. Nastepne szkolenie odbylo sie w szkole , tym razem pod haslem „czego sie nie przynosi i nie jada na drugie sniadanie”.
Ale jakos przezylam…. i doczekalam sie czasow gdy na indeksie znalazl sie McDonald,konserwanty, barwniki spozywcze itp…..
Dobry jest kuskus z dodatkiem mięsa, ciecierzycy i kawałków ananasa, doprawiony na ostro-słodko – słodycz z syropu po ananasie.
Obaj moi synowie nie jedzą żadnego mięsa ani ryb, tak że nie jest łatwo.
Jest, jest jeszcze jedna Ela. Zamieniam na elap. Pisze rzadko, ale odwiedzam blog pana Piotra kilka razy dziennie i jestem stala czytelniczka od powstania blogu. Mieszkam w wilgotnej Bretanii , ale od czasu do czasu wychodzi slonce a w nagrode za nadmiar wilgoci zajadam sie owocami morza. Mieszkalam pare lat w Jordanii i tam jadlam pierwszy raz tabule, ktore jest czescia mezzé. Jest moc przystawek i tabule jest jedna z nich. Popija sie arakiem, ale tego nie lubilam. Widze, ze wrocil Wojtek z Przytoka ! Pozdrawiam serdecznie gospodarza i was wzystkich. Traktuje was jak moich przyjaciol, ktorych znam nie znajac. U mnie dzisiaj byla ryba na obiad i miska salaty.
Puchala – mój Bratanek też – ani mięsa, ani ryb, a i jajka skąpo 1-2/tyg. Nie je też słodyczy, zastępując je owocami. Najdziwniejsze, że ma przy tym lekko licząc 30 kg nadwagi. Na taką dietę „ideologiczną” przeszedł w wieku 16 lat kiedy to był młodzieńcem smukłym, chmurnym i co nie co nawiedzonym. Dzisiaj w wieku 40-tu lat jest zwalistym mężczyzną o raczej trudnym charakterze
Wojtku,
Mam dla Ciebie smutną wiadomość. Autor wrocławskiej „Elity” Kaczmarek napisał tekst do melodii która w 1974 roku panoszyła się po wszystkich krajach. W oryginale „El Bimbo”.
http://www.youtube.com/watch?v=Q4I5zSlg0xc
Słyszałem to wówczas w różnych wersjach językowych, jedna lepsza od drugiej..
Ja nawet moge zidentyfikowac potrawe przedszkolna, ktore oduczyla mnie jedzenia sledzi. Sledz w smietanie. Kijem nie dotkne paskudztwa.
Flakow w przedszkolu nie dawali na szczescie. Za to od tego czasu kocham smazone buraczki, groszek z marchewka i schabowego.
Szpinak po przedszkolnym blocie szpinakowym byl na indeksie jakies 15 lat a teraz jadam w duzych ilosciach…
Gwoli ścisłości:
Jedynie refren „Do serca..” to „el Bimbo”
Pyro,
moje dzieci też wyłącznie z powodów ideologicznych, bo smak mięsa lubią, zwłaszcza befsztyki, itp. Młodszy syn, który jako nastolatek był lekko przy kości, znacznie schudł, kiedy przestał jeść mięso. Ale jak będą wyglądać po ponad 20 latach takiej diety, która siłą rzeczy zakłada jedzenie sporej ilości węglowodanów?
„El Bimbo” skomponowal Claude Morgan. Co nie przeszkodzilo Plaskocie podawac sie za autora muzyki do przeboju Elity. El Bimbo to taki owczesny swiatowy hit jak „Popcorn” (Wietnam Wietnam pali sie).
