Kuracja winogronowa
Dostałem od Wojtka z Przytoka piękny podarunek. Dwie książki wydane przez zielonogórskie Wydawnictwo Pro Libris. (Tu ucałowania i podziękowania dla Ewy, która jest pięknym sekretarzem w tej firmie: Do zobaczenia w przyszłym roku!) Obie książki dotyczą spraw winiarstwa. A więc są i dla mnie i dla sporej części blogowiczów interesujące. A że wydane w maleńkim nakładzie to bez wątpienia trudnodostępne. Spróbuję więc zwiększyć ich zasiąg rażenia. „Gotuj się!” ma siłę wysokonakładowego tygodnika.
Pierwsza z książek to „Kuracja winogronowa” pióra zielonogórskiego lekarza Ewalda Wolffa. Doktor Wolff napisał ją i wydał w 1852 roku. Kuracja zaś którą poleca ma odnosić wspaniały skutek w przypadku chorób brzusznych, klatki piersiowej, czaszki, wątroby, rdzenia kręgowego, organów zmysłów, hemoroidów, kamieni nerkowych, anomalii menstruacyjnych, puchliny wodnej, gruźlicy, chorób skóry, histerii i hipochondrii a także otyłości i nadwagi.
Chory w trakcie kuracji powinien jeść winogrona i pić sok z winogron. Pan doktor precyzyjnie określa też ilość zjadanych owoców twierdząc, że nie powinno się ich zjadać więcej niż 7 i pół kilograma na dobę. Towarzyszyć temu winien ruch, spacery i świeże powietrze.
Książeczkę zilustrowaną zdjęciami winnic i okolic Zielonej Góry z połowy XIX wieku – co dodaje jej niebywałego uroku – kończy komentarz lekarki, która odrobinę koryguje zalecenia doktora Ewalda i hamuje jego entuzjazm. Co nie psuje jednak efektu lektury. Jako przedsmak obcowania z dziełkiem zielonogórskiego entuzjasty winogron zamieszczam wstęp jego pióra. Miejcie i wy przyjemność, której dostąpiłem dzięki wizycie Wojtka w Warszawie.
Zaproszenie do stosowania kuracji winogronowej w Zielonej Górze na Dolnym Śląsku
Królewski lekarz powiatowy, pan dr Ewald Wolff, w swojej monografii, która ukazała się w wydawnictwie Friedricha Weissa: „Kuracja winogronowa, jej właściwości, działanie i zastosowanie wraz ze szkicem topograficznym okolicy Zielonej Góry i krótkim opisem uprawianych tam gatunków winorośli”, cena 12 srebrnych groszy, która jak najgoręcej jest polecana przez Departament Rządu Królewskiego w Legnicy, kieruje uwagę lekarzy i wykształconych nie-lekarzy na tę znakomitą i skuteczną metodę kuracji, i podkreśla, że spośród miejscowych odmian winogron zwłaszcza Gelbschonedel (Chasselas blanc), niebieski Schonedel (Chasselas rouge), Sylvaner (Mourguignon blanc), winorośl morawska (Morillon faconne lub meunier) i Traminer (Fromenteau grisrouge) nadają się do zastosowania w kuracji winogronowej przy zaparciach, chorobach wątroby i hemoroidach, dolegliwościach sercowych i w klatce piersiowej, zwyrodnieniach tkanki śluzowej, dolegliwościach narządów trawienia, puchlinie, robaczycy i schorzeniach nerwowych różnego rodzaju.
Na naszym areale ponad 4000 mórg, na którym uprawia się winorośl, nie pokazała się jeszcze choroba winnych krzewów występująca w innych krajach winniczych, która czyni grona niezdatnymi do spożycia, zatem w tym roku spodziewamy się wcześniejszych i znakomitych zbiorów. Do tego eksport tutejszych winogron na zewnątrz stale wzrasta, i tak przykładowo przez sam tylko tutejszy Królewski Urząd Pocztowy w dobrym roku wysłanych zostało ok. 90.000 funtów. Chociaż dzięki bezpośredniemu dostępowi do tutejszych winogron dla każdego staje się możliwe stosowanie kuracji winogronowej w miejscu zamieszkania, wszelako uważamy za konieczne polecić chorym wymienionych kategorii zażywanie kuracji winogronowej tu na miejscu. Tym bardziej, iż taka kuracja pozwala oddalić się od domu i zwykłych prac, istotna jest także okoliczność, że najpiękniejsze i najbardziej dojrzale winogrona, jakie nie wytrzymują dalekiego transportu, mogą być spożywane tylko tutaj, co istotnie podnosi sukces kuracji.
Do tego dochodzi jeszcze fakt, że do tej pory Zielona Góra nie była nawiedzana ani przez cholerę, ani przez inne epidemie, położona jest malowniczo pośród pagórków, z których szczytów podczas wędrówek podziwiać można zaskakująco piękne i różnorodnie zmieniające się widoki. Także okolice zapraszają do dalszych wycieczek. Urząd Policji wskaże usłużnie każdemu przyjezdnemu zdrowe i tanie mieszkania, a miejscowym panom lekarzom chorzy na wszelkie choroby mogą spokojnie zaufać. Pragniemy podkreślić, iż w drugiej połowie września przy utrzymujących się korzystnych warunkach pogodowych, dojrzałe winogrona oferowane są kuracjuszom w cenie najwyżej 1 i 1/2 srebrnego grosza za funt, i wyrażamy tym samym życzenie, aby nasze zaproszenie miało błogosławione skutki i wielu chorych zostało uwolnionych od cierpień, które do tej pory były zwalczane bezskutecznie.
Zarząd Gminy Zielona Góra
na Dolnym Śląsku, 12 sierpnia 1852 r.
Komentarze
Tak, to tak Gerwazeńku; marketing dobry jest na wszystkie niemal choroby. Uśmiałam się serdecznie. Piotr, nasz guru i Przyjaciel ma rzadki dar poprawiania nam nastroju słonecznymi opowieściami. Chwała Ci, Gospodarzu nasz. No i chwała Ewie za wydanie tej perełki.
