Flamandzka zupa cieszy podniebienie smakoszy
W jednej z książek kulinarnych w mojej bibliotece znalazłem piękny opis regionalnego przysmaku robionego w cudownym regionie Belgii – we Flandrii. Przytaczam tu ten tekst z niewielkimi tylko modyfikacjami i kończę go flamandzkim przepisem. Dodam tylko, że udało mi się po kilku mniej lub bardziej udanych próbach zrobić tę zupę niemal tak jak podano mi ja w nadmorskiej restauracji we Flandrii.
Gdy flamandzkim rybakom nie udaje się sprzedać całodziennego połowu, pozostałe ryby rozdzielają między siebie. Przynoszą do domu tę wodną menażerię – tak można przetłumaczyć słowo waterzooi – złożoną z soli, nagłada i turbota, dorsza, witlinka i merlana oraz krabów i innych stworzeń. Gospodyni wkłada do garnka warzywa, na które akurat jest sezon, dusi je chwilę, dolewa wody i ewentualnie białego wina. Potem dodaje ryby pokrojone w duże kawałki, wcześniej wypatroszone i pozbawione kręgosłupów i powoli gotuje wszystko na małym ogniu. Następnie stawia garnek i stole i każdy nakłada sobie porcję na talerz.
To proste rybne danie jednogarnkowe, w niezliczonych zresztą wersjach, można spotkać wszędzie tam gdzie znajdują się porty rybackie. Regionalny charakter nadają waterzooi świeże ryby z Morza Północnego. Flamandowie, znani z wyrafinowanych gustów kulinarnych, zaczęli z czasem tworzyć różne odmiany tej potrawy, w tym wersję luksusową wyłącznie z turbotem i homarem. W doborze jarzyn kucharze ograniczają się przeważnie do porów, ziemniaków i selerów i kroją je znacznie drobniej niż niegdyś. Dość płynny sos zagęszcza się śmietaną i masłem. Oto oryginalny przepis:
Waterzooi
Na 8 porcji
2 kg ryb, małży i skorupiaków, 125 g cebulki szalotki, 500 ml rosołu rybnego, 500 ml wytrawnego białego wina, 400 g porów, pół selera naciowego, 400 g marchwi, 750 g masła, 500 ml śmietany. 3 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki, sól, czarny pieprz
Ryby wypatroszyć, odfiletować i starannie umyć. Małże i skorupiaki oczyścić i umyć. Szalotki obrać, drobno pokroić i podgotować razem z rybami, małżami skorupiakami w rybnym rosole z dodatkiem białego wina. pozostałe warzywa umyć, pokroić w makaronik, poddusić na 1/3 masła, a następnie przecedzić przez sito. Wywar zachować. Ryby, małże i skorupiaki wyjąć rosołu, wlać do niego wywar warzywny i zmniejszyć jego objętość przez odparowanie. Dodać śmietanę, chwilę gotować i włożyć resztę masła. mięso ze skorupiaków, ryby i małże oraz jarzyny włożyć do sosu i chwilę gotować. Potrawę podawać posypaną natką, z białym winem. Flamandowie wybierają Chardonnay.
Komentarze
Ooops! A ja się pod wczorajszym wpisem pocę 😉
No to Copy&Paste:
Właśnie przez oszybkę wymyśliło mi się nowe przysłowie: Co się upiecze, to nie uciecze.
Ale ad rem!
Jako Nieoficjalny Koordynator Trzymający Pieczę zwracam się po konsultacji z Najbardziej Zainteresowanym z apelem, żebyśmy tej balii z kąpielą bardziej już nie przechylali, bo może nam z niej to przysłowiowe Dziecię wypłynąć, i to bynajmniej nie na Szerokie Wody.
Pan Piotr Adamczewski niedawno podał przepis na marynowane jaja na twardo. Sporządziłem. Spróbowałem. Coś mi tu nie pasuje. Występuje jakaś smakowa sprzeczność, jakiś smakowy zgrzyt. Poza tym, jajka mają trochę skórzastą powłokę.