Andrzeju, dzieki za znalezienie, Wojtku, sorry za rozczarowanie 🙁
O, ja się stanowczo upieram, że osoby doceniające dobre jadło, napitki i towarzystwo mają znacznie łatwiejsze dla otoczenia cechy osobowości. Jakoś nie mam przekonania do osób metodycznie wyliczających kalorie, przestrzegających obowiązujących modnych diet albo nagle zachwycających się równie modnymi egzotycznymi specjałami. I nie chodzi mi o osoby racjonalnie przyswajające naszej kuchni inne smaki, warzywa czy wina. Chodzi mi o młodych (albo i wiecznie młode przeterminowane nastolatki) które zawsze są trendy
Wywołany przez Pyrę do tablicy czuję się w obowiązku stanowczo zaprotestować!
Proszę mi mojego śledzia w śmietanie nie ruszać. Dla mnie to kwintesencja Polski właśnie!
Raz na parę lat tam jadę i O B O W I Ą Z K O W O śledż w śmietanie ma być jedzony. Do tego seta….
Aż z tego wzburzenia nazwałem go „śedż”. Najmocniej Cię – mój drogi- przepraszam i obiecuję, że więcej nie będę…
Ś L E D Ź -ślepowronie jeden !!!!
Jeść wszystko, pić wszystko, na pohybel dietom, palić też można, byle nie w moim domu 😉
Sledz w śmietanie i w każdej innej postaci, ziemniaki w mundurkach, mięsko i golonka pod piwo czy setę.
*Trendowaci* żyją smutno i utrudniają życie innym.
Tak jest Andrzeju, tak jest Alicjo. Śledż we wszelakiej postaci i kusztyczek dobrze zmrożonej gorzałki pod niego i golonka może być z przetartym grochem i chrzanem i też nieco procentów do niej.
otyli żyją krócej
ale jedzą dłużej
:::
od kilku miesięcy piszę książkę
o wódkach i zakąskach
:::
jakie są Wasze ulubione trunki i pod co?
Ależ Brzucho – to temat-rzeka. Niczego się nie dowiesz, jeżeli nie zapytasz o konkrety. Wiadomo, że Piotr kocha czerwone wina sycylijskie i w ogóle włoskie i to praktycznie do wszystkiego. Ostatnio chwalił też chilijskie i kalifornijskie. Pan Lulek najchętniej pija austriackie (ma je pod nosem) i węgierskie, Sławek kąpie się w hiszpańskich i francuskich, Nemo też ma światowe marki w piwnicy, a Andrzej Sz w znakomicie zaopatrzonym sklepie w drodze z pracy. My, krajowcy jak zauważyłeś po wpisach pewnie nie mamy tak wyrafinowanych zasobów winnych, natomiast mamy dostęp do spirytualiów, które używane z rozsądkiem i oszczędnie też potrafią ubarwić skromny nawet posiłek. Wina też lubimy (Pyra np lubi węgrzyny i białe wina alzackie i reńskie, a także wierne bułgarskie i kaukaskie). O rynku piwnym Ty sam wiesz najlepuiej.
o wódkę pytałem, o wódkę!
:o)
tytuł albumu to
100 wódek do 100 zakąsek
Jeśli pytasz o trunek, w domyśle wódka, to latem, na wsi, ale taka dobrze zmrożona aż do oleistej konsystencji. A zakąska ? Tam wszystko co najprostsze pięknie smakuje! 🙂 Byle nie przywiezione z Warszawy.
Ciepły maj na wsi, słonko, wiosna w powietrzu taka że tylko łapać w słoiki, masarzysta u sąsiada kręci kiełbasę, potem taka „na biało” prosto z parnika……degustacja na stojaka, kiełbasa parzy palce i usta, sos smakowity z niej wycieka i leci aż po łokieć, do niej pajda świeżego wiejskiego chleba, słoik chrzanu, musztarda….a na schłodzenie i spłukanie z języka lekkiego tłuszczyku wyżej wspomniana. 😉 Mniód…..
I do studni po wodę, bo masarzysta przerabia jej sporo ,pomóc trzeba a za chwilę następna kolejka…
Prawa łapka sięga do parnika, lewa po zimne szkiełko.