Swoją drogą kiedyś miałam w ręku broszurkę wydaną w Lipsku mniej więcej w tym samym czasie, też przez lekarza i przetłumaczoną na j.polski w tym samym roku. Rzecz dotyczyła higienicznych warunków mieszkania i odżywiania się ludu prostego. Urzekła mnie wtedy przewrotność argumentacji, bowiem zacny medyk po wyliczeniu zagrożeń zdrowotnych płynących z mieszkania w wilgotnych suterenach bez bieżącej wody i latryny i złego odżywiania dochodzi do konkluzji, że to bardzo dobrze. Lud prosty najczęściej zdrowszy jest od państwa, bowiem nadmiar jedzenia i picia sprowadza podagrę, apopleksję i głowy bolenie, a duże mieszkania trudniej ogrzać i są w nich przeciągi. Także zamiatanie i inne zabiegi porządkowe w dużych wnętrzach wymagają wielkiej pracy. Autor dziełka apeluje do właścicieli domów aby dla ludu przeznaczane były małe pomieszczenia niepiwniczne i aby latryny dostępne stawiać i studnie ze zdrową wodą, zaś jedzenie ubogim pozostawić takie, jakie jest, to razem zdrowiej będzie!
I co? Rację miała Pyra, że promocja nader udana będzie? Pewnie, że miała rację.
Wojtek z Przytoka !
Dla mnie prosze o dwa egzemplarze. Platne za zaliczeniem albo przy odbiorze. to ostatnie chyba niemozliwe. prosze podac dane bankowe wydawnictwa, sume w Euro do zaplaty i koniecznie numer swiftu. Tak jak w „Polityce”. Na przelewie bedzie podany mój adres wysylkowy. Jak chcesz, to tradycyjnie podam mój adres i wszelkie dana po przyslaniu maila na adres
gmerenyi@aon.at
Piekne uklony dla pieknej Pani Sekretarz Redakcji a przy okazji dla Ciebie i wszystkich Twoich bliskich.
Pan Lulek
I tak oto we wtorkowy poranek naszlo mnie pytanie. Dlaczego w Polsce nie ma winnic? i paru „wariatow”, ktorzy probuja zrobic przyzwoite wino?
I prosze nie odpowiadac, ze u nas nie klimat, bo Holandia na poludniu Europy nie lezy a wina produkuje i nawet da sie je wypic bez plucia…
Nirrod!
Nie prowokuj Pana Piotra. Ja z Naszym Miłym Gospodarzem prowadziłem na ten temat już trzy rozmowy, dwie w blogu i jedną bezpośrednią przy stoliku na spotkaniu w „Polityce”. Nie i nie. Bzdura. Bez sensu. Usiłowałem namówić Gospodarza chociaż na to, aby łaskawym okiem spojrzał na pasjonatów,którzy coś na ten temat chcą wykombinować. Nie.
Mogą się zająć miodami pitnymi.
No toć są – właśnie w zielonogórskim. Ale Holandia ma klimat morski – dużo wilgoci i cieplejsze zimy. U nas poza tym jest ich mało, stąd trafiają się takie przypadki:
http://www.izg.pl/?page=aktualnosci&id=7324
🙁 😉
Ależ są,są. Jest także stosowna strona http://www.winnicepolskie.pl Produkują wina pod Zieloną Górą i na południu Polski pod Jasłem, i w paru innych miejscach. Tyle tylko, że nie wolno im tym handlować. Jeśli idzie zaś o smak to ja nie mogę się o tym wypowiadać. Zrobiłem to, parę razy na prośbę producentów i po wypiciu ich wyrobów i…już nie chcą bym ich pracę oceniał.
🙂 Wychodzi na to, ze glownym powodem braku win sa zlodzieje…
Holandia owszem ma lagodniejszy klimat z wyjatkiem Limburgii, ktora jakkolwiek nadal cieplejsza od Polski jest raczej gorzysta… no ok… pagorkowata… i tam wlasnie robia wino (na liste towarow do wyslania na zjadz blogowiczow musze dopisac butelke wina…)
Pod wplywem wpisu Gospodarza zmienie moje pytanie. Dlaczego nie potrafia zrobic przyzwoitego wina? Ja sie cudow nie spodziewam, przyzwoite mi wystarczy…
To jeszcze tylko dodam, ze ja miodom pitnym nie odmawiam. Stoi u nas w domu standardowo butelka poltoraka, i co jakis czas w gosci wmuszam, tlumaczac przy tym dlaczego wmuszam i dlaczego maja sie czuc zaszczyceni… 😉
7,5 kg winogron na dobę. Dziś też ich sprzedawcom marzyłby się taki popyt… Gdyby nie mogli mu sprostać nie byłoby nieszczęścia, bo planowany zysk uzyskaliby stosując wyższą cenę…
Jednak organizm człowieka nadal zbudowany jest głównie z białka, którego w winogronach jest 0,5 g/100 g. Dla 50 g białka (marnej jakości) winogron trzeba zjeść 10.000 g, czyli 10 kg/dobę. To już ryż lepszy.
Ryż, ryba morska i zero tłuszczu (dieta japońska, polecana przez J.Kwaśniewskiego zamiennie z optymalną, czyli tłustą), bo o to chodzi żeby nie mieszać ze sobą dwu żrodeł energii (albo tłuszcze, albo węglowodany, które organizm sam sobie przetworzy na tłuszcze/energię – patrz podręczniki do biochemii, Kwaśniewski jedynie postawił pytanie po co zadawać tyle roboty organizmowi, skoro można dać organizmowi od razu tłuszcz).
Japońska dieta wymaga o wiele więcej białka, bo enzymy do przetwarzania węglowodanów też z białek trzeba zbudować (podręcznik biochemii). Dużo białka to obciążenie dla wątroby i nerek, co ważne gdy te organy niedomagają.
Dobrze, już nie nudzę.
Ciekawostka:
http://www.munchwine.com/
Można znaczy i na północ od Zielonej Góry.
Dziwnym trafem ofiary „diety japonskiej” czyli Japonczycy, maja najdluzsza srednia zycia na swiecie 😯
Dzięki Piotrze za felieton o diecie winogronowej. Ewka już do mnie dzwoniła uszczęśliwiona. Ja niestety jestem w podróży i nie mam warunków do obszerniejszej wypowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie z głębokiej prowincji tuż przy granicy zachodniej
Ludzie !
Kto jest w stanie zjesc 10 kg winogron dziennie. Jezeli, to jako synteze czyli w postaci wina. Ziemia Lubuska miala zawsze znakomite warunki do produkcji win typu mozelskie a nawet renskie. Nie rozumiem tylko dlaczego nie wolno handlowac tymi winami. Jak tak pójdzie dalej to ludzie beda robili wina samonosne typu uhudlery albo traminer. Tych zabraniaczy, to ja bym powywieszal za odpowiednie czesci ciala na najblizszych drzewach zeby sobie stekali Uhu, Uhu.
Jeden byl, i zyje nadal taki, który próbowal zlikwidowac produkcje wina.
W Moldawii nawet mu sie to udalo. Pewnie dlatego przez pomylke dostal za to Nagrode Nobla. Czuje sie tu reke szwedzkiej mafii, która nie chciala miec konkurencji dla swojej gorzaly. mozliwie, ze pomagali im tez Finowie. Oczywista oczywistoscia jest, ze na Podkarpacie przeszly wina ze wschodnich i pólnocnych Wegier poprzez Slowacje i Koszyce gdzie znajduje sie do dzisiaj najbardziej na wschód polozona katedra rzymsko-katolicka a ludnosc mówi po wegiersku. Slowacy zrobili sie tak cwani, ze przyjezdzaja w okresie winobrania w okolice Tokaju, zbieraja winogrona, wielkimi ciezarówkami wioza do siebie i tam przerabiaja. Tez dobre.
Na wysokosci zas Zielonej Góry znane byly od stuleci wina lekkie musujace. Niestety jeszcze tradycja nie odzyla ale to jest tylko kwestia czasu i oleju w glowie miejscowych wladz, które zrozumieja, ze maja u siebie tak olbrzymie mozliwosci. Kiedys w okolicach Wiednia kazde gospodarstwo hodowalo konie, krowy, owce, swinie itp na wlasny uzytek. Teraz prawie nie uswiadczysz starych sladów. Hodowla win rozwinela sie nadzwyczaj i co ciekawe obok miejscowych sa do kupienia inne markowe z calego swiata.
Czas mamy taki, ze Szturm przechodzi w Staubiger i niedlugo beda chrzczone tegoroczne wina zamieniajac sie w Heuriger a ubieglorocze odzyskaja swoje imie i zamienia sie w mlode wina jednoroczne. Beda wtedy butelkowane. Dostana etykietki i powoli przejda do kategorii reserve albo innych od stolowych poczynajac, poprzez qualität i tak dalej. Te najslabsze zasila oczywiscie szeregi grzanców czerwonych i bialych aby ludnosc uchronic od grypy.
Doktor, ale nie lekarz
Pan Lulek
Ta książka, a w każdym razie wstęp do niej, to istna perełka. 🙂 Doskonałe na początek pochmurnego dnia – od razu jaśniej. Swoją drogą, spacery po spożyciu 7,5kg winogron uznałabym za nieco ryzykowne. 🙂
Smacznego dnia!
A Pyra właśnie zamówiła taksówkę i wybiera się na pocztę główną robić awanturę o niedostarczona do Basi przesyłkę. Nie wiem co z tego wyjdzie. Rozumiem, że mogły nie dojść grzyby do Echidny, bo zakazane, ale 2 letnia nalewka do Warszawy? Od kilku dni hoduję w sobie bestię i włąśnie jadę ją wypuścić.
Oj, chyba krew sie poleje, Pyra jedzie robic dym
Slawku, nastukaj jak przyrządziłeś wczorajsza zdobycz.
Also, poczekaj jeszcze trochę i otrzymasz perełkę. Ćwicz autografy.
Jak ja sie ciesze, ze nie pracuje na poczcie w Poznaniu…
Arku, zdobycz bedzie robiona dopiero dzis wieczorem, Rudy w wojazach, a przeciez nie moge sie nie podzielic takim rarytasem, plan zas mam Arkadiuszowo-Piotrowy: wiec filety wyrznac, oblozyc warzywami, olej z oliwek, ocet balsamiczny i gotowanie w piecu 15-20min.
oj, sprawa sie komplikuje, Rudy dzwoni, ze z Florencji nie wyleci, bo mgla i wszysto odwolali, wioza mi teraz Czolg autobusem do Bolonii, bo podobno tam lepiej, moze zdazy na kolacje, ocet u Niej w torbie, wiec czekam
Dzięki Terezo za wczorajszy link. Dawno czegoś takiego szukałem. Spadł mi on jak z nieba. Tam same b. wazne info. Zadomowię się tam pod innym nickiem i poklepiemy jak stare chłopy.
Slawku nie będę od tego pomysłu odżegnywał. Z pewnością nie zaszkodzi. Ale gdybyś robił kiedyś w gorszym tow to warto toto raz w wysokim oleju na 5min
Nemo,
dieta japońska jest zalecana, Kwaśniewski starannie to uzasadnia. Jednak ja skutkiem choroby mego brata wiem, że białko dla nerek, dla chorych nerek, to obciążenie nad stan. Brat przeszedł 4 lata leczenia, 3 lata dializ i 3-letnią dramatyczną (niestety !) agonię po przeszczepie, wszystko skutkiem pomyłki diagnostycznej lekarzy (w USA też się tak dzieje), gdzie pomylono zakrzep w nodze z niewydolnością nerek i lecząc te nerki doprowadzono do ich całkowitego zniszczenia. Brat miał 38 lat, gdy go pogotowie zabrało do szpitala z tym zakrzepem, a „szydło wyszło z worka” dopiero po siedmiu latach. Przy przeszczepie doszło do kolejnych błędów w sztuce.
Jeszcze raz. Kwaśniewski się podpisuje pod dietą japońską. Albo tłustą, albo japońską. Jedno żródło energii, nie dwa, albo tłuszcze, albo węglowodany. I białko, w pierwszym przypadku o wiele mniej niż w drugim.
Terezo fdh > friß die Hälfte! Już kiedyś to polecałem. Nic lepszego nie wymyślono dotychczas.
a propos diet japonskich,
” w wieku siedemdziesieciu lat jestes jak dziecko, przy osiemdziesieciu ledwo mlodzieniec i jesli przy dziewiecdziesiatce przodkowie zaprosza cie do raju, popros ich, zeby poczekali do stowy, kiedy to zastanowisz sie nad propozycja”
bardzo stary tekst, wykuty w skale na jednej z plazy na Okinawie
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Okinawa
winogron nie jedli
Taka kuracja winogronowa to wcale nie taki zły pomysł. Ilość nie jest odstraszająca. Płynów sporo, vitamin i minerałów pewnie również cala masa. Tyle tylko, ze dla posiadaczy aut na gaz przydałby się jakiś mały reduktorek. Szkoda tej energii, która pójdzie w kosmos za friko. Pozostałych obciążyć 17%vatem za bezzasadną emisje.
Tu jest link (sznureczek, jak ładnie mówi Alicja) do informacji i dyskusji o nich: http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=1976.0 . Sporo tego, przeczytałam pierwszą stronę.
Pozdrawiam, Teresa
juz widze ten scenariusz, 40mln obywateli x 7,5 kg winogron x 1 dzien, kto na to nastarczy, a kraik w koncu nie taki wielki, a co z reszta planety?
Vat’a im dac?
Ja się piszę na taką kurację, chociaż może nie w tych ilościaxh. A wracając do pp Poczta Polska SA, to po pierwsze trzeba tam udowodnić, że się taką przesyłkę wysłało, po drugie wypełnić spory druk, po trzecie wreszcie wnieść opłae też nie groszową, po czwarte wysłuchać pouczenia, jak się przesyłki adresuje.
Po piąte wzięłam głęboki oddech na uspokojenie, grzecznie oznajmiłam, że wysłana równiocześnie przesyłka pod Paryż (adresowana w j.obcym zresztą) doszła tydzień temu, na co usłyszałam, że z pewnością znajdzie się. Nie mam pojęcia tylko jak udowodnić co to w niej było.
Ma ktoś może jakiś pomysł?
Tereso, konsultacja sznureczka prowokuje u mnie reakcje typu: a jedzta, co chceta, byle z rozumem
Kuracje winogronowa stosowal co roku na jesieni moj tesc, ale nie zjadal 7 kilogramow. Tu zalecaja 2 kilo i chwatit. Warto jesc wszystkie owoce we wlasciwym sezonie, a na pewno wyjda na zdrowie 🙂
Poczytalam troche te strone dra Kwasniewskiego, co to leczy WSZYSTKO, juz to podlaczajac ludzi do pradu, juz to karmiac ich boczkiem, smietana i jajecznica. Ponoc dokonal jakiegos wiekopomnego odkrycia, o czym zaczal donosic w roku 2004, ale dalszych wpisow zaniechal 🙁 No i ludzkosc pozbawil szansy na wyzdrowienie 😯 Biedny prezydent Walesa, po jego diecie, szuka nowego serca w USA. Listy od wdziecznych pacjentow pisze pan doktor sam do siebie, a moze jego ogrodnik wedlug podanego schematu, bo bledy typu „bay-pass” powtarzaja sie u roznych pacjentow, jak rowniez „wstawanie z moczem”. Ludzie odrzucaja laski, okulary, chusteczki do nosa – niepotrzebne! Nawet pewien 13-letni pies przestal lysiec, odzyl, zmalala mu prostata i wrocila miesiaczka 🙁 Pardon, juz przestaje, ale nie znosze swiadomosci, ze ludzie odrzucaja lekarstwa i oddaja sie w rece takich szarlatanow z obsesja „kupy”, ktora ma byc mala 👿
Sławku,
Jedzta co chceta starczy. Ciąg dalszy o rozumie sprawę chyba zawraca do dyskusji o tym co warto jeść… Mylę się, sądząc że zawartość talerza jakiś wpływ na „rozum” ma?
Eeee tam…
A ja tu się nateżam, az mi żyła na czole trzeszczy…
A ja tu klecę o trupach aluzją niebanalną…
A ja tu wzlatam lekko, aż się brzuch o pas startowy porysował…
„Poznań. Poczta zatrudni 100-u ludzi!”
Sam se winien, kto bestię obudził.
PAP to jeszcze donosi,
że dostaje – kto prosi.
Charon dzisiaj się nie ponudzi.
A mogło być takie fajne święto.
3 tygodnie temu Makłowicz łaził tamże po winnicach z patelnią. Wszyscy winiarze mówili, że tradycja, że anachroniczna ustawa, że nowy rząd itp. Poczekajmy, a żółwie to może nawet doczekają?
Iżyku – masz u siebie może taką kuchnię pobielaną z duchówką i okapem? Taka pogoda, że człek siadłby za klonowym alibo sosnowym stołem, z duchówki gar z grochówką wyciągnął, na talerze rozlał i wszelkie sznureczki do diet na wieszanie szelek od portek przeznaczył. O! Zgodna to ja dzisiaj nie jestem.
Tereso, ma, ale odwrotnie jest zdrowsze
Cholera znowu wcielo. A ja napisalem tylko o stypie i bombie atomowej oraz polskiej poczcie.
Pan Lulek
Poranna podroz do pracy w zatloczonym pociagu nie nalezy do przyjemnosci. A jest prawdziwa tortura gdy Echidna wylazla z norki po trzygodzinnym jedzynie spanku. W takiej sytuacji nie nalezy wytracac zwierzaczka z rownowagi niespodziewanymi telefonam. Co przydazylo sie niestety! Dryn – dryn: a potem szukanie mobile w torbie starajac sie zachowac rownowage. I padajace pytanie: „Spodziewasz sie przesylki?”. Na wszelki wypadek, tak dla bezpieczenstwa nalezy sie zapierac, ze nie.
nemo – doszlo dzisjaj z rana. I swiateczny bigos, i pierozki z kapusta, i uszka, i barszczyk czerwony z posmakiem grzybowym a takze Sezam Alladyna, podluzna czarna slodycz i serca zloto-czerwone. Oj – to ci dopiero byla siurpryza! Serdecznie dziekuje. Jestes absolutnie kochana.
A Wam sie pochwale przesylka z pogranicza Alp. Grzybowo-slodka przesylka.
Pewnie zmarwie tym Pyre, ale Moja Droga, z doswiadczenia wiem iz czasami paczki „ida” sobie jakimis dalekimi sciezkami, by wreszcie trafic pod moja strzeche. Totez nie martw sie na razie. Poczekaj, jakby co, to pomartwimy sie razem. A pomyslu na Poczte Polska niestety nie znam.
Ja kilka lat temu zrobilam karczemna awanture gdy paczka od mojej Mamy wrocila do Niej z dopiskiem „adresat nieznany”. Na dodatek musiala wykupic wlasna paczke. Wyobrazacie sobie?
Traf chcial, ze akurat bawilam z wizyta u Mamy zatem udalysmy sie razem na poczte wyjasnic te sytuacje. Argumenty pani kierowniczki oddzialu doprowadzily mnie do szalu – ze spokojnego i lagodnego zwierzatka przemienilam sie w tygrysice. Jedyne co uzyskalam to to, ze zwrocono pieniadze za wykup. Potem dowiedzialam sie iz byl to duzy „osiag”.
Kuracji winogronowej przeprowadzac nie bede. Raz zjadlam 2 kilo i wbrew zapewnieniom królewskiego lekarza powiatowego, pana dr Ewald Wolff ‚a, odchorowalam to natychmiast. Ze spacerow odbylam jeden, ale za to dlugi. Mysle ze umiar to najlepsza dieta.
Nemo,
historia chorób mego brata i mojej czegoś chyba dowodzi. On zawierzył przemysłowi farmaceutycznemu ja (przez przypadek) – spożywczemu. Lekarz w obydwu przypadkach jest w odniesieniu do nich jakby peryferium (przemysł jak komputer, lekarz jak drukarka). Za każdym razem lekarz, choć nie ten sam.
Poprawę kondycji mam tak znaczącą, że mam powody do satysfakcji. Skoro już była o tym mowa, do łazienki w nocy wstawałam po cztery razy, dziewięć godzin „rwanego” tym wstawaniem snu było mało, teraz najwyżej raz, a siedem godzin snu to aż nadto.
Spodziewam się, że będzie jeszcze lepiej, jeśli mi wytrwałości wystarczy.
Dlatego proszę o trzymanie kciuków.
Tereso trzymam, ze juz bardziej sie nie da, wytrwalosci Ci starczy, my tu wszystkie z Toba
Echidna – pal cholera te grzyby, aleć ja Ci krwi serdecznej nie pożałowałam i do tej koperty wrzuciłam jeszcze jeden z kórnickich reprintów, a tego pewnie nie odżałuję.
Pyro!
A propos zaginionej paczki. Wydaje mi się,że wystarczy w formularzu reklamacyjnym napisaćż,że tam było C4! Znajdzie się natychmiast! 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/C4
to moze i ja sprobuje? stypa, mnie sie nie kroi, bomba atomowa wlasnie doszla, Nemo, Mikolaj przy Tobie, to cienki Bolek, jestem z pewnoscia najbardziej umikolajowana jednostka w tej czesci globu, A. SZ. rozpetal, Pyra pociagla i teraz Nemo przyklepal, wielkie buzki
dowodzik:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Mikolaj/photo#5142682529040674770
A skąd, Madame! Pani marzy sie „rajska dziedzina ułudy”, gdzie człek świata zapomina. A skąd takiej kuchni dzisiaj dobyć, kędy wszędzie propan butan.
Nemo
Uśmiałem sie z kapitalnego psa, ale, ekhem…, grzeszy, kto nadzieję odbiera.
(heksahydro-1,3,5-trinitro-1,3,5-triazyna),
to jest patent, nie ma, jak dobrze postraszyc,
swojego czasu waglik tez dzialal, Pyro masz wybor
Tereso, zycze Tobie i wszystkim innym ludziom jak najlepiej, niech Ci wszystko, co robisz, wyjdzie na zdrowie. Ja po prostu mam nature sceptycznego niedowiarka i problem z jakimkolwiek „zawierzaniem”, a „cudotworcom” leczacym „wszystko” – w szczegolnosci. Pan Kwasniewski, lekarz medycyny, ale nie doktor, moglby uzupelnic galerie listow od wdziecznych pacjentow o aktualne listy dziekczynne, najlepiej od tych samych osob. Ciekawi mnie, jak sie czuja po latach? Ostatni list byl z 1999 roku. I jeszcze maly cytat:
„Każdy optymalny (prawie każdy) po dłuższym czasie żywienia optymalnego już posiada moc leczenia chorób, ale tylko u tych, którzy go poproszą o pomoc i moc szkodzenia tym, którzy go o pomoc nie poproszą.” Czy mam sie juz zaczac bac, bo na pewno nie poprosze 😯
Lulek, wyraznie poszlo o co inne,
tez bym sie posmial, ale jakos pieska przeoczylem, pomozcie
Slawek, echidna, niech Wam wyjdzie na zdrowie 🙂 Poczta helwecka, francuska i australijska stanely na wysokosci zadania i uwinely sie szybciej, niz panienka z okienka mi obiecala 🙂 Echidno, sorry za „sklepowe” grzybki, ale te Wasze przepisy… 🙁 Slawku, Twoje sa „dzikie” i tymi recami…
caluje te rence wdziecznosci pelen
Okon !
Odezwij sie ty leniuchu. Chyba, ze lowisz w tym swoim jeziorze okonie na wigilje. Tydzien przed Swietami to bedzie w sklepach i na targu polowanie czy tez lowienie ryb. Od Balatonu poczynajac az po najdalsze morza i oceany. W tym roku bede robil ryby sam dla siebie, dla odmiany z salatka z kiszonej kapusty, bialego octu winnego, orzechów wloskich i suszonych owoców oraz naturalnie oliwy.
Poza tym zamówilem drzewko oliwne do posadzenia w ogródku w cieplym, zacisznym miejscu. kilka lat trzeba bedzie zabierac do domu na zime a potem juz zahartowana zostawiac na zime. pierwsze plony za sto lat.
Trzeba wiec troche poczekac. Co sie odwlecze, to nie uciecze.
Pan Lulek
Czy wyście się wściekli?! Jeszcze się człowiek nie dobudził, a tu już tyle wpisów!
Sławek, musisz się tak bezwstydnie chwalić?! Echidna przynajmniej nie mami obrazkami.
Czemu w tak małym nakładzie wydali tę książkę? Może się pokuszą na drugie wydanie, wygląda bardzo ciekawie.
Kiedyś trafiłam na „sezonową kuracje oczyszczającą” na bazie winogron i w sezonie, kiedy winogrona dojrzewają. Winogrona mają być bez pestek, ok 2 kg dziennie. Zaczyna się na śniadanko a potem podjada się cały czas, aż do jakiegoś normalnego posiłku (obiad) w porze mocno popołudniowej – tak ta dieta brzmiała. I tak przez 2 tygodnie. Ponieważ lubię winogrona, przyszło mi to bez trudu, czy się oczyściłam, nie wiem 🙂
Nemo,
najpierw uważałam, że człowiek nie po to żyje żeby jeść i wprowadziłam tę tezę w swoje życie, że lepiej nie można było. Z marnym skutkiem.
Lekarzy optymalnych z doktoratami jest też sporo, sama korzystałam z porad jednego, dr Mariusza Głowackiego. Nie wiem czy ma stronę internetową.
Sadze, ze tym razem nie wetnie. Nie moja kolejka do wcinania. Na rok biezacy zakonczylem kuracje winogronowa. Bylem w ogrodze który jest pod moim zarzadem i dozbieralem i dojadlem reszte rózowych jagód winogronowych. Skutek byl z lekkim opóznieniem. Salwa burtowa jak mawiali starzy marynarze. Teraz bede szukal kolejnej diety. Podobno o tej porze roku najlepsza jest kiszona kapusta. Z oliwa, nierafinowanym cukrem i rodzynkami. Zobaczymy.
Na przyszly rok polecam kuracje oczyszczajaca w Bad Voeslau, na poludnie od Wiednia, gdzie kuracjusze chodza wkolo czesciowo zadaszonego jeziorka, w pieknym parku, popijaja Sturm, miejscowa wode mineralna i co chwila którys z nich wyskakuje na strone a potem wraca do towarzystwa w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku w stosunku do wlasnego organizmu. Kuracja jest dosyc kosztowna nie ze wzgledu na ceny napitków, tylko noclegi w sezonie kuracyjnym osiagaja wysoki pulap cenowy.
Ja nie musze szukac tak wyskokowych metod bo mam wlasne winogrona pod nosem w dostatecznej ilosci prosto z krzaka i wiem czym sie kuruje.
Skutek o wiele bardziej skuteczny.
Pan Lulek
Tam, u Passenta nam Misia mordują, tu się Towarzystwu na tematy skatologiczne zeszło. Pora odpór dać, bo nijakiego wyrozumienia dla naszego Misia żółtodzioby nie mają.
to, moze skatujmy temat?
Mis dzielnie odpor dal, wprawdzie patetyczno osobiscie, ale, moze, to rzeczywiscie metoda na zoltodzioba, co niektore definicje z ksiazek wzial?
heh… Mis tez nie da sie ukryc z grubej rury zaczal, ale zeby od razu tak naskakiwac… I to jest wlasnie powod dla ktorego, komentarze czytam tylko tutaj. Nerwy dzieki temu mam jeszcze w nienajgorszym stanie…
Sharon tez pewnie z nud
nie umiera
dieta Wolffera
ciagnie, jak kamien
w Lulkowy ramien
Nirrod, a jak watroba?
Moja? Jeszcze zyje, ale co to za zycie 😉
Nemo,
„Ciekawi mnie, jak sie czuja po latach? Ostatni list byl z 1999 roku.” Znalazłam nowsze listy:
http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?board=10.0
Pyro
Żyję i mam sie coraz lepiej. Zacietrzewiłem się bo nie znoszę ” intelektualnych manipulacji” które maja jeden cel : dowalić Kościołowi.
Misiu 2 – równie paskudnie jest „dowalać” lewicy, prawicy, cz tym w kratkę. Kocham dysputy i nie znoszę pyskówek.
Panie Lulku,
ja byłam na winogronowej diecie oczyszczającej u Tereski na Pomorzu, co prawda z doskoku po dwa-trzy dni, ale za to 3 razy. Winogrona Terescyne były pyszne, a żeby dietę wzmocnić, popijaliśmy winogronami zeszłorocznymi. Tuż przed wyjazdem zebrałyśmy z Tereską ocalałe plony i Teresa nastawiła na przyszłoroczne winogrona kuracyjne w płynie.
Lekko po południu, a ja zdążyłam zrobić farsz do uszek wigilijnych, znowu wyszło mi na kompanię wojskową, będę miała lepienia! I dobrze mi tak.
Przesmażyłam cebulę i grzyby na farsz kapuściano-grzybowy do pierogów i ten sam problem jak wyżej – na batalion. Ale do boju z pierogami przystąpię jutro, dziś lepienie uszek.
Z dobrych uczynków – przeprowadziłam dwukrotnie staruszkę przez ulicę. Autentyczne. Liselotte potrzebowała pójść do Franka, a jest po operacji biodra. Droga ruchliwa i jest ślisko. Poradziłyśmy sobie z ruchem drogowym. Spadam w rejony kuchenne (i znowu snieg pada!).
Chlopaki,( zadnych pciowych konotacji, po prostu Chlopaki, to brzmi dumnie ) Rudy dolecial, to jest ta dobra czesc nowiny, nakupil, to, dalszy ciag dobrej nowiny, jak sie dowiedzialem, ze dal 40 tutejszych za 250ml octu ( ta krotsza flaszka ), to ta zlejsza czesc, pomyslalem, ze o prezentach pod choinke powinienem zapomniec
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/OctyIInne/photo#5142767565098168306
wiem Alicjo, ze …., ale taka mam fuche
ide poszukac babci do przeciagniecia przez ulice, jakies BA, coby skompensic grzech chwalectwa
Sławek,
nie opłaca się z tą babcią, człowiek zrobi dobry uczynek, a tu mu..nieszczęście!
Odciskałam z soku kapustę kiszoną, bo przykwaśnych pierogów nikt nie lubi. Ustawiłam durszlak na mojej jedynej makutrze (dla ozdyskania soku do picia). Owszem, używałam pewnego, hm…że tak powiem, nacisku. Ale żeby mi ta makutra na trzy części rozpadła pod moim niewinnym naciskiem, to skandal! I za co, za co?! Babcia Liselotte się nie liczy?!
Makutra była od Mamy 20 lat temu dostana, tutaj takich nie mają 🙁
Kapusta się gotuje, ja też. W sobie.
Alicja – nieniejszym podejmujzanie partyjne” – przywiozi na zjazd makutr
Znowu coś źle kliknęłam. Powinno być : Alicjo – podejmuję zobowiązanie partyjne – przywiozę Ci na zjazd makutrę.
@Alicja 2007-12-11 o godz. 19:35
„… nie opłaca się z tą babcią, człowiek zrobi dobry uczynek, a tu mu..nieszczęście …”
Dobry wieczór Wszystkim, witam.
Nie tylko z babcią ale z każdą inną osobą obojętnej płci i obojętnego wieku może się zdarzyć nieszczęście….!
Dobry uczynek:
widząc kierowcę samochodu próbującego ustawić samochód w bardzo wąskim, wolnym miejscu do parkowania, pomogłem w manewrowaniu. Kierowca kręci kierownicą w prawo i cofa samochód, kierownica w lewo i do przodu … i powtarza manewr i powtarza i…
Nie wytrzymałem, pomogłem:
dawałem instrukcje przeciwne tym tóre były pierwotnie wykonywane (mimo sprzeciwowi kierowcy), po paru manewrach do tyłu, do przodu, do tyłu i tak dalej, samochód był idealnie ustawiony. Dumnie podszedłem do okienka i zakomunikowałem (bardzo atrakcyjnej pani), że samochód jest idealnie ustawiony. Pani spojrzał na mnie z rozpaczą i powiedziała, że w sumie to ona chciała wyjechać i cała jej praca była na darmo. Przeprosiłem i uciekłem (byłem wtedy 15 kg młodszy i niedoświadczony, ucieczka wydawała się najlepszym wyjściem z sytuacji).
Pyro,
a po co Ci targać makutrę na Zjazd – ja i tak będę krążyć ze dwa razy północ -południe via Poznań, i chyba się wproszę na golonkę 🙂
Teraz juz nie będę miała kłopotu ze znalezieniem wjazdu na wiadome osiedle. Ale cwanie oni to zrobili, trzeba przyznać 🙂
Jeszcze się nie zabrałam za lepienie uszek, ale dzień jest młody u mnie. Snieg wali porządnymi płatami, ale mokrawy taki jakiś. I za nim idzie lodowisko, według radarów 🙁
ŚNieg w tym roku widziałam raz, kiedy padał razem z deszczem, a teraz pada, pada, pada. Okien na święta nie myję. Szkoda byłoby mojej roboty. Zmienię tylko firanki i wytre parapety.
KoJaku Moguncjuszu, po przeczytaniu Twojej opowieści ryknęłam takim śmiechem, że aż moja Kicia odpluszczyła oczy. Przypomniał mi się dawno oglądany film z obecnym gubernatorem pewnego stanu w USA w roli głównej, jak to rzeczony gubernator siłą przeprowadził staruszkę przez ulicę, chociaż ona wcale tego nie chciała! Nie pamiętam tytułu filmu ani treści, ale ta scena mi się przypomniała. 🙂
uwaga garnki, Rudy w delagacji, wzial sie byl i zapoznal z gosciem, co temu dyrektorzy, chcecie sie posmiac?
http://www.surlatable.com/p2p/searchResults.do?method=view&search=basic&keyword=all-clad&sortby=shortdesc&asc=true&page=1
NASA przy tym, to pryszcz,
w takim woku, to i na Marsa nie strach
…albo dziecko pogłaskać po głowie (kampania wyborcza na gubernatora) a wredny bachor w ryk, a wszystko leci niestety, na żywca w tv! 🙂
(To z różnych takich na żywo przez CNN pokazywanych, teraz kandydaci wolą tych dziecek nie głaskać ani nie brać na ręce, jak materiał leci na żywo)
Ja przeprowadziłam za zgodą, a nawet na prośbę rzeczonej Liselotty, u Franka naprzeciwko jakieś ekipy remontowe zablokowały całe podwórko, więc Liselotte wjechała do nas i zaparkowała. Ponieważ mimo ciągłego odśnieżania jest i warstwa lodu, i ten świeży śnieg, bałam się, że nie daj co poślizgnie się, a operacja biodra była niedawno, wyskoczyłam naprzeciw. Potem Lisa zadzwoniła po mnie jak wychodziła od Franka, bo przy jej powolnym kroku , mimo laseczki – łatwo nie jest przekroczyć tę ruchliwą w dzień ulicę.
Pyro, ja mam spory okap, a okna od południowego wschodu wyglądają jakby były niemyte od roku.
A były z miesiąc temu. Wystarczą *deszcze niespokojne*. Szkoda zachodu. Teraz za zimno, nie myję.
I nie chce mi się iść lepić te uszka, chociaż wszystko USZYkowane .
P.S. A zauważyliscie, że Gospodarz nabrał wody w usta i nic nie mówi o wczorajszej promo?! A obiecał…
Pare lat temu przeczytalam ksiazke dra Kwasniewskiego. Na biochemii sie nie znam, ale zdziwilam sie bardzo czytajac, ze w tluszczu znajduja sie wszystkie potrzebne czlowiekowi witaminy, co jest zraszta zbedne, bo organizm czlowieka witamin nie potrzebuje.
W owym czasie dieta optymalna wykluczala wszystkie owoce, a z warzyw dopuszczala tylko te z mala zawartoscia blonnika, i ja nie moglam sobie wyobrazic, ze mozna zyc nie jedzac tego co najbardziej lubie… Pewien moj znajomy, zwolennik tej diety mawial, ze „owoce powinny sluzyc wylacznie do dekoracji stolu”. Ale zdaje sie, ze w miedzyczasie dieta ewoluowala i juz sa dopuszczone warzywa a nawet niektore owoce….
Slawek, ja juz pisze do Swietego M.!!
Wydaje sie ze w 10 tysiach sie zmieszcze…
:-))
A jakis rabat Rudy zalatwi???
Ales chlopie obdarowany….I na slodko. I na kwasno. I tymi rencami!!Czary jakies, czy co??
Kucharko
a mi się wydaje ze, jeżeli ktoś powie, ze pomaga trzy razy w tygodniu gorąca podkowa w plecy i jeżeli on uwaza ze mu to pomaga, to reszta jest zupełnie bez różnicy. Jestem wielkim entuzjasta czegoś takiego, bo ja i tak tego nie będę odczuwał. Tu dwie żółte twarze z uśmiechem od ucha do ucha. A przecież to takie proste. Jeśli ktoś nie da rady, wytrzymac raz w tygodniu bez całkowitego karmika, to przynajmniej dwa razy w tygodniu, na objadokolacje niech idzie na spacer i dużo świeżego powietrza na deser.
Powracający ze spaceru
arkadius
jeszcze tylko raz,
Kucharko
a mi się wydaje ze, jeżeli ktoś powie, ze pomaga trzy razy w tygodniu gorąca podkowa w plecy i jeżeli on uwaza ze mu to pomaga, to reszta jest zupełnie bez różnicy. Jestem wielkim entuzjasta czegoś takiego, bo ja i tak tego nie będę odczuwał. Tu dwie żółte twarze z uśmiechem od ucha do ucha. A przecież to takie proste. Jeśli ktoś nie da rady, wytrzymac raz w tygodniu bez całkowitego karmika, to przynajmniej dwa razy w tygodniu, na objadokolacje niech idzie na spacer i dużo świeżego powietrza na deser.
Powracający ze spaceru
arkadius
Slawek !
Jak zrozumialem, to Rudy to wszystko nabyla droga kupna. Jesli byla cwaniura to po pierwsze zalatwila gleboki rabat. Nie mylic z glebokim dekoltem, a po drugie dostawe do domu prosto pod choinke. To drugie, troche ryzykowne, bo S.M. moze wpasc na pomysl, zeby zostac na zawsze. No chyba, ze w charakterze podkuchennego.
Piotr zapewne zastanawia sie co on zrobi z taka lawina zamówien z calego swiata i na wszelki wypadek szykuje nowa ksiazke.
Ani Wojtek z Przytoka ani Jego Piekna Ewa jeszcze nie zareagowali na mój wpis. Pewno sprzedali caly naklad ksiazki na pniu. I dobrze im tak. A moze czekaja az wprowadza Euro i nie bedzie klopotów z kursem przeliczeniowym i taryfa pocztowa.
Za chwile pólnoc i pojawia sie duchy i duszyce. Dla mnie w czapie kucharskiej i dolnej czesci garderoby, spodnie, w czarno biala pepitke.
W oczekiwaniu na niespodzianki nie z tego swiata
Pan Lulek
Witam wszystkich,
Oczytalam sie i obsmialam. Jestescie wspaniali. Co do diety winogronowej to probowalam, ale potrzebne mi sa pampersy dla doroslych, inaczej sie nie da. Rok temu kupilam specjalna herbate chinska w tymze celu, wypilam sztuk jeden i klopot byl przez 24 godziny, ani szans dojechac do pracy, ani szans na jakiekolwiek ruchliwej dzialalnosci, jedno co, to musialam warowac przy przybytku dobrej nadzieji, no i sie wtedy wyleczylam z takowych wynalazkow.
Przypomina mi sie jak razu (20 lat temu) pewnego moj ukochany braciszek przez jakas znana firme przeslal mi do Polski „cudowny” preparat, chyba szwajcarski do rozpuszcania kamieni z woreczka zolciowego. Byl tam jakis bialy proszek, specjalny olej i cos w smaku czerwonego wina, 24 godzinny efekt, jak po diecie winogronowej, a jak kamienie – bez zmian, sobie byly i do tego nie naruszone. Nawet Wam nie opisze jaki ubaw mieli lekarze z mojej familii, no ale wage sie zgubilo,….na troche.
Ucalowania,
Lena
Dobry wieczor,
musze przyznac, ze uwielbiam biale i rozowe winogrona a takze biale i rozowe wina. Taka dieta jednodniowa, jesli w winogronoch sa pestki, musi byc oczyszczajaca na sto dwa…
Mam nadzieje, ze w Polsce winiarnie sobie poradza. Sciagnac troche Gruzinow czy Moldawian do pomocy. Gruzini chyba dluzej wina robia niz Wlosi czy Francuzi, a klimaty maja tylko troche cieplejsze…
Z dieta nie ma zartow, jedna moze byc swietna na jedno, jak podkowa w plecy, a niedobra na co inne.
Nalezy chronic najwazniejsze organy, np serce, bo jak sie zepsuja wskutek zlej diety to nie da sie powidziec ooops!
Moj dwudziesto-kilko-letni syn jest po zawale i ma zapchane aorty i teraz ma stosowac umiar w jedzeniu, bez cukru, pelnoziarniste produkty zbozowe, warzywa owoce, orzechy, ryba i oliwa. Ta dieta ma sens wydaje mi sie…
Dzisiaj na obiad byla ogorkowa zaprawiona chudym mlekiem oraz ryba Arctic Char, bardzo pyszna. Desery zamierzmy wyeliminowac, tylko owoce…
Bede czytac wasze wpisy szukajac najlepszych dan jarskich oraz z ryb…
Ale kazdy patrzy sie na zycie tylko przez pryzmat swoich doswiadczen… Np. droga Pyra pewnie juz nie wysle poczta dwuletniej malinowki do Stolicy…
Pozdrawiam,
a
Bo Echidna – Droga Alicjio – wczoraj kole polnocy ledwo na oczy widziala. Slipka zrobili sie jej takie cosik malutkie i zamiast do korytarza wlazla w obraz. Teraz ma sliczna sliwke na czole! Acha!
Sama przyznasz iz w takich okolicznosciach zdjec nie nalezy robic.
PS Ze zmeczenia i niedospania, a nie z nadmiaru procentow. To tak gwoli wyjasnienia cobyscie blednych wnioskow nie snuli.
Pozdrowienia
Echidna
Troszki nie bardzo nie wiem, o co biega echidno, bo ja też kapkę zbiegana wczoraj i dzisiaj, a o co biega z tymi zdjęciami? Kiedy nie należy robić?
Czy ja cuś namieszałam? 🙁
A jeśli, to gdzie?
No zem sie fotografoicznie nie pochawlila – tak jak to slawek zrobil.
Rozjasnilo?
E.
Piotr sie zgubil ?
Chyba nie wpadl w jakies klopoty. Piotrze odezwij sie bo troche jestesmy w nerwach. Zamiast zazywac zasluzonej, to zachowujesz sie jak nastolatek.
Troche zazdrosny i zaniepokojony
Pan Lulek
Wojtek z Przytoka !
Ja pewnie cos glupio jak zwykle napisalem. Chodzi mi oczywiscie o obydwie kaiazki czyli razem o cztery egzemlarze, kazdej po dwie sztuki.
Pan Lulek
Teraz to juz zupelnie zglupialem. Chodzi o dwie ksiazki które wyslales, kazda w jednym egzemplarzu, czy o jedna ksiazke sztuk dwie. W kazdym przypadku prosze o dwa komplety
pan Lulek