Ja chciałbym zupełnie nie na temat – choć niekoniecznie od rzeczy:
Dziś tu tłusty wtorek. Tradycyjnie od rana a może nawet od wczorajszego wieczora trwa w tym kraju (a nawet w krajach ościennych) pieczenie semli
http://www.folkbladet.nu/wp-content/uploads/2008/01/semlor001__468.jpg
Co to takiego semla? – mógłby się ktoś zapytać.
…
Ponieważ jednak nikt nie pyta poczekam z odpowiedzią.
🙂 ale chodzi mi o pękanie, bo z Wami można wprost ze śmiechu pęc! 🙂 Chciałem założyć bar golonkowy „Bucca Porca”, ale nestle nie łykło i chyba dobrze, bo rację ma paOLO, że sie adamczewscy tylko wstydu najedzą, za takich przyjaciół. niby bą tą, a tu proszę – facecjonisty, filuty i sowizdrzały. Dygam też lekko i w portkach wiatr czuję, bo wstawiłem to cholerne oficjelstwo. Ani chybi, tylko mściwy i małostkowy Nestel zadzwoni, doniesie i dźwignią noga-zadek…
Nikt nie pyta, to moze ja odpowiem 😉
Andrzeju, czy to jest taka slodka kulista buleczka drozdzowa nadziewana po upieczeniu i odkrojeniu dekielka masa marcepanowa lub konfiturami i duza iloscia bitej smietany, jedzona tradycyjnie z goracym mlekiem?
nemo,
O konfiturach nie słyszałem – poza tym się zgadza.
Puryści mogliby się oczywiście przyczepić tej masy marcepanowej. Ma być masa migdałowa, która tym się od marcepanu różni, że zawiera mniej więcej pół-na-pół cukier i mielone migdały, przy czem te nie są aż tak drobno mielone jak w marcepanie.
Nadzienie robi się w ten sposób, że w bułce wygrzebuje się łyżką dołek. Wygrzebany miążżższszszsz miesza się z masą migdałową i rozcieńcza nieco kremówką i powtórnie dołek wypełnia.
Na to elegancka warstwa bitej śmietany, denko poprószone cukrem-pudrem i gotowe!
Są dwie szkoły jedzenia semli..
Jedna z nich absolutnie nie dopuszcza jedzenia jej/ich w talerzu wypełnionym gorącym mlekiem.
Druga wręcz przeciwnie
A niech Was (Nas?) dunder świśnie. Przeczytałam właśnie późnowiueczorne wpisy i w efekcie Ani biurko, moje odzienie i podłoga dookoła usiane zostały okruchami świeżej bułki ze świeżą pasztetówką, a ja zostałam bez sniadania.
Nie mam tego, co je Andrzej Sz, ale mam resztę chruścików. Miałam zagwozdkę co zrobić na popielcowe jedzenie na jutro, bo to moje głupie śledzi nie je. Wymyśliłam mizerię z ogórka w śmietanie + gotowane ziemniaki prosto z gara. Jak się umartwiać, to smacznie
Tym razem nie na wesoło.
Zmarł prof.S. Meller Wiuem (pisał o tym kiedyś Piotr), że byli bardzo zaprzyjaźnieni i pan Stefan należał do „piwnego bractwa” Piotra. Zawsze jest ciężko tracić przyjaciela. Piotrze, proszę przyjąć wyrazy współczucia.
Izyku,
najpierw ten nestel musi sprawdzic wszystkie glosy na wszystkich kandydatow, potem udowodnic, ze nasze zarty na blogu maja jakikolwiek zwiazek z wynikami glosowania, a nastepnie, ze kandydujacy autorzy czy ich ksiazki maja ponosic konsekwencje licho przygotowanego regulaminu. Moim skromnym zdaniem w calej sprawie chodzi o to, zeby pod pretekstem konkursu mozliwie duzo osob zapoznalo sie z haslem, ze N-cos tam zmienia nazwe na N-professional. I na to przeznaczone sa okreslone fundusze. Przy okazji zbierze sie troche adresow w celach marketingowych i firma organizujaca konkurs bedzie sie mogla „wykazac”. W regulaminie nie ma zadnych rygorow weryfikacyjnych, dane sa „dobrowolne”, ale jak sie nie zgodzisz na ich przetwarzanie, to Twoj glos nie bedzie wazny 🙁 Jak to jest fair, to zaczne zamykac moja nowa siec slowfoodow 🙂
Dzięki Pyro. To była przyjaźń młodzieńcza. Trwała 47 lat. Towarzyszyliśmy narodzinon Jego dzieci i śmierci Żony (Beata była współautorką jednej z pierwszych książek Basi). A w sobotę przy piwnym stole będzie puste miejsce!