Tylko sąsiada już nie ma. 🙁
widzę, że tak łatwo z Wami do ładu nie dojdę
:o)
…ale co tam, samo wyciąganie jest już niezłą zabawą
:::
prosiłbym o „pareczki” że tak zagaję a`la Pan Wojtek Man
czyli konkretna wódka i konkretna zakąska
choćby i najbardziej dzika
sama Polska produkuje ponad dwieście gatunków wódek
a i zagranicznych chcę mieć trochę w albumie
a oni też nie śpią z wymyślaniem
:::
niby garnitur wódek już mam
a i zakąsek całą watahę
szukam jeszcze, bo i może coś umknęło
:::
świniobicie jest cudowną okazją do wódczanego zakrapiania
Brzucho,
Śledź w śmietanie w restauracji hotelu Ester na Kazimierzu w Krakowie dwa lata temu. Do tego seta (dwie pięćdziesiątki w stożkowatych kieliszkach) dobrze zamrożonej „Belvedere”.
Ze wszystkmich wódek najlepszy jest na zakonczenie biesiady spirytus rektyfikowany dla celów domowych i leczniczych o mocy 95 %. Po spozyciu glebszej lufy zawodnik, nawet twardoglowy pada jak ten rycerz w boju.
Jesli zas chodzi o slabsze wódczane napitki, to melduje, ze w dwa tygodnie po Wielkiej Nocy rozpoczynamy z Walterem sezon. W tym czasie miejscowy urzednik akcyzy bedzie na urlopie i zamelduje sie do pomocy jako osoba prywatna. Zna sie chlop na rzeczy i nawet podczas urlopu nie zapomina jak obchodzic sie z aparatura i surowcami wyjsciowymi. Prawde powiedziawszy, po moich ostatnich zajeciach praktycznych które prowadzilem dla specjalistów z sasiedztwa, o czym kiedys pisalem na blogu, to nie bardzo potrzebne sa nam rady jakiegos tam akcyznika. Chyba pozostanie mu tylko rabanie drewna i noszenie wody.
Prawdopodobnie kazdy pozostanie przy swoich smakach. Powoli zaczynam zbierac próbki które chce przywiezc na Zjazd. Najstarsza próbka pochodzic bedzie z konca lat 40 – tych ubieglego stulecia. Zachowala sie ona pomimo dobrych apetytów zolnierzy armii wyzwolenczej, która nawiedzila Poludniowa Burgenlandie od wschodu. Najnowsze próbki beda z tegorocznego przepedu. Bedzie to glównie gruszkówka. Gruszki bowiem wyjatkowo obrodzily w roku ubieglym.
Chce Ci Brzucho niestety zapodac, ze kazda butelka bedzie miala inny smak a powtórzenie dwa razy tego samego przebiegu jest niemozliwe.
Nie moja rzecza bedzie dokonywanie ocen, boc przecie jam abstynent.
Pan Lulek
Wodka rosyjska (nie wiem jaka, przywieziona z Krasnojarska) pod kawalki swiezego arbuza. Smakowalo super 😉
o widzisz nemo!
pod arbuz
brakowało mi pod owoc
jeśli nie liczyć pruskiego pod wędzoną śliwkę
:::
tylko, że taka syberyjska wódka to i 50 % mogła mieć
a o takie teraz trudno
:::
i już warto było popytać
:o)
dzięki
:::
Panie Lulku
o domowych wyrobach zbieramy z kolegą dobrą dokumantację
i będzie kiedyś z tego coś większego
ale to materia trudna do uchwycenia
Mnie ostatnio (ze 2 lata temu) smakowała wódka „Inferno”, nawet mam w piwnicy butelkę, zaraz wracam… otóż wyprodukowana w Kanadzie (Kitlling Ridge Distillery, Grimsby, Canada) – czysta wódka z dwiema sporymi paprykami typu chili, ostre jak pieron, czyli coś dla mnie. Z zamrażalnika pod śledzia – b.dobra.
http://www.ivodka.com/inferno.html
Ze światowych mogę jeszcze wymienić peruwiańskie pisco, to jest taki bimber pędzony z pestek winogronowych już po fakcie odfermentowania winogron na wino, bardzo popularna wódka, przypominająca włoską grappę. Zebym zachwycona była – nie powiem, ale jako ciekawostkę przyrodniczą podaję, bo znajomi zawsze to z Peru przywożą – narodowa wódka. Jakieś drinki się z tym robi, ale ja piłam tylko mocno zmrożoną.
