Kleftiko na oliwie z Krety
Jestem uzależniony od oliwy. Pisałem o tym już wiele razy. Smażę, gotuję i piję ten złocistozielony nektar wytłaczany z oliwek. I to zapewne dzięki temu nałogowi nie łysieję, nie miałem zawału, omijają mnie też inne choroby.
Moja kuchnia pachnie oliwą a dania, którymi częstuję rodzinę i przyjaciół przypominają im wakacje nad Morzem Śródziemnym. Nawet ci, którzy rzadko sięgają po butlę z oliwą zajadają moje risotta, dorady, ośmiornice czy pieczone szparagi i nie mogą się nadziwić dlaczego są takie pyszne. A i mięsa np. greckie kleftiko czyli jagnięcina z warzywami w papilotach też zachwycają aromatem i delikatnym smakiem. A to zasługa najlepszego z tłuszczów – oliwy.
Wszystko zaś miało początek w czasach antycznych. Brat Zeusa – Posejdon i córka – Atena – upatrzyli sobie małe miasto leżące pod piękną skałą zwaną Akropolem i nie mogli dojść do porozumienia, któremu przypadnie ono na własność. Stanęli więc do zawodów. Sędzią tych zmagań został pół wąż, pół człowiek o imieniu Kekrops.
Pierwszy wystąpił Posejdon uderzając trójzębem w skałę, z której wytrysnęło źródło. Wywołało to powszechny zachwyt. Woda to życie dla wszystkich mieszkańców miasta. Wydawało się, że spór jest rozstrzygnięty, ale Atena obok źródła zasadziła drzewo oliwne. Pokryło się ono gęsto oliwkami a z tych owalnych owoców zaczęła kapać oliwa. Bogini mądrości otrzymała więc we władanie miasto, które nazwano od jej imienia. Mieszkańcom Aten do dziś nie brakuje ani oliwy ani oliwek.
I w innych miejscach Grecji oliwek jest pod dostatkiem. Parę lat temu archeolodzy odkopali w Zakroi na Krecie gliniany dzban w kształcie stożka pełen oliwek. Znalezisko liczyło 3 500 lat. Zdążono je obfotografować zanim oliwki pod wpływem świeżego powietrza i światła zaczęły się rozkładać. Kreta do dziś jest największym greckim producentem oliwek i oliwy. Ale nie tylko producentem. Także i konsumentem. Każdy mieszkaniec Grecji spożywa rocznie 25 litrów oliwy. Mieszkańcy Krety zaś dystansują rodaków z kontynentu i to niemal dwukrotnie.
Tu warto przytoczyć nasze dane. Statystyczny Polak zużywa niecały litr oliwy w ciągu roku. Jeśli zważyć, że wypijam i zjadam czyli zużywam miesięcznie ponad litr tego nektaru, to dla wielu sąsiadów oliwy już nie starcza. Mogą zaledwie poczuć jej zapach dochodzący z mojej kuchni.
Miłość do dziewiczej oliwy zaczęła się przed laty na wyspie Paros. Wchodząc boso do morza nadepnąłem na jeżowca. Kolec przy wyjmowaniu z pięty złamał się i ledwo doczłapałem do domu. Tu trafiłem na właścicielkę pensjonatu żonę rybaka i właścicielkę gaju oliwnego. Nie dopuszczając mnie do słowa (zwłaszcza, że ja nie mówiłem po grecku a ona po angielsku) usadziła na taborecie i owinęła mi piętę lnianą ściereczką obficie nasyconą oliwą ze stojącej w spiżarni wielkiej amfory. Po kilku godzinach kolec sam wypadł. Dziurka się zasklepiła i nie było śladu po przykrej przygodzie. Od tej pory zapach oliwy a nieco później i jej smak stał się moim narkotykiem.
Powierzchnia gajów oliwnych na świecie wynosi niemal 11 mln hektarów, co stanowi około jednej trzeciej obszaru Polski. Najwięcej terenów oliwnych ma Hiszpania i Tunezja. Oba kraje dysponują ponad 51% światowej powierzchni upraw drzew oliwnych. Hiszpania jest też największym na świecie producentem oliwek. Przed dwoma laty rolnicy z Półwyspu Iberyjskiego zebrali ich ponad 8 mln ton.
Produkcja oliwy (dane z 2010 r.) wynosi ok. 2,886 mln ton rocznie. I tu prymusem jest Hiszpania (1,2 mln ton, ok. 42%) oraz Włochy (0,6 mln ton, ok. 21%) i Grecja (0,35 mln ton, ok. 11,5%).
W Grecji 60% ziemi uprawnej przeznaczone jest na gaje oliwne. To trzeci światowy producent oliwy, z czego ok. 82% to oliwa extra vergine.
Na Krecie produkcja oliwy z oliwek utrzymuje się na poziomie 130 – 150 tys. ton w ciągu roku, co stanowi 30 – 45% całej wyprodukowanej oliwy w Grecji. Obecnie oliwa z oliwek extra vergine wynosi, aż 95% kreteńskiej produkcji, podczas gdy w Hiszpanii jest to zaledwie 30%. W Grecji przeciętna wydajność z pola uprawnego jest wyjątkowo wysoka i wynosi 360 kg/ha, podczas gdy średnia światowa wydajność wynosi 160 kg/ha. Na Krecie wartość ta jest jeszcze wyższa, gdyż sięga nawet 500 kg/ha.
Oliwa poprawia nam nie tylko zdrowie, nie tylko jest smakołykiem ale także przysparza urody jako składnik doskonałych mydeł oraz kremów. Gaj oliwny to skarb!