Andrzeju, podobno z konfiturami robia w Finlandii. Wersja z goracym mlekiem brzmi zachecajaco. Jako dziecko kochalam slodka buleczke „maslana” namoczona w goracym mleku 🙂
nemo,
Sprawdzę to z konfiturami. Ponadto:
http://aszyszkiewicz.data.slu.se/semla_z_mlekiem/
I w ten oto prosty sposób wróciliśmy do tematu zupnego….
W zupełności podzielam Kapitańskie podejście do zagadnienia i wszystkie koncerny mam tam, gdzie wczoraj Pan Lulek je zaposiadł. Kłopot, że towarzysko może to Gospodarzowi lekko relacje w jego światku poturbować stając się pretekstem do jakichsić podjazdów. Co innego żart z Nestla jego „trzódki z rogacizną”, choćby i złośliwy, a co innego jakieś towearzyskie reperkusje na olimpie.
Mnie razi, że Makłowicz jest w kapitule. chcę wierzyć, że o swoim konkursowym w szranki stawaniu, dowiedział się jak Pan Piotr, czyli z pantofla.
Panie Piotrze… Wyrazy…
Donosze, ze wycofuje sie z zabawy. Robie to spokojnie bo i nie wyslalem zadnego zgloszenia. Nie na moje nerwy.
Sledzik zaczal sie w szampanski sposób. Bylem w banku a tam same niespodzianki. Dwaj panowie w ubrani w poncho i sombrerra. Pani jako Pipi Langstrumpf. Nawet przelew bezblednie zadzialal. Jako staly klient zostalem zaproszony wraz z innymi na kieliszek szampana i paczka. Wbrew temu co Piotr pisal na temat Wiednia, paczki byly pyszne. Duze, grube z nadzienie z brzoskwiniowej marmolady. Calkiem swieze, bo sam szef piekarni cala noc piekl te paczki a raniutko rozwozil do wszystkich swoich klientów. Zadne tam przestarzale gnioty z dnia poprzedniego. Po poludniu bank nieczynny. Sledzik bedzie dwuosobowy. Kotka Muli i ja.
Danie glówne i jedyne to bedzie salatka sledziowa ze sledzi typu Bismarck czyli MATYJASY, zeby nie bylo watpliwosci, pieczarek, cebuli, czerwonych buraków i marchewki z octem jablkowym i oliwa. Chleb razowy na przegryzka ale zadnych alkoholi. Dla duszy surfowanie w telewizji.
Od jutra szlaban na gary i tesknota za Wielkanoca.
Pieknego Sledzika wszystkim zycze
Wymeldowany z zabawy
Pan Lulek
To nie wiek, żeby umierać. Mój Tata mawiał, że w takim wieku to tylko załozyć garnitur, „krawatkę” i smakować owoce życia. Znałam tylko z prasy. Wszyscy straciliśmy.
Szklankę piwa za Stefana M.
Witam. Też wspomniałam u siebie na blogu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=105#comment-11004
Śmierć to nieprzyjemna formalność, ale za to przyjmuje się wszystkich kandydatów
Paul Claudel
Takie memento mori na koniec karnawalu 🙁
Ktos inny powiedzial, ze na smierc nigdy nie jest za pozno i ja bym sie chetnie przychylila do tej opcji.
Gospodarzu, wyrazy wspolczucia…
Każde odejscie przyjaciela czy rozstanie jest bardzo bolesne. Odchodząc zabiera cząstkę nas samych. Piotrze wyrazy współczucia.
Za chwile zamelduje sie poprawinie i przyzwoicie, ale mam szybkie pytanie.
Jak oskubac kure?