Brzucho,
Zwykła żytnia pita nad ranem w rybaczówce nad zalewem w Elblągu pod przed chwilą wyjęte z jeziora i usmażone na piekielnie gorącej patelni, na oleju, po uprzednim nacięciu w poprzek ości aby te się rozpłynęły w niebyt leszcze wielkie jak podeszwa od gumofilca nr 46.
Do tego resztki śmietany otrzymanej w mleczarni jako zapłata za całonocne granie.
Brzucho. Jak na mój gust, to pod śledzia, produkty ze świniobicia (szczególnie pod gotowane mięso peklowane – wyłącznie wódki czyste, schłodzone,
pod dziczyznę i pochodne – jałowcówki, dzięgielówki, jarzębiaki, tarninówki
pod smażonego i gotowanego węgorza – wytrawna cytrynówka, pejsachówka,albo pieprzówka
pod pieczone ciemne mięsa – dereniówka, jarzębiaki,półwytrawne owocowe nalewki, żubrówka, palinka itp
pod wątróbki i inne podroby – calvados, dereniówka, grappa
pod mięsa białe, jagnięcinę, koźlinę – destylaty owocowe (kirsz, gruszkówka,)
żubrówka, goldwasser
Brzucho mam pytanie.
A może być brazylijska caciasa (bardzo bimbrowata z trzciny cukrowej)pod chilijskie ceviche (surowe rybki z cytryną)?. A obie rzeczy prosto z lodówki>
pisco jak pisco
podobnie jak chachaca czy jak to się pisze
to jak kto lubi
ja nawet za grappą nie przepadam
choć miewałem okazję obcować z kilkoma świetnymi
:::
a pepercówkę to najlepszą jednak robią Ukraińcy
:::
Belvedere to ja kocham
podobnie jak kilka innych ziemniaczanych wódeczek
sama łagodność
Ukrainska wodka pod salo w roznych wersjach w towarzystwie Japonczykow, ktorym wmowiono, ze to „jak sake” 😉
Salo komponuje sie tez niespodziewanie dobrze z koniakiem zakarpackim.
uch!
Gospodarz do mnie zagadał
:o)
:::
pewnie że może być
rybki z cytryną, grubą solą, świeżym pieprzem
..to żadnej wódce nie zaszkodzą
a nawet pomogą
zwłaszcza ordynarnym, niegolonym wódkom
A ja wódeczki czystej do końca życia do ust nie wezmę. Słowo się rzekło …
Ale inne to nawet lubię w małych ilościach 🙂
bez sała to nawet nie ma mowy o wódce
pije się na wschodzie i tradycja się dobrze trzyma
:::
wciąż się waham czy sało przypisać do
..lubelskiej 1906 czy ukraińskiej Chlebnyj Dar
Bliny z kawiorem + ruska wodka. Do blinow moze tez byc losos wedzony, tatar sledziowy, kwasna smietana.