Na koniec oczywiście zajęcia praktyczne, na kolację kleftiko na kreteńskiej oliwie:
Kleftiko
1 kg jagnięciny z udźca lub łopatki, 4 duże kartofle,2 cebule, 4 marchewki, fasolka szparagowa, 1 pomidor, 4 plastry sera feta, główka czosnku, kieliszek białego wytrawnego wina, sok z cytryny, oliwa extra vergine, oregano, rozmaryn, pieprz, sól
Mięso po umyciu oczyścić z łoju i pokroić w kostkę. Wymieszać wszystkie przyprawy z winem, sokiem cytrynowym i połową oliwy. Dodać 4 wyciśnięte ząbki czosnku. Odstawić w chłodne miejsce na godzinę. Kartofle pokroić w kostkę jak mięso i dodać także pokrojoną cebulę oraz marchew. Dołożyć garść fasolki szparagowej, oregano, resztę oliwy i znów 4 pokrojone ząbki czosnku. Przygotować 4 arkusiki pergaminu. Ułożyć na nich porcje mięsa i warzyw. Na wierzchu każdej paczki położyć gruby plaster pomidora i pokruszona fetę. Szczelnie zawinąć. Piec w piekarniku godzinę w temperaturze 180 st. C
Komentarze
Chodzą słuchy, że olej rzepakowy jest zdrowszy od oliwy, a POLSKI, mamy też przepyszny lniany, bardzo zdrowy.
Te słuchy rozpowszechnia producent 😉
Dzień dobry Blogu!
Pogoda po tym paskudnie szarym weekendzie przepiękna i tak ma być cały tydzień. Ślady nocnego przymrozku znikają szybko z dachów i trawników, ptaszęta świergolą, idzie wiosna 🙂
Chodzą również słuchy, że zamiast udźca jagnięciego można użyć schabu, zamiast sera feta starego twarogu, białe wino można zastąpić sokiem z jabłek a sok z cytryny octem.
Zdrowiej i PO POLSKU. Należy podawać na lnianym obrusie, można również przywdziać kapcie z łyka.
Popijać piwem z POLSKIEGO browaru, gdy uda się taki znaleźć albo – żeby było zdrowiej – kwaśnym mlekiem.
Gruba Kryśko, 😆
Łapcie z łyka (koniecznie lipowego) na pewno są zdrowsze (może nie dla lipy) i bardziej patriotyczne niż jakieś espadrile albo plastikowe chińskie sandały 🙄
Nemo,
Wy mnie tu nie łapcie za słówka. Jedna maruda wystarczy.
I co, znowu ten ocet?
Eee tam – dajcie sobie spokój!
Ładny dzień po ładnym weekendzie, a ja wdomu i wprawiam się w roli emeryta, bo muszę odbalować jeszcze parę dni urlopu.
A co, niedam pardonu!
Ja tu widzę co najmniej trzy marudy 😉
Chociaż…
Pepegor też marudzi na nasze marudzenie 🙄 😉
… i grozi 😯
Zastąpił extra dziewiczą oliwę polską wodą i wyłysiał. Nie grożę- dzielę się obserwacją 🙂
Na polskim oleju rzepakowym można również smażyć placki z polskich ziemniaków.
Chodzą słuchy, że popijane małymi łykami polskiego kwaśnego mleka są najlepsze na świecie!
Jeśli mowa o Kazimierzu i zlatywaniu się to czekam tylko na znak. Jest tam kilka atrakcji kulinarnych i nie tylko… 🙂
Onegdaj była mowa o tym, że łysieniu zapobiega jedzenie baraniny.
A jak nie poskutkuje, to fryzurę zawsze można zastąpić czapeczką z owczej wełny lub baraniego futra 😉
Witam.
Całkowicie zgadzam się z Gospodarzem. Tylko oliwa z oliwek. Do wszystkiego. Tylko do majonezu rzepakowy olej.
Gruba Kryśko !!!!!!! (nie potrafię mordek – tu roześmiana)
Oliwa z oliwek, a jest inna oliwa?:)
No masz!
Ile razy ja mam powtarzać, że do majonezu ma być olej słonecznikowy. Najzdrowszy jest z polskich słoneczników.
Jest inna.
Zawsze sprawiedliwa.
Pewnie, że do majonezu tylko słonecznikowy 😎
Pączku, schabowy, frytki też się obejdą bez oliwy. Oliwa na pewno do sałatek, a reszta to różnie. Grecy prawie wszystko robią na oliwie, bo to jest ich najtańszy, ogólnie dostępny tłuszcz. Proste.
Chodzą również słuchy, że jest jeszcze jedna, co zawsze na wierzch wypływa.
Według mnie jest to jednak ta sama, tylko w lżejszym opakowaniu.
Dzień dobry, dla wszystkich miłośników Kazimierza 🙂 : http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/107035/b7b5e22309595c8c06595bad7527bfcd/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/107050/b7b5e22309595c8c06595bad7527bfcd/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/107002:1/b7b5e22309595c8c06595bad7527bfcd/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/107056/b7b5e22309595c8c06595bad7527bfcd/
Gruba Kryśko – niech będzie zgoda. Słonecznikowy także za równo (jak mówi klasyk)
Marudo – oliwa z oliwek to dla pewności, no takie ukonkretnienie.
Polskie słoneczniki najlepsze na świecie, ale ja się umartwiam i używam czasem węgierskich. Z okolic Szegedu najlepiej.