Zapraszam do odwiedzin mojego foto bloga. Dziś temat muzyczny. Pisanie komentarzy mile widziane.
http://kulikowski.aminus3.com/
Należy sparzyć wrzątkiem pióra wychodzą dużo łatwiej. Niestety zapach zostaje na długo w całym domu. Najlepiej robić to na polu. Po grubszym wyskubaniu powinno też opalić się denaturatem.
No to teraz oficjalnie. dziendobry wszystkim.
Gospodarzu wyrazy wspolczucia.
Spiesze powiadomic, ze ksiazka doszla i serdecznie za nia dziekuje.
Misiu dzieki za informacje przekaze skubaczom.
Ten tydzien zaczynam raczej dosc zmeczona a powod tego mozna zobaczyc tutaj:
http://www.pbase.com/ernst/mestreech2008
Poludnie Holandii co roku swietuje karnawal. W kazdym miescie wyglada to inaczej. My w tym roku wybralismy sie do Maastricht.
Marku czy ja mogłem widzieć to zdjęcie wojskowego bebnisty? Jest prześmieszne!
Tu muszę zaprotestować w imieniu wszystkich bębnistów, tak wojskowych jak i cywilnych!
Na tym zdjęciu nie ma nic śmiesznego. Ten człowiek z godnością wykonuje swoją misję. Do tego jest bardzo porządnie ubrany a i bębnowi niczego nie brakuje.
Przepraszam wszystkich urażonych bębnistów ale ja nie napisałem, że muzyk jest śmieszny tylko zdjęcie jest zabawne. Mimo to korzę się przed artystami świata werbli.
Mój ojciec ( 165cm wzrostu) bębnista w orkiestrze dętej OSP tuż po ślubie dostał ultimatum: Albo bęben albo Ja (moja mama).
Wiadomo co wybrał … Ale niespełniony muzycznie został do końca życia…
http://youtube.com/watch?v=ik8jICj8juc&feature=related
Coś dla miłośników bębnów i kuchni. Mam nadzieję, że mi się udało, bo robię to po raz pierwszy.
No więc mam już książeczkę
Smak Mazur
Kuchnia dawnych Prus Wschodnich
Przepisy są, jakie są, czyli powszechnie znne i może poza kilkoma perzypadami nic nadzwyczajnego. Fajnu natomiast jest wstęp p. Rafała wolskiego, z którego i tak wynika że niemcy i polacy to twórcy tej kuchni. Dwa fragmenty spodobały mi sie szczególnie, no to je tu wklepię:
„W XVIII stuleciu przybyli tu wygnańcy z różnych części Europy – Szkoci, francuscy hugenoci, Solnogrodzianie (Salzburczycy) i Żydzi. Nie wycisnęli oni jednak piętna na tutejszych zwyczajach kuchennych – surowi protestanci francuscy i austriaccy nie cenili sibie rozkoszy podniebienia, a za to, że Szkoci nie przywlekli tu ze sobą swojego haggisu (barani żołądek nadziewany owsianką i nieprzyprawionymi podrobami) Wschodnioprusacy powinni byli dziękować Opatrzności!”
„Kuchnia niemiecka zaś w XIX i XX stuleciu przeżywała apogeum swojego upadku , będąc, owszem, dostarczycielką kalorii, ale napewno nie smakowych przeżyć. Mdłe i ciężkie od zaciąganych mąką sosów potrawy, legendarnie niski poziom publicznej gastronomii, wszechobecne ersatze i natręctwo oszczędzania stały się jej przekleństwem aż po ostatnią ćwierć XX wieku. Dopiero wtedy, wzbogaceni na planie Marshalla i „żelaznej kurtynie”, jeszcze nie uwikłani w kosztowny proces zjednoczenia, a mający już dość śródziemnomorskich przysmaków lub nouvelle cuisine, wzięli sie Niemcy za rekonstruowanie przedbismarkowskiej tradycji kulinarnej”
Kierownictwo mówi, że to pseudonauka 🙂
Raz pewien werblista z Uppsali
Austriaka-bębnistę pochwalił
Ze mundur prasuje
Instrument glansuje
Choć ten mu horyzont oddalił
Uwaga, uwaga!