Zytnia (jak u Andrzeja) pita w okolicach Nordkapu, po nocnym polowie dorszy na norweskim kutrze, o 5 rano, do sniadania zlozonego z dorsza smazonego i jednego ugotowanego ziemniaka na 4 osoby 😉
oczywiście nemo
bliny i kawior, świetna para dla Kremlowskayej
:::
a dla Stolichnayej znalazłem bałyk
rodem z sal balowych Ermitażu
bałyk to grzbietowa struna z siewrugi, wędzonego jesiotra gwiaździstego
pokrojona w cieniutkie plastry
:::
njbardziej to się cieszę
jak będę to wszytko gotował i przygotowywał do zdjęć
A ja zetknęłam się z genialną obróbką rybek, która ponoć jest specjalnością tego jednego miejsca – Centrum Rzeźby w Orońsku. Otóż rybencje ładuje się tam do specjalnych metalowych pudeł, wkłada do ogniska i wędzi. Jakżeż coś tak pysznego popijać czymś innym niż dobrą zmrożoną wódecznością? Ja właściwie już takich rzeczy nie pijam (kiedyś dawno i owszem, ale coś zwytworniałam na stare lata 😉 ), ale w takich okolicznościach przyrody – why not?
Niech się Poznań nie obrazi!
Mój brat spotkał się z wódką pitą „po poznańsku”.
Działo się to w czasach świetności warszawskiej Kongresowej. Panowie poznańscy- byli oni z tego pięknego miasta, zapijali czystą zamrożoną gorącą herbatą!!
Brzucho- widzisz, jest więc kolejna zakąska!
Albo taki kawałek wątróbki kurzej owinięty cienkim plasterkiem boczku i ugrilowany też jest ok. Raz w mordeczkę i do brzucha! 😉
Możesz mi do tego dopisać 1906. Nie wszędzie ona do kupienia.
Ależ temat ożywił blogowisko!! 😉
Będzie pite i zakąszane aż do rana??
coraz mniej okoliczności jakby do picia wódki
i dlatego ta książka
bo jak śledź to i wódka
bo takich „bo” jest jeszcze sporo
a jednak tradycja ginie
więc myśl taka – może czas podreperować tradycję?
:::
pomysł mi się narodził po letniej przygodzie
gdyż miałem niewątpliwą przyjemność pracować w V-Barze
czyli Vodka Barze w Sopocie
gdzie mieliśmy w wielkiej czarnej chłodniczej szafie
ponad dwie setki wódek
schłodzonych do minus ileśtam
kompozycję barową uzupełniały tylko nalewki i destylaty z Jabłonnej
no i nad wszystkim królowała Starka
do tego robiliśmy absolutnie autorskie zakąski
jak choćby makrele marynowane w szampanie i imbirze
podawane na Rosenthalu
osobna zamrażarka pełna była samych kieliszków
macie pojęcie jak świetnie się piło?
Pyra !
Protestuje jesli chodzi o Goldwasser. Toz to anyzówka z platkami zlota. Kiedy potrzachnie sie butelke, to pod swiatlo blyszcza te platki zlota. Doskonala gdanska tradycja. Wracaja dobre smaki. Tyle, ze moim zdaniem pasuje to do kawy na zakonczenie biesiadowania.
Kiedy kiedys wybierzesz sie po starym Gdansku na spacer idac od Zlotej Bramy, obok Glównego Ratusza, Zlotej Kamienicy, przejdziesz pod sklepieniami Zielonej Bramy poprzez most na Motlawie, z prawej strony znajdziesz kilka restauracji gdzie mozna dobrze zjesc i na zakonczenie, na deser rozszerzyc szare komórki oraz przy pomocy zlota podreperowac serce.
Byly czasy, kiedy spacery konczyly sie tylko na Zielonej Bramie ale teraz, to mozna lazic az do Bramy Elblaskiej a moze nawet i dalej.
Pierwszy raz w zyciu slyszalem o Goldwasserze podczas wykladu z chemii, kiedy Pan Profesor na zakonczenie tematu o metalach szlachetnych wbil w nasze tepe glowy, ze najlepsza postacia zlota ( Au ), jest wlasnie Goldwasser. Wiedza pozostala do dzisiaj.