Kreta nie tylko z oliwek słynie. Mnóstwo tam pięknych rzeczy. Miód z orzechami, obrusy cudnie haftowane lub koronkowo zdobione. I przyroda zachwycająca, byle z dala od turystów. Małe wioseczki w górach, gdzie wszystko o połowę tańsze niż na północnym wybrzeżu. Obserwatorium astronomiczne Uniwersytetu Kreteńskiego w Heraklionie i Instytutu Maxa-Plancka na Shinakas (1750 m npm). Stamtąd widać morze wokół całej Krety. W ogóle jazda po Krecie jest cudowna i nie rozumiem tych, którzy wolą leżeć na północnej kamienistej plaży. Bardziej rozumiem tych, którzy wybierają plaże południowe w kurortach dostępnych wyłącznie statkiem. Przejście wąwozem Samaria też trzeba zaliczyć. Muzeum w Knossos trzeba zaliczyć i jest bardzo ciekawe, ale do prawidłowości rekonstrukcji pałacu można podchodzić dość sceptycznie lub entuzjastycznie, jak kto woli.
Wiatraki z poziomo ustawionymi skrzydło-żaglami są ciekawostką, ale podobne rozwiązanie spotkaliśmy gdzieś w Hiszpanii. Urlop na Krecie należał do wyjątkowo udanych. Polecam jeszcze piknikowanie u stóp najwyższego szczytu Krety – Psiloritis (2456). W cieniu drzew z widokiem na Morze Libijskie świetnie smakuje suchy prowiant popijany kreteńskim winem, które w upalne dni błyskawicznie daje dobry humor. Jeśli ktoś chce, może wspiąć się na szczyt. Nam się nie chciało wyjątkowo. Na początku szlaku na szczyt stoi gospoda, w której dostaliśmy świetną kawę. Gdy wracaliśmy po pikniku kawy nie udało się powtórzyć – w gospodzie i przed nią odbywało się huczne wesele.
Kreta mieliśmy kiedyś w ogrodzie.
Co z nim było kłopotu – podkopywał sie pod grządki, podgryzał, wyjadał i zostawiał po sobie kretery. Dobrze, że ziemia była ogrodnicz, to pewnie mu łatwo było kopać. W końcu kupiłam taki elektroniczny aparat do straszenia kretów.
Ja tam nawet w Hiszpanii widziałam kreta, ale to było z dala od turystów.
Wszystko chyba zależy od kolejności zaliczania. Jak się zaliczy najpierw wiatraki kreteńskie to niech się Hiszpanie w swoje cmokną. Nie z nami te numery 😎
Czy aparat poskutkował? Mysmy kupili, ale skutek był mizerny.
Nie wiem. Nie miałam jakoś serca go włączyć.
Dzień dobry.
A ja kreta chętnie kupuję do domu i ochronne rękawice do niego, żeby mi na gołą skórę nie prysnął.
Hiszpanie mogą się równać z Kreteńczykami, bo dawno temu te same kulty sprawowali. Nie darmo Tezeusz z Minotaurem wojował – w Hiszpanii została po nich corrida, a w Knossos ruiny pałacu. O, Mykeny do owej kultury jeszcze by trzeba doliczyć. Tak, a potem przyszli Grecy z jednej strony, z drugiej Semici wędrowni, po nich Rzymianie, a potem już każdy, kto mógł wykorzystać okazję. Ostatnią falą zdobywców są słowiańscy turyści.
Olej rzepakowy – doskonały środek do opalania. Co prawda woń smażalni nie odstępuje plażowicza przez kolejne kilka godzin lecz nad morzem niewielka przeszkoda.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Kto się kryje pod Grubą Kryśką? Nick od niedawna tutaj, a wypowiedzi jakoś nie brzmią obco.
Kultura Kreteńsko-Mykeńska zawsze frapowała. Literatura związana z rodziną Klitajmestry to duża część fundamentu pod nasza kulturę. Ile jeszcze w 20 wieku na tej kanwie powstało teatru. Delfiny w Knossos. Skoki przez byka tamże, ale i podobne mozaiki w Villa Romana w Casale.
Nić Ariadny też trwale się zapisała w naszej kulturze.
Kto się kryje pod „Stanisławem”. Nick od dawna tutaj, a wypowiedzi jakoś nie brzmią obco. A, cha! Google!
Czasem „toczka, w toczkę” zerżnięte. Ale: jaki jestem mądry!
Witam Szampaństwo!
Gospodarz ma korzenie greckie po Babci Eufrozynie, toteż nie dziw, że Go ciągnie w tamtą stronę i lubi oliwić 😉
Tu zjadłam kromuche z wędzonymi szprotkami w oleju. Z Rygi.
Stanisławie,
Kryśka chyba za gruba, żeby jeszcze pod nią się ktoś krył, a nuż z widelcem by zadusiła 🙄
Placki ziemniaczane jakiejkolwiek ziemniaczaności na oleju dzisiaj poproszę, taki dzień.
Wiadomo, że oliwa pryska w czasie smażenia, a olej się zachowuje.
Nie zdziwię się, jeżeli Gruba Kryśka waży ok. 50 kg. Nie zdziwię się też, jeśli się okaży że ma wąsy albo może je mieć.
Wszystkich nas chyba ciągnie do Grecji. I bez greckiej babci wiele z greckiej kultury mamy w sobie. A babcia Eufrazyna, jeśli dobrze pamiętam, pochodziła z rodziny od dawna zamieszkałej poza Grecją, w Kijowie bodajże.
Errata: Eufrozyna oczywiście
W mojej rodzinie była jedna ciotka zwana Kryśką dla odróżnienia od drugiej – Krysi. Kryśka była gruba i miała wąsy, Krysia też gruba, ale bez wąsów.
Pocieszam się tym, bo z drugą mam związki genetyczne (Kryśka była wżeniona w rodzinę) i mam nadzieję zaoszczędzić na żyletkach 😉
Wpływy greckie mamy i w języku. Zastanawiając się nad etymologią słowa koło też mam wrażenie, że może ono pochodzić z greki i to nowożytnej 🙂
Nemo, miałem na myśli trochę inne konteksty wąsów. Jeżeli GK jest takiej płci, jak podaje, to o wasy nie podejrzewam.
Gruba Kryśka nic o swojej płci jeszcze nie deklarowała.
Czytam, że w Polsce sól bardzo droga 😯 Coś tak drogocennego sypią do zwykłych kiełbas, sera i chleba?
„firmy trudniące się nielegalnym procederem mogły rocznie zarabiać nawet 6 mln zł. Kupowały sól wypadową po ok. 30 zł za kilogram i sprzedawały jako spożywczą po ok. 300 zł.”
To nie sól w Polsce taka droga tylko wykształcenie dziennikarza. Dlatego się na nim oszczędza nagminnie i czytelnicy dostają informacje wypadowe zamiast spożywczych
300zł. za kilogram soli? 😯 😯 😯
To ja zaczynam przemyt, jest interes do zrobienia 😎
U mnie pojemnik soli spożywczej, jodowanej 737g. (no, akurat taki mam) kosztuje 99centów, kanadyjskich zresztą. Kto chętny z tamtej strony do współpracy?
Stanisławie,
a już witałam się z gąską 🙁
Kilogram soli spożywczej kosztuje trochę ponad 1 zł. Jodowana dwa razy tyle a morska jeszcze trochę więcej czyli około 4 zł. Te sensacje spowodowane są brakami w podstawowym wykształceniu młodzieży twierdzącej, że uprawia żurnalistykę. A wczoraj prasa doniosła, że sól przemysłową ( taką do posypywania obmarznietych jezdni) sprzedawano zakładom mięsnym jako spożywczą. Ta przemysłowa jest wielokrotnie tańsza ale za to bardzo niezdrowa. I zaczęły się rachunki. Niewątpliwie na palcach, bo tabliczka mnożenia to zbyt skomplikowana operacja. I wyszło jak wyszło. Niestety Alicjo nie zbijesz majątku na przemycie soli.
U nas oliwa idzie jak woda a ja i tak łysieję..
Kilo soli za 300 zł ?
To może wymienić na oliwę ?
Za kilogram soli po tej cenie ok.10 litrów oliwy.
Albo ok.50 l oleju rzepakowego.
A na 50 l oleju rzepakowego to można nasmażyć placków ziemniaczanych ,że ho,ho i jeszcze dla całego blogu 😉
Tylko kto usmaży ???
Do jednej redakcji w której pracowałem przyszła młoda, jak mówi Piotr, żurnalistka. Wzięła do ręki jakiś mój artykuł gdzie użyłem zwrotu „li tylko”. Co to – spytała – po chińsku?
Wtedy wyrecytowałem „Znasz li ten kraj gdzie cytryna…” Do dzisiaj pamiętam jej puste i zdziwione oczy.
Cichal,
Ktos powiedzial, ze madrej glowy wlos sie nie trzyma. 🙂
Nowiuteńki, jak to miło, że mnie pocieszasz, ale u Ciebie to się nie sprawdza!
Podobno likwidują Chór Polskiego Radia w Krakowie. Po tylu latach i po takich sukcesach. A capello! Zorganizuj protest Oburzonych!
Ha, poczekajcie aż przyjdzie nowe pokolenie żurnalistów – to, wychowane na szkole zreformowanej! Nie wyrecytujesz Mickiewicza, bo najpierw musiałbyś wytłumaczyć, że to ten gość z pomnika w… ten, co pisał scenariusze dla Wajdy i umarł po bitwie pod Grunwaldem ale przed Powstaniem Warszawskim.
Na obiad były chłopskie frytki na słoninie wędzonej od Żaby, kapusta kwaszona, zasmażania i ciasto serowe. U nas dzisiaj dzień gościowy- jeden wyjdzie, drugi przyjdzie i tak od rana. Dobrze, że to sami przyjaciele, rozłożeni w czasie.
Rozłożonych przyjaciół to jeszcze można znieść, ale mnie się kiedyś rozłożyła mysz w piwnicy 🙄 Fakt, że w dość długim czasie, aleśmy ją w końcu znaleźli i wynieśli…
tez sie kiedys wylozylem w wodzie. i gdybym wiedzial dawniej co wiem od dzis to moze bym tak nie cierpial.
to, ze nie sa kolczaste stworki trujace przekonalem sie po skonsumowaniu paru sztuk. natomiast na wlasnej skorze przekonalem sie, ze ukaszenia ich kolcami sa bardzo bolesne. nie ma szans na wyciagniecie kolca. lamaly sie kolce za kazdym razem.
nic dziwnego, posiadaja bowiem, jak sie pozniej dowiedzialem, koncowki kotwiczne, ktore rozszerzaja sie przy probie ich wyciagniecia.
mi natomiast poradzono sok z cytryn z dwoch powodow: dezynfekuje miejsce przed zakazeniem oraz rozpuszcza wapiennne kolce. i tak sie tez stalo z harpunami. znikly. ale com sie na stekal to moje 😆
Nemo – wolę Przyjaciół zacnych i rozłożenie w czasie, nie w naturze.
Danuśka,
ja smażę placki, dzisiaj. Na oleju roślinnym (soja i rzepak, podano w składzie). Mogę zacząć zaraz – wystarczy dla wszystkich 🙂
Smażę tak, żeby prosto z patelni schodziły na talerze biesiadników, więc przybywajcie! Dla Pyry i innych chętnych – bez cebuli, ale za to kolor nie będzie złocisty. Coś za coś!
Dla wyrafinowanych smakoszy – są małe gotowane i schłodzone krewetki, do tego mogę dorobić ostry sos śmietanowo-czosnkowy, ewentualnie podać samą kwaśną śmietanę. No i cukier, o czym mi się niedawno przypomniało, że za młodu tak jadałam, placki ziemniaczane posypane cukrem 🙄
Nawiasem mówiąc, u mojej znajomej Helenki smażenie „latkas” to towarzyskie zajęcie – zbiera się spora grupa ludzi, na kuchni 3 patelnie – dwie z plackami (schodzi na talerzew miarę smażenia), a na trzeciej smażone zielone pomidory. To mniej więcej początek października, jeśli z zielonymi pomidorami, ratowanymi przed przymrozkami i wiadomo, że już nie dojrzeją na krzaku. To jest dobry pomysł na towarzyską wiekszą imprezę, kiedy się nie da tylu gości posadzić za stołem, a chciałoby się podać coś ciepłego.
Talerz z plackami można trzymać w rękach i przykucnąć gdziekolwiek. Do tego ustawić z boku barek, michę z sałatą, ogórki kiszone…
Cichal, to on, biedactwo, nie czytała w dzieciństwie nawet Musierowicz, która wymyśliła śliczności frazę „li i jedynie”…
Z Krakowa przywiozłam okropny dowcipas, wrażliwcy proszę od razu przejść do następnych wpisów.
Co to jest: zielone, pstryk, czerwone?
Żaba w sokowirówce.
Wróciłam z szantowiska i jestem żywa. O tyle, o ile…
Ona, nie on. To dziewczę żurnalistyczne niedokształcone.
PLACKI NA SMALCU, mówię!!!
Tak, Nisiu! A jeśli wysmażone na chrupko, rumiane, to można jak ruskie bliny : gęsta, kwaśna śmietana ze szczypiorem cebulowym i tłusty śledź pokrojony w paseczki, a na innym placku z wędzonym łososiem owa śmietana, a jesiennie gęste, odparowane dobrze borowiki. A na co dzień – po prostu śmietana – ja z solą, Anka z cukrem.
Kulinarnie krakowsko: w Ancorze rosół z podwędzanej gęsi, z płatkami półgęska i grzybowymi kluseczkami. Bardzo smaczny, ciekawy z powodu lekkiego aromatu uczciwej dymnej wędzonki.Podejrzewam, ze te płatki półgęska podziabali sobie na zapas, bo miały podeschnięte brzeżki, ale kto by się tym przejmował. Kiełbaski z wędzonego pstrąga – też sympatyczne, tylko osłonka zbyt solidna jak na taki rarytasik. Na początek mój wymarzony medalion z fuagrasa podany z konfiturą morelową w mini chałce, czyli w maślanej bułeczce. Podejrzewam, że szefa zabrakło tego dnia na gospodarstwie, bo medalionowi daleko było do arcydzieła, który zapamiętałam, a morele szalały wszędzie w ilościach przemysłowych, zamiast stanowić tylko kontrastowy akcent.
W restauracji „szantowego” hotelu – „Wyspiańskiego” – można się pożywić i przeżyć, ale bez zachwytów. Rosół pierwszego wieczoru po przyjeździe był dobry, a potem ktoś dowalił do niego ohydne maggi. Dobry barszczyk – ale podejrzewam, że z Krakusa. Na śniadanie robią fajną pastę z jajek. Uj, też mi coś.
Espresso doppio w automacie na Orlenie – niezawodne.
Nisiu, witaj 🙂
Następnym razem spróbuję placki na smalcu.
Oliwy używam też do majonezu.
Kucharz, którego już wielokrotnie widzieliście, przygotowuje takie oto przystawki na aperitif a tytułowa oliwa służy do usmażenia papryki. Jest też jeszcze owczy serek, śmietanka i imbir a do dekoracji upieczony parmezan. Smacznego 🙂
Ups, czegoś zabrakło…
http://www.youtube.com/watch?v=-fDZqN34bVw
Pyro, niewysmażone na chrupko – toż to zgroza! Ja tylko z solą. Bez niczego poza ziemniakami w środku.
Esencja kartoflaństwa!
Przepraszam, nie ma imbiru natomiast jest mięta, dodana do serka.
Alicja, tylko na bardzo gorącym!
Czy widziałaś naszego Kapitana na galowo?… Tym razem musiał się wbić w mundur na jakieś oficjałki finałowe. Był też galowy komendant Iskry i cały mundurowy chór Akademii Marynarki Wojennej. Niestety, wyjechałam zanim zaśpiewali, bo ciągnął się ten finał i ciągnął, a mnie już Wawa ciągnął do autka i do domu.
Gadanina czcza w jałowym sporze
i zmęczonych oczu pusty blask,
a gdzieś w dalekim, flibustierskim morzu
brygantyna dźwiga żagle swe na maszt.
Już oficer przy swym kapitanie
podniósł flagę, nie czekając dnia,
kielich wznieśmy więc na pożegnanie
i wypijmy cierpkie wino aż do dna.
Za szalonych i za niepokornych,
za tych co w przygodę szli jak w dym…
Znów na wietrze drży Wesoły Roger,
ludzie Flinta morzu znów śpiewają hymn.
Jeśli kiedyś serce swe otworzysz,
przymkniesz oczy, wiatr owieje twarz
i zobaczysz, jak w dalekim morzu
brygantyna dźwiga żagle swe na maszt…
Nisiu, jak to dobrze, że mamy różne gusta, różne smaki – nie będziemy sobie wyżerać z talerzy – najwyżej próbować.
Nisiu,
placki na smalcu (akurat mam) to dla siebie, bo przecie Jerzor na samą myśl o smalcu zejdzie na atak serca czy cuś.
NIEZDROWE!
Ale, już wspominalam kiedyś, nawet niedawno, wyczytał w swojej biblii „Der Spiegel”, że smalec jest najzdrowszym z tłuszczów (oleje i oliwy pomijając). Tak powiedział Spiegel – i że margaryna to najpierwsze paskudztwo, które powinno się z kuchni wywalić. Dawno wywaliliśmy, tak dawno, że nawet nie pamiętam, kiedy.
Mimo tych rewelacji na temat smalcu ciągle go wstrzącha, jak zajadam kromuchę ze smalcem albo cokolwiek robię na smalcu 🙄
A co tam, zrobię eksperyment. Kilka na oleju, reszta na smalcu.
Kartofli jednak może zabraknąć 🙄
Placki mogą być na oleju arachidowym, sojowym, smalcu… Byle się komuś chciało trzeć, a potem smażyć.
Z kwaśną śmietaną, śledzikiem, łososiem, kurkami w śmietanie…
Najlepsze jednak prosto z patelni, bez dodatków, gorące i jedzone palcami…
Nisiu,
gdzie nasz Kapitan galowo? Dawaj sznureczek!
Widzieć to widziałam galowo, a jakże, ale nigdy za dużo naszego Kapitana 🙂
Alino,
pamiętasz naszą dyskusję o Blanquette? Ten gość dostał wczoraj Oscara 🙂 Nie za ten film (świetna komedia) ale za jeszcze lepszy
Do tej pory wydawało się, że Stanisław to gentleman. On tymczasem usiłuje przy ludziach zaglądać mi pod kieckę.
Albo do rozporka.
Nawet śpiewać potrafi 😉
To nie o Stanisławie. Tak dobrze go nie znam 😉
Rozumiem, Gruba Kryśko, że wolałabyś, gdyby Stanisław zaglądał Ci pod sukienkę czy w rozporek nie przy ludziach? 😉
Nie Alicjo. Nie rozumiesz.
To już nic nie rozumiem 🙁
Nemo, dzięki za scenki 🙂 Już wtedy jego filmową partnerką była Berenice Bejo.
W „Artyście” jest świetna.
Kolejne godzina rozmów i po raz kolejny stwierdzam, że jestem człekiem z natury leniwym; jak miło się gada, gdy nie trzeba się spieszyć, zegar mnie nie popędza, żadna praca nie pilnuje. zupełne LB. Żivot je cudo!
Witam,
oliwa zawsze na pierwszym miejscu, oliwowy nałóg Gospodarza jest dla mnie w pełni zrozumiały.
Problem w tym, że ponoć znaczna część oliwy, która trafia na rynek jest nieco oszukana – ostatnio było o tym sporo artykułów w prasie, acz nie za bardzo chce mi się ich teraz szukać 🙂 Generalnie jednak to, co miało być extra vergine było nie extra, a czasami nawet nie do końca oliwą – do tej trafiało sporo innych olejów. Praktyka stosowana podobno także przez sporych uznanych niby producentów. Może nie jest to szkodliwe dla zdrowia – jak w przypadku owej soli – ale na pewno dla naszej kieszeni.
Gdzie człowiek nie spojrzy to jakaś pułapka. Niedługo wszystko będzie trzeba chyba robić samemu. Ehh…
Michał,
nie takie my ze szwagrem przeżyli…etykietki i tryndy sobie, a my sobie. Ale dobrze byłoby, żeby to, co napisane na etykietce, to było właśnie TO.
Wydaje mi się, że w kraju mojego zamieszkania to nie przechodzi, przepisy są bardzo restrykcyjne. Sklepy etniczne w tym polski) – nie wiem, jakimi się prawami rzadzą, ale ja nie narzekam.
„Ten, który by przyjechał tutaj z paletą włoskiego pejzażysty, porzucić będzie musiał wszystkie słodkie kolory. Ziemia jest spalona słońcem, ochrypła od posuchy, ma kolor jasnego popiołu, niekiedy szarego fioletu lub gwałtownej czerwieni. Grecy pokrywali kamienie swoich świątyń malowidłami, aby nie oślepnąć. Ale zanim ich sanktuaria podniosły się w słońcu, serce Grecji biło pod ziemią. Od grot, labiryntów, rozpadlin trzeba rozpocząć wędrówkę.
Będzie to próba opisania krajobrazu i tego, co zeń wydaje się bezpośrednio wynikać??.
Zabrałam się za czytanie po raz wtóry, piękny przewodnik.
Przypominam, w TV Teatr TV – Fronczewski i Pszoniak. Na żywa ale niskobudżetowo?
Alicjo,
z takim przewodnikiem to ja do Grecji mogę jechać choćby i zaraz 🙂 Cóż to za wydawnictwo?
Witaj Michale…extra-virgin Herbert, chyba 🙂
i kto tu dolewa oliwy do ognia
Nisia & 😯 Piotr
az sie cisnie na jezyk, zapomnial byk jak cieleciem byl 😆
ma sie prawo kazdemu pomylic jak sie nie sprawdzi czy mialo sie podzielic czy zwielokrotnic. podkreslam, kazdemu mlodemu.
doroslemu to juz nie przystaje.
a z czyich to potkniec maja powstawac za piecdziesiat lat wszelakie anegdoty, z ktorych to ja bede mogl sie jeszcze smiac do rozpuchu 😆
przypomne jedna taka z przed piecdziesieciu lat, ktorej to Daniel P. akurat ostatnio nie przytoczyl. ale to wlasnie on, jako student dorabiajacy jako żurnalista w sztandarze mlodych wyslany zostal na konferencje prasowa, na ktorej pewien general mial informowac o wprowadzeniu nowego kroju mundurow wojskowych.
nastepnego dnia w sz.m. ukazala sie notatka podpisana przez Paßenta, ze general ” uszko ” mowil na temat nowych mundurow wojska polskiego.
Paßent, jako poczatkujacy żurnalista, nie sprawdzil dokladnie pisowni nazwiska generala, ktore fonetycznie brzmialo ” kuszko ”
😆
Przyjaciele rozłożeni?
Kolega opowiadał o tym jak pracował kiedyś w pogotowiu ratowniczym. Raz zajechali tą erką do starego domku na wsi z wąskimi i bardzo stromymi schodami. Lekarz stwierdził, że pacjenta trzeba przewieść do szpitala. Matka pacjenta na to zaczęła lamentować, bo pacjent był w izdebce na piętrze, chodzić sam nie mógł, a ważył ze 150 kg. A kolega na to:
– pani się nie martwi, najwyżej pójdziemy dwa razy.
Jak wrócili do bazy to już go szef wzywał do siebie.
Michale,
jak myślisz, dlaczego ten gość siedzi przy prasie i pilnuje? To są jego osobiste oliwki 😎
Każdy chłop sycylijski siedzi przy swoich skrzynkach, a potem pilnuje wyciskania swoich oliwek, bo to dla niego i rodziny, a nie na sprzedaż 😉
Pepegorku, chyba nie masz na mysli Placka jako pacjenta 😆 ?
Nemo, ja juz ten obrazek 170 razy widzialem. wez sie w wolnych chwilach miedzy wykladami z dziedziny historii sztuki za nowe obrazki. bitte 😆
Ogonku,
to było dla Michała, a On jest nowy 😉
Nemo, gość wygląda na dość zdecydowanego w obronie swoich skarbów 😉 Szkoda tylko, że w Polsce bezpośrednio od takiego nie kupisz, a zapasy w wojaży zawsze się kiedyś kończą…
Jak Michał powie, że mu moje obrazki obrzydły, to postaram się o nowe. Mam ich jakieś 30 000.
chociaz dobrze, ze nie masz Nemo ty obrzydzenia do mlodych, przynajmniej na blogu 😆
To zalety dopływu „świeżej krwi” 🙂 „Świeża krew” jest świeża w kwestii obrazków i chętnie ogląda wszystko, nawet to, co innym wydaje się już ciut zwietrzałe 😉
Michale,
ja już wpadłam w tę pułapkę, że co roku jesienią muszę, jak nie sama, to za pośrednictwem kogoś z przyjaciół zdobyć z tej przetwórni co najmniej 10 litrów świeżo wyciśniętej oliwy. Nie pochodzi ona na ogół od jednego tylko producenta, bo klienci płacą za wyciśnięcie częścią swojej oliwy, a właściciel prasy sprzedaje ją postronnym, ale i tak nie narzekam. Tego smaku i zapachu nie da się opisać.
Drodzy Państwo. Czy ktoś, kto ma możliwości (i dobrą wolę) nie zechciałby nagrać dzisiejszego spektaklu Tearu TV? CD jak się zmieści albo DVD. Ozłociłbym!
Ogonku,
nie mam obrzydzenia do młodych ani na blogu, ani w realu, chyba że się bardzo postarają, aby to uczucie we mnie wzbudzić 😉
Czytałeś „Deutschstunde”?
przez tyle lat sieciowej znajomosci masz juz Nemo ta swiadomosc, ze mi nic co niemieckie nie jest mi obce. und das ist auch gut so! czyzbys potrzebowala potwierdzenia?
OK, Ogonku, ist gut so!
Bywają poloniści i dziennikarze w sile wieku, co piszą: „Na temat Brychta nie mam nic do powiedzenia, nie czytałem”, więc czasem zaczynam wątpić…
Przepraszam za ten brak taktu 🙂
z taktami to najbardziej rozeznaje sie Sasiadka 😆
Trudny jest ten polski język…
Ogonku, nie chrzań, za przeproszeniem, byle czego. Bardzo lubię młodzież, natomiast nie lubię niedokształcenia – w dowolnym wieku. Żurnalistyka to fach stricte językowy, więc warto mieć język opanowany. W sensie mowy, w jakiej się zawód uprawia.
czepiasz sie cichalku jak rzep mojego ogonka, tylko po kiego diabla?
moze o 21:28 nie do konca jasno sie wyrazilem. czytalem sporo srodkowoeurojskich autorow, glownie zydowskich, ale zawsze bylo to napisane po niemiecku w oryginale. so ist das
Nisiuuuu, spoko spoko
za piecdziesiat lat nikt nie bedzie az tak tego powaznie traktowal 😆
w koncu niewielka jest roznica czy niedoslyszany, czy niedouczony 😆
a teraz przepraszam, ale wzywaja mnie obowiazki, czego i wam z calego serca zycze
Michał (20:44),
„Labirynt nad morzem”,
wyd. Fundacja Zeszytów Literackich,
2000r.
Nie wiem, czy to wydawnictwo nadal istnieje, pogooglaj. Na okładce gwasz Jana Lebensteina, udostępniony przez Katrzyanę Herbertową. Te wspominki-zapiski wyszły już po śmierci Poety.
Ale mam kod: syf3 😯
Placki zjedzone, maślanka wypita. Idę na kanapke sie walnąć, zeby sie sadełko zawiązało.
Cichalu – z serca odpowiem – nie nagrałam, nie umiem. Być może powtórzy TV Polonia, bo jak raz firma zapłaciła za prawa do spektaklu, to może i dwa razy nada?
Pszoniak to wielki aktor. Młodsza mówi, że Fronczewski też i pewnie ma rację ale ja miałam oczy i uszy tylko dla Pszoniaka.
Czy ktoś policzył ile kalorii mają naleśniki smażone na oleju, a ile smażone na słoninie?
Względy organoleptyczne pomijam bo to kwestia smaku i preferencji wyższego rzędu. Placek ziemniaczany na smalcu też wydaje mi się bardziej dietetyczny, a to ze względu na szybsze zamykanie porów plackowych, kartoflanych zresztą. Placek na oleju zawsze ocieka tłuszczem a ten smażony na smalcu nie. Placek zamknięty jest mniej pijący . Dochodzi do tego chrupkość związana z wyższą temperaturą smażenia na tłuszczu zwierzęcym. Sprawdzałem osobiście kilkukrotnie i empirycznie też.
Czy ktoś kiedyś smażył placki na smalcu z gęsi? Ciekaw jestem bardzo.
p.s.
Z lewą ręka juz prawie nie wyrabiam, więc przepraszam za brak tych ogonkow. Jak mi ją naprawia, to będę śmigać po dawnemu.
Gruba K. – były na smalcu. Pożarte bez zmrużenia oka.
Pyro,
ja kocham jednego i drugiego, wspaniali polscy aktorzy. Idę wiązać to sadełko.
Boska była spektaklem jednej aktorki. Tu było dwóch, dla mnie równorzędnych. Chcę jeszcze 🙂
Jolly, córasek pozdrawia, podziwia Wasz stadion i pieje hymny na cześć Farrella 😀
Kresko,
naleśniki smaży się na praktycznie suchej patelni przetartej tylko kawałkiem słoniny albo pędzelkiem z olejem. Na kaloryczność to raczej nie ma wpływu. A na smak? Zależy jaki olej…
Kennst du das Land, wo die Zitronen bluhn…Tak, polszczyzna jest urzekająco piękna. Podobnie jest z młodością. Pamiętam noce spędzone nad książkami, pamiętam dnie w których nie wiedziałem co to jest sól, a me oczy były nie tylko puste, ale i powiekami zasłonięte. Z większością błędów jestem na ty. Czy to starszy i wybitny dziennikarz czy młoda i początkująca dziennikarka – błąd to błąd. Zamiast ślęczeć nad tekstami, balują 🙂
Moje błędy są zawsze celowe – lubię sprawiać Cichalowi przyjemność. Li tylko ja? 🙂
Polska jako jeden gaj oliwny to 4987680000 kilogramów oliwek.
Jak już o oliwie i oleju mowa…Pan Daniel Pas-sent, jako młody, zdolny, nie nazbyt gorliwy student, dostał tzw „złotą” radę od starego profesora:
„Proszę Pana, żeby coś w życiu osiągnąć, nie wystarczy mieć olej w głowie; trzeba jeszcze mieć ołów w d..ie” Którą to radę bez żenady możemy ukraść staremu profesorowi w interesie naszych dzieci i wnuków.
Cytryna dojrzewa… w plasterkach.
Boy.
Smażyłam placki kartoflane na gęsim smalcu, były bardzo, bardzo.
Ogonek, nie mogę spoko. Ja mam TEMPERAMENT!!!
Nisiu! I tak trzymać. Spokojni będziemy jak nas wyniosą nogami do przodu!
A weselej, ostatnio smażyłem na tłuszczu indyczym. Tys wchodzi.
Asiu 11:09 – 11:14,
Bardzo dziękuję za linki. Oczywiście nie pamiętam Kazimierza z tamtych lat, ale z dzieciństwa zapamiętałem niektóre szczegóły, których już dzisiaj się nie spotyka, np. chaty (nie tylko w Kazimierzu) kryte strzechą. Na Lubelszczyźnie było to wtedy dość powszechne.
Miałem kiedyś przyjemność poznać i wielokrotnie rozmawiać i ze znanym profesorem, knserwatorem sztuki. Kupił on sobie chatę krytą strzechą i bardzo chciał zachować tę starą formę. Niestety okazało się, że znalezienie fachowca, który umiałby pokryć dach tak prymitywną, zdawałoby się metodą, jest niemożliwe. Musiał zmienić na blachę.
Blogowi Miłośnicy Kazimierza Łączcie się!
Dobranoc 🙂
W Drawsku Pomorskim jest firma kryjąca strzechą dowolne dachy, przy czym strzecha jest nowoczesna, trudnopalna i droga jak cholera. Wygląda jak zawsze wyglądały strzechy.
Przysnęłam na kanapie.
Dobranoc gdziekolwiek.
dzień dobry ..
wczoraj uczta teatralna była .. Pszoniak niezrównany .. Fronczewski wyśmienity …
Nemo uczy mnie smażyć naleśniki 🙂
Większość smaży naleśniki na byle czym ( Patelnia ), i leje olej ( za dużo ).
Pędzelka nie używa. słoniny się brzydzi bo ma skojarzenia ze smalcem .
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Większość smaży naleśniki na byle czym ( patelnia ), i leje olej ( za dużo ).
Pędzelka nie używa. słoniny się brzydzi bo ma skojarzenia ze smalcem .
Nemo uczy mnie smażyć naleśniki 🙂
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Bardzo piękny wpis o oliwie z oliwek – na dodatek tak cudownie uzasadniony historią o kolcu jeżowca w pięcie.
Jedni są zwolennikami olejów z regionu, w którym mieszkają, inni wynoszą na piedestał wyłącznie oliwę z oliwek. Ja myślę, że trzeba znaleźć złoty środek i korzystać po trochę z każdej z wersji olejowych, a raz na jakiś czas, wzbogacać posiłki o porządne masło.
Pozdrawiam,
Ewa