Zagadka! Gospodarz też niech rzuci okiem, tylko my mamy się męczyć co środę?!
Pytanie – gdzie to jest? Nie w Kanadzie, uprzedzam. W Polsce.
Nagroda: kufel piwa w moim wątpliwym towarzystwie na II Zjezdzie. Ja stawiam 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Zagadka/
To są żeremia bobrowe na rozlewiskach Narwi czyli nad moją (i Misia 2) rzeką. A jakie to będzie piwo?
HA ! Wiedziałam, że wreszcie Gospodarz ma szansę wygrać! Piwo… kanadyjskie odradzam. Jakieś dobre się postaram. Są życzenia w tym względzie?
P.S. Według moich danych to jest rzut beretem, jakieś 5-6 km na południe od wiadomego miejsca 🙂
Witam i sie odezwe kompletnie nie na temat, bo zamotana jestem ostatnio i nie mam czasu jesc, nie mowiac o gotowaniu. I jakby Pan Lulek ze swoim sledziem byli blizej, to biada im 🙂
Bylam na krotkim spacerze w parku, bo pogoda cesarska i widzialam, ze forsycje juz kwitna! I taka watpliwosc mnie naszla – czy to aby nie narecze forsycji niosla Malgorzata, kiedy po raz pierwszy ujrzal ja Mistrz?
Pozdrawiam wiosennie!
Wasza Koleżanka wybrała się po śledzie do Baltic Deli, ale po drodze wstąpiła tu i tam. Wyspowiadam się, na co wydałam.
Matijasy 250gr., filety w oleju – 4.29 $
2 kaszanki, taka porcja obiadowa na 2 osoby – 3.91$
Uszka z grzybami wigilijne 300gr(prod. z Polski) – 5.99$
Tortellini tutejsze z grzybami 400gr – 3.49$
W „zdrowotnym” sklepie obok kupiłam kulturę bakteryjną na kefir, pudełko za 4.25$, starczy na rok albo i dłużej, bo to „rośnie”, można też zamrażać.
No i otworzyli niedawno sklep z herbata w sąsiedztwie. Tu Alicja zaszalała.Kupiła sobie śliczny czajniczek do parzenia herbaty ze szkła kryształowego za 25$. Herbata zaparzona w takim czajniczku musi smakować świetnie w Białej Marii od Misia! Trochę głupio, ale niech czajniczek bolesławiecki troszkę odpocznie…
Poza tym Alicja zakupiła herbatę:
assam 100gr – 10$
ceylon black 100gr – 9$
ying ming yunnan 100gr – 7$
Dla porównania, 454gr Tetley czy Red Rose, Lipton Orange Piekoe, wszystko w torebkach, kosztuje w granicach 5-6$ za funt. Czyli ta chińska jest… mniej więcej 10 razy droższa 🙁
Ale co tam – liczy sie smak i aromat! i wiem, co piję, a nie jakieś zmiatane śmieci… Herbatę liściastą kupowałam w Baltic Deli, sprowadzana z Polski, nieco tańsza od tej z chińskiego sklepu, ale ta ma swoje zalety. Prosto z Chin czy skądśtam, sprzedawana na wagę, trzymana w szczelnych słojach. Co za zapach! Wdałam sie w rozmowę z właścicielką, pochwaliłam się synową i dostałam 25% rabatu 🙂
No ale rabat z okazji chińskiego Nowego Roku, nie mam się co cieszyć. Półki i półki różnych herbat, w tym i roiboos na trzy różne sposoby, ale mnie interesuje czarna, nie perfumowana. To na poczatek kupiłam te trzy. A tu prezentuję nowy nabytek:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3696.jpg
I jeszcze dodam, że u mnie marznąca mżawka, nic nie widać taka gęsta, a na popołudnie zapowiadają kolejny zimowy sztorm.
*pekoe* !!!
Kolejna filiżanka leży odłożona .Dostawa we wrześniu 🙂
🙂
Wszyscy balują czy co?
Ha ha, ja już wróciłam z tańców i mogę balować przed kompem 😀
Ostatki Alicjo……
Doczytałem wczorajsze. Wesoło było. 🙂
Gospodzie Pod Helmutem, jeśli mieścić się będzie w wietrznej latem
i śnieżnej zimą okolicy proponuję rozbudowę nazwy : ” Pod zawianym Helmutem” ….
Ja układam albumik dla wszystkich tęskniących za polskimi klimatami 🙂
http://picasaweb.google.pl/antekglina/Targ
Jak pogoda będzie słuszniejsza, będzie więcej targowych zdjęć.
Jeśli Was te nie zmęczą.
A tu coś dla Nirrod. 🙂
http://picasaweb.google.pl/antekglina/NKi
Antek, super te nozki, za to z konmi poszedles na nostalgicznie smutno, zeby choc jaki Mc Do we tle, zeby bardziej po polsku bylo, naciagasz pod Chicago? trzecie pokolenie, co mu sie cni? 🙂
o diabli! Jeżor!
ale za to w ciepelku czlowieczych rec, a nie tak besztany, jak Twoj
antku,
w odróżnieniu od Jerzora, ten Twój to jest jeżor!
A propos. Moja Mama zawsze dodawała łapki do rosołu. Przed dodaniem ze sparzonych wrzatkiem łapek była usuwana pierwsza skórka.
Nemo niech zajrzy do poczty.
Sławku,
czyzbyś pił do moich rąc?! Ostatnio jak sprawdzałam – też człowiecze!
Alicjo!
Łapki do rosołu ? Oczywiście!!!
A głowka?? Jadłaś koguci grzebień? Móżdżek? Język?
Ja lubię.
Tylko trzeba się piórek naskubać, oczka wydłubać, dziub zerwać.
tyle, ze Jerzora w nich nie widac i biedaczysko w sniegu gasi chucie, prawda jest, ze i na Ciebie potem padlo, wyrazny brak koordynacji
To jest jeż jerzy.
Słuchajcie, Moi Drodzy –
przeciez to dzisiaj jemy śledzika i podlewamy go, zeby nie myślał, że go pies (chyba, że Owczarek!, ale i Owczarek Smadnym zapija) pożarł?!
Podpowiedzcie, czy kaszane na jutro, a śledzik dzisiaj?! Bo juz wszystko mi się pomięszało…
ten z wiezy, co nie wierzy?
Alicjo, dzis, to takie prawie jutro, sledziowi i kaszance i tak jedno, byle byly popite
Antek,
dokładniusieńko z drobiem na rosół moja Mama robiła. Skubanie skubaniem, smak przedni. Warto poświęcić trochę czasu. Zresztą, skubanie sparzonej kury to była moja i siostry sprawa. I zawsze mnie dziwiło, po jaka cholerę ta kura żre tyle piasku, co było widać po rozkrojeniu żołądka. A to wszystko ma swoje uzasadnienie 🙂
Móżdżek i owszem. Poza tym lubię wszelkie drobiowe podroby 🙂
I pierś, tzw. białe mięsko. Napiszcie w sprawie śledzia czy kaszany, bo za chwilę udaje się do kuchni!
Alicjo! U mnie jutro śledż w trzech smakach i ziemniaki w mundurkach.
Post. Nie mylić z postkomunizmem.
Mięcho to dzisiaj do oporu!!! Kiełbacha, mielone i salceson popijany ciepłym smalcem!!
Sławek, właśnie on! niedowiarek.
No dobra, to dzisiaj kaszana. Na Antka odpowiedzialność!!!
Najlepsza kura na rosół
POLSKA ZIELONONÓŻKA
Pomarzyć można 🙁
Marku, na tych nóżkach nie ma pedikiuru !!! Więc to nie może być kura!
To kogucik był. Kurki znoszą jajka, więc do rosołu jeszcze im daleko. A kogutów, gwałcicieli, jest jeszcze nadmiar więc sam rozumiesz….selekcja. Ale tych kilka co zostanie, to będzie miało życie!! 😉
Zielononóżka jak zielononóżka, ale ostatnio w TV pokazywali taką aparatkę (z Meksyku bodajże), która znosi zielone jaja, ponoć nawet smaczne 😯
antek – takie fajerki pamiętam z dzieciństwa! Rozrzewniłam się… ale jednak już nie chciałabym mieć w domu 😉
Antku, a co sprzedawali na tym targu? Te konie? 😯 Jezyk bardzo sympatyczny 🙂 Tez takiego kiedys przezimowalismy w domu, bo za maly byl na sen zimowy. Jadl z kotem z jednej miski, ale najbardziej lubil boczek, stawal na tylnych lapkach, gdy mu sie tylko pokazalo kawaleczek 🙂 Byl troche uciazliwy, bo tuptal po nocy 🙁
Alicjo, odpisalam Ci przed chwila.
Doroto!
Pewnie, jak wspomnieć noszenie węgla z piwnicy, rozpalanie, wynoszenie popiołu, sadze, dym…To nie!
Ale na wsi to sama atrakcja! Szczególnie jak jestem tam tylko gościem. 😉
No właśnie, a ja całą moją młodość dygowałam z piwnicy, przechodząc przez podwórko i wnosząc na drugie piętro – przez lata byłam, jak mawiałam, jedynym mężczyzną w domu 😉 Co się człowiek ufajdał, szkoda wspominać…
Ale uwielbiałam gapić się w ogień. W każdym chyba jest coś z piromana 🙂
Nemo! Cały czas mam reportaż targowy w planach.Ale co pobyt, to pogoda taka że rąk z kieszeni się nie chce wyjąć! 😉
Było wszystko co na targu trzeba!! Spożywcze, warzywa, owoce, jajka, ser biały,dywany, firanki, ciasteczka, lodówki, pralki, piły, ciuchy rózne, buty, są budy z mięsem – dla odważnych !Ja się nie boję. Kupisz gwożdzie, sito, chomąto , bat, grabie do siana – takie całe drewniane!!
Och…. można długo. Wyngiel też był !!! Wojna pewnie będzie…
I nawozy i pasze!! Koni i krów tam nie sprzedają. Ale świnie już tak. Kury, króliki. Gołebie!! całe mnóstwo gołębi było tego dnia, aż byłem zdziwiony.
A te konie to na targ przywiozły swoich właścicieli.Właściciele często do nich podobni, wychudzeni, potargani,niedomyci, w latach już słusznych. Rzadkie to już obrazki.
Młodzież ( od 60 lat w dół :))) jeżdzi tylko wozami mechanicznymi.
Dla Doroty, na tapetę :)http://picasaweb.google.pl/antekglina/DlaDoroty/photo#5163626565463906834
http://picasaweb.google.pl/antekglina/DlaDoroty/photo#5163626565463906834
Coś nie wyszło, ale można skopiować i wkleić. 😉
Nie wiem, co nie wyszło, ale jest śliczne 🙂
🙂 dobranoc!!
Antku,
ale te konie zabiedzone 🙁
Sierść długa, niewyczesana, i żebra widać.
Dawne życie poszło w dal,
dziś na zimę ciepły szal,
tylko koni, tylko koni, tylko koni żal.
Dawne życie poszło w dal,
dziś pierogi, dzisiaj bal,
tylko koni, tylko koni, tylko koni żal…
http://alicja.homelinux.com/news/img_3698.jpg
Kaszana 🙂
No i masz. Zadzwonił sąsiad-krajan, Helmut urodzony na dzisiejszych Ziemiach Zachodnich, ale urodził sie w 32 roku. Jak sie poznalismy i dogadaliśmy, to Helmut w Patskchkau (Paczków – Jerzor chodził do szkoły) ja w Munsterberg rodzona (Ziębice), a Jerzor jeszcze gorzej, bo w Reichenstein (Złoty Stok), więc wyszło, że RODACY !!! No i tacy serdeczni sąsiedzi trochę dalsi (jakieś 400m od nas) sie zrobili, zawsze do siebie wpadaliśmy z okazji różnych. Często jezdzili do Polski, odwiedzając stare miejsca. I tu telefon, że Elfrieda zmarła. Od lat chorowała na skorupiaka, ale wydawało się, że wreszcie się odczepił. Wrócił ze zdwojona energią, wystarczyło 3 tygodnie 🙁
No to też mamy pogrzeb. W sobotę.
Panie Redaktorze,
wielki żal, wyrazy współczucia.