Pan Lulek
popytam o ten poznański patent
jeśli się okaże, że nie tylko ta akurat grupa
taką formą ciepłe-zimne sobie umilała czas
to oczywiście, warte jest odnotowania
Goldwasser niestety poszedł do Poznania
i to jest jeden z przykrych paradoksów naszej nowej gospodarki
:::
ale Panie Lulku
piłem ja nie tak dawno Goldwassera pod małże duszone z selerami i czosnkiem
pycha!
anyżek cudnie się wkradał w kompozycję
A tatara z wędzonego łososia z dużą ilością kaparów już masz?
Bo że taki wołowy już jest , to nie wątpię.
Pamiętacie „Los człowieka”?
Po pierwszym nie zakąszam?
Po drugim też nie.
A to :
Czy to wódka?
Ależ skąd Messer, jakże to – damie wódkę…
Czysty spirytus.
😉
dobrych snów!
Brzucho,
Koskenkorva pita ze szwagrem po wyjściu z sauny w środku czerwcowej nocy na pomoście z widokiem na łosia płynącego w jemu jedynie znanym celu na drugą stronę jeziora.
Popijana wodą z tegoż jeziora czerpaną garścią. Spocone poczerwieniałe ciało z wilgotnymi listkami brzeziny poprzylepianymi tu i ówdzie. Tylko czy to liczy się jako zagrycha?
do Koskenkorvy dobrałem ukrzyżowanego łososia
pieczonego na desce przy ognisku (Ristiinnaulittu lohi)
myślę, że też byś się ucieszył na jego widok
..jak na łosia
niestety, wodki nie pije pod nic. Jakos mi wogole do jedzenia nie pasuje.
Ani do picia szczerze mowiac…
Ale mysle, ze pasuje pod tatara, z lososia rowniez… Chociaz ja bede do tego pila zimne jasne piwo…
Witam wszystkich.
U mnie zima. Zimno jak chol..a, a jutro ma byc gorzej. To tego zalapalam grype, i jest pieknie. Juz nie wiem co jest leprze zepsuta pralka Alicji czy to chorubsko.Myslac troszeczke wybieram grype bo sie sama jakos naprawie, a pralka niestety nie.
Wodka to Tequila z kazdy meksykanskim jedzonkiem.
Ide najesc sie „postnych” tabletek, i do lozia.
Trzymajcie sie,
Tuska
Brzucho, a masz na skladzie wodke ze Smietana?
http://www.youtube.com/watch?v=dUd9oMW4HLg
Brzucho,
obudziłeś chyba wilka drzemiącego tam gdzie wilki drzemią zazwyczaj.
Tuż po maturze pijało się porterówkę pod chleb z musztardą – przypomniał mi o tym mój kolega ze szkolnej ławki niedawno odnaleziony.
A parę lat temu piłem Absolut na plaży w Ahus (A ma być z kółeczkiem ale WordPress nie zaakceptuje) pod wędzonego węgorza z widokiem na Bałtyk aż po horyzont i pobliską fabrykę tegoż Absoluta.
Starczy już tego….
Do Koskenkorvy bardziej chyba pasuje
http://virtual.finland.fi/netcomm/news/showarticle.asp?intNWSAID=39617
opiekana na patyku nad ogniskiem, moźe być nawet przypalona zlekka.
Ten ukrzyżowany łosoś to raczej Finlandia.
Koskenkorva pieszczotliwie zwana „Kossu” nie jest tak ekskluzywna – wręcz przeciwnie.
Taki wątek wieczorem?!
Taaa… 🙂 Fajnie Was poczytać, tak jedno pod drugim. Nie tyle o wódeczkę idzie, co o wspomnienie, impresję i pamięć, nawet jeśli autor nie napisze za jaką to chwilą, czasem osobą tak tęskni.
Nie z autopsji ale najlepsza jest ponoć zwykła czyściocha, spożywana letnią bezksiężycową nocą w ogródku pod szczypiorek prosto z grządki, kiedy rano okazuje się, że birbanci pożarki sasiadce jakies kwiatki 